Skocz do zawartości

[masa krytyczna] Masa Krytyczna a postrzeganie jej przez kierowców


Rekomendowane odpowiedzi

Może na początek powinniśmy uświadomić sobie po co jest Masa. Masę organizuje się nie po to aby gruba wyrostków mogła sobie robić jaja ale aby zwrócić uwagę decydentom i osobom postronnym na potrzeby rowerzystów. A jakich rowerzystów? przede wszystkim rowerzystów komunikacyjnych którzy chcą na rowerze dotrzeć wszędzie tam gdzie inni docierają samochodem. Idee Masy nie zrozumieją miłośnicy dh, szosowcy czy amatorzy maratonów mtb.

Według PORD rowerzysta to pełnoprawny uczestnik ruchu drogowego. Doskonale wiemy, że tak nie jest i na każdym kroku o tym się przekonujemy. Już w porannych wiadomościach media trąbią o prognozach dla kierowców i o korkach. Ani słowa o rowerzystach...! Kolejny przejaw dyskryminacji lub jak kto woli uprzywilijowania napotykamy przy wyjściu z domu gdzie kierowca od razu wsiada do zaparkowanego pod bblokiem samochodu a rowerzysta musi wyciągać rower z mieszkania, piwnicy czy wózkowni. Kolejne przykłady tzw równouprawnienia napotykamy na nieodśnieżonych ddrach, zatłoczonych ulicach dojazdowych, na schodach przy dworcach, braku parkingów rowerowych pod każdym budynkiem, braku szatni z możliwością przesuszenia wilgotnych ciuchów etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Druga sprawa jest taka, ile osób przyjeżdża na masę w celach towarzyskich i aby wkurzyć społeczeństwo, a ile aby "walczyć" o prawa rowerzystów? Większość ludzi przyjeżdżających na masę ma bardzo małą świadomość, co to za impreza.


No ba, trochę wstyd się przyznać, ale ja to znam nawet takie osobliwości, które to wsiadają na rower tylko i wyłącznie z tytułu masy, i dlatego że są światełka, darmowe odblaski i na koniec grillowane kiełbaski. :whistling:

Zero jakiejkolwiek świadomości, malizna i "wioska-radoska". :wacko:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masa robi masę dobrego, zarówno dla jej zwolenników jak i tych co jej nienawidzą.

W Polsce nadal jest kult (i w tym znaczeniu niemal religijnym) samochodu. Samochód to osiagnięcie życiowe, samochód to symbol statusu społecznego itd. Czyli wszystkie, typowe objawy dla wychodzących z biedy społeczeństw Europy Wschodniej.

 

Ograniczenia prędkości rodzą agresję, buspasy rodzą agresję, uspokojenie ruchu tak samo,  itd. Kontrapasy - świetne rozwiązanie - w Polsce przeciwnicy argumentują że skończyłoby się masakrą rowerzystów. I pewnie mają rację.

 

Polscy kierowcy generalnie mentalnościowo są bliżej Rosjan i wschodnich klimatów, niż Zachodu - wie to każdy kto jeździ rowerem czy samochodem. Więc ich zdaniem bym sie nie przejmował specjalnie. I choć na masy jeździłem i nie jeżdzę, byłem raz, z okazji powstania warszawskiego - to popieram. Zmiany są powolne, ale są, na lepsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Synergy, byłem w wielu krajach Europy i widziałem jak tam się przechowuje rowery. Są pod klatkami stojaki całkowicie zadaszone albo są zamknięte boksy. U nas też mogłoby być dokładnie tak ale każdy metr jest przeznaczony na miejsca parkingowe podczas gdy Szwedzi czy Austracy parkują samochody nawert pół km od domu.

