Skocz do zawartości

[niewidzialność] o włos od dzwona


Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie najwidoczniej z jakiegoś powodu unikają transportu pieszego i rowerowego, a to jest bardzo smutne i tak naprawdę niekorzystne dla miasta.

Polemizowałbym z tym smutkiem. Jeśli dużo osób chodzi do pracy pieszo to oznacza to, że:

- mają blisko i 10min spacerku załatwia sprawę, co tak naprawdę jest osiągalne tylko w niewielkich miastach, w dużych może będzie to 1% szczęściarzy, lub

- chodzą bo muszą, gdyż nie da się po ludzku dojechać na kołach, jakichkolwiek, ale jechać, a nie zasuwać pół godziny na pieszo... I w tym wypadku to właśnie duży odsetek pieszych podróży uznałbym za smutny.

A co do rowerów... Jakby rower był dobrą alternatywą to by jeździli. Posiadając rower miejski, jeżdżąc nim codziennie do przystanku i przesiadając się w tramwaj, będąc aktywnym rowerzystą robiącym 5-6tys km rocznie nie transportowo, tylko raz skusiłem się na przejazd rowerem całej drogi do pracy w centrum (gdy skończyły mi się ulgi studenckie) i nie mam zamiaru jak na razie tego powtarzać, mimo że teoretycznie powinienem być dobrym targetem do rowerowania komunikacyjnego. Po prostu minusy przewyższają plusy.

 

 

 

Tak jak mówiłem, moim zdaniem same restrykcje to jedno z gorszych rozwiązań. Za to tworzenie atrakcyjnych alternatyw (i wprowadzanie restrykcji dla samochodów tam, gdzie przywileje dla kierowców kolidowałyby z przywilejami dla kom. zbiorowej albo rowerowej w ścisłych centrach miast) wydaje się godne naśladowania.

To też przecież się naśladuje! Powstają buspasy, powstają parkingi przesiadkowe, budowane są nowe linie tramwajowe i wymieniany jest tabor itp. A dla samochodów nawet nie potrafimy raz a porządnie obwodnicy wybudować. Sęk w tym, że większość eko-narzekaczy chciałaby, żeby wszystko powstało od razu, za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie od razu Kraków zbudowano, ale na zachodzie też trochę czasu na to poświęcili.

 

 

 

W kwestii liczby samochodów: http://www.tuwroclaw...-3266-3329.html (w artykule jest też link do danych źródłowych), http://www.plantap.p...ne/motoryzacja/ . Ty odnosisz się do danych ogólnonarodowych, tutaj mowa jest ściśle o mieszkańcach konkretnych miast, stąd różnica.

Pytanie, ile z tych warszawskich samochodów było w Warszawie tylko na przykręcaniu tablic :P W Niemczech jednak mają większe rozbicie centrów biznesowych, w Polsce każda większa spółka musi koniecznie mieć siedzibę w Warszawie, jakby inne miasta nie istniały. Co zresztą widać po danych, Monachium wyraźnie przebija Berlin.

 

 

 

W Polsce jest od groma miejsc parkingowych tylko są one żle wykorzystane. Przede wszystkim od razu powinno się zlikwidować parkingi strzeżone z przypisanymi miejscami parkingowymi. Takie parkingi to absurd bo przecież jeden samochód nie będzie stał jednocześnie na miejscu parkingowym pod domem i na miejscu parkingowym pod pracą. Wszystkie miejsca parkingowe powinny być rotacyjne.

Racja, ale czy ktoś to neguje? :P

 

 

 

Przejścia na ziemne są o wiele szybsze i wygodniejsze zwłaszcza dla wszystkich, którzy nie poruszają się tylko z buta.

To może wróć kilka postów wyżej i zobacz co napisałem o wyższości przejść podziemnych nad naziemnymi w dużych węzłach przesiadkowych. Pewnie przez centrum przejeżdżasz rowerem i ideologicznie walczysz z przejściami podziemnymi, w końcu jak je zlikwidują to inni będą się męczyć w tłumie niemieszczącym się na pasach. Wysiądź z tramwaju przy Rotundzie w godzinach szczytu i pomyśl co by się stało jakby ten tłum zamiast odpłynąć do przejścia, miał stać i zbijać się przed światłami, następnie mieszać z tłumem z przeciwka i za 20m stać znowu do przejścia przez jezdnię poprzeczną.

 

 

 

Aaby móc spokojnie autkiem do miasta jeżdzić...

Napisał człowiek, który pod avatarem ma wpisane "Skąd:Warszawa Wawer" więc nie wiem czy traktować to na serio czy z przymrużeniem oka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

olemizowałbym z tym smutkiem. Jeśli dużo osób chodzi do pracy pieszo to oznacza to, że: - mają blisko i 10min spacerku załatwia sprawę, co tak naprawdę jest osiągalne tylko w niewielkich miastach

Takich jak Berlin? :)

 

lub - chodzą bo muszą, gdyż nie da się po ludzku dojechać na kołach, jakichkolwiek, ale jechać

Znów: Berlin? :) Przecież tam komunikacja miejska jest niesamowicie sprawna.

 

Sprawa jest prosta: przestrzeń w Berlinie jest na tyle przyjazna, że ludzie CHCĄ po niej spacerować. Ot, cała różnica.

A co do rowerów... Jakby rower był dobrą alternatywą to by jeździli.

Kopenhaga? Portland? Amsterdam? Sewilla? :)

 

Dziwnym trafem WSZĘDZIE NA ŚWIECIE, gdzie tylko pojawia się infrastruktura, natychmiast pojawiają się rowerzyści. Tak po prostu jest.

To też przecież się naśladuje! Powstają buspasy, powstają parkingi przesiadkowe, budowane są nowe linie tramwajowe i wymieniany jest tabor itp.

Owszem, z tym że w parze z niektórymi niezłymi rozwiązaniami idą inne, jeszcze bardziej niekorzystne.

 

Nie wiem jak to wygląda u Ciebie, więc nie chcę się wymądrzać, ale mógłbym Tobie wymienić mnóstwo przykładów z Poznania na to, jak komunikację pieszą i rowerową spycha się do rynsztoka. Ekstremalnym przykładem jest organizacja ruchu wokół nowego dworca - długo by opowiadać, jak koncertowo schrzaniono tam historyczną szansę na stworzenie nowej dzielnicy przyjaznej dla ludzi...

 

W każdym razie to nie jest tak, że nie zauważam pozytywów. Za to bardzo martwi mnie, że zamiast pójść prostą drogą i od razu nauczyć się od Niemców, Holendrów czy Szwedów, w dużym stopniu powielamy ich błędy, by za 20 lat obudzić się z ręką w nocniku, tak jak oni 20 lat temu.

Pytanie, ile z tych warszawskich samochodów było w Warszawie tylko na przykręcaniu tablic

To weź jako przykład Poznań i Wrocław, jeżeli ułatwi to Tobie dalsze analizy ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takich jak Berlin?

Dobra, dorzućmy do rozważań mobilność miejsca zamieszkania, czyli podążanie za robotą i wynajmowanie mieszkania w pobliżu tejże. Polaków ciągle niezbyt na to stać, poza tym większość woli (lub wolałby) jednak być na swoim, co w kontekście marnych emerytur, wcale takie głupie nie jest.

 

Znów: Berlin? Przecież tam komunikacja miejska jest niesamowicie sprawna.Sprawa jest prosta: przestrzeń w Berlinie jest na tyle przyjazna, że ludzie CHCĄ po niej spacerować. Ot, cała różnica.

Hmmm... Paryż? tam się jeździć nie da i większość przez to chodzi :P Jeśli przestrzeń miejska powoduje, że ludzie wolą iść 30min, zamiast jechać 10min czymkolwiek, to cóż... albo ludzie są dziwni, albo ja ich nie rozumiem :P

 

Kopenhaga? Portland? Amsterdam? Sewilla? Dziwnym trafem WSZĘDZIE NA ŚWIECIE, gdzie tylko pojawia się infrastruktura, natychmiast pojawiają się rowerzyści. Tak po prostu jest.

A niech się pojawiają. Nie wynika to ze wspaniałości roweru, tylko z wad innych środków transportu, których to rower też ma sporo.

 

To weź jako przykład Poznań i Wrocław, jeżeli ułatwi to Tobie dalsze analizy

Nie odbiegają zbytnio od Monachium, Stuttgartu czy Zurichu  :P

 

W Twoim toku rozumowania jest pewna luka. Nie widzę sensu miejsc rotacyjnych, gdyż gro samochodów opuszcza dzielnice (szczególnie te "sypialne") w kierunku pracy i tam też pozostaje. Do tych dzielnic, z których samochody odpływają, zwykle nie napływa równoważna ilość samochodów z innych miejsc. U mnie w czasie godzin pracy mogę tańczyć po parkingach, parkować wzdłuż, w poprzek i do góry nogami - tyle jest miejsca. Wieczorem - zapomnij o znalezieniu miejsca. Tak więc w dzielnicy typowo sypialnej miejsce może sobie stać zarezerwowane - bo statystycznie i tak nie miałby go kto wykorzystać.  

Miałem wrażenie, że właśnie miejsca w centrum miał na myśli. Rezygnacja z rezerwowanych miejsc pod domem w dzielnicy sypialnej spowoduje co najwyżej niezadowolenie społeczne...

 

 

 

Ale ten temat to chyba o czym innym miał być :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy kłam wpojony przez durnych wojujących rowerzystów to ze korki

 

 

 

Ależ właśnie parkujące wszędzie samochody są jednym z największych problemów polskich miast!

 

Korki są i piesze i rowerowe i te w komunikacji zbiorowej.

Korki są powodowane przemieszczaniem się ludzi i bezsensowną głupią centralizacją miast.

 

Ci sami ludzie potrafią być za skupianiem centrum i walką z ruchem.

Centrum Krakowa umiera. A tam samochodów niema....

Centrum stało się turystyczno/studencko  speluną?  

Księgarnie znikają nawet lepsze restauracje znikają....

 

Ale to jest tak jak matoły rewitalizują miasta.

Jeśli koniec wiedzy kończy sie na ideologi to potem mamy efekty

Bolesna prawda jest taka że centrum (wnętrze II obwodnicy ) powoli staje sie centrum biurowo rozrywkowym wyjałowionym z mieszkańców.

Wiec coś ta teoria przyjaznego miast jest kiepska.

 

Problemem nie są samochody a

 

- brak KM na sensownym poziomie

- ruch powodowany szukaniem miejsca.

