Skocz do zawartości

[masa krytyczna] Masa Krytyczna a postrzeganie jej przez kierowców


Rekomendowane odpowiedzi

Widząc komentarze na portalach informacyjnych jakie pojawiają się pod radosnymi relacjami z przejazdów mas krytycznych (głównie tej w Rzeszowie bo z nią stykam się na co dzień) pełne jadu i nienawiści w kierunku cyklistów, słysząc opinie kierowców że przez nasze fanaberie oni muszą stać w korku (dla mnie i tak nieporównywalnie krócej niż codziennie w godzinach szczytu) słysząc opinie cyklistów i jednocześnie kierowców czy nawet słysząc wulgaryzmy podczas samego przejazdu ciekaw jestem Waszej opinii na ten temat. 

 

Według mnie, kiedyś uczestnika a teraz organizatora takich przejazdów to co robimy to tak naprawdę nic. Zwolnienie kierowców którzy jadą za peletonem, jedna czy dwie zmiany świateł jakie muszą przeczekać na skrzyżowaniach, nic więcej. Do tego masa ludzi którzy nas pozdrawiają z samochodów, machających pieszych i tylko nieliczne przypadki kierowców którzy na siłę próbują rozerwać peleton. 

 

Pamiętam jak na Podkarpaciu odbywał się wyścig Tour De Pologne, impreza światowej klasy, organizowana raz w roku a w konkretnych miejscach przez maksymalnie kilka godzin. Wtedy też można było słuchać wiele negatywnych opinii na temat cyklistów którzy tylko ruch tamują a nie robią nic pożytecznego. 

 

Wniosek dla mnie jest prosty - to co robią masy krytyczne to nie tylko krzyczenie wzniosłych haseł na przejazdach organizowanych w celu tamowania ruchu ale konkretne zwrócenie uwagi na nasze problemy a ta nienawiść czy to w sieci czy na drodze to taka polska cecha. I wciąż relikt komunizmy gdzie ludzie którzy zdobyli samochód i "wyrwali się z biedy" uważają się za lepszych od biedoty na rowerach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oszalałeś? Człowiek wraca wieczorem po całym tygodniu pracy i ktoś mu zagradza drogę do domu z powodu fanaberii? Poza tym rozpisywano się na tym forum kilkanaście razy. Masa jest głównym powodem nienawiści kierowców do rowerzystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja znam osoby, które nie pracują więc nigdzie się nie śpieszą ani nie są zmęczone a mimo to podnoszą wielki raban jak nie mogą dojechać do celu na odległość kilku metrów od drzwi. Tak więc wiele ludzi jest ogólnie zniechęcona do wszystkiego, do każdej inności i do wszelkiej aktywności fizycznej. Nie należy tym się przejmować tylko robić swoje w myśl ogólnie pojętemu dobru społecznemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś na masy jeździłem regularnie...

Samochodem raz natrafiłem na przejazd, zamiast ładować się w korek ciągnący się za nimi, nadłożyłem z 10km po mieście, żeby ich okrążyć i nie wlec się za nimi. Rowerem czasem ciężko było utrzymać prędkość masową, więc samochodem tym bardziej nie miałbym ochoty katować sprzęgła.

Jako rowerzyście przestało mi się to podobać zupełnie. Było fajne jako festyn (i tak to traktowała większość uczestników, a nie jako jakiś protest czy tym podobne), ale termin zupełnie nie trafiony - w weekend przyciągnęłoby i kierowców z rodzinami, a tak i kierowcy i rodziny narzekają, że nie można po ludzku do domu wrócić po całym tygodniu pracy. Zwłaszcza, że w piątek ruch jest większy, bo część ludzi wraca do swoich miast rodzinnych, w których bywa tylko w weekendy.

Z punktu widzenia rowerzysty, masa wywalczyła dla mnie: większe podziały między ludźmi, pogorszenie wizerunku rowerzysty jako dziwaka blokującego drogę, trochę marnej infrastruktury - wymuszonej na siłę żeby była w ogóle, a nie żeby była dobra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idei masy nie rozumiem, nie solidaryzuję się i generalnie mnie wkurza.  No i nie wiem jakie problemy miałaby rozwiązać.

 

Jednocześnie jestem rowerzystą i to dość nawiedzonym.  Więc problem jest albo ze mną albo z masą ...

