Skocz do zawartości

[dla poczatkujacych] Maratony - Co powinien wiedziec poczatkujacy?


naiLo

Rekomendowane odpowiedzi

marcinusz, przecież napisałem w czym widzę problem, a przedpiścy go wypunktowali opisując fakt, jak zachowuje się czołówka czy pierwsza 50. Jedno wynika z drugiego, a mnie wkurza to, że tym z sektorów 4-11 odbiera się jakąkolwiek szansę na zwycięstwo/podium w gronie sobie równych. Rozumiesz? Mamy sytuację jak na maratonach biegowych, przyjeżdża 5 Kenijczyków łowców nagród, obstawiają podium i kilka czołowych miejsc, a reszta praktycznie biegnie dla samego uczestnictwa. Dla tych Kenijczyków i jakiejś Elity powinna być osobna kategoria i mamy problem rozwiązany. Podział wiekowy to jakaś parodia, sztuczny twór. Podział powinien być ze względu na umiejętności tak samo jak jest osobna kategoria kobiety-mężczyźni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Arni, że chcesz wygrywać, a jak ktoś jedt lepszy to nic ech zmieni kategorię?

 

Jak ktoś w wieku 20+ poczuł nagle potrzebę wygrywania, to niestety obudził się kilka lat za późno i nie może mieć pretensji do organizatora za to, że przed nim są lepsi.

Zawsze mi się wydawało, że amatorskie zawody są po to, by bawić, propagować sport i zdrowy styl życia, a nie po to by wygrywać w "sztucznie" tworzonych kategoriach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też wcześniej napisałem, temat z pewnością do dłuższej dyskusji. Tak na szybko jeden z przykładów:

- kat. SS - miejsca 1-20 Elity MP + 1-10 MP U23/U21 + 1-5 MP U19 + 1-30 z edycji maratonu

 

- kat. S - m. 31-100 z poprzedniej/poprzednich edycji maratonu + 21-50 MP Elity + 11-20 MP U23/21 + 6-10 U19

 

- kat. Amator - pozostali.

 

Tworzymy takie 3 kategorie na danym dystansie i po sprawie, każdy może jechać sobie Mini, Mega czy Giga, ale jest podliczany w OPEN wg kategorii zaawansowania. 

 

 

 

Rozumiem Arni, że chcesz wygrywać, a jak ktoś jedt lepszy to nic ech zmieni kategorię?

Nieprawda, to pozwala na rywalizację każdemu w grupie sobie równych.  

 

Zawsze mi się wydawało, że amatorskie zawody są po to, by bawić, propagować sport i zdrowy styl życia, a nie po to by wygrywać w "sztucznie" tworzonych kategoriach.

Nie te czasy, przynajmniej 80% osób stojących na starcie nie jedzie wycieczkowo, a ambicjonalnie do czego zresztą zmusza formuła przeprowadzania maratonów. Jakby zaprzestać przydzielania miejsc, to wtedy mieli byśmy do czynienia z propagowaniem sportu, stylu życia, zabawą.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mnie wkurza to, że tym z sektorów 4-11 odbiera się jakąkolwiek szansę na zwycięstwo/podium w gronie sobie równych. Rozumiesz?

 

Rozumiem. Bardzo Cię boli, że nie ma kategorii, w której mógłbyś wygrywać i chciałbyś to zmienić.

Problem w tym, że nie da się sensownie wskazać co to znaczy "równi sobie". Pracujący na etacie? No dobra, ale niektórzy mają do tego dzieci, to też kategorie według ilości dzieci? A będą dodatkowe dla posiadających chorą matkę, której trzeba pomagać? Albo dla tych co pracują w systemie nocnym i rozbija im to regenerację oraz dla tych co mają nadgodziny? Odsyłam jeszcze raz do bloga Marcina Cielucha.

 

To co zaproponowałeś, to jest proste karanie za  dobre wyniki i zmuszanie do przechodzenia do kategorii wyżej.

