Skocz do zawartości

[Chamstwo kierowców]Wymuszenie pierwszeństwa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Jest różna szkodliwość popełnionego czynu. Rowerzyści nie zabijają i nie okaleczają tak jak kierowcy samochodów. Z reguły sami zostają poszkodowani w przeciwieństwie do kierowców samochodów.

Czyli jest tak jak pisałem, można (kolokwialnie i w uproszczeniu mówiąc) złamać przepis bardziej lub mniej. Przejście na czerwonym w środku nocy gdy po horyzont nic nie jedzie jest mniejszym złamaniem przepisu niż przebieganie na czerwonym przez trzy pasy ruchliwej wylotówki w porach gęstego i szybkiego ruchu. Hipokrytą nie jestem i pierwsze zdarza mi się nie raz, za drugie dowalałbym solidne mandaty nie bacząc na to, że "tylko sobie można zrobić krzywdę".

(A jak ktoś uważa, że jakimś niebezpiecznym manewrem zagraża tylko sobie to niech siedząc w domu przed TV zacznie się walić ciężkim mlotem po głowie - tak przynajmniej nikt nie będzie miał przed oczami przez pół życia widoku głąba wpadającego pod koła...)

Nie mówiąc już o tym, że jako pieszy czuję większe zagrożenie ze strony chodnikowych rowerzystów niż ze strony samochodów, które dziwnym trafem jeżdżą po ulicy, a nie chodniku. (Wypadki, w których samochód wpada na chodnik to raczej rzadkość, po odjęciu pijanych i zasypiających za kółkiem pewnie dość blisko błędu statystycznego)

 

 

 

Wymieniłeś najbardziej bzdurne wykroczenia.

Te bzdurne wykroczenia pokazują, że można przepisy łamać bardziej lub mniej - policja nie interesuje się zupełnie leniwie toczącymi się po pustym chodniku biegnącym wzdłuż dużej arterii rowerzystami, ale za dziki slalom między pieszymi jak najbardziej mandaty wystawia.

 

 

 

Policja i SM łapie wszystkich rowerzystów a obok kierowcy znacznie przekraczają prędkość narażając innych na pewną śmierć. Dla niektórych jest to normalne, dla myślących zdroworozsądkowo jest to zwykła nagonka.

Jak powiedziałem wyżej, żadnej nagonki nie ma (są tylko "wiecznie pokrzywdzeni" rowerzyści).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

policja nie interesuje się zupełnie leniwie toczącymi się po pustym chodniku biegnącym wzdłuż dużej arterii rowerzystami, ale za dziki slalom między pieszymi jak najbardziej mandaty wystawia.

Policja moze mniej ale straze to juz bardzo chetnie. Ostatnio gdzies czytalem, ze gosc przytulil kwit za jazde po chodniku o 22:55 bo przeciez tam wolno od 23:00.

 

Jak powiedziałem wyżej, żadnej nagonki nie ma (są tylko "wiecznie pokrzywdzeni" rowerzyści).

Nagonka to zle okreslenie. Czepianie sie na sile juz owszem.

 

Zycze w kazdym miescie takiej policji i strazy jak u mnie. Zatrzymaja, pogadaja, wyjasnia. Jak ludzie.

 

 

(Wypadki, w których samochód wpada na chodnik to raczej rzadkość, po odjęciu pijanych i zasypiających za kółkiem pewnie dość blisko błędu statystycznego)

Podobnie jak przypadki, ze ludzie zgineli przez rowerzyste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demek. Jeździsz rowerem nie od dziś. Nie zauważyłeś jeszcze, że mandaty zwykle dostają tylko cwaniacy i dyskutanci?

Zauwazylem, ze szczegolnie oni. Ale nie sa jedyni.

Ja zawsze dyskutuje, kwita nie dostalem bo robie to z kultura, z jajem i szczerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaś wczoraj spotkałem się z wybitnym przejawem chamstwa ze strony kierowcy. Jechałem sobie już po zmroku DDR-em. Z bocznej ulicy jakiś facet wyjeżdżał na tą, wzdłoż której ja jechałem. Stanął oczywiście na DDR-ze blokując przejazd. Jak tylko mnie zobaczył... cofnął dając mi możliwość spokojnego przejazdu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

policja nie interesuje się zupełnie leniwie toczącymi się po pustym chodniku biegnącym wzdłuż dużej arterii rowerzystami, ale za dziki slalom między pieszymi jak najbardziej mandaty wystawia.

Jak ktoś jest z Krakowa to będzie wiedział o co chodzi:

 

Jazda po chodniku na tej osiedlowej ulicy jest kompletną głupotą ale niech ktoś mi pokaże na nagraniu tych pędzących slalomem rowerzystów?

W dalszej części mandaty dostają rowerzyści jadący niewiele szybciej od pieszego, którzy nie przeciskają się łokciami i nie stwarzają żadnego realnego zagrożenia.

