Skocz do zawartości

[Przepisy] prawo rowerowe - kodeks jazdy dla rowerzysty - pytania do rozwikłania


Kamyk79

Rekomendowane odpowiedzi

Co by nie było konkluzja jest taka... Pretensje do kostki mogą mieć jedynie Ci, którzy "świadomie" kupują koło 700x23 do jazdy po mieście. Przeciętny mieszczuch znaczącej różnicy nie odczuje.

Nie da się sfalandyzować przepisów aż tak, żeby komfortem jazdy usprawiedliwiać jazdę ulicą. Komfort to pojęcie bardzo względne i zależy od typu roweru, którym się poruszasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o żaden komfort tylko przede wszystkim o bezpieczeństwo. Kierowca widzi co dzieje się na ulicy a nie widzi tego co się dzieje na przyległej DdRce. Ciągle blokowanie przejazdów, wymuszanie pierwszeństwa itd. itp.

 

Po prostu na jezdni tych problemów nie ma. A separację, jeśli już to konieczne, lepiej wymusić malując pas rowerowy na jezdni niż robić ścieżkę. Na zachodzie jakoś działa i nie ma narzekania. A gówniane drogi z gównianej kostki bauma nie istnieją.

 

Poza wszystkim jednak - rower rozpędzony nawet do 40kmh wyrządzi nieporównywalnie mniejsze szkody niż samochód rozpędzony do prędkości 90kmh. Nie spowoduje tyle hałasu, nie potrzebuje tyle miejsca na postój, nie zatruwa środowiska, daje minimum ruchu niezbędne dla zdrowia itp. itd. Więc zrównanie potrzeb rowerzystów do potrzeb kierowców aut było po prostu głupie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DDR z kostki to dla mnie synonim bubla "z definicji", bo oczywiście - jak zauważyłeś - nie tylko ten jeden element decyduje o mierności infry rowerowej.

Warto zauważyć, że drogi buduje się (remontuje) tak, że każda nawierzchnia jezdni drogi "ogólnego" przeznaczenia (czy dla pojazdów samochodowych), pozwala na komfortową jazdę (z dopuszczalnymi prędkościami i rozsądkiem) wszelkimi pojazdami posiadającymi odpowiednią homologację - czy będzie to sportowy Porsche 911, czy terenowy Humvee... Nie ma tutaj dyskryminacji związanej z typem pojazdu. Obydwa mają zapewniony podobny "komfort" od strony nawierzchni. Z DDR jest zupełnie inaczej: budowane są one w tak miernych standardach jakościowych, że nie daje się po nich jeździć bezpiecznie i rozsądnie szybko szosówkami (czy podobnymi, wylajtowanymi rowerami). Ewidentna dyskryminacja ze względu na typ bicykla, zwłaszcza w kontekście obowiązku zawartego w PoRD, bo zmusza się szosowców do jazdy po gniotach, które dla tych rowerów są przysłowiową "karą boską".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety projektującym ścieżki wydaje się chyba że rowerzyści to tylko emeryci na starych składakach i panie w zwiewnych sukienkach na holendrach; pełznący (bo jazdą tego trudno nazwać) z prędkością średnio wytrenowanego biegacza (kilka razy podczas biegania zdarzyło mi się wyprzedzić pełznącego rowerzystę) 

niestety zapominają że coraz więcej rowerzystów to ludzie młodzi, którzy (podobnie jak kierowcy) chcieli by się poruszać po drogach możliwie szybko i sprawnie, i dopiero takie rozwiązania (a więc pasy rowerowe na jezdni) sprawią że ludzie zaczną się przesiadać na rowery...  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie jest wiele miejsc, gdzie żadna organizacja rowerowa nie prosiła o nic, a powstają koszmarki typu:

http://goo.gl/maps/YaAyp

http://goo.gl/maps/lc1Fc

 

Ach cudny przykład. Ja tylko zauważę, ze wjazd do domu jest robiony z automatu. Właściciel domu może nawet nie mieć samochodu. Taki wjazd może być używany 2 razy na dobę przez kierowcę i tysiąc razy przez rowerzystów. I pod czyj komfort jest to zbudowane? Kierowcy oczywiście. W końcu to droga dla rowerów...