 

A w ogóle to jest coś takiego jak PP XCM. Wszelkie Brzózki i Janowscy nie jeżdżą ze mną na mega, tylko giga z osobną klasyfikacją.

 

Nie ma czegoś takiego jak rywalizacja "w gronie sobie równych". Jak pójdziesz do podstawówki i weźmiesz wszystkich chłopców w wieku 10 lat, posadzisz na rowerach i każesz wjechać na górę, to większość przyjedzie w podobnym czasie, kilku nie da rady a kilku wjedzie przed grupą i zanudzi się na szczycie w oczekiwaniu na resztę. Tych kilku z predyspozycjami, wcześnie wyłowionych i odpowiednio trenowanych może jeździć w TdF. A jeśli ja jestem średniakiem jeśli chodzi o predyspozycje (lub nawet poniżej) i za jakąś tam jazdę (nawet nie systematyczny trening) wziąłem się po studiach, to nie mam prawa oczekiwać, że ktoś stworzy dla mnie kategorię w której będę miał szansę wygrać. Taką kategorię tworzę sobie sam - mam kolegę, z którym się ścigam. Dzięki temu mogę przyjechać 842/843 i wygrywam, jeśli tylko mój kolega był 843. A maraton daje mi trasę, otoczkę i przyjemność pooglądania najlepszych w akcji (dubel od Brzózki, Janowskiego i Ficka zawsze podcina skrzydła, ale jest to też przyjemność popatrzeć, jak jadą i walczą między sobą; uniknięcie dubla od giga uważam zawsze za sukces :D).

 

Zaznaczam też, że namiastka tego co chcesz istnieje. Startując z sektora X, możesz popatrzeć kogo z sektora objechałeś. Dla mnie dojechanie do mety z ludźmi z wyższego sektora jest sukcesem. Owszem, nikt mnie za to nie honoruje, ale ja tego nie potrzebuję.

 

Żeby wygrywać, to trzeba mieć talent, wcześnie go wykryć i dużo nad nim pracować. Jeśli się nie ma talentu (predyspozycji), to pracą się tego nie nadrobi. Fakt, że na maratony przyjeżdża tyle ludzi, którzy nie mają absolutnie żadnych szans na zwycięstwo dobitnie świadczy o tym, że to jednak jest propagowanie sportu, aktywnego stylu życia. Te 80% osób bawi się w sport a z 20% to sportowcy, którzy mają jakiś talent i we właściwym czasie zaczęli go rozwijać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem.

Nie rozumiesz.

 

Wiesz jak się robi na takich zawodach? Przyjeżdżasz, sprawdzasz kto jest zapisany i jeśli widzisz, że w np. Giga nie masz szansy na pudło, to zapisujesz się na Mega lub Mini. Proste, stary numer. Tak właśnie robią Kenijczycy łowcy nagród. Pakują się do auta w 4 i jeżdżą po świecie startując w lokalnych maratonach gdzie można coś wygrać. Pytanie tylko, dla czego nie wystartują w maratonie NY razem z równymi sobie? Za małe pieniądze za 30 miejsce? Tu częściowo dzięki takim regulaminom mamy podobny mechanizm, wszyscy do jednego worka i heja. Stwarza się sztuczne kategorie wiekowe dające pozorny handikap co niektórym, a tak naprawdę jest to bzdura i zaciemnianie sytuacji. Jedynym sprawiedliwym podziałem jest podział na kategorie zaawansowania.

 

Popatrzeć na najlepszych? OK, ale co to za sukces gdy nad amatorem kolarstwa ma się 8 minut przewagi na dystansie 1h? O ja, dopuśćmy przedszkolaków, będą 3 godziny przewagi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam, po co takie kombinacje? Poland Bike ma podział wyników na kategorie wiekowe, płeć i sektory. Łatwo można sobie przefiltrować jak poszło. Wygrywać w sztucznie stworzonej grupie? Bez sensu, lepiej jest pokazać na trasie że nie sprzęt a umiejętności się liczą.