 

W tym nagraniu sytuacja identyczna. Rowerzysta ma jechać przez ten niebezpieczny przejazd na którym mało który kierowca zwalnia i w ogóle zwraca uwagę. Policja zamiast kontrolować przejazd gdzie może dojść do realnego wypadku to stoi sobie dumnie na chodniku i łapie "szaleńców" na rowerach.

 

Był jeszcze kiedyś reportaż w programie informacyjnym na TVN, Polsacie bądź TVP, w którym reporteży z policją ustawili się chyba w Warszawie na ulicy o konfiguracji 2x2 i ograniczeniu 50km/h. Przepisowo rowerzyście nie wolno jechać chodnikiem. Na jezdni samochody nie jeżdżą przepiso a najczęściej 70-80. Zatrzymują na pustym chodniku rowerzystę i pytają się dlaczego jedzie chodnikiem. Odpowiedź standardowa bo boi się jechać jezdnią. W tym miejscu akurat jest to uzasadnione. Choć nie dostał mandatu (bo telewizja) to wyrzucili go na jezdnię a on przed kamerami się przeżegnał.

 

I teraz każdy może sobie odpowiedzieć na pytania:

- czy mandat dla rowerzysty zmieni przyzwyczajenia kierowców, którzy zaczną jeździć przepisowo i zwracać uwagę na rowerzystów?

- czy mandat dla rowerzysty przekona go do jazdy po jezdni?

- czy mandat dla rowerzysty przekona go, że na chodniku stwarza zagrożenie dla pieszych a jazda jezdnią jest dla niego bezpieczniejsza?

 

Według mnie 3x nie i jeszcze może niektórych rowerzystów w ogóle zniechęcić do jazdy rowerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Policja moze mniej ale straze to juz bardzo chetnie. Ostatnio gdzies czytalem, ze gosc przytulil kwit za jazde po chodniku o 22:55 bo przeciez tam wolno od 23:00.

Straże miejskie i wiejskie to już zupełnie inna bajka :P

 

 

 

Podobnie jak przypadki, ze ludzie zgineli przez rowerzyste.

Ale świat nie jest zero-jedynkowy. To, że mało ludzi zginęło przez rowerzystów, wcale nie oznacza, że jadąc po chodniku nie są większym zagrożeniem niż samochód jadący po ulicy. Czołg teoretycznie też jest dużo większym zagrożeniem niż rower, ale jednak w ciągu ostanich 25 lat w PL więcej osób zginęło na rowerze ;) Dlatego też samochod przekraczajacy prędkość na ulicy jest dla mnie bardziej akceptowalny niż rowerzysta szalejący na chodniku.

 

 

 

I teraz każdy może sobie odpowiedzieć na pytania: - czy mandat dla rowerzysty zmieni przyzwyczajenia kierowców, którzy zaczną jeździć przepisowo i zwracać uwagę na rowerzystów? - czy mandat dla rowerzysty przekona go do jazdy po jezdni? - czy mandat dla rowerzysty przekona go, że na chodniku stwarza zagrożenie dla pieszych a jazda jezdnią jest dla niego bezpieczniejsza? Według mnie 3x nie i jeszcze może niektórych rowerzystów w ogóle zniechęcić do jazdy rowerem.

Spowoduje, że rowerzysta będzie na jezdni będzie bardziej zauważalny przez kierowców, będą bardziej przyzwyczajeni do jego obecności, będzie się przyjemniej i bezpieczniej chodzić po chodniku, jak rowerzystów się namnoży na jezdni to będzie większe parcie na budowę DDR ze strony środowisk nierowerowych. A to, że kogoś zniechęci do jazdy rowerem zupełnie mnie rusza - jeden mniej, jeden więcej, co za różnica.

(Filmów nie widzę, proxy w pracy skutecznie blokuje)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Spowoduje, że rowerzysta będzie na jezdni będzie bardziej zauważalny przez kierowców, będą bardziej przyzwyczajeni do jego obecności,
To prawda tylko w przypadkuy rowerzystów to nie zadziała w tę stronę. Rowerzyści by wjechać na jezdnię muszą mieć poczucie bezpieczeństwa. Czy samo zjechanie na jezdnię spowoduje, że kierowcy zaczną przestrzegać ograniczeń prędkości i przestaną wyprzedzać na gazetę? Gwarantuję ci, że nie gdyż do tego potrzebne są zmiany infranstruktury. Dopóki w Polsce istnieje priorytet dla transportu samochodowego i konieczność budowania szerokich jezdni z szerokimi pasami ruchu (najczęściem kosztem innych uczestników ruchu pozostawiając im ogryzki nazywane chodnikami lub drogami rowerowymi) to kierowcy nigdy nie przestaną jeździć za szybko. Bo to nie znak spowoduje, że wszyscy zwolnią a infrastruktura ma sprzyjać nieprzekraczaniu prędkości. Szerokie pasy ruchu jak na autostradzie temu nie służą. Dopóki nie zawęzi się pasów ruchu (np,. malując pasy rowerowe) i kierowcy nie zaczną jeździć wolniej to rowerzyści na jezdnie nie zjadą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Filmów nie widzę, proxy w pracy skutecznie blokuje)

Pierwszy z sensem o jeździe po chodniku, ustawka policji na ruchliwym chodniku.

