Skocz do zawartości

[rower] Downhill czy MTB?


FISHBIT

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Tak sobie tutaj czytam i dziwi mnie podejdzie ze trzeba tak jeździć żeby wygrywac. Jeżdżenie ma być fajna rekreacja i zabawa a nie maszynka do zarabiania pieniedzy i robienia medali. Jesli jest sie dobrym i ma sie iskre tego czegos to medale same przyjda, co do pieniedzy to juz troche gorzej, przynajmniej u nas w kraju, ale tak jak pisalem nie o to w tym chodzi

Napisano

Jeżdżenie ma być tym czym ktoś chce żeby było. To indywidualne zapatrywanie, można jazdę traktować jako pracę i tyle. A to czy ktoś ma podstawy by tak myśleć to inna sprawa.

Napisano

Nie wiem czy kolega tutaj czasem nie trolluje, bo pierwszy post na to wskazuje. Zamiast pytać innych, sam spróbuj czy DH to jest to co polubisz. Pamiętaj, że prawdziwe DH to znajdziesz na trasach do tego stworzonych albo w jakiś bikeparkach, bo jedna hopka w lesie nie czyni takiego miejsca trasą do DH ;)

Napisano

Tobo żadna przesada mój syn zaczął jeździć w tym wieku na szosie w profesjonalnym klubie.

Od czasu do czasu cała jego grupa, a jest teraz młodszym juniorem, jedzie na jakiś wyścig XC. Sprawę traktują treningowo i raczej poza sezonem startowym dla szosy. Te młokosy w swojej kategorii rozwalają wszystkich. Dlatego jak słyszę że 18 latek chce się zabrać za zawodowe XC i jeździć jak Wloszczowska do tego zarabiając kupę hajasu to piszę wprost. O 10 lat za późno. Reszta jest już dawno na innym etapie jeżdżenia.

Napisano

To prawda, zaczunać w tym wieku to można było 20 lat temu. Teraz wszystko jest tak podkręcone, że trzeba zaczynać jeździć w klubie od dziecka, żeby coś osiągnąć.

Napisano

Tak sobie tutaj czytam i dziwi mnie podejdzie ze trzeba tak jeździć żeby wygrywac. Jeżdżenie ma być fajna rekreacja i zabawa a nie maszynka do zarabiania pieniedzy i robienia medali. Jesli jest sie dobrym i ma sie iskre tego czegos to medale same przyjda, co do pieniedzy to juz troche gorzej, przynajmniej u nas w kraju, ale tak jak pisalem nie o to w tym chodzi

Tak masz racje ale to była po prostu odpowiedz na dziwne pytanie autora tematu. Nikt trzezwo myślący nie wsiądzie na rower w wieku 18 lat żeby zarabiac na tym pieniądze. No chyba że jako clown w cyrku.

Napisano

Tobo żadna przesada mój syn zaczął jeździć w tym wieku na szosie w profesjonalnym klubie.

Od czasu do czasu cała jego grupa, a jest teraz młodszym juniorem, jedzie na jakiś wyścig XC. Sprawę traktują treningowo i raczej poza sezonem startowym dla szosy. Te młokosy w swojej kategorii rozwalają wszystkich. Dlatego jak słyszę że 18 latek chce się zabrać za zawodowe XC i jeździć jak Wloszczowska do tego zarabiając kupę hajasu to piszę wprost. O 10 lat za późno. Reszta jest już dawno na innym etapie jeżdżenia.

Znam parę osób które zaczynały w wieku 13-14 lat osiągając bardzo dużo. Nie wiem czy osiągnęłyby więcej bo zajmują się czymś innym - sport i startowanie kolidowało z innymi, jednak ważniejszymi rzeczami. 

Nie twierdzę że nie można zacząć w tym wieku, twierdzę że nie trzeba. 

Znam sporą grupę miejscowych młodych którzy w wieku poniżej 10 lat nie mieli nic wspólnego z czymś więcej niż rekreacyjna jazda z ojcem czy matką, na poważnie zaczęło się jeżdżenie w podobnym wieku jak podałem powyżej, dziś są czołówką krajową (Norwegia), więc jak widać kręcenie w wieku wczesnoszkolnym nie jest przymusem do sukcesu :)

Napisano

Tobo, ale jest różnica między 13-14 a 18 lat. Osoby, które wspominasz zapewne już prezentowały bardzo dobry poziom kiedy skończyły 18 lat. Zaczynając jako osiemnastolatek szanse na coś więcej niż zostanie bardzo dobrym amatorem są już znikome. Oczywiście jest to wciąż możliwe, tak jak możliwe jest wygranie w totka :)

Napisano

Jeśli ten temat faktycznie nie jest prowokacją to odpowiadam - spróbuj jednego i drugiego a potem zdecyduj co Cię bardziej kręci. 