 

Wiadomo że każdy daje z siebie wszystko, ale to nadal tylko zabawa. Ja startowałem we Wrześniu pierwszy raz, na około 400 zawodników przejechałem lekko poniżej 3-setnego miejsca. Ktoś powie że wynik żaden i nic nie wygrałem, ale dla mnie to była świetna zabawa bo na trasie przeganiałem ludzi z 7 sektora, a sam startowałem z 10.

 

Było to dla mnie dużo fajniejsze uczucie niż wygrać w głupiej kategorii: 25-26 lat, koło 26, opona 2.2, pełnosprawny z wąsem gdzie liczba zawodników pewnie by wynosiła: 2  :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A podział na sektory jak powstał? Na podstawie wyników z poprzednich edycji? Jeśli tak, to jest to nic innego jak podział na umiejętności. By dostać się do sekt. 1 trzeba zajmować wcześniej odpowiednio wysokie miejsca, a więc się wykazać. To doprowadza do tego, że każdy w danym sektorze rywalizuje z przeciwnikiem o podobnych umiejętnościach, a więc rywalizacja jest zdrowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i ok, dla mnie jest to logiczne i ponownie powiem że tworzenie dziwnych grup żeby każdy sobie mógł wygrać jest co najmniej dziwnym pomysłem. Trzeba się pogodzić z tym że jedni są lepsi a inni gorsi, na tym to polega :thumbsup:  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Jedynym sprawiedliwym podziałem jest podział na kategorie zaawansowania. (...)

 

Ciekawe ... 

 

Są przecież kategorie wiek / płeć, czyli to co w innych dyscyplinach. To co pisałeś o Ligach (ale już skasowałeś) to rozwiązanie w sportach gdzie gra się zespół kontra zespół i nie można w sezonie rozegrać meczy każdy z każdym. Czyli jest to uwarunkowane organizacyjnie, a nie dlatego żeby ktoś poczuł się dobrze, że wygrał w okręgówce. I tak wie że wszyscy z III, II, I Ligi są od niego lepsi. Wspólny start ma tą przewagę, że jak jesteś dobry to możesz od razu wygrać a nie ciorać się przez kilka lat z ligi na ligę.

 

Więc nie wiadomo o co Ci chodzi. O to że nie wygrywasz ? Cóż ja też nie więc nie jest mi Cię jakoś żal. Myślę, że szybko powinieneś zdać sobie sprawę z tego że jeździsz tylko i wyłącznie dla siebie i dla swojej przyjemności. Łap więc za excella i Twórz sobie taką kategorię w której wygrasz, Ale uwierz, że nikogo prócz Ciebie to nie interesuje ;).

 

Podział na sektory jest tylko po to aby lepsi nie byli blokowani przez słabszych i żeby organiczyć przepychanki po starcie. Czyli kwestia organizacyjna oraz bezpieczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynym sprawiedliwym podziałem jest podział na kategorie zaawansowania.

 

 

Czy przypadkiem w sporcie nie chodzi o to, by mierzyć w górę i starać się dorównać tym co są lepsi?

Jaki jest sens rywalizacji skoro jest się szufladkowanym wg kategorii zaawansowania (swoją drogą jak miałoby być to mierzalne)?

Czy naprawdę takie istotne jest by stanąć na pudle i dostać dyplom z pieczątką z ziemniaka?

Jaka z tego frajda, jeśli moja kategoria czyli łysy po trzydziestce na czarnym rowerze z hamulcami v-brake, o wadze roweru poniżej 10kg, liczy tylko cztery osoby?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale za zwycięstwo w sektorze nie dają medali ;) i chyba tu jest pies pogrzebany.

Ja startuję w maratonie gdzie rok w rok przejeżdża litewska drużyna (Best Team) obstawia większość kategorii i wszedzie na pierwszym miejscu. Jakoś nie widziałem żeby ktoś miał problem z tym, że przyjechali prosi i zgarniaja wszystkie nagrody. Wiadomo, że to trochę nie sprawiedliwe ale rywalizacja staje się przez to jeszcze bardziej gorąca i wszyscy staraja się bardziej, żeby za rok dam im w kość. Ja gdyby nie oni zajął bym czwrte miejsce, ale zamiast myśleć, jak to zrobić żeby ich "wyeliminować" myślę jak to zdobić żeby z nimi wygrać.

