Kubus18 Napisano 26 Kwietnia 2008 Udostępnij Napisano 26 Kwietnia 2008 Witam. Poważnie zastanawiam się czy na maraton wziąć bidon czy bukłak. Planuje wystartować na Esce, opłata wynosi 50zł i jak rozumiem w cenie mam nieograniczoną ilość poweradów. W takim razie mogę sobie na starcie uzupełnić bukłak 1.5 litrem izotoniku(około, zależy od temp.) i mieć z głowy zatrzymywanie się i czekanie na trasie aż wydadzą izotonik? To samo tyczy się jedzenia(tu akurat mam swoje, sprawdzone). Czy może jednak lepiej bidon? Tylko że ten ma ograniczoną pojemność(650ml) i w około 25 stopniach nie wystarcza na 60 km i trzeba się zatrzymywać. Niby nie problem wziąć sobie coś z bufetu na trasie, ale słyszałem że czasami są straszne kolejki i traci się czas(np na maratonie Krakowskim, ponad 1200 zawodników). Pozdrawiam P.S.Pierwszy maraton będzie ten Krakowski w lipcu, jeżeli mi się spodoba to również pod koniec sierpnia ta Krakowska masówka, tylko troszkę się już denerwuję Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość BarteX88 Napisano 29 Kwietnia 2008 Udostępnij Napisano 29 Kwietnia 2008 Witam. Poważnie zastanawiam się czy na maraton wziąć bidon czy bukłak. Planuje wystartować na Esce, opłata wynosi 50zł i jak rozumiem w cenie mam nieograniczoną ilość poweradów. W takim razie mogę sobie na starcie uzupełnić bukłak 1.5 litrem izotoniku(około, zależy od temp.) i mieć z głowy zatrzymywanie się i czekanie na trasie aż wydadzą izotonik? To samo tyczy się jedzenia(tu akurat mam swoje, sprawdzone). Czy może jednak lepiej bidon? Tylko że ten ma ograniczoną pojemność(650ml) i w około 25 stopniach nie wystarcza na 60 km i trzeba się zatrzymywać. Niby nie problem wziąć sobie coś z bufetu na trasie, ale słyszałem że czasami są straszne kolejki i traci się czas(np na maratonie Krakowskim, ponad 1200 zawodników). Pozdrawiam P.S.Pierwszy maraton będzie ten Krakowski w lipcu, jeżeli mi się spodoba to również pod koniec sierpnia ta Krakowska masówka, tylko troszkę się już denerwuję Z dolewką na bufecie nie ma problemu. Zatrzymujesz się, otwierasz bidon, nalewają Ci z butelki, zamykasz i jedziesz. Całość trwa naprawdę niewiele. W międzyczasie można banana albo inny owoc skubnąć. Zastanów się czy jest sens targać ze sobą 1,5 kg bukłak. Mnie na trasie MEGA jeden bidon starczał do drugiego bufetu (zwykle ok 20 km do mety), ale i tak nalewałem do połowy żeby zbytnio nie dźwigać ps. kolejki największe są na pierwszym bufecie, później ludzie coraz bardziej się rozjeżdżają i na rugim jest względny spokój. Zależy też czy jedziesz w czołówce, środku czy też na końcu... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
GdyniaBiker Napisano 2 Czerwca 2008 Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2008 Heh, zaliczyłem ostatnio pierwszy maraton w życiu Było fajnie, choć pod koniec zdychałem i miałem bardzo dość I jestem kolejnym dowodem, że za 1 razem trza popełnić podstawowe błędy Odwodniłem się, z bidonu nie było kiedy pociągać, mało piłem, a pod koniec dopiero miałem pragnienie - za późno.. Pozatym nic nie zjadłem, a że byłem tylko po solidnym śniadaniu, to zabrakło mi energii.. Wcinać batoniki zacząłem na ostatnich 7km, jak nie miałem siły zupełnie.. W wyniku picia małej ilości czystej wody+braku paliwa+utrzymywania tempa, którym sam się zaskoczyłem pod koniec kurcze całych nóg zmuszały mnie do przystanków, na których nie mogłem poruszyć nogami Nauka na błędach - więcej tego scenariusza nie powtórzę, straciłem tak dobre kilkanaście miejsc open i zamknąłem stawkę w kategorii Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
elful Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi z chipami na bikemaratonie ? Dostałem właśnie to ustrojstwo i przeczytałem instrukcję. Zakazują: - montażu na camelbaga - zginania Czy jest jakieś sensowne uzasadnienie dla tych wytycznych ? Jak te chipy w ogóle działają - chodzi mi tu o stronę strictę naukową ? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Biera Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 a o jakim cipie mówisz? bo są (przynajmniej) dwa rodzaje - jeden w numerku na kierownicy albo na plecach, drugi na palcu - pierścionek (stosowany raczej w INO czy wyscigach extremalnych. jesli chodzi o zginanie - chyba logiczne, one wysyłają jakiś tam sygnał, są kabelki, mogą się po prostu rozłączyć, czy zacząć źle pracować (zamiast twojego numerku w systemie pojawi sie error co do camelbaga - nie mam pojecia (strzelam w ciemno że może chodzić o bliskość wody ale nie mam pojecia szczerze mowiac Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grzegorz1974paszek Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Ja mam na camelbagu i nie ma problemu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
