zekker Napisano 3 Sierpnia 2014 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2014 Jak widzisz ten przepis na "zakopiance" w Gaju czy innym Libertowie. Zdajesz sobie sprawę co się stanie jak ktoś nagle będzie chciał wyhamować z ponad 100-ki?? Kiedyś to przeżyłem i nie chcę więcej.I to jest sedno sprawy, bo znając życie było tam ograniczenie do 60-70km/h. Dodając przyklejanie się do zderzaka, mamy co mamy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jaca911 Napisano 3 Sierpnia 2014 Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2014 Za ciemniaka przepraszam to na ocieplenie stosunków międzyludzkich. Nie będę dalej drążył Twoich wypowiedzi pod wzgledem używanych wyrażeń. Może tak Twoja specyfika wypowiedzi. Nie takie zwroty w wersji pisanej nie pasują i pewnie dlatego drażnią i traktowałem Cie jako agresywnego. Ale jak pisałem ocieplmy stosunki, a ja będę unikał czytania Twoich postów przez pryzmat języka. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KrisK Napisano 4 Sierpnia 2014 Udostępnij Napisano 4 Sierpnia 2014 Jak widzisz ten przepis na "zakopiance" w Gaju czy innym Libertowie. Zdajesz sobie sprawę co się stanie jak ktoś nagle będzie chciał wyhamować z ponad 100-ki?? Kiedyś to przeżyłem i nie chcę więcej. No i tu powinniśmy zacząć rozwalać tą absurdalną dyskusję. Na jakim przejściu na zakopiance można jechać 100? Jak widzę 70 to jadę jak przepis stanowi czyli zwalniam już przed spokojnie i na 70 mam 70 i jak muszę wyhamować z 70 przed przejściem nie ma problemu co więcej ci za mną też nie maja ponad 100 na budziku. Jakoś nie wyobrażam sobie świateł na każdym przejściu na zakopiance i innych wciąż powszechnych u nas bidautostradach i ich sensu.... Co do pieszych blokujących samochody to największą bolączką kierowców w Krakowie jest Czarnowiejskiej na której podobno piesi powodują korki. I rzeczywiście tam piesi są niemal cały czas bo studenciaki idą z i do autobusu i na tramwaj i wszędzie tym przejściem. Ale prawda jest taka że nigdy nie jest tak żeby za tymi przejściami było pusto w "godzinach korków" Ale walczą o światła bo piesi powodują korki. Jest to oczywista bzdura bo korki są powodowane przekombinowanym skrzyżowaniem z alejami i parszywymi światłami na Czarnowiejskiej i dalej a w/w przejście jedynie odciąża te dwa punkty ale niech im będzie że światła coś rozwiążą. Może jak by to były taie 8s. cykle to... Ale u nas sie nie da. CO do waszych lęków o wtargnięcia to posłużę się nielubianym przez Beskida porównaniem do Niemiec.. Jakoś tam pieszy to święta krowa w kropki bordo.... Ale jakoś tam mam mniej (w zasadzie to nie zanotowałem ani jednego) przypadków wtargnięć.... U nas dość częste są próby desperackiego wejścia pod koła gdzie nawet z prędkości 30km potrafią koła zamiałczeć. A u nich wchodzi się na przejścia bezrefleksyjnie! Naprawdę można zamknąć oczy i iść. Czy omawiany przepis spowoduje armagedon na drogach? I skąd ta różnica? Ano tam nie trzeba "wtargnąć" bo następny stanie... U nas jak się pieszy zatrzyma przy przejściu ma szanse zapuścić korzenie. Kierowcy jadą wolniej i płynniej i nieraz nie trzeba nawet stawać bo piesi przechodzą w tempo a ponieważ kierowcy z zasady ustępują to piesi nie boją się wejść na przejścia jak auta cą 50 m od przejścia i przechodzą zanim w ogóle dojedziemy więc zdjęcie nogi z gazu załatwia sprawę. Co więcej wyprzedzanie na przejściach też nie jest tam normą więc pieszy nie staje po przejściu każdego pasa żeby zapuścić żurawia czy nie chce go ktoś zabić. Miałem okazję mieszkać koło typowo pieszego rondelka gdzie ludzie szli non stop. Korek sie robił.... Ale ten korek jechał i nie zajmował więcej niż jedna faza świateł... A