Wiecej luzu i pamietajmy, jesteśmy tylko AMATORAMI.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiesz.

 

 

Hahaha! Bardziej mi się podobała pierwsza wersja Twojej odpowiedzi: "A nawet jeśli tak, to co w tym złego?". Była taka szczera... :) Otóż nic złego w tym, że chcesz wygrywać, ale jak zaczynasz majstrować w kategoriach, aby stanąć na pudle, to jest to bardzo słabe. Równie dobrze można nagradzać za miejsca 1-2-3, 31-32-33, 61-62-63 tylko że to jest loteria a nie wynik sportowy.

 

 

Wiesz jak się robi na takich zawodach? Przyjeżdżasz, sprawdzasz kto jest zapisany i jeśli widzisz, że w np. Giga nie masz szansy na pudło, to zapisujesz się na Mega lub Mini. Proste, stary numer.

 

Może Ty tak robisz. Jeśli masz ochotę zostać Łowcą Ogórów - proszę bardzo.

Nie porównywałbym świata biegowego do zawodów kolarskich. Nie widzę importowanych Kenijczyków na pudle w polskich zawodach.

 

Poza tym ciągle mieszasz kategorie wiekowe z umiejętnościowymi. Tych drugich nie da się sensownie określić. Wiekowe natomiast są sprawiedliwe. To gdyby je zlikwidować, 40-, 50- latkowie zostaliby pozbawieni szans na rywalizację "z równymi sobie", czemu sam jesteś przeciwny.

 

Jedyny sens ma podział na zawodowców i amatorów. Tylko tego też nie da się w satysfakcjonujący dla wszystkich sposób przeprowadzić. No bo u nas zawodowcem może być każdy, ale też prawie nikt nie musi (znów odsyłam do bloga Marcina Cielucha). Zawodników żyjących z kolarstwa nie mamy wielu. Jeżdżą głównie na szosie. Nie zauważyłem, żeby Włoszczowska jeździła po Polsce i zabierała amatorom trofea.

 

Jest sens w zasadzie UCI, że zawodowcy nie mogą startować w zawodach amatorskich. Ale trzeba pamiętać, że w Polsce to często swobodna decyzja zawodnika czy robić licencję czy nie. To kwestia deklaracji, jak wysoko mierzy i na jakie imprezy go stać. Gdybym miał nogę i większy budżet na wyjazdy, to zrobiłbym licencję i ścigałbym się z Nino Schurterem. A że forma, talent i budżet nie ten, to staję czasami w V sektorze bikemaratonu i walczę o lepsze jutro w sektorze IV. Ty też powinieneś pogodzić się z losem, bo chęć stanięcia na pudle przyćmiewa Ci już rozum.

Podział na sektory jest tylko po to aby lepsi nie byli blokowani przez słabszych i żeby organiczyć przepychanki po starcie. Czyli kwestia organizacyjna oraz bezpieczeństwa.

 

Wiesz... niby tylko kwestia organizacyjna, ale u mnie szampan wystrzeli, jak przeskoczę do IV :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też wcześniej napisałem, temat z pewnością do dłuższej dyskusji. Tak na szybko jeden z przykładów: - kat. SS - miejsca 1-20 Elity MP + 1-10 MP U23/U21 + 1-5 MP U19 + 1-30 z edycji maratonu   - kat. S - m. 31-100 z poprzedniej/poprzednich edycji maratonu + 21-50 MP Elity + 11-20 MP U23/21 + 6-10 U19   - kat. Amator - pozostali.

 

No faktycznie bardzo sprawiedliwie. Czyli osoba z miejsca 101 z poprzedniej edycji zgarnia regularnie pudła, a osoba z pozycji 100 przyjeżdża na szarym końcu swojej kategorii, choć faktycznie reprezentują ten sam poziom. 