 

Już zupełnie na marginesie dodam, że łatwo można było zrobić tak, żeby wilk był syty i owca cała.

 

Pretensje do kostki mogą mieć jedynie Ci, którzy "świadomie" kupują koło 700x23 do jazdy po mieście. Przeciętny mieszczuch znaczącej różnicy nie odczuje.

Przepraszam, a gdzie jest przepis, zgodnie z którym jazda rowerem szosowym jest zabroniona?

 

Dlaczego miasta mają byc nieprzejezdne legalnie dla szosowcow?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachwycam się cudzymi linkami, a mam przecież swoje. Zapraszam na ulicę Malobadzka z Będzina do Sosnowca. W lewo po kliknięciu w link:

 

https://maps.gstatic.com/m/streetview/?panoid=JIsEp2qhtt57fxP8Jg-GZw&cbp=0,214.0609200191708,,0,0

 

Dziesiątki razy jechałem szosowka i ani raz ścieżką (na MTB mi się zdarzyło kilka razy). Kierowcy mają dwa pasy, więc mogą mnie swobodnie wyprzedzać. Droga jest lekko nachylona w dół więc 30-40kmh bez problemu. 300 razy bezpieczniej niż na DDR, ze trzy razy szybciej i 60 razy wygodniej (rowniuteńki asfalt vs wyrób ddropodobny).

 

Zwracam uwagę na konsekwentne oznakowanie :-) Już wiem, jak będę się bronił, gdy mnie tam w końcu zatrzyma policja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj chyba pierwszy raz w życiu jechałem lawałkiem dobrej infry. Wjazd z jezdni na gładko, szeroka DdRka ponad 2m, z asfaltu. Wszystkie przejazdy z dobrą widocznością, a na końcu świetne włączenie się do ruchu ogólnego. Widać, że projekt robił ktoś kto jeździ na rowerze (ZM) ale oddane to było w zeszłym miesiącu:/. Także jakaś nadzieja w Warszawie jest (bo np. pod Warszawą budowane sądowe DdR tragicznie - kostka i milion przejazdów do być może w przyszłości wybudowanych domów:/). Nie zmienia to faktu, że nadal będziemy się borykać z tragiczną infrą która powstała w poprzednich dziesiècioleciach, a do korzystania z której jesteśmy zmuszani...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przepraszam, a gdzie jest przepis, zgodnie z którym jazda rowerem szosowym jest zabroniona? Dlaczego miasta mają byc nieprzejezdne legalnie dla szosowcow?

 

Jak świadomie wybierasz środek transportu, wiedząc, że nie poradzi sobie z infrastrukturą, to chyba jest to wyłącznie problem niewłaściwej decyzji. Pomijając temat sesowności wyboru szosy na miasto, to nowoczesna infrastruktura, z asfaltowymi ciągami rowerowymi i tak nie nadaje się do jazdy szosowej. Przetoczyć się spoko, nawet po kostce - ale nie da się rozwinąć prędkości, którymi normalnie szosą się jeździ, bo jest to najzwyczajniej niebezpieczne. Żeby było dobrze dla szosy, to ciągi powinny być o 30% szersze oraz powinny zniknąć obniżone przejazdy oraz pozostały ruch rowerowy (i pieszy). Nierealne. Podobnie jak nierealnym jest, że infrastruktura będzie się dostosowywać do posiadaczy Hummerów czy innych samochodowych potworów, które nie mieszczą się na miejscach parkingowych i mają problemy na osiedlowych uliczkach, a chcieli by komfortowo jeździć.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście... wina szosowca, że nie wziął MTB. Taaaa...