naprawdę tam ludzie szli niemal bez przerwy. Kierowcy powolutku wjeżdżali na przejście w luki między pieszymi i wszystko płynęło. Piesi co ważne nie podbiegali do przejścia żeby zdążyć przed ruszającym autem. Tu kolejny klucz do zagadki. Pieszy wie ze zwolni kroku jak auto ruszyło i wejdzie przed następnym które zwolni/stanie więc nie podbiegają i nie murują przejść ba czasem dochodząc do przejścia dają znak żeby pościć aut i przejeżdża jedno oni przechodzą kolejne..... U nas jak się zwolni przed przejściem to nagle z krzaków potrafi ktoś wbiec bo widzi że pieszy an przejściu był puszczony to on też chce bo następny kulturalny trafi się za kilka minut i bach pod koła się ładuje w momencie kiedy już jest trudno zahamować bez stresu. Tu dochodzimy do kolejnego aspektu. "na zachodzie" przejścia są widoczne okolica przejścia jest widoczna. U nas często piesi wchodzą na jezdnię z i dopiero ich widać bo wchodzą z egipskich ciemności. U ich pasy widać w środku zimy o północy na totalnym zadupiu z odległości kilkuset metrów. Walą po oczach aż sama noga z gazu spada. U nas w środku miasta trzeba się domyślać ze tam ktoś coś namalował tydzień temu. Dalej to tam nie widziałem przejść wychodzących prosto "z parkingu". Mnie najdalej trzy dni temu zaskoczyli piesi będący na takim przejściu i mimo że wiedziałem że tam jest przejście i że jechałem 30/h to nie miałem szans im ustąpić pierwszeństwa bo widać ich było ich jak wjechałem już na przejście. Ale ten o tym że pieszy ma zawsze pierwszeństwo jest niezbędny. Czy dobry? Obecny jest wdłóg mnie dość dobry ale niestety polska jest krajem głupców. Jeśli an przejsciu widocznym z Agatką dziecko stoi na pasach i stoji tak długo ze decyduje się zrezygnować z przejścia i iść na światła nadkładajac ponad 5min drogi to znaczy że kierowcy są głupi. Są kraje gdzie chęć wejścia sygnalizuje sie postawieniem nogi na pasach i wystarcza (u nas teoretycznie też tak jest wiec nie ma problemu z wtargnięciem podchodzę do przejścia stawiam nogę na pasach i następny pojazd staje ale nie u nas) U nas wtargnięcie jest słowem kluczem. Jakiś czas temu an w/w przejściu (tam jest 40) przechodziłem i z mojej lewej kierowca zwolnił a z prawej był dość daleko żebym przeszedł przed nim jak by jechał 40 więc z marszu wszedłem na przejście bez cienia skrępowania a ten pajac zaczyna hamowanie z piskiem jak już stanął to się wychylił i znaczą mi wygrażać ze mu wtargnąłem i stwarzam zagrożenie. Nie barzo miałem dobry humor więc zmieniłem kierunek i podszedłem z nim podyskutować na temat racji.... Pan zmienił ton a jak kierowca który mnie pościł ( a że nie tylko łysy to jeszcze wydziarany ) Podjechał i zapytał pana czy ma wysiąść i mu wpier...za taką jazdę bo tu dzieci chodzą to nasz bochater w BMW nawet przeprosił.... Infrastruktura jest do poprawy to fakt bo trudno ustąpić pierwszeństwa komuś kogo nie widać. Złodzieje farby którzy rozcieńczają ja tak ze ściera sie po tygodniu a odbłyskowa jest do wyschnięcia powinni zostać skazani za próbę morderstwa i to seryjnego. Ale przepis jest niezbędny b kierowcy nie myślą i nie wykazują sie kulturą. Niestety. Sami sobie jesteśmy winni. Teraz sprawa będzie jasna. Przejście i człowiek obok trzeba zwolnić do prędkości ślimaka. @@beskid, Kilka razy pisałeś ze wychodzisz an frajera czy jakoś tak... Wiesz co ja sobie z tego robię? Tak naprawdę frajerami są ci debile cwaniaczki. Jadąc kulturalnie większość ludzi mijanych ma tobie zdanie dobre. Ty jesteś spokojniejszy. Paliwa palisz DUŻO mniej. Auto sie mniej zużywa.... A dojedziesz może z 2min po nich... A może i nie I wiele innych.... Frajerem jesteś tylko i wyłącznie w oczach nie ogarniętych pajaców i