 

Sam jeździłem kiedyś dużo w XC ale ciągle chciałem spróbować jakiś zjazdów. Kupiłem więc niedrogi sprzęt do takiej jazdy, spróbowałem i sprzedałem NS-a :) Słyszę czasem że nie umiałem skakać, że się bałem itd ale jakoś mnie to nie rusza - zwyczajnie wiem że mnie to nie kręci. 

 

Owszem, potwierdzę to że blokada jest w głowie - pytanie tylko czy ją odblokujesz czy tam zostanie. Każda z opcji będzie dobra, nie można twierdzić że ludzie jeżdżący w XC to cieniasy a faceci z jajami jeżdżą w DH. Nie o to chodzi, przynajmniej według mnie. 

 

Teraz jestem już pewien że to czego szukałem to enduro i przymierzam się do takiego sprzętu - co w pewnym sensie jest rozwiązaniem pośrednim. 

 

Piszesz że masz fulla - jeśli nie jest jakimś gównianym makrokeszem to spróbuj na nim jakiegoś zjazdu na lekkiej trasie z bandami i małymi hopkami - wystarczą wielkości "kretówek", resztę załatwi prędkość. Myślę że znajdziesz jakąś trasę do spróbowania. Potem pozostaje tylko odpowiedzieć sobie co Cię kręci - czy szybkie zjazdy i skoki czy jednak trasy bardziej spokojnie i urozmaicone w dodatku pełne podjazdów. 

 

Inną sprawą jest to że w XC można bawić się znacznie taniej - odpowiedni rower kupisz już za dwa tysiące, odzież nie jest droga i na dobrą sprawę nie potrzebujesz niczego więcej. 

DH - rower nawet jeśli sztywniak to jest nieco droższy. Do tego dochodzi kask, zbroja, ochraniacze. A na samym końcu samochód do wożenia takiego roweru, pieniądze na paliwo, wyjazdy i wyciągi. Owszem, są szczęściarze którzy miejsce do treningu mają pod nosem. 
A XC? Można trenować praktycznie wszędzie, na miejscówki można dojechać rowerem, nie musisz wprowadzać roweru pod górę albo korzystać z wyciągu. 

 

To tyle jeśli chodzi o wybór dyscypliny. 

Jeśli chodzi o czerpanie z tego profitów to myślę że jest za późno.

Na pewno za późno na XC, na DH niekoniecznie. Tutaj nie trzeba mieć kondycji - wystarczy dobry sprzęt i umiejętności które kto wie, może posiadasz. Da się na tym coś ugrać na zawodach ale na pewno nie tyle żeby stało się to źródłem utrzymania. Myślę że i tak więcej wydaje się na treningi więc te nagrody to jedynie lekkie odciążenie w kwestii drogiego hobby.

Ale nigdy nie interesowałem się profesjonalnym kolarstwem więc nie wiem jak żyje się i czy w ogóle można utrzymać się z samej jazdy. 

Napisano
Jeśli chodzi o czerpanie z tego profitów to myślę że jest za późno. Na pewno za późno na XC, na DH niekoniecznie. Tutaj nie trzeba mieć kondycji - wystarczy dobry sprzęt i umiejętności które kto wie, może posiadasz. Da się na tym coś ugrać na zawodach ale na pewno nie tyle żeby stało się to źródłem utrzymania

Kolejna wypowiedź wyssana z rękawa :)

Kolego, zawodnik DH żeby w ogóle mógł nawiązać walkę na zawodach z innymi (mówię tu o prawdziwych zawodach a nie o eventach przy piwku i joincie) musi ciężko trenować, czołówka zawodników DH trenuje na rowerach szosowych, XC, sporo z nich jako trening traktuje zawody Enduro. Ludzie ogarnijcie się bo piszecie takie bzdury które wprowadzają w błąd innych. Wracając do zawodnika DH, do treningu dochodzi jeszcze siłownia, trening funkcjonalny, pływanie, bieganie... Umiejętności to osobna sprawa, ale prawda jest taka że bez tej wydolności to nawet nie ma szans sprawdzić czy ma się jakiekolwiek umiejętności. DH to ciężka robota...  

O czerpanie profitów NIE MA MOWY  w DH jak ktoś zaczyna w wieku 18 lat z pułapu zero... soory prawda jest brutalna, ale to fakty.

