Arni220 Napisano 22 Maja 2017 Udostępnij Napisano 22 Maja 2017 Specjalnie 2 dni temu się przyjrzałem i nawet rozmawiałem z kilkoma chłopakami na temat wożenia pompek, dętek itp. akcesorii na maratonach. Okazuje się, że ci co na mleku nie wożą tego, nikt nie ma żadnej torebki podsiodłowej, a w kieszonkach tylko żele lub baton. Jestem tego samego zdania, nie ma sensu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
eles Napisano 22 Maja 2017 Udostępnij Napisano 22 Maja 2017 Noi co zrobisz w przypadku kapcia w środku niczego? Juz raz zafundowalem sobie 3h marszu i dziękuję Dlatego zawsze mam dętkę pod siodłem. Pompki nie wożę-wymyślono co2. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
misiojedzie Napisano 22 Maja 2017 Udostępnij Napisano 22 Maja 2017 Ja mam dętkę pod siodłem której prawie nigdy nie zdejmuję, a w kieszeni co2 (z dwoma nabojami, jednym nie napompuję 29" 2.2) i 2 łyżeczki plastikowe Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
HarveyDent Napisano 22 Maja 2017 Udostępnij Napisano 22 Maja 2017 Ale co Wy się z wyrocznią Arnim kłócicie. Rozmawiał z chłopakami to wie. Specjalnie rozmawiał. Poświęcił się chłopak. Nikt tego nie wozi i już. Wy trzepaki jesteście. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
misiojedzie Napisano 22 Maja 2017 Udostępnij Napisano 22 Maja 2017 tyle ode mnie p.s. a jeszcze w zeszłym roku woziłem wielką podsiodłówkę z dętką, ultraciężkim multitoolem i skuwaczem i małym chińskim nożem, niestety pompka tam nie właziła (tradycyjna) więc miałem ją przykręconą do ramy z perspektywy czasu było to idiotyczne bo po co dociążać rower zbędnym balastem jak można zmniejszyć go o połowę i wrzucić do jednej kieszonki, ale nie przeszkadzało mi to dobrze bawić się na maratonach to że teraz jeżdżę z co2 i malutkim lekkim imbuso-skuwaczem jest po prostu dla mojej wygody i lepszego samopoczucia, taki efekt placebo bo naprawdę nie wydaje mi się żeby ktoś na moim poziomie tzn totalny amator który dopiero wszystkiego się uczy urwał przez taki lżejszy zestaw naprawczy jakiś większy czas na mecie. nawet gdybym jeździł na mleku woziłbym pewnie coś ze sobą żeby właśnie nie cisnąć z buta, nie ścigam się o pierwsze miejsca z tzw prosami, tylko ze znajomymi i swoimi wynikami z zeszłego roku Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jgrabowski Napisano 22 Maja 2017 Udostępnij Napisano 22 Maja 2017 A czy spotyka się na maratonach MTB ludzi posiadających narzędzia i zapasowe dętki w torbach podsiodłowych? Czy tylko koszula/plecak?Ja w bardzo małej podsiodłówce Endury wożę multitoola + dwa naboje co2 i zaworek. W kierownicy Sahmurai Sword, czyli patent do naprawy większych dziur w tubelessie.Tylko raz zdarzyło mi się, że zaczęła dyndać, bo nie dopiąłem rzepa. W koszulce trochę się boję wozić multitoola bo może wypaść i może się wbić... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Ale co Wy się z wyrocznią Arnim kłócicie. Rozmawiał z chłopakami to wie. Specjalnie rozmawiał. Poświęcił się chłopak. Nikt tego nie wozi i już. Wy trzepaki jesteście.Ile ty dzieciaku masz lat, 7? Niestety twój poziom dyskusji na to wskazuje, brak argumentu to zaatakuję personalnie. Jak słoma z buta wychodzi to trzeba coś z tym zrobić, może mama podpowie? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
