jedrek88 Napisano 9 Kwietnia 2014 Napisano 9 Kwietnia 2014 Witam serdecznie, chciałbym opisać i zarazem nagłośnić jak sieć T-MOBILE traktuje swoich wieloletnich klientów. Z góry informuję, że opisana historia (chyba bardziej horror), jest dość długa, ale naprawdę warto się zapoznać i zastanowić się czy warto wchodzić z tą firmą do współpracy. Proszę zapoznać się z załączonymi przeze mnie zdjęciami są to zdjęcia pism (korespondencji) mojej oraz Rzecznika Praw Konsumenta z T-MOBILE, który to z biegiem czasu ujawnia coraz to ciekawsze fakty i stwierdzenia. Zacznę od początku zakupiłem telefon (właściwie to SMARTFON) SAMSUNG GALAXY S3 końcem sierpnia początkiem września nie pamiętam dokładnie daty ponieważ wszystkie papiery zakupu wciąż leża w T-MOBILE Silesia City Center. Ale do rzeczy swój telefon zakupiłem w jednym z salonów firmowych w Katowicach (Silesia City Center ul. Chorzowska 107), gdzie obsługiwał mnie przemiły pan Sylwester S. (szkoda, że ten pan jest tylko sympatyczny gdy coś sprzedaje, ale co się dziwić z czegoś premię musi wyrabiać). Moja radość z zakupionego telefonu nie trwała długo, otóż po pewnym czasie zauważyłem, że z moim telefonem dzieje się coś niedobrego, mianowicie: -ciągle wyświetlały się dwie nieodczytane wiadomości SMS (mimo pustej skrzynki) -nie mogłem naładować telefonu (ponieważ nie stykało gniazdo USB) -nie mogłem podłączyć kablem USB telefonu do komputera (zwyczajnie go nie widział) -w słuchawce ciągle było słychać to co ja mówię do telefonu -zaczął wariować czujnik zbliżeniowy Gdy stwierdziłem, że powyższe wady zaczynają być uciążliwe postanowiłem oddać telefon do reklamacji z tytułu niezgodności towaru z umową. Reklamację złożyłem dnia 13.01.2014r. Znowu trafiłem na pana Sylwestra S. który już nie był taki miły jak w dniu kiedy kupowałem telefon (cóż może miał gorszy dzień, a może zwyczajnie nie widział we mnie "interesu"). Dokładnie opisałem co się dzieje z moim telefonem, a konsultant wpisał wszystko do komputera. Poniżej przedstawiam pismo z przyjęcia telefonu do serwisu: Niestety dopiero w domu wczytałem się w to co na wypisywał szanowny pan Sylwester S. w protokole. Źle zanotował miejsce wytarcia od noszenia w kieszeni (zanotował, że jest w prawym dolnym rogu, a było w lewym), drugą kwestią dyskusyjną jest stwierdzenie "pojedyncze ryski na wyświetlaczu" ja ich nie dostrzegłem, przecież na wyświetlaczu od nowości miałem folię, ale OK może pan Sylwester S. to sokole oko, a ja w sumie mam lekką wadę wzroku. W tym dniu też otrzymałem protokół użyczenia telefonu zastępczego: Jak widać sprzęt "wypasiony" ale to na pewno z myślą o moich 2GB internetu w abonamencie. Ale cóż jak to mówią darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy, 2 tygodnie zlecą i będę miał z powrotem mój smartfon. No to czekamy 14 dni... ...Tym czasem po 12 dniach: Godziny wieczorne człowiek po ciężkim dniu siedzi sobie spokojnie w domu, dzwoni telefon, odbieram. Poniżej przedstawię jak wyglądała mniej więcej rozmowa z konsultantką T-MOBILE Katowice SCC; - (konsultantka) Dzień dobry T-mobile SCC Katowice czy rozmawiam z Panem X - (ja) TAK - (konsultantka) Nazywam się (niestety nie zapisałem) mam przed sobą informację, że w Pana telefonie trzeba wymienić wyświetlacz - (ja) Dobrze skoro jest taka potrzeba proszę wymienić, - (konsultantka) Tylko to będzie