 

 

Znam sporą grupę miejscowych młodych którzy w wieku poniżej 10 lat nie mieli nic wspólnego z czymś więcej niż rekreacyjna jazda z ojcem czy matką, na poważnie zaczęło się jeżdżenie w podobnym wieku jak podałem powyżej, dziś są czołówką krajową (Norwegia), więc jak widać kręcenie w wieku wczesnoszkolnym nie jest przymusem do sukcesu

Porównywanie Norwegii do Polski nie ma sensu, dlaczego ? Dlatego że tam wszyscy kochają sport, w szkołach jest o wiele więcej WF-u i potencjalny 10 latek jest bardziej ukształtowany "sportowo" niż dzieciak z PL. W wieku 6-7-8 lat w PL zaczyna się trenowanie żaków, to są bardzo lekkie treningi, bardziej zabawa i raczej stanowią uzupełnienie WF-u którego praktycznie nie ma w szkołach. Prawdziwa robota zaczyna się tak w wieku 10 - 12 lat, taki żaczek jak już się napatrzy, troszkę pojeździ, obije się w zawodach dla swojej grupy to wie czy chce iść dalej czy nie, 80 % chłopaków rezygnuje... Dlaczego ? zdarta skóra, siniaki... takie tam szosowe ocierki :) ale to jest sito... mamy 2014 rok, metody treningowe się zmieniły, wszystko jest o wiele bardziej wyżyłowane, co robić, co robić, takie życie :)  

Napisano

Dodam tyle, że np. Bogdan Czarnota, czyli czołowy polski zawodnik XC, zaczynał przygodę z kolarstwem w wieku 18-20 lat (nie pamiętam dokładnie, a mówił w jednym filmie). Z tym, że też wcześniej prowadził aktywny tryb życia i uprawiał inne sporty. Także to nie jest tak, że w tym wieku ma się już zamkniętą drogę do sukcesów.

 

Z tym, że aby dojść do takiego poziomu, to trzeba ostro trenować przed dobre kilka-kilkanaście lat. Autor tematu mówi o utrzymywaniu się z tego sportu, a to już inna sprawa i musiałby raczej na pewno zacząć za dzieciaka, żeby ktoś go sponsorował już od początku kariery. Teraz zanim dojdzie do jakiegoś konkretnego poziomu, to musi skądś brać te pieniądze, a nikt w niego raczej teraz nie zainwestuje, skoro jest mnóstwo znacznie lepszych zawodników, a też nie mają lekko jeśli chodzi o pieniądze, sprzęt itd.

Napisano

Kolejna wypowiedź wyssana z rękawa :)

Kolego, zawodnik DH żeby w ogóle mógł nawiązać walkę na zawodach z innymi (mówię tu o prawdziwych zawodach a nie o eventach przy piwku i joincie) musi ciężko trenować, czołówka zawodników DH trenuje na rowerach szosowych, XC, sporo z nich jako trening traktuje zawody Enduro. Ludzie ogarnijcie się bo piszecie takie bzdury które wprowadzają w błąd innych. Wracając do zawodnika DH, do treningu dochodzi jeszcze siłownia, trening funkcjonalny, pływanie, bieganie... Umiejętności to osobna sprawa, ale prawda jest taka że bez tej wydolności to nawet nie ma szans sprawdzić czy ma się jakiekolwiek umiejętności. DH to ciężka robota...  

 

Tak jest, dobrze powiedziane. Trzeba wsiąść na rower i zjechać żeby zobaczyć jak to wyczerpuje, ile kosztuje wysiłku. 

Żeby mieć wyniki w DH to siłownia i trening cały rok na różnych rowerach obowiązkowy.

Napisano

Kolejna wypowiedź wyssana z rękawa :)

Kolego, zawodnik DH żeby w ogóle mógł nawiązać walkę na zawodach z innymi (mówię tu o prawdziwych zawodach a nie o eventach przy piwku i joincie) musi ciężko trenować, czołówka zawodników DH trenuje na rowerach szosowych, XC, sporo z nich jako trening traktuje zawody Enduro. Ludzie ogarnijcie się bo piszecie takie bzdury które wprowadzają w błąd innych. Wracając do zawodnika DH, do treningu dochodzi jeszcze siłownia, trening funkcjonalny, pływanie, bieganie... Umiejętności to osobna sprawa, ale prawda jest taka że bez tej wydolności to nawet nie ma szans sprawdzić czy ma się jakiekolwiek umiejętności. DH to ciężka robota...  

O czerpanie profitów NIE MA MOWY  w DH jak ktoś zaczyna w wieku 18 lat z pułapu zero... soory prawda jest brutalna, ale to fakty.

 

 

Porównywanie Norwegii do Polski nie ma sensu, dlaczego ? Dlatego że tam wszyscy kochają sport, w szkołach jest o wiele więcej WF-u i potencjalny 10 latek jest bardziej ukształtowany "sportowo" niż dzieciak z PL. W wieku 6-7-8 lat w PL zaczyna się trenowanie żaków, to są bardzo lekkie treningi, bardziej zabawa i raczej stanowią uzupełnienie WF-u którego praktycznie nie ma w szkołach. Prawdziwa robota zaczyna się tak w wieku 10 - 12 lat, taki żaczek jak już się napatrzy, troszkę pojeździ, obije się w zawodach dla swojej grupy to wie czy chce iść dalej czy nie, 80 % chłopaków rezygnuje... Dlaczego ? zdarta skóra, siniaki... takie tam szosowe ocierki :) ale to jest sito... mamy 2014 rok, metody treningowe się zmieniły, wszystko jest o wiele bardziej wyżyłowane, co robić, co robić, takie życie :)  

Porównanie ma sens jak najbardziej.