 

To nie jest problem złej decyzji rowerzysty. To jest problem władz, które postanowiły tanio pozbyć się rowerzystów z ulic. Gdyby myśleć tymi samymi kategoriami przy budowie dróg dla samochodów, to dałoby się jeździć tylko terenowkami.

 

Asfaltowe ddry nie są nierealne. Są niewyobrażalne dla wielu, ale to nie znaczy, ze są nierealne.

 

Po centrach miast zawsze będzie jeździć źle. Do szosowania nadają się wioski za miastem, ale tam też trzeba jakoś dojechać. Swoja drogę wyjazdową zlinkowalem wyżej. Na komfort jazdy kierowców idzie gruba kasa. Kategoria efektywności i komfortu jazdy rowerzystów przy budowie 95% ddrow w Polsce nie istnieje. Liczy się tylko ilość km, bo statystyka promuje ilość a nie jakość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@marcinusz, Nie wiem, czy doczytałeś, ale napisałem wyraźnie. DDRy w dużej części są za wąskie do bezpiecznej jazdy z dużymi prędkościami. Nawet jak Ci wyleją asfalt to sobie szosą za bardzo nie "polatasz", bo się po prostu do tego nie nadaje i nie chodzi tu tylko o nawierzchnię. MTB w konfiguracji XC jest równie "wygodny" jak szosa. Geometria wymusza ciągłe zadzieranie głowy do góry, żeby mieć pod ciągłą kontrolą to, co się dzieje pod kołem ale i dalej. Nie jest przyjemne na dłuższych odcinkach.

 

Poza tym dlaczego inni mają być poszkodowani... Np biegacze lub rolkowcy, co nie mają swoich miejsc, tylko muszą albo przedzierać się między pieszymi albo rowerzystami. Ich komfort także jest wątpliwy. Nie wiem z jakiego powodu rowerzysta miałby być wyróżniony a inne grupy społeczne nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby było dobrze dla szosy, to ciągi powinny być o 30% szersze oraz powinny zniknąć obniżone przejazdy oraz pozostały ruch rowerowy (i pieszy). Nierealne.

Właśnie, że realne. Ulica:

1. jest dużo szersza od DdRki (minimum 1,5m dla jednokierunkowej i 2m dla dwukierunkowej. Bardzo rzadko stosuje się szersze)

2. nie ma obniżonych przejazdów

3. nie ma ruchu pieszego

4. nie ma problemu z pozostałym ruchem rowerowym, bo miejsca jest wystarczająco dużo

 

Do tego:

1. nie zwiększa kosztów odśnieżania, czyszczenia i remontów

2. nie zabiera przestrzeni pieszym

3. lepszy przebieg (DdR przyległa do jezdni może mieć bardzo wiele skrętów, a jezdnia w tym samym miejscu ich nie ma)

itd. itp.

 

@marcinusz - pełna zgoda. Dokładnie tak! Przyszło mi do głowy takie porównanie - gdyby autostrady budować z kostki brukowej i przy okazji wszystkie drogi w okolicy pozamykać dla ruchu samochodowego :). De facto - zmuszamy wtedy za pomocą przepisów do jazdy po bruku, podczas gdy droga dużo lepszej jakości jest tuż obok, a nie można z niej korzystać tylko na podstawie przepisów.

 

Podobnie jak nierealnym jest, że infrastruktura będzie się dostosowywać do posiadaczy Hummerów czy innych samochodowych potworów, które nie mieszczą się na miejscach parkingowych i mają problemy na osiedlowych uliczkach, a chcieli by komfortowo jeździć.