Raczej z nimi. Dla mnie to głupota, a w Łodzi osiągnęła dzięki panu Hubertowi B. szefowi ich szczyt głupoty, a projekty które forsują są jeszcze głupsze niż oni.

Przykład:

Ulice z pasami dla rowerów oddzielone separatorami, walczyli o nie zawzięcie.

W zimę marudzą że nieodśnieżone.

Jak to odśnieżyć jeżeli separatory przeszkadzają?

Wina miasta!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie osobiście jako kierowcy nie przeszkadza, bo mam świadomość, że każdy nowy rowerzysta na drodze, to dla mniejszy korek, ale nie tylko, bo jest jeszcze wiele innych powodów.

 

 

Przyczyną złej reputacji jest przez władze prowadzona promocja transportu samochodowego i przekonanie, że drogi są wyłącznie dla samochodów, i wszystko często połączone z chamstwem.

Trochę racji ma robertrobert1, bo ci kierowcy będą tak samo rzucać mięsem, gdy przejedzie głowa państwa.

 

 

Myślę, że oprócz masy powinny być prowadzone happeningi, gdzie będzie się tłumaczyć jakie koszty generują samochody, jaki cel ma masa, a rozdawanie ulotek, choćby z takimi informacjami jak ogromne koszty ponosi budżet państwa przez wypadki i stłuczki, że przez to tak naprawdę drogi buduje się z pieniędzy pieszych i rowerzystów itd. Imprezy wspierane przez miasta, wyścigi, nagrody i coś dla rodzin z dziećmi.

 

Szczerze to jest temat na kilkadziesiąt stron, a nie kilka słówek na poczekaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Komentarze w sieci odnośnie masy jak i innych "imprez" które na jakiś czas blokują/spowalniają ruch na ulicach świadczą tylko o tym ze jako naród w znakomitej większości, tolerancyjni to jesteśmy tylko na pokaz, a tak naprawdę jesteśmy bardzo nietolerancyjni, do tego chamscy i gburowaci. Wszystkie te cechy wychodzą jak się statystycznego Kowalskiego posadzi przed kierownicą samochodu czy przed klawiaturą komputera, gdzie czuje się odgrodzony od reszty świata i bezkarny. Masy to jeszcze betka, można znaleźć wiele narzekań i też wiele bluzgów na procesje idące na Boże Ciało, bo przecież "jakim prawem ruch blokują" (narzekania), "niech mochery wypier#$@23ją z mojej drogi" (bluzgi).

Jak się ludzie do Warszawy zjechali na protesty Solidarności to też się tacy znaleźli co im przeszkadzało ze ulice blokują (pamiętam wypowiedź jakiegoś gościa: "Szerze popieram protesty, ale mogliby nie blokować ulic bo się ciężko do domu wraca"). Cóż, pozostaje ubolewać nad takim stanem rzeczy, zwłaszcza ze zmienić się go nie da, a najgorsze to wdawać się w sieciowe dyskusje z takim "hejterami", szkoda nerwów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście jestem nietolerancyjny dla samochodów w miastach :starwars:

 

 

Przy dzisiejszym obrazie polskich miast(oczywiście nie tylko polskich), wydaje mi się, że masa krytyczna jest konieczna. Ruch samochodowy w centrum powinien być możliwie, czyli według zdrowego rozsądku zminimalizowany.

 

Absurdem jest ustępowanie samochodom w Krakowie prawie w samym centrum(tj. rynek i uliczki wokół), ot przykład.

 

Już nie wspomnę o jakości życia w mieście, smród, hałas itd. itp.

 

Reasumując, widzę w masie krytycznej ten pozytywny punkt zapalny, pytanie brzmi, czy forma organizowania jest w porządku.

 

Aha, temat... postrzeganie przez kierowców... no cóż, w odróżnieniu od rowerzystów większości rowerzystów, większość kierowców to chamy i buce znający przepisy czasami wcale nie lepiej od rowerzystów. Stąd postrzeganie jest zazwyczaj negatywne, myślę, że z czasem się to zmieni.

 

I ostatnia sprawa:

Na moje, to realnym i niekolizyjnym planem jest godzenie kierowców, rowerzystów i pieszych, tzn. np. wyznaczanie kontrapasów, możliwość jazdy pod prąd przez rowerzystów w małych uliczkach itp. Fakty są jednak takie, że kierowcy mają zdecydowanie za dużo przywilejów i dla dobra wspólnego należy je ograniczać.