Drugi nic specjalnego, Dworak jak zwykle siedzi w kulcie przepustowości i samochodów ;)

Warto jedynie skomentować przykład, gdzie rowerzysta jest przedstawiany jako ten zły, bo zjechał z ddr na jezdnię pod prąd, wywalił się po gwałtownym hamowaniu bo jechał samochód. Sęk w tym, że jakby jechał prawidłowo przejazdem na ddr po drugiej stronie, to samochód pewnie by go skasował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorze: było to pospolite u nas wymuszenie. Niestety trzeba się do tego przyzwyczaić i zachować ostrożność na takich przejazdach, a w miarę możliwości zwracać uwagę.

Nie tylko Tobie takie sytuacje zdarzają się na codzień. Ja miałem gorzej co już opisałem w innym temacie o wypadkach/glebach. Tutaj to streszczę: jechałem lewym chodnikiem (po prawej jezdnia) co najwidoczniej zwiększa ryzyko w takich sytuacjach, bo jak kierowca skręca w prawo to spojrzy tylko w lewo, kiedy to ja nadjeżdżam z prawej (a gdybym poruszał się równoleglą ścieżką to zauważyłby mnie z lewej strony). Widziałem jak zbliża się samochód do pasów, w takiej sytuacji zwolniłem z ponad 30 do +/- 25, oczywiście babsko wtargnęło na pasy cały czas będąc odwroconą w przeciwną stronę. Krzycząc zwolniłem jeszcze bardziej dostosowując prędkość tak by klepnąć w ręką w samochód, niestety musiała jeszcze dohamować przez co prawie wylądowałem na jej tylnym błotniku. Przelot bokiem, pełno wrzasku podczas lotu, nawet po wyladowaniu, a "kierowca" nie zawahał się i pojechała dalej szerzyć postrach.

Mimo fizycznych możliwości i chęci, dla swojego bezpieczeństwa nie ma co pędzić ścieżkami, bo mimo, że kierowcy chętnie Cię przepuszczają widząc nawet, że ty na tym swoim małym pojeździe się zatrzymaleś, to za którymś razem znajdzie się ślepy cymbał lub po prostu szybki i wściekły. Wtedy albo Cię rozjedzie albo hamując sam się wypieprzysz (w najlepszym wypadku sprawca Cię przeprosi albo wyślesz zdarzenie), albo jakoś wyminiesz i wpadniesz w innego rowerzestę nadjeżdżającego z naprzeciwka.

Miałeś szczęście, że jechałeś wolno, bo z pewnością gorzej by to się dla Ciebie skonczyło, a tak to ominąłeś nieszczęścia, a kierowca powinien być teraz bardziej świadomy. No chyba, że to burak który nie szanuje innych użytkowników ruchu, a manewr ten nie był skutkiem zamyślenia/nieuwagi, to chyba najlepiej byłoby doprowadzić do jakieś lekkiej kolizji, wezwać policję, pokazać nagranie i może dopiero po otrzymaniu mandatu nauczyłby się choć trochę tolerować innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieprzyło mi się. Oczywiście, że jechałem ścieżką. Ta przeważnie biegnie od strony jezdni więc są większe szanse, że zostaniesz zauważony i więcej miejsca na ominięcie maski.

Jechałem wtedy ponad 30, ale ze względów bezpieczeństwa i nie tyrania kół na krawężnikach zwolniłem do 25. Jak już wiedziałem, że mi wjedzie to jeszcze zwolniłem. Niedawno o tym pisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

To prawda tylko w przypadkuy rowerzystów to nie zadziała w tę stronę.

No popatrz... a organizacje rowerowe i cykloterrorystyczne trąbią żeby jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć po ulicy, żeby się kierowcy przyzwyczajali :P

 

 

 

Dopóki nie zawęzi się pasów ruchu (np,. malując pasy rowerowe) i kierowcy nie zaczną jeździć wolniej to rowerzyści na jezdnie nie zjadą.

