Skocz do zawartości

[długi dystans] jak przejechać 230 km jednego dnia


pajomcek001

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jak widzę kogoś z naprzeciwka to najcześciej wyciągam profilaktycznie chociaż jedną słuchawkę żeby właśnie jakby co coś zagadać :-) Jak do kogoś się zbliżam to tak samo. W górach też raczej rzadko słucham muzyki, ale na co dzień po wioskach nie wyobrażam sobie teraz jazdy bez słuchawek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest obiegowy pogląd. Jak wiele obiegowych poglądów, fałszywy.

Przynajmniej w czasie wysiłku o tak niewielkiej intensywności jak jazda 20-25km/h.

Bo w czasie zawodów owszem, jeśli jest gorąco to warto pić cały czas, czy się chce czy nie. Choć akurat dwa tygodnie temu przejechałem ośmiogodzinne zawody na litrze picia bez zauważalnego spadku wydajności.

U amatorów nadmierne picie jest często szkodliwe, wiesz że w Stanach zanotowano kilka wypadków śmierci z powodu nadmiernego picia? Ciężko mi sobie wyobrazić ilość wody jaką trzeba wypić żeby wywołać hiponatremię, ale fakt jest faktem. Kilku biegaczy - maratończyków umarło na trasie, bo pili za dużo wody. A ponoć całkiem częste wśród amatorów jest tam to, że człowiek kończy długie zawody w upale cięższy niż zaczynał - tyle pije.

 

Wygrał Pan konkurs na "Bzdurę tygodnia". Gratuluję i życze sukcesów w wymyslaniu kolejnych "naukowych doniesień"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgucior, życzę bardziej konstruktywnych postów, bo ten wyjątkowo wiele nie wnosi. Na przykład nie wskazuje, co niby jest bzdurą? Ja tam nie widzę żadnej, każde zdanie jest prawdą.

Tak że jak się nie wie co napisać, lepiej w ogóle nie pisać i się nie ośmieszać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę od miesiąca o przejechaniu Tatr dookoła. To jest właśnie ok. 230km. Trzeba będzie zakumulować glikogen przez najbliższe 2 m-ce treningami po 50-180 km, tak, żeby ta jazda docelowa nie była udręką, a przyjemnością. Wiadomo, że np. 10 godzin na rowerze, nawet w umiarkowanym tempie męczy ogólnie, i niektóre części ciała szczególnie. Ważne, by kolana były przygotowane do długiej pracy, bo jak ktoś mało jeździ to na takiej trasie mógłby je przeciążyć. To samo z sercem. Zabezpieczenie kaloryczne i płynów musi być. Ja generalnie mało piję, ale 10 godzin jazdy to już wymaga stałego uzupełniania. 

Trening, dobre okulary, kask, dętki i w drogę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem tą trasę, piękna widokowo. Polecam jechać w stronę od Łysej Polany do Liptovskiego Mikulasa i później do Trsteny, bo tam będą dość łagodne podjazdy aż do Strbskiego Plesa, a później bardzo długi zjazd i tylko krótka ale stroma hopa za Mikulasem. W każdym razie jest tam spore przewyższenie (spokojnie 2-3 tys m) i jest co hopać. To nie jest zwykłe 230km po płaskim :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę tu prawić mądrych przemówień, ponieważ w teori kręcenia na rowerze jestem zaledwie raczkującym bobkiem ale z mojego punktu widzenia przejechanie 200km w dzień nie wymaga jakiś większych przygotowań fizycznych zwłaszcza że 200km rozłożone na 12h daje niecałe 17km/h czyli spory zapas na wypoczynek.

Trzy lata temu powróciłem do roweru po mega długiej przerwie w bezruchu, po roku jeżdżenia (około 4tys. km) zdecydowałem się na wyjazd 300km. Dodam że ważyłem 140kg i nie mam wyczynowego roweru. pajomcek001 uwierz mi, główną rolę odgrywa głowa, jeśli nie będziesz przygotowany psychicznie - nie przejedziesz, albo będziesz się okrutnie męczył.