elful Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Mówię o takim jakim dają w mio fujifilm bm - Jest to numer startowy wielkości kartki a5 z wklejonym układem: kawalek kabelka + takie okrągłe coś. Co do zginania Biera to nie napisałeś nic konkretnego - to co napisałeś to wie każdy - są kabelki i coś tam robią. Chcialbym poznać zasadę działania tych chipów. Przydałby się jakiś spec z elektrotechniki/fizyki - te dziedziny to nie jest to moja działka, więc proszę kogoś znającego się o wyjaśnienie co i jak z tymi chipami. Mi po głowie chodzi słowo indukcja , ale nie wiem czy słusznie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bartek_1990 Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Ten "kabel" to jest antena która odbiera sygnał z bramki i wysyła numer zawodnika. Nie wolno jest zginać, ani montować na camelbaku (tutaj ze względu na możliwość występowania metalowego stelaża w plecaku), ponieważ może to spowodować błędny odczyt, lub jego brak. Mimo to raz jechałem z plecakiem ze stelażem i bukłakiem, a i tak działało:P Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sixer Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Można dać na camelbacka Wiele osób tak ma. A ten kabelek to dostaje dane z bramek czasowych Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grzegorz1974paszek Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Ja też mam chipa Eski , a camelbag malutki - bez stelaża Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Biera Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 wiesz, bo z tym zaginaniem to też tak logiczne było, że trudno tu coś jeszcze tłumaczyć Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bartek_1990 Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Do camelbaków nawet zalecaja przypięcie czipa do pleców i na to plecak, żeby go nie zginać. A czip nie dostaje danych z bramek tylko energie, którą wykorzystuje do wysłania swoich danych do bramki:P Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grzegorz1974paszek Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Jeśli ktoś ma wątpliwości czy jego chip działa prawidłowo - jest możliwośc sprawdzenia przed maratonem - przejechac przez bramke . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
elful Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 To dobrze że na Camelbagu działa. - jeden problem z głowy. Teraz pozostaje nam problem zginania i po raz trzeci prośba o naukowe wytłumaczenie działania chipu - właściwie to całego systemu pomiaru z bramką włącznie - chodzi mi o zjawiska fizyczne - co i jak się dzieje, że to wszystko działa. Na stronie producenta jest tylko taka informacja: "The system is based on a 13.56 MHz frequency; the antenna creates an electromagnetic field and detects all the signals created by the DAG worn by the athletes." To w zasadzie dalej nie tłumaczy co i jak ale przybliża nas do poznania prawdy . Ja strzelam, że jest tak: Gdy przejeżdżamy przez bramkę, będącą źródłem pola elektromagnetycznego, w naszym odbiorniku powstaje siła elektromotoryczna wynikająca z ruchu przewodnika ( naszego numerka z kabelkiem ) w polu elektromagnetycznym wytwarzanym przez bramkę. SEM w obwodzie numerka zasila nadajnik ( to okrągłe coś ), który wysyła sygnał do odbiornika w bramce. Nie wiem , czy moje przypuszczenie jest słuszne, ale z tego co kojarzę to właśnie zgięcie ramki jaką tworzy nasz przewodnik w numerku może być powodem niewyindukowania wystarczającej ilości SEM - zmniejsza się wtedy strumień indukcji elektromagnetycznej przepływający przez powierzchnię którą obejmuje nasz przewodnik. Mam rację czy nie ?? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bartek_1990 Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Sie zamotałem trochę Tak jak piszesz bramka jest źródłem pola elektromagnetycznego które zasila nasz nadajnik, a ten z kolei najprawdopodobniej w jakiś sposób moduluje częstotliwość, która jest przypisana do danego czipa/zawodnika i wysyła ją do bramki. A dalej to już nasze domysły Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kanonier Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Dziś zaliczyłem mój pierwszy w życiu maraton - Szczawnica, dystans Mega - 50km Ogólne wrażenia: Pogoda mogłaby być lepsza bo przez deszcz dużo błota było ale na bufetach nic nie brakowało bo nie było ciepło<lol> Mieszkam niedaleko to trasę mniej więcej znałem i to mi pomogło ale na pierwszy raz maraton górski to chyba nie za dobry pomysł... Zaskoczyło mnie troszkę narzucone tempo ale podstawa utrzymywać swoje (ja jakimś cudem nie zamknąłem stawki) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
piootrj Napisano 5 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 5 Lipca 2008 Może jeszcze ktoś w tym roku miał swój pierwszy raz, może podzieli się wrażeniami. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
elful Napisano 6 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 6 Lipca 2008 Kilka moich spostrzeżeń po pierwszym w życiu maratonie - był to maraton w Kraku 1) Współzawodnicy na dystansie mega to cyborgi - nie ma przypadkowych osób 2) Świetna zabawa ? - taaaaa szczególnie na koniec jak dajesz z siebie wszystko a i tak co chwilę cie ktoś wyprzedza 3) "Lewa moja" i "Prawa moja" - popularne pozdrowienia - 4) Osy tez lubią bufety 6) "co to k... wycieczka ?" - pewien pan komentując prędkość jazdy poprzedzających zawodników 7) Błoto + wąska ścieżka = prowadzenie 8) Człowiek zmieniający dętkę to stały element krajobrazu 9) To miłe uczucie gdy policja blokuje dla ciebie drogę Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
piootrj Napisano 6 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 6 Lipca 2008 Czytając te "dziewięć przykazań" to mam mieszane uczucia Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Klosiu Napisano 6 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 6 Lipca 2008 piotrj --> jak nie sprobujesz, to nie bedziesz wiedzial czy ci sie spodoba . Ja mialem pierwszy maraton w Murowanej Goslinie, w zeszlym roku. Dystans mega - 70 km okolo. Pierwszy szok - 50m po wjezdzie do lasu ktos lapie gume. Drugi - intensywnosc wysilku taka, ze w ogole nie wiedzialem ze moge tak szybko jechac . Teraz juz wiem ze przez pierwsze pol godziny tetno w okolicach 95 hrmax to normalka. W ogole nie wiedzialem gdzie jestem, mimo ze okolice znam dobrze. Kolejnym szokiem byl zjazd z Dziewiczej Gory, pierwszy raz go na oczy widzialem i do tej pory nie wiem jak to zjechalem. No i to zdziwienie, ze zjedzenie batona w czasie jazdy potrafi trwac pol godziny . Przygotowany teoretycznie bylem, wiec staralem sie duzo pic i jesc, ale jednak zlapal mnie kryzys, to tez bylo cos nowego. No i to uczucie mocy, jak odpuscil jakies 8 km przed meta i zaczalem wyprzedzac sporo osob. Naprawde niesamowite uczucie i adrenalina. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marcincin Napisano 8 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 8 Lipca 2008 Pierwszy raz startowałem w tym roku we Wrocławiu na rowerze crossowym bez amortyzatora (dystans mega) - chciałem zobaczyć jak wyglądają maratony. Na starcie zastanawiałem się co ja tutaj robię z moim sprzętem i ubiorem Na początku zabójcze tempo - wszyscy mnie wyprzedzali - takie miałem wrażenie. Dobrze, że zaczęło się błoto - zrobił się korek i można było trochę tchu złapać. Po pierwszej górce dopadł mnie skurcz łydki. Później było już ok. Fajna atmosfera, zapaliłem się to maratonów. Na kolejny maraton w Boguszowie zamontowałem w rowerze amortyzator i jechało mi się nieźle do czasu kiedy złapałem gumę. Po tym jakoś siły mi odeszły - nie jadłem wystarczająco dużo na trasie. Wynik trochę lepszy niż we Wrocławiu Na kolejnym maratonie w Krakowie piłem i jadłem dużo. Sił starczyło do końca i jestem zadowolony z wyniku. Na mega 3 godz 5 minut. Było bardzo przyjemnie. Mój 28'' cross nie zawiódł mnie. Rada dla tych co się zastanawiają na startem - nie musisz mieć super sprzętu, warto spróbować. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Riqar Napisano 9 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 9 Lipca 2008 Ja też zaliczyłem pierwsze zawody w tym roku (bardziej to było XC niż maraton bo na hobby było 1 x 13 km a na mega 4 x 13 km). Nasuwają mi się takie wnioski: To, że wyprzedzają nasz wszyscy na początku to wg mnie należy olać i jechać swoim tempem (lepiej dojachać ostatnim niz wogóle nie przekroczyć mety). Ja po pierwszym okrążeniu byłem 53 na 62, a jak zobaczyłem wyniki to okazało się że zająłem 43 miejsce na 57 którzy ukończyli owe zawody. Tu się zgodzę, że ludzi zmianiających dętki można zliczyć do stałego krajobrazu takiej imprezy (nie żebym coś sugerował ale mam wrażenie że kłania się tutaj ta ciemna strona odchudzania rowerów). Ja nawet widziałem jednego któremu zerwał się łańcuch. Co do owych cyborgów to wg mnie są to ludzie którzy trenują codziennie i im jeszcze za to płacą (lokalne drużyny, itp) bo patrząc po sobie to niewydaje mi się aby normalni ludzie byli w stanie wyrobić się czasowo. Z jednej strony praca, z drugiej obowiązki domowe (rodzina) i dodatkowo nauka (w moim przypadku) plus treningi i doba powinna mieć nie 24 h ale conajmniej 30 godzin . Przykład to piłkaże, którzy trenują 2 x dziennie od 9 do 12 i później od 16 do 19 czy jakoś tak. Co do namawiania na tego typu imprezy to mi osobiście się podobało i może przy odrobinie szczęścia (kasa) wystąpię na conajmniej jednym maratonie/XC (w tym roku), mojemu kumplowi też się podobało i pewnie pójdzie w moje ślady. Są też ludzie, którym takie coś nie odpowiada. Wiadomo, jednemu podoba się teściowa a drugiemu synowa Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
GdyniaBiker Napisano 9 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 9 Lipca 2008 Teraz juz wiem ze przez pierwsze pol godziny tetno w okolicach 95 hrmax to normalkaNo właśnie.. I jak to się ma do zaleceń nieprzekraczania progu anaerobowego podczas maratonu i trenowania wytrzymałości tlenowej przed...? Podczas mojego 1 razu ustawiłem się w końcówce na starcie, więc sprintu nie było, ale później tempo szło ostre i na pewno nie jechałem na spokojnym tlenie, ani inni dookoła...I tak się zastanawiam, czy szybciej bym jechał, jakbym ograniczył tempo, a pod koniec miał siłę na przyspieszenie, czy raczej wszyscy by mnie odstawili na lata świetlne... Czy lepiej trzymać tempo grupy i wypluwać płuca.. Tylko pod koniec miałem takie kurcze, że nie dało rady jechać i to mnie spowolnilo, sądzę, że to nie tylko odwodnienie, ale wynik szarżowania.. To, że wyprzedzają nasz wszyscy na początku to wg mnie należy olać i jechać swoim tempem (lepiej dojachać ostatnim niz wogóle nie przekroczyć mety) Dokładnie. Lepiej nie zajechać się na samym początku, bo potem będziemy jechać wolniej.. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pulse Napisano 9 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 9 Lipca 2008 To juz indywidualna sprawa, pierwsze pare wyscigow nalezy sobie to ustawic, mi bardzo pomogl pulsometr, najlepiej czuje sie na 90-95% dalej to juz hardcore, jade na tyle przekrocze odpoczywam w jakiejs grupce, odpoczne jade dalej i takimi skokami do przodu. Dla mnie podstawa to oscylowanie wokol 90-95% hrmax czyli rowna jazda na wysokim hr. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kubus18 Napisano 9 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 9 Lipca 2008 Problem dotyczący zmieniania dętek dotyczy każdego maratonu, często minimalny wpływa mają na to opony i dętki. czemu? Przykładowo. Moi kuzyni, którzy mieszkają w Krakowie, zawsze gdy startuje Krakowski Fuji lub Eska, wykładają na trasie przejazdu(niektórzy mają 20 metrów dalej domy) gwoździe, a że to odcinek akurat trawiasty(Olszanica, przejazd przez tamtejsze pola, w kierunku wału Rudawy) to kupa ludzie łapie tam gumy. Ja ostatnio nawet złapałem, jak jechałem do babki, 2 cm gwoździa, nie pomogły w sumie 2 kg opony i dętki. Po co to robią? Kuzynek mówi że z nudów, albo że im przeszkadzają, lub nie chcą żeby tędy jeździli. Ot takie wiejskie odchyły. Pozdrawiam Edit: Korzystając z tematu. Dużo osób na maratonach startuje na rowerach full? Elful ile mniej więcej było w Krakowie? Były jakieś am/enduro ? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.