Skocz do zawartości

[opinie] Jazda ze sztywnym widelcem.


Rekomendowane odpowiedzi

Tytułem wstepu.

Postanowiłem złożyć rower na kołach 28 cali.

Producent ramy juz wybrany (na 95%). Teraz stoję przed wyborem wysokości główki oraz co się z tym wiąże wyborem między amortyzatorem (NXC od Suntoura) albo sztywnym stalowym widelcem (Surly).

 

Na sztywnym widelcu jeździłem 25-30 lat temu, był to bardziej wypasiony Jubilat z przerzutkami, rower marki Zenith :).

Przez ostatnich ładnych parę lat miałem przerwę od rowerowania, ale dopóki jeździłem używałem roweru XC z amorem Marzocchi Bomber.

Teraz mnie ciągnie w stronę sztywnej stali.

 

Tak jak w tytule, wątek ten kieruję do osób, które dokonały zmiany i przerzuciły się z amortyzatora na sztywny widelec.

Dziękuję za opinie osób, które nie jeżdzą na sztywnym i jedyne co mają do powiedzenia to to, że bolą dłonie :).

 

Reasumując, czy po zmianie nie żałujesz? Jak wygląda trakcja i przyczepność podczas zjazdów nierówną leśną ścieżką?

Chętnie poznam Wasze zdanie, poczytam opinie itp.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Miałem kiedyś Gianta Chicago ze sztywnym widłem. Wymieniłem widła na podstawowy amortyzator Spinnera za sto kilka plnów. Po jakimś czasie, nie pamiętam już z jakiego powodu, założyłem z powrotem sztywnego. Po mieście źle nie było, ale jak pojechałem do lasu to myślałem że się na zjeździe zabiję. Osobiście uważam że rower ze sztywnym widelcem nadaje się tylko do jazdy po asfalcie, i to takim lepszym, mało dziurawym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szosę amortyzator w crossie to kompletnie zbędna cegła pogarszająca tylko efektywność jazdy i dociążająca rower o 1.5-2kg. A w terenie, to zależy. Nie jest to komfortowe, przyczepność też cierpi, bo przód potrafi podskakiwać.

Ale jak składasz rower na oponach o dużej objętości i na niskim ciśnieniu, to od biedy da radę, jeśli nie będzie za wiele korzeni, bo to odczujesz w nadgarstkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam górala na wyścigi i starego sztywniaka jako rower treningowo / zimowy. Jeśli nie jeździ się po mieście to brak amora strasznie przeszkadza. Najgorzej jest na płaskim z dużą ilością małych nierówności oraz na zjazdach (tu jest przepaść w prędkości). Pewnie przy zakupie słabego amora część pary pójdzie w sprężynę ale i tak bym kupił z amorem jeśli rozpatrujesz jazdę terenową - dodam że opony do 28'' nie mają zbyt dużego balona więc też są mało komfortowe i wymuszają większe ciśnienie żeby bronić się przed dobiciem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sznib,

A tam pitolisz Panie ,wedle takiego rozumowania przełaje i przełajówki nie maja racji bytu.

Ja jeżdżę na sztywno na kole 29er w SS-esie,wcześniej na 26" z amorami powietrznymi i bez.

 

Uważam że :

tylko rower sztywny daje 100% frajdy z jazdy .Amory zwalniają nas z myślenia o trasie przed nami -ot łykną dziurę i nawet jej nie zauważymy.Sztywniak od razu informuje co i jak ucząc techniki jazdy i skupienia.

 

Do autora wątku-pisz PW bo i tak zaraz mnie tu zjedzą

 

Gdybym miał wybierac amor za 600zł czy Salsę ,Surly nawet bym się nie zastanawiał.Tylko sztywny.z wielu względów na podstawie 20 lat w rowerowym siodle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę m.in.  na sztywnym trekingu, również częściowo w terenie.

Oczywiście jest różnica, zwłaszcza jak wcześniej miało się dobry amor, ale...

- po pierwsze kwestia przyzwyczajenia - pojeździsz troszkę i odczucia się zmienią moim zdaniem.

- dwa średniej klasy amor do trekinga czy krosa - teraz gdybym miał wybór to podziękuje i postawię na wagę.

- trzy , kolega jeździ też z nami na ostrym i też daje radę w terenie - można? można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba bardzo pracować ciałem na większych kamieniach itp. Osobiście troche bardziej przeszkadza mi brak tylnej amortyzacji niż przedniej, natomiast 2 razy przez to że jest sztywny wideł przebiłem oponę (snake). Niestety, to ona przejmuję wszystkie uderzenia. Z tym ze ja mam widelec carbonowy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tylko ciekawe dlaczego się nagle większosć MTBowców nie przerzuca na kolarki?

Bo jak ktoś jeździ po terenie, to jasne, że uginacze się przydają.

