Skocz do zawartości

[woj. pomorskie] Pierwszy etap planu długofalowego


mxdanish

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Przy okazji planowania trzydniowego wypadu rowerowego, wpadł mi do głowy pomysł aby od niego zacząć coś większego. Otóż w dniach 3-5 lipca zamierzam objechać dokoła województwo pomorskie. Dystans 750 km, a że nigdy wcześniej w niczym podobnym nie brałem udziału, rozłożyłem to na 3 dni. Pierwsze województwo będzie lajtowe, wyprawa z niewielkim bagażem i noclegi po kwaterach.

Jeśli wszystko wypali i moje cztery litery poradzą sobie z tą wycieczką, będzie to pierwszy etap z szesnastu :) O ile czas, zdrowie i żona pozwoli będę sukcesywnie zaliczał kolejne i oczywiście na bieżąco aktualizował temat. Kwestie terminów na dalsze województwa - zupełna zagadka, zbyt dużo zmiennych a tak planować nie potrafię ;)

 

Trasa etapu 1 - woj. pomorskie: GPSIES

 

Wstępnie mieliśmy jechać w kilka osób ale finalnie raczej będę jechał sam także jak ktoś będzie miał ochotę potowarzyszyć na jakimś krótszym lub dłuższym odcinku to śmiało zapraszam.

Czasu jeszcze trochę zostało ale z mojej strony raczej nic się nie zmieni.

Trasa jak w linku z tym że start i meta będzie w Rumi (to jest wersja pierwsza kiedy jeszcze nie miałem jechać sam)

 

Jeszcze raz zapraszam :)

  • 4 tygodnie później...
Napisano

Dzień 1 - 311 km

 

No więc wreszcie nadszedł dzień do którego żonę przygotowywałem od kilku miesięcy :) Wypuściła mnie na kilka dni na rower :D

Plan był taki aby objechać województwo pomorskie w miarę możliwości jak najbliżej granicy wielką pętlą i wrócić do domu. Wstępny kształt trasy obliczony na gpsies podał trasę około 740km więc postanowiłem rozłożyć ją na 3 dni, przy czym w pierwszym dniu chciałem przy okazji przeskoczyć swój rekord przelotu dobowego (do tej pory 300km)

W trasę w sumie ruszałem przygotowany, lista rzeczy zrobiona i wszystko zapakowane, sakwy pełne i cholernie ciężkie O_O, aparat w torbie na kierownicy, loger gps włączony i w drogę.

 

Start - 4:15 rano

 

zdjecie,600,497074,20140707,start-wyciec

Start wycieczki © mxdanish

 

Drogi przez całe Trómiasto nie ma sensu opisywać, ponieważ mimo wczesnej godziny ruch już był całkiem pokaźny i byłem skazany na kulanie się po DDR-ach, co w niektórych miejscach do przyjemności nie należało.

Jak już dotarłem do Gdańska nie mogłem się oprzeć aby nie odwiedzić Neptuna :)

 

zdjecie,600,497075,20140707,pod-okiem-ne

Pod okiem Neptuna © mxdanish

 

Z Gdańska obrałem kierunek Sobieszewo gdzie do promu w Świbnie dostałem się bez większych przeszkód. Chociaż nie... Musiałem stale uciekać przed kropiącym deszczem, co na szczęście mi się udało, gdyż w okolicach Wisły już powoli przechodziło bokiem.

Deszcz za plecami dał pikny pozytywny widoczek

 

zdjecie,600,497082,20140707,tecza-przy-p

Tęcza przy przeprawie przez Wisłę © mxdanish

 

A przy okazji czekania na prom oraz samej przeprawy wykorzystałem czas na żarcie i popitkę.

 

zdjecie,600,497081,20140707,prom-w-swibn

Prom w Świbnie © mxdanish

 

Z promu na martwej Wiśle droga ciągnęła się przez Żuławy, czyli płasko, jeszcze bezwietrznie i... trochę nudno

Wszędzie pola i pola a dopiero po jakimś czasie krajobraz urozmaicony został przez siatkę kanałów i kanalików, dopływów, rzeczek itd.

