Skocz do zawartości

[potrącenia][zajeżdżanie drogi]


andello

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Hej, nie raz  miałem, pewnie jak każdy, jakieś spotkanie z idiotami w autach. Ostatnio jeden mnie puknął-otarł się o mnie, nic się stało na szczęście. Dziś miałem kolejnego durnia, który znikąd znalazł się obok i zahaczył mnie lusterkiem. Wkurzyłem się. Akurat były światła, więc nieborak musiał przystanąć, parę razy walnąłem mu w szybę, potem przyszło mi do głowy, żeby mu rozpieprzyć lusterko, ale się zreflektował i dał nogę. O dziwo znalazł przygłupa, który widział jak napieprzam pięściami w jego szybę i pewnie uznał to za niestosowne, bo zaczął coś trąbić i migać światłami. Tego przygłupa wziąłem sobie na totalne zubliżanie mu na postoju. 

 

Ale na taką powściągliwość mogę sobie nie zawsze pozwolić. Obawiam się, że któremuś w końcu zniszczę autko albo w furii obiję ryja albo co gorsza zabiję.

 

Raz jadę główną, aż tu z boku, z podporządkowanej rusza van, który mnie widział i stał, postanowił jednak dać po gazie, przejechał w poprzek tuż przede mną, musiałem ostro hamować - po fakcie gdy analizowałem sytuację, mogłem nie hamować, tylko wjechać przed niego, zahamować przed nim, rzucić mu rower na maskę, potem podejść do niego, rozpieprzyć okno, wyjąć kluczyki, przypieprzyć mu ile wlezie.

 

Jak się zachowujecie w takich sytuacjach? Boicie się konsekwencji? pomimo tego, że jeden buc z drugim może zabić? 

 

Nie mam kamerki, zresztą nawet gdyby....chodzenie potem po sądach, pomimo że to sądy angielskie, jest mało fajne i czasochłonne. Bez kamerki, to już  w ogóle nie ma jak w biegu zanotować numerów, a poza tym co to da? Świadków nie znajdę, każdy pilnuje swojego czasu, a nie chodzenia po sądach.

 

Czuję nie raz, że puszczają mi nerwy za bardzo, nie wiem, jak sobie z gnojami poradzić.

 

Chętnie posłucham jak inni sobie radzą w takich sytuacjach.

Napisano

Jeśli uważasz że warto mieć przez to kłopoty, z pierdlem/długim wyrokiem włącznie - idź na całość. 

 

To sytuacja trochę jak z byciem przejechanym przez samochód mimo że miałeś pierwszeństwo, np na pasach gdy w ruchliwym miejscu masz zielone ale ludzie - kierowcy -  są pozbawieni rozsądku i wyobraźni i pchają się wbrew przepisom. Satysfakcja na wózku, że miało się rację do mnie nie przemawia. 

 

Na pytanie czy warto raczej sam już sobie odpowiedziałeś - jeśli takie argumenty do Ciebie nie trafiają - cóż... 

 

Frustrację z powodu takich sytuacji raczej warto wyładowywać gdzie indziej i w inny sposób.



Zamiast jazdy ruchliwą i niebezpieczną "główną" można zaplanować trasę dłuższą, spokojniejszymi ulicami. 

Zamiast wychodzić w ostatniej chwili, robić to wcześniej i nie jechać tam gdzie można trafić na potencjalne ryzyko bycia uwikłanym w problematyczną sytuację. 

 

Może być tak że frustrat trzepnie Cię lusterkiem, Ty wystartujesz żeby go "upomnieć" a on wysiądzie i niespodziewanie ustawi Cię do pionu. W takiej sytuacji będziesz obity podwójnie a sprawca może prysnąć - nie będzie ani sprawiedliwości własnoręcznej ani w obliczu prawa. 

Napisano

Jeśli uważasz że warto mieć przez to kłopoty, z pierdlem/długim wyrokiem włącznie - idź na całość. 

 

To sytuacja trochę jak z byciem przejechanym przez samochód mimo że miałeś pierwszeństwo, np na pasach gdy w ruchliwym miejscu masz zielone ale ludzie - kierowcy -  są pozbawieni rozsądku i wyobraźni i pchają się wbrew przepisom. Satysfakcja na wózku, że miało się rację do mnie nie przemawia. 

 

Na pytanie czy warto raczej sam już sobie odpowiedziałeś - jeśli takie argumenty do Ciebie nie trafiają - cóż... 

 

Frustrację z powodu takich sytuacji raczej warto wyładowywać gdzie indziej i w inny sposób.