Coś czego organizacje rowerowe wykorzystują do wprowadzania stref...  Nawet 40% ruchu to ruch w poszukiwaniu miejsca....

Spadek ruchu o 20% to koniec korków.

I to jest do zrobienia ale nie można biadolić że nie należy budować parkingów bo to zachęta..... Parkingi eliminują ruch. Guru od transportu zrównoważonego to głoszą ale nasze org. o tym milczą bo im nie pasuje do ideologii.  Lepiej rugować.... Ku chwale centrum dla studentów szczających po bramach.

 

(jak ktos ma ochotę bronić studenciaków to dać sobie spokój. 25 lat mieszkałem na trasie przemarszów tej hołoty z KM do miasteczka... )

Tak swoją drogą tyo mogli by przestać wozić swoje tyłki na uczelnie...

Walczyć o zakzy dla mieszkańców to chętnie ale podjechać autem na uczelnie też fajnie...

 

 

 

Co do parkingów na Zachodzie: w centrach jest ich stosunkowo niewiele. Za to mnóstwo stoi na obrzeżach miast,

 

Kolejny kłam...

Polecam mapę Amsterdamu :)

I nie powtarzanie bzdur.

 

Pomijam zupełnie ze tam normą są parkingi pod kamienicami. U nas walącej się kamienicy nie można wyremontować wywalając wszystko zza fasady bo to zabytkowa rudera...

 

 

 

 

Z tym z kolei wiąże się inny problem: komunikacja zbiorowa jest w Polsce na tyle mało atrakcyjna, że nie zachęca do rezygnacji z samochodu.

 

Na zachodzie też nie ....

Mało popularną prawda jest ze rowerzyści w większości biorą się z zbiorkomu...

Oczywiście u nas wielu będzie z aut ale to tylko z powodu braki sensownej KM.

Brak parkingów przekreśla szanse na rowerową rewolucję. Rower ma sens na krótkim dystansie. jak ktoś dojeżdża z przedmieść i nie trafi na P+R to wjedzie do miasta. Żadne strefy tego nie zmienią.

 

 

 

 

Żaden zakaz nie będzie równie skuteczny, co przekonanie kierowcy, że tramwajem, rowerem czy autobusem jest po prostu szybciej, taniej i wygodniej!

 

I stąd postulaty oszołomów o rugowaniu.

Stąd agresja na masach

Stąd postulaty o wyrzucanie aut...

Stąd biadolenie ze nas nie stać na budowanie parkingów...

Stąd walka o podnoszenie cen parkowania

Auto wygrywa więc trzeba je obrzydzić.

Nie poprawić jakość życia a obrzydzić jedyny pewny środek komunikacji w polsce....

 

 

Ani autobusem ani tramwajem nie jest w sposób oczywisty taniej.  (przypominam że bilet na wszystkie linie to nie koniec kosztów bo stracony czas to też koszt)

Żabko kiedy jest wygodniej bo sardynki nie mają najlepszych warunków. Jak zobaczyłem autobus którym musiała by moja córka jeździć do szkoły to sorrry. Ale nie zafunduje jej 30min z twarzą na wysokości tyłków innych sardynek.  (tak an marginesie 2 bilety okresowe= kosztowi paliwa...)

Szybciej nie jest bo jadę 18min.... w drugą 15min... wiec tracę tyko pół godziny.  Rowerem minimum 1h autobusem jeszcze gorzej bo trzeba kawał drogi dojść.

 

Dopiero popołudniu nabiera to sensu żeby pojechać rowerem ale czas jest porównywalny z autem,

Oszczędność? Porządny fotelik dla dużego dziecka to 400 zł...  Ale dojdą dodatkowe koszty. bo będę tłukł ~40km dziennie na samym wożeniu jej z i do szkoły.

Jazda z przyczepką jest nonsensem bo stoję w korkach.

 

 

Oczywiście połączenia rowerowego brak na tym kierunku...

 

Rower w wielu punktach przegrywa. na trasa 2-4km jest super 8-10 sprawa przestaje być oczywista. 50-100....

Aktywiści oszołomy są najczęściej oderwanymi od rzeczywistości i grzejącymi tyłki w biurach ludźmi mającymi blisko do pracy i nie rozumiejącymi czemu dziecko trzeba wozić (często studenciaki nieodpowiedzialni artyści i inni bardziej zakręceni "freelancerzy" ) grunt żeby można na piwo "do miasta" pojechać...  ot ignoranci.

 

Niestety mam coraz częściej wrażenie ze najbardziej radykalni wojownicy wojują bo im żal tyłki ściska ze ktoś może szybciej...

Ja na rower się przesiadam jak mam z tego korzyść czy to finansową czy czasową czy w końcu jak nie mam korzyści ale jest dla mnie przyjemniejsze...

 

Oszołomy traktują kierowców jak idiotów nie umiejących liczyć. Ciekawe... Jednak mimo wszystko człowiek to dość racjonalne stworzenie.

Najśmieszniejsze jest to że w kilku konfrontacjach z oszołomami którzy mnie nawracali na jedynie słuszny rower dochodziliśmy do punktu w którym stwierdzali że rzeczywiste dla mnie rower to nie bardzo i że powinienem zmienić życie :)  Buba była jak mówiłem że jednak sie mylą bo te kilkadziesiąt km rowerem do klientów robiłem i da się... Nagle ich przekonanie i religia stawały się jakieś takie wątłe i  mało przekonujące.

 

 

Szukając fotelika dla dziecka trafiłem na blog/artykuł? Holenderki która jeździ na co dzień rowerem ale stanęła przed dylematem fotelika bo dla dziecka kilkanaście km to za dużo więc musiała jeździć autem.  Bo tam dzieci? Kolejny kłam...

 

Nie wiem czy wiezienie 3 malutkich dzieci na rowerze jest smutne czy wesołe ale patrząc z perspektywy rodzica jednak wątpię żeby było to spełnienie marzeń każdego holenderskiego rodzica.

 

 

 

 

Tranzyt to zupełnie inna kwestia i tu pełna zgoda: obwodnice są bardzo potrzebne.

 

Tu kolejny kłam....

Obwodnice to nie tranzyt a w dużej części sposób na komunikację pomiędzy obrzeżnymi dzielnicami.

Tu znowu org. rowerowe prą do centrum jakby zupełnie zapominając że wiele osób nie ma tam interesu.

Obwodnice również ściągają ruch podmiejski i go kanalizują poza ścisłe centrum.

 

 

I korony kłam że piesi są spychani rowerzyści bici a kierowcy rozpieszczani...

Jeżdżę rowerkiem od 10r. życia...

Po ulicach Krakowa o zgrozo... O zgrozo sam....

Autem też już chwilkę i ciut ciut....

 

Nie kierowcy nie są traktowani priorytetowo.  Wszyscy są traktowani....  W zasadzie nazwijmy sprawę po imieniu.

Infrastruktura w Polsce jest chrzaniona na całej linii.

 

Miasta są niszczone programowo.

 

W Krakowie ludzie cieszą się z nowej "galerii" bo... Będą mieli blisko...

Ok.... Dlaczego na zachodzie się nie buduje tylu molochów?  Bo miasto żyje jak w lokalach w budynkach jest handel małe kawiarenki drobne usługi.

U nas pozostaje pustynia. (co roku znika kilka restauracji/pubów z rynku i nie powstają na ich miejsce nowe)

to niszczenie...

 

durna infrastruktura?

Tu ukłon w stronę organizacji które jeszcze niedawno walczyły o ścieżki rowerowe.. i tylko o nie...

Całe szczęście się chłopaki ruszyły się w świat i zobaczyły że można inaczej....

Coś rusza....  Ale nadal potrafili wpisać do 100 rozwiązań CPR... :) i to wijący się raz lewą raz prawą.....

 

Piesi... i drogi...

Tu chrzanią projektanci. Problem ten sam...

Kierowcy dupy wołowe potrzebują 10 min żeby zjechały 3 auta....

Piesi? Dokładnie to samo...

To mamy takie fazy jakie mamy... dostosowane do możliwości uczestników...

Jakiś czas temu miałem miłą wymianę zdań z rowerzystą ochrzaniający starszą panią o lasce że idzie a już czerwone.... (weszła an zielonym)

Dlatego 7s fazy dla pieszych są nierealne... Muszą być tak długie żeby człowiek bez rąk i nóg zdążył się przeczołgać bo inaczej go zlinczują. płacimy za to ich częstotliwością.  "Na zachodzie" często spotykałem się z światłami których nikt nie zdążał przejść na zielonym.  I jakiś nie narzekają na złą infr. Po prostu kierowcy grzecznie czekają  aż ludzie zejdą i jadą i potem znowu i w kółeczko.

 

Z przejść też lemingi nie umieją korzystać tylko stoją patrzą w niebo czytają gazetę patrzą się na kierowcę jak ciele w malowane wrota...

 

Tak na marginesie to progi zwalniające też dla kierowców są? Pewnie dla tego Niemców nie trafiłem na ani jeden?  oni nie robią dobrze kierowcy.... :D

 

 

A na koniec lament jak się pojawi fotoradar... że zły że drenuje...że to wyciąganie kasy....

Jak rowerzysta zostanie ciapnięty to biedny pokrzywdzony bo przecież wszyscy wiedzą ze ograniczony umysłowo kretyn nie wiedział że są lepsze sposoby na zrobienie sobie fotki.

 

A i jak postawili ograniczenie w Sopocie to lament.... Gdzie tu miejsce dla współczucie wobec pieszych?

Nie ma?  zeżarło?

 

Po prostu wszędzie węszymy własną krzywdę.  Zachowujemy się przy tym jak banda rozwydrzonych dzieciaków.

 

 

A wracając do tematu widoczności...

 

Przypominam że słońce nisko.

Jak jedziecie pod słońce to  z tyłu a jak ze słońcem to z przodu  ubrani w stylowe czarne/szare wdzianko to WAS KOMPLETNIE NIE WIDAĆ.

W lusterkach to już zupełnie tragedia

Głupia migawka pomaga...  I myśleć... Jak ktoś się zatrzymuje żeby wpuścić z podporządkowanej samochody to trzeba się zatrzymać a nie "wyprzedzać" i sru pod koła puszczanych. Trochę kultury na drodze.

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Miałem wrażenie, że właśnie miejsca w centrum miał na myśli.

