Skocz do zawartości

[pozycja] Czy wyprostowana szkodzi kręgosłupowi?


Tadeus

Rekomendowane odpowiedzi

Hejka,

 

W sumie chciałbym pogadać o temacie, który się dość często przejawia na forum i ogólnie w rozmowach okołorowerowych.

 

Często widać, że ktoś ma problemy z kręgosłupem i dlatego chcę kupić (albo wręcz taki zakup zaleca mu lekarz) rower z jak najbardziej wyprostowaną "wygodną" pozycją. Do tej pory nie za bardzo widziałem, by ktoś poza mną kwestionował takie rozumowanie. Moje wątpliwości wynikają z jakiejś tam pracy licencjackiej, którą kiedyś widziałem na niemieckim forum rowerowym, z której wyraźnie wynikało, że wyprostowana pozycja jest właśnie najbardziej szkodliwa dla kręgosłupa, bo w niej mięśnie postawy praktycznie w ogóle nie amortyzują uderzeń i wszystko przechodzi bezpośrednio na kręgi.

 

Nie pamiętałem jednak gdzie to przeczytałem i nie miałem jak tego przytoczyć... Aż do momentu, gdy na Gazecie pojawił się ten artykuł:

 

http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105130,16229557,Bol_plecow_a_jazda_rowerem.html

 

 

Znaczenie przy bólach kręgosłupa ma też rodzaj roweru, którym jeździmy. Im bardziej wyprostowana pozycja tym więcej nierówności drogi „wchodzi” nam w kręgosłup. Drgania przekazywane przez siodło nie są pozytywnie odbierane przez nasze kręgi.

 

 

Jeżeli natomiast na rowerze typu mtb czy szosowym pochylimy się do przodu, sięgając po kierownicę, okazuje się, że obciążając ręce, jesteśmy w stanie odciążyć dolną część pleców, a co za tym idzie uniknąć przenoszenia nierówności terenu bezpośrednio na kręgosłup. Ważne jest, aby nie garbić się w czasie jazdy na rowerze. Wyprostowanie pleców wpływa pozytywnie na komfort jazdy i nie przyczynia się do pogłębiania dolegliwości.

 

Jednak, wiadomo, artykuł na Gazecie nie jest zbyt pewnym źródłem. Czy ktoś kojarzy podobne informacje z innych wiarygodniejszych źródeł?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Oczywiście, że tak to działa. Kręgosłup w pozycji pochylonej działa jak resor który pięknie pracuje, w dodatku poddawany jest zdecydowanie mniejszym obciążeniom niż przy bieganiu.

Starczy to sobie wyobrazić zakładając że głowę zawsze trzyma się stabilnie jak na żyroskopie, ręce pracują jak duży amortyzator, tyłek z nogami jak damper a kręgosłup to wahacz ramy.

A co się dzieje jak się wyprostujemy? ...jest ała, jak przesiadka z fulla na szosówkę i pojechanie w teren.

Nie raz tłumaczyłem to znajomym którzy chcieli rower w teren ale "żeby się tak schylać nie musieli" ...że każdy jeden strzał z tylnego koła idzie prosto z siodełka w kręgosłup, uderza po wszystkich kręgach i zatrzymuje się na głowie aż zęby dzwonią i nie jest to wygodna forma jazdy w terenie. Każdy robił oczy, kręcił głową z niedowierzaniem i dalej myślał swoje... 

Nie trzeba robić doktoratu, to się czuje jak własne ciało pracuje podczas jazdy (pomijam egzemplarze którym nic nie robi różnicy ale nie każdemu jest dane dostrzegać takie różnice).

Inną sprawą są błędy w pozycji powodujące ból pleców - a właściwie mięśni pleców ale to odrębna kwestia.

 

Wyprostowana pozycja ma swoje zalety w rowerze miejskim, zakładając spokojne śmiganie po równych drogach. Przykładowo nie podciągają się ubrania odsłaniając plecy czy gatki, łatwiej jechać z torbą bo się nie zsuwa pod brzuch, mniej problemu z doborem rozmiaru roweru itd..

