Skocz do zawartości

[Volvo MTB Marathon 2014]


madluki

Rekomendowane odpowiedzi

Hej.

 

Najpierw Komunikat

http://www.pzkol.pl/komunikaty/zmiany_w_kalendarzu_na_sezon_2014-s4721.html

Zmiany naniesione na kalendarz z dnia 8.04.2014:
- skrócenie wyścigu - Wyścig MTB Góry Świętokrzyskie został skrócony do jednego dnia i zostanie rozegrana tylko konkurencja cross country - 3.05.
- wykreślenie wyścigów - z kalendarza zostały wykreślone wszystkie wyścigi zaliczane do cyklu Volvo MTB Marathon - 27.04, 10.05, 24.05, 26.07, 13.09, 4.10.

 

 

Pytanie:

 

Jak bardzo ta decyzja może wpływać na poziom i organizacje wyscigów ? CZy pro-wyczynowcy mają po co startować w tej serii? ( nie licząc przyjemności )

Dla amatorów takich jak ja, teoretycznie to nie powinno mieć znaczenia, ale obecność "ekip" dobrze wpływa na otoczkę i rywalizację w trakcie imprezy..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje miasto tradycyjnie otwiera ten cykl. Jak kolega się zaangażował (przy mojej małej pomocy) to powstała najlepsza trasa z tej lokalizacji. W tym roku najpierw org skrócił najfajniejszy odcinek i dodał prostą jak drut drogę po czym po małej interwencji wrócono prawie do poprzedniego stanu. Prawie bo jednak kilka fajnych fragmentów wycięto....

Fakt drugiej pętli Giga po trasie Mega już pomijam....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To czy są czy nie ma zawodowców to akurat dla mnie jest obojętne. Nawet lepiej jak nie ma, bo będą lepsze wyniki punktowe ;).

Ale fakt faktem że Powerade się chyba powoli kończy, zajeżdżają go maratony lokalne, a i organizator przerzuca się na modne ostatnio triatlony, biegi górskie i etapówki. Dwie, trzy edycje objadę, ale bez ciśnienia na generalkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja niezależnie od wszystkiego będę chciała robić generalkę na MTBM bo to wciąż najlepsze trasy maratonów w Polsce :)

Trochę szkoda, że nie będzie zawodników z prawdziwego zdarzenia, dla nas amatorów to niby wszystko jedno, ale stawiając się na miejscu zawodowców na pewno nie byłabym szczęśliwa. Już szybciej spodziewałabym się, że Bikemaratonu nie będzie w kalendarzu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może mi ktoś wytłumaczyć fenomen "robienia generalki" ?

 

To proste. Robiąc generalkę możesz się potem pochwalić swoimi wynikami, ale nie na facebooku tylko przed przedstawicielami teamu, do którego chcesz należeć bądź też przed przedstawicielami firmy, która będzie sponsorować Twój team. Zazwyczaj robiąc generalkę pracujesz na sukces całego teamu, a to właśnie od miejsca w teamowej klasyfikacji generalnej może zależeć sytuacja finansowa Twojej drużyny. Już nawet sam fakt zrobienia generalki bez rewelacyjnych wyników świadczy o tym, że Ci zależy i dużo łatwiej jest pozyskać w tej sytuacji sponsoring. Osobiście nie robiłabym generalki bo nie byłoby mnie na to po prostu stać, natomiast jeżeli team mi to umożliwia to można tylko się cieszyć i korzystać :)

 

Jest też drugi aspekt, tym razem niematerialny. Często na początku sezonu stawiamy sobie jakieś cele i dążymy do ich osiągnięcia, żeby po sezonie być z siebie po prostu dumnym, żeby mieć coś w rodzaju poczucia własnej wartości. Generalka doskonale nadaje się jako taki cel. W zeszłym sezonie nie walczyłam o jak najlepszy wynik, tylko o zrobienie generalki w danym cyklu i to właśnie sam fakt ukończenia iluś tam maratonów był dla mnie największym szczęściem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Miejsce w generalce daje długofalowy cel, który motywuje znacznie bardziej niż jakiś tam pojedyńczy maraton. W dodatku w generalce znacznie lepiej widać, jak się wypada na tle innych. Ja robię dwie generalki w tym sezonie i nie widzę w tym nic złego, w walce o generalkę z reguły zna się twarze przeciwników i daje to dodatkowe opcje taktyczne na maratonach, pilnowanie konkretnych ludzi itp.

