Skocz do zawartości

[opony]Zimowe


Badek

Rekomendowane odpowiedzi

@, W przypadku jazdy głównie miejskiej opona Smart Sam powinna dać sobie radę, gdyż trzeba brać pod uwagę poruszanie się po odśnieżonych odcinkach. Schwalbe Winter odradzam.

 

Na zimę kupiłem sobie Kenda Nevegal w rozmiarze 2.35. Miałem zamiar wziąć Kedna Kinetic, ale sklep dał ciała i przysłał Nevegal... Postanowiłem sobie zostawić.

mklos1 dzięki za odpowiedź, ale kurczę co rusz, to inna odpowiedź, do tej pory z tego co znalazłem na forum to ludzie opisywali, że jeśli jest szansa na trafienie na lód, to tylko opony z kolcami, dlatego w ogóle żadnych innych pod uwagę nie brałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opinie są sprzeczne bo ludzie nie wiedzą o czym piszą :)

Opona bez kolców nie oferuje przyczepności na lodzie, chyba że przelecisz siłą rozpędu przez mały odcinek zlodowaciałego podłoża, nie przyspieszając, nie wykonując żadnych gwałtownych manewrów. Jeśli ktoś pisze że jeździ na oponach bez kolców w takich warunkach to jedynie ściemnia.

Jeśli jesteś pewien że podłoże będzie zaśnieżone albo pozbawione śniegu, asfaltowe to możesz jeździć na oponach mtb z grubym bieżnikiem. Ja tak robiłem przez wiele lat, bo nie było oblodzenia. 

Obecnie korzystam trzecią zimę z opon zimowych kolcowanych w mieście, codziennie dojeżdżając do pracy. Raz jest cieplej raz zimniej, raz odcinek odśnieżony, raz zaśnieżony, raz sypany solą i potem zamarznięty itd. Nigdy nie wiem na co trafię. W takim przypadku jedynym bezpiecznym rozwiązaniem są opony z kolcami. Możesz trafić na rozmarzający kawałek śniegu który rozleje się na asfalcie i przymarznie co równoznaczne jest z glebą, możesz trafić na koleiny samochodowe które wielokrotnie użyte przez samochody zmieniają się w ubity na beton i na powierzchni zlodowaciały śnieg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tobo, wiem niejako z doświadczenia jako pieszy, czy kierowca że zimą w mieście to róźnie może być, raz może być sucho, a nazajutrz rano chodnik i ulica zlodowaciałe, że iść strach. Zeszłej zimy bywało tak oj bywało i to nie raz, a ja muszę dojechać do pracy w 1 kawałku i nie zastanawiać się czy dojadę, a  w razie czego zawrócić, to nie tak ma wyglądać, jak rekreacyjna jazda w terenie. Dlatego też na już na początku wybrałem jednak oponki kolcowane, a z tego co pisałeś to jednak warto zainwestować w Ice Spikery. Chyba własnie te opony kupię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomniane marathony od Schwalbe to opony z kolcami ale bez klocków bieżnika - dobre na odśnieżone ale zlodowaciałe miejskie szlaki.  Opony dobre do miejskich hybryd, crossów i trekkingów. Jak będzie śnieg to będzie cyrk. W takich warunkach liczy się trakcja a nie opory toczenia. I tak z reguły jedzie się ostrożniej i wolniej, bez przyspieszania i ostrego deptania w korby. W mieście może być zdecydowanie bardziej zróżnicowane podłoże i moim zdaniem szkoda się stresować. Jeśli możesz sobie pozwolić na kolcowanki kup takie pełnokrwiste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

mklos1 dzięki za odpowiedź, ale kurczę co rusz, to inna odpowiedź, do tej pory z tego co znalazłem na forum to ludzie opisywali, że jeśli jest szansa na trafienie na lód, to tylko opony z kolcami,

 

Bo to prawda. Jednak napisałeś, ze jeździsz głównie w mieście, a to zmienia nieco postać rzeczy, bo bardzo wiele odcinków masz regularnie utrzymywanych "na mokro". Gołoledzie "totalne" nie są u nas szczególnie częstym zjawiskiem (szczególnie w dużych miastach), więc nie uważam, aby opona z kolcami do miasta była bezwzględnie konieczna. Podstawowy problem warszawskiej(*) zimy, jaki zauważyłem w zeszłym roku, to zamarznięte koleiny na DDR'ach, gdyż odwilże są u nas częste. To jest podstawowy problem, dlatego opona z klockami jest niezbędna. Opona bez godnego bieżnika sobie nie radzi, bo nie dość, że się ślizga, to jeszcze nie jest w stanie wydostać się z takiej koleiny.