kosztować ~600zł. Zgadza się Pan? - (ja) (w tym momencie troszeczkę mnie zamurowało, więc postanowiłem zapytać) Ale dlaczego, mam płacić za naprawę? - (konsultantka) Ponieważ w Pana telefonie powstało mechaniczne uszkodzenie ekranu. - (ja) (w dalszym ciągu nie dowierzałem w to co ta kobieta do mnie mówi, pytam) ALE JAK TO? To chyba jakaś pomyłka, niech pani przeczyta z jakimi usterkami oddawałem telefon do naprawy i niech pani zweryfikuje co pani w ogóle do mnie mówi. -(konsultantka) (chwila ciszy pani czyta zgłoszenie) (w tym momencie nie będę cytował tekstu zgłoszenia, można sobie przeczytać wyżej, ale dokładnie przeczytała mi je pani konsultant) - (ja) Dobrze, czy widzi gdzieś w tym zgłoszeniu informację o uszkodzonym mechanicznie wyświetlaczu? - (konsultantka) TAK! Pojedyncze drobne ryski na wyświetlaczu. - (ja) No tak ale to chyba nie to samo? - (konsultantka) To jest dokładnie to samo! - (ja) (Grzecznie zobrazowałem pani w większych gabarytach podobną sytuację - "oddaje pani samochód do serwisu z rysą na zderzaku, ten fakt zostaje zanotowany w protokole zgłoszenia naprawy. Przychodzi pani do serwisu po X dniach gdzie okazuje się, że samochód ma uszkodzony przód /jest po kolizji drogowej/ czy to jest według pani to samo?) - (konsultantka) Nie proszę Pana to jest inna sytuacja! - (ja) Nie! proszę panią to jest dokładnie taka sama sytuacja tylko inaczej zobrazowana bo w większych gabarytach, żeby mogła pani sobie ją wyobrazić. Nie wyrażam zgodny na odpłatną naprawę telefonu i chcę go jak najszybciej zobaczyć! - (konsultantka) Dobrze, odnotowałam, że nie wyraża Pan zgody na naprawę. Do widzenia! - (ja) Dobranoc. No to teraz nie pozostaje nic innego jak czekać, aż dostarczą telefon z serwisu do T-MOBILE. Niestety T-MOBILE nie ma w zwyczaju informować klienta, że jego sprzęt wrócił z serwisu. Postanowiłem, więc wybrać się do salonu dnia 30.01.2014. Oczywiście ponownie trafiam na pana Sylwestra S. Pan Sylwester niestety ponownie nie jest miły, tak jak za pierwszym naszym spotkaniem. DZIWNE? Chyba nie, przecież znowu nie wyrobi planu (przez jakieś tam reklamacje). No to nadchodzi chwila prawdy, zostaje mi pokazany mój telefon. I CO? Moim oczom ukazuje się (chyba) mój telefon, ale dostrzegam na nim jakieś uszkodzenia, których wcześniej NIE BYŁO. Mianowicie w górnym prawym rogu widzę wytarcie oraz wgniecenie, druga sprawa na lewej bocznej ściance telefonu dostrzegam rysę. W tym miejscu pragnę nadmienić, że telefon został wyjęty przy mnie z pudełka bez jakiegokolwiek zabezpieczenia w postaci folii, czy też woreczka bąbelkowego, zwyczajnie wrzucony luzem, nikt jak widać nie przywiązuje wagi do zabezpieczenia sprzętu na czas transportu, bo i po co? Nie omieszkałem zapytać pana Sylwestra S. CO TO DO CHOLERY JASNEJ JEST? Padła odpowiedź, że przecież w takim stanie telefon oddawałem. YHYM, przepraszam, a gdzie jest w protokole przyjęcia informacja na ten temat? W tym momencie zostałem poinformowany, że nie została zanotowana (chyba żebym nie był smutny, że mam porysowany telefon). No ale jak widać pan sokole oko dostrzegł pojedyncze drobne ryski na ekranie (których nie było), ale nie zauważył widocznych uszkodzeń, które mnie rzuciły się w oczy od razu przy odbiorze telefonu (pragnę przypomnieć, że to ja podobno mam wadę wzroku). Po krótkiej wymianie zdań i uwag doszedłem do