 

Dlatego ja od polskich decydentów nie oczekuje cudów lecz infrastruktury i mentalności jaka jest w krajach południowych, zachodnich czy północnych. Czy to tak wiele? Przecież każdy z nich był za granicą i każdy był zachwycony. Więc dlaczego nie można zmienić naszego kraju tak aby inni się nim zachwycali?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak propo głupoty organizatorów mas. Nie wiem jak w waszym miastach ale w Zielonej Górze stowarzyszenie "Rowerem do Przodu" odpowiedzialne za masy krytyczne jest oburzone tym, że pijani rowerzyści są karani! Tu cytat z facebooka "Amnestia dla pijanych rowerzystów. Mimo zmian w prawie, jazda na rowerze pod wpływem alkoholu nadal jest zabroniona!". Może zezwólmy na jazdę po pijanemu też kierowcom, w końcu tylko raz na jakiś czas ktoś rozjedzie rodzinę na chodniku. Pamiętam też kiedyś jak ci sami goście postulowali o zniesienie nakazu jazdy w kasku (tak, pan prezes krzyczał o tym przez megafon na końcu samej masy krytycznej). No po prostu łapy opadają jak się ich słucha. Zamieszczam screena z tematu o pijanych rowerzystach http://oi59.tinypic.com/2uyohmd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sam byłem świadkiem jak pijany gość na rowerze lawirował środkiem trasy szybkiego ruchu. Natomiast parę tygodni temu był news z okolicy, że napity gość na rowerze spowodował wypadek i uciekł w las. Jak dla mnie nie ważne co prowadzisz, czy jest to wózek widłowy, rower, auto, czy kilkunastu tonowy tir - za jazdę po pijanemu powinno być odbierane dożywotnio prawo do prowadzenia jakichkolwiek pojazdów, bez względu na to jak duże niebezpieczeństwo powoduje pijany kierowca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak propo głupoty organizatorów mas. Nie wiem jak w waszym miastach ale w Zielonej Górze stowarzyszenie "Rowerem do Przodu" odpowiedzialne za masy krytyczne jest oburzone tym, że pijani rowerzyści są karani! Tu cytat z facebooka "Amnestia dla pijanych rowerzystów. Mimo zmian w prawie, jazda na rowerze pod wpływem alkoholu nadal jest zabroniona!". Może zezwólmy na jazdę po pijanemu też kierowcom, w końcu tylko raz na jakiś czas ktoś rozjedzie rodzinę na chodniku. Pamiętam też kiedyś jak ci sami goście postulowali o zniesienie nakazu jazdy w kasku (tak, pan prezes krzyczał o tym przez megafon na końcu samej masy krytycznej). No po prostu łapy opadają jak się ich słucha. Zamieszczam screena z tematu o pijanych rowerzystach http://oi59.tinypic.com/2uyohmd.jpg

 

Jakie szkody powoduje pijany rowerzysta, to nie słyszałem.Pewnie się wyp**rdoli po pijaku i tyle. Jakie pijany kierowca to niedawno wszyscy widzieli.

 

Jazda rowerem po alkoholu powinna być wykroczeniem i powinna być karana, ale nie można jej zrównywać z pijanymi kierowcami aut. Nie to zagrożenie. Równie dobrze można zacząć karać pijanych pieszych.

A co do kasków - to faktycznie nie ma nakazy jazdy w kaskach.

 

 

za jazdę po pijanemu powinno być odbierane dożywotnio prawo do prowadzenia jakichkolwiek pojazdów, bez względu na to jak duże niebezpieczeństwo powoduje pijany kierowca.
 

 

To to jak bez względu na niebezpieczeństwo to karać też pijanych pieszych. Też widziałem niejedną akcję z pijanym pieszym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuszna uwaga - pieszy tak samo jak rowerzysta może po pijanemu spowodować upadek. Skutki zarówno dla niego jak i dla rowerzysty będą wiadome. 

Polecam poczytać trochę w sieci jak to wygląda za granicą, jak umożliwienie jazdy "po spożyciu" na rowerze zmniejsza liczbę wypadków. U nas ludzie siadają za kółko a nie na siodełku bo ryzyko złapania jest zwyczajnie mniejszy. A gdyby mogli wsiąść po dwóch czy trzech piwkach na rower całkowicie legalnie to jest spora szansa że właśnie na nim wracali by z knajpy. Nie chce mi się tego wszystkiego cytować bo jest dostępne w sieci. I mądrzejsze głowy dochodziły do takich wniosków.