 

Nie kojarzę zbyt wielu miejsc w centrum, które byłyby "imienne". A jeżeli już takie są, to są na terenie prywatnym (zakładu bądź spółdzielni/wspólnoty mieszkaniowej), więc wolnoć Tomku...

 

 

 

Ale ten temat to chyba o czym innym miał być

 

Śledzę temat. Mimo że temat trochę odjechał od meritum, to gdzieś to wszystko sumuje się na nasze bezpieczeństwo ruchu. Tylko że trzeba pamiętać, że jesteśmy osadzeni w jakichś konkretnych realiach społeczno-kulturowych. Nie da się zrobić Rowerowej Rewolucji Październikowej, bo historia pokazuje, że taka rewolucja jest podobna do kłamstwa - ma krótkie nogi i zwykle jest nieprzemyślana. Jak ktoś chce robić rewolucje w obecnych czasach, to nie dekretem Bieruta o zakazie ruchu samochodów w mieście... Osobiście nie miałbym nic przeciwko - ale to utopia! Moda plus media plus biznes to jedyna forma dokonywania rewolucji w czymś. Jak ktoś tego jeszcze nie zauważył lub nie rozumie, to będzie przez długi czas walczył zwiatrakami i nastawiał ludzi przeciwko sobie (vide masa krytyczna).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korki są i piesze i rowerowe i te w komunikacji zbiorowej.

 

Korki są powodowane przemieszczaniem się ludzi i bezsensowną głupią centralizacją miast.

Tyle, że wyłącznie samochodowe mogą powstać przez tak małą liczbę osób. I to jest po prostu fakt.

 

Z kolei decentralizacja powoduje, że wszędzie masz daleko. Tak źle i tak niedobrze.

- brak KM na sensownym poziomie

- ruch powodowany szukaniem miejsca.

To drugie nie byłoby potrzebne, gdyby pierwsze zostało naprawione. Problem w tym, że KAŻDA opróżniona ulica natychmiast zapycha się samochodami, jeżeli nie zapewnisz alternatyw. Tak po prostu jest i to widać na całym świecie.

nie można biadolić że nie należy budować parkingów bo to zachęta... Parkingi eliminują ruch.

Bo to jest zachęta. Schowanie samochodów pod dachem to żadne rozwiązanie, bo i na ulicach będzie ich jeszcze więcej, a w godzinach szczytu jeszcze więcej będzie w ruchu naraz.

 

Parkingi eliminują ruch, ale nie te położone w ścisłym centrum, bo one go właśnie ściągają. Zresztą doświadczenia z co najmniej kilku miast pokazują, że ograniczenie liczby miejsc parkingowych pozwala ograniczyć ruch w centrum i zwiększyć płynność ruchu http://www.gizmag.com/parking-reforms-result-in-reduced-car-use/17813/

Mało popularną prawda jest ze rowerzyści w większości biorą się z zbiorkomu...

Ok, ale po co wysuwasz teraz ten argument? Nie napisałem nigdzie, że rower jest jedynym i najlepszym rozwiązaniem dla naszych miast.

Nie poprawić jakość życia a obrzydzić jedyny pewny środek komunikacji w polsce....

Pewne w ruchu samochodowym jest tylko jedno: że w imię wygody garstki ludzi powstaną korki w całym mieście. I tu masz rację: to jest absolutnie pewne. Cała reszta to pobożne życzenia lobby samochodziarskiego, które łudzi się, że fizycznie możliwe jest zapewnienie każdemu minimum 20 metrów kwadratowych miejsca postojowego i co najmniej 50 m2 miejsca potrzebnego do jazdy.

Szybciej nie jest bo jadę 18min.... w drugą 15min... wiec tracę tyko pół godziny. Rowerem minimum 1h autobusem jeszcze gorzej bo trzeba kawał drogi dojść.

Jeżeli jako punkt odniesienia chcesz przyjąć polski zbiorkom, to oczywiście masz do tego prawo. Tyle tylko, że to zwykła manipulacja danymi - właśnie o tym m.in. tutaj dyskutujemy, że zbiorkom w Polsce nie jest żadną alternatywą i właśnie to jest problemem.

Oszczędność? Porządny fotelik dla dużego dziecka to 400 zł...

 

Jazda z przyczepką jest nonsensem bo stoję w korkach.

Oczywiście, a fotelik samochodowy jest przecież darmowy. Ostatnio nawet dawali jako wkładkę do Wyborczej.

 

Aha, skoro już rozmawiamy o samochodach, nie zapominajmy o kosztach zakupu, serwisowania, ubezpieczania, badań technicznych itd. Skoro już rozliczamy koszty, to róbmy to rzetelnie.

 

Co do korków: stanie w nich rowerem jest złe, ale samochodem - to jest to! Swoją drogą, warto byłoby zastanowić się, kto te korki tworzy i kto codziennie z własnej woli bierze udział w ich tworzeniu... Najwidoczniej nie są takie złe!

Szukając fotelika dla dziecka trafiłem na blog/artykuł? Holenderki która jeździ na co dzień rowerem ale stanęła przed dylematem fotelika bo dla dziecka kilkanaście km to za dużo więc musiała jeździć autem.

Jak poszukasz odpowiednio długo, znajdziesz nawet dowód na to, że Słońce krąży wokół Ziemi. Tyle tylko, że obserwacja typowej amsterdamskiej ulicy całkowicie zaprzecza blogowym rewelacjom o tym, jak to Holendrzy rezygnują z rowerów.

Obwodnice to nie tranzyt a w dużej części sposób na komunikację pomiędzy obrzeżnymi dzielnicami.

Nigdzie nie napisałem, że jest inaczej.

I korony kłam że piesi są spychani rowerzyści bici a kierowcy rozpieszczani...

Nie kierowcy nie są traktowani priorytetowo. Wszyscy są traktowani.... W zasadzie nazwijmy sprawę po imieniu.

Owszem, drogi również są budowane w sposób daleki od idealnego. Mimo to nie jesteś w stanie zaprzeczyć w wiarygodny sposób faktowi, że mimo wszystko kierowcy mają najlepiej. Rzuć okiem choćby na rozbudowę tras tramwajowych i dróg w latach 1970-2005 w Polsce - jesteś bystrym człowiekiem, więc z łatwością dojdziesz do tego, komu od lat sprzyja się najbardziej.

 

Jeszcze raz podkreślam: nie uważam roweru za jedyne i absolutnie najlepsze rozwiązanie dla polskich miast. Ale to, jak przerąbane mają u nas piesi i rowerzyści, przechodzi wszelkie pojęcie. Dodajmy do tego to, jak bardzo pobłaża się totalnemu chamstwu i stwarzaniu bezpośredniego zagrożenia dla otoczenia ze strony kierowców (bo czego by nie mówić, głupi pieszy czy rowerzysta w 99% przypadków zrobi winę wyłącznie sobie), a otrzymamy iście wybuchową mieszankę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie kojarzę zbyt wielu miejsc w centrum, które byłyby "imienne". A jeżeli już takie są, to są na terenie prywatnym (zakładu bądź spółdzielni/wspólnoty mieszkaniowej), więc wolnoć Tomku...

Na parkingach firmowych, pod biurowcami itp. Niby wolnoć Tomku, a z drugiej strony miejsce zarezerwowane dla jednego pracownika stoi puste, a drugi gania dookoła żeby gdzieś zaparkować.

 

 

 

Jeżeli jako punkt odniesienia chcesz przyjąć polski zbiorkom, to oczywiście masz do tego prawo. Tyle tylko, że to zwykła manipulacja danymi - właśnie o tym m.in. tutaj dyskutujemy, że zbiorkom w Polsce nie jest żadną alternatywą i właśnie to jest problemem.

Bez jaj poproszę, myślałem, że rozmawiamy na poważnie. To rower nie jest żadną alternatywą dla zbiorkomu. Co zresztą widać na ulicach i w autobusach/tramwajach oraz w statystykach. Ludzie głosują nogami...

 

 

 

Oczywiście, a fotelik samochodowy jest przecież darmowy. Ostatnio nawet dawali jako wkładkę do Wyborczej.

Jak masz samochód, to masz i fotelik, przyda się na wakacje czy jak trzeba będzie zawieść dziecko do lekarza, czego nie zrobi się rowerem. Fotelik rowerowy trzeba bonusowo dokupić.

 

 

 

Aha, skoro już rozmawiamy o samochodach, nie zapominajmy o kosztach zakupu, serwisowania, ubezpieczania, badań technicznych itd. Skoro już rozliczamy koszty, to róbmy to rzetelnie.

W (prawie) każdej rodzinie jakiś tam samochód jest, przydatny w sytuacjach jak wyżej, na zakupach, w weekendy itp więc jeśli liczyć rzetelnie, to właśnie tylko paliwo i parkowanie na mieście, a serwis, ubezpieczenie itp dopiero przy drugim samochodzie, który można nazwać luksusem/fanaberią.

 

 

 

Rzuć okiem choćby na rozbudowę tras tramwajowych i dróg w latach 1970-2005 w Polsce - jesteś bystrym człowiekiem, więc z łatwością dojdziesz do tego, komu od lat sprzyja się najbardziej.

Rzeczywiście, dróg to u nas nabudowano w tysiącach km  :laugh:

 

 

 

Pewne w ruchu samochodowym jest tylko jedno: że w imię wygody garstki ludzi powstaną korki w całym mieście.

 

Czyli jak jedna "garstka" tworzy korki dla swojego komfortu to źle, ale jak druga garstka (już celowo bez cudzysłowu) chce dla swoje wygody pozbawić innych komfortu to już jest cacy?

 

 

 

Rower w wielu punktach przegrywa. na trasa 2-4km jest super 8-10 sprawa przestaje być oczywista. 50-100....

Przesadzasz z tymi liczbami... 2-3km rower wygrywa i jest super, 5-6 sprawa przestaje być oczywista, 8-10 musi się zadziać jakaś anomalia żeby rower wygrał.

 

 

 

 

Na trasy do 20 km dosiadam roweru więc nawet codzienną jazdę z Wawra do Piaseczna odbywałem na rowerze.

Współczuję, współpracownikom również. Ale do samego domku pod miastem się nie odniosłeś. Czyżby "moja racja była mojsza niż twojsza"... :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez jaj poproszę, myślałem, że rozmawiamy na poważnie. To rower nie jest żadną alternatywą dla zbiorkomu.