Nie chodziło o Humvee tylko o Hummera, samochód normalnie dopuszczony do ruchu o normalnych wymiarach. Poza tym - infrastruktura samochodowa właśnie JEST dostosowywana do jak największej ilości rodzajów samochodów. I to jest nie fair, bo jednocześnie maluje się pas, wyznaczając CPiR na krzywym chodniku, z połamanych płyt lub kostki na piachu (pod Warszawą są takie miejsca niestety) zabierając miejsce jednocześnie pieszym i rowerzystom. DdR i CPiR to jest ukłon w stronę kierowców, po to, żeby rowerzystę wygnać z jezdni. Gdyby miało to być dobre dla rowerzystów, to nie powinno być nakazu jazdy po nich, a powinny się same bronić jakością. Jakoś nikt nie robi nowych jezdni z bruku, prawda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli faktycznie zależy Ci na zmianach, to zainteresuj się jakie projekty powstają w Twoim mieście. Patrz co jest w planach, wnoś swoje uwagi, sprawdź głębiej co faktycznie robią organizacje rowerowe, nawiąż z nimi współpracę jako głos pieszego (?).

Szczerze mówiąc aktualnie jest mi to rybka co się dzieje u mnie w mieście. Tam gdzie chcę przelecieć przez pół miasta, mogę to zrobić względnie szybko i komfortowo (tak, z uwzględnieniem wydzielonych DDRów z kostki, na oponach 1,25). Wyszaleję się za miastem - niezależnie jaką infrę mi zrobią w mieście i tak będzie lepiej za miastem.

Ten głos pieszego jest kuszący... Nie mniej jednak po to mam radnych, urzędy itp. żeby nie musieć zwracać się do organizacji rowerowych, które zapewne i tak mnie oleją i powiedzą, że mogę przecież rowerem jechać...

W sumie to miejscy rowerzyści mogą mi dziękować, że nic nie robię, bo raczej działałbym w kierunku właśnie ich wywalenia z dużych ulic (w pierwszej kolejności tych z buspasami...).

 

 

 

Po prostu na jezdni tych problemów nie ma. A separację, jeśli już to konieczne, lepiej wymusić malując pas rowerowy na jezdni niż robić ścieżkę. Na zachodzie jakoś działa i nie ma narzekania. A gówniane drogi z gównianej kostki bauma nie istnieją.

Wtedy znaczna część rowerzystów będzie jeździć chodnikiem, bo "po ulicy się boją". Też bym wolał pasy rowerowe, ale powiedzmy sobie szczerze, jak zaczną ich dużo budować to problemy będą... takie same tylko inne.

Ciekawi mnie co ci pokrzywdzeni rowerzyści robią jak muszą przejechać osiedlową uliczką z kostki...

 

 

 

Nie spowoduje tyle hałasu, nie potrzebuje tyle miejsca na postój, nie zatruwa środowiska, daje minimum ruchu niezbędne dla zdrowia itp. itd. Więc zrównanie potrzeb rowerzystów do potrzeb kierowców aut było po prostu głupie.

Tramwaje też hałasują. To co zamieniamy torowiska na DDR? Minimum ruchu zapewniam sobie sam, więc argument nietrafiony - każdy może sam decydować o swoim minimum ruchu. "Zatrucie" środowiska jest nieuniknione - zgaś światło godzinę wcześniej, będzie mniej trucia ;) Zrównanie potrzeb kierowców i rowerzytów jest głupie, owszem. Kierowcy, pasażerowie komunikacji miejskiej, służby, dostawy itp. to ponad 90% społeczeństwa (a może i 100, w końcu nawet jak idziesz piechotą do sklepu to korzystasz pośrednio - ktoś towar musiał przecież dowieźć), a rowerzyści to mniej niż 2,5% (badanie zielonego mazowsza w Warszawie, 2014), szkoda tylko, że liczone w "szczycie" (kwiecień-czerwiec albo maj-lipiec) bez uwzględnienia spadku o conajmniej połowę na jesień... Logiczne chyba więc, że zawyżone potrzeby rowerzystów nie mogą być realizowane w 100%?

 

 

 

czy będzie to sportowy Porsche 911, czy terenowy Humvee... Nie ma tutaj dyskryminacji związanej z typem pojazdu.

