Skocz do zawartości

[Volvo MTB Marathon 2014]


madluki

Rekomendowane odpowiedzi

Nie ma przelożenia. Pewnie dlatego nie dają rowerow, ale cicho już bo i koszulki zabiorą..

 

Nie smiejta sie juz bo szacunek należy sie sportowcom wszelkiej maści, a najwiekszy tym ktorzy robią to dla idei.

 

Co do artykułu, to czuje autentycze, zażenowanie w imieniu ludzkości, gdy zwycięzca naprawdę ciężkiego wyścigu dostaje w nagrodę bon na 100 zł albo jakieś breloczki czapeczki.

 

Skoro jest tak źle, to może Forum Rowerowe zorganizuje własny wyścig ? Lokalnych układaczy tras nie brakuje. Co do organizacji. Opornym wejewodą zasypiemy skrzynkę spamem ;-) Zamiast powerada będzie woda miód cytryna. Założymy fundusz na nagrody. Każdy co łaska. UCi samo bedzie prosić o wpisanie nas na listę ;-) Nie wiem tylko skąd tylo stoperow weźmiemy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze Wojtas, że od razu zaglądałbyś ludziom do kieszeni :) Jak komuś daje frajde, motywuje go itp to, że startuje z kumplami w teamie i jest na tyle dobry by sie do niego dostać... to w czym leży problem? Ja nie widze żadnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzisz mi chodzi o te marudy którzy już męczą buły po forach że jadą do zdzieszowic zamiast Złotego Stoku a potem muszą do Poznania jechać "męczyć się".

 

poza tym większość "drużyn" to w większości ma w swoich składach rajderów co najwyżej przeciętnych więc pisanie że muszą być "dobzi" to śmieszne. Powoduje to potem takie sytuacje że każdy analizuje regulaminy, u Grabka np. jest chyba z 20 klasyfikacji, a to druzyna open, a to druzyna sportowa, a to rodzinna a to wiekowa a to laski punktuja na mega jak na giga ze mam wrażenie że frajdy z jazdy to tam niewiele jest tylko więcej kombinowania.

 

Ale może to i dobrze, w Złotym Stoku pojawią się miłośnicy gór, a w Zdzieszowicach niewolnicy drużyn ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marudy, które startują a później marudzą, nie mają nic wspólnego ze zjawiskiem teamów, chyba niepotrzebnie to łączysz. Jest taki typ ludzi, którzy kolarstwo uprawiają jakby za karę, szczególnie wśród mastersów, i im nie pasuje dokładnie nic :).

 

W ogóle jak dla mnie teamy to jest co najwyżej zjawisko społeczne, bo faktycznie w większości startują co najwyżej średni zawodnicy, którzy się znają i gonienie na zawodach z daleka widocznego kumpla z teamu ich po prostu motywuje. To jest fajne, jak się złapie laczka i ktoś kompletnie nieznany w tej samej koszulce zatrzymuje się i pyta czy wszystko masz i czy nie pomóc.

Jakieś drobne benefity to miły dodatek, ale tylko dodatek.

 

Bo ilu jest zawodowców w Polsce, którzy żyją ze ścigania w mtb? 30-40? A mam wrażenie że tylko o nich piszecie.

 

