Skocz do zawartości

[dla poczatkujacych] Maratony - Co powinien wiedziec poczatkujacy?


naiLo

Rekomendowane odpowiedzi

Dodam, że tego tysiąca( lub więcej jeśli to zbyt mało) bym wykręcił w górach (Opawskie, Jeseniki dla ścisłości) większość asfaltem. O Złotym Stoku myślałem na początek, ale jeśli mówicie, że lepiej więcej do czasu startu mieć wykręcone to obiore za cel Międzygórze bądz jeszcze później. Próg wstydu to sam nie wiem jaki sobie ustalić. Ambicji na jakiś nie wiadomo super wynik nie mam, ostatni też bym nie chciał być, jakby się udało kilka maszyn wyprzedzić to już jakaś satysfakcja by była. Wiem nie ma co teoretyzować tylko trzeba wystartować i sprawdzić jak to wygląda naprawdę. Zatem ile km nogi bikera powinny mieć wykręcone przed pierwszym maratonem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe no ludzie nie przesadzajcie z tymi tysiacami, ja mam dokladnie licznikowo 540 km (z czego null, nada po gorach w terenie heh), a ambicje na karpacz duze. jak nie bedzie 20 w kategorii to bede traktowal start jako porazke :D

 

nie ma sie co bac, startowac, nie tracic czasu na bicie kilometrow, lepiej zobaczyc na wlasne oczy na zywo, doswiadczenia jakies zdobyc itd, to naprawde przeciez ma byc zabawa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki LoveBeer bo takiego optymistycznego nastawienia mi potrzeba, mam nadzieje ze to nie podpucha i w Złotym Stoku jak się pokażesz to nie będziesz mnie po zmroku z latarką i respiratorem na trasie szukał. Nie wiedziałem ile należałoby przed tym pierwszym startem wykręcic i taki 1000km zdawał mi się absolutnym minimum. na razie się tego trzymam i właśnie wychodzę dokręcić 40km żeby się wyrobić do 15maja.

 

PS No chyba że tysiąc to aż nadto więc szybko dajcie znać to se legne na kanapie i browara zaczne sączyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moskit ostatni nie bedziesz na pewno, jak jezdzisz po gorach i sobie radzisz to licz co najmniej na polowe stawki w mega. W giga juz jest gorzej, tam nie jezdza ludzie, ktorzy sa pierwszy raz na maratonie, ale jak w zeszlym roku zlapalem w Karpaczu dwa razy snejka na odcinku kilometra, na poczatku trasy, za drugim razem musialem go kleic latkami, bo mialem tylko jedna detke, stracilem na tym lacznie 40 minut. Z wyniku nici, wiec jechalem pozostale 70 km tempem dosyc spokojnym jako ostatni ze stawki giga, a i tak dogonilem i przescignalem jakichs 20 zawodnikow. Tak ze nie same wycinaki tam jezdza, tym bardziej ze i ja do zadnej czolowki nie naleze :(.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w tym roku też szykuję się na pierwsze w życiu maratony. Duża nadwaga oraz brak doświadczenia typowo górskiego nie pozwalają mi mierzyć w maratony górskie więc w tym roku maratony w odległości max 100km od Warszawy. Ale planuję zaliczyć ich sporo (ok. 20 sztuk). Jak to mówi mój znajomy "nie ma co srać po krzakach" więc maksymalne dystanse. Nie planuję stawać na podium - chciałbym tylko (jak większość dziewic) dotrzeć do mety jako drugi od końca lub lepiej.

 

W tym roku mój dystans powala na kolana: 600km. Ale dopiero od 3 tygodni mam sprawny rower. Dystanse leśne (Kabaty/Kampinos) 50-100 km robię spokojnie, ze średnimi prędkościami 20-25 km/h.

 

Pierwszy maraton już na początku maja. Podzielę się wrażeniami oczywiście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym roku pojechałem raz w tego typu imprezie a potem zacząłem

myśleć co i jak w temacie, podzielę się więc moimi obserwacjami.

Jechałem w mtb może tyle na początek dystans mini.

Pisałem już na początku o wrażeniach takich w pierwszych dniach,

jednak po czasie człowiek zaczyna nad tym myśleć.