Zależy, o jakich dystansach mówimy. Na krótkich jest bezkonkurencyjny, o ile tylko stworzy się dla rowerzystów warunki do bezpiecznego i wygodnego przemieszczania się - i właśnie na tym polega transport zrównoważony. Tymczasem prawda jest taka, że w Polsce spora rzesza potencjalnych rowerzystów rezygnuje z tej formy transportu właśnie z powodu strachu o kolizję z samochodem, bo warunków do przemieszczania się rowerem po prostu nie ma, a zbiorkom po prostu nie działa tak, jak powinien.

 

Swoją drogą, porównywanie wydajności poszczególnych środków transportu na przykładzie polskich miast to ta sama logika, która doprowadziła do zamknięcia wielu szlaków kolejowych: najpierw całkowicie je zaniedbano, nie stworzono logicznej i przyjaznej siatki połączeń, a potem zamknięto linie, bo rzekomo brakowało pasażerów. Skoro nie ma warunków, to jak dany środek transportu ma wypaść dobrze? Jeszcze raz powtarzam, że na całym świecie tam, gdzie tylko buduje się drogi rowerowe, natychmiast pojawiają się rowerzyści - to po prostu fakt i możesz go z łatwością zweryfikować.

 

Uprzedzając ewentualne chybione kontrargumenty: nie twierdzę, że rower jest jedynym czy absolutnie najlepszym rozwiązaniem, bo nie jest. Jednak sprzyjając komunikacji rowerowej, bardzo niedużym kosztem można by znacząco zredukować najbardziej niepotrzebny i najłatwiejszy do uniknięcia ruch samochodowy: jeżdżenie po bułki czy 2 km do pracy autem. Jednocześnie, jak na ironię, rower spisuje się najlepiej właśnie tam, gdzie ryzyko korków jest największe - więc tak naprawdę, paradoksalnie, to kierowcy są jednymi z największych beneficjentów tego typu zmian.

Jak masz samochód, to masz i fotelik, przyda się na wakacje czy jak trzeba będzie zawieść dziecko do lekarza, czego nie zrobi się rowerem. Fotelik rowerowy trzeba bonusowo dokupić.

Równie dobrze można powiedzieć: skoro masz rower, to raz na jakiś czas możesz jechać z dzieckiem na wycieczkę (a przynajmniej można oczekiwać, że rozsądny rodzic zachęca dziecko do aktywności - ale przecież żyjemy w Polsce, w której rower jest pojazdem biedoty, a dziecko powinno siedzieć przed komputerem) i wtedy zakup fotelika jest rzeczą naturalną. Ale każdy tłumaczy sobie to tak, jak chce.

W (prawie) każdej rodzinie jakiś tam samochód jest, przydatny w sytuacjach jak wyżej, na zakupach, w weekendy itp więc jeśli liczyć rzetelnie, to właśnie tylko paliwo i parkowanie na mieście, a serwis, ubezpieczenie itp dopiero przy drugim samochodzie, który można nazwać luksusem/fanaberią.

Oczywiście, a samochód używany częściej wcale nie zużywa się szybciej, nie wymaga częstszego serwisowania i nie jest częściej narażony na wypadek.

Rzeczywiście, dróg to u nas nabudowano w tysiącach km

Zamiast się śmiać, wystarczyłoby rzucić okiem na mapę historyczną dowolnego większego miasta w Polsce.

tworzy korki dla swojego komfortu

Skoro robi to dla swojego komfortu, to raczej nie ma na co narzekać :)

 

 

A na koniec...

rower nie jest żadną alternatywą

 

2-3km rower wygrywa i jest super

To mówi samo za siebie - przypadkiem sam odkryłeś, że jednak jest alternatywą, i sam sobie przedstawiłeś ideę transportu zrównoważonego na świetnym przykładzie. Jak się z tym czujesz? :)

 

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kolei decentralizacja powoduje, że wszędzie masz daleko. Tak źle i tak niedobrze.

 

 

:D

No nie do końca.

Decentralizacja spowodowała by że nie musiałbym jeździć z Prądnika na Wielicką do urzędu.

Decentralizacja powoduje że różne aspekty życia przenoszą się bliżej "sypialń" robiąc z nich dzielnice pełnowartościowe a nie pustynie z których ze wszystkim trzeba jechać do centrum.

Właśnie wtedy masz wszędzie blisko. Masz mały urząd na miejscu w którym załatwiasz na miejscu swoje sprawy i jedziesz tam 5min rowerem.

Masz sklepiki masz lekarzy....

itd itp.

 

 

 

To drugie nie byłoby potrzebne, gdyby pierwsze zostało naprawione. Problem w tym, że KAŻDA opróżniona ulica natychmiast zapycha się samochodami, jeżeli nie zapewnisz alternatyw. Tak po prostu jest i to widać na całym świecie.

 

Jakoś jeździłem pustymi ulicami po centrach niemieckich miast...  :)

To jest frazes powtarzany przez oszołomów i padający na podatny grunt nie wiedzy.

 

Ruchu nie powstrzymasz i nie zmniejszysz znacząco bo nie tak daleko nam do wykorzystana auta podobnego do wielu rowerowych miast.

U nas są problemem zaniechania infrastrukturalne i dzika zabudowa bez planowania dróg.

 

Popatrz na ul reduta w Krakowie. Powstają osiedla a droga?  ddr?

 

KM utknie w korkach bo na ten teren prowadzą jednopasmowe drogi bez większej szansy poszerzenia.

A zamknięcie dla ruchu równe jest odcięciu od aut kilkunastu tysięcy osób.

 

 

To są powody korków. bezmyślność w planowaniu.

 

 

 

Bo to jest zachęta. Schowanie samochodów pod dachem to żadne rozwiązanie, bo i na ulicach będzie ich jeszcze więcej, a w godzinach szczytu jeszcze więcej będzie w ruchu naraz

 

Niemcy maja więcej samochodów niż my.

W ciągu dnia ich auta stoją w garażach pod domami...

Część na P+R...

Czemu u nich działa u nas nie? 

 

 

 

Parkingi eliminują ruch, ale nie te położone w ścisłym centrum, bo one go właśnie ściągają

 

BŁAGAM!

 

https://www.google.pl/maps/search/parking/@52.3747157,4.8986182,13z

 

http://www.amsterdam.info/parking/park-ride/

 

Parkingi są też dla mieszkańców.

 

W Niemczech dość powszechne jest parkowanie "w piwnicy" i kilka (2-3) miejsca przed domem tylko dla gości :)

 

 

 

Cała reszta to pobożne życzenia lobby samochodziarskiego, które łudzi się, że fizycznie możliwe jest zapewnienie każdemu minimum 20 metrów kwadratowych miejsca postojowego i co najmniej 50 m2 miejsca potrzebnego do jazdy. Cytat

 

:D no to jest typowe paplanie....

Jakie lobby :D

 

Prawda jest taka że róch samochodowy może być płynny i sensowny.

Owszem wymaga to zdrowego podejścia do użytkowania aut.

Np zakazu jazdy studentom na uczelnie :D :D :D

 

Studenci wciąż nie wrócili i po Krakowie się jeździ... niewiele gorzej niż w ferie...

Jak wrócą znowu staniemy.  Ponieważ ta szarańcza jest niereformowalnie związana z autem należy zbudować parking dla studentów 4km od kampusu i zakazać im parkowania na terenie przyległy. Zakazać posiadania auta na "miasteczku"  i zakazać parkowania na ulicach miasta....

:D

W końcu ewidentnie korki są z nimi związane

 

 

 

Jeżeli jako punkt odniesienia chcesz przyjąć polski zbiorkom, to oczywiście masz do tego prawo. Tyle tylko, że to zwykła manipulacja danymi - właśnie o tym m.in. tutaj dyskutujemy, że zbiorkom w Polsce nie jest żadną alternatywą i właśnie to jest problemem.

.

 

Akurat mówię o trasie na której KM ma pasy i jedzie sprawnie oraz w miarę często. Ale trzeba dojść do dojść z i nie ma zmiłuj.

Stąd też bum rowerowy na zachodzie. KM w mieście  jest niewydolna z definicji.

 

To nie wina polski to natura rozwiązania. Średnie KM na świecie są porównywalne z rowerem a dojść do przystanku trzeba co miażdży sens korzystania.

 

 

 

Oczywiście, a fotelik samochodowy jest przecież darmowy. Ostatnio nawet dawali jako wkładkę do Wyborczej.

Fotelik już mam :)

A poza tym jest tańszy od rowerowego :D

 

 

 

Aha, skoro już rozmawiamy o samochodach, nie zapominajmy o kosztach zakupu, serwisowania, ubezpieczania, badań technicznych itd. Skoro już rozliczamy koszty, to róbmy to rzetelnie.

 

Ależ nie zapominam ale auto mam więc większość tych kosztów nie zniknie....

 

A rower jak się robi parę tysięcy rocznie też się zużywa i trzeba go remontować i za darmo się nie zrobi.

 

Masz pecha bo ja dokładnie wiem ile kosztuje mnie km.  samo paliwo i paliwo z amortyzacją.

Rower też kosztuje i to wcale nie tak mało jak by się mogło wydawać.

 

Co wiecej muszę cię zmartwić ze koszt mojego czasu spędzonego na rowerze też jest do wkalkulowania jak chcemy być akuratni...

Niestety  zrobienie 60-70km rowerem zajmuje dużo czasu   (około 3,5-4h)  a to jest wprost przeliczalne na kasę licz 120/h

Autem zrobię to w połowę czasu czyli dziennie 240zł :D żeby być uczciwym w wyliczeniach to -30% podatku bo jak nie zarobie to nie zapłacę więc ~160zł...

 

Ale pomińmy to...

Licząc  tylko koszty jakie poniosłem na konieczne naprawy/modernizacje roweru w przeliczeniu na km wychodzi  0,31zł/km....  A to sama eksploatacja bez amortyzacji roweru :) i bez fanaberii. Nawet powiem więcej mocne braki odczuwam i potrzeby zakupowe są spore.

 

 

koszt paliwa/km to 32gr.  Z amortyzacją i naprawami mój koszt km to  51gr.  Uczciwie liczone od lat wraz z myjniami ściereczkami do szyb i innymi fanaberiami.

I auto raczej nie cierpi na niedofinansowanie bo to mój młotek bez którego nie zarabiam.

 

Więc masz tak zwanego pecha bo liczę dokładnie koszty i wiem że rower w użytkowaniu nie musi być tańszy.

 

Pisałeś o kosztach auta i znowu kłam oszołomów...

Bo rower nie kosztuje.