Czy stroje teamowe mogą wypromować sklep rowerowy na lokalnych wyścigach? Oczywiście, w Wielkopolsce co najmniej dwa sklepy się tak skutecznie promują. Nieważne że jest mało widzów, bo widzów wszędzie jest mało. Ważne że stroje są widoczne na zawodach i później uczestnicy kojarzą ten sklep, a jak ma dobre podejście do klienta i dobry serwis to obroty rosną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i ja wrzucę swoje 2 grosze... pojadę do Zdzieszowic zamiast do Złotego i pewnie będę marudzić, że musiałem się ścigać po "górach" zamiast po górach... ale marudzić będę dlatego, że czuje się w jakimś stopniu przez GG "oszukany" - wypiął się na maratony odbywając się w mojej okolicy i mimo, że paliwo na maratony mnie nie kosztuje (samochód służbowy z kartą paliwową) wolę zrobić plan jaki sobie założyłem (tj. generalkę) bez szarpania się o 4.00 rano żeby dojechać do Murowanej czy Karpacza bo bez nich nie mam co myśleć o generalce (ale o tym dalej). Generalce którą sobie założyłęm na początku sezonu. Dla siebie, nie dla sponsora (którego nota bene nie mam) ale dla siebie (kumasz?) - bo jest to dla mnie wyższy cel i za przeproszeniem ch#@ Ci do tego - i tak, będę marudzić, (tutaj jest to "dalej") że GG robiąc sześć imprez w roku pokrywa trzy z terminami innej (w sumie największej) imprezy w Polsce. Bo nic nie jest czarne albo białe, "nic" nie jest genialne albo o kant tyłka rozbić - ma swoje szarości, niedociągnięcia i jeśli tego nie rozumiesz (jak również "napinki" na generalkę) to jedyne co mogę czuć to współczucie wobec Ciebie. Jeśli nawet jeśli ktoś jeździ dla 20% rabatu i zwrotu kosztów to super, ma to co sobie wynegocjował - widać taki poziom reprezentuje, a to jest jego problem. A może nie problem, bo może bez tych 20% i zwrotu kosztów nie było by go stać na to, żeby jechać na jakikolwiek maraton - nawet ten okoliczny - i powiem to jeszcze raz - ch#@ Ci do tego Polaczku - patrz we własny talerz zupy zamiast do czyjegoś... i nie martw się, nie jestem internetowym hejterem, na pewno przy okazji Trophy w którym wezmę udział i będę starał się "robić wynik" za wszelką cenę (dla siebie, nie dla innych) przekaże moje uwagi Grzegorzowi - który jak mało jaki organizator jest dostępny dla uczestników... a to, co on z tym zrobi to już jego sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świadectwo napinki już dałeś, nie musisz tylko się powtarzać, no i życzę miłego zdobywania pól rzepaku :P oby nie padało Ci tam jak rok temu.

 

ciekawe co by było gdyby w ogóle nie było żadnych generalek, po co to w ogóle, chyba taki zamysł orga żeby wykorzystać to zjawisko społeczne takich napinkowiczów jak kolega wyżej, którzy pół zimy kombinują że na płaskim zdobędą więcej punktów niż w górach itp., taka karta lojalnościowa, medalik na koniec sezonu w zamian za wierność :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ty dalej swoje... I jak dobrze popatrzysz to zwyczajnie robisz to co nie podoba Ci się u innych - marudzisz.

Co Ci do tego że jest "generalka", co Ci do tego że ktoś marudzi, bo musi jechać tam czy tu? Musisz o tym czytać albo tego słuchać - z przymusu, bo słuchanie marudzenia jest np obowiązkiem w ramach wpisowego?

Ja też czytam marudzenie - Twoje i zwyczajnie akceptuję to jako nieuniknione przy tej czy innej okazji.

 

A to czy ktoś chce natłuc punktów na płaskim i odpuścić na niepłaskim.... Skoro ma możliwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli masz się za takiego chojraka zapraszam w Beskidy - pokażesz świadectwo Twoich umiejętności w Pure MTB, możemy też się spotkać w Karpaczu przy okazji Śnieżki, wybierzemy sobie traskę maraonu "na niedziele" po uphillu - namiar na mój instagram masz, ja anonimowy nie jestem... czekam :)