Polityka kubła z farbą spowodowała, że niektóre buspasy mamy dość poszatkowane (co jednak jest na plus gdyż lepiej ominąć pół korka niż stać w całym), rowerzyści z kolei narzekają na poszatkowaną i niespójną "sieć" ddr. Już widzę jak będą zadowoleni jak im się "wymaluje" pasy rowerowe poprzerywane przy skrzyżowaniach czy wysepkach na przejściach dla pieszych :P Ostatnio zrobiono coś takiego na Saskiej w Warszawie, efekt jest taki, że autobus nie mieści się na pasie ruchu, a pas rowerowy zanika przed przejściem dla pieszych (ale pewnie aktywiści rowerowi cieszą się podwójnie bo mogą chwalić się, że coś wywalczyli i że jednocześnie ciągle jest do kitu :teehee: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jak ktoś jest z Krakowa to będzie wiedział o co chodzi: Jazda po chodniku na tej osiedlowej ulicy jest kompletną głupotą ale niech ktoś mi pokaże na nagraniu tych pędzących slalomem rowerzystów? W dalszej części mandaty dostają rowerzyści jadący niewiele szybciej od pieszego, którzy nie przeciskają się łokciami i nie stwarzają żadnego realnego zagrożenia.

 

Jak ktoś jest z Krakowa to wie że pierwszy materiał ma uzasadnienie bo w obrębie II obwodnicy mamy do czynienia z zabudową kamienicami i przy sporej tam liczbie rowerzystów dość często zdarza się wychodzić z kamienicy wprost pod koła rowerzystów.

I tak jeżdżą tam slalomem i bardzo szybko a jak cie zahaczą to uciekają.

A najśmieszniejsze że to wszystko strefa tempo 30.... NIE MA ŻADNEGO UZASADNIENIA DLA JAZDY TAM ROWEREM po chodniku.

Jak się chodzi tymi chodnikami z dzieckiem to człowieka szlak trafia bo jest nie dość że nie przyjemnie to niebezpiecznie.

 

Drógie miejsce jest o tyle kuriozalne że jest to ścisłe centrum "rynek"  Strefa zamieszkania i ograniczenie dla aut do 20....

A ponieważ to wjazd w ten teren to jest tam jakiś ruch samochodowy a ludzie wchodzą z jezdni na chodniki kierując się do przejść.

 

Jest tam KOLOSALNY ruch pieszy i chodnikiem się jechać "nie da"  za to ulicą da się ale też trzeba uważać bo 200m dalej już na ulicy jest więcej pieszych. Co nie przeszkadza rowerzystom urządzać sobie slalomów i "rajdów"

Jak ktoś tam jedzie chodnikiem to należy mu się mandat nawet nie tyle za samo łamanie prawa ale... Za totalną głupotę...  Za arogancję i chamstwo... 

 

Co do drugiego filmy to cóż... Pana dworaka muszę zmartwić Alejami TW jeżdżę właśnie w godzinach szczytu :)

Nie ma opcji żebym kogoś w aucie blokował co najwyżej oni blokują mnie. Ale pomijam. Kierowcy zresztą w przeważającej większości zachowują się bardzo ok nawet jak ląduje na lewym pasie....  Czasem aż mnie szokują jak wpuszczają mnie na lewy przed siebie żebym wyprzedził jakiś autobus albo innego tira.

 

Ale w kwestii policji łapiącej na chodniku....

No cholera mają rację.  I niech mi ktoś uzasadni czemu tam rowerzysta ma jechać chodnikiem?

Jest tam szeroka ulica fajnie się nią jedzie więc?

Jeżdżę tym dokładnie kawałkiem asfaltu z córką.

Co więcej 30m dalej jest ddr... więc jak ktoś ma pietra to w czym problem?

Zaraz ktoś napisze ze jak jedzie do galerii... 30m wcześniej w prawo i jest spokojną lokalną drogą pod samym wejściem.

 

Argument że nie łapią kierowców nie ustępujących pierwszeństwa na przejeździe jest kłamliwy bo też tam miewają akcje nastawione właśnie na kierowców. A że czasem sieką rowerzystów?

DOBRZE. To nie jest czepianie się a zwykłe pilnowanie żeby ruch odbywał się na cywilizowanych i ustalonych zasadach.

Takie akcje są w dłuższej perspektywie dobre dla rowerzystów. Powinni się już w mieście pojawić rowerowi z drogówki co by lekko utemperować kozacką fantazję. 

Myślę że jeden patrol na rowerach by troszkę ostudził wariatów... Ale by się nasi aktywiści ciskali :D:D:D

 

 

 

 

Oczywiście, że jechałem ścieżką. .......... Jechałem wtedy ponad 30, ale ze względów bezpieczeństwa........

 

I dla tego uważam że ddry to zło wcielone....

Jadąc ulicą można spokojnie mieć 35-45 i nic się "nie dzieje" na śmieszkach prędkość 25+ zaczyna być nie dość że często nieosiągalna to najzwyczajniej skrajnie niebezpieczna.

Pomijam że jakość asfaltu (nie wspominając o setkach wjazdów) powoduje że jazda szybko śmieszkami jest co najmniej męcząca.

 

 

 

 

Rowerzyści by wjechać na jezdnię muszą mieć poczucie bezpieczeństwa. Czy samo zjechanie na jezdnię spowoduje, że kierowcy zaczną przestrzegać ograniczeń prędkości i przestaną wyprzedzać na gazetę?