HarveyDent Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Nie denerwuj się Arni, tylko zejdź na ziemie. Maratony to nie tylko Hobby/Mini, 20 km na rundach po stole w podmiejskim parku. Twoje wynurzenia w stylu: trasy nie odjeżdżają daleko od mety, zamiast dętki i pompki lepiej zabrać smartphona z mapą i ewentualnie zadzwonić po "wóz serwisowy" Sprawdzałem, nikt tego nie wozi Powodują uśmiech politowania i świadczą o tym że nie masz pojęcie o czym piszesz, a kreujesz się na wielkiego znawcę tematu. Na maratonach widok dętki przyklejonej do sztycy/kieszonce koszulki jest tak powszechny jak bidony w koszykach. W Top10 to normalka, bo nawet jak złapią gumę to są w stanie "uratować" wynik i przyjechać np. w top20-30. 150 miejsc przed tymi którzy gumy nie złapali. https://www.bikemap.net/en/route/3734641-mega-cyklokarpatypl-szczawnica/#/z12/49.4465887,20.5617714/terrain W okolicach Rytra łapiesz kapcia. Albo dymasz z buta 60 km asfaltami do Szczawnicy, albo 25 km w ciężkim terenie, w super wygodnych butach. Powodzenia....... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mod Team safian Napisano 23 Maja 2017 Mod Team Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Kurde, z tego co pamiętam to Jezior nawet teraz na Pucharze Świata XC miał do sztycy coś co wyglądało jak płyn naprawczy Geaxa a tu lecą jakieś kłótnie czy na Maratonie, na duuużo dłuższej trasie warto wozić dodatkowe 200g. Okazuje się, że ci co na mleku nie wożą tego No to może ja jestem wyjątkowy, jeżdżę na mleku, wożę dętkę, multitoola, łyżki. Nawet nie po to żeby nie stracić dużo czasu podczas awarii, tylko żeby zwyczajnie sobie wrócić, na Mega zwykle się odjeżdża dość daleko od miasteczka. Zresztą już ile razy widziałem na trasie ludzi, którzy musieli pożyczać pompkę czy dętkę :/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MikeDozer Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Dziękuję zatem nie będę się wstydził mając swoja codzienną podłogówkę z narzędziami ;P Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
misiojedzie Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Zresztą już ile razy widziałem na trasie ludzi, którzy musieli pożyczać pompkę czy dętkę :/ ja widziałem takich którym ciężko było zabrać skuwacz i nic nie ważącą spinkę. lepiej nosić niż się prosić. @MikeDozer nie masz się czego wstydzić, większa siara to stać przy trasie i żebrać o podstawowe narzędzia które każdy powinien wozić. tak naprawdę bez sensu jest to tylko na xc gdzie pętle są króciutkie więc z usterką dojdziesz z buta na skróty do mety w 10 minut a zawody trwają tyle czasu że przez awarie typu zmiana dętki czy naprawa łańcucha możesz dojechać jako ostatni więc i tak masz po wyścigu a rower wygodniej naprawić już w domu, więc na xc bez sensu obijać sobie plecy jakimiś gratami w kieszonkach Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Myszator Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Na zawodach XC jak kolega wyżej bazgroli... Gdy złapiesz kapcia, nie ma co się spinać. Wyścig masz już zakończony. Na pewno w pierwszej dwudziestce " raczej " nie ma co liczyć. Natomiast na maratonie jest już inaczej... Trzeba się przygotować jak Rambo w części trzeciej ... Zestaw kluczy... pełny. ( Nie ważne że większość nie będzie potrzebna, ale może komuś się przydać, także mogą się komuś przydać ) Pompkę ... taką dużą serwisową. Koła ( całe ) już gotowe do założenia ( przód / tył ) Stojak rowerowy Wodę z biedronki 5 litry No i z tyłu przyczepa