 

Niestety teraz panuje taka moda i przekonanie, że bez przedniego amorka, to po asfalcie ciężko, bo dziury, a na polną drogę to w ogóle nie ma co zjeżdżać, bo się można zabić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam "typowego" MTB i "uszosowionego", w pełni sztywnego górala na slickach 1,5". Sztywniakiem jestem w stanie przejechać te same wertepy - z wykluczenie piachu - co MTB, oczywiście na zdecydownie niższej średniej, uwarunkowanej zarówno komfortem, jak i kontrolą nad bicyklem w trudnym terenie. Sztywniak z betonowym ciśnieniem w oponach zapewnia przyzwoity komfort na dobrej jakości asfaltówkach (których, niestety, jest u nas niewiele). Na zapuszczonych drogach samorządowych i długich przelotach drogami mieszanej kategorii (od gminnych po krajowe) lepiej obniżyć ciśnienie do minimum (u mnie 2 bary), lub korzystać z szerokich opon, by nie nabawić się choroby wibracyjnej :-).

I teraz konkluzja: gdybym miał tylko jeden rower "do wszystkiego", to bym pozostał przy amorze, choć obecnie na lajtowe wypady "po kolacji" i długie dystanse po asfaltach/szutrach zabieram sztywniaka... i (na ogół) nie żałuję :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie jak wyżej. A ja swoim Peakiem (patrz galeria) jeżdże w górę (?) na wys. 1000 m.n.p.m.  i żyję. Nie polecam schodzić do minimalnego cisnienia. Podwija się opona, często łapie się snejki. Jak sie ma sztywniaka, i myśli o czymś więcej niż asflat/las/płaski szuter, polecam nauczyc sie podstawowych "tricków". Szczególnie podrzucania przodu i manuala ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jestem wygodny i z mojego NCXa jestem bardzo zadowolony. Nie po to wydaję kupę kasy na rower, by odstawiać ascetę i umęczać moje ciało. Pomijając sam komfort dla mnie i moich nadgarstków, to amorek klasy NCX zapewnia po prostu lepszy kontakt opony z gruntem na nierównościach. Do tego da się go praktycznie w sekundę zablokować, więc jedyną wadą jest waga - około 2,1kg, czyli i tak pół kilo lżejsza niż amorki do MTB.

 

Z drugiej strony nie jestem twardzielem-ścigaczem. Jakbym był twardzielem ścigaczem, to chciałbym jak największą sztywność, jak najmniejszą wagę i denerwowałoby mnie to, że amortyzator jednak nie zawsze pracuje w przewidywalny sposób i przy mocniejszym szaleństwie może mnie zawieść.

 

Ale jakbym był twardzielem-ścigaczem, to dokładnie wiedziałbym jakie są wady, zalety i co mi jest potrzebne. I nie pytałbym o to na forum :)

 

Dla dopełnienia tematu warto przytoczyć na przykład, że na niemieckich forach rowerowych wszystkie amortyzatory, które nie są amortyzatorami powietrznymi wyższej klasy odrzucane są z miejsca jako zagrażające życiu, bezsensowne kowadła i tam seryjnych rowerów ze średniej półki bez amorów sprzedaje się parę razy więcej niż u nas (również MTB).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio wygrałem zawody w formule XC z okazji Dnia Dziecka (czyli lokalny ogórek dla dzieci i klubowiczów) na starym sztywnym stalowym peugeocie, 21 biegów (co prawda kaseta), mostek szosowy 1 cal, no ogólna wartość gdzieś tak 250zł a objechałem ludzi na karbonach po 10-15 tysięcy :). Tak więc sztywniak to jednak ma moc :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej stajni mam kilka rowerów o sztywnym widelcu. O szosie i mieszczuchu nie będę pisać bo to standard. Porównanie mam na zimówce... sztywniak z balonami 2.25. Cała przyjemność jazdy na nim kończy się gdy wjadę na drogę z płyt betonowych a to przecież są jeszcze gorsze drogi. Tą samą drogę na miękkim letnim na 1,5 calowych kiszkach Przejeżdżam bez odjęcia gazu.

 

Moja opinia ... w teren amor ponad wszystko aby dobry i aby miał kila cm ugięcia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

ja ostatnio wygrałem zawody w formule XC z okazji Dnia Dziecka (czyli lokalny ogórek dla dzieci i klubowiczów) na starym sztywnym stalowym peugeocie, 21 biegów (co prawda kaseta), mostek szosowy 1 cal, no ogólna wartość gdzieś tak 250zł a objechałem ludzi na karbonach po 10-15 tysięcy :). Tak więc sztywniak to jednak ma moc :)

Większość zawodów XC wygrywa się na podjazdach i prostych, tutaj waga ma większe znaczenie niż dobra amortyzacja. Niemniej tak po prawdzie startuje mnóstwo osób które myślą że jak zainwestują większą sumę w rower to daje im to od razu dobry wynik, tymczasem ciężkich treningów i szlifowania formy żaden sprzęt nie zastąpi.