Moje dzieci miały i mają 1-2 zajęcia "wf" w tygodniu a przerabiałem tutejszą podstawówkę, gimnazjum i szkołę średnią. Spektum uprawianych sportów i ćwiczonych w szkole jest szersze niż w Polsce, taka jest różnica. 

Nie trzeba zaczynać jako dziecko w wieku późnoprzedszkolnym żeby osiągać sukcesy. Przez moją pracę przewija się duzo rowerowej zrzeszonej w klubie młodzieży i najmłodszy rocznik ma 12 lat. Ci którzy są w czołówce kraju, żaden nie zaczynał w młodszym wieku, większość 13-14. 

Wszyscy dla Norwegów jest bardzo mijające się z prawdą. 

Napisano

Czytając ten temat na telefonie , musiałem włączyć komputer i napisać post .

Mogę powiedzieć jedno , kolarstwo to bardzo ciężka i droga dyscyplina .Podam Ci sumy jakie wydaje rocznie na rower będąc średnio ,zaawansowanym amatorem : 

-paliwo żeby dojechać na maratony średnio 80 zł w tym roku było tych maratonów 24

-siłownia roczny karnet 1100 zł

-basen karnet od października do maja ok 800 zł

-odżywki /dieta tu kwestia jest indywidualna ale też nie mało

-dolicz do tego rower który musiał byś kupić niech będzie ze z 5 tyś zł + trenażer na zimę i zapisz się do klubu kolarskiego

 

Jeśli ogarnął byś to,możesz być maksymalnie zaawansowanym amatorem coś tam będziesz wygrywać na lokalnych zawodach ale i tak nigdy nie przyniesie Ci to dochodu.Zaczynałem swoja przygodę z rowerem  mając 18 lat ,od 15 roku grałem intensywnienie w kosza na początku pracowałem na wsi przy zbiorach tabaki itp .żeby jakoś ogarnąć finansowo teraz mam prace i rodzinę wiedz trzeba to jakoś pogodzić , myślę ze mając 29 lat mogę sobie pozwolić jeszcze na rok tak intensywnej jazdy (planujemy z żona dzieci) :) . I co najgorsze spędzając tyle godzin na siłowni i rowerze są ode mnie chłopacy mający po 22 lata którzy mnie obrządzają :) . Jednym słowem masz pasje to idź tą droga , uważam że nie ważny jest wynik , a dobra zabawa.

Napisano

Chciałbym Wam wszystkim podziękować za odpowiedzi i za stracone nerwy ;-)
Teraz wiem że i tak będę musiał mieć jakieś źródło dochodów by przynajmniej móc startować np. w DH.
Co do mojego fulla to niestety jest to sh*t z biedronki kupiony na 700zł, ale że ma ramę stalową to jeszcze się nie rozpadł. 
Na chwilę obecną nie mam za dużych dochodów gdyż chciałem przeznaczyć na rower 2000/2500zł a DH sobie za to nie kupię :D
A co do profesjonalizmu to może być już ciężko. Niestety ale w wieku 7-14 lekarz mi zabronił ze względu na oczy jakiegokolwiek wysiłku przez co jestem cholernie w plecy jeśli chodzi o doświadczenie. Dopiero od 2/3 lat jeżdżę już aktywniej i wiem że rower to coś bez czego ciężko by mi było egzystować.
Tak więc jeszcze raz Wam dziękuję ;-)

 

Napisano

Jeśli masz "szlaban" na wysiłek z powodu oczu to kariera sportowa jest mocno wątpliwa.

Żeby w czymkolwiek startować trzeba mieć - nawet jeśli zostanie się zauważonym - niezłe dochody żeby zainwestować w prosty sprzęt, ciuchy, starty/wyjazdy. 

Obecnie dużo łatwiejszym sposobem pokazania się jest uczestnictwo we wszelkich maratonach i wyścigach xc dla amatorów. 

Napisano

Nawet jeśli szlaban to kwestia przeszłości, to kilkuletni okres oszczędzania swojego organizmu i to w okresie jego intensywnego wzrostu nie pozostaje bez wpływu na kondycję. Prosta rada, jeżeli sprawia ci to frajdę, jeździj, ciesz się z postępów i jak pisał tobo wystartuj w paru amatorskich wyścigach, ale bez napinki na wyniki i trofea. Sam po jakimś czasie zobaczysz jakie jest twoje miejsce w szeregu.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...