Skocz do zawartości

[dla poczatkujacych] Maratony - Co powinien wiedziec poczatkujacy?


naiLo

Rekomendowane odpowiedzi

A widzieliście żeby ktoś tak w ogóle robił? :) Nie chciałbym być niegrzeczny w stosunku do innych ścigantów MTB i blokować szybkie wyjście z punktu, jednak wyścigi MTB są szybsze niż bieganie i 5 minut na punkcie więcej kosztuje w generalnym rozrachunku :) No i przy bufecie rowerzysta więcej miejsca zajmuje niż biegacz.

Nie znam tych niepisanych zasad wśród rowerzystów a nie chciałbym być jak słoń w składzie porcelany :) Pewnie wiele zależy od dystansu i miejsca gdzie odgrywane są zawody, zresztą tak jak w przypadku biegania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, 70zł za rękawiczki dałem, raczej nie skorzystam z rady. 

 

 

Aaaaa..... A smartfona z mapą nie będzie Ci szkoda jak nie przeżyje gleby....

Tak wiem, mistrzowie nie zaliczają gleb.

 

Mądrości o odległościach i wozie serwisowym nawet szkoda komentować. 

 

Ty musisz paplać 3 po 3 w co drugim temacie na forum niezależnie czy masz o nim pojęcie czy nie. Na forum szosowym to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ma poziomie jaki reprezentuje, i możliwe, że Wy również, czyli nie mieszczenie się w ścisłej czołówce na zawodach, to dodatkowa waga w postaci dętki i pompki/ naboju, naprawdę nie robi różnicy.

 

Zmiana dętki, nawet 10-15 minutowa, w kontekście maratonu, który zrobię pewnie w 4 godziny, nie eliminuje mnie z dalszej jazdy.

 

Kolega wyżej pytał o niepisane zasady na postojach, i generalnie - rowerowy savoir avoir, to również warto o tym wspomnieć. Mnie to ciekawi : ) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A widzieliście żeby ktoś tak w ogóle robił? Nie chciałbym być niegrzeczny w stosunku do innych ścigantów MTB i blokować szybkie wyjście z punktu, jednak wyścigi MTB są szybsze niż bieganie i 5 minut na punkcie więcej kosztuje w generalnym rozrachunku No i przy bufecie rowerzysta więcej miejsca zajmuje niż biegacz. Nie znam tych niepisanych zasad wśród rowerzystów a nie chciałbym być jak słoń w składzie porcelany Pewnie wiele zależy od dystansu i miejsca gdzie odgrywane są zawody, zresztą tak jak w przypadku biegania.

Czasem się ktoś zatrzyma, ale większość tylko zwalnia, łapie kubek/butelkę i po kilku łykach wyrzuca na bok. Bufety są tak zorganizowane, że miejsca jest na tyle, żebyś się zatrzymał (byle nie na środku). Jeżeli braknie Ci wody to lepiej się zatrzymać z boku i przelać niż jechać na sucho. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

 

Jestem po maratonie w Wiśle, i chciałbym się podzielić uwagami.

 

Przede wszystkim, dziękuję za wszystkie rady, które zebrałem przed startem- przydatne. 

 

Od początku, trasa super oznaczona, bardzo ciężka, z kilkoma ciężkimi podejściami, które wysysały całą energię- tutaj odezwało się moje wytrenowanie wydolnościowe, ale po sąsiadach widziałem, że dla niektórych podejście strome z rowerem to istna katorga. Nie ukrywam- ja też byłem wypruty w pewnym momencie.

 

Wziąłem sobie 2 bidony wody- łącznie 1.5 litra, oraz 3 żelki energetyczne+ shot magnezowy. Już na pierwszym zjeździe zgubiłem pierwszy bidon- okazało się, że koszyk nie był wystarczająco ciasny. Poradziłem sobie z tym, i podniosłem bidon, który zgubił ktoś inny- cóż, nie chciałem uschnąć. Na bufetach się nie zatrzymywałem, i nie uzupełniałem płynów w bidonie, wystarczyły mi kubeczki, które otrzymywałem. Nie zauważyłem, żeby ktoś odjechał bez napoju- to na duży plus, ogarnięcie wolontariuszy.