rowerowa na niezależnych zawieszeniu, żeby trzymała się równo roweru... która przewozi te wszystkie potrzebne części, i narzędzia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jgrabowski Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Na zawodach XC jak kolega wyżej bazgroli... Gdy złapiesz kapcia, nie ma co się spinać. Wyścig masz już zakończony. Na pewno w pierwszej dwudziestce " raczej " nie ma co liczyćJa mam przykład z życia wzięty. Na PolandBike XC dobiłem niefartownie bezdętkę i sporo zeszło. Jak się zorientowałem, wyjąłem nabój z posiodłówki, dobiłem, pojechałem. Zajęło to ok 90 sek. Kilkanaście osób mnie wyprzedziło, ale nie zakończyło to rywalizacji.Na maratonach też wożę naboje i multitoola. Kiedyś naprawiłem opakowaniem po żelu i multitoolem urwany zacisk hamulca, na tyle że mogłem dojechać do mety. Ścigania już nie było, bo wyprzedziło mnie mnóstwo osób, ale przejechałem sobie całą fajną trasę i nie musiałem dawać z buta... Poza tym myśle, że warto mieć nawyk zabierania niezbędnika zawsze w ten sam sposób (np. podsiodłówka). Kiedyś zacząłem kombinować z wożeniem w kieszonce, plecaku itp. Skończyło się tak, że jedyną gumę w sezonie złapałem akurat jak nie miałem CO2 - żona nie była zachwycona wycieczką po mnie... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marcinusz Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Czytam tę dyskusję na temat "rewelacji" Arniego220 i przypomniało mi się, że Arni220 jeździ mini, żeby nie psuć sobie nastroju niezbyt wysoką pozycją na liście wyników dłuższego dystansu. Jeśli ktoś jeździ mini z nastawieniem na dobry wynik, to rzeczywiście może sobie dętkę, pompkę i multitool odpuścić, bo awaria przekreśla satysfakcjonujący wynik. Trochę jak na XC. Natomiast na dystansie mega gdzieś w górach podstawowy sprzęt naprawczy to oczywista oczywistość. Chyba że ktoś lubi trzygodzinne spacery po kamieniach w butach SPD... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Waza Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Ja też od kilku dni czytam ten wątek i naprawdę zastanawiam się jak można o dystansie Mini, czyli 20-30km mówić/pisać "maraton"? Wyścig, tak, jak najbardziej! Nawet na dwudziestce w ogniu można się ujechać, ale przecież to nie jest maraton Pewnie zabrzmię jak matuzalem, ale kiedy kilkanaście lat temu zaczynałem przygodę z wyścigami MTB, to w amatorskich maratonach były dwa dystanse, Mega 50-60km i Giga 80-100km. I powiem Wam że dużo większą satysfakcję mam z 5 miejsca w swojej kategorii wiekowej w generalce Mega u Golonki niż z pudeł (nielicznych) w lokalnych ścigach. Ale cóż, żeby pojechać w wyścigowym tempie 60km z przewyższeniem 1600-1900m, lub 100km z prawie 3000m przewyższenia, to trzeba naprawdę trenować. Organizowanie takich wyścigów stało się komercyjnie nieopłacalne. Dlatego, moim zdaniem, powstał dystans Mini przyciągający rzesze "maratończyków", którzy dają zarobić organizatorom. Na koniec, nie jestem przeciwny dystansowi Mini, bo z jednej strony przyciąga mnóstwo nowych ścigantów, którzy zdobywają doświadczenie, a z drugiej strony pozwala się wyszaleć mastersom, którzy z racji wieku nie mogą już pokonywać maratońskich dystansów. Ale 30-letni Mini wycinacy? Którzy z powagą mówią o ciężkim treningu i startach w "maratonach" ? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MikeDozer Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 No tak, niby można dla mnie, biegacza, w ogóle dziwne jest nazywanie jazdy rowerowej maratonem, ale się przyczaiłem i tyle Jeszcze nie startowałem, ale coś w tym sezonie spróbuję lokalnego. Jeszcze nie wiem jaki dystans, muszę popatrzeć na wyniki zawodów lokalnych z ubiegłych lat. Wytrzymałościowo nie jest zle, 60km ze średnią 20-20 km/h 99% w terenie z czego część w bardzo piaszczystym daje radę. Gorzej z górkami, bo u mnie nie ma za wiele, a jeśli są to bardzo strome i piaszczyste. Nie ma gdzie trenować. No ale wybiorę taki "maraton" właśnie na pierwszy Na krótkich biegach ale intensywnych czuję się mniej pewnie niż na długich gdzie ważna jest wytrzymałość i regeneracja (mam na myśli biegi ultra). Pewnie tak samo będzie przy rowerowaniu. Moje ciało nie lubi intensywnych wysiłków ;P Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
HarveyDent Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Waza dobrze prawi, polać mu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
misiojedzie Napisano 23 Maja 2017 Udostępnij Napisano 23 Maja 2017 Tak, ma rację. Zeszły sezon przejeździłem w mini bo byłem za cienki na mega, nie w tym sensie żeby zająć tam jakiekolwiek zadowalające miejsce tylko żeby wogóle przejechac go na maksa. W tym sezonie nastawiłem się na mega, zrobiłem 3 wyścigi na tym dystansie (i jeden krótki) i mimo że miejsce open zawsze gorsze niż w mini rok temu to jednak jest to uczucie satysfakcji że dystans większy, że trasa cięższa, że konkurencja trudniejsza do objechania bo to w większości że zacytuję "same prosy karbony i iksteery" no i wiem że pojechałem na max swoich możliwości, i to jest właśnie to Niestety pojawiły się nagłe kłopoty zdrowotne przez co w przyszłą niedzielę jadę hobbystycznie krótki dystans żeby wogóle sobie gdzieś wystartować bo przecież wolny weekend bez startu to nie wolny weekend , ale Waza ma rację, choć przecież łapałem się rok temu do grona tych 30 latków startujących w mini, no ale kupiłem sobie rower w wieku 29 lat nie wiedząc nawet o takich imprezach, a już nie wspominając o czymś takim jak spd czy pulsometr (ale szybko starałem się nadrobić, głównie za sprawą tego forum bo cykloza zaatakowała nagle i z podwójną siłą ), więc też nie każdy porywa się od razu z motyką na słońce ale co innego przysłowiowi 30 latkowie z 10 letnim doświadczeniem w ściganiu na dystansie mini, a co innego amator nowicjusz z dobrymi chęciami rok temu będąc na rozjeździe mini/mega myślałem sobie: ale szczęście że ja już jadę na metę, a w tym widząc rozjazd uważam że nie po to jechałem na zawody i trenowałem w zimę z zamarzniętym gilem pod nosem żeby jeździć taki krótki wyścig Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kolmark Napisano 24 Maja 2017 Udostępnij Napisano 24 Maja 2017 Specjalnie 2 dni temu się przyjrzałem i nawet rozmawiałem z kilkoma chłopakami na temat wożenia pompek, dętek itp. akcesorii na maratonach. Okazuje się, że ci co na mleku nie wożą tego, nikt nie ma żadnej torebki podsiodłowej, a w kieszonkach tylko żele lub baton. Jestem tego samego zdania, nie ma sensu. Hmmmm.... W takim razie nie rozmawiałeś z Tomkiem Dygaczem, Michałem Fickiem itd. O sobie nie wspomnę, bo jestem za cienki wobec tych dwóch wspomnianych, a i tak wożę dętkę 29", pompkę CO2, dwa naboje do niej i multitool ze spinką do łańcucha. I niestety już mi się przydało, pomimo mleka w oponach. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