 

 

 

W Polsce nadal jest kult (i w tym znaczeniu niemal religijnym) samochodu. Samochód to osiagnięcie życiowe, samochód to symbol statusu społecznego itd. Czyli wszystkie, typowe objawy dla wychodzących z biedy społeczeństw Europy Wschodniej.
 

 

Według mnie to jest główny problem. Ja ciągle słyszę żebym zostawił te zabawki (kilka rowerów), kupił samochód i wydoroślał, czy to od znajomych czy rodziny. 

A w miastach panuje kult spalinowej furmanki i pewnie nieprędko się to zmieni. 

Pociesza mnie jedynie fakt że ropa się kiedyś skończy. 

 

Fajnie że można w temacie zobaczyć różne podejście do sprawy mas i tego co z sobą wiozą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy kierowcy generalnie mentalnościowo są bliżej Rosjan i wschodnich klimatów, niż Zachodu - wie to każdy kto jeździ rowerem czy samochodem. Więc ich zdaniem bym sie nie przejmował specjalnie. I choć na masy jeździłem i nie jeżdzę, byłem raz, z okazji powstania warszawskiego - to popieram. Zmiany są powolne, ale są, na lepsze.

 

 

Według mnie to jest główny problem. Ja ciągle słyszę żebym zostawił te zabawki (kilka rowerów), kupił samochód i wydoroślał, czy to od znajomych czy rodziny. A w miastach panuje kult spalinowej furmanki i pewnie nieprędko się to zmieni.

 

Ano właśnie. Samochód = Bóg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kult? W sensie, że jak odwożę dzieciaki do przedszkola, jadę z rowerem w góry czy jadę załatwić sprawę pod miasto, to zmieniam wino w wodę albo mąkę w kokę?

 

Panowie, zejdźcie na ziemię proszę.  Samochód jest zwyczajnym narzędziem przemieszczania się, w dodatku wydajnym, szybkim i uniwersalnym - znacznie bardziej niż rower, motocykl czy hulajnoga. 

 

Dlatego infrastruktura drogowa wygląda jak wygląda i dlatego samochód będzie miał na niej pierwszeństwo - dopóki będzie czym go napędzać.

 

Czy to znaczy, że dla roweru nie ma na niej miejsca? Nie.

 

Czy to znaczy, że uczestnicy ruchu drogowego nie powinni się nawzajem szanować? Nie.

 

Ale czy to znaczy, że nie mam prawa w######ić się na grupę ludzi, którzy wymyślili sobie że przyblokują ruch akurat gdy muszę pilnie dotrzeć do domu, a zwłaszcza - jak się zdarzyło - do przedszkola? Nie, mam pełne prawo - zwłaszcza że uczestniczyłem w kilku masach i nie dopatrzyłem się w nich żadnej ideologii, poza ideologią spędu.

 

Czy jestem jedynym któremu masa utrudniła życie? Nie.

 

Czy w związku z tym rzeczone bluzgi pod jej adresem to rezultat rzekomego uprzedzenia kierowców do rowerzystów, komunistycznych korzeni czy kompleksu boga? Nie, to zwyczajny przyziemny w###### człowieka, któremu ktoś utrudnił życie.

 

No ale jak się zdążyłem sam przekonać, i jak z resztą czytam tutaj - myśl uczestnika masy nie sięga tak prozaicznych nizin.  Ona górnolotna jest i do uogólnień skłonna.

 

A wystarczy się schylić i chwilę zastanowić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną złej reputacji jest przez władze prowadzona promocja transportu samochodowego i przekonanie, że drogi są wyłącznie dla samochodów, i wszystko często połączone z chamstwem.