Np dystans rzędu 30 km dla mini w sporej części na adrenalinie

był przejechany a przeciętna wyszła coś koło 18km/h.

Zacząłem to analizować i mi np wyszło, że utrzymując przeciętną

16 km/h przyjadę w mega w 30 % stawki w open czyli wyglądało by,

że lepiej ale ...

to jest dwa razy taki dystans w efekcie conajmniej 2x większy czas

a raczej ponad 2x czyli wysiłek nieporównanie większy.

Wtedy w sezonie przed startem zrobiłem jakieś 200km

i mini był tylko na moje siły zakładajac tempo.

Tyle mówiły liczby, potem kupiłem rower w teren, założyłem licznik

i pojechałem w trasę kręcąc się w rejonie gdzie trasy mini, mega i giga

się odbywały przy czym jak gdzieś widziałem ścieżkę, szlak, podjazd,

dukt leśny starałem się wybierać właśnie te najtrudniejsze trasy.

No i cóż pokazał licznik ? 14km/h i to na dystansach małych.

Pojechałem np tylko podjazdy pod zoo góra dół, ze względu na niskie temperatury

hamowałem na zjazdach czyli profil trasy był wyłącznie podjazd zjazd

na dystansie ok 35km - przeciętna wyszła znowu 14km/h.

Wyszło mi, że jak się wpuszczę w najtrudniejsze trasy gdzie tylko rower

może podjechać lub w profil wyłącznie podjazd zjazd to przeciętna

w mocnym dla mnie treningu wyjdzie ok 14km/h.

Z tymi danymi zacząłem znowu liczyć i wyszło to już znacznie gorzej.

Potem zacząłem czytać więcej relacji z udziału w imprezach o bardziej

mtb charakterze i dowiedziałem się, że 10km/h też może być jak

pogoda ulegnie załamaniu, śliskie zjazdy, trudny profil,

na dystansie 70km organizatorzy dają np limity czasowe 7h.

O czymś to mówi. Trzeba się przygotować na dużo gorsze warunki.

Z innej beczki ktoś może powiedzieć - co tam jadę xc nie będzie

problemów - ale patrzyłem na pierwszy maraton powerade w tym sezonie,

właśnie taki dość płaski i widać jakie tam są czasy, owszem szybko

można powiedzieć i po bólu ale narzucone tempo z koleji wymaga umiejętności

jazdy w grupie i dużej odporności na interwały gdy nagle wszyscy cisną

rozpędzając się. Słowem jaka kondycja takie podejście wypada mieć

bo można się ciężko rozczarować. Dla mnie to była rok temu frajda wielka

bo naprawdę chciałem tylko przejechać ale mam świadomość, że próba udziału

w jakimś giga mogła by się skończyć 7-8 godzinną walką z trasą.

Piszą po regulaminach, że jak się ktoś wycofa ma o tym

telefonicznie informować bo rozpoczną akcję ratowniczą

i wygląda na to, że ten punkt ma swoje głębokie praktyczne

uzasadnienie.

 

 

Jacek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No owszem, kilka maratonow udalo mi sie przejechac ze srednia 11 km/h (np Gluszyca 2008 - 8h jazdy, Istebna 2008 (caly czas lalo) - ponad 7h. I wcale nie bylem ostatni :P. Do giga, szczegolnie w gorach trzeba byc juz niezle wyjezdzonym, tam nie ma ludzi, ktorzy pierwszy raz probuja sie z maratonem (no prawie nie ma, zeby przypomniec Maxima z zeszlorocznego Karpacza u Golonki - koles jechal pierwszy raz, od razu giga i przejechal).

Ale mega jest w zasiegu kazdego kto cos tam jezdzi. Tak mi sie wydaje przynajmniej.