Jak chyba dość dobitnie pokazałem kosztuje przy pełnym zastąpieniu auta robiłbym rowerem pod 30kkm/r więc zapewne z jeden rower rocznie bym zajeździł.

Do tego dochodzi koszt czasu który jest OLBRZYMI.

I owszem jak ktoś ma malutkie potrzeby transportowe pracuje na etat za rogiem nie ma dzieci itd itp albo ma dzieci ale je wozi rowerkiem bo może i one nie wymyślą sobie sekcji każde na innym końcu miasta id itp.... A jego czas nie jest przeliczany na pieniądze

Tak taki ktoś może sobie kupić za 300zł holendra którego jakiś holender zostawił przed sklepem nie sądząc że ktoś weźmie i może małymi nakładami jeździć rezygnując z auta ...

Tylko ze jak będzie musiał coś przewieźć to zapłaci... Pojechać w stroju nie rowerowym to zapłaci  jeździć w pogodę "nie rowerową" zapłaci ]

Pochoruje sie i będzie musiał jeździć to zapłaci.... Urodzi mu sie dziecko i będzie musiał ganiać z nim po lekarzach to zapłaci....  Taksówki karty bilety czy koszty transportu...

Zapłaci i żaden "ę ą" oszołom rowerowy  głoszący taniość roweru jakoś tego nie chce wliczać w koszt rowerownia.... za to do kosztów auta wliczy wszystko....

 

Ale idźmy dalej tym absurdem

Rezygnuję z auta....

Trójka dzieci... Każda jazda rodziną to 5 rowerów w ruchu koszty mnożą się razy pięć. Dzieci rosną i rowery trzeba wymieniać co dwa lata.... Fotelik też mało rozciągliwy jest...  była przyczepka teraz jest fotelik za chwile rower z holem potem rower.... w przeciągu 2 lat wydam na "rowewrowanie" córki spokojnie  pod 2k...

A mam trójkę dzieciaków... I żonę :)

Zakładając ze byśmy jeździli tylko rowerami to co najmniej dwa komplety opon załatwiamy w roku....

 

Rower jest darmowy i nic nie kosztuje?

Jak ktoś tak twierdzi to zwykły półgłówek który nie ma pojęcia na co wydaje kasę  i co gorsza rowerem nie jeździ tylko się przejedzie czasem.

 

Chcesz uczciwego liczenia to licz....

 

I to wszystko napisałem jako miłośnik i zwolennik roweru.

Jako osoba która wybiera rower w dojazdach do pracy. Osoba która stwierdziła ze będzie wozić dziecko rowerem te nieistotne 9km x4 dziennie....

Jak wszystko się uda drugą wieczorami będę gonił rowem na zajęcia (o ile wytrzyma kondycyjnie bo trening +18km to sporo dla 10 latki)

(inna sprawa że w mrozie i deszczu odpada bo siedzące bez ruchu dziecko zmarznie na takim dystansie i znowu rower traci an atrakcyjności)

Wybieram rower zawsze jak to ma sens a czasem jak ten sens jest wątpliwy...

Ale nie mogę zrezygnować z auta bo to by było irracjonalne.

Rower dla mnie jest dodatkowym nie małym kosztem... Rezygnacja całkowicie z roweru nie podniosła by znacząco moich kosztów.

 

Masz dla mnie jakąś sensowną alternatywę?

Chętnie posłucham...

 

A i jeszcze możesz w wolnej chwili pomyśleć jak przewieźć powierzony  sprzęt elektroniczny bezpiecznie rowerem...

Czasem muszę jakiś monitor komputer drukarkę ploter....  Ale wymyśl tylko dla komputera i odpowiedz mi na pytanie czy chciałbyś żeby twój ktoś woził rowerem ;)

Na zakup i garażowanie cargo mnie chwilowo nie stać bo to wydatek pod 10k +koszt garażu.

 

Dalej uważasz że rower jest tani?

I błagam nie napisz mi ze przeinaczam fakty. że nie umiem liczyć albo innych popularnych wśród fanatyków  bzdetów.

Liczę każdy km bo z tego żyję.

Rower jest cały czas rozpatrywany prze zemnie jako narzędzie pracy dlatego dokładnie przyglądam się zyskowi/stracie z jego użycia.

 

 

 

Jak poszukasz odpowiednio długo, znajdziesz nawet dowód na to, że Słońce krąży wokół Ziemi. Tyle tylko, że obserwacja typowej amsterdamskiej ulicy całkowicie zaprzecza blogowym rewelacjom o tym, jak to Holendrzy rezygnują z rowerów.

 

Nie obserwacja holenderskiej ulicy pokazuje ze rowerem jadą ci co mają odpowiednio blisko :)

Jak mają dalej to mają problem taki sam jak my.

Dlatego nie zakazali aut w miastach i dlatego tak dbają żeby dało się łatwo łączyć te dwa środki transportu.

To nie była blogowa rewelacja tylko dylemat matki opisany ku pokazaniu możliwości dla innych rodziców.

Musisz sobie zdać sprawę z tego że 7-12 letnie dziecko ma ograniczone możliwości w pokonywanym dystansie dziennym a i czas podróży zaczyna być mocno problematyczny.

 

Ty nie obserwujesz ulicy tylko patrzysz na to co chcesz widzieć obcinając to czego nie chcesz.

Niestety to typowy sposób pokazywania rzeczywistości. Zwykłe zakłamywanie.  Co gorsza często oszukiwanie samego siebie.

Holandia ma ruch samochodowy i to całkiem spory.

 

 

Mimo to nie jesteś w stanie zaprzeczyć w wiarygodny sposób faktowi, że mimo wszystko kierowcy mają najlepiej.

 

Cały czas to robie :)

Co więcej czasem jakiś  "rowerzysta" się ze mną zgodzi... :D Coraz częściej dociera do niech ze trzypasmówka to ine marzenie kierowcy bo ten też jest człowiekiem który chce sie dostać na jej drugą stronę nie wsiadając do auta a ona mu to "uniemożliwia"

 

Problem w tym ze ty widzisz w kierowcach  samochody a ja nadal kierowców którzy są pieszymi rowerzystami rodzicami z dziećmi....

 

Dałeś się wkręcić w chwytliwą ale bezsensowną retorykę kłamliwych oszołomów rowerowych żyjących z i dla wojny z kierowcami i stąd nie możemy się dogadać.

 

_________________

"Rzuć okiem choćby na rozbudowę tras tramwajowych i dróg w latach 1970-2005 w Polsce"

 

_________________

 

A ostatnie prawie 10 lat?  To przepraszam co? Pies?

 

Uważam ze w ostatnich latach wyrządzono kierowcom (i nie kierowcom) olbrzymią szkodę. Zamiast dobudowywać spokojnie drogi robi się ścieki szybkiego spuszczania które prowadzą wprost do wąskich gardeł i przez to szambo rozlewa się po mieście.

Ruchy "pro ludzkie" w tym samym momencie walcząc z ludźmi i mieszkańcami doprowadziły do trendu mającego na celu porozcinanie miasta tak żeby tylko tymi zatkanymi ściekami można się wydostać z domów...

Zupełny absurd udzielony....

Rozumiesz czy jeszcze nie?

 

 

Dam ci jeszcze jeden przykład.

 

Droga z przejściem i przejazdem rowerowym. Bez skrzyżowania.

Sygnalizacja wzbudzana przyciskiem. 

Jadąc rowerem od naciśnięcia przycisku do ruszenia tracę ok 1 min.

Jadą autem jak zatrzyma mnie czerwone to piesi/rowery znikają po 5-10s a ja stoję i patrzę najpierw na kilkanaście sekund zielonego którego nikt nie używa potem na migające zielone na czerwone dla pieszych.... Razem ok 1 min. :D

 

Wiesz jak to się nazywa?

SPARTOLONE ŚWIATŁA. Nikt nie jest faworyzowany ale każdy myśli że ta druga strona jest.

Po prostu palanty bez polotu decydują o ustawieniu świateł w Polsce.

 

Powinno sie czekać po naciśnięciu 4s na zielone a faza dla pieszych powinna trwać 7s.... Auta by traciły na przejściu 10s piesi też.

 

Takie jaja są wszędzie i trzeba obrać wspólny front. piesi/rowerzyści/kierowcy by z tym walczyć a nie chrzanić że tamci to mają lepiej a my gorzej.

 

_____________

 

"Dodajmy do tego to, jak bardzo pobłaża się totalnemu chamstwu i stwarzaniu bezpośredniego zagrożenia dla otoczenia ze strony kierowców"

 

_____________

 

Dzisiaj znowu rowerzysta mnie wyprzedził jak puszczałem pieszego przez przejście....

Przejechał  facetowi szybko tuż przed nosem.... 

 

Jak by nie czujność pieszego to by dostał na przejściu...

 

Jeszcze raz.

To nie kierowcy są źli.

Jest pewna grupa w naszym społeczeństwie która wszystkich innych ma za nic. Ta grupa jest reprezentatywna.

Oszołomy rowerowe często biorą jej wycinek do walki z normalnymi kulturalnymi ludźmi.

To jest złe bo dzieli społeczeństwo.

 

Jest to działanie dokładnie tak samo bezczelne chamskie i szkodliwe jak działanie tych kierowców o których piszesz oraz tych rowerzystów o których ja pisze...

A wmawianie że rowerzysta to tylko sobie doprowadzi do wielu tragedii. Rowerzyści też powodują śmiertelne wypadki.

 

Trzeba zacząć budować ten kraj dla ludzi a nie szukać winnych i liczyć ze jak komuś cóż zabierzemy/utrudnimy/wyrugujemy to coś rozwiążemy.

 

I pamiętaj kierowca też rowerzysta jak i pieszy... Rowerzysta też kierowca ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klepie dużo kilometrów po Europie.Zarówno autem jak i rowerem.
Z większych miast poznałem dosyć dobrze Paryż. Przyznam szczerze, że w Paryżu komunikacja publiczna naziemna nie ma prawa działać dobrze! Zwyczajnie natężenie jest tak wielkie, że żadne ulice by tego nie pomieściły. Serio. Korki ze skuterów to już szczyt szczytów. Ale tam jest na to jeden prosty ratunek! Mega gigantyczna przeogromna sieć metra i kolejki naziemnej! Chcesz gdzieś dojechać szybko? Wsiadasz w ciuchcię wysiadasz w promieniu 5min spacerkiem od celu. Coś genialnego! 