Opony z kolcami nigdy nie miałem, więc nie jestem w stanie powiedzieć jak trwałe są kolce w przypadku jazdy po odśnieżonym asfalcie lub kostce. Podejrzewam, że nie jest to bez znaczenia na trwałość okolcowania.

 

Wydaje mi się, że dokonałeś dobrego wyboru. Jak kolce spiszą się w Gdańsku - zobaczymy.

 

(*) - Różne samorządy różnie podchodzą do zagadnienia odśnieżania, więc trzeba się odnieść przede wszystkim własnych obserwacji i doświadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powiem tak:posiadam ice spiker pro na tyl i przód.Jest genialnie.Nieważne czy jest to lód,snieg czy cokolwiek innego.Zdarzyła się też parę razy jazda po asfalcie.Ostre wjazdy na kraweżniki nie zepsuły opon.Z przedniej straciłem tylko 2 kolce,z tyłu jest komplet.Opony jest szczególnie przy pierwszym razie bardzo ciężko założyć,w ogóle się nie poddają.Zakladając samemu niestety pociołem sobie ręce.Wysokie zaspy brałem bez większych problemów.Opony na razie mam jeden sezon.Jeżdże naprawdę ostro.Mam nadzieję że pomogłem.Jak coś to pisać na pm :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zamarznięte koleiny na DDR'ach, gdyż odwilże są u nas częste. To jest podstawowy problem, dlatego opona z klockami jest niezbędna. Opona bez godnego bieżnika sobie nie radzi, bo nie dość, że się ślizga, to jeszcze nie jest w stanie wydostać się z takiej koleiny.

Opony z kolcami nigdy nie miałem, więc nie jestem w stanie powiedzieć jak trwałe są kolce w przypadku jazdy po odśnieżonym asfalcie lub kostce. Podejrzewam, że nie jest to bez znaczenia na trwałość okolcowania.

 

Zamarznięte koleiny to rzeczywiście problem, ale nie klocki, a kolce rozwiązują ten problem, powinny być 4 rzędy, a nie tylko po środku. Co do samej odporności, to dopiero pod koniec kwietnia zmieniłem opony z zimowych na letnie. Różnicy w mieście nie odczułem, nawet na mokrym asfalcie można było hamować tak jak na normalnych oponach.

 

Sent from my ASUS Transformer Pad TF700T using Tapatalk 4

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opony kolcowane to podstawa bez nich można sobie zaszkodzić i nawet nie wie się kiedy. Na początku poprzedniego sezonu zimowego byłem jednak odmiennego zdania - uważając je za zbytek. Kończyłem dłuższy wyjazd w temperaturach bliskich zera, warunki były zmienne więc zachowywałem na trasie pełną czujność, starając nie gubić trakcji na śliskich odcinkach. Dawałem radę do momentu zejścia z roweru, gdy moja czujność 4 metry od domu zmierzyła się z  gołoledzią, wykonałem efektowną acz bolesną ewolucję kończąc tyłkiem na twardym chodniku. Tocząc się w bólach do domu zreflektowałem swoje poglądy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@Tofi, Zmrożone koleiny nawet Smart Sam łyka jak młody pelikan, nie mówiąc już o bardziej terenowym bieżniku. Kolce na oponie to nie czekany... Opona musi się mieć na czym wspinać. Jedyne z czym sobie nie poradzi bieżnikowana opona bez kolców to tafla lodu, na której można stracić zęby.

 

Podkreślę że mowa jest o jeździe w mieście, dlatego do tematu wyboru opony trzeba podejść przez pryzmat lokalnej polityki odśnieżania - mówiłem o tym. Jak już napisałem wcześniej, w Warszawie praktycznie wszystkie ulice utrzymywane są na mokro/czysto, więc o niebezpieczne odcinki jest trudno - chyba że na drogach wewnętrznych, gdzie zarządca przysłowiowo leci w kulki... Tutaj po prostu opony z kolcami byłoby mi szkoda, bo wiem, że w większości przypadków będzie jechać po asfalcie. Natomiast gdybym był na prowincji, gdzie często drogi utrzymywane są na biało, to kolce są jak najbardziej wskazane, gdyż ubity śnieg przez koła samochodów potrafi być równie śliski jak lód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... opony zkolcami to bardziej w góry niż na pomoże.

Opona z kolcami nie ma konkurencji wśród innych opon, nawet tych z najbardziej agresywnym bieżnikiem, ale nie wyposażonych w kolce. Pomoże i na Pomorze, bo nie tyle miejsce użytkowania opon jest istotne, a warunki śniegowo-lodowe.