 

Rowerzyści muszą przestać biadolić. Dzisiaj rozmawiałem z dziewczyną która sie boi ulicom....

A i nie ma jak dojechać....

Pokazałem jej trasę z domu do pracy gdzie ulicami (ULICZKAMI) ma może 30% drogi a resztę infr. rowerową.

Była w szoku że się da....  A jak się jej zapytalem czego sie boi to stwierdziła ze ine ufa kierowcom.

Ale jak zapytałem się jej czy ufa sobie to po długim milczeniu niepwenie powiedziała że tak.

 

Tu jest problem. Nie ufają sobie. Nie czują przepisów i nie wiedzą co mogą nie czują ruchu....

A mają złudne poczucie ze na ddr/chodniku to są bezpieczni.  W Krakowie ruch rowerowy jest naprawdę spory i z takim podejściem szybko nawet na infr. rowerowej sie będą bać bo ruch ich przytłoczy a sytuacje kolizyjne  będą się zdarzały bo rowerzyści nie mają wbudowanego uważania na innych rowerzystów. Kierowcy jednak już zaczynają to mieć w głowie.

 

Wiec nie poczucie bezpieczeństwa a zaufanie sobie.

 

A czy rowerzyści wpłyną na zachowania kierowców....

Oczywiście. Kraków 20 lat temu to była jazda niemal w kontakcie z samochodami :) (nie było ordynarnego chamstwa bo rowerzysta)

Trzy lata temu co drugi wyprzedzał na siłę i za blisko a i zajechania sie zdarzały .  (chamskie blokowania występowały)

A dzisiaj barany to mniejszość. Kierowcy wytrzymują pomimo ze mogą wyprzedzić robią miejsce przed skrzyżowaniem

albo na ATW jak jadę środkiem :)  Ale i jak zjadę na bus pas żeby nie taranować to w tępo mnie wpuszczają jak dojeżdża za mną autobus albo taksówka żebym ja przepuścił.

Tam gdzie jest dużo rowerzystów na ulicy jest naprawdę kulturalnie tam gdzie mało jest nieźle ale gorzej i prędkości są o wiele wyższe. (nie żebym ich nie doganiał na następnych światłach ale tendencja do przyciśnięcia pozostaje)

 

Jeśli jutro wszyscy co jeżdżą chodnikami pojechali by ulicą  (ale nie snując się na siłę środkiem pasa)  to za dwa dni zaobserwowalibyście diametralną zmianę w zachowaniu kierowców i w jakości ruchu.

Ale to trzeba sie odważyć a przede wszystkim przestać żyć w przekonaniu że sie jest biednym poszkodowanym i wyuczanym uczestnikiem ruchu. 

Pamiętajcie że kierowca ddrem ne pojedzie chodnikiem też mu nigdy nie wolno a my możemy legalnie jeździć każdą ulicą która nie ma obok specjalnej dla nas drogi a czasem nawet jak ma to możemy :)

 

Ja osobiście jak wsiadam do auta to czuję się koszmarnie ograniczony....

Jakoś nie czuję żebym miał jakiś priorytet i specjalne prawa :)

To są rojenia rowerzystów z kompleksami którzy chyba nigdy w aucie nie siedzieli.

Kto broni jeździć tymi "wspaniałymi" drogami rowerem?

 

A tak swoja drogą to jak by wszyscy rowerzyści Krakowscy z Kurdwanowa Bieżanowa i reszty "odciętej części" wsiadali codziennie na rower i jechali wielicką czy Kamińskiego do pracy to infr. by powstała po miesiącu bo ruch rowerowy by to najnormalniej wymusił.   Poza tym jazda tymi arteriami stała by się bezpieczniejsza bo kierowcy by stracili powód do niebezpiecznego wyprzedzenia jednego zabłąkanego rowerzysty jak by zaraz musieli wyprzedzać kolejnych 50.

 

Ale przecież najpierw trzeba zbudować rowerostrady a potem może sie rowerzyści odważą.

 

I jeszcze jedno.

Kraków w dużej części nie ma jak zbudować infrastruktur. Po prostu stan zastany jest jaki jest i nie ma miejsca. 

Jedyne wyjście to jeździć ulicami z samochodami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Myślę że jeden patrol na rowerach by troszkę ostudził wariatów...
Proszę wskazać mi tych wariatów na tych nagraniach.
W mojej wypowiedzi napisałem, że jazda chodnikiem tam jest głupotą. Jeśli ogłądałeś moje nagrania to osobiście nie jeżdżę chodnikami nawet na drogach klrajowych, tranzytowych. Ale uważam, że karanie rowerzystów, którzy nie stwarzają realnegio zagrożenia jest głupotą bo to nie zachęci do jazdy jezdnią a może zniechęcić do jazdy rowerem. Ty patrzysz kategoriami porównując do siebie. Ja potrafię zrozumieć tych co się boją. Nie oznacza to, że popieram ich rozumowanie bo wielu mając kawałek drogi na faktycznie ruchliwej drodze jedzie chodnikiem całą trasę z przyzwyczajenia.