PS. i jak napisałem - jeśli nie wiesz co to jest wyższy cel (dla idei) mogę Ci tylko współczuć :) swoją drogą, ciekawe czy po Złotym będziesz chłopcem czy mężczyzną :D stawiam, że jednak będziesz sprowadzać rower :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zlot gdzie? Bo kolega wojas potrzebuje pure MTB... ja je mu oferuję - dowolny termin w Beskidach (moje rejony) albo Karpacz w wyznaczonym terminie (bliżej niego) bo przecież nie we Wrocławiu z którego pochodzi - tam to raczej pure Road :) (bez urazy dla Wrocławian)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli frajerzysz ? nie rusza Cię, że publicznie Cię spoliczkowałem rękawiczkami rzucając wyzwanie w Twoim ulubionym pure MTB? tak też myślałem... ptysiu - moje dzisiejsze bajabongo miało więcej przewyższeń niż Twój dzisiejszy wrocławski (z całym szacunkiem do wrocławian) pure trening. Mieszkam i trenuję (głównie) w górach, ale mierzyć się mogę na każdym rozmiarze opony - od 23 do 2.3 - i w każdym terenie. Czekam... bo na moim insta dalej cisza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako kompletny amator kolarstwa górskiego, który stawia pierwsze kroki (jak na razie tylko 2 maratony ukończone) dodam coś od siebie. Pochodzę z Wielkopolski i pokonuję bardziej płaskie tereny, czasem przejeżdżając jakieś trudniejsze odcinki, specjalnie zrobione tory przez pasjonatów i czerpię z tego dużą frajdę (choć czasem jazda na wprost mnie nieco dobija). Ale nie narzekam, tylko zawsze staram się urozmaicać trasy, oczywiście w miarę możliwości. Tereny Szwajcarii Żerkowskiej są dla mnie, jako amatora optymalne, mogę się wiele nauczyć na swoich błędach czy to na podjazdach czy zjazdach. Po ostatnim maratonie w Dolsku (tak, płaski teren) pomyślałem sobie, że fajnie byłoby jeździć ze znajomymi w drużynie i z nimi rywalizować. Czemu nie? Miałem w Dolsku kilka ciekawych pojedynków (jak dla mnie :) i byłoby super sprawdzać się w drużynie. Oczywiście takiej możliwości mieć nie będę aby należeć do teamu, może i nawet nie jeżdżę za dobrze, choć 158 miejsce na 414 startujących w Dolsku to dla mnie świetny wynik i jestem z niego zadowolony. Na maratony wykładam z własnej kieszeni o czym zawsze staram się nie myśleć tylko w pełni wykorzystać czas spędzony na takim evencie.

Chętnie wziąłbym udział w jakimś cyklu, chociażby Gogola w Wielkopolsce. Przejechać wszystkie maratony z Grand Prix i sprawdzić jak są organizowane, móc porównać. Barierą jest dla mnie dojazd na maraton oddalony o 200 km. Póki co jednak biorę to, co jest mając radochę, że w ogóle uda mi się zorganizować finanse i czas na wzięcie udziału w imprezie. 

Uważam, że jeśli ktoś dostaje jakieś pieniądze właśnie na dojazd czy opłatę startową to chyba dobrze, nie? Skoro ma taką możliwość to niech korzysta, skoro lubi i chce. A jeśli później marudzi bo wolałby być w innym miejscu no to przykro mi ale wstępując do teamu chyba należy się z tym liczyć(choć sam dokładnie nie znam konkretnych zasad jakimi się one rządzą).

W każdym bądź razie nie powinno robić się niczego na siłę. Wychodzę z założenia, że albo ktoś lubi coś robić albo nie. A jeśli znacie takich, którzy jeżdżą tylko na pokaz to chyba nie są wiele warci i szkoda czasu o nich dyskutować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Klosiu Twoje podejście wydaje się rozsądne, natomiast to mnie bardzo śmieszy bo stoi po drugiej stronie tego co Ty napisałeś, ta koleżanka jeździ po prostu dla pieniędzy :-) i pisze o tym wprost

 

Dwa dni mnie tu nie było (swoją drogą dlatego, że wyjechałam w góry na trening ;)) a już takie zamieszanie.

 

Sprostuję swoją wypowiedź bo widzę, że kolega nie do końca zrozumiał.

Jestem amatorem, nigdy nie będę się ścigać na poziomie zawodników, nigdy też nie będę dostawać za to moje jeżdżenie pieniędzy.