 

zdjecie,600,497086,20140707,zulawskie-ro

Żuławskie równiny © mxdanish

zdjecie,600,497083,20140707,asfaltem-prz

Asfaltem przez Żuławy © mxdanish

 

 

zdjecie,600,497084,20140707,most-w-oklic

Most w oklicach Tujska © mxdanish

zdjecie,600,497090,20140707,gdzies-nad-k

Gdzieś nad kanałem w okolicach Marzęcina © mxdanish

 

 

zdjecie,600,497085,20140707,bezkresne-po

Bezkresne pola zbożowe © mxdanish

zdjecie,600,497091,20140707,pole-zbozowe

Pole zbożowe © mxdanish

 

Przejeżdżając przez most w Kępkach nad Nogatem, kierunek jazdy zmienił się typowo na południe, a że powoli zwiększała się siła wiatru akurat z tego kierunku, zaczęło się robić odrobinę ciężej. Na szczęście nie był to wiatr bardzo silny choć odczuwalnie przeszkadzał.

 

zdjecie,600,497088,20140707,most-w-kepac

Most w Kępach nad Nogatem © mxdanish

 

W sumie zaraz za mostem wbiłem się na krajową 22 i tak dojechałem do Starego Pola. Tu krótki odpoczynek, zakupy płynów w sklepie, szybka fota jakiejść fabryki i dalej w trasę.

 

zdjecie,600,497087,20140707,jakas-fabryk

Jakaś fabryka w Starym Polu © mxdanish

zdjecie,600,497089,20140707,krotka-pauza

Krótka pauza w Starym Polu © mxdanish

 

I tu powoli zaczął się zmieniać krajobraz z równinnego na pagórkowaty. W sumie to się nawet cieszyłem ponieważ monotonia równin Żuławskich zaczęła już mnie nudzić. Na kilku nawet niewielkich podjazdach zdałem sobie jednak sprawę, że mimo iż sakw nie mam wypełnionych po brzegi to są one wyraźnie odczuwalne na każdej górce. Dodając do tego fatalny stan nawierzchni, ciągnący się nieraz przez 20km, daje to razem całkiem niezły wysiłek :)

 

zdjecie,600,497093,20140707,powoli-zaczy

Powoli zaczynają się pagórki © mxdanish

 

W okolicach Budzisza spotkałem dwie ciekawe atrakcje

Pierwsza to wyścig z młodym zającem - siedział sobie na drodze i późno mnie zauważył/usłyszał. Wyrwał do przodu jak głupi i mimo iż leciałem około 32km/h to skubaniec mi spokojnie uciekał :)

Druga to te właśnie ruiny wiatraka. Niestety czas mnie gonił więc nie zwiedziłem wnętrza i nie mam pojęcia jak jest w środku.

 

zdjecie,600,497094,20140707,ruiny-wiatra

Ruiny wiatraka w Budziszu © mxdanish

 

Dalej droga prowadziła mnie ciągle przez otwarte przestrzenie, stale na smażalni :/ Odbiło mi się to po wycieczce zjaranymi rękami, karkiem i udźcami . W Pudłowcu przejeżdżałem obok ruin jakiegoś XVI wiecznego pałacu. Musiał być niegdyś piękną budowlą.

 

zdjecie,600,497095,20140707,kolejny-land

Kolejny landszaft © mxdanish

zdjecie,600,497096,20140707,palac-w-pudl

Pałac w Pudłowcu (Paudelwitz) © mxdanish

 

Tuż pod Prabutami pojawiło się kilka odcinków zalesionych więc odpocząłem od słońca i skorzystałem tez aby zrobić dłuższą pauzę.

Jak na razie zmęczenia brak, plan założony był realizowany a z rowerem nic się nie działo.

 

zdjecie,600,497092,20140707,odpoczynek-g

Odpoczynek gdzieś pod Prabutami © mxdanish

zdjecie,600,497097,20140707,lesna-droga.

Leśna droga © mxdanish

 

I w końcu przy trasie jakieś jezioro!! Tyle km zrobionych żeby przejeżdżać koło jeziora. Nieźle :) Na Mazurach byłoby to nie do pomyślenia :D

 

zdjecie,600,497098,20140707,jezioro-kuck

Jezioro Kucki w miejsowości Jaromierz © mxdanish

 

Kolejnym etapem było przedostać się na drugą stronę Wisły, a że jedyną opcją był most w Kwidzynie więc tak też zrobiłem, nie ma co na ten temat pisać ponieważ jechałem krajową 55-ką, ruch niewielki więc jakoś poszło. Kwidzyn okazał się ładnym miastem i ku mojemu zdziwieniu bardzo górzystym, takie małe Polskie San Francisco. Oczywiście nie mogłem nie odwiedzić zamku oraz zobaczyć osławionego już wychodka ;) No i oczywiście walnąć modnej ostatnio samoj***ki :P

 

zdjecie,600,497099,20140707,muzeum-zamko

Muzeum zamkowe w Kwidzynie © mxdanish

zdjecie,600,497100,20140707,slitfocia-na

Słitfocia na tle wychodka © mxdanish

 

Przez Wisłę przejechałem nowym mostem, dalej trochę lasem aż przedostałem się na drugą stronę autostrady A1. Na mojej trasie ruch niemalże zerowy także wszystko szło cacy.