 

 

Rowerzyści muszą przestać biadolić.
Proszę obejrzeć moje nagrania szczególnie dotyczące wyprzedzania na gazetę i wymuszania pierwszeństwa na rowerzystach. Niedoświadczony rowerzysta, który boi się jazdy wśród samochodów szybko się zniechęci jak będzie uczestniczył w takiej sytuacji. Nie są to sytuacje rzadkie a powszechne bo wyprzedzanie na gazetę uświadczam praktycznie codziennie. W wykonaniu osobówek, busów, ciężarówek, autobusów, tirów. Nawet jak już jadę bliżej środka pasa niż krawędzi. Ci strachliwi niestety jeżdżą prawie przy krawędzi. Widuję takich codziennie. Po prostu dramat.

 

 

Poza tym jazda tymi arteriami stała by się bezpieczniejsza bo kierowcy by stracili powód do niebezpiecznego wyprzedzenia jednego zabłąkanego rowerzysty jak by zaraz musieli wyprzedzać kolejnych 50.
Skokowo to nie nastąpi. Jak kilku wjedzie na jezdnię to za chwilę kilku zerezygnuje jak zostaną ładnie potraktowani przez kierowców. Jedyne skuteczne rozwiązanie to malowanie pasów rowerowych i zawężanie pasów ruchu by wymusić wolniejszą jazdę i zagwarantowanie przestrzeni rowerzyście. W Łodzi mamy politykę budowania DDR przy każdej nowej i remontowanej ulicy. Tranzytowej, dwujezdniowej, jednojezdniowej, osiedlowej (nie pomyliłem się !!!). Wszędzie byle wyrzucić rowerzystów z jezdni. Pasów nie wymalują bo 3,5m pasy ruchu są nie do ruszenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Niedoświadczony rowerzysta, który boi się jazdy wśród samochodów szybko się zniechęci jak będzie uczestniczył w takiej sytuacji.

 

Ale brak doświadczenia i znajomości przepisów świadczy jedynie o ignorancji rowerzysty, a nie problemie kierowców. Rowerzystów niedoświadczonych, oraz takich, którzy zupełnie nie znają przepisów jest bardzo duża ilość. Z której strony by na to nie spojrzeć takie osoby stanowią zagrożenie dla siebie i innych. Zatem lepiej, aby te osoby stanowiły zagrożenie na chodniku niż na jezdni. Ruchliwa ulica nie powinna być miejscem ani do zdobywania doświadczenia, ani nauki przepisów. Organizacje cykloterrorystyczne o tym nie mówią i tego nie dostrzegają, bo działacze zwykle oceniają wszystko z własnego punktu widzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No na pewno dobrze jest znać przepisy na tyle żeby jeszcze obok dowodu osobistego mieć prawo jazdy. Jednak mimo tego są osoby które boją się ponad 100 krotnie cięższych pojazdów. Grunt to poruszanie się w sposób przewidywalny - sygnalizować skręty, nie jeździć krawędzią jezdni by zaraz odskoczyć metr w bok, bo dziura i przy skrętach w lewo zjeżdżać bezpiecznie do środka drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ty patrzysz kategoriami porównując do siebie. Ja potrafię zrozumieć tych co się boją

 

No pewnie że patrzę przez pryzmat siebie....

Ale czekaj moja 10letnia córka też boi się ulicą a jakoś jeździ...

Tak wiem ma wrednego ojca który ją zmusza, ale..... 

Zaproponuj jej żeby pojechać chodnikiem to cię śmiechem zabije.  :D 

 

Prawda jest taka ze większość bojących się to "dzieci rowerowych terrorystów".

Krzyczących na prawo i lewo jacy to kierowcy źli niedobrzy i jak tylko czyhają żeby zabić rowerzystę.

Jeżeli nasłuchają się od przecież podobno doświadczonych rowerzystów że kierowcy to mordercy...

No raczej nikt nie chce się znaleźć na tym samym kawałku podłogi co morderca. Prawda?

Problem w tym że przeciętny rowerowy krzykacz to ktoś z potrzebami komunikacyjnymi prawie zerowymi i ja dla niego jestem niewygodnym wybrykiem.

 

Sam miałem taki moment że zaczęli minę wkurzać wyprzedzający "na gazetę" Ale na spokojnie udało mi sie przeanalizować i stwierdziłem ze problem leży troszeczkę gdzie indziej.

Kierowcy zazwyczaj wyprzedzają z odległością przekraczająca 1m. I w świetle tego taki co przejedzie 1m od nas z większą różnicą prędkości jawi się nam jako "gazeciarz"

Zaobserwowałem to wielokrotnie na innych rowerzystach.  1m wywołuje bardzo często poruszenie.