Także MMMMAACCC7, to nie sztywniak ma moc, to Ty ją masz :)

 

 

 

Dla dopełnienia tematu warto przytoczyć na przykład, że na niemieckich forach rowerowych wszystkie amortyzatory, które nie są amortyzatorami powietrznymi wyższej klasy odrzucane są z miejsca jako zagrażające życiu, bezsensowne kowadła

 

Ooo, to mój 2,5 kg Pike na sprężynie zagraża mojemu życiu. trzeba wykupić polisę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szosę amortyzator w crossie to kompletnie zbędna cegła pogarszająca tylko efektywność jazdy i dociążająca rower o 1.5-2kg.

Bez przesady, zwykły sztywny widelec za "normalne pieniądze" też nie waży 500 gram...

Oczywiście można kupić drogi widelec karbonowy, ale zwykłe stalowe ważą 1-1,3 kg.

Więc ta oszczędność na wadze to raczej w okolicach 1 kilograma, a nie 2.

Oczywiście 1 kg też może mieć znaczenie, ale jednak jeden kilogram to nie dwa ;)

 

A co do jazdy na sztywnym - zastanawiałem się nad przejściem na sztywny widelec, ale jak pojeździłem przez jakiś czas na "sztywnym amortyzatorze" - wymieniłem go wreszcie na działający i przestałem myśleć o sztywniaku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spodziewałem się, że będzie mała wojenka amor kontra sztywny :] ale nie chciałem zakładać wątka w stylu jaki kupić rower.

 

W przypadku koła 28 cala i hamulców v-brake wybór amorów jest bardzo mały i podejrzewam, że w przypadku widelców może ciut lepiej.

Z amorów jest NCX (NRX), chyba także Spinner (choć niewiem czy z blokadą skoku).

Jakich producentów brać pod uwagę jeśli chodzi o widelce oprócz wspomnianego przeze mnie Surly?

 

Tak się składa, że od jakiegoś czasu jestem na emigracji w UK (i nie zapowiada się rychły powrót do kraju !&*%"^&*5##), więc pomysł z 28 i widelca wynika poniekąd z tego gdzie teraz jestem i jakie mam w okolicy miejsca do jazdy. No ale zastanawiam się oczywiście jak by wyglądał takim rowerem zjazd z Nałęczowskich wąwozów :).

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jam goral z krwi i kosci i jak dla mnie sztywny widelec jest dobry co najwyzej na asfalt.

 

To czy Tobie bedzie nadal potrzebny amortyzator czy nie zalezy tylko i wylacznie od Twoich priorytetow i ich kolejnosci.

 

Z moich doswiadczen i obserwacji:

- stal, karbon, opony - maja minimalny wplyw na komfort i sa zaledwie mini namiastka amortyzacji.

- przesiadajac sie na szose nauczylem sie reakcji adekwatnych do sztywnego widelca i miniaturowych opon, na poczatku jezdzilem na asfalcie fullem, potem hardtailem i byla tragedia. W sztywniaku przeszkadzaly mi nawet opony 2.1 napompowane do 2.5 bara, bylo za twardo i szarpalo okrutnie. Raz w roku jade jednak na urlop rowerowy terenowy i dopiero po posadzeniu tylka na moja obustronnie amortyzowana kanape czuje sie jak w domu, rowniez w miescie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie wszystko w temacie napisał @ronina. Na szosie sztywny wideł to poezja. Ja w górach zaczynałem od sztywnika i jest to jazda z którą ciężko cokolwiek porównać. Jestem bardzo bliski powrotu właśnie w kierunku "podreperowania" techniki. Na stałe nie ale od czasu do czasu.

 

Ano wymyślili razem z opinią, że na HT to nie ma po co jechać w teren. O sztywnym widle nawet nie wspominam bo większość i tak by sobie nie poradziła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Eee...tam, takie p#%@&enie o Chopinie, że sztywny wideł dobry co najwyżej na asfalt.

Cześć rowerowego świata jeździ na sztywnym i to nawet poważne góry i świetnie sobie radzi. Jak komu wiary brak niech sobie wygoogluje "rigid MTB", poczyta i poogląda.

Dla mnie wybór pomiędzy dobrym sztywnym widelcem z przyzwoitą gumą, a bylejakim uginaczem byłby raczej oczywisty.

Kwestia upodobań i priorytetów.

Dziękuję. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że spora część osób nadal uparcie wierzy w to, że na sztywniaku da się komfortowo jeździć. Nie wiem co to za dziwne myślenie, albo są to osoby które nie chcą się z tym pogodzić że 15 lat temu rowery zaczęły ewoluować właśnie w tym kierunku aby te amortyzatory były lżejsze i wytrzymalsze, albo osoby z manią nadwagi, i jeszcze typ zbędnego pompowania w sprężyny. Ja zawsze jeździłem na sztywniaku będzie to jakieś 10 lat. Teraz ostatnio przesiadłem się na olejowego judy 63 mm i nigdy nie założę sztywnego widelca. Niestety drugi mój rower na dojazd do pracy jest pozbawiony amortyzatora, dwa kursy po mieście i wypad do lasu mnie w tym jak najbardziej uświadczył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...