Skocz do zawartości

[indoor cycling] Co o tym myslicie?


Bartek3033

Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak w temacie, co o tym myślicie, chodził bym na zajecia grupowe, trening na roweruch tomahawk (zrobione na ostre kolo) Probowal ktoś takich zajec? i czy w zimie to w  100 procentach zdoła zastąpić normalny rower? I jeszcze jedno, czy taki trening ma sens, jesli nie mamy pulsometru?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem nie jest to złe, lepiej to robić niż nic, ale jest sporo minusów:

 

- krótki czas trwania (ok 50 minut z rozgrzewką i schłodzeniem)

- najczęściej za duża intensywność - zimą trenuje się najpierw bazę, więc w dolnych strefach wysiłku, spinning to najczęściej wyciskacz potu

- za często jest to trening interwałowy

 

plusy są też - jazda na rowerze jak śnieg na dworze, jazda na ostrym kole (wszystkie spinningi tak mają) uczy nawyku ciągłego pedałowania (chociaż nie uczy pełnego obrotu moim zdaniem). 

 

moim zdaniem raz na jakiś czas spoko ale trzeba uważać na puls żeby nie przesadzić z intensywnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dobre rozwiązanie w porównaniu do rezygnacji z kręcenia z powodu zimy/niskiej temperatury/mokrości/ciemności.

 

Do czerwca dojeżdżałem rowerem do pracy, codziennie. Efektem po trzech latach przymusu była alergia rowerowa, która praktycznie obrzydziła mi dwa kółka. Miejsce roweru zajął skuter, który (na nieszczeście?) bardzo lubię.

Skutek rezygnacji z roweru to pogorszenie samopoczucia z powodów opisanych w pierwszym zdaniu, to uznaję za najgorszą konsekwencję codziennej eksplatacji roweru - tak czy inaczej miałem godzinę dziennego przebierania nogami.

 

Od półtora tygodnia "kręcę" na siłowni, korzystam ze zorganizowanych treningów grupowych. 

Plusy:

- stawianie się na określony czas, godziny są rezerwowane więc czuję się poniekąd zobowiązany

- atmosfera "pracy w grupie" - jak jazda na wycieczkę w grupie

- zorganizowany trening z określonym profilem - są różne

- fajna muzyka, odpowiedni doping prowadzących i wzajemny uczestników

- rowery z pedałami spd więc pedałowanie jest bezbolesne w stosunku do zwykłych platform

- możliwość korzystania z bawełnianych ciuchów ponieważ nie ma ryzyka przewiania - ja nawet w funkcyjnych jestem jak po kąpieli, po treningu przebieram się by skorzystać z pozostałych rzeczy na siłowni.

 

Przez pół roku byłem może nie więcej niż 20 razy w plenerze na rowerku, od poprzedniej soboty już 5 i co ważne - bardzo mi się to podoba. Nie widzę powodu żeby zrezygnować w tym momencie czekam na kolejne treningi.

 

Minusy jazdy pod dachem to "stanie w miejscu" :) Nie każdemu odpowiada taki sposób rowerowania, tak jak nie każdego górala fascynuje jazda na szosie.

 

Ja nie traktuję spinningu jako elementu treningu rowerowego, raczej jako sposób na rowerowanie w inny sposób i wzmocnienie mentalne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie najwieksza bolaczka bylo, że to ostre kolo. trzeba sie przyzwyczaic, zwlaszcza przy przenoszeniu ciezaru na stójkę i z powrotem.

Fakt muzyka jest niezła, tam u nas do trancu latamy <3 A co do pedałów, u nas jest dość fajnie rozwiazane, że jak ktoś nie ma spdków, to obraca pedał, i drugą stroną są noski. Najważniejsze dla mnie jest to, że mimo że się jedzie jak to nazwaliście w miejscu, to endorfinki wynikające z jazdy i tak powstają :D, a że moj rower poszedl 2 miechy temu w odstawkę, to już dawno się tak dobrze nie czułem, mimo że pływałem cały od potu.

 

Tylko czy takie zajecia wystarcza same w sobie, czy konieczny jest jeszcze jakis inny trening? i ile razy w tyg na to polecacie chodzic?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie odczuwam problemów z wiązku z tym że to ostre koło. Przyzwyczaiłem się w czasie pierwszej jazdy.