Moim zdaniem przy takim dystansie do pokonania, to co jeździsz (wg Twojego krótkiego opisu) w zupełności wystarczy jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, pozostaje tylko psycha.

 

Co do żarcia, się nie wypowiadam, w teorii nie jestem zbyt dobry. Ja jadłem drożdżówki i miałem sałatkę z ryżem i kurczakiem. Do picia miałem isostar. Przejechałem, przeżyłem i traumy nie ma :)

W tym roku powtórka dystansu inną trasą - mam nadzieję na 350km, no ale ważę 25kg mniej więc liczę że będzie lżej :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Nie czytałem całego wątku, ale pokonałem taki dystans więc mogę podzielić się spostrzeżeniami

 

Najlepiej taki trip robić pod koniec sezonu, albo w jego środku kiedy forma dopisuje.

50 km nie powinno być dla ciebie wysiłkiem, a 100 km problemem.

Trasę wcześniej najlepiej dobrze zaplanować.

Zadbać o to by nie przewiało Ci stawów (szczególnie kolanowych).

Regularne przerwy oraz rozciągania na rowerze.

Regularne posiłki i woda oraz "strzały z cukrów prostych". Polecam macę, lekka i kaloryczna.

Jeśli jedziesz głównie drogami asfaltowymi dobrze jest mieć semislicki na wysokim ciśnieniu.

Nie szarpać tempem.

Zabrać tylko to co potrzebne i dostosować się do warunków pogodowych.

 

Powodzenia!

Bo to jest największa satysfakcja jak się pokona samego siebie :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejechałem 170 km w 8h.

Pierwsze 85km (4h) jechałem w tempie 60% HRmax, jadłem banana co pół godziny, wypiłem litr isotonika własnej roboty. Robiłem krótkie postoje co godzinę. Dojechałem zmęczony, ale nie wykończony. W przerwie (ok 6h) zjadłem od razu 4 kanapki z dżemem, słodka herbata i sporo wody. Na obiad spagetti, ryż na mleku i porcję deseru lodowego. Dużo piłem (jakieś 2l różnych słodkich napojów niegazowanych i wody). Po obiedzie poczułem, że siła w nogi wróciła.

 

Powrót do domu, mimo że jechałem większą część drogi pod wiatr zajął mi tyle samo czasu (ok 4h). Puls utrzymywałem odrobinę wyższy, jechało mi się bardzo dobrze. Trochę inaczej się odżywiałem.

Jadłem co 20 min banana, w ostatniej godzinie banany się skończyły i wcinałem batoniki musli (1 szt co 20 min). Wypiłem 1 litr mixu tymbarka z wodą i 0,5 litra Oshee. Ani chwili nie czułem, że jestem bez siły, raczej ciągle mitygowałem się, żeby nie cisnąć zbyt szybko. Dojechałem w zdecydowanie lepszej kondycji niż pierwsza połowa, miałem wrażenie, że zachowując sposób odżywiania się, dałbym radę dokręcić kolejne 50km.

 

Była to moja pierwsza tak długa trasa, z reguły jeżdżę 30-50 km. Ponieważ jeżdżę regularnie i sporo, więc kondycyjnie byłem raczej przygotowany do takiego dystansu. Niemniej uważam, że kluczem było jedzenie. Zwłaszcza różnicę odczułem, gdy jadłem co 20 min a nie co pół godziny.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejechałem 170 km w 8h.

Pierwsze 85km (4h) jechałem w tempie 60% HRmax, jadłem banana co pół godziny, wypiłem litr isotonika własnej roboty. Robiłem krótkie postoje co godzinę. Dojechałem zmęczony, ale nie wykończony. W przerwie (ok 6h) zjadłem od razu 4 kanapki z dżemem, słodka herbata i sporo wody. Na obiad spagetti, ryż na mleku i porcję deseru lodowego. Dużo piłem (jakieś 2l różnych słodkich napojów niegazowanych i wody). Po obiedzie poczułem, że siła w nogi wróciła.