Jazda pojedyńczych maratonów bez związku to naprawdę nie to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oki poznałem Wasze podejście, ale to wiąże się z żenującym podejściem "sponsoringu". Wy chyba nie wiecie co to znaczy sponsoring. W Polsce w maratonach i XC jest kilku zawodowców (mozna ich policzyc na palcach dwoch rąk). A Wasze podniecanie się "bycia w drużynie" "sponsorowanej" niszczy rynek, jesteście amatorami i jeździcie dla przyjemności,  i godzicie się reklamować i reprezentować komercyjnie jakąś markę za strój i klocki hamulcowe i paliwo do samochodu. Sponsorowanie to oznacza zarabianie, a tak naprawdę jak policzycie to ładujecie w to mnóstwo kasy bo pewnie nawet roweru nie macie od tego "sponsora", a zachowujecie się jak pseudo-pro.

 

znam smieszne przypadki ludzi, ktorzy podniecaja sie "byciem w druzynie" ktora na przyklad daje im znizki na zakupy. Ale oczywiscie najpierw wydali w danej firmie na rower np 10 000zeta, oczywiscie po znizce bo oryginalnie cena np 14 000zl, wiec super interes, a potem dostaja czesci np z 20% znizka, a de facto sklep/sponsor dalej na nich zarabia bo ma wieksza marze.

 

Dlatego nie napinajcie się tak na te "generalki", "sponsorowanie", "byciem pro" bo to jest śmiech na sali w wykonaniu 99% amatorów u nas ;] jak widzę marudzenie na forach że jeden z drugim jedzie do wielunia czy inną skandię "bo sponsor" to wyłazi niezła napinka i pozerstwo tych "profesjonalistow" heh.

 

przez takie podejście, na rękę organizatorom wielkich cykli jak grabek czy inna skandia, inne, ciekawe, mniejsze, lokalne, czesto lepiej zorganizowane, imprezy sa w Polsce w ogole niepopularne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jakie pozerstwo?

Jedni robią generalkę drudzy nie.

Jedni są do tego zobowiązani, bo jeżdżą w teamie, drudzy lubią porównać swój wynik do innych.

Kolejna sprawa jeżdżąc generalkę zawsze można liczyć na dobre miejsce i lesze nagrody na koniec cyklu.

Nie widzę problemu w pojechaniu na generalkę np. do Wielunia czy Poznania?

 

Natomiast widzę poważny problem z Tobą, osobą zazdrosną, że ktoś może pojechać na maraton za darmo, a sam pewnie musisz lać benzynę do baku jak chcesz gdzieś wystartować. Nie wspominając o innych profitach finansowych bycia w teamie, o które także patrząc na Twoje posty jesteś mega zazdrosny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać nie umiesz czytać ze zrozumieniem :-) Może jesteś ten "pro" który łapie się do tego 1% sponsorowanych zawodników w Polsce. Obstawiam jednak że nie. I - wiedz - nie mam bólu dupy w zazdrości, bo nie ma czego zazdrościć. Mam Ci zazdrościć że jeździsz obklejony reklamami jakiegoś sklepu rowerowego i jeszcze dopłacasz do interesu? No wybacz. I jeszcze w imię tego dopłacania jeździsz po miejscówkach na które nigdy byś nie pojechał, gdyby nie ten "sponsoring".

 

Może odnośnie Ciebie konkretnie się mylę i pojechałbyś na pola Wielunia albo posterczeć trochę pod wiaduktem w Poznaniu, gdyby nie to że ten "sponsor" ci kazał. Ale wtedy to jeszcze większy problem jest u ciebie :P

 

Gdyby było normalnie to klub dawałby zawodnikom wszystko co trzeba do uprawiania sportu: rower, części regularnie do wymiany, odżywki, wszystkie ciuchy, buty, kaski, opłacał dojazd i nocleg, wpisowe, opłaciłby obóz przedsezonowy i treningi itd. 

 

Masz to???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kiedyś jeździłem z teamem jak czas pozwalał i było to świetne przeżycie. Szczególnie ta cała otoczka i motywacja która się z tym wiązała do kolejnego startu i mobilizacja sił całej drużyny. Jeśli nie jeździłeś to nie wiesz i nie zrozumiesz ;)

 

Obecnie z racji braku czasu na trening, jak i na jazdę w weekendy, nie jeżdżę w żadnym teamie, bo moje uczestnictwo na zawodach bliskie jest 0.