 

Trochę pokopałem, ale cóż żale wylałem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie rozśmieszaj.

 

1)Przede wszystkim obszar po którym mogą się poruszać, porównaj ile jest jezdni przeznaczonej tylko dla samochodów ile dla pieszych, a ile dla rowerzystów.

 

2) Nie dość, że samochody zabierają mnóstwo przestrzeni(czyli też czas, z nowoczesnej fizyki wiemy, że nie ma czegoś takiego jak czas i przestrzeń, jest czasoprzestrzeń), to jeszcze ruch często jest zorganizowany dla płynności przejazdu autem kosztem innych. Przykład? Żeby w Krakowie przejść przez aleje trzech wieszczów(trzypasmowa jezdnia, pas zieleni, trzypasmowa jezdnia) trzeba biec! Bo nawet szybkim marszem nie da się pokonać przejścia.Tak jest zresztą w wielu miejscach...

 

3) Pieniądze przeznaczane na remonty dróg i rozbudowę infrastruktury. Zastanów się synergy w jaki sposób są realizowane inwestycje drogowe... podpowiem! najczęściej z pominięciem wymagań rowerzystów!

 

Reasumując:

 

Kosztem ruchu samochodowego mieszkańcy dużych miast tracą przestrzeń, czas, komfort, pieniądze - właśnie z tego względu, że samochód to uprzywilejowany środek transportu!

 

PS1 uwagę o czasoprzestrzeni proszę traktować elastycznie, bo zaraz jakiś gimbus się będzie kłócił.

PS2 w moim poście powiewa trochę radykalizowaniem, zaznaczam jednak, że twardo stąpam po ziemi i nie chcę rozstawiać gilotyny na rynku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sertom większych pierdół to dawno nie czytałem. O jakim Ty obszarze pleciesz?? Postulujesz skrócenie pasa drogowego dla samochodów co jest nie wykonalne czy poszerzenie bo Jaśnie Pan ma za mało miejsca?? A komu ja do jasnej cholery na każdym kroku ustępuje miejsca by przewędrował na drugą stronę ulicy. Jaka jest z tego powodu średnia prędkość w ścisłym centrum?? Czasem wystarczyła by mi dwubiegowa skrzynia a aucie.

 

Faktycznie na alejach jest jak jest tylko jak ma być inaczej skoro jest tak długi odcinek do pokonania. Wszystkim i tak nie dogodzi bo młody idzie szybciej od starszego lub tego co specjalnie wolno przez pasy przechodzi. Najlepiej zaorać te trzy pasy i będzie się żyło lepiej.

 

Mało zostało ostatnio w Krakowie zrobione aby d...py nie zawracać?? DDR-y powstają, strefę parkowania poszerzyli, nowe linie tramwajowe jak nigdzie indziej. Nawet potężną estakadę pod tramwaj na Lipską robią z myślą o pieszych i rowerzystach. Ale nie bo oczywiście Jaśnie Państwu dalej mało.

 

 

Kosztem ruchu samochodowego mieszkańcy dużych miast tracą przestrzeń, czas, komfort, pieniądze.

 

Ja to wszystko tracę bo na obrzeża miasta wkracza gęsta zabudowa. I nie muszę jechać do centrum by się o tym przekonać. Przy tej okazji może mi ktoś wytłumaczy skąd nagle w pewnych rejonach miasta pojawiło się dodatkowo na razie blisko 11 tys mieszkańców. Skąd oni się wzięli :blink:

 