Z własnego doświadczenia polecić mogę Schwalbe Ice Spiker - oczywiście, na oba koła!

Użytkuję je dość intensywnie już trzy sezony, niemal wyłącznie na ubitym (zlodowaciałym) śniegu czy wręcz na odcinkach lodu, w jakie obfitują lokalne drogi w górach, odległych kategorii zimowego utrzymania. Całkiem nieźle na tych oponach jeździ się też i po świeżo spadłym i nieubitym kilkucentymetrowym śnieżnym puchu; a jakie radosne skrzypienie sanny się przy tym roznosi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w Krakowie też ulice utrzymane na czarno, chodniki odgarnięte, utrzymywane na czarno ale zdarza się breja pośniegowa.

Ale za to na ścieżki rowerowe nikt się nie zapuszcza z odśnieżaniem Nawet jak jest DDRiP z pionową krechą to pionowa krecha na poziomym gruncie jest granicą gdzie się odśnieża. Podczas intensywnych opadów śniegu odwrotnie niż w przepisach najczęściej korzystam z jezdni bo chodniki a o ścieżkach nie wspominając są nieprzejzdne.

Ostatnia zima była "ciepła" brak mrozów poniżej -15C, śnieżna (śnieg jak spadł to nie znikł prawie przez całą zimę tylko dosypywało) i długa. Taka kombinacja pozwoliła na jazdę całą zimę. Jeździłem na takiej kombinacji: z przodu Kenda Nevegal (nawet ok) z tyłu CST taka niby semi-slick Środek z gęstą agresywną jodełką, boki z agresywnymi klockami. Tu też było prawie ok.

I też mi po głowie chodzi jak poprawić trakcję. I jak kolce spiszą się w takich warunkach: 23km w jedną stronę co daje ~700km/miesiąć, Z czego ponad 15km po drogach utrzymanych na czarno, około 7-8km po ścieżkach/chodnikach. Nie zajadę takiej opony już przed nowym rokiem po 1500km?

Problemy z jazdą miałem 3 razy. Raz gdy przy -5C padał deszcz - darowałem sobie jazdę rowerem. Drugi raz gdy przy -10C była mgła, na głównej posolone, na chodnikach i ścieżkach lodowisko (raz zaliczyłem żużlową jazdę bokiem z oparciem na pięcie ale i tak koniec był na tyłku). Trzecie to intensywne opady mokrego śniegu ponad 10cm i podjazd 9%, praktycznie brak trakcji tylnej opony na ubitej przez samochody koleinie, szukałem trakcji w kopnym śniegu.

Nie bardzo wiem w co iść. Nevegale już zajechane i trzeba chcąc nie chcąc coś kupić. i dylemat czy na moje warunki kolce czy agresywna opona terenowa?

 

Edit: Jeszcze mam jedno pytanie. Kopny śnieg - mnie się jeździło średnio przednie koło trzeba pilnować aż ręce bolą, a widziałem ludzi na holendrach i na "szosach" z cienkim oponami z symbolicznym bieżnikiem, którzy szli przez taki śnieg jak po sznurku. Jest sens ładowania się 2,3 cala w zimie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszałem się na kolcowanych oponach 5-6 miesięcy, z czego codziennie ok 20 km przez jakieś 5 miesięcy. Przebiegi miesięczne ok 500 km, w mieście, z czego znaczna część km po odśnieżonych asfaltach (ulice i chodniki). Daje to więc 2500-3000 km rocznie na kolcach. Po dwóch sezonach łby kolców nie są już tak ostre jak nowych ale opona i tak z powodzeniem nadal może być używana. Pierwsza zimówka jaką miałem miała jakieś 10 lat, była już mocno sfatygowana - parciejąca guma, gniazda kolców rozbite - mimo tego bez problemu używałem ją jeden sezon. 

W tym roku będę jeździł na kolcach skuterem, przebiegi miesięczne podobne. Pracownik serwisu powiedział mi że użytkował swoje opony przez 3 lata, wtedy zaszła konieczność wymiany. Przebiegi dzienne ma prawie dwukrotnie większe, skuter wielokrotnie cięższy od roweru, rozwijane prędkości dużo wyższe, przyspieszenia, podłoże praktycznie wyłącznie asfaltowe i bezśnieżne.

"U mnie" bardzo wiele osób używa opon kolcowanych (sprzedaje się ich kilkaset kompletów w sezonie) i poza sporadycznymi przypadkami reklamacji z powodu zgubionych kolców ludzie nie mają zastrzeżeń do żywotności tego typu opon. A praktycznie żaden rower w nie "obuty" nie porusza się w terenie - wyłącznie miejskie przejazdy do pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz co wybrać?