Co konkretnie sponsoruje mi team to moja prywatna sprawa, natomiast chodzi mi o to, że dzięki temu jakiemuś tam częściowemu sponsoringowi mam możliwość jeżdżenia tych wszystkich maratonów i robienia generalki. Aktualnie studiuje i nie pracuję na cały etat - w przeciwieństwie do Was nie byłoby mnie stać na to, aby bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego jeździć na tyle maratonów. Dlatego też cieszę się niezmiernie, jeżeli ktoś stwarza mi taka możliwość i czerpię z tej możliwości pełnymi garściami, a sprowadza się to do tego, że robię generalkę. I jeżdżę nawet na te płaskie maratony bo też sprawia mi to przyjemność, a skoro mam do wyboru pojechać na płaski maraton lub nie pojechać w ogóle na wyścig to wybór jest chyba prosty ;) Dodatkowo team nie stawia przede mną żadnych wymagań - wcale nie mam powiedziane, że mam wystartować tu i tu i zrobić generalkę tam i tam. Nie! Wręcz przeciwnie - mogę startować, gdzie chcę, wybieram dystans jaki mi się podoba, nie muszę nawet robić generalki. Mimo wszystko ją robię. Dlaczego? Bo przed sezonem stawiam sobie cel, który przez sezon staram się jak najlepiej zrealizować. Dzięki temu mam motywację do dalszych treningów i widzę w tym trenowaniu jakiś sens. Nie wspomnę już o tym, że robienie generalki wiąże się z wieloma startami, czyli wieloma wyjazdami, często 2-3-dniowymi, a takie wyjazdy są lepsze niż niejedne wakacje ;)

 

Mam nadzieję, że teraz się jaśniej wyraziłam. Tu nie chodzi o pieniądze bo one są tylko środkiem w dążeniu do postawionego sobie celu. A właśnie o ten cel chodzi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat mewek, która zajmowała w zeszłym roku wąskie pudło na giga u Golonki może sobie na takie podejście pozwolić. Stałeś kiedyś na najwyższym miejscu w dużym cyklu? :)

 

jakbym w zawodach jechał ja i moich dwóch lub trzech konkurentów, to bym pewnie stał :-)

 

(nie wiem kto to jest mewek czy K2 czy K3 ale w K4 nie było zupełnie nikogo):

 

http://www.sportchallenge.cz/cz/vybrat_zavod/vysledky?id_zavod=1308&id_startovne=130801&kategorie=K3

http://www.sportchallenge.cz/cz/vybrat_zavod/vysledky?id_zavod=1307&id_startovne=130701&kategorie=K3

http://www.sportchallenge.cz/cz/vybrat_zavod/vysledky?id_zavod=1306&id_startovne=130601&kategorie=K3

 

http://www.sportchallenge.cz/cz/vybrat_zavod/vysledky?id_zavod=1307&id_startovne=130701&kategorie=K2

http://www.sportchallenge.cz/cz/vybrat_zavod/vysledky?id_zavod=1308&id_startovne=130801&kategorie=K2

nie umniejszając oczywiście umiejętności ukończenia dystansu :-)

czyli frajerzysz ? nie rusza Cię, że publicznie Cię spoliczkowałem rękawiczkami rzucając wyzwanie w Twoim ulubionym pure MTB? tak też myślałem... ptysiu - moje dzisiejsze bajabongo miało więcej przewyższeń niż Twój dzisiejszy wrocławski (z całym szacunkiem do wrocławian) pure trening. Mieszkam i trenuję (głównie) w górach, ale mierzyć się mogę na każdym rozmiarze opony - od 23 do 2.3 - i w każdym terenie. Czekam... bo na moim insta dalej cisza

 

Drogi kolego, zacny kolarzu. Może rzucasz wyzwanie, policzkujesz publicznie :-) ale Twoim podejściem, nawet jeśli masz mocną łydę, żelazne płuca i technikę Nino, trochę się ośmieszasz, jakoś nie widzę żeby Czarnota czy Brzózki jechali zawody a potem na forum internetowym kozakowali że objeżdżają słabeuszy z Wrocławia? Wygrałeś chociaż z Michaliną w GG?

 

Każdy z nas zajmuje jakieś tam miejsce w zawodach, tylko dobre wychowanie wymaga szacunku również do tych ludzi co zajmują miejsce poniżej w tabelce na koniec. 

 

ps. nie czekaj na instagramie bo nie używam, zresztą nie wiem jak serwis ze zdjęciami ma coś pokazać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...