Gdzie to taką promocję prowadzą? Bo chyba nie w Warszawie (zakładam, że Józefów pod Warszawą), gdzie kierowcy są wręcz pacyfikowani ciągle to nowymi daninami, remontami i zakazami. Przykład tylko z tego tygodnia, w piątek cała południowa część stanęła bo od godziny 15 do 20 nie można było ściągnąć 3 wraków z Trasy Siekierkowskiej. To pokazuje jak cała ta strategia transportu potrafi się zawalić od jednej stłuczki. 

 

Idee Masy nie zrozumieją miłośnicy dh, szosowcy czy amatorzy maratonów mtb.

Czyli wykluczyłeś 90% ogółu rowerzystów, pozostali tylko streetowcy, hipsterzy na holendrach i niedzielni rowerzyści, co by się pokrywało z tym co można zobaczyć teraz na masach. Pytanie tylko czy te 10% ma terroryzować resztę społeczeństwa w tym i resztę rowerzystów?

 

A rowerzystów jeżdżących pod wpływem należy karać ale nie tak samo jak kierowców bo rowerzysta nie kieruje tonową kupą blachy rozpędzonej do niebotycznych prędkości.

Super to dlaczego w takim razie kierowca osobówki ma być karany w taki sam sposób jak kierowca ciężarówki, wszakże to jeszcze większa "tonowa kupa blachy"?

 

za jazdę po pijanemu powinno być odbierane dożywotnio prawo do prowadzenia jakichkolwiek pojazdów, bez względu na to jak duże niebezpieczeństwo powoduje pijany kierowca

Kolejny Polak-legislator :rolleyes:  Odbierzesz uprawnienia i będzie jeździł bez. Wystarczy regularnie przeglądać statystyki policyjne i sądowe żeby zobaczyć, że taki sposób karania jest nieskuteczny bo liczba recydywistów bez uprawnień wzrasta.

 

Jakie szkody powoduje pijany rowerzysta, to nie słyszałem.Pewnie się wyp**rdoli po pijaku i tyle. Jakie pijany kierowca to niedawno wszyscy widzieli.

Totalny brak wyobraźni niestety przemawia przez ciebie. Pijany rowerzysta przez swoje "niestandardowe" zachowanie na drodze może wymusić na innym kierującym nagły manewr a później to już sobie dopisz scenariusz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja matka jeździ cały rok 5 dni w tygodniu rowerem do pracy ok 24km dziennie od 10 lat. Ma gdzieś masę, nie wie co to. Jeździ ponieważ umie. Mówiła że dawniej po kamorach i lasach i dziurach na pół metra na starej kozie jeździła to teraz jej trekkingiem na LX ma nie dać rady kiedy drogi są asfaltowe? Więc gadanie, że MASA to ludzie  co używają R. do komunikacji wg mnie jest głupie.

 

Poza tym prawo silniejszego, silniejszy może więcej, a samochód jest z reguły silniejszy, trzeba nauczyć się żyć że rowerzysta jest słabszy w ruchu drogowym. Natury głupotą nie zachwiejecie. Tak było jest i będzie. Trzeba przystosować się do warunków, a poza tym z tego co ja jeżdżę to kierowcy są serio uprzejmi i często mówię dzięki, czy zasygnalizuje aby przejechał ja poczekam. Jakbym miał podsumować to kłaniają się zasady życzliwości i podstaw życia w społeczeństwie u masowiczów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie szkody powoduje pijany rowerzysta, to nie słyszałem.Pewnie się wyp**rdoli po pijaku i tyle. Jakie pijany kierowca to niedawno wszyscy widzieli.

 

"We wtorek, 10 grudnia, około godziny 13.05 doszło do wypadku na ul. Wyszogrodzkiej. Nietrzeźwy rowerzysta wymusił pierwszeństwo na kierowcy osobowego volvo. Doszło do zderzenia. – Samochód wpadł do przydrożnego rowu. Trzyletnie dziecko, które w nim było, zostało przewiezione do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Rowerzysta wyszedł z wypadku bez szwanku. Badanie alkomatem pokazało, ze miał w organizmie około 3 promili alkoholu"

 

"Rowerzysta, włączając się do ruchu, nie udzielił pierwszeństwa przejazdu jadącemu drogą główną motocykliście. - W wyniku zderzenia motocyklista doznał uszkodzeń ciała, w tym głowy, co doprowadziło do jego śmierci - wyjaśnił prokurator.