Patrząc na Poznań i porównując do Paryża to w Poznaniu są małe utrudnienia w ruchu, do korków to nam jeszcze daleko. 
Ja nie mówię, że nie może być lepiej. Ale ja bym tak nie demonizował. Jedynie bym zupełnie inaczej zaprogramował sygnalizacje świetlną. Wyjaśnijcie mi, jak długi musi być martwy punkt na skrzyżowaniu skoro na czerwonym świetle spokojnie zdążą przejechać 2 auta? Jak zbierze się kilku bardziej żwawych kierowców to i 4? Jak by nauczyć tych mykających na "późnym żółtym" że zaraz mają dzwona to by grzecznie stawali na czerwonym. Każdy by na tym skorzystał bo cykl świateł pozwolił by na sprawniejsze rozładowanie skrzyżowania. Brzmi bajecznie!
Druga podobna sytuacja to przejazdy kolejowe. Ja rozumiem, że wiadukty drogie, nie zawsze jest miejsce na ich budowę. Ale na boga! Niech mi ktoś wyjaśni dlaczego przejazd kolejowy zamyka się na 15 minut przed przejazdem pociągu????????? Ja wiem, że kierowcy na widok migających świateł przejazdu wciskają gaz do dechy, żeby tylko się jeszcze zmieścić. Ale wystarczy ustawić kilka razy Policmajstra  który by takiego pośpiecha ładnie ukarał mandacikiem. Jak dobrze kojarzę przejazd przez przejazd kolejowy o włączonych sygnalizatorach to 10pkt i 500zł :) Myślę, że każdego kierującego to zaboli. Następnym razem nie trzeba będzie zaczynać procedury zamykania szlabanów jak pociąg będzie jeszcze w sąsiednim województwie! 
W obu sytuacjach prosta zasada. Szybciej się zatrzymasz-szybciej dojedziesz!

Co do problemu ze źle działającymi sygnalizacjami. Rozmawiałem kiedyś z pracownikiem Poznańskiego ZDMu. Od słowa do słowa wyszło, że skrzyżowania mają dobrze zaprogramowane cykle. Tylko większość, jest oparta na pętlach indukcyjnych które ciągle nawalają :/ i wszystko bierze przysłowiowy siusiak...

Co do założyciela tematu. Rada z mojej strony, jak nie musisz to wybierz jak najmniej uczęszczaną drogę :P ideałem jest pobliski las :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jak by nauczyć tych mykających na "późnym żółtym" że zaraz mają dzwona to by grzecznie stawali na czerwonym.

 

To się nazywa selekcja naturalna i jestem za :)

 

 

co do świateł i pętli to ktoś cię w błąd wprowadził to nie pętle są winne temu że wszyscy mają czerwone... Nie było pętli tak było są dalej  jest.

Ponieważ skaczemy na późnym zielonym to żeby nie było wypadków tak a nie inaczej ustawiane są światła. Czym nagradza się cwaniaków którzy paraliżują ruch skakaniem i zastawianiem skrzyżowań licząc ze zdążą jeszcze zjechać koro wjechali na żółtym...

 

 

 

 

Równie dobrze można powiedzieć: skoro masz rower, to raz na jakiś czas możesz jechać z dzieckiem na wycieczkę (a przynajmniej można oczekiwać, że rozsądny rodzic zachęca dziecko do aktywności - ale przecież żyjemy w Polsce, w której rower jest pojazdem biedoty, a dziecko powinno siedzieć przed komputerem) i wtedy zakup fotelika jest rzeczą naturalną. Ale każdy tłumaczy sobie to tak, jak chce.

 

Popełniłeś pewien błąd logiczny.

JA mam przyczepkę która świetnie się nadaje na wycieczkę w sobotę czy niedzielę...

Jednak w godzinach szczytu sprowadza rower do poziomu samochodu.

Po pierwsze korków z nią nie ominę tak skutecznie jak bez niej Po drugie muszę stracić czas na jej podpinanie do roweru co jednak zajmuje czas.

Stąd potrzeba zakupu dodatkowej funkcjonalności do roweru :)

 

Auto jest jednak ciut bardziej uniwersalne :(

 

 

Spróbuj przewieźć samotnie 3 dzieci rowerem  ;) proponuję taką trasę w granicach 20km ;D

 

 

 

 

 

N

 

Oczywiście, a samochód używany częściej wcale nie zużywa się szybciej, nie wymaga częstszego serwisowania i nie jest częściej narażony na wypadek.

 

Argument z wypadkiem jest przesłodki :D ręce opadowywują normalnie

 

Ale idąc tym tropem częściej używany rower też jest narażony na wypadek a koszty mogą być niebotyczne

 

 

 

Jednak sprzyjając komunikacji rowerowej, bardzo niedużym kosztem można by znacząco zredukować najbardziej niepotrzebny i najłatwiejszy do uniknięcia ruch samochodowy: jeżdżenie po bułki czy 2 km do pracy autem. Jednocześnie, jak na ironię, rower spisuje się najlepiej właśnie tam, gdzie ryzyko korków jest największe - więc tak naprawdę, paradoksalnie, to kierowcy są jednymi z największych beneficjentów tego typu zmian.

 

I tu się zgadzamy.

Tylko że trzeba to robić w koegzystencji z autami a nie poprzez ich usuwanie ponieważ jednak czasem się przydają

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jednak sprzyjając komunikacji rowerowej, bardzo niedużym kosztem można by znacząco zredukować najbardziej niepotrzebny i najłatwiejszy do uniknięcia ruch samochodowy: jeżdżenie po bułki czy 2 km do pracy autem.

 

Nie jest to takie proste i koszt nie jest wcale taki mały, gdyż aby rozładować korki "pracownicze" co najmniej 20% obecnych kierowców musiałoby się przesiąść na rower - a tego obecna infrastruktura, nawet doinwestowana w wielu miejscach nie wytrzyma, bo nie jest zaprojektowana aby przyjąć taki ruch. Chociażby takim przykładem jest Rondo Zesłańców Syberyjskich oraz skrzyżowanie Kasprzaka/Prymasa Tysiąclecia w Warszawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KrisK - mam wrażenie, że z wieloma argumentami próbujesz trafić do osoby, która wcale im nie zaprzecza. Nigdy nigdzie nie powiedziałem, że rower jest jedynym rozwiązaniem dla naszych miast, a chyba tak zakładałeś, więc chybiłeś. Na te argumenty odpowiadać nie zamierzam.

 

W kwestii parkingów: to nie tak, że jest ich więcej. Miejsc parkingowych jest bardzo podobna liczba, tylko zostały scentralizowane - niemal nie znajdziesz ich pod blokami czy kamienicami (a jeżeli już są ściśle powiązane z miejscem zamieszkania, to znajdują się w budynkach, na powierzchni za którą mieszkańcy sobie zapłacili, a nie koło budynków, gdzie przestrzeń jest z definicji publiczna). I to jest ta zasadnicza różnica, której tak wielu ludzi u nas nie zauważa: kupują mieszkanie w dzielnicy z deficytem miejsc parkingowych (i wiedzą o tym doskonale!), na garaż już im szkoda pieniędzy (bo jakoś to będzie), ale potem z krzykiem żądają, żeby im wybudowano parking, najlepiej darmowy i oczywiście za publiczne pieniądze, bo przecież samochodzikowi się należy godziwe miejsce do parkowania.

 

Należy też wspomnieć o tym, że centralizacja miejsc parkingowych często wydłuża podróż, bo wymaga jeszcze dojścia co najmniej kilkuset metrów pieszo. Ciekawe, czy byłoby Tobie wygodnie, gdybyś musiał przejść pieszo np. kilometr ze swoim komputerem, drukarką i ploterem, kiedy dzielnica jest zamknięta dla ruchu samochodowego :)

 

Zapomniałeś jeszcze o parkingach P+R na obrzeżach miast (jak byś nie spojrzał, jest to element usuwania samochodów z centrum!), które są wielokrotnie tańsze od tych w okolicach centrum, a poza tym bilet z P+R często jest automatycznie biletem na KM albo rower miejski. I to jest znowu ta różnica, której nikt z urzędników w Polsce jeszcze chyba nie wyłapał.

 

A skoro już tak zachwycasz się organizacją ruchu w Niemczech czy Holandii, weź pod uwagę, że wyjściowym ograniczeniem prędkości w większości miast jest tam 30 km/h i tylko na ulicach przelotowych jest ono podniesione do 50 km/h, a większość powierzchni centrum stanowią strefy wyłączone z ruchu samochodowego lub shared spaces, w których kierowca ma znacznie ograniczone prawa. Przy takich założeniach ruch samochodowy jest znacznie mniej uciążliwy, ale chciałbym to zobaczyć, jak w Polsce kierowcy zgadzają się na takie rozwiązania, kiedy nawet zamknięcie pojedynczej ulicy przy poznańskim Starym Rynku było poprzedzone dwuletnimi przepychankami.

 

 

KM utknie w korkach bo na ten teren prowadzą jednopasmowe drogi bez większej szansy poszerzenia.

I tu właśnie jest problem, bo zamiast stworzyć w porę linię tramwajową na większe osiedle, buduje się najpierw ulicę, żeby sprzyjać kierowcom. Dokładnie ten sam efekt mamy dziś na poznańskich Naramowicach gdzie kilka-kilkanaście tysięcy nie ma realnej alternatywy (bo powiedzmy sobie szczerze: autobus w takich warunkach to żadna alternatywa, a jedynym rozwiązaniem jest tramwaj, który przy tak dużych potokach jest bardzo opłacalny).

 

 

Fotelik już mam :) A poza tym jest tańszy od rowerowego :D

Daj znać na priv, załatwię Ci tanio atestowany fotelik na rower ;) Zapewniam, że będzie Ci się opłacało ;)

 

 

Dalej uważasz że rower jest tani?

Tak, tak i jeszcze raz tak - pod warunkiem, że ktoś nie próbuje celowo i z premedytacją obrócić kota ogonem :) Równie dobrze ja mógłbym stwierdzić, że samochód jest całkowicie do d..., bo nie przydaje się podczas wejścia na Giewont. Tymczasem przy odrobinie dobrej woli z łatwością zauważysz, że konsekwentnie piszę o ruchu ściśle miejskim, czyli na dystansie do kilku kilometrów. Chyba stać Cię na tę dobrą wolę, prawda? ;)

 

 

 

Argument z wypadkiem jest przesłodki :D ręce opadowywują normalnie

Czyżbyś próbował zaprzeczyć, że im więcej jeździsz, tym częściej jesteś narażony na wypadek? To by było ciekawe spostrzeżenie.

