Skocz do zawartości

[Gdańsk] Gdzie tu logika?!


Kakadu90

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj jadąc Gdańskiem zobaczyłem to:

 

DSC_2573.jpg

 

No własnie i co teraz? Znak koniec drogi dla rowerów, ale jednak dalej jest ścieżka, stoi także znak "Przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów" tylko że ani chodnik ani droga rowerowa nie przechodzą przez jezdnie. I moje pytanie do was gdzie tu sens i logika?! I żeby było lepiej fota cyknięta niecałe 400m od PGE Areny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

No dobra znak informujący o przejściu obrócony tlyko po co jest znak koniec ścieżki jak zaraz leci znowu?

No jak to po co? Przecież po to, żeby rowerzyści przejeżdżający przez jezdnię nie plątali się pod kołami samochodziarzom ;)

Dokładnie tak jak w przypadku zaprezentowanym przez Kicioka - dopóki kierowcom to nie przeszkadza - ścieżka może sobie być, ale w punktach kolizyjnych - kierowca rządzi a rowerzysta niech się goni...

W takich sytuacjach są dwa wyjścia - albo można zrobić przejazd dla rowerów, albo postawić znak koniec DDR.

Oczywiście pierwsze z tych rozwiązań mniej będzie pasować użytkownikom pojazdów silnikowych na jezdni, więc... wygrywa opcja nr 2.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat tam wyjeżdżając samochodem można nie zauważyć roweru, tym bardziej że jest to prosty i gładki odcinek gdzie jedzie się dość szybko. I to jest pomyślane dość dokładnie. Jeśli chodzi o rowerowy Gdańsk to jest bardzo dobrze mimo wszystkich matactw urzędników jeśli chodzi sprzedawanie za grosze placów w centrum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Akurat tam wyjeżdżając samochodem można nie zauważyć roweru, tym bardziej że jest to prosty i gładki odcinek gdzie jedzie się dość szybko. I to jest pomyślane dość dokładnie.

 

To jest właśnie potwierdzenie tego, co napisałem wcześniej - koniec DDR zamiast przejazdu dla rowerów jest po to, żeby się rowerzyści nie plątali pod kołami samochodów. Bo przecież nie można przeszkadzać kierowcy który "jedzie sobie dosyć szybko bo jest prosty i gładki odcinek".

 

Masz rację, że jest to dość dokładnie pomyślane - pod kątem wygody kierowców a nie rowerzystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja napisałem to w kontekście szybko jadącego rowerzysty, samochód tam się wytacza wręcz, ale zanim zauważy to musi przodem sporo wyjechać. ;) a jak ktoś rowerem jedzie tam 40, to nie byłoby by bezpiecznie robić pierwszeństwo dla rowerów, bo kierowca nic nie może tam nic innego zrobić jak powoli wyjeżdżać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie rozwiązania nie są absurdem. Po prostu rowerzysta nie ma tu pierwszeństwa i musi przepuścić samochód. Myślę że to nie jest wielce kłopotliwe. Absurdem natomiast, jest robienie przejścia dla pieszych pomiędzy odcinkami DDR, zmuszając rowerzystę (zgodnie z przepisami, bo prawie nikt tego nie przestrzega) do zsiadania z roweru co 50 m. 

Natomiast w wypadku fotografii z tego tematu, absurdem jest to, że dla rowerzystów kończy się ścieżka, a kierowców się informuje, że jest przejazd dla rowerów. Czyli absurd polega na tym, że rowerzysta musi przepuścić samochód, a samochód rowerzystę (nikt nie ma pierwszeństwa! )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem rozsądne by było wyznaczenie przejazdu dla rowerów a potem jasne i czytelne oznakowanie go.

Natomiast koniec DDR zamiast przejazdu jest moim zdaniem świadectwem niepoważnego traktowania rowerzystów.

 

Istnieją rozwiązania pozwalające "wymusić" ustąpienie pierwszeństwa - zarówno na rowerzyście jak i na kierowcy samochodu - można choćby postawić znak stop, barierkę lub próg spowalniający (niekoniecznie wymuszający zwolnienie do 5 km/h); można odpowiednio wyprofilować drogę, można zwęzić jezdnię - fizycznie albo tylko optycznie - poprzez odpowiednie wymalowanie pasów, co powoduje że kierowcy zmniejszają prędkość...

 

Ale u nas wygrywa rozwiązanie prymitywne jak cep - po prostu brak przejazdu dla rowerów.

I to moim zdaniem jest absurd, który pokazuje, że rower ciągle nie jest traktowany jako pełnoprawny środek transportu, a jedynie jako kłopotliwe (dla innych) narzędzie rekreacji.

 

To tak samo jak by dla samochodów zbudować autostradę, ale bez węzłów bezkolizyjnych, za to z ograniczeniem prędkości do 30 km/h przed każdym skrzyżowaniem co parę kilometrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale teorie tworzycie.

 

Trwa przebudowa skrzyżowania MP z Uczniowską oraz budowa tunelu pod Martwą Wisłą. Na zdjęciu widać, że jest zrobiony tymczasowy przystanek dla autobusów, bo tramwaje nie jeździły.

Nie wiem jak jest obecnie, ale być może nie ma po tej stronie możliwości przejechania rowerem przez skrzyżowanie. Wydaje mi się, że jest już wszystko przejezdne, a tramwaje wróciły na trasę, więc prawdopodobnie znak nie został jeszcze usunięty. Trzeba dobijać się do dyżurnego inżyniera miasta ewentualnie bezpośrednio do ZDiZ lub referatu aktywności mobilnej.

 

Jedyny przekręcony znak, to ten informujący o przejściu i przejeździe.

 

Kiciok

Akurat taka konstrukcja (koniec ddr przed skrzyżowaniem, początek za) jest "normalna". W Gdańsku też mieliśmy takie twory, mimo że skrzyżowanie po modernizacji z wyznaczonymi przejazdami:

https://picasaweb.google.com/114429717076057867312/DrogiRowerowe#5532031843565581602

https://picasaweb.google.com/114429717076057867312/DrogiRowerowe#5512021023633777858

 

Takie rozwiązania nie są absurdem. Po prostu rowerzysta nie ma tu pierwszeństwa i musi przepuścić samochód. Myślę że to nie jest wielce kłopotliwe. Absurdem natomiast, jest robienie przejścia dla pieszych pomiędzy odcinkami DDR, zmuszając rowerzystę (zgodnie z przepisami, bo prawie nikt tego nie przestrzega) do zsiadania z roweru co 50 m.

 

Natomiast w wypadku fotografii z tego tematu, absurdem jest to, że dla rowerzystów kończy się ścieżka, a kierowców się informuje, że jest przejazd dla rowerów. Czyli absurd polega na tym, że rowerzysta musi przepuścić samochód, a samochód rowerzystę (nikt nie ma pierwszeństwa! )

Są absurdem, popatrz na zdjęcia, które dałem. I tak jest to kłopotliwe jak co chwila trzeba zsiadać z roweru. To jest źle zrozumiane bezpieczeństwo rowerzysty.

 

Układ znaków ze zdjęcia nie jest absurdem. Po prostu droga dla rowerów kończy się za przejazdem. Twoja interpretacja, to tak jakby nie można było wjechać na skrzyżowanie jak za nim jest zakaz wjazdu (oczywiście nie we wszystkich kierunkach ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...