Jak wykazało śledztwo, rowerzysta gwałtownie zjechał z chodnika na jezdnię, bezpośrednio przed nadjeżdżającym motocyklem. Badania wykazały 0,9 prom. alkoholu w jego organizmie.

Rowerzysta został oskarżony o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego." 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kult? W sensie, że jak odwożę dzieciaki do przedszkola, jadę z rowerem w góry czy jadę załatwić sprawę pod miasto, to zmieniam wino w wodę albo mąkę w kokę?

 

W sensie że dla wielu odwożenie dzieciaków do przedszkola, jazda rowerem w góry czy załatwianie sprawy pod miastem jest działalnością poboczną, główną zaś przebywanie w pojeździe w przeświadczeniu że cztery koła, zderzak i karoseria są odpowiednikiem piętnastowiecznej zbroi rycerskiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Totalny brak wyobraźni niestety przemawia przez ciebie. Pijany rowerzysta przez swoje "niestandardowe" zachowanie na drodze może wymusić na innym kierującym nagły manewr a później to już sobie dopisz scenariusz...
 

 

Raczej znajomość rzeczywistości. Pomyśl jakie skutki zrobi nawalony pieszy któy wtargnie przed auto albo ciężarówkie, a ta wjedzie na chodnik pełen ludzi.

Ale jakoś nie domagasz się kar dla pijanych pieszych. Ci "pijani" rowerzyści to zwykłe nabijanie statystyk przez policję, drugie tyle to "pijani" kierowcy aut, którzy w dużej części krajów UE mogliby swobodnie prowadzić auto.

 

A z praktyki, rowerem we mnie wjechano, zyje. Daj znać jak wjedzie Ciebie kierowca 1.5 tonowego auta. To tyle w kwesti porównań.


 

Rowerzysta został oskarżony o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego." 

 

A jakby zrobił to trzeźwy rowerzysta? Bo zapewniam, że w statystyce pewnie jest niejeden taki przypadek. Co wtedy postulujemy?


 

 

Panowie, zejdźcie na ziemię proszę.  Samochód jest zwyczajnym narzędziem przemieszczania się, w dodatku wydajnym, szybkim i uniwersalnym - znacznie bardziej niż rower, motocykl czy hulajnoga.    Dlatego infrastruktura drogowa wygląda jak wygląda i dlatego samochód będzie miał na niej pierwszeństwo - dopóki będzie czym go napędzać.
 

 

O ile z pierwszą częścią zdania zgoda. To z drugą już niestety (albo na szczęscie - zależy od punktu siedzenia) już nie. W miastach priorytet będzie dla transportu zbiorowego. Ale przede wszystkim dla pieszych, rowerzystów. Tzw. "transport indywidualny" będzie schodził na dalszy plan. Z prostego powodu, że to nie działa - przynajmniej w centrach miast. Bedą albo ograniczenia wjazdu do centrów (jak w Londynie - congestion charge), będą strefy "tempo 30", będzie priorytet dla transportu publicznego, albo limit parkowania do kilku godzin. To jest teraźniejszość w Europie zachodniej, a u nas (niedaleka miejmy nadzieje) przyszłość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie najważniejszy jest po prostu szacunek dla drugiego uczestnika ruchu, a na masie niestety buduje tylko się nienawiść do samochodów. Zresztą blokując drogi kierownicy też za dobrze na to nie patrzą.

Ścieżki rowerowe u nas są jakie są chociaż ostatnimi czasy sporo się poprawia na plus, praktycznie każda nowa inwestycja ma przewidziany pas dla rowerów.

Osobiście na szosie oraz czasem MTB i tak jeżdżę głównie asfaltem, często po Warszawie (23 mm w szosie robi swoje), a naprawdę kierowcy są bardzo wyrozumiali, nieprzyjemne sytuacje mogę liczyć na palcach jednej ręki.