Co do pedałów - fakt - jedna strona spd druga noski.

 

Na pozostałe pytania nikt za Ciebie Tobie nie odpowie.

Czy zastąpi to jazdę na rowerze? To kwestia odczuć. Jazda po szosie z reguły a mtb nigdy nie była/nie jest dla mnie nudna.

Czy zastąpi trening na rowerze? Szosowcy trenują na szosach, górale mieszają - jeśli mogą i mają dwa różne rowery - treningi szosowe i mtb.

Wg mnie na pewno nie zastąpi wrażeń z jazdy prawdziwym rowerem.

Ilość takich treningów? Jeśli jeździsz dla przyjemności to możesz ile chcesz (to zależy np od tego ile razy w tygodniu jeździłeś na zwykłym rowerze - ja bywało że i 7 najczęściej dwa razy dłużej niż trwa zorganizowany trening spinningowy - więc raczej Ci on nie zaszkodzi). 

Jeśli chcesz potraktować spinning jako element treningu przygotowawczego do startów w zawodach/maratonach to oczywiście nie wystarczy jeśli masz parcie na jakieś konkretne wyniki - ludzie korzystają z basenu, siłowni, biegają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

imho jest to dobre rozwiazanie na zime, nawet przy treningu interwalowym, ten nie jest na tyle dlugi zeby kogos zajechac. Dolozyc do tego bieganie pod katem bazy i jest calkiem fajnie zima zrobiona. W Bialymstoku takie zajecia http://www.mazoviamtb.pl/Pawel_niechwiedowicz_9800'>Niechwiedowicz prowadzil, jest to zawodnik mtb i pod tym katem byly zajecia, wielu zarowno slabszych jak i mocniejszych chodzilo na te zajecia i nie narzekali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ma się alternatywę spinning albo nic to oczywiście lepiej poruszać się tam niż nic nie robić. 

Ale jeśli ktoś chce sobie zbudować formę zajęciami spinningu to to się niekoniecznie może udać. W każdym razie nie znam nikogo, kto zbudowałby sobie jako taką formę na wiosnę, opierając się na spinningu.

Jedyna opcja, jeśli nie ma się trenażera, to iść tam na dwie godziny z pulsakiem i kręcić swoje, ignorując pozostałych ;).

 

Jeśli idzie się na zajęcia spinningu i robi to co każe instruktor, to pulsometr jest niepotrzebny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazało się że pulsaki tam rozdają przed każdą sesją :) Na początku myślałem że kazdy musi mieć swój.

Cały czas widać tętno na projektorze, wszystkich osób które mają na sobie nadajnik, A na koniec pokazuje kalorie, oraz przysyła nam rapor na maila.

I skoro o tych kaloriach mowa, jak SUUNTO to nalicza? Tylko w oparciu o bezwględne tętno, czy o strefy czy jak? Jak patrzyłem, to miałem jeden z najwyższych wyników, mimo że jechałem cały czas równo z grupą. Czy to ma jakiś związek z tym że mam wysokie max hr? (ponad 200)


I jeszcze jedno pytanie. To że wolniej schodzę z tętna, jest efektem słabej kondycji czy jak? Wczoraj byłem na 2 godzinach, i na tej drugiej jeździliśmy lżej, tak do maks 85%, więc zmęczenia specjalnego nie było, lecz gdy instruktorka ogłaszała odpoczynek, i spadek o ileś tam%, to mi prawie zawsze zejście do danego przedziału zabierało najwięcej czasu że wszystkich. czasem kilkanaście, czasem kilkadziesiąt sekund dłużej niż innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy producent pulsometrów ma swój algorytm wyliczania spalonych kalorii, który jest jedynie mniejszym lub większym przybliżeniem. Nie ma specjalnie sensu przejmowania się tymi wartościami.

Co do czasu schodzenia z wysokiego pulsu, to wraz ze wzrostem formy powinien się on skracać. Natomiast to, że ktoś schodzi z wysokiego pulsu szybciej od ciebie, nie oznacza automatycznie, że jest lepiej wytrenowany, choć jest to dość prawdopodobne, szczególnie przy dużej różnicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaczy to się najbardziej tyczy tej strefy tak powiedzmy 80% żeby z niej zejsc do spokojnego. Bo przy tych dużo wyższych, dość szybko się uspokajał.