 

Do 35 kilometra czułem się świetnie, ale ostatni podjazd okazał się tym kluczowym, i na nim miałem kryzys psychiczny. Zszedłem na chwilę z roweru, ale jak widziałem, że inni zaczynają mnie wyprzedzać, musiałem się zmusić. Straciłem na tym w okolicy kilku minut. Znak "5 kilometrów do mety" zadziałał na mnie motywująco, szczególnie, że wiedziałem z profilu trasy, że mamy teraz tylko z górki.

 

Właśnie- zjazdy. Naprawdę ostre zjazdy, na bardzo luźnym podłożu, baaaardzo dużo przebitych dętek, ludzie na poboczu, walka ze zmęczeniem i wku****niem. Jednemu koledze pękła sztyca, i jechał bez (!). Moje bezdętki bontrager'a na mleczku, i ciśnieniu 2 bary dawały rady. Obyło się bez żadnej awarii, z czego jestem zadowolony. Ostatni zjazd już naprawdę śmiało pokonywałem.

 

Podsumowując, ukończyłem dystans Mega, w czasie 3:40:0x, nogi miałem wykończone, ale generalnie bardzo dobrze się czułem. Wszelkie Wasze rady mi pomogły, i mogłem sobie pozwolić na więcej. Bez wątpienia wystartuję w kolejnych eliminacjach. Obecnie czekam na Gliwice i XC atelier.

 

Dzięki!

 

Dawid

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy start i 3:40 to wg mnie bardzo dobry wynik. Ja w zeszłym roku z uwagi na upał jechałem MINI, wczoraj pojechałem MEGA w okolicach 4h. Ale poza rowerem (tygodniowo ok 100km po okolicach Dąbrowy Górniczej i czesem Jury) nie robię nic więcej więc trudno oczekiwać cudów. 

Mam tylko dwie uwagi: 

1. to, że nie korzystałeś z buffetów to wg. mnie raczej błąd 

2. to, że wykorzystałeś czyjś zgubiony bidon to KATASTROFALNY BŁĄD - skąd wiesz co mogło byś w środku ? 

 

Mnie również bardzo się podobało i również miałem kryzys na ostatnim podjeździe a właściwie na ostatniej łące utopionej w chmurach w taki sposób, że wydawała się nieskończona. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jestem po maratonie w Wiśle,

 

Fajnie, że się zdecydowałeś. Zbieraj doświadczenia na kolejnych startach.

 

 

 

Poradziłem sobie z tym, i podniosłem bidon, który zgubił ktoś inny

 

Zgadzam się tutaj z @@eles, nie robi się tak. Tam mógł być izotonik lub coś innego (choć pewnie nie trującego) które mogło wywołać u Ciebie reakcję alergiczną, lub np. sraczkę. Innymi słowy - proszenie się o kłopoty.

 

 

 

Obecnie czekam na Gliwice

 

W takim razie do zobaczenia w Gliwicach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Izotonik wywołujący alergie lub sraczkę  :woot:  według tej wielce prawdopodobnej i śmiałej teorii na bufetach też nie wolno brać "nieznajomego" izo  :woot: Bo jeszcze organizm gotów wstrząsu anafilaktycznego dostać. No i jeszcze te banany. Nie myte i nie wiadomo przez ile rąk się przewinęło.

Rozumiem że ktoś może nie brać bo leżało na ziemi, bo higiena, bo się brzydzi, bo....nie. Ale po co pisać takie bzdury....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Izotonik wywołujący alergie lub sraczkę   według tej wielce prawdopodobnej i śmiałej teorii na bufetach też nie wolno brać "nieznajomego" izo   Bo jeszcze organizm gotów wstrząsu anafilaktycznego dostać. No i jeszcze te banany. Nie myte i nie wiadomo przez ile rąk się przewinęło. Rozumiem że ktoś może nie brać bo leżało na ziemi, bo higiena, bo się brzydzi, bo....nie. Ale po co pisać takie bzdury....
 