 

Powrót do domu, mimo że jechałem większą część drogi pod wiatr zajął mi tyle samo czasu (ok 4h). Puls utrzymywałem odrobinę wyższy, jechało mi się bardzo dobrze. Trochę inaczej się odżywiałem.

Jadłem co 20 min banana, w ostatniej godzinie banany się skończyły i wcinałem batoniki musli (1 szt co 20 min). Wypiłem 1 litr mixu tymbarka z wodą i 0,5 litra Oshee. Ani chwili nie czułem, że jestem bez siły, raczej ciągle mitygowałem się, żeby nie cisnąć zbyt szybko. Dojechałem w zdecydowanie lepszej kondycji niż pierwsza połowa, miałem wrażenie, że zachowując sposób odżywiania się, dałbym radę dokręcić kolejne 50km.

 

Była to moja pierwsza tak długa trasa, z reguły jeżdżę 30-50 km. Ponieważ jeżdżę regularnie i sporo, więc kondycyjnie byłem raczej przygotowany do takiego dystansu. Niemniej uważam, że kluczem było jedzenie. Zwłaszcza różnicę odczułem, gdy jadłem co 20 min a nie co pół godziny.

Jedzenie na przyczepce wiozles?:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

jadłem banana co pół godziny, wypiłem litr isotonika własnej roboty

 

 

 

4 kanapki z dżemem, słodka herbata i sporo wody. Na obiad spagetti, ryż na mleku i porcję deseru lodowego. Dużo piłem (jakieś 2l różnych słodkich napojów niegazowanych i wody).
 

 

 

Jadłem co 20 min banana, w ostatniej godzinie banany się skończyły i wcinałem batoniki musli (1 szt co 20 min). Wypiłem 1 litr mixu tymbarka z wodą i 0,5 litra Oshee.

 

 

Nie spaliłeś tego dnia nawet połowy tego co zjadłeś.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

230km jednego dnia?

Mnie osobiście wydaje się to obecnie proste - wsiadasz i jedziesz.

Ale kiedyś jak przejechałem 100km to miałem na długoooo dosyć a i wracałem z prędkością 15 km/h ;)

 

A do rzeczy:

1. Zaczynasz od małych dystansów. 30-50km. To są raptem 1-2 godziny jazdy po asfalcie.

2. Jak już rozjeździsz się i zrobisz takich wyjazdów z 10 osiągając regularność 2-3 razy w tygodniu - robisz sobie 100km. 4 godziny jazdy? Może 5.

3. Po kilku takich setkach - robisz 150.

4. A potem 230.

 

Wszystkie te jazdy w strefie 1 lub 2 wg Friela. Czyli bez napinania się, walczenia - tylko równe tempo długodystansowca.

http://ngt.pl/13-trening-czyli-poprawienie-kondycji.html ]

 

Oczywiście pomiędzy ww punktami musi być odpowiedni odstęp czasowy. Nie 1-2 dni, ale nawet i tygodnie, w zależności od tego jak reaguje organizm.

 

I jeszcze jedna rzecz - jak będziesz próbował robić 100km, a 2 dni później znowu 100, albo 150 - to się zarąbiesz, tak samo jak i ja ostatnio. Gdzie nadal po 4 dniach od dłuższego wyjazdu (250km) jestem jak dętka i dysponuję tylko siłą, konkretnie bez mocy i przy pulsie takim jakbym leżał w łóżku...

 

 

Jeśli chodzi o pożywienie. Organizm podczas jazdy na rowerze zużywa DO 500-600kcal na godzinę. Z tego niezależnie od tego czy chcesz czy nie - połowę z tłuszczy. Resztę z glikogenu - węglowodanów.

Osobiście:

- piję colę* albo jakieś Oshee* czy woda

- raz na 1-2-3 godziny banan lub coś podobnego z węglowodanami.

 

* zawierają nie tyle co cukier - ale jeszcze kofeinę. A ta działa po części przeciwbólowo a ponadto dodaje energii.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...