 

Jeżeli mamy się licytować, to jeszcze większym absurdem jest oskarżanie rowerzystów o stwarzanie śmiertelnego zagrożenia dla otoczenia ;) Rzut oka na statystyki rozwieje Twoje wątpliwości: rowerzysta skrajnie rzadko stwarza zagrożenie dla kogokolwiek poza sobą samym, a zdecydowanie największą liczbę wypadków powodują mimo wszystko kierowcy. I to jest po prostu fakt.

 

 

Nie jest to takie proste i koszt nie jest wcale taki mały

Otóż koszt jest maleńki w porównaniu do kosztów rozbudowy sieci dróg. Powód jest prosty: płynność ruchu rowerowego sprawia, że DDR o szerokości 1 m ma niemal dwukrotnie większą przepustowość niż typowy pas ruchu dla samochodów (źródło: http://www.indevelopment.nl/PDFfiles/CapacityOfRroads.pdf). A jeżeli weźmiesz przy tym pod uwagę, że budowa DDR jest znacznie tańsza (mniejsze wymagania dot. parametrów nawierzchni, mniej infrastruktury wspomagającej, prostsze oznakowanie itd.), uzyskasz naprawdę ogromną redukcję kosztów.

 

Co więcej, sporo ulic można zwęzić albo np. usunać z nich miejsca parkingowe i w ten sposób wytyczyć nowe DDR - koszt ogranicza się wówczas do ceny farby i kilku znaków, czyli śmiesznych kwot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż koszt jest maleńki w porównaniu do kosztów rozbudowy sieci dróg. Powód jest prosty: płynność ruchu rowerowego sprawia, że DDR o szerokości 1 m ma niemal dwukrotnie większą przepustowość niż typowy pas ruchu dla samochodów (źródło: http://www.indevelop...ityOfRroads.pdf). A jeżeli weźmiesz przy tym pod uwagę, że budowa DDR jest znacznie tańsza (mniejsze wymagania dot. parametrów nawierzchni, mniej infrastruktury wspomagającej, prostsze oznakowanie itd.), uzyskasz naprawdę ogromną redukcję kosztów.

 

A przepustowosc (wlasciwie pojemnosc, tam nie ma zdefiniowanej przepustowosci jako takiej, jest przepustowosc nominalna) 1m chodnika jest niemal 2 razy wieksza niz sciezki rowerowej;) Czyli jezeli chodzi o konkurs przebycia skrzyzowania bezsprzecznie wygrywaja piesi - ale to nie znaczy, ze pieszo to "najlepsza" metoda na podroz w miescie.

 

Cytowany dokument to wyliczenia gestosci ruchu przed skrzyzowaniami, z pominieciem czynnikow: swiatel w miescie jest wiele, miedzy swiatlami mamy pewne odleglosci, nie uwzglednia sie ile osob jedzie samochodem (jezeli srednio 1.5 to przewaga roweru jest nikla)... to jest dobre do stwierdzenia rondo jest wydajniejsze niz skrzyzowanie rownorzedne, ale powstrzymalbym sie przed wyciaganiem z tego az tak daleko idacych wnioskow jak poprzednik;) Trzymajmy sie faktow i nie bawmy sie w nadinterpretacje wynikow. Zreszta nie ma podanego zadnego zrodla wynikow PCE, ani danych na podsatwie ktorych mialo by sie je wyliczyc...

 

PS. Koszt sciezki rowerowej wyznaczonej z pasa samochodowego jest wiekszy niz budowa pasa dla samochodow, a tymbardziej drozszy niz sciezka rowerowa bo wyniosi tyle ile budowa pasa dla samochdow (ktory jest drozszy niz smieszka rowerowa) + farba ;) ergo argument obalony! Oczywiscie znacznie latwiej jest mowic o 'taniosci', skoro pieniadze juz zostaly wydane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Otóż koszt jest maleńki w porównaniu do kosztów rozbudowy sieci dróg. [..] A jeżeli weźmiesz przy tym pod uwagę, że budowa DDR jest znacznie tańsza (mniejsze wymagania dot. parametrów nawierzchni, mniej infrastruktury wspomagającej, prostsze oznakowanie itd.), uzyskasz naprawdę ogromną redukcję kosztów.

 

Pomijasz dwa bardzo istotne fakty:

1) Infrastruktura uliczna już w miastach jest i nie rzadko swoją organizacją sięga lat przedwojennych. Nie ma miejsca by budować nowe ulice, chyba że na obwodnice (które są potrzebne dla tranzytu). W większości przypadków trzeba się odnaleźć w tym co jest, szczególnie im bliżej centrum, tym mniej możliwości.

2) Bardzo często infrastruktura rowerowa to DDRiP, który nie jest zbyt bezpiecznym rozwiązaniem. W większości przypadków takie DDRiP wymagają przebudowy, celem wyraźnego wydzielenia od chodnika. Nie mówimy przecież o wzroście ruchu 2-3 krotnym (bo to problemu korków pracowniczych nie rozwiąże), tylko o co najmniej 10-krotnym.

 

Pomysł z likwidacja miejsc parkingowych celem tworzenia infrastruktury rowerowej jest zbyt radykalny. Pomysł wprowadzenia winiet na wjazd do centrum spotkał się z kategorycznym sprzeciwem społecznym - tutaj będzie podobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A przepustowosc (wlasciwie pojemnosc, tam nie ma zdefiniowanej przepustowosci jako takiej, jest przepustowosc nominalna) 1m chodnika jest niemal 2 razy wieksza niz sciezki rowerowej;) Czyli jezeli chodzi o konkurs przebycia skrzyzowania bezsprzecznie wygrywaja piesi - ale to nie znaczy, ze pieszo to "najlepsza" metoda na podroz w miescie.

Ale w ten właśnie sposób udowadniasz (choć pewnie tego nie planowałeś), że każda forma transportu ma swoje zalety i dlatego dla każdej warto stworzyć warunki.

 

 

nie uwzglednia sie ile osob jedzie samochodem (jezeli srednio 1.5 to przewaga roweru jest nikla

W Polsce jest to ok. 1,2-1,3 zależnie od miasta. Przypominam też, że mówimy o DDR znacznie węższej od pasa ruchu, więc różnica jest kolosalna.

 

 

PS. Koszt sciezki rowerowej wyznaczonej z pasa samochodowego jest wiekszy niz budowa pasa dla samochodow

Zależy jak chcesz na to spojrzeć, bo bardzo często jest to jedyny sposób na naprawienie schrzanionej inwestycji, więc korzyść jest podwójna.

 

Infrastruktura uliczna już w miastach jest i nie rzadko swoją organizacją sięga lat przedwojennych. Nie ma miejsca by budować nowe ulice

I właśnie z tego powodu należy, w szczególności w centrach miast, dbać o to, by z każdego metra kwadratowego miejsca wycisnąć jak największą przepustowość. Pod tym względem samochód przegrywa z kretesem.

 

 

Pomysł z likwidacja miejsc parkingowych celem tworzenia infrastruktury rowerowej jest zbyt radykalny.

Właśnie z powodu podobnych obaw tkwimy dziś np. w systemie zusowskim i krusowskim, choć wszyscy od lat wiedzą, że jest on skazany na katastrofę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Właśnie z powodu podobnych obaw tkwimy dziś np. w systemie zusowskim i krusowskim, choć wszyscy od lat wiedzą, że jest on skazany na katastrofę.

 

Napisałem już wcześniej. Dekretem Bieruta nie da się zmienić Polski w rowerowy raj. Przy dobrych wiatrach możemy liczyć na kilka procent udziału roweru w transporcie miejskim, co da niewielki spadek w ilości samochodów na ulicach. Natomiast tak radykalne rozwiązania jak wytyczanie pasów na już istniejącej infrastrukturze niesie ze sobą ryzyko spadku przepustowości niewspółmiernego do zmniejszenia liczby samochodów.

 

 

 

I właśnie z tego powodu należy, w szczególności w centrach miast, dbać o to, by z każdego metra kwadratowego miejsca wycisnąć jak największą przepustowość. Pod tym względem samochód przegrywa z kretesem.

 

Nie można robić tego w oderwaniu od rzeczywistości. Miasta w Polsce to przede wszystkim transport samochodowy i w niektórych szynowy. Nie da się nagle zarządzić, aby co 5 Polak dojeżdżający do pracy przesiadł się na rower. Jeżeli chce się już coś w tej kwestii zmieniać, to najpierw trzeba przekonać ludzi, aby zastanowili się nad tym, czy czasem nie warto wsiąść na rower, a dopiero potem myśleć o infrastrukturze - bo wtedy będzie to już konieczność. Odwrotna kolejność - nie zadziała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korki są i piesze i rowerowe i te w komunikacji zbiorowej.

 

Korki rowerowe? W Polsce? Jeszcze takowych nie spotkałem...

 

Problemem nie są samochody a

 

- brak KM na sensownym poziomie

- ruch powodowany szukaniem miejsca.

Coś czego organizacje rowerowe wykorzystują do wprowadzania stref...  Nawet 40% ruchu to ruch w poszukiwaniu miejsca....

Spadek ruchu o 20% to koniec korków.

 

Nie bardzo wiem skąd te dane czerpiesz ale gdyby co 5 samochód wyeliminować z ruchu to korki w najmniejszym stopniu by nie znikneły.

 

I to jest do zrobienia ale nie można biadolić że nie należy budować parkingów bo to zachęta..... Parkingi eliminują ruch. Guru od transportu zrównoważonego to głoszą ale nasze org. o tym milczą bo im nie pasuje do ideologii. 

 

Podaj żródło bo nic z powyzszego się kupy nie trzyma.

 

 

Mało popularną prawda jest ze rowerzyści w większości biorą się z zbiorkomu...

Oczywiście u nas wielu będzie z aut ale to tylko z powodu braki sensownej KM.

 

Bzdura! Komunikacja zbiorowa nie będzie nigdy alternatywą dla krótki dojazdów na rowerze gdyż czas dojścia do przystanku pochłania tyle czasu co sam dojazd rowerem do miejsca docelowego.

 

Brak parkingów przekreśla szanse na rowerową rewolucję. Rower ma sens na krótkim dystansie. jak ktoś dojeżdża z przedmieść i nie trafi na P+R to wjedzie do miasta. Żadne strefy tego nie zmienią.

 

To prawda

 

 

 

I stąd postulaty oszołomów o rugowaniu.