Ostatnio jechałem za rowerowym nerwusem którego wyprzedził maluszek.  Był 1m albo i więcej ale kolega zaczął się ciskać jak by mu kto po palcach przejechał a prędkości też żadne były.

Oczywiście zdążają się naprawdę ostre przegięcia. Ostatnie takie miałem jak mnie wyprzedził Passat i miał może z 10cm od kierownicy a żeby było weselej na dachu dwie śliczne kolarzówki..... 

 

Ja nie neguje ze problem jest ale w miastach ten problem jest mocno znikomy i obecność dużej liczby rowerzystów na ulicach będzie go marginalizowała. Nie znam Łodzi więc nie wiem jaki macie tam układa i same drogi ale w Krakowie na większości miasta nie ma sensu robić ddrów i nie ma powodu do obawy przed ulicami.

Tak naprawdę duża cześć miasta objęta jest 30 i 40. 

Mamy pasy i kontra pasy a mimo to masz rowerzystów na chodnikach.

 

 

 

Skokowo to nie nastąpi. Jak kilku wjedzie na jezdnię to za chwilę kilku zerezygnuje jak zostaną ładnie potraktowani przez kierowców. Jedyne skuteczne rozwiązanie to malowanie pasów rowerowych i zawężanie pasów ruchu by wymusić wolniejszą jazdę i zagwarantowanie przestrzeni rowerzyście.

 

Właśnie najlepiej by było skokowo.  Jeśli by "wszyscy rowerzysći" pojechali do pracy to miałbyś kilkaset osób na rowerze na ruchliwej ulicy w przeciągu godziny.  Zapewniam cie ze efekt byłby natychmiastowy.

 

Ale niestety ci którzy mogli by sprowokować taką akcję wolą się bawić w skostniałą masę krytyczną która w mojej opinii promuje bezhołowie rowerowe a nie "rowerzystę w ruchu".

 

 

 

 

W Łodzi mamy politykę budowania DDR przy każdej nowej i remontowanej ulicy. Tranzytowej, dwujezdniowej, jednojezdniowej, osiedlowej (nie pomyliłem się !!!). Wszędzie byle wyrzucić rowerzystów z jezdni. Pasów nie wymalują bo 3,5m pasy ruchu są nie do ruszenia.

 

Współczuje.

Ale podziękuj organizacją rowerowym które w pewnym momencie wymuszały właśnie takie rozwiązania.

Dalej jest z tym różnie ale w Krakowie czuć odwrót od postulatów o ddry wszędzie.

Choć zdarzają sie skostniali działacze którzy potrafią wymóc postawienie słupków na głównym ciągu komunikacyjnym miasta.

Wynikła to z fobi przed kierowcami a nie z troski o rowerzystów.

 

Acz przy audytach rowerowych potrafią się chłopcy ciskać o ddry na osiedlach i u nas.... :D

To w końcu polityka jak nie będzie ddrów to nie będzie widać że działają.

To jest taka walka dla walki bez dbania o prawdziwie dobrą infrastrukturę. Trochę od tego typu podejścia znaczą sie ten wątek.

Zamiast zdrowego podejścia bicie piany, histeria i przegięcie w drugą stronę.

 

 

Weź też pod uwagę że w krajach przyjaznych rowerzyście często masz za wąski ulice z dopuszczeniem pod prąd zdarzają się  wyjątkowo wąski pasy rowerowe i inne "potworki" na które nasze organizacje rowerowe sie nie zgodzą bo to substandard.

 

W Holandii standardem są wąskie ulice za wąskie żeby wymalować pasy rowerowe a mimo to są one wymalowane a samochody poruszają siew obu kierunkach PO TYCH PASACH.  Środek za wąski żeby się minąć jest dla aut boki dla rowerów.

U nas organizacje rowerowe  nie przepuszczą takiego czegoś....  (pomijam regulacje prawne)

Jak nie ma 1,5m nie ma opcji na pas rowerowy.

 

Fobia przed ulicą i kierowcami jest sztucznie rozbudzana dla osiągnięcia krótko terminowych korzyści. 

 

 

 

Ale uważam, że karanie rowerzystów, którzy nie stwarzają realnegio zagrożenia jest głupotą bo to nie zachęci do jazdy jezdnią a może zniechęcić do jazdy rowerem

 

Tak samo mówiono o kierowcach 20 lat temu...

Dla mnie rowerzyści w centrum na chodnikach to realne zagrożenie. Jak przyjedziesz do Krakowa i będziesz spacerował po mieście z małymi dziećmi to zobaczysz jak różowe jest to że ci jakiś baran mija dziecko w odległości paru cm.

Jak poczujesz kierownicę na plecach może zrozumiesz o co toczy się batalia.  Pomijam ze jeszcze ci gnój nawtyka albo stwierdzi ze powinieneś pilnować dzieci :).