 

Plaskich maratonow nie ma co porownywac z gorskimi, w Dolsku mialem srednia ponad 26km/h na dystansie 92km, a w Karpaczu bede zadowolony jak wyciagne 17-18km/h i zmieszcze sie w 5 godzinach na osiemdziesieciu kilku km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie chce rozpoczynac dyskusji mega-giga, ale imho to nie tak ze jak sie zaczyna to mini, potem mega a na koncu giga. wybierajcie dystans jaki wam odpowiada. w jakim czujecie sie dobrze. nic na sile. ja czuje sie na mega dobrze i mega jezdze. jak jezdze sam poza maratonami krece dystanse podobne do wlasnie mega. to mi odpowiada. wiekszy dystans to dla mnie mordega - po prostu. moglbym trenowac pod giga ale to nie zmieni tegoz faktu.

 

srednie i inne teoretyczne rozwazania to fajny sposob na spedzanie czasu przed pierwszym w zyciu maratonem, ale kompletnie bezuzyteczny i nieproduktywny :P maraton pokaze i tak zupelnie co innego niz mozna sobie zalozyc. ja w dolsku mialem ponad 28kmh srednia a prawde powiedziawszy jak sobie trenuje to w zyciu na podobnym dystanie nie wykrecilem takiej sredniej. i o czym to swiadczy ? kompletnie o niczym :icon_arrow:

 

ps: edit - co do giga oczywiscie ze zgadzam sie ze trzeba byc tam wyjezdzonym, nie zachodzi jednak rownanie czlowiek wyjezdzony = jezdzacy giga :P to tak dla uporzadkowania moich wypocin :icon_arrow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć chciałbym w tym roku wystartować w dwóch krakowskich maratonach. Będą to moje pierwsze maratony. Moglibyście mi napisać kilka wskazówek jak się do tego dobrze przygotować ? W tym roku na razie zrobiłem 400km, staram się jeżdzić codziennie. Dzięki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moskit ostatni nie bedziesz na pewno, jak jezdzisz po gorach i sobie radzisz to licz co najmniej na polowe stawki w mega. W giga juz jest gorzej, tam nie jezdza ludzie, ktorzy sa pierwszy raz na maratonie, ale jak w zeszlym roku zlapalem w Karpaczu dwa razy snejka na odcinku kilometra, na poczatku trasy, za drugim razem musialem go kleic latkami, bo mialem tylko jedna detke, stracilem na tym lacznie 40 minut. Z wyniku nici, wiec jechalem pozostale 70 km tempem dosyc spokojnym jako ostatni ze stawki giga, a i tak dogonilem i przescignalem jakichs 20 zawodnikow. Tak ze nie same wycinaki tam jezdza, tym bardziej ze i ja do zadnej czolowki nie naleze :).

Połowa stawki? Olaboga toż to już uważałbym za pełny skukces :) W ogóle nie wiem na co mam liczyć. Sam jestem ciekaw jak mi to wyjdzie w konfrontacji z innymi, obym tylko ostatni nie był hehe. Dzisiaj zrobiłem kolejny krok: zarejestrowałem się i dokonałem opłaty na Złoty Stok, dystans Mega, startuje w M3. Opłata dokonana więc juz nie ma odwrotu i szukania wymówek. Obym tylko zdążył z tym swoim tysiącem km który sobie założyłem. W zasadzie to nie wiem co dalej odnośnie spraw nazwijmy to biurowych? Przyjdzie mi numer z chipem pocztą do domu, czy jednak wszystko trzeba odebrać w dniu zawodów na miejscu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chip jest wtopiony w numer startowy, który przymocowujesz zwykle na kierownicy

samozaciskowymi opaskami, które również dostarcza organizator.

Taki numerek startowy pobiera się tylko raz, no chyba, że zgubimy go

lub w międzyczasie ulegnie uszkodzeniu. Warto również przed samym startem

upewnić się, że chip w naszym numerze prawidłowo pracuje

i sprawdzić to na takim czytniku u organizatora, wystarczy zapytać a pokażą

gdzie się to sprawdza. Co do nowych numerków świeżo wydawanych to oni chyba

je sprawdzają przed wydaniem ale co szkodzi również wtedy sprawdzić.

Numerek powinien wystarczać na cały sezon. Co do następnego sezonu to

nie wiem, być może również zachowywać ważność ale byłbym już z tym ostrożny

chip może zwyczajnie przestać funkcjonować.