vpablov Napisano 24 Maja 2017 Udostępnij Napisano 24 Maja 2017 rok temu będąc na rozjeździe mini/mega myślałem sobie: ale szczęście że ja już jadę na metę, a w tym widząc rozjazd uważam że nie po to jechałem na zawody i trenowałem w zimę z zamarzniętym gilem pod nosem żeby jeździć taki krótki wyścig właściwe podejście, stopniowo zwiększać dystans, ktoś jak nie trenuje często w górach , może się mocno zdziwić ile wysiłku trzeba włożyć, aby przejechać w dobrym tempie, 50 km z 1,8 km pionu. Z reguły na wyścigach, fajne trasy mtb, zaczynają się za rozjazdem mini -mega. Ja również wożę zapasową dętkę (jeżdżąc na mleku), spinkę (już raz niestety użyta, strata ok 20 min), mały multitool, łyżkę, pompkę. Fakt , że to dodatkowe 500 g ale w razie w, nie stoisz jak pacan i nie dajesz z buta ileś km. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mod Team michuuu Napisano 24 Maja 2017 Mod Team Udostępnij Napisano 24 Maja 2017 Zeszły sezon przejeździłem w mini bo byłem za cienki na mega, nie w tym sensie żeby zająć tam jakiekolwiek zadowalające miejsce tylko żeby wogóle przejechac go na maksa. To jest według mnie poprawne politycznie. Jak jestem chwilowo cieniutki to nie ma sensu męczyć się na mega/giga ale pojechać nawet na mini dla samej frajdy z jechania. Dętka spinka i skuwacz zawsze, nawet na mini. Nawet na dystansie 20-30km jak awaria trafi się to można kilka km z buta cisnąć. W butach do zatrzasków mocno średnie doznania. Tak z własnych udziałów w zawodach: najbardziej dla mnie deprymujące jest jak następny dystans zaczyna mnie wyprzedzać. A bywało. I bez znaczenia czy defekt czy forma "wczorajsza". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lezia Napisano 24 Maja 2017 Udostępnij Napisano 24 Maja 2017 Ja do mojego wyposażenia osobistego (mam go też podczas startu w maratonach) dorzucam jeszcze opatrunek jałowy wodoodporny (wojskowa wersja) https://www.matopat24.pl/opatrunek-indywidualny-wodoszczelny-typu-w--tzw--wojskowy-maly,1103_582_392_1114,1409,1.html?utm_content=1409&gclid=COe01s3-h9QCFYu6Gwod69QNxg. Mnie na szczęście jeszcze się nie przydał ale udzielałem już pomocy innemu rowerzyście zanim przyjechała pomoc quadem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
misiojedzie Napisano 24 Maja 2017 Udostępnij Napisano 24 Maja 2017 Też dobry pomysł, choć to kolejny dodatkowy szpargał.. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bbc Napisano 24 Maja 2017 Udostępnij Napisano 24 Maja 2017 Ja do mojego wyposażenia osobistego (mam go też podczas startu w maratonach) dorzucam jeszcze opatrunek jałowy wodoodporny (wojskowa wersja) Opatrunek wodoszczelny typu W - WOJSKOWY - Sklep Matopat24.pl. Mnie na szczęście jeszcze się nie przydał ale udzielałem już pomocy innemu rowerzyście zanim przyjechała pomoc quadem. No szacun. O tym nie pomyślałem, choć wydaje się dość oczywiste. Też wrzucę takie coś do plecaka (waga może mnie nie przygniecie) i oby się nigdy nie przydał. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MikeDozer Napisano 24 Maja 2017 Udostępnij Napisano 24 Maja 2017 Od czasu kiedy nie fortunnie rozdarłem sobie kolano biegając po górach i krwotoku nie mogło zatrzymać to co miałem przy sobie, na dłuższych wypadach też mam takie coś w plecakowej apteczce (tylko cywilna wersję). Jak zwykle mądry polak po szkodzie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.