I na koniec to tak dla siebie polecam zaobserwować w rejonie Plantów ile z tego co jeżdzi to samochody służb utrzymania miasta, mundurowych, taksówek, kurierów, obsługi towarów do lokali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brałem udział w masach krytycznych w Zielonej Górze i szczerze mnie też zaczęło to denerwować. Jak dla mnie wielka kolumna rowerzystów jadąca przez centrum miasta ledwo 10km/h i krzycząca "my nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem" może tylko wzbudzić większą nienawiść kierowców do rowerzystów. Co mnie też wkurza, to to że goście którzy to organizują w moim mieście to jakaś banda oderwanych od rzeczywistości fredów na ostrych kołach. Rozumiem, że powinno być więcej ścieżek rowerowych, bo nie każdy rowerzysta porusza się po mieście +30km/h, ale oni już tak włażą w d*pę władzom miasta jakby zapomnieli, że miasto potrzebuje wielu innych inwestycji i nie wszystko kręci się w okół roweru. Dodając to, że ludzie są głupi i nawet gdyby te ścieżki były jaskrawo żółte, to oni i tak będą po nich chodzić. Ale co mnie najbardziej wkurza to co napisał Synergy. Chociażby nie wiem jak super ścieżkę zrobiło miasto, to fredy z masy i tak znajdą jakiś powód by znów się doczepić i powiedzieć jakie to miasto jest złe. Krawężnik 1cm za wysoki - źle. Ścieżka 10cm za wąska - żle. Dyskusja z nimi jest tak bezcelowa, że po prostu wolę się już trzymać od nich z daleka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahaha, a w Łodzi jest ulica Kopernika w centrum. Masa walczy o tempo 30 dla Łodzi, i mamy nawet Pana Architekta miasta który chce zawężać ulicę w Łodzi aby uspokoić ruch, tylko to zawężenie sprawia że rower stoi jak samochód bo przejechać nigdzie nie można. Strzał w Kolano. Tak jest!

Panie Sertom, rzuca Pan utopijne hasła jak komuniści, ale z rzeczywistością nie mają nic wspólnego.

@UP.Jak ja Cię wkurzam haha, jestem przeciwnikiem masy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co lubię w dyskusjach na taki temat to oburzenie rowerzystów :)

Okazuje się że bardzo wielu miłośników czegoś nie musi być wcale ślepych by domagać się "szczęścia na siłę" dla siebie i swojej pasji. 

Smutne jest natomiast że ci z drugiej strony barykady, "radykałowie" miewają problemy z zauważeniem że ich działania mogą nie podobać się wielu osobom z ich środowiska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja znam osoby, które nie pracują więc nigdzie się nie śpieszą ani nie są zmęczone a mimo to podnoszą wielki raban jak nie mogą dojechać do celu na odległość kilku metrów od drzwi. Tak więc wiele ludzi jest ogólnie zniechęcona do wszystkiego, do każdej inności i do wszelkiej aktywności fizycznej. Nie należy tym się przejmować tylko robić swoje w myśl ogólnie pojętemu dobru społecznemu.

Rowerzyści też podnoszą wielki raban jak głupiego stojaka nie ma. Bo co z tego, że przekonują wszystkich, że rower to taki fajny środek transportu, który można zostawić byle gdzie. Nie ma stojaka, jest raban. Jak DDR się kończy na granicy projektu jakiegoś remontu to jest raban, co z tego, że chodnik też się kończy, a droga z dwóch równych pasów zwęża się do jednego nierównego -  nie ma ddr, 1% społeczeństwa jest bardzo pokrzywdzony. Gdy ddry są nieodśnieżone to jest raban, nie ważne, że chodnik też nieodśnieżony, a ulica ledwo co rozgarnięta i i tak ledwo da się jechać, przecież nikt nie odśnieżył ddr'a dla 5 dziwaków, którzy muszą jechać nawet przy zamieci i -20 stopniach. Ale owszem, rzeczywiście warto "w myśl ogólnie pojętemu dobru społecznemu" blokować ulice w piątkowy wieczór, niech stoją tramwaje i autobusy, niech jeszcze więcej ludzi uważa rowerzystów za debili, na pewno dzięki temu przesiądą się na rower. Litości...

 

 

 

Sertom. Powiedz jakie przywileje? KONKRETY.

No jak to jakie przywileje... Bus-pasy, nowe tramwaje i autobusy, strefa płatnego parkowania, likwidacja miejsc parkingowych, w Wawie jeszcze budowa metra i wielkie wykopki na ulicach z tej okazji. Przecież to wszystko dla kierowców!

:P

 

 

 

Pieniądze przeznaczane na remonty dróg i rozbudowę infrastruktury.

Pewnie dlatego, że po drogach do pracy dociera jakieś 95% (albo więcej?) społeczeństwa, czy to samochodem, czy transportem zbiorowym. Po tych drogach jeździ zaopatrzenie i służby, po tych drogach usługodawcy ze sprzętem docierają do odbiorcy usług, a po ddr do pracy dojedzie 5% (mniej?) społeczeństwa i w dodatku będzie to efektywnie wykorzystywane przez 6 do 9 miesięcy w roku. A nie, nie będzie, przecież przy dobrej letniej pogodzie zawsze się znajdzie dobry powód do blokowania ruchu nawet jak obok ciągnie się śliczny ddr.