Porsche zawiśnie na co 3 progu zwalniającym, a każdy trzeba będzie pokonywać bardzo ostrożnie i niekomfortowo. Humvee nie wjedzie w połowę ciasnych uliczek, przy jego szerokości w wielu miejscach ledwo będzie się mieścił na pasie ruchu, a wiele skrzyżowań to będzie spora gimanstyka dla kierowcy. Masz za to rację nie ma tutaj dyskryminacji związanej z typem pojazdu, sęk w tym, że w przypadku roweru też jej nie ma - wybierając Porsche, szosówkę, Opla corsę, mieszczucha, SUVa, MTB, Hummera, rower do DH, decydujesz się na konkretne wady i zalety danego pojazdu - jak głupio wybierzesz to jest to, z całym szacunkiem, tylko Twój problem, a nie infrastruktury...

 

 

 

Asfaltowe ddry nie są nierealne. Są niewyobrażalne dla wielu, ale to nie znaczy, ze są nierealne.

Asfalt byłby, rzecz jasna, znacznie lepszy niż kostka, ale: 1. to, że asfalt jest lepszy, nie oznacza, że po kostce nie da się jechać 2. asfalt rozwiązuje tylko część problemów - i tak będą narzekania, że inni jadą wolno, że zwolnić trzeba  przed przejazdem, że wśród części baranów na DDR nie da się jechać (z tym to i ja się zgodzę, ale powiedzmy sobie szczerze, z tym trzeba walczyć w inny sposób :P )

 

Na zakończenie, Ten DDR w Warszawie spełnia chyba wszystkie wymogi, ale i tak zdarzają się tacy co jadą ulicą, gdy mają go po prawej stronie...

Tutaj jest podobnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę, nie troluj.

 

Tramwaj hałasuje, owszem, ale jego praca przewozowa jest dużo bardziej skuteczna niż samochodów.

 

Rowerzysta na chodniku to zło. Z tym trzeba walczyć, ale co począć. Jak policja nie walczy nawet z takimi debilami, którzy wyprzedzają na przejściach dla pieszych (zatrzymuje się autem, żeby pieszych przepuścić, to standardem jest, że wyprzedzą mnie 1-2 auta, a sygnalizuję swoim zachowaniem dużo wcześniej że się będę zatrzymywał). Ba! Policja nie radzi sobie z zapanowaniem nad nadmierną prędkością! A to jest chyba najprostsze wykroczenie do wskazania.

 

(BTW. gdyby policja wykonywała swoją pracę, to rowerzyści raczej jezdni by się nie bali - inną rzeczą jest, dlaczego tego nie robią i nie o tym tu chciałem. Policję bardzo szanuję)

 

Co do "głupiego wyboru" opisałem wyżej przykład - autostrada z bruku + zakaz jazdy na drogach "ościennych". I co? Wszyscy muszą kupić terenówki teraz? Bo to, że wybrali inny rodzaj samochodu to ich "głupi wybór"?

 

Mówisz mi o udziale procentowym rowerzystów w ruchu. Ja jestem na stanowisku takim - nie budujmy DdRów, nie róbmy infrastruktury osobnej. Malujmy pasy dla rowerów, kontrapasy dla rowerów. Te tzw. "ścieżki" nie są do niczego potrzebne. Pieniądze zaoszczędzone niech pójdą na Policję, na zadbanie o bezpieczeństwo na drogach (w miastach odsetek pieszych ginących na przejściach jest zatrważający). Segregacja nie jest dobrym wyjściem, bo punkty kolizyjne zawsze będą występować, a przez segregację będą one jeszcze bardziej niebezpieczne.

 

I nie, nie jestem przeciwko kierowcom. Bo są kierowcy, którzy z auta korzystać muszą (kurierzy, taxi, dostawy itp. itd.). Jestem przeciwny miastu dla aut. Ja chcę miasto dla ludzi.