 

 

Jacek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sory ze sie tak wtrace w srodek rozmowy ale znacie moze jakies maratony, zawody w okolicach Katowic??

Mam 16 lat wiec dopiero zaczynam przygode z rowerem ale chcialbym juz zaczac sie jakos bawic na takoch zorganizowanych zawodach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....

Pierwszy maraton już na początku maja. Podzielę się wrażeniami oczywiście.

....

 

Zgodnie z obietnicą chętnie podzielę się wrażeniami po moim pierwszym w życiu maratonie. Zacznijmy może od podstawowych informacji:

Wiek: 26

Wzrost: 187 cm

Waga: 107 kg

Kondycja: słaba (ponad dwa lata przerwy w jeździe, a wcześniej jeździłem rekreacyjnie)

Maraton: Legia MTB Maraton 9 maja 2010-05-09, Laski (Kampinos)

Dystans: MARATON (52 km)

 

Wpisowe przelałem dwa tygodnie przez maratonem. W piątek udałem się do biura zawodów w celu uzyskania numeru startowego, chipu do pomiaru czasu oraz zapowiadanego przez organizatora ATRAKCYJNEGO pakietu startowego. Wolałem to załatwić wcześniej, ponieważ nie wiedziałem jak to będzie wyglądało na miejscu i wolałem się ubezpieczyć, w razie gdybym dotarł tam na ostatnią chwilę. Pani grzecznie się zapytała, czy numer 13 mi odpowiada. Jako że nie jestem przesądny, nie widziałem problemu. Jak się okazało niezależnie od zgłoszenia piątkowego musiałem pojawić się w biurze zawodów w dniu maratonu, aby potwierdzić swój start. Pakiet startowy oprócz numeru i chipu zawierał kupon na po-wyścigowy posiłek regeneracyjny oraz atrakcyjne gadżety: jakże przydatny bidon (tak, jakbym nie miał własnych 4-ech), nieznanej mi marki proszek do wsypania do bidonu (tak zakładam, bo wszystko na saszetce było napisane po hiszpańsku ) oraz plakat Eurosportu absolutnie nie związany z maratonem (WTF??? Po co mi to??). Wszystko to zapakowane było w coś na kształt solidnej reklamówki z możliwością zawieszenia na barku. Do domu wróciłem lekko zawiedziony. Sobota spędzona bez roweru (podobnie jak wcześniejsze 4 dni). Wieczorem na noc koktajl białkowy (mix). W niedzielę rano chciałem być na miejscu jak najwcześniej, żeby niczego nie przegapić i zobaczyć co tam się będzie działo. Śniadanko po przebudzeniu (6:45) makaron pełnoziarnisty, kurczak i garść migdałów. Oczywiście byłem pierwszy  Maraton startował o 11:00, ja byłem o 8:45. Jednak czas szybko zleciał. O 9:00 zjadłem drugie śniadanko (makaron pełnoziarnisty, kurczak). Od mojego przyjazdu do momentu ustawiania na mecie zdążyłem wyładować rower, złożyć go do kupy, przejechać 3 testowe kilometry, zamontować numer startowy na plecach (ku mojemu zaskoczeniu agrafki były dostępne na miejscu), przetestować chip startowy (przez ponad godzinę bramka działała wybiórczo, jak się okazało problemem było złe ustawienie przez osobę z obsługi) i ustawić się na starcie wyposażony w 1.65L napoju izotonicznego w dwóch bidonach, dwa batony i jednego banana. W między czasie odezwała się moja 13-tka. Chciałem zwiększyć ciśnienie w oponach, ponieważ wydawało się za niskie. Chyba byłem zbyt zestresowany maratonem i najpierw w przednim kole ułamałem końcówkę wentyla (tą odkręcaną) – na szczęście urwałem ją wyjmując pompkę i część tej końcówki została w wentylu, dzięki czemu powietrze nie uciekało. Przystąpiłem do drugiego koła i….. ponownie urwałem końcówkę wentyla, tym razem skutecznie. Konieczna zmiana dętki (miałem tylko jedną). Na starcie ustawiłem się w końcówce zakładając, że wszyscy będą szybsi ode mnie. 3, 2, 1… Start. Podczas pierwszych kilkudziesięciu metrów wyprzedziłem kilku zawodników, którzy o dziwo jechali wolniej ode mnie!!!! Następnie uczepiłem się jakiejś bierki i przejechałem za nią ok 10 km. Uznałem, że takie rozwiązanie będzie najlepsze, ponieważ nie wiem jakie tempo powinienem sobie narzucić, a kobieta (założyłem, że bardziej doświadczona niż ja) jadąca w tylnej części stawki będzie dobrym wyznacznikiem. Zauważyłem, że na płaskich odcinkach miałem duże problemy z utrzymaniem tempa za tą panią, ale na podjazdach musiałem baaardzo zwalniać ponieważ pani przed podjazdem zrzucała bieg na prawie najniższy i wjeżdżała dość wolno przy dużej kadencji (moja taktyka różniła się znacznie, ponieważ ja wolę wjeżdżać na wyższym przełożeniu, przy bardzo niskiej kadencji – nie wiem jak się powinno podjeżdżać). Więc po 10km postanowiłem ją wyprzedzić. Potem udało mi się wyprzedzić jeszcze ok. 2-3 zawodników, przy czym 2 na podjeździe, a 1 na piachu. Kolejnym etapem maratonu było jakieś 10 km wspólnej jazdy z Panem Mirosławem. Mieliśmy czas porozmawiać, razem wyprzedziliśmy ok. 4 zawodników. Niestety Pan Mirosław zatrzymał się na pierwszym bufecie (ok. 25km). Postanowiłem nie tracić czasu i się nie zatrzymywać (gdybym wiedział, że dojedzie 5 minut za mną, poczekałbym na niego, bo bardzo miło się rozmawiało). Później jechałem bardzo długo sam wyprzedzając kilku jadących również samotnie zawodników (doganiałem ich na podjazdach). Drugi bufet minąłem samotnie i również się nie zatrzymałem. Na ostatnich kilometrach wyprzedziłem jeszcze 3 zawodników, z których jeden…. zatrzymał się na poboczu i spokojnie rozmawiał przez telefon  Ruszył zaraz za mną, ale już mnie nie dogonił. Na metę dojechałem jako 50 w OPEN na ok. 100 startujących (łącznie było 126, ale pewnie ok. 20 pojechało w krótkim dystansie) i 11 na 20 w mojej kategorii (M2). Mój czas to 2:31:20. Czasy zwycięzcy to 1:47:08.