 

Zamiast jazdy ruchliwą i niebezpieczną "główną" można zaplanować trasę dłuższą, spokojniejszymi ulicami. 

Zamiast wychodzić w ostatniej chwili, robić to wcześniej i nie jechać tam gdzie można trafić na potencjalne ryzyko bycia uwikłanym w problematyczną sytuację. 

 

Może być tak że frustrat trzepnie Cię lusterkiem, Ty wystartujesz żeby go "upomnieć" a on wysiądzie i niespodziewanie ustawi Cię do pionu. W takiej sytuacji będziesz obity podwójnie a sprawca może prysnąć - nie będzie ani sprawiedliwości własnoręcznej ani w obliczu prawa. 

"Jeśli uważasz że warto mieć przez to kłopoty, z pierdlem/długim wyrokiem włącznie - idź na całość " - wiem , wiem, głupi nie jestem, ale nie raz mam dość, co naturalnie zależy pewnie od dnia, nastroju, samopoczucia. Ja nigdy nie jeżdżę, jak wariat, zawsze normalnie, przewidywalnie, bez nagłych ruchów, dlatego takie przygłupy doprowadzają mnie nie raz do szału, czasem tylko wkurzają. Łykanie pastylek na uspokojenie to wyjście chyba, jedno z wyjść. Na pewno nie szukanie bocznych uliczek i ucieczka, tak robią tchórze.

Napisano

Na wszelkie nerwowe sytuacje, między innymi takie o których mówisz mam jedną uniwersalną radę: nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu. Wiem, że brzmi to banalnie, ale jak się tak zastanowisz to przyznasz że to racja. Ludzie są tacy jacy są, świętych krów w samochodach, na przejściach, na rowerach i bezrozumnych ignorantów nie brakuje, ale nic na to nie poradzisz. Niestety ale poziom hipokryzmu w naszym społeczeństwie jest dosyć duży, i choćbyś chciał to wielu ludziom po prostu nie przemówisz do rozumu, a tylko stresu sobie przysporzyć. Samochodu nie mam, ale nawet jeżdżąc na rowerze, jak widzę nieoświetlone rowery paradujące po drogach ledwo lub wcale nie oświetlonych to mi ciśnienie skacze, jednak zdaje sobie sprawę że mój gniew nic nie pomoże, a że żyjemy w kraju takim a nie innym, to zapasy stresu lepiej oszczędzać, bo w tym kraju lepiej nie będzie. 

 

Zgodzę się, że czasami trzeba innym uczestnikom ruchu zwrócić uwagę(jest nadzieja że będzie to osoba rozumna, która tą uwagę przyjmie z pokorą i weźmie z niej lekcje), ale uważam że trochę za szybko wybuchasz gniewem. Ja jako rowerzysta uważam się na drodze jako jednostkę mniej istotną, dlatego staram się brać duży margines zaufania na innych uczestników ruchu.

Napisano

Na wszelkie nerwowe sytuacje, między innymi takie o których mówisz mam jedną uniwersalną radę: nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu. Wiem, że brzmi to banalnie, ale jak się tak zastanowisz to przyznasz że to racja. Ludzie są tacy jacy są, świętych krów w samochodach, na przejściach, na rowerach i bezrozumnych ignorantów nie brakuje, ale nic na to nie poradzisz. Niestety ale poziom hipokryzmu w naszym społeczeństwie jest dosyć duży, i choćbyś chciał to wielu ludziom po prostu nie przemówisz do rozumu, a tylko stresu sobie przysporzyć. Samochodu nie mam, ale nawet jeżdżąc na rowerze, jak widzę nieoświetlone rowery paradujące po drogach ledwo lub wcale nie oświetlonych to mi ciśnienie skacze, jednak zdaje sobie sprawę że mój gniew nic nie pomoże, a że żyjemy w kraju takim a nie innym, to zapasy stresu lepiej oszczędzać, bo w tym kraju lepiej nie będzie. 

 

Zgodzę się, że czasami trzeba innym uczestnikom ruchu zwrócić uwagę(jest nadzieja że będzie to osoba rozumna, która tą uwagę przyjmie z pokorą i weźmie z niej lekcje), ale uważam że trochę za szybko wybuchasz gniewem. Ja jako rowerzysta uważam się na drodze jako jednostkę mniej istotną, dlatego staram się brać duży margines zaufania na innych uczestników ruchu.