 

Te dwa linki, które dodałeś po edycji - rzeczywiście DdR jest b. ok, nie ma wjazdów, mało punktów kolizyjnych. Patrząc na Google SV, to jedynie skrzyżowania będą bardziej niebezpieczne niż na jezdni. Mało odchyleń, prosta droga. Wszystko fajnie, ale ta droga to powstała niedawno i w Warszawie. A mówimy o ogólnych zasadach. Niech droga broni się sama, a nie poprzez sztuczne zmuszanie ludzi do jazdy po gównie (które niestety dominuje).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@marcinusz, Nie wiem, czy doczytałeś, ale napisałem wyraźnie. DDRy w dużej części są za wąskie do bezpiecznej jazdy z dużymi prędkościami. Nawet jak Ci wyleją asfalt to sobie szosą za bardzo nie "polatasz", bo się po prostu do tego nie nadaje i nie chodzi tu tylko o nawierzchnię. MTB w konfiguracji XC jest równie "wygodny" jak szosa. Geometria wymusza ciągłe zadzieranie głowy do góry, żeby mieć pod ciągłą kontrolą to, co się dzieje pod kołem ale i dalej. Nie jest przyjemne na dłuższych odcinkach.

 

Poza tym dlaczego inni mają być poszkodowani... Np biegacze lub rolkowcy, co nie mają swoich miejsc, tylko muszą albo przedzierać się między pieszymi albo rowerzystami. Ich komfort także jest wątpliwy. Nie wiem z jakiego powodu rowerzysta miałby być wyróżniony a inne grupy społeczne nie.

 

A ja nie wiem dlaczego bronisz decyzji o budowie ddr z kostki.

Koszty budowy z asfaltu są co najmniej porównywalne jak nie niższe.

Komfort nieporównywalny  i to dla wszystkich i nie chodzi tylko o szosowców też mogę jechać trekingiem 30km/h przynajmniej po prostych pustych odcinkach, ale nie tylko o prędkość tu chodzi.

Zużycie energii na asfalcie jest o 20-30-% niższe, nie niszczą się tak stawy, mniej zużywa się sprzęt itd.

Nie rozumiem urzędników, którzy podejmują decyzje o budowie z kostki, pal licho bo z reguły oni nie maja pojęcia o jeździe na rowerze, ale rowerzysta , aktywny rowerzysta, który jeździ dużo i twierdzi, ze ddr z kostki OK to dla mnie jakaś paranoja lub cysta prowokacja.

Tu nawet nie ma o czym dyskutować , co jest lepsze i z czego się powinno budować, bo przypominam, ze na świecie już dawno to na podstawie doświadczeń ustalono, a i u nas w wielu miastach są już uchwały - "tylko asfalt i asfaltobeton na ddr".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu nie odpowiesz na to co ja napisałem? Nowe DdRki niech sobie powstają z asfaltu, bo to jest dużo lepsze dla zdrowia i wygody rozwiązanie, ale niech nie będzie przymusu korzystania z DdR i CPiR. Niech te nowe twory zawalczą o rowerzystów jakością. Rowerzysta będzie miał wtedy realny wybór - albo jadę DdRką, albo jezdnią. Mógłby sobie wybrać co by chciał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@BikoBiko, Po raz trzeci i ostatni napiszę. DDR'owy asfalt w przypadku szosy to nie rozwiązanie.

 

Pisz na temat, a nie o tym kogo nie chcesz widzieć na ddr-ach, kto może jeździć a kto nie, kogo wykluczasz z ddr-ów - szosowców i ostrokołowców itp.

 

Co to ma wspólnego z podstawami - czyli jakością i materiałem na ddr-y?

Jesteś fanem kostki, czy masz firmę brukarską?