wniosku, że nie dojdzie do porozumienia, skoro pan Sylwester S. upiera się, że tak było. W między czasie zapytałem co przez 12 dni zrobiono z moim telefonem w serwisie otrzymałem, krótką ale rzeczową odpowiedź "NIC". Czyli telefon leżał 12 dni, w tym czasie ktoś zdążył go uszkodzić, po czym poinformować, że nic z nim nie będą robić, bo przecież jest uszkodzony, a następnie go odesłać w stanie "odrobinę" odmiennym niż w dniu kiedy go oddawałem. Postanowiłem, więc nie odbierać telefonu z rzekomej "naprawy" i napisałem pismo, następującej treści: Dostałem też papier z "naprawy" z serwisu CCS Piaseczno: Jak widzimy, gdzieś tam pada stwierdzenie, że wykonano dokumentację zdjęciową przed przyjęciem do serwisu. Poniżej zamieszam tą "dokumentację" wykonaną przez serwis. W tym miejscu pragnę też nadmienić, że nie widzę w protokole z „naprawy” informacji, że telefon jest zalany cieczą (co jest dość istotne, ale więcej na ten temat w dalszej części tego horroru). Wspomniana dokumentacja zdjęciowa: Co na nich widzimy? Otóż widać tam wytarcie, które było w dniu oddania do którego nie mam żadnych roszczeń. Nie wiem natomiast co robią tam te wgniecenia w miejscu wytarcia? Drugie zdjęcie przedstawia tył telefonu z numerem IMEI. Moje pytanie. GDZIE DO CHOLERY SĄ ZDJĘCIA USZKODZEŃ, KTÓRE UJRZAŁEM W DNIU "ODBIORU" TELEFONU? Przypomnę - górny prawy róg, oraz rysa z boku obudowy. Bo teraz zaczynam się gubić – było? nie było? znikło? Czary mary panie Sylwestrze? No nic. W dalszym ciągu żyję w przekonaniu, że może "wyżej" pracują ludzie, nie maszyny do robienia pieniędzy i w końcu ktoś przejrzy na oczy i dojdzie do wniosku "Sorry, gościu daliśmy ciała". Tak, więc CZEKAM… 11.02.2014r otrzymuję odpowiedź na pismo złożone w dniu 30.01.2014r w salonie SCC. Z którego w dużym skrócie wynika "Panie bujaj się Pan", ale do rzeczy z pisma pozwalam sobie zacytować dwa fragmenty: "JEDNOCZEŚNIE POTWIERDZAM, ŻE WSKAZANE W PRZESŁANEJ DO NAS KORESPONDENCJI USZKODZENIA TELEFONU ZNAJDOWAŁY SIĘ JUŻ W MOMENCIE ODDAWANIA SPRZĘTU DO NAPRAWY. NIESTETY NASZ PRACOWNIK ICH NIE WSKAZAŁ NA DRUKU NAPRAWY" Czyli w dalszym ciągu mogę czuć się wyjątkowo, bo firma T-MOBILE robi wszystko, co w jej mocy, żebym nie był smutny z faktu porysowanego telefonu. Drugi cytat z pisma: "W PRZYPADKU JEDNAK PODTRZYMANIA DECYZJI ZOSTANIE PAN OBCIĄŻONY DODATKOWYMI KOSZTAMI" W tym momencie to strach się bać, człowiek niczego winny zostanie obciążony kosztami. ZA CO? I DLACZEGO?! No to ja dziękuję biorę ten telefon z naprawy, bo będę płacił jak za zboże! Oj nie tak szybko! No to jak wynika z pisma, konsultant widział, konsultant nie zanotował, a Pan niech odbiera telefon, bo żeś Pan taki oddawał i jeszcze Pan dupę zawracasz, a my MUSIMY WYKONAĆ PLAN!!! W tym momencie doszedłem do wniosku, że moja dalsza korespondencja z nimi mija się z celem. Bo w następnych pismach także będę spuszczany na drzewo. Przypomniałem sobie, że w moim mieście jest taka przesympatyczna Pani i przesympatyczny Pan, którzy nazywają się Rzecznik Praw Konsumenta (pozdrawiam), pamiętam, że kiedyś RPK pomógł mi w jakiejś sprawie, ale nie ważne do rzeczy. Długo nie myślałem udałem się więc do RPK, przedstawiłem sytuację oraz wszystkie dokumenty które do tej pory udało mi się zebrać w tej sprawie. Po rozmowie z RPK doszliśmy do wniosku, że sprawa jest dość banalna. Przecież