frustratów... Więc jakby mały problem.... Mi nawet dziadek jadący taś taś nie przeszkadza za bardzo... Owszem czasem sobie pomyśle o nim nie najlepiej ale to koniec mojej agresji bo stracę 2-3 min a on być może właśnie zyskuje wolność. Jak się w Niemczech zgubiłem i jechałem 20/h w szczycie szukając jakiegoś punktu orientacyjnego to NIKT nie zatrąbił nie wyprzedzał chamsko i nie zajeżdżał drogi... U nas jak czasem szukam adresu to wszystko w/w doświadczam. Problem z tym przepisem zaczyna się i kończy w momencie wsiadania do auta. To jest problem z jakim nastawieniem wsiądziemy dziś do samochodów. Spróbujcie. Spróbujcie dzisiaj jechać tak jakby ten przepis obowiązywał. Zapewniam was że nie spadnie wam korona nie będziecie jechali dużo dłużej a uśmiech i podziękowania pieszych wynagrodzi wam te 2-3min stracone. W Krakowie kolejne skrzyżowanie (pod pocztą główną) straciło światła jak ostatnio jechałem to piesi płynnie przechodzili miedzy autami i tramwajami a korków nie było.... pomimo że o tej porze zawsze tam był koreczek jak trza.... Pod Bagatelą nie ma świateł i wcale nie ma większych korków a płynność jest większa niż jak światła były a pieszych tam nie brakuje. Co więcej z mojej obserwacji wynika że jednak wtargnięć tam mniej bo przecież ludzie gnieżdżący się na czerwonym często nie wytrzymywali i ruszali (zazwyczaj nerwy puszczały im właśnie jak pojawiał się jakiś pojazd) Jak pierwszy raz jechałem do Niemiec to się bałem ich przepisów... Ludzie mine oszczegoali przed pieszymi wskakującymi pod maskę... W ogóle mówili ze tam to trzeba się spinać i uważać..... Wiecie co.... Kocham tam jeździć. Jeździ się spokojnie an luzie człowiek odpoczywa... Nikt nie "rzuca się" pod koła jak twierdzi wiele osób. Naprawdę tam przypomniałem sobie że jazdę nawet po mieście można lubić.... Przestawiłem sie i zacząłem ich stylem jeździć u nas i nie boli. NAPRAWDĘ A wszystko zaczyna sie i kończy w waszych głowach. W tym jakie macie nastawienie wsiadając do auta i na rower. A tak na marginesie to tam jak lazłem po ddr to nikt na mnie nie wjechał ani nie krzyczał ani nie wyzywał... Delikatne dzwoneczek albo przepraszam ja przepraszałem i z uśmiechami się rozstawaliśmy... Jest taki pogląd że BMW to nie auto a stan umysłu. Niestety u nas duża cześć kierowców rowerzystów ale i pieszych ma stan umysłu Bardzo Małych W...... I to jest sedno problemu. Gdybyśmy zaczęli zachowywać się względem siebie kulturalnie to mogło by nie być żadnych przepisów i też by było. A jak byście się wybierali do Krakowa to uważajcie na równorzędne skrzyżowania bo pojawiają sie z dnia na dzień bez żadnej informacji o tym Ostatnio Krowoderska/Szlak A ma być ich więcej.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kadargo Napisano 4 Sierpnia 2014 Udostępnij Napisano 4 Sierpnia 2014 Zgadzam się absolutnie. Tylko małe uzupełnienie. Jak jedziesz 20km/h w szczycie, szukając "niewiadomoczego" a masz lokalne tablice, to poznasz dźwięk wszystkich klaksonów. Podobnie jest jak "zaśpisz" na zielonym. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
flash1234 Napisano 24 Sierpnia 2014 Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2014 Bezczelność na drogach , Przepraszam że odkopuję, ale nazwano mnie tu burakiem i ogólnie większość mnie zjechała więc chciałem to wyjaśnić w 100% https://www.google.pl/maps/@53.428665,14.551887,3a,49.8y,140.48h,81.22t/data=!3m4!1e1!3m2!1sjxMxRAdZI7as2O_v2OEuAw!2e0?hl=pl to jest link do tego skrzyżowania. Ja miałem zielone, rowerzysta po prostu przejechał na zielonym poprzednie skrzyżowanie , a nie zauważył że tutaj też są światła i miał czerwone Pozdrawiam i ku przestrodze Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niedzwiedz1 Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Jakbym pisał wczoraj wieczorem, to chyba nie obyłoby się bez inwektyw... Po godz. 20, nieoświetlona droga dwujezdniowa poza obszarem zabudowanym, asfaltem jedzie sobie nieoświetlony rower, kóry widziałem dobrze tylko z tej okazji, że na poprzednich światłach stałem na pole position, a on wyjechał z poprzecznej ulicy pod latarnią. Odblaski na pedałach mial i tyle. Wydawałoby się, że nie ma o czym pisać, batman jakich wielu. Ale... chcąc go uświadomic trąbnąłem raz i z braku reakcji za chwilę położyłem rękę na klaksonie i wlokłem się za nim dobre 10-20 sekund. Sluchawki czy totalne odmóżdżenie? Po tym czasie łaskawie zjechał na pobocze i ze zdziwieniem odwrócił głowę w moją stronę, nie wyglądał jakby wiedział o co chodzi... Ciekawe czy na jakimś forum rowerowym lub rowerrystycznym wczoraj ktoś nie napisał: jadę sobie spokojnie, odblask jakiś mały mam to pewnie mnie widać, a tu jakiś debil klakson dusi mi sa plecami... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
venom2000 Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Wczoraj to trafiłem na debila w samochodzie firmy KONSALNET który najpierw zajechał mi bezczelnie drogę a następnie gdy wyraziłem swoją dosadną opinię o nim i jego zachowaniu on wyskoczył z tekstem że stwarzam ZAGROŻENIE poruszając się ulicą i nie jestem użytkownikiem drogi!! WTF ?? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aopa85 Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Typowy przykład warsiawiaka - król kierownicy, co ma klakson i nie omieszka go użyć.(uwielbiam takich co trąbią mi już od rana po oknami- to taki sposób porozumiewania?!) Może cykliście zepsuło się światełko czego nie był świadom?!, wystarczyło przez szybę mu to powiedzieć ( często to robię. Co rowerzysta zrobi z tą wiedzą nie wiem ale mam czyste sumienie). Zresztą do kogo te pretensje? - miejscu w którym byłeś kończą się Reguły! Życzę ci miłego dnia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
BikoBiko Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Otóż to. Światełko też ma prawo się zepsuć, urwać się itd. Zresztą to samo dotyczy samochodów - przedwczoraj wyprzedziła mnie Pani w toyocie i nie miała jednego stopu z tyłu. Na najbliższych światłach dogoniłem , zapukałem w szybę i poinformowałem Panią, że nie ma stopu z lewej. Pani podziękowała, co z tym zrobiła nie wiem, ale to już jej sprawa. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Ale... chcąc go uświadomic trąbnąłem raz i z braku reakcji za chwilę położyłem rękę na klaksonie i wlokłem się za nim dobre 10-20 sekund. Sluchawki czy totalne odmóżdżenie?Po prostu zlanie trąbiącego buraka Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niedzwiedz1 Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Kiedyś z pozycji roweru upominałem ciemniaków, ale jak usłyszałem "przecież mam lampkę, tylko w domu leży" (cóż za logika postępowania...) to przestałem. Sam już nie wiedziałem czy gorszy jest brak odpowiedzi połączony z tępym/niezorientowanym wyrazem twarzy czy taka odpowiedź. Teraz jadę i się nie przejmuję, ale w samochodzie takich nie trawię, bo potem przez takich pacanów opinie o rowerzystach są takie, a nie inne. Ale przecież wszystkie batmany tak naprawdę mają lapmki, tylko one przed chwilą się zepsuły lub wyczerpały im baterie. Tylko to nie była oświetlona osiedlowa uliczka, a nieoświetlona dwujezdniówka za miastem. I również mam czyste sumienie - czy delikatne, czy mocne trąbienie, czy dwa zdania przez szybę - i tak pewnie by nie zrozumiał. Może jakby każdy (albo chociaż co drugi) kierowca na takiego trąbił to może założyliby