DDR ma być z asfaltu, koniec kropka, a kto po nim będzie jeździł - każdy kto będzie chciał, w tym szosowcy i ostrokołowcy, każdy na jakimkolwiek rowerze/wózku i każdy będzie miał lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co jest rozwiązaniem dla szosy jak nie asfalt i krawezniki na zero? Jaka prędkość przelotowa jest godna szosy na ddr? I na koniec co zrobić z tym rowerem jak 2/3 trasy przypada za miastem a 1/3 przez miasto? Jaki rower będzie godny na taki dojazd do pracy jak wyżej z dystansem 25-30km? Mnie by sxosacrozwiaxala wiele problemów ale 70% ddrow z kostki skutecznie niweczy ten plan.

 

PS. Kostka na ddr ma jedną zaletę - w deszczu nie ma na niej kałuży ;)

PS2 czy u nas nie da się położyć asfaltu tak by na nim nie stała woda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@marcinusz, Nie wiem, czy doczytałeś, ale napisałem wyraźnie. DDRy w dużej części są za wąskie do bezpiecznej jazdy z dużymi prędkościami. Nawet jak Ci wyleją asfalt to sobie szosą za bardzo nie "polatasz", bo się po prostu do tego nie nadaje i nie chodzi tu tylko o nawierzchnię.

 

Doczytałem. Za to Ty mnie nie zrozumiałeś. Ja nie chcę sobie "polatać" szosówką po mieście. To jest na ogół niemożliwe z wielu powodów. Ja chcę tylko nie dostać k....cy próbując wydostać się ddrem z miasta lub do niego wrócić. Linkowałem swoją drogę wylotową z miasta. Przyjrzyj się jej, jeśli masz problemy ze zrozumieniem mojego stanowiska.

 

Skoro rowerzystom coś się zabiera - tu: możliwość jazdy po ulicy, to trzeba dać coś w zamian. Coś realnego, a nie źle oznakowane brukowane buble z obniżeniami przy każdej posesji, bez przejazdu przez ulice poprzeczne (nawet jeśli to dojazd do działek używany 5 razy na dobę). Nie psioczyłbym, gdybym miał ścieżki takie, jak te z Warszawy, zlinkowane przez Niedźwiedzia.

Zresztą jeździłem trochę po Warszawie rowerem. Macie tam rewelacyjną infrastrukturę rowerową w porównaniu do większości Polski (nie znaczy to, że idealną - po prostu gdzie indziej jest często baaardzo źle).

 

Asfalt byłby, rzecz jasna, znacznie lepszy niż kostka, ale: 1. to, że asfalt jest lepszy, nie oznacza, że po kostce nie da się jechać

 

Święta racja! Po kostce da się. Ja nie wiem w ogóle skąd ten pęd do asfaltowania dróg dla samochodów, a teraz jeszcze dla rowerów. Po drogach brukowanych, polnych i z tłucznia też da się jeździć. Tymczasem szalony motłoch chce autostrad dla samochodów i asfaltowych DDR-rów. Po co? Przecież bez nich DA SIĘ. O co ten szum?

 

 

A teraz odpowiem na post cudzym postem:

 

 

Poza tym dlaczego inni mają być poszkodowani... Np biegacze lub rolkowcy, co nie mają swoich miejsc, tylko muszą albo przedzierać się między pieszymi albo rowerzystami. Ich komfort także jest wątpliwy. Nie wiem z jakiego powodu rowerzysta miałby być wyróżniony a inne grupy społeczne nie.

 
 

I nie, nie jestem przeciwko kierowcom. Bo są kierowcy, którzy z auta korzystać muszą (kurierzy, taxi, dostawy itp. itd.). Jestem przeciwny miastu dla aut. Ja chcę miasto dla ludzi.

 

Amen. Miasta mają być dla ludzi. Na razie są dla samochodów, ale z zachodu na szczęście idzie już trend przeciwny. Jeśli chodzi o infrastrukturę transportową na razie wszyscy mają gorzej kosztem kierowców. Rowerzyści walczą o swoje, bo traktuje się ich po macoszemu. Rolkarze... biedni rolkarze oni nawet nie istnieją w przepisach. Nie mam sumienia upominać ich o jazdę po ddrach, bo ci biedacy w ogóle nie zostali przewidziani w ruchu.