Stąd agresja na masach

Stąd postulaty o wyrzucanie aut...

Stąd biadolenie ze nas nie stać na budowanie parkingów...

Stąd walka o podnoszenie cen parkowania

Auto wygrywa więc trzeba je obrzydzić.

Nie poprawić jakość życia a obrzydzić jedyny pewny środek komunikacji w polsce....

 

To jakieś chore slogany!!!!

 

Ani autobusem ani tramwajem nie jest w sposób oczywisty taniej.  (przypominam że bilet na wszystkie linie to nie koniec kosztów bo stracony czas to też koszt)

Żabko kiedy jest wygodniej bo sardynki nie mają najlepszych warunków. Jak zobaczyłem autobus którym musiała by moja córka jeździć do szkoły to sorrry. Ale nie zafunduje jej 30min z twarzą na wysokości tyłków innych sardynek. 

 

Fundujesz córce jakieś idealistyczne życie. Zastanów się czy to ma sens???

 

(tak an marginesie 2 bilety okresowe= kosztowi paliwa...)

Szybciej nie jest bo jadę 18min.... w drugą 15min... wiec tracę tyko pół godziny.  Rowerem minimum 1h autobusem jeszcze gorzej bo trzeba kawał drogi dojść.

 

 Zależy na jakim odcinku drogi. 1 h jazdy rowerem to około 20 km a jakoś nie bardzo sobię wyobrażam aby tę trasę przejechać samochodem w 15 minut zwłaszcza w godzinach szczytu chyba że .... jeżdzisz po rosyjsku...

 

 

Rower w wielu punktach przegrywa. na trasa 2-4km jest super 8-10 sprawa przestaje być oczywista.

 

Czy aby na pewno? Według mnie to najsensowniejsze odcinki.

 

 

Aktywiści oszołomy są najczęściej oderwanymi od rzeczywistości i grzejącymi tyłki w biurach ludźmi mającymi blisko do pracy i nie rozumiejącymi czemu dziecko trzeba wozić

 

Masz jakieś spaczone wyobrażenie. A przy okazji ...to niby dlaczego dziecko trzeba wozić??? Nie ma nóżek??? Mnie ponad 40 lat temu nikt nigdzie nie woził a mimo to docierałem wszędzie na własnych nóżkach a zapewniam cię, że miałem dalej od współczesnych wozidupków. Więc co się tak naprawdę zmieniło? Bo na pewno nie odległości...

 

Niestety mam coraz częściej wrażenie ze najbardziej radykalni wojownicy wojują bo im żal tyłki ściska ze ktoś może szybciej...

Ja na rower się przesiadam jak mam z tego korzyść czy to finansową czy czasową czy w końcu jak nie mam korzyści ale jest dla mnie przyjemniejsze...

 

No właśnie. A może oni dokładnie tak samo rozumują???

 

 

 

Oszołomy traktują kierowców jak idiotów nie umiejących liczyć.

 

A umieją? Jeśli tak to dlaczego uparcie tkwią w swoich puszkach po 2 h dziennie?

 

Szukając fotelika dla dziecka trafiłem na blog/artykuł? Holenderki która jeździ na co dzień rowerem ale stanęła przed dylematem fotelika bo dla dziecka kilkanaście km to za dużo więc musiała jeździć autem.  Bo tam dzieci? Kolejny kłam...

 

Czy aby na pewno? Kilkanaście km dla dziecka do 10 roku życia to podróż na 2 h.

 

Nie wiem czy wiezienie 3 malutkich dzieci na rowerze jest smutne czy wesołe ale patrząc z perspektywy rodzica jednak wątpię żeby było to spełnienie marzeń każdego holenderskiego rodzica.

 

Zależy na jakim dystansie. Jeśli między domem - przedszkolem jest odcinek 2-3 km to wszystko jest ok zwłaszcza jak trasy rowerowe masz z ułatwieniami.

 

 

 

Tu kolejny kłam....

Obwodnice to nie tranzyt a w dużej części sposób na komunikację pomiędzy obrzeżnymi dzielnicami.

 

Obwodnice to także tranzyt. W Warszawie zbyt wiele jest szybkich ulic przez centrum miasta aby obwodnice były alternatywną opcją.

 

Tu znowu org. rowerowe prą do centrum jakby zupełnie zapominając że wiele osób nie ma tam interesu.

Obwodnice również ściągają ruch podmiejski i go kanalizują poza ścisłe centrum.

 

 

I korony kłam że piesi są spychani rowerzyści bici a kierowcy rozpieszczani...

 

Możemy zacząć się licytować...

 

Jeżdżę rowerkiem od 10r. życia...

 

codziennie?

 

Nie kierowcy nie są traktowani priorytetowo. 

 

Są, na każdym kroku. Przez chwilę byłem w Krakowie w okolicy Dworca PKP i to mi wystarczyło.

Infrastruktura w Polsce jest chrzaniona na całej linii.

 

Miasta są niszczone programowo.

 

to prawda

 

 

Ok.... Dlaczego na zachodzie się nie buduje tylu molochów?  Bo miasto żyje jak w lokalach w budynkach jest handel małe kawiarenki drobne usługi.

 

I dlatego tam nie muszą powstawać parkingi bo raz, że pieszo można spokojnie dojść a dwa to 5 samochodów pod sklepem zawsze się pomieści na jezdni.

 

Tu ukłon w stronę organizacji które jeszcze niedawno walczyły o ścieżki rowerowe..

 

Że o co???? Co to są ścieżki rowerowe? W PORD znam tylko DDRy, CPRy, PDRy

 

Tak na marginesie to progi zwalniające też dla kierowców są? Pewnie dla tego Niemców nie trafiłem na ani jeden?  oni nie robią dobrze kierowcy.... :D

 

 Bo w strefie TEMPO 30 progi nie są konieczne. Ograniczenie prędkości jest wymuszone infrastrukturą lub poprzez parkowanie na jezdni. A u nas...kto parkuje na jezdni?

 

A i jak postawili ograniczenie w Sopocie to lament.... Gdzie tu miejsce dla współczucie wobec pieszych?

 

 

Przegiąłeś facet. Czy ty nie możesz zrozumieć, że rower nie musi być wyposażony w licznik! A skoro nie musi być wyposażony w licznik to w jaki sposób ma kontrolować prędkość?

 

Przypominam że słońce nisko.

Jak jedziecie pod słońce to  z tyłu a jak ze słońcem to z przodu  ubrani w stylowe czarne/szare wdzianko to WAS KOMPLETNIE NIE WIDAĆ.

W lusterkach to już zupełnie tragedia

 

Wiem o tym doskonale dlatego je zawsze czyszczę na błysk. Ale jak ktoś jedzie na czołgistę to zawsze wszystko mu będzie przeszkadzać.

 

.  I myśleć... Jak ktoś się zatrzymuje żeby wpuścić z podporządkowanej samochody to trzeba się zatrzymać a nie "wyprzedzać" i sru pod koła puszczanych. Trochę kultury na drodze.

Właśnie ... kultury. Wpuszczać można jak wszystko stoi a nie jak się ludzie przemieszczają ...zwłaszcza jak się przemieszczają rowerzyści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Równie dobrze można powiedzieć: skoro masz rower, to raz na jakiś czas możesz jechać z dzieckiem na wycieczkę (a przynajmniej można oczekiwać, że rozsądny rodzic zachęca dziecko do aktywności - ale przecież żyjemy w Polsce, w której rower jest pojazdem biedoty, a dziecko powinno siedzieć przed komputerem) i wtedy zakup fotelika jest rzeczą naturalną. Ale każdy tłumaczy sobie to tak, jak chce.

Wożenie dziecka rowerem na foteliku jest dla niego aktywnością fizyczną? Dobre, podoba mi się  :teehee:

Oczywiście, a samochód używany częściej wcale nie zużywa się szybciej, nie wymaga częstszego serwisowania i nie jest częściej narażony na wypadek.

Jeśli nie jesteś przedstawicielem handlowym itp jeżdżącym od miasta do miasta to karencja między przeglądami czy serwisem wynika z czasu, a nie z km, więc kulą w płot. Przeglądy rejestracyjne też się robi co rok. Co do narażenia na wypadki to najlepiej nie wychodzić z domu, jak wyjdziesz to szansa na wypadek wzrasta o to znacznie! A tak na marginesie: OC, AC...

To mówi samo za siebie - przypadkiem sam odkryłeś, że jednak jest alternatywą, i sam sobie przedstawiłeś ideę transportu zrównoważonego na świetnym przykładzie. Jak się z tym czujesz?

Bardzo dobrze się czuję, wszakże nie odkryłem, że jest alternatywą dla zbiorkomu, tylko dla... chodzenia piechotą. Od dawna uważam, że rower jest dobrą zapchajdziurą w systemie komunikacyjnym, ale samochodu czy autobusu nie zastąpi. Ups... czyżbyś zaczął cytować wybiórczo po kilka słów żeby naginać cytaty pod swoje tezy...

Zapomniałeś jeszcze o parkingach P+R na obrzeżach miast (jak byś nie spojrzał, jest to element usuwania samochodów z centrum!), które są wielokrotnie tańsze od tych w okolicach centrum, a poza tym bilet z P+R często jest automatycznie biletem na KM albo rower miejski. I to jest znowu ta różnica, której nikt z urzędników w Polsce jeszcze chyba nie wyłapał.

Oczywiście, nikt, zupełnie nikt, żaden urzędnik nie wyłapał pomysłu na P+R. Streetwiev: 1234567 Wystarczy, czy mam linkować dalej, żebyś przestał powtarzać bezrefleksyjnie głupoty tworzone przez organizacje cykloterrorystyczne?

 

 

A ja powiem wam tylko tyle weźcie swoje tyłki i zamiast pisać eseje o parkingach w Europie i tamowaniu ruchu pójdźcie na rowery pośmigać dla zdrowia i rozrywki

Nic tak nie bawi po wieczornej przejażdżce za miastem, jak odpowiadanie na "argumenty" utopistów myślących, że rowery nagle zlikwidują korki  :laugh:

 

 

 

Jestem już odrobinę zmęczony przypominaniem, że nie zależy mi na rowerowej dyktaturze, a na szerzej zakrojonych zmianach. Dlatego, życząc Wam miłego wieczoru, ze swojej strony kończę.

Plus dla Ciebie, że przynajmniej potrafisz skończyć, a nie tworzyć argumenty z.... no wiadomo skąd, śladem oszołomów marzących o dominacji roweru nad światem :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...