Maniak,  masz rację, jestem nerwowy, ostatnio jakby bardziej, stad ten mój post na forum, nie wiem czy to ma być wołanie o pomoc, żeby czegoś głupiego nie zrobić, czy po prostu poprzez takie wygadanie - uspokoić się. Co do kraju, to opisuję UK. Nie mieszkam w Polsce. Jeżdżę w kraju, gdzie można by pewnie spodziewać większej kultury jazdy i pewnie tak jest, nie mam porównania do Polski niestety, nigdy tam na rowerze nie jeździłem. Auta jeżdżą znacznie wolniej niż w Polsce i ostrożnie, a mimo to mam takie przypadki....debili. Używam roweru regularnie, i muszę i lubię. W większości jest ok. Ale jak w jakimś dniu wskoczy  mi jakiś świr, to mam dzień spieprzony. Humor siada, zapał do wszystkiego, itd. Tak mam już. Natomiast jeszcze co do Polski to chyba bym się nie odważył tam jeździć na rowerze, zbyt szybko jeżdżą auta i z wielkim polotem. Tego w UK nie ma absolutnie. Może to kwestia, że są tak nauczeni, po prostu uczą się nie dla picu zdania egzaminu, a potem jazda wg własnego widzimisię, ale dla zasady, że tak trzeba, że to czemuś służą takie a nie inne przepisy. Po drugie tutaj są porządne mandaty za byle jakie przekroczenie szybkości, fotkę potem dostają ludzie do domu bez fizycznego kontaktu z policjantem, wiem, bo znajomi pokazywali. po 50, 100 funtów, szkoda ciężko zarobionej kasy. Tak, że noga przestaje być ciężka myślę, że po pierwszym mandacie. 

Napisano

Kolego, ja niedaleko od Ciebie, bo w Irlandii w Dublinie pomykam tak rowerem, jak i za kółkiem,

i mogę powiedzieć jedno - debilizm, brak znajomości przepisów, brak kultury i chamstwo objawia się na drodze 

tak ze strony kierowców jak i ze strony rowerzystów. 

 

A największy debilizm i brak wyobraźni w wykonaniu rowerzystów to posiadacze szosówek w rowerowych strojach "PRO".

 

Nastepnym razem w podobnej sytuacji weź głęboki wdech (lub kilka jeśli jest taka potrzeba),

no i... z uśmiechem na ustach jedź spokojnie dalej.

 

Nic na to nie poradzisz, światopoglądu tych ludzi nie zmienisz poprzez odwzajemnianie chamstwa chamstwem,

a jedynie kłopotów dodatkowych możesz się nabawić.

Napisano

Zapomniałeś dodać finału tej opowieści - Rover go nie uratował gdy utknął w korku ulicznym, a motocyklistów nie zidentyfikowano, bo tak jak rowerzyści, nie mieli numerów rejestracyjnych, jednak samosądy na wyspach odradzam, bo służby mają skuteczniejsze niż w Polsce. Gdy wzywałem pogotowie, to w momencie odkładania telefonu po zgłoszeniu sanitariusze przekraczali próg domu, jakieś 2-3 miunuty od podniesienia słuchawki. Do tego dochodzi gwarantowana nieuchronność kary. Po zamieszkach kilka miesięcy dochodzili do tego kto brał w nich udział, ale dopadli wszystkich. Na jedną osobę przypada tutaj dwa razy więcej kamer niż w stanach. Jedynę co mogę zasugerować to przytwierdzenie gdzieś w łatwo dostępnym miejscu czegoś do zanotowania numerów i zapamiętanie szczegółów zdarzenia, a policja zajmie sie resztą.

 

Sent from my ASUS Transformer Pad TF700T using Tapatalk 4

 

Napisano

 

Po zamieszkach kilka miesięcy dochodzili do tego kto brał w nich udział, ale dopadli wszystkich.

Gdy na Wyspach pojawił się Kuba Rozpruwacz w XIX wieku pewien pisarz wymyślił Sherlocka, żeby dodać ludziom otuchy i podbudować ich morale.

Jeśli wierzysz w bajki o genialnej skuteczności policji - nikt nikomu nie zabroni. Gdyby łapano 100 procent sprawców to nie byłoby przestępstw, a jednak...

 

 

"Jeśli uważasz że warto mieć przez to kłopoty, z pierdlem/długim wyrokiem włącznie - idź na całość " - wiem , wiem, głupi nie jestem, ale nie raz mam dość, co naturalnie zależy pewnie od dnia, nastroju, samopoczucia. Ja nigdy nie jeżdżę, jak wariat, zawsze normalnie, przewidywalnie, bez nagłych ruchów, dlatego takie przygłupy doprowadzają mnie nie raz do szału, czasem tylko wkurzają. Łykanie pastylek na uspokojenie to wyjście chyba, jedno z wyjść. Na pewno nie szukanie bocznych uliczek i ucieczka, tak robią tchórze.