 

zdjecie,600,497101,20140707,nowy-most-na

Nowy most nad Wisłą w Kwidzynie © mxdanish

zdjecie,600,497102,20140707,tnel-w-okoli

Tnel w okolicy miejscowości Opalenie © mxdanish

zdjecie,600,497103,20140707,autostrada-a

Autostrada A1 z mostu w Kopytkowie © mxdanish

 

Minąłem Osiek i zgodnie z wytyczoną moją trasą pojechałem w kierunku Osiecznej przez Kasparusa. Jakie było moje zdziwienie kiedy droga zaczęła prowadzić przez pola... szybko skonsultowałem się z miejscowym rolnikiem który doradził objechac to pole 5km ale za to skorzystać z asfaltu. Tak tez zrobiłem i do Kasparusa dotarłem bez przeszkód.

Za plecami miałem już 280km więc powoli dochodziło zmęczenie a za Kasparusem trafił mnie szlag...

Okazało się że to co na mapie jest oznaczone jako szlak rowerowy, w rzeczywistości jest drogą leśną w kopnym piasku. Koła zapadały mi się 8-10 cm głęboko więc nie było mowy o jakiejkolwiek jeździe. Było późno, zachód się zbliżał a ja miałem przed sobą 10km marszu w piasku. Właśnie wtedy przy jakiejś okazji upadł mi rower uderzając mnie pedałem prosto w ścęgno achillesa, przez co trochę utykam do teraz.

No cóż, straciłem ponad 40 minut na tym odcinku ale było wartoaby zrobić te dwa zdjęcia (przynajmniej tak mi się wydaje :P)

 

zdjecie,600,497106,20140707,lesna-droga-

Leśna droga z Kasparusa do Osiecznej © mxdanish

zdjecie,600,497105,20140707,stary-most-k

Stary most kolejowy w Osiecznej o zachodzie słońca © mxdanish

 

W końcu dojehałem. Z Osiecznej do Ostrowite było już blisko więc praktycznie po 40 minutach byłem na kwaterze.

Miło, przyjemnie, łądny pokój, gorąca herbata, szybkie smarowanie napędu i lulu.

A z okna miałem tak:

 

zdjecie,600,497104,20140707,widok-na-jez

Widok na jezioro z kwatery © mxdanish

 

Dwa wnioski po dzisiejszym dniu - 311 km z sakwami, to trochę dla mnie za dużo. Zwłaszcza w perspektywie dwóch kolejnych dni jazdy na tez całkiem sporych dystansach.

Drugi wniosek to taki, ze kolejna wycieczka tego typu tylko z namiotem. Bez stresu że muszę dojechać do jakiejśc konkretnej kwatery.

To tyle :)

 

 

 

Dzień 2 - 233 km

 

Taaaak dzień drugi... Postanowiłem sie wyspać :)

Wstałem spokojnie o 6:30, wypiłem herbatkę owocową, zjadłem kanapki, spakowałem się, jeszcze kilka rzutów okiem na mapę i w końcu trzeba było ruszyć.

Zdziwienie było wielkie ponieważ zad mi nie dokuczał (na początku), tak więc pełen optymizmu zacząłem sobie spokojnie kręcić, spokojnie ponieważ założony dystans miał być o prawie 100km krótszy.

Nauczony wczorajszym leśno piaskowym babolem postanowiłem przepytać miejscowych o drogi które sobie założyłem. Okazało się że niestety większość jest w remoncie i to zaawansowanym, tak więc po przedyskutowaniu możliwości trasa się zmieniła na korzyść bardziej głównych dróg.

Tak siak czy owak trzeba było jechać i mimo że nie miałem zajeżdżać to zostałem poczęści zmuszony do odwiedzin Chojnic.

Z Czerska na Chojnice jechałem krajową 22-ką. Mimo że droga o dużym ruchu, pobocze dało spokojną jazdę.