Poza tematem infrastruktury mnie w polskich miastach razi ogromny niedobór przestrzeni publicznej - to tylko w ramach uzasadnienia tezy, że miasta nie są dla ludzi (taki sobie paradoks).

 

Niech droga broni się sama, a nie poprzez sztuczne zmuszanie ludzi do jazdy po gównie (które niestety dominuje).

 
O! To, to! Gdyby infrastruktura była dobra, nikt nie musiałby zmuszać do korzystania z niej. Dla rowerzysty ważne są 3 rzeczy - trzeba: 1) szybko, 2) bezpiecznie i 3) komfortowo się przemieścić. Dlatego niedzielni rowerzyści jeżdżą po chodnikach, choć nie mogą i cieszą się z koślawych ddr-ów pozwalających jeździć z pieszymi i nie ryzykować mandatu. Oni boją się jeździć z samochodami. Dlatego zaawansowani traktują większość, zwłaszcza bublowatych ddrów, jak dopust boży - tam często nie da się ani jechać szybko ani komfortowo, a bezpiecznie jest, dopóki nie przekracza się magicznych 15 km/h.
 
Źle zrobione DDRy nie spełniają swojej roli i często wszyscy są z nich niezadowoleni. Poza urzędnikiem zgłaszający 20% postęp w zwiększaniu kilometrażu DDRów. Osobiście wolałbym znacznie mniej, ale dobrych ddrów. Byle jakie tylko szkodzą.
 
I tu wracamy do wątku głównego:
Czy ma ktoś rozgryziony temat, kiedy można nie korzystać z DDRiP?
 
Wątek liźnięty już wcześniej. Będę wdzięczny za jakiś link kompleksowo omawiający sprawę. Nie chcę wyważać drzwi otwartych na oścież.

 

Dodatkowo możliwość wyboru albo DDR lub ulicy, to trąca zbytnim hedonizmem - utrzymywać dwa równoległe ciągi...

 

Ci co boją się jechać z samochodami pojadą DDRem. Pozostali pojadą ulicą. W czym problem? Że ludziom będzie za dobrze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy ma ktoś rozgryziony temat, kiedy można nie korzystać z DDRiP?

W zasadzie i mówię - niestety na teraz, tylko w tych przypadkach gdy nie masz też obowiązku korzystania z DDR.

 

Interpretacja Ministerstwa Transportu - http://polskanarowery.sport.pl/blogi/rowerowe_leszno/2014/01/ministerstwo_obowiazek_korzystania_ze_sciezki_pieszorowerowej/1?bo=1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Stanowisko Ministerstwa to dobry punkt wyjścia.

 

Razi mnie wyjaśnianie przepisu ustawy przy pomocy rozporządzenia - aktu rangi niższej. Gdyby interpretować samą ustawę należałoby stwierdzić, ze zmiana miała na celu zniesienie obowiązku jazdy po DDRiP.

 

Będę drążył temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jeśli chodzi o infrastrukturę transportową na razie wszyscy mają gorzej kosztem kierowców.

 

Nie widzę powodu by miało być inaczej. Polska transportem samochodowym stoi czy to prywatnym czy publicznym, czy się to komuś podoba czy nie.

 

 

 

Ci co boją się jechać z samochodami pojadą DDRem. Pozostali pojadą ulicą. W czym problem? Że ludziom będzie za dobrze?

 

Rowerzysta ciągnący za sobą ogon samochodowy ciągnie wszystkich, bez wyjątku, a transport publiczny w szczególności. Ludzie podróżujący autobusem z pewnością będą zachwyceni tym faktem.

Nie powinno być wyboru. Albo robimy ddry, albo wydzielone pasy na ulicy. Tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...