Nie chodzi o to żebyś uciekał w boczne ulice tylko korzystał z nich jako sposobu na poruszanie się w mniejszym stresie i unikanie sytuacji takich jak opisałeś. 

 

Tabletki nie są rozwiązaniem niczego - to jak przypudrowywanie pryszcza na twarzy. 

Uważasz że np jeśli policja dorwałaby frustrata który Cię zahaczył to on przestałby być ogólnie agresywny? Oczywiście - jest szansa że więcej nie zahaczy nikogo lusterkiem na ulicy ale za to prawie na pewno "zahaczy" kogoś ręką albo wrednym słowem - może żonę, albo dziecko albo kogokolwiek innego. Taki stan trzeba leczyć, tak czy inaczej.

 

Jesteś coraz bardziej nerwowy... No to pomyśl jak nerwowy byłbyś żyjąc w Polsce. Ona w bardzo wielu aspektach nie jest rajem beztresowego życia, to jeden z najważniejszych powodów dlaczego ludzie wolą żyć gdzie indziej i nawet gdy nie jest im łatwo - nie chcą wracać. 

Miałem na co dzień (nadal mam) wiele sytuacji które wcześniej doprowadzały mnie prawie do szału, mimo że miały inny charakter niż opisane przypadki. Długo zajęła mi zmiana nastawienia że widocznie to ja powinienem się dostosować do tutejszych zasad a nie ludzie i zasady dostosować do mnie. Teraz jest łatwiej. 

 

Napisano

Proponuję podkreślić, pogrubić i napisać wielkimi literami słowa: Liverpool, Anglia, Dublin, Irlandia a następnie przykleić temat, może dzięki temu niektóre cyklooszołomy zrozumieją, że w Polsce nie jest tak źle, a na zachodzie tak różowo jak im się wydaje :P

 

 

Obawiam się, że któremuś w końcu zniszczę autko albo w furii obiję ryja albo co gorsza zabiję.

Radziłbym uważać, jeszcze gaśnicą dostaniesz po głowie albo coś takiego :P

 

 

Natomiast jeszcze co do Polski to chyba bym się nie odważył tam jeździć na rowerze, zbyt szybko jeżdżą auta i z wielkim polotem.

Może to kwestia przejaskrawienia Twojego opisu, może kwestia tego, że trochę już w życiu przejechałem i pewne rzeczy mnie nie ruszają, ale po przeczytaniu tego tematu mam wrażenie, że wolę jeździć na rowerze w Polsce, a nie w UK :P Naprawdę, ten kraj nie jest taki straszny, jak go niektórzy malują. :)

 

 

Napisano

Maniak,  masz rację, jestem nerwowy, ostatnio jakby bardziej, stad ten mój post na forum, nie wiem czy to ma być wołanie o pomoc, żeby czegoś głupiego nie zrobić, czy po prostu poprzez takie wygadanie - uspokoić się. Co do kraju, to opisuję UK. Nie mieszkam w Polsce. Jeżdżę w kraju, gdzie można by pewnie spodziewać większej kultury jazdy i pewnie tak jest, nie mam porównania do Polski niestety, nigdy tam na rowerze nie jeździłem. Auta jeżdżą znacznie wolniej niż w Polsce i ostrożnie, a mimo to mam takie przypadki....debili. Używam roweru regularnie, i muszę i lubię. W większości jest ok. Ale jak w jakimś dniu wskoczy  mi jakiś świr, to mam dzień spieprzony. Humor siada, zapał do wszystkiego, itd. Tak mam już. Natomiast jeszcze co do Polski to chyba bym się nie odważył tam jeździć na rowerze, zbyt szybko jeżdżą auta i z wielkim polotem. Tego w UK nie ma absolutnie. Może to kwestia, że są tak nauczeni, po prostu uczą się nie dla picu zdania egzaminu, a potem jazda wg własnego widzimisię, ale dla zasady, że tak trzeba, że to czemuś służą takie a nie inne przepisy. Po drugie tutaj są porządne mandaty za byle jakie przekroczenie szybkości, fotkę potem dostają ludzie do domu bez fizycznego kontaktu z policjantem, wiem, bo znajomi pokazywali. po 50, 100 funtów, szkoda ciężko zarobionej kasy. Tak, że noga przestaje być ciężka myślę, że po pierwszym mandacie. 

To wydaje mi się że problemem nie jest wyskoczenie kretyna pod koła tylko niestabilność własnej psychiki. Wg mnie są gorsze porażki w życiu czy choćby niewpowodzenia, które potrafią sponiewierać - co wtedy?