nigdzie nie występuje informacja o uszkodzeniach, których nie było. RPK skonstruował pismo następującej treści: strona 1: strona 2: strona 3: AŁĆ, brzmi groźnie, pewno ktoś teraz w T-MOBILE w końcu ruszy głową i nie będzie służyć tylko jako ozdoba, ale przyda się do lekkiego wysiłku i logicznego myślenia. Według mojej opinii po zapoznaniu się z pismem napisanym przez RPK teraz będzie, krótka piłka T-MOBILE otrzymuje pismo z wszystkimi argumentami, które przeważają ku mojej racji i wychodzą z twarzą z tej sytuacji wydając mi nowy telefon, ewentualnie naprawiając ten który USZKODZILI. TAK WIĘC CZEKAMY... 1 tydzień.... ...2 tydzień.... ...3 tydzień... ...JEST LIST OD T-MOBILE: Ambitnie. Gra na czas? Skąd "procedury". Proszę się dokładnie zapoznać z datami w tym piśmie. Może ktoś mi wyjaśni o co tam chodzi, bo ja do dziś nie rozumiem. NO TO CZEKAMY DALEJ... 4 tydzień... Rzecznik musi interweniować, bo jak widać T-MOBILE ma gdzieś, że Rzecznik podjął interwencję w tej sprawie. Najwyraźniej tej firmy ustawowe terminy nie obowiązują. PRAWO? Jakie prawo? NADAL CZEKAM... 26.03.2014 WOW, może w końcu ta chora sprawa się zakończy, z niecierpliwością otwieram kopertę... I to co ukazuje się moim oczom do dnia dzisiejszego jest dla mnie szokiem, poniżej odpowiedź T-MOBILE na pismo RPK: Strona 1: Strona 2: Czy normalny jest fakt, że oni lubią sami sobie zaprzeczać? Z pisma dowiadujemy się: - że rubryka stan techniczny "ma tylko charakter informacyjny" - stan telefonu w związku z usługa serwisową mógł ulec zmianie (czyli można oddać dobry, a odebrać w częściach) I UWAGA NA KONIEC NAJLEPSZE PO 3 MIESIĄCACH DOWIADUJĘ SIĘ O NOWYM FAKCIE O KTÓRYM WCZEŚNIEJ NIGDZIE NIE PISANO, ŻE TELEFON JEST ZALANY. Chyba pan Sylwester S. wylał na niego kawę, bo ciągle telefon jest u nich, ja nie wiedziałem go od stycznia i nikt wcześniej nie informował mnie o rzekomym zalaniu telefonu. CIEKAWE? Oczywiście jakby inaczej T-MOBILE nie wyraża zgody na Sąd Polubowny, bo i po co? Trzeba z tego wszystkiego rozumieć, że sprawa będzie miała finał w Sądzie Powszechnym. Jak widać mamy doskonały przykład kupiłeś? Zapłaciłeś? To teraz twój problem. Szkoda tylko, że ja tej „cudownej” firmie płacę regularnie co miesiąc nie mały abonament (110zł). Nie mogę wykorzystać przysługujących mi pakietów, bo na czym skoro od stycznia nie mam smartfona. Jestem notorycznie spuszczany na drzewo i w efekcie końcowym mam być zadowolony, że nikt nie naprawił mojego telefonu, ba dodatkowo udało się komuś zdolnemu go uszkodzić i teraz każą mi odebrać WRAK. Super prawda? Dziś mamy 09.04.2014r i T-MOBILE nadal upiera się przy swoim, że mam odebrać z „naprawy” WRAK. Jako, że podobno FACEBOOK ma moc postanowiłem stworzyć taka strone: https://www.facebook.com/pages/Jak-T-mobile-robi-z-ludzi-debili/714577298607199 Prosze udostepniac, lajkowac i rozsylac znajomym http://pokazywarka.pl/fgf0tx/ Z gory dziekuje i pozdrawiam
Mod Team Maniak Napisano 12 Kwietnia 2014 Mod Team Napisano 12 Kwietnia 2014 Temat został usunięty. Prawdopodobna przyczyna usunięcia: - pkt 2b regulaminu - brak klamrowego nazewnictwa tematu - podobny temat już istnieje - narusza inne postanowienia i zasady regulaminu forum lub/i polityki prywatności. Regulamin forum: http://www.forumrowerowe.org/topic/9018-zasady-pisania/
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.