 

A ty w dalszym ciągu zazdrościsz co kto ma jeżdżąc w teamie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś ci się wojtas pomyliło. Bez teamu i tak bym startował w parunastu maratonach rocznie, bo takie mam hobby. Do teamu wstąpiłem po to żeby poczuć wyższy stopień współzawodnictwa, o jakim nie masz pojęcia - wewnątrzteamowe między znajomymi i właśnie o miejsce w generalce drużynowej. To nadaje większego sensu tym całym wyścigom. Sponsor nie płaci mi pensji, więc nie ma prawa wymagać ode mnie startów w jakichś konkretnych edycjach czy wyścigach. To całkowicie mój wybór. To co muszę to wystartować minimum w siedmiu wyścigach w sezonie w ramach teamu i w stroju teamowym. 

A to że przy okazji nie muszę wydawać kasy na strój, okulary i różne inne rzeczy, to jest miły dodatek, zresztą przeliczający się na całkiem konkretną kasę w sezonie, którą w innym przypadku musiałbym wydać.

 

My nie jesteśmy zawodowcami, tylko startujemy w teamach, bo to daje więcej frajdy. Myślisz że mnie nie stać na strój i okulary? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klosiu Twoje podejście wydaje się rozsądne, natomiast to mnie bardzo śmieszy bo stoi po drugiej stronie tego co Ty napisałeś, ta koleżanka jeździ po prostu dla pieniędzy :-) i pisze o tym wprost:

 

To proste. Robiąc generalkę możesz się potem pochwalić swoimi wynikami, ale nie na facebooku tylko przed przedstawicielami teamu, do którego chcesz należeć bądź też przed przedstawicielami firmy, która będzie sponsorować Twój team. Zazwyczaj robiąc generalkę pracujesz na sukces całego teamu, a to właśnie od miejsca w teamowej klasyfikacji generalnej może zależeć sytuacja finansowa Twojej drużyny. Już nawet sam fakt zrobienia generalki bez rewelacyjnych wyników świadczy o tym, że Ci zależy i dużo łatwiej jest pozyskać w tej sytuacji sponsoring. Osobiście nie robiłabym generalki bo nie byłoby mnie na to po prostu stać, 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktos mi fundnie rower za 20 k zaplaci za masazystke, paliwo i dorzuci kieszonkowe to moge jeździc nawet w koszulce firmującej parówki, albo masc na hemoroidy ;-) Problem jak zawodnik sam kupuje na straganie lekko przechodzone gacie elektroluxa, topexa, czy banku jakiegos, po to tylko by zaleczyc kompleksy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źle mnie zrozumiałeś. Nie mam nic przeciwko używanym rzeczą. Problem to żaden.

Chodzi tylko udawanie kogoś kim się nie jest. Po prostu nie kumam motywacji ludzi udających pro, w miejscach gdzie chodzi o dobra zabawę i zdrową rywalizację. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, ja w zasadzie też tylko udaję pro. Nie mam szans na pudło w żadnym mocniej obsadzonym maratonie, a mimo to staram się profesjonalnie podchodzić do treningu i dobrze sobie organizować czas wolny. Śmieszne? Może. Ale najwięcej zabawy daje mi poprawianie własnych parametrów i rywalizacja na najwyższym dostępnym dla mnie poziomie a nie jakieś pocenie się w ogonie maratonu w imię luzu i zabawy.

Żeby nie było, mam też strój SKY na szosę ;). Bo ma białe plecy i fajnie nadaje się na upalny dzień. Ale może mam jakiś kompleks Cavendisha czy cuś, hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hohoho nie jestem sam w moich ekstremalnych poglądach widzę ;-)

 

jakiś to lekki hyde park się zrobił no ale co tam, ludzie już się nie jarają GG ;-)

 

Tu ciekawa lekturka

 

http://mtb-xc.pl/2014/04/17/hajs-sie-musi-zgadzac-vol-3/

 

ktora potwierdza dokładnie to co napisałem, że ci "pro" nie dostają nawet rowerów.

 

ale wracając do meritum - mnie smieszą ludzie którzy "cierpią" w imię pieniędzy sponsora dla teamu i jeżdżą tam gdzie nie lubią i potem narzekają ;-) w imię jakiejś wyższej idei i medalika w październiku ;-)

 

poza tym - naprawdę sklep rowerowy ma przełożenie sprzedaży z pozycją teamu w generalce w jakimś trzeciorzędnym wyścigu po lesie dla pasjonatów gdzie widzów jest blisko zero oprócz mieszkańców i rodzin?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...