 

Ps. Jak mawiają: na stresy najlepsza jest baba :)

Napisano

Obawiam się, że któremuś w końcu zniszczę autko albo w furii obiję ryja albo co gorsza zabiję.

 

Mówisz to z taką łatwością, że mam nadzieję, iż pewnego dnia trafisz na kierowcę swojego pokroju i weźmiecie się za łby. Jeden trafi na ojom i może oprzytomnieje po miesiącu pod respiratorem, drugi trafi do pierdla i też może otrzeźwieje jak przez rok będzie czyjąś lalą. Na drodze będzie bezpieczniej, z korzyścią dla innych uczestników ruchu - dwóch niebezpiecznych mniej.

Kolego. Weź kubeł zimnej wody i wylej sobie na głowę, zanim komuś zrobisz krzywdę a sobie narobisz kłopotu. Jak tak chętnie będziesz do każdego wyskakiwał, to pewnego dnia możesz zobaczysz lufę pistoletu* przed oczami albo ktoś sprzeda Ci kosę pod żebra i na tym się skończy. A jeżeli nie panujesz nad swoimi emocjami w sytuacjach nerwowych, to - mówię to całkiem poważnie - porozmawiaj ze specjalistą, bo z relacji, którą przedstawiłeś, jesteś niebezpieczny dla siebie lub otoczenia.

 

* - mój kolega bawił się w strażnika teksasu i pewnego dnia mu fajka zmiękła...

 

 

Jak się zachowujecie w takich sytuacjach?

Jak na drodze spotyka się dwóch normalnych ludzi, to albo nic się nie dzieje, albo ktoś kogoś przeprasza, druga strona przeprosiny przyjmuje i wszyscy odjeżdżają z miejsca zdarzenia w spokoju, bez przekrwionych oczu i piany na ustach. Problemy pojawiają się, gdy normalny człowiek spotyka na drodze "nauczyciela" lub "nauczyciele" stają naprzeciwko siebie. I wtedy zaczyna się jatka, bluzgi obijanie komuś twarzy... Pomyśl. Gdy jesteś "nauczycielem" to nie masz szansy uniknąć takich sytuacji...

  • Mod Team
Napisano

Kłaniam,

 

Z perspektywy jazdy rowerem w UK i Polszcze bardziej bezpiecznie czuję sie w UK choć to właśnie tam a nie w Dzikiej Polszy zostałem potracony.

Jednakże to właśnie w Kraju-Raju wielokrotnie salwowałem sie ucieczka do rowu, lub byłem wymijany na żyletkę...

 

 

... lecz się chłopie bo z takim poziomem agresji jestes niebezpieczny dla siebie i społeczeństwa...

 

A jak masz problem to nagraj i zgłoś na policję. Za samosąd pójdziesz siedzieć, albo cogorsza oberwiesz w cymbał od innego, Tobie podobnego "edukatora".

 

Szacunek...

I.

 

Napisano

Proponuję podkreślić, pogrubić i napisać wielkimi literami słowa: Liverpool, Anglia, Dublin, Irlandia a następnie przykleić temat, może dzięki temu niektóre cyklooszołomy zrozumieją, że w Polsce nie jest tak źle, a na zachodzie tak różowo jak im się wydaje

To nie zachód, to wyspiarze ;)
Napisano

 

Akurat były światła, więc nieborak musiał przystanąć, parę razy walnąłem mu w szybę, potem przyszło mi do głowy, żeby mu rozpieprzyć lusterko, ale się zreflektował i dał nogę. O dziwo znalazł przygłupa, który widział jak napieprzam pięściami w jego szybę i pewnie uznał to za niestosowne, bo zaczął coś trąbić i migać światłami. Tego przygłupa wziąłem sobie na totalne zubliżanie mu na postoju.    Ale na taką powściągliwość mogę sobie nie zawsze pozwolić. Obawiam się, że któremuś w końcu zniszczę autko albo w furii obiję ryja albo co gorsza zabiję.

 

 

A nie wpadłeś na to że ten "przygłup" nie widział jak jesteś wcześniej najeżdżany przez samochód i widział tylko jak walisz w szybę samochodu? W takim przypadku mogło wyglądać że to Ty jesteś autorem ataku na kierowcę a nie odwrotnie. Następnym razem może być nawet i gorzej - rzucisz się na czyjeś cztery kółka i ich właściciela, "solidarni" kierowcy wysiądą i będą chcieli Ciebie powstrzymać - może nawet z bardzo nieprzyjemnym skutkiem. 

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...