 

Napisałem "izotonik". Ok. Nie "izotonik". Ale nie masz pojęcia co sobie ktoś przygotowuje i z czego. A w bufetach to raczej dostajesz wodę do picia a jeśli izo to z proszku. Natomiast wiem, że ludzie w bidonach mają różne rzeczy. Sam czasem mam domowy izotonik (czyli miód z cytryną) i wiem, że miód i cytrusy mogą wywoływać reakcje alergiczne (mnie nie grozi, ale znam kogoś kto nie może jeść miodu). Ja na rajdach nie używam nawet żeli których nie sprawdziłem wcześniej (żeby nie dostać właśnie rozstroju żołądka). Dlatego moim zdaniem nie powinno się zbierać bidonów z trasy i pić z nich. A jak chodzi o higienę to wychowałem się w czasach kiedy dzieliliśmy się na podwórku i w szkole wszystkim a wodę piliśmy z kranu i nikt od tego nie umarł. Również nie mam problemu z tym, że ktoś podaje mi banana z ręki. 

 

 

 

W najgorszym przypadku mogła być uryna

 

To chyba mało prawdopodobne. W końcu łatwiej się wysikać pod drzewem niż do bidonu. ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Burza.

 

1. Z bufetów nie korzystałem w taki sposób, o jaki pytał ktoś w dyskusji na dzień przed startem. Tutaj mam na myśli uzupełnianie bidonu, zjedzenie banana czy czekolady- na trasach wytrzymałościowych nie jem- nie przyswajam pokarmów, poza żelami i wodą. To miałem na myśli. Samo zabranie kubeczka i dziubnięcie łyka wody było stosowane.

 

2. Katastrofalny błąd zabrania bidonu. Owszem, brałem pod uwagę ryzyko tajemniczej zawartości bidonu. Wziąłem go, ponieważ był sam początek zawodów, jeszcze było ciepło, a ja zgubiłem połowę swoich zapasów. Nie było miejsca na kombinowanie - biorę i jadę dalej. Zrobiłem łyka- izo, więc było ok. Nie mam stwierdzony reakcji alergicznych. Czy uważacie, że gdybym był świadom swoich chorób i niebezpieczeństwa jakie ze sobą niesie reakcja alergiczna, brał bym niewiadomej zawartości bidon? Bez przesady. Po prostu- zabezpieczyłem się na ewentualny brak napoju na trasie. 

 

Błędem przede wszystkim było nie sprawdzenie mocowania moich bidonów w koszu, i zgubienie pierwszego dosłownie po 30 minutach jazdy. Tutaj w pełni się kłaniam i przyznaję.

 

Wynik 3h 40 min sporo poniżej mojego zakładanego celu.  Jestem bardzo zadowolony. Owszem, treningowo jestem aktywny. Ale na rowerze tygodniowo więcej niż 100 km nie robię. Natomiast każdy trening to minimum 800 metrów w górę na odcinku 20 kilometrów. 

 

Muszę wszystko poukładać. Czuję się pewniejszy, i co najważniejsze zachwycony zawodami MTB. Biegowe połówki i dystansy maratońskie nijak się mają do MTB. 

 

Dziękuje jeszcze raz!

 

Dawid

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też dotarłem do myśli, że gdybym wiedział jaki mniej więcej mam czas, wziąłbym odpowiedni zapas wody w camelu i vitargo w bidonie.

 

A czy spotyka się na maratonach MTB ludzi posiadających  narzędzia i zapasowe dętki w torbach podsiodłowych? Czy tylko koszula/plecak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

A czy spotyka się na maratonach MTB ludzi posiadających narzędzia i zapasowe dętki w torbach podsiodłowych?

Jeżdżą ludzie z warsztatem większym lub mniejszym.

Wymiana lub zwrot zazwyczaj na mecie bo nikt nie czeka aż np. napompujesz koło pożyczoną pompką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...