No i jeszcze kwestia co dla ciebie jest wysokim pulsem, czy mówisz o BPM czy o %. Bo wg tego co ta tablica pokazywała, to większość pozostałych osob miała sporo niższe max hr, więc zastanawiam się czy to też nie jest kwestia tego. że wolniej mi spada. więc np dla mnie hr165 to stosunkowo nie duży wysiłek, własnie coś ok w.w 80% a dla niektórych ta wartość by była już przy sporej zadyszce, z racji mniejszego max hr.

 

  No i też nie mogę powiedzieć że wszystkie osoby były lepiej wytrenowane ode mnie, bo z tego co widziałem, niektóre np przy wyskoku z siodła i jechaniu na stojąco, szybciej łapały wyższe tętno, bądź odpuszczały i wracały na siodełko. A mimo to im  też zbijało szybciej niż mi.

 

  No i w ogóle czy to nie jest za dużo? max=206, taki mam wynik na wydruku wyników badan ekg normalnego+wysilkowego. Z tym że nie wiem w jaki sposob to zmierzyli, bo proba trwała 15minut, i na pewno nie byłem na skraju swych możliwości :D, no a z tego co czytałem pełna próba wysilkowa trwa 3x dłużej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo lubię kręcenie pod dachem. Dziś byłem na takim treningu 10 raz w ciągu 16 dni.

Bardzo przyjemny sposób spędzania czasu na siłowni, muzyka, ludzie z reguły zbliżeni możliwościami, doping prowadzącego.

Z innych plusów - praktycznie zniknęło dopadające mnie ostatnio przygnębienie spowodowane pogodą i bezczynnością od dłuższego czasu. 

Zdecydowanie polecam dla osób które w okresie jesieni i zimy nie czują chęci by wychodzić na zewnątrz by jeździć, z powodu braku ciuchów, temperatury, opadów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę dodać coś od siebie odnośnie spinningu i ostrego koła. Niby się mówi, że wymusza ciągłe pedałowanie. Ale tak jak było wspomniane wyżej, nie jest tak. Brak martwego punktu i pedałuje się praktycznie w poziomym położeniu korb. Po przesiadce na zwykły rower można się zabić jak korby zatrzymują się w pionowym położeniu. Ale wiadomo, lepszy rydz niż nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bazowanie na hr max i porownywanie sie kto pierwszy usiadzie to tez nie jest dobry pomysl. w wiekszosci przypadkow te hr max to kompletne bzdury kompletnie nieprzydatne do treningu. wydawaloby sie ze ludzie pracujacy jako instruktorzy powinni wymiatac, wszak kreca zawodowo spinning kilka razy w tygodniu po kilka godzin, do tego musza cos gadac, a okazuje sie ze na maratonie grzeja tyly.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wojtas7 popieram. Mało jest instruktorów którzy znają się na rzeczy. Macie racje, takie zajęcia to w większości interwały. Ja często informuję instruktora że jadę swoje i jest ok. Mogę być ze znajomymi i wszyscy są zadowoleni: oni że się totalnie wypruli, ja że zrobiłem trening w założonym pulsie oraz instruktor, że była frekwencja. Dzięki temu nie muszę kręcić sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też niedawno zacząłem na to chodzić, ale forma niezbyt mi się spodobała. Kilka minusów:

Przez ok. 50% czasu jazda na stojaka. Ja nie wiem jaki jest tego sens, przez 2 lata trenowałem w Pacyificu, (porządny klub, dobrzy trenerzy, Kwiatkowski to ich wychowanek) i nigdy z czymś takim się nie spotkałem, a jeździliśmy i na rolkach i na ergometrach. Pomijając już tą ciągłą stójkę, pierwszy raz spotkałem się z pozycją, w której biodra mają być nad siodełkiem, jednak tyłek siodła nie dotyka. Nie sprzyja to generowanej mocy, a utrzymywanie tej pozycji męczy nogi.

 

 

 Ciągłe zmiany pozycji rąk, przy czym kierownica ma regulację tylko w pionie. Ja nie wiem, czy instruktor nie widzi, że to co dla niskiego jest "chwytem 1", dla wysokiego będzie "trójką". 