jakąś lapmkę - jeśli nie dla widoczności i bezpieczeństwa to dla ciszy i spokoju. Typowy przykład warsiawiaka - król kierownicy, co ma klakson i nie omieszka go użyć. Rozumiem, że masz jakiś kompleks wiejskiego pochodzenia. Przykre. Jeżdżę nie od wczoraj rowerem, trochę mniej samochodem i królowie kierownicy naużywajacy klaksonu stanowią margines bliski wartości homeopatycznych. Jak ktoś na Ciebie trąbi to masz 99% szansy, że to Twoja wina, a nie jego widzimisie. Ale przecież lepiej tworzyć teorie o warszawiakach i królach szos niż zastanowić się nad swoimi błędami. Najwyraźniej lepiej by było jakbym go po prostu wyprzedził, a następny jadący za mną zgarnął go na maskę - byłby dobry kierowca co nie trąbi na głąba, zły co rozjechał na rowerzystę i biedny rowerzysta co lampki nie miał w ogóle, ale na pewno przecież się zepsuła lub zapomniał włączyć. Również życzę miłego dnia (i weekendu) @ZekkerJeśli pogonienie batmana (dla jego dobra) z "szybkiego" asfaltu uważasz za buractwo to bałbym się słuchać jakich słów używasz na określenie prawdziwego buractwa Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aopa85 Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 to pouczanie każdego na każdym kroku jest właśnie dowodem małomiasteczkowej natury ludzi do której się zaliczasz. Masz pewność że zrozumiał twój komunikat klaksonem? nadajesz jakimś klaksonowym alfabetem morsa? bałeś się mu to powiedzieć prosto w oczy? "Jak ktoś na Ciebie trąbi to masz 99% szansy, że to Twoja wina, a nie jego widzimisie." dziwne ale u mnie jest zupełnie na odwrót. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
parmenides Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 A mnie w środę, jadąc do pracy, urwała się tylna lampka i rozbiła w drobny mak. Serio. To był dzień, więc to nie problem, ale jednak trudno byłoby to nazwać bezczelnością, czy batmaństwem:) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
blat23 Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Mi też kiedyś się tylna na przejeździe przez tory urwała. To był wieczór. Ale miałem jeszcze drugą zaczepioną z tyłu w innym miejscu. Innym razem lampka na dynamo przestała działać w środku drogi do domu. Było jeszcze z 10km i po zmroku. Nie miałem akurat przy sobie zapasowej piasty z prądnicą... Także, przypadki się zdarzają. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
BikoBiko Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 To i ja napiszę że z miesiąc temu też mi się tylna urwała gdzieś na dziurach rano i jakoś żaden burak na ostatnich 4 km nie zatrąbił, fakt że miałem przednią i kamizelkę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mklos1 Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Typowy przykład warsiawiaka - król kierownicy, co ma klakson i nie omieszka go użyć. Żeby mieć zaszczyt nazywać się "warsiawiakiem", rodzina musi mieszkać w Warszawie min 3 pokolenia. Czyli przy założeniu, że rodzina sprowadziła się do Warszawy zaraz po wojnie, to "warsiawiacy" dopiero się rodzą... Rodowitych "warsiawiaków" z dziada pradziada jest podobno około 5-10%, różne źródła różnie podają... Po pierwsze. Warszawa to w dużej części ludność napływowa, więc ten styl jazdy to kompilacja tego, co przywieźli mieszkańcy ze swoich rodzinnych stron. Zatem zanim zaczniesz robić uwagi pod adresem tych czy innych regionów naszego kraju, sprawdź czy czasem ziomkowie z Twojej okolicy nie dokładają swoich 3 groszy... Po drugie. Jak trochę pojeździsz po kraju, to niestety znajdziesz miejsca, w porównaniu z którymi warszawscy kierowcy są kulturalni i jeżdżą bezpiecznie. Do meritum... Zjawisko batmaństwa jest nagminne i niebezpieczne. Mimo że nie