 

Podium cieszy kiedy ma jakąś wartość. Wystarczy pojechać na niektóre wyścigi żeby się przekonać do czego prowadzi mnogość kategorii. Na podium stoi czasami jedna lub dwie osoby, bo tylko tyle było startujących w tej kategorii.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to - wartość zawodów. Wolę być w drugiej połowie stawki bikemaratonu rozgrywanego w górach i dobrej obsadzie niż w 1/4 stawki skandii w Krakowie, na którą ściąga mnóstwo niedzielnych rowerzystów.

 

Szkoda, że w Polsce XCO podupadło. To są zawody, które przy odpowiedniej randze powinny wysysać najbardziej ambitnych zawodników z maratonów. Właściwie to tę samą rolę powinien pełnić Puchar Polski XCM. Tylko powinien być w 100% w górach i prestiżowy (z dobrymi nagrodami), żeby każdy liczący się zawodnik robił licencję i jeździł w tych zawodach, czyniąc pozostałe zawody "ogórkami" dla amatorów. Zakładam też odrębność klasyfikacji Pucharu Polski XCM.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie wpisy to wg mnie sporo cennych uwag dla początkujących amatorów bo sam zacząłem startować w tym roku. To co wg mnie ważne to: 

- startujemy dla atmosfery, poznawania nowych miejsc/tras/ludzi, adrenaliny; walki ze swoimi słabościami, sobą oraz czasem z innymi amatorami takimi jak my 

- jesteśmy amatorami i zapewne nie jeździmy na mleku więc weźmy zapasową dętkę i pompkę bo czasem z jej pożyczeniem na trasie może być problem. Czasem jedak nie ma problemu i ludzie pożyczają i proszą jedynie aby zostawić po wyścigu w biurze zawodów

- musimy zdać sobie sprawę, że to czy przyjedziemy 5 min później czy wcześniej nie ma tak wielkiego znaczenia dlatego jeśli złapiemy kapcia to zejdźmy z trasy i powstrzymując adrenalinę każącą się spieszyć zmieńmy dętkę powoli bez pośpiechu- najlepiej jeśli mamy w tym jakąś wprawę. 

- zawsze lepiej nie złapać kapcia bo to demotywuje więc na początku lepiej mieć cięższe,wolniejsze, pewniejsze opony niż lżejsze,droższe, kevlarowe. Jeśli jeździmy w górach po kamieniach to lepiej też założyć opony typowo górskie niż np 700x35c - no niestety czasem nie mamy możliwości zmienić tylnej opony bo kupiliśmy crossa :) 

- w czasie jazdy w zależności od terenu / warunków atmosferycznych/ doświadczenia musimy pamiętać aby przede wszystkim pić i wybierać do tego bezpieczne miejsca oraz coś tam przełknąć. Tak więc jeśli widzimy bufet a jest duszno i gorąco to lepiej się na nim zatrzymajmy mimo, że grupka przed nami odjedzie. W innym razie i tak odpadniemy od grupy na pierwszym mocniejszym podjeździe gdy zachce nam się pić i albo upuścimy bidon albo co gorsza stracimy kontrolę nad rowerem 

- warto zainwestować w SPD ale nie należy tego robić na dzień przed startem w maratonie np. w Ludwikowicach mimo zapewnień panów ze sklepu, że "godzinka jazdy i się nauczysz" :) 

Nauczysz ale nie wyrobisz nawyku i później przy pierwszym mocniejszym podjeździe gdy zrobi się kociol bardziej niż o ściaganiu będziesz się zastanawiał co zrobić aby nie musieć się wypinać - wypinanie na płaskim nie ma nic wspólnego z wypinaniem na stromym podjeździe czy zjeździe przy dużej dawce adrenaliny. Jeśli jednak pojeździmy na SPD i wyrobimy nawyki ich używania to na podjazdach dostaniemy małym kosztem niesamowicie dużego kopa. 