Ludzie powinni uczyć się jak poruszać się w ruchu miejskim na rowerze, nie bać się jazdy ulicą, być przewidywalnym, nie jeździć jak wariat pomiędzy pieszymi - taka edukacja byłaby lepsza niż dzielnie się na lepszych i gorszych podczas masy.

Przede wszystkim pokazywanie się w codziennym ruchu, a nie raz w miesiącu. Kierowcy muszą też się przyzwyczaić do obecności rowerzystów.

 

Wysłane za pomocą Tapatalk.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze primo -

z masą jest tak jak z każdą inicjatywą na tym świecie - ostatecznie wszystko zależy od *ludzi*. Co do konceptu nikt chyba nie zaprzeczy, że jest po prostu formą manifestacji istnienia rowerzystów w mieście. Jest formą zwrócenia uwagi władz, wstępem do dalszej dyskusji o problemach kolarzy miejskich. Jednakże - jak każda szczytna idea łatwo może się zdegenerować, zostać wykorzystana do niewłaściwych celów, lub po prostu pozostawiona na pastwę głupoty ludzkiej. Wszystko zależy od ludzi. Przy odrobinie wysiłku trasę można przeprowadzić tak, by nie blokować najbardziej uczęszczanych szlaków w piątkowe popołudnie. 

 

Po drugie primo - 

masa nie jest i nigdy nie będzie środkiem przy pomocy którego można prowadzić dialog (z władzami). Masa będzie zawsze antagonizować ludzi, nawet kolarzy. Będzie stawiać barykadę między tym, którzy spieszą się do żłobka, przedszkola, domu i tych, którzy mają szczytny cel zmotywowania lokalnej społeczności do działania. Ten spór nigdy nie będzie mieć dobrego wyjścia, bo racje są po obu stronach. Wiec - o ile masa stała się symbolem ruchu rowerowego w dużych miastach - trzeba iść dalej, żeby dialog mógł zaistnieć. Trzeba zakasać rękawy i organizować: zawody, pokazy, lekcje, zloty i co tam jeszcze można sobie wymyślić. Ograniczanie się do spędu grupy rowerzystów co miesiąc jest ślepą uliczką. I to dotyczy mnie, Ciebie, każdego kto uczestniczy i nie uczestniczy w masie.

 

Pokój wszystkim!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kłaniam,

 

A ja tam uważam że Masy to przeżytek okresu transformacji.

 

Lepiej postarać się o afiliację do WNBR i zrobic akcję z prawdziwym zadęciem i co najważniejsze niezwykle medialną.

 

W archiwum tylko notka o jednym NBR-ku w Kraku... Nawet daty brak, o szczegółach nie wspomniawszy...

 

... a na ten przykład w Londku w 2010 roku było prawie 2 tysia człowieka :)

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście jestem kierowcą i codziennie pokonuje dość duże odległości. Masę spotkałem kilka razy. Szczerze - była mi obojętna. Za to nie trawię ludzi bez oświetlenia na drodze. To istny dramat jak nagle pod koła wyskakuje taki "batman". A wg mnie taka spirala wzajemnego oskarżania się będzie się niestety pogłębiać.

 

Wysłane z mojej Iconia A1

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sensie że dla wielu odwożenie dzieciaków do przedszkola, jazda rowerem w góry czy załatwianie sprawy pod miastem jest działalnością poboczną, główną zaś przebywanie w pojeździe w przeświadczeniu że cztery koła, zderzak i karoseria są odpowiednikiem piętnastowiecznej zbroi rycerskiej.

Ooo! To podobnie jak niektórzy młodzieńcy przyodziani w kaski, nakolanniki, ochraniacze na łokcie itp. (nie chodzi mi o OPP czy inne ZOMO), pędzący rowerem chodnikiem i dzwoniący na pieszych aby im ustąpić.

BP, NMSP  :-P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...