W Rytlu szybkie zakupy, i fota górującej wieży kościoła.

zdjecie,600,497107,20140707,kosciol-w-ry

Kościół w Rytlu © mxdanish

 

Było jeszcze względnie wcześnie więc odkryte tereny i poranne słońce nie męczyło specjalnie choć miałem świadomość że później będzie ogień.

zdjecie,600,497109,20140707,pole-w-okoli

Pole w okolicach Myśligoszczy © mxdanish

 

zdjecie,600,497108,20140707,pole-w-okoli

Pole w okolicach Myśligoszczy © mxdanish

 

W Chojnicach przyjąłem kierunek pułudniowy zachód, omijając Człuchów, tak aby odwiedzić skrajny zakątek województwa - Dębrzno. Po drodze mijałem ciekawy kościółek w Strzeczonej i dalej znowu pola i pola. Wiatr był silny ale boczny (fartem).

zdjecie,600,497110,20140707,drewniany-ko

Drewniany kościół w miescowości Strzeczona © mxdanish

 

zdjecie,600,497111,20140707,dzwonnica-ko

Dzwonnica kościoła w miescowości Strzeczona © mxdanish

 

zdjecie,600,497112,20140707,pole-zbozowe

Pole zbożowe w Gockowie © mxdanish

 

Do Rzeczenicy dojechałem własnie takimi fajnymi małymi drogami o nowej nawierzchni. Świetnie. Tam jednak trasa się zmieniła. W samej Rzeczenicy wciągnałem na orlenie dwa hotdogi z parówkami, popiłem colą i wbiłem się w krajową 25-kę na Biały Bór.

Prosta szeroka droga doprowadziła mnie tam bez przeszkód, dalej odbiłem na krajową 20-tkę na Miastko.

Tu mi trochę dmuchnęło w plecy, przed samym Miastkiem długi zjazd, więc fizycznie odpocząłem.

W miastku pauza wymuszona przez stopy. Strasznie mnie piekły podeszwy więc wnioskuję że trzeba wymienić wkładki.

Połaziłem chwilę bez butów, zmuszony byłem odgonić się od miejscowych żulików, którzy bardzo nachalnie usiłowali nawiązać rozmowę na temat roweru i 'paczek' które wiozę :)

Zdjęcie ronda w Miastku i kierunek Słupsk.

Na początek przez około 10km jechałem krajową 21-ką, jednak za namową kolego odbiłem w Dretyniu na drogę równoległą.

Wstępnie nawierznia słaba (choć nie tak słaba jak w okolicach Prabut z dnia poprzedniego) ale potem nowy asfalt, cisza, drzewa, zerowy ruch oddały mi przyjemność z nawiązką :)

zdjecie,600,497114,20140707,mostek-nad-s

Mostek nad Studnicą w okolicach Darnowa © mxdanish

 

zdjecie,600,497115,20140707,rzeka-studni

Rzeka Studnica pod Darnowem © mxdanish

 

Na drogę 21 wbiłem się z powrotem przed Kobylnicą, gdzie powitał mnie meeega wielki korek w kierunku południowym. Ludzie chyba wracali z jakiegoś festynu bo w sumie weekend sie jeszcze nie skonczył i było zbyt wczesnie na powroty znad morza :)

Wszędzie po bokach królowały wiatraki.

zdjecie,600,497116,20140707,pole-wiatrak

Pole wiatrakowe pod Kobylnicą © mxdanish

 

Słupsk przebrnąłem przez ścieżki rowerowe i udałem się na ostatni odcinek drogi do Ustki, gdzie czekał na mnie nocleg w jakimś pensjonaciku. Te ostatnie 20km zjechałem szerokim poboczem delektując się widokiem zachodzącego słońca :)

zdjecie,600,497117,20140707,droga-do-ust

Droga do Ustki przed zachodem słońca © mxdanish

 

zdjecie,600,497118,20140707,tuz-przed-za

Tuż przed zachodem słońca © mxdanish

 

Do Ustki dotarłem szybciutko i przez samo miasto jeszcze szybciej pognalem na plażę żeby zdążyć przed zachodem słońca nad Bałtykiem :)

I udało się !! W ostatniej chwili :)

zdjecie,600,497119,20140707,zachod-slonc

Zachód słońca na plaży w Ustce © mxdanish

 

O kwaterze szkoda pisać bo dawno nie spałem w takiej ruderze ale było to tylko na jedną noc więc machnąłem ręką i poszedłem spać.

 

Drugi dzień minął nie najgorzej. W sumie trasa niewiele zmieniona od oryginału, zjechana bez przeszkód i bez większych bóli.

Najgorsze miało przyjść jutro :/

 

 

 

DZIEŃ 3 - 151 km

 

Finał

Miało być pięknie bo ostatni dzień w planach był najkrótszy ale okazało się zupełnie inaczej.