 

Podsumowując sam wyścig uważam, że mogłem przyjechać ok. 10 min wcześniej, gdyby nie jazda z Panem Mirosławem, który jechał na crossie 28" i miał problemy na podjazdach i w piachu. Ponadto zauważyłem, że ciężko było mi utrzymać tempo na płaskich odcinkach, ale na piachu oraz na podjazdach byłem szybszy od wszystkich w okolicach mojej pozycji (nie mówię tu absolutnie o zawodnikach, którzy byli cały czas przede mną). Jest to o tyle dziwne, że ważę dużo i muszę tą wagę wciągnąć na górę. Może ktoś ma wyjaśnienie dla takiej sytuacji?

 

Wrażenia ogólnie bardzo dobre. Trasa oznakowana rewelacyjnie (nie było szans, żeby ktoś się zgubił). Organizacja nie była najlepsza (zamieszanie na starcie, zamieszanie przy dekoracjach, zamieszanie przy losowaniu nagród. Losowanie nagród: większość z tego co było losowane wyrzuciłbym od razu do kosza. Ja wylosowałem plecak (słaby, niskiej jakości, logo sponsora), który w moim odczuciu był jedną z 4 najlepszych nagród (z około 10 dostępnych). Posiłek regeneracyjny bardzo dobry. Atmosfera również bez zastrzeżeń.

 

Gdyby ktoś miał jakieś pytania: chętnie odpowiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się rozpisałeś :)

 

Dzięki za porcję cennych, jak dla mnie, informacji. Pod względem startów także jestem początkujący, cały czas myślę, kiedy by tu ten pierwszy raz wystartować. Na rowerze jeżdżę dość dużo, ale jednak mam cały czas obiekcje, jak to będzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...