- po pewnym czasie okaże się, że warto przejść z Endomondo na Strave bo dopiero wtedy jesteśmy w stanie ocenić swoją jazdę 

- wiele osób twierdzi, że sprzęt nie ma znaczenia ale to chyba trochę tak jak mówienie, że pieniądze szczęścia nie dają. Na samym początku może ma minimalne znaczenie ale im trudniejszy teren i nasze oczekiwania wobec siebie tym będzie bardziej pomagał. 

 

Wszystko pisałem z własnego doświadczenia po przejechanych paru BM(Wisła/Myślenice/Ludwikowice), BikeAtelier(Jura), Skandia DG. 

Możliwość zobaczenia co na trasie robią ludzie z czołówki gdy Cię dublują motywuje do rozwoju i pracy. Po pierwsze aby na przyszłość już nie zdublowali a po drugie pokazują, że podjazdy które wydawały się nie do podjechania lub zjazdy nie do zjechania w takim tempie można jednak pokonać.

Udało mi się zmienić Gianta Roama 2 którym jeździłem w tym roku na sprzęt o niebo lepszy tzn.na XTC Advanced 29er -  na pierwszej jeździe po mojej standardowej leśnej trasie zanotowałem swoje najlepsze czasy na 4 z 8 segmentów - to pokazuje, że sprzęt też potrafi pomóc.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wolę żyć ze świadomością że przegoniłem na trasie około 100 osób startując z końca, niż cieszyć się ze złotego ogórka w klasie w której było 3 zawodników. 

Tak właśnie jest obecnie, 400 startujących i 20 kategorii wiekowych (mężczyzn i kobiet razem). To daje średnią 20osób/kat. Ale satysfakcja, zająłem 10 miejsce w kategorii na 20 startujących, a w OPEN? 100/200? Do tego zmierzam, 3 kat. wiekowe by wystarczyły w zupełności, reszta to ewentualny podział na 2/3 kategorie zaawansowania. Zresztą taki podział już teoretycznie został przygotowany, są nim dystanse tylko problem w tym, że mało kto się tym przejmuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demokracją też można sterować (patrz Rosja). Ludzie przyzwyczajają się do określonych/narzuconych z góry reguł, po pewnym czasie traktują je jak świętość, nie są skłonni do zmian, jest im dobrze jak jest. Niestety, ale potrzebne są co jakiś czas reformy, zmiany, świat się zmienia, życie gna do przodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie może gnać do przodu, ale jedno się nie zmieni. Sprawność człowieka od pewnego wieku spada. Kategorie wiekowe są podziałem naturalnym a proponowane "umiejętnościowe" są sztuczne. Poza tym dyscyplin kolarskich jest mnóstwo. Nikt nie każe Ci startować w maratonie. Znajdź swoje mocne strony i może okaże się, że będziesz wygrywał w eliminatorze, na BMX, DH, enduro albo na Redbull Rampage (to sa kategorie umiejętnościowe tak właściwie).

Twój podział "umiejętnościowy" jest w ogóle bez sensu, bo wcale nie chodzi o umiejętności tylko o poziom sportowy. Umiejętnościami każdy się różni i to jest część tego sportu, że jak umiesz dobrze zjeżdżać, to zyskujesz nad lepszym kondycyjnie zawodnikiem. Kategoria byłaby umiejętnościowa, gdyby ogarniający metrowe dropy mieli osobną kategorię. Pomysł jest tak niedorzeczny, że niepotrzebnie nobilitujemy go dyskusją.

Prawda jest taka, że wszyscy poza gigowcami lub powiedzmy pierwszą połową stawki giga oraz czubem mega jesteśmy leszczami (o mini nie piszę, bo to nie maraton). Kategorie wiekowe są po to, że więcej z nas leszczy miał poczucie, że walczy o coś i żeby mógł być doceniony.

No i kategorii wiekowych jest po 5 dla kobiet i mężczyzn. Przy 500 osobach jadących dany dystans w M2 i M3 spokojnie wypada grubo ponad 100 zawodników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...