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W indywidualnych przypadkach powinien wypowiedzieć się lekarz, to oczywiste, bo schodzenie kręgosłupa schorzeniu nie równe.

 

Z moich doświadczeń jednak mógłbym trochę polemizować z teorią, że pozycja pochylona jest lepsza. Z pewnością nie jest ona lepsza dla tych co mają wiotkie mięśnie. Kiedy w 2011 wróciłem na rower i wsiadłem "z marszu" na XC, to była droga przez mękę. Nie mogłem normalnie przejechać 15-20km. Jak jeszcze do tego dołożyć problemy kręgosłupa?

W artykule ktoś też przemilczał kwestie konstrukcyjne. Po pierwsze. Siodełka w rowerach z wyprostowaną pozycją są zupełnie inne. Nie jest to twarda decha jak w mtb, tylko komfortowy żel, lub/i sprężyny. Dodatkowo coraz częściej w sztycy pojawia się amor - lepszy, gorszy, ale się pojawia. Po drugie. Ogumienie. Można sobie zafundować opony balonowe (standard w cruiser'ach), które trzymają "fason" nawet przy bardzo niskich ciśnieniach. Taka opona wybiera nierówności znacznie lepiej niż amor. Po dwóch miesiącach jazdy na takiej oponie, gdy przesiadłem się na mtb, to zacząłem sprawdzać, czy czasem nie włączyłem blokady amora, albo czy się nie zapiekł po zimie... Taka jest różnica. Amory z niskiej półki nie wybierają drobnych nierówności praktycznie wcale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celna uwaga mklos. Wyprostowana pozycja ma swoje wady i zalety. Jeszcze zależy co dla kogo wyprostowana. Bo imho 70* to już nie jest wyprostowana, a lekko pochylona. 

Pozycja 90*, jest do zaakceptowania jedynie w mieszczuchu, albo rowerze bardzo rekreacyjnym, który jest stworzony do spokojnej jazdy i do takiej jazdy jest ona odpowiednia. Ma jednak pewną wadę. Przy słabych mięśniach przy kręgosłupie, człowiek ma tendencję do garbienia się w tej pozycji. 

Osobiście nie toleruję pozycji pochylonej bardziej niż 60* w żadnym rowerze, z powodu na rozmaite dolegliwości kręgosłupa i kontuzje.

Trzeba pamiętać jeszcze, że różne są problemy z kręgosłupem. Jeżeli ktoś ma problemy z odcinkiem szyjnym, to bardziej wyprostowana pozycja, będzie zdrowsza. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Powrót na rower to zawsze dramat. Sam przerabiałem, wtedy co byś nie robił jest męczarnią, tym bardziej sportowa sylwetka angażująca więcej mięśni będzie z pozoru dawała bardziej popalić. Ale umówmy się że odróżniamy zmęczenie mięśniowe od bezpośredniego obciążania samego szkieletu kostnego, mimo iż nie da się tego do końca rozdzielić.

Oczywistością jest też że, prosta sylwetka ma swoje zalety w mieszczuchach ale pochylmy się nad próbą zaaplikowania jej do roweru terenowego. Na pierwszy plan wysuwa się podstawowa kwestia - konieczność balansu ciałem i kontroli nad rowerem, w przypadku wyprostowanej pozycji jest to prawie niemożliwe lub bardzo upośledzone.

Sam jakieś 5 lat temu zaliczyłem poważną glebę w peletonie, konkretnie się połamałem łącznie z kręgiem szyjnym. Od tamten pory właściwie cały czas towarzyszy mi ból kręgosłupa. Mimo że nie byłem zwiodczały a wręcz przeciwnie, w szczycie formy, to nawet chodzenie sprawiało mi ból, nie mówiąc już o bieganiu. Jedyna forma przemieszczania się jaką akceptowałem przez pierwszy okres po, to właśnie rower (szosowy). Oczywiście każda większa dziura w asfalcie potrafiła zaboleć ale nie do tego stopnia. Wydaje mi się że to właśnie kwestia ściskania kręgów przy danej pozycji odgrywała największą rolę.