Od rana doskwierał mi achilles (po uderzeniu z pierwszego etapu) a i powoli nic nie wyszło , dłonie i stopy też dawały znać o sobie.

Mimo wszystko pełen entuzjazmu wstałem rano, zapakowałem się i pojechałem do centrum Ustki odwiedzić latarnię (jedną z czterech które chciałem dziś zaliczyć).

zdjecie,600,497120,20140707,latarnia-mor

Latarnia morska w Ustce © mxdanish

 

Zaczęło się git. Wsiadłem, rozruszałem stopę i dało się jechać. Bocznymi drogami głownymi pojazdami jakie mijałem były rowery więc czułem się jak w domu :)

Po drodze na Smołdzino w Objeździe odwiedziłem stary ryglowy kościół.

zdjecie,600,497121,20140707,ryglowy-kosc

Ryglowy kościół w miejscowości Objazda © mxdanish

 

Oraz zajechałem żeby postawić stopę w Słowińskim Parku Narodowym ;) oraz zobaczyć elektrownię wodną w Smołdzinie

zdjecie,600,497122,20140707,przerwa-w-pa

Przerwa w Parku Słowińskim © mxdanish

 

zdjecie,600,497123,20140707,elektrownia-

Elektrownia wodna w Smołdzinie © mxdanish

 

Minęło 40km więc stwierdziłem że postój zrobię w Czołpinie pod latarnią. Dojeżdżając na miejsce okazało się że aby do niej dojść należało wspiąć się na masę schodów... no cóż chęci zabrakło więc tylko fotka z dołu i poszełem szukac miejsca na odpoczynek poza lasem bo w nim owady by mnie zżarły.

zdjecie,600,497124,20140707,podejscie-po

Podejście pod latarnie morską w Czołpinie © mxdanish

 

zdjecie,600,497125,20140707,slowinski-pa

Słowiński Park Narodowy © mxdanish

 

I tu pojawił się mega problem. Po przerwie nie mogłem posadzić dupska na siodełku :(

Ból był inny niż wcześniej, bardziej parzył niż bolał...

Doszełem do wniosku że wina lezy w spodenkach. Decathlonowe spodenki z najwyżej półki wkładką po prostu nie oddychały a skóra się do nich przykleiła :(

Nie było wyjścia musiałem założyć wczesniejszą parę. I co? Po 30 minutach jazdy tyłek wrócił do normy!!

Bolał, a jakże, ale ból był na tyle znośny że mogłem jechać.

Mimo wszystko nie chciałem ryzkować. Bolący tyłek i achilles (o ten drugi się martwiłem bo objawy miałem jak podczas kontuzji kilka lat temu, która skończyła się zapaleniem pochewek ścięgnistych) zmusił mnie do wybrania mniejszego zła.

Postanowiłem skrócić trasę i prostu z Główczyc udać się najkrótszą droga do domu.

 

Pętla dookoła województwa została zamknięta ale trasa skróciła się z 745km planowanych do 695 finalnie.

Mam nadzieję że nie będę tego żałował ale nie zauważyłem że wszelkie kontuzje goją się o wiele dłużej niż 15-20 lat temu ;) więc wolałem ryzyko odłożyć na inną okazję.

 

W każdym razie podumowując całą wycieczkę:

- jestem obolały ale żyję

- odrętwiałe palce u rąk i stóp pewnie przejdą za kilka tygodni :)

- zdrowie jest ale mimo wszystko następne wycieczki tego typu będą podzielone na krotsze odcinki, żeby mieć więcej frajdy z jazdy, zdjęć a nie jechać po to aby zdążyć do kwatery

- następnym razem tylko namiot

- satysfakcja mega :) pierwsza tego typu wyprawa udana

- rower się sprawił w pełni, bez zarzutu, bez awari i bez gumy :)

 

 

 

LINK DO ENDO DZIEŃ 1

LINK DO ENDO DZIEŃ 2

LINK DO ENDO DZIEŃ 3

Napisano

Gratuluję! Świetna wyprawa jak i sam opis, który czyta się dosłownie jednym tchem. Trzymam kciuki za zdrowie i kolejne wypady.

 

A tak, po za konkursem...

 

Pomorska lub okolice?

Szkoła czwórka? ;)

Napisano

Aha, rozumiem. :D Myślałem, że mogliśmy się znać.

 

Za czasów mojej młodości za mówienie o Janowie, że to Rumia, było wpr. ;) Wrocławska i okolice to "nowe osiedle" ja mieszkałem na Gdańskiej 6.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...