 

 

 

Mnie osobiście jako kierowcy nie przeszkadza, bo mam świadomość, że każdy nowy rowerzysta na drodze, to dla mniejszy korek, ale nie tylko, bo jest jeszcze wiele innych powodów.

Bzdura raz rzucona przez cyklooszołomów powtarzana jest do bólu, jak widać. Chyba mają nadzieję, że jak będą powtarzać długo to stanie się to prawdą...

Na przykładzie: ulicą im. masy kretynicznej do pracy dojeżdża x osób własnym samochodem i y osób autobusem. Po roku propagandy x osób dojeżdża samochodem y-10 autobusem, a 10 rowerem. Czy coś się zmieniło? Nie, nic się nie zmieniło. A nie, chwilka autobus się wlecze, bo nie jest mu tak łatwo jak osobówce wyprzedzić rower więc wkrótce te proporcje będą wyglądać x+10, y-20, 10...

 

Tak na poparcie karkołomnej tezy: http://en.wikipedia.org/wiki/Modal_share

Warszawa ma niewiele większe wykorzystanie samochodu niż Amsterdam... Za to porównując wykorzystanie komunikacji miejskiej, widać, że te masy rowerzystów niekoniecznie przesiadły się z własnych aut...

 

 

 

Serio odpadam z tego tematu, haha. Jak z lewicą, tyle głupoty.

Z odpadaniem masz rację, z głupotą... nie, głupota to się dopiero zrobi jak po kilku stronach stracą te kilka sensownych argumentów jakie gdzieś mają...

 

 

 

 

Jak dla mnie wielka kolumna rowerzystów jadąca przez centrum miasta ledwo 10km/h i krzycząca "my nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem"

To i tak nie najgorzej, w Warszawie na masie ludzie potrafili (~2 lata temu, później nie bywałem) schodzić z rowerów i prowadzić je pieszo bo prędkość nie nadawała się do jazdy - za to fajnie się ćwiczyło stójkę :P

Ale nawet stojąc w korku rowerowym był to ruch, a nie blokada i powtarzanie sobie, że rower to środek transportu niepowodujący korków. Jak to by wyglądało bez radiowozu "przecierającego szlak" i pozwalającego na olewanie czerwonego światła, boję się myśleć. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomasz podsumował temat 

 

Okazuje się że bardzo wielu miłośników czegoś nie musi być wcale ślepych by domagać się "szczęścia na siłę" dla siebie i swojej pasji. 

Poza tym, a niech sobie wybudują miasto gdzie będą potrzebne wizy na wjazd samochodem jak im nie pasuje. Samochodem podziękuję rowerzyście jak nawet mi ustąpi gdy nie musi i na odwrót i to jest ważne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Krawężnik 1cm za wysoki - źle. Ścieżka 10cm za wąska - żle.

Racja, niestety. Czytając regionalne forum czasem opadam po prostu jak czytam podobne posty. Jest ścieżka, źle bo miała być z asfaltu, a nie kostki itp. Nie wszystko kręci się wokół roweru. Może patrzę na to z innej perspektywy, bo jak tylko mogę unikam jeżdżenia po mieście, ale kurde jak już muszę, to pojadę, ścieżką, ulicą czy chodnikiem i naprawdę nie ma dla mnie znaczenia czy ścieżka jest równa czy nie. Kto jeździ po ścieżkach rowerowych dla rekreacji, a nie komunikacyjnie? Nie znam takich osób.

A tak bardziej nawiązując do masy krytycznej, w Częstochowie jest ona organizowana bodajże od 8 czy 9 lat, jakie przyniosła skutki? Parę nowych ścieżek, na które forumowicze i tak narzekają i znienawidzenie społeczne, warto? Druga sprawa jest taka, ile osób przyjeżdża na masę w celach towarzyskich i aby wkurzyć społeczeństwo, a ile aby "walczyć" o prawa rowerzystów? Większość ludzi przyjeżdżających na masę ma bardzo małą świadomość, co to za impreza. 

Podsumowując, byłem na tak, jestem na nie i wynika to z wielu czynników. Tyle ode mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...