Co do usprawnień w rowerach miejskich, to jak najbardziej ok, ale jeśli mowa o jeździe w terenie żadna miękka pufa ani uginacz w sztycy nie jest w stanie być w pełni substytutem odpowiedniej pozycji która pozwala całym ciałem pokonywać przeszkody, włączając w to pracę rąk, nóg i balans ciałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo celnych uwag :)

 

1. Co do tego, że w miejskich bywają dodatki amortyzujące to prawda, wspomniano o tym też artykule. Pisząc jednak też, że to jednak nie likwiduje w pełni problemu. Większość miejskich ma jednak wąskie, twarde mocno nabite opony, amortyzującą sztycę, która tylko udaje, że działa, i - faktycznie - trochę grubsze siodło z dodatkowymi elastomerami/sprężynami.

 

Ciężko mi jednak stwierdzić na ile to działa. Zdarza mi się widzieć dużo ludzi na miejskich i wydaje mi się, że na wertepach ich tyłek robi swoje, a sprężyny swoje. Tyłek odkleja się od siodełka i skacze radośnie w swoim rytmie wstrząsając całym ciałem :)

 

Swego czasu (poza oponami balonowymi) był jeszcze dostępny taki tani patent:

 

http://wrower.pl/sprzet/sztyca-amortyzowana-suntour-nex-d2,5483.html

 

Można było dostać na allegro za 70zł. Teraz niestety najtańsza wersja kosztuje koło 250zł.

 

2. Ciekawe jest to, że w artykule piszą, że w miejskich nie jest to aż taki problem, bo jeżdżą tylko po mieście. Ja nie wiem jakie kto ma miasta, ale u mnie im bliżej cywilizacji tym większa szansa na jakiś masakryczny telepator :)

 

3. @mklos1 zauważ, że ty przeszedłeś od razu na rower z serii Level A, a te wręcz słyną ze sprawiania problemów ludziom, którzy dopiero wchodzą poważniej w hobby. Gdybyś zaczął od jakiegoś MTB z pozycją bardziej turystyczną, być może nie byłoby problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
mam problemy z kręgosłupem i od kiedy jeżdżę rowerem miejskim (wcześniej trekkingowy), który wymusza wyprostowaną pozycję bóle się skończyły*. Problem sprawiał mi dolny odcinek kręgosłupa (urok pracy biurowej), a przy dłuższej jeździe (>50km) -- okolice barków.

Może to wspomniane wcześniej "zapuszczenie się", mięśnie zaczęły pracować, wzmocniły się, zaczęły prawidłowo utrzymywać sylwetkę i podtrzymywać ciężar ciała.  Zjawisko znane nie od dziś, że odrobina ruchu czyni cuda.  

 

 

 

3. @mklos1 zauważ, że ty przeszedłeś od razu na rower z serii Level A, a te wręcz słyną ze sprawiania problemów ludziom, którzy dopiero wchodzą poważniej w hobby. Gdybyś zaczął od jakiegoś MTB z pozycją bardziej turystyczną, być może nie byłoby problemu.

Na to składa się wiele rzeczy, być może wychodzi też nie do końca optymalne ustawienie na rowerze, może wynika to wprost z popsutej charakterystyki konkretnego modelu. Człowiek po czasie jest w stanie się przyzwyczaić do nawet bardzo miernej pozycji, kwestia właśnie wytrenowania. Miałem rowery które zachowywały się właśnie jak ten Level A, mam też takie na których bez względu czy śmigam regularnie czy dopiero zaczynam jeździ się komfortowo, wszystkie w typową pochyloną dla mtb pozycją, tu rolę grają już pojedyncze centymetry i stopnie. Do sprawy dochodzą jeszcze indywidualne wymiary i odchyły od średniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...