 

Nie da się pozwolić na jazdę po chodnikach koło Kotlarskiego i nie pozwolić na jazdę po chodnikach na Kazimierzu czy Podgórzu  :)

Te miejsca dzieli 2min na rowerze.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

 

 

alewanie policji każdym, nawet najmnisjszym wykroczeniem to głupota. Nie będą w stanie tego ogarnąć.

Dostałem wezwanie i byłem przesłuchiwany na Policji w sprawie filmików. To jest kabaret :icon_mrgreen:  Pan pisał protokół ręcznie i kazał mi opisywać zdarzenie sprzed kilku tygodni z pamięci, bo chodzi o to co ja zapamiętałem. Trwało to z godzinę, bo takie są procedury. Pan powiedział mi że osobiście uważa że słuszne, bo odstrasza to ludzi od zalewania Policji spamem filmowym. Okazało się, że filmików nie ściągnął, bo na tym serwerze trzeba rzeczywiście wysyłać SMS aby ściągać (a niby jest to darmowy hosting plików :wallbash: ). Film najlepiej przynieść nagrany na płytę bo policjantom by się szybko dyski zapełniły w kompach :002: Teraz same filmy. Jeśli nie widać tablic ani twarzy kierowcy to kicha, bo kierowca może sie wypiąć. Sprawdzałem jeszcze numery na https://zapytania.oi.ufg.pl/SASStoredProcess/guest?with=zpp1 i okazało się, że brak danych. Więc albo samochód nie ma opłaconego OC albo kamerka totalnie przekłamała numery. Oczywiście gdyby ustalono kierowce pojazdu a ten by się nie przyznawał to rzeczywiście trzeba przyjść do sądu jako świadek.

Jaki morał z całej historii? Jeśli już wysyłać filmy to z poważnych wykroczeń i kupić lepszą kamerkę.

Mieliście rację koledzy - nie ma co się niepotrzebnie denerwować pierdołami :icon_wink:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w jednej wsi, gdzie szosa jest wąska doszło do grożnego wypadku. Przed skrzyżowaniem owerzysta dał znak skrętu w lewo. Jechały za nim dwa samochody. I drugi samchód zaczął wyprzedzanie tego pierwszego i doszło do zderzenia z rowerzystą. Rowerzysta był dwa tygodnie w śpiączce farmakologicznej. I z tego co zrozumiałam samochód albo rower złożył się w harmonijkę.

Kiedyś rowerzystka w Nałęczowie wjechała w samochód wyjeżdżający z posesji. Akurat to jej wina była.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w jednej wsi, gdzie szosa jest wąska doszło do grożnego wypadku. Przed skrzyżowaniem owerzysta dał znak skrętu w lewo. Jechały za nim dwa samochody. I drugi samchód zaczął wyprzedzanie tego pierwszego i doszło do zderzenia z rowerzystą. Rowerzysta był dwa tygodnie w śpiączce farmakologicznej. I z tego co zrozumiałam samochód albo rower złożył się w harmonijkę.

Kiedyś rowerzystka w Nałęczowie wjechała w samochód wyjeżdżający z posesji. Akurat to jej wina była.

 Panowie, niestety zostałem zmuszony do wysłania kolejnego zgłoszenia na Policję.

Jechałem rowerem ścieżką biegnącą wzdłuż ruchliwej ulicy, i nagle drogę zajechała mi jadąca się w tym samym kierunku Skoda Octavia. Facet postanowił sobie znienacka skręcić w prawo na teren posesji nie zważając na mnie.  Gwałtownie zahamowałem z piskiem opon. Tylko dzięki mojemu refleksowi i dobrym hamulcom oraz suchej nawierzchni nie doszło do wypadku. Autem kierował jakiś facio z bródką w okularach, w średnim wieku. Nie chciałem się denerwować dyskusją z burakiem tylko skręciłem kierownicą aby było dobrze widać numer rej. i pojechałem dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ostatnio w jednej wsi, gdzie szosa jest wąska doszło do grożnego wypadku. Przed skrzyżowaniem owerzysta dał znak skrętu w lewo. Jechały za nim dwa samochody. I drugi samchód zaczął wyprzedzanie tego pierwszego i doszło do zderzenia z rowerzystą.

Niestety samo sygnalizowanie zamiaru skrętu nie daje nam pierwszeństwa, trzeba się upewnić, że ktoś nie rozpoczął wyprzedzania. Oczywiście mówmy o sytuacji kiedy to mamy przerywaną linię na jezdni. Przy oznaczonym skrzyżowaniu albo w miejscu gdzie jest ciągła winę ponosi wyprzedzający (choć nie zawsze bo już spotkałem się z innymi wyrokami ale to akurat "piękno" polskiego prawa).

Rowerzysta w ruchu ulicznym powinien wbić sobie do głowy, że ze względu na wagę, nigdzie nie ma pierwszeństwa. To tak dla własnego bezpieczeństwa, lepiej przepuścić niż znaleźć się na masce albo nie daj Boże kilkadziesiąt metrów dalej:|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...