Część instruktorów to zupełni ignoranci, jeden z nich próbował mi wmówić, że źle ustawiłem siodełko, bo rower jest przez to krótki. O kącie podsiodłowym i jego wpływie na kadencję chyba koleś nie słyszał. Próbowałem z nim dwysktować, mówię że robię 10kkm w sezonie rowerem i wiem jaka pozycja jest dla mnie dobra, a ten że on na zwykłym rowerze nie jeździ wcale. No komedia. Ale trzeba przyznać, że to zależy od osoby.

Zbyt duża intensywność, ale to jest wadą tylko dla ludzi którzy robią bazę. 

 

W zasadzie, dla zawodnika który świadomie przygotowuje się do sezonu i wie co nieco o zasadach treningu, spinning to porażka. Niemniej, dla każdego, kto chce przez zimę podtrzymać kondycję, poruszać się w rytm muzyki czy cotambądź, bardzo fajne zajęcia. 

Rozwiązanie dla mnie jest proste, stawiam rowerek na uboczu i jadę swoje :P Świetna możliwośc wykonania dobrego treningu w zadanych strefach, praktycznie tętno regulujemy pokrętłem oporu :D
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oO z tym się nie spotkałem, fakt stójki jest sporo, ale na pewno nie w tej pozycji co mówisz. U mnie jest normalnie, (tyle że zastrzeżenie jest, by nie wspierać się na rękach i cała pi**a ma iść z nóg) mór rowerek da się dość fajnie wyregulować, o dziwo poprawki instruktorki były tylko minimalne w stosunku do tego co sam uregulowałem na pierwszych zajęciach. A co do intensywnośći, to po to sa różne klasy, i można iść na niższą.

Ostatnio poszedłem na drugą godzinę, na niższą właśnie, tyle że do innej instruktorki. Ale więcej nie pójde, z racji muzyki :D Złapać rytm, bez solidnego elektroniczego bitu to porażka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie wiadomo, że każdy sobie obciążenia dobiera jak chce. Ale jak mam pracować w stójce, to nie na minimalnym obciążeniu, wiadomo że opór pod nogą wypadałoby mieć. A znowu opór przekłada się na tętno. No i nadmierne obciążanie mięśni. Po to się siedzi, żeby ciężar ciała spoczywał na siedzeniu. Uczono mnie, że wstaje się jak już naprawdę trzeba dowalić. I ta pozycja z biodrami nad siodełkiem nie jest cały czas, ale jest znaczącą częścią ćwiczeń. I to u wszystkich z 3 instruktorów u których póki co byłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem ostatnio pierwszy raz na spinningu, bo niedawno otworzyli w mieście obok i sporo znajomych chodzi. Całkiem fajne to jest, męczy jak cholera jeśli jedziemy razem z instruktorem, u mnie też było dużo "na stojaka" i ogólnie słabo to przypomina jazdę na rowerze, do tego to ostre koło. Zawsze wysiłek na plus oczywiście, dobrze się poruszać, ale ja chodzić nie będę bo nie opłaca mi się tam dojeżdżać :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inaczej uczy trener kolarstwa a inaczej instruktor spinningu, tu jest nastawienie na ludzi z fitness klubu którzy idą tam w różnych celach a nie dla przeprowadzenia specjalistycznych treningów kolarskich :) Na takich treningach można się fajnie pobawić i utrzymać kondycję , ale specjalistycznego treningu nie da się przeprowadzić nawet jadąc swoje. Ciężko przy całej grupie jadącej co innego jechać swoje, natomiast indywidualnie można fajne treningi na tym sprzęcie zrobić oczywiście jak nie można sobie pozwolić na lepsze wyjście czyli trenażer czy wyjazd na zewnątrz na ćwiczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś koniecznie musi robić swoje to niech idzie indywidualnie. Wydaje mi się że zamysłem takiego kręcenia jest udział we wspólnych zajęciach, z muzyką, osobą prowadzącą i innymi osobami, które dają wrażenie jazdy na wycieczce w grupie. Oczywiste jest że przychodzą przede wszystkim Ci, którzy chcą pracować ogólnie nad swoją kondycją, do tego taki trening dobrze się nadaje, podobnie jak dla osób, które nie mają ochoty wychodzić na zewnątrz, z powodu ciemności, pogody itd. Przecież sale spinningowe nie są chyba zamykane w czasie gdy nie odbywa się tam trening zorganizowany?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...