1. Schwalbe Ice Spiker 26x2.1

http://allegro.pl/schwalbe-opona-zimowa-ice-spiker-26x2-1-304-kolce-i3616664596.html

2. KENDA K1013 KLONDIKE WIDE 26x2.10

http://allegro.pl/kenda-k1013-klondike-wide-26x2-10-opona-zimowa-ct-i3614288753.html

Cena podobna, Kenda wydaje się mniej agresywna z mniejszymi oporami toczenia. Nie wiem czy na moje warunki (raczej lekkie) i długie przebiegi ~50km/dzień nie byłaby lepszym rozwiązaniem, zawsze to mniej potu wylanego.

A może opcja 3 jest jeszcze lepsza?

3. KENDA K946 KLONDIKE STANDARD 26x1.95

http://allegro.pl/kenda-k946-klondike-standard-26x1-95-opona-zimowa-i3614256217.html

Tutaj już jest całkiem przyzwoita opona "szosowa", którą można się podeprzeć też w cięższych warunkach.

Cały czas piszę o asfalcie utrzymanym na czarno/mokro i o chodnikach ścieżkach rowerowych z kopnym śniegiem lub błotem pośniegowym. Lód zdarza się raz, może trzy razy na sezon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a nie starczą Ci bez pro?

 

Ja nie chce PRO :) Podałem tylko najwyższy model, "zwykłe" Ice Spikery też są jak dla mnie bardzo drogie - 180zł za sztuke, ale jaki fejm na ulicy jak jedziesz po lodzie  :woot:

 

600zł za komplet bym nie dał, no jakoś na opony to szkoda mi wywalać tyle kasy, wolałbym biegówki kupić (jeśli mówimy o jeździe dla sportu, a nie dojeździe do pracy)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mam takie pytanie - potrzebuję opony do jazdy zimą po mieście w Gdańsku - w 90% po ścieżkach rowerowych

Po pierwsze w jakiej okolicy będziesz jeździł, bo o ile główna oś (Grunwaldzka, Zwycięstwa) powinna być regularnie odgarniana, tak górny taras leży nieruszony (ewentualnie przypadkiem odgarnięty).

 

Odnośnie lodu, to jest kilka tygodni, gdzie ścieżki to lodowisko, ale ciężko przewidzieć takie warunki i jak długo się utrzymują. Patrząc p doświadczeniach z ostatnich lat jakość utrzymania nie jest dobra, spóźniają się z odgarnianiem lub nie odgarniają mimo potrzeby. Najgorzej jak nie odgarną, w dzień się zacznie topić, ludzie rozjeżdżą, a w nocy zamarza w lodowe koleiny (nad morzem była masakra, nieźle rzucało i koniec końców leżałem).

Tutaj trochę przykładów jak źle bywało:

https://picasaweb.google.com/bonozekker/ZimoweUtrzymanieDrogRowerowych2010

https://picasaweb.google.com/bonozekker/DrogiRoweroweZima201011

https://picasaweb.google.com/bonozekker/DrogiRoweroweZima20112012

Możesz też przejrzeć wątek na Skyscraper City gdzie też pojawiały się zdjęcia z zimy (nie tylko moje ;) ): http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=606614

 

Zużywanie się kolców jest faktem. Być może zależy od opony, ale moje Marathony Winter (28x1,6) po kilku sezonach środkowe rzędy mają mocno zjechane. Zeszłej zimy dawały niewielkie oparcie i teraz przygotowuję się do wymiany (zewnętrzne idą do środka, a na zewnątrz nowe). Jak ktoś chce to mogę zrobić zdjęcia i podać przejechany dystans.

 

Jeśli chodzi o wybór opon, moje marathony są nie najgorsze na równe i twarde nawierzchnie. Częściowo ubity lub topniejący śnieg to tragedia. Na lodzie bez rewelacji, ale idzie się wybronić przed glebą. Jeżeli masz koła 26" i nastawiasz się na każde możliwe warunki, to ich nie bierz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Po kilku sezonach" to raczej bardzo dobry wynik (chyba że rower więcej stoi niż jest używany :)

Jeśli założymy np że para takich opon kosztuje 400 zł (czyli jednostkowo dużo) i używasz ich powiedzmy trzy sezony to wychodzi po 133 zł rocznie. Pytanie jak ten wydatek wygląda co do sumy na tle innych zakupów rowerowych poczynionych przez cały rok albo tylko na sezon letni. Może jeśli ktoś kupuje super budżetowy rower z maksymalnie wycyckanej skarbonki to takie 133 zł jest dużą kwotą. Jednak jeśli sprzęt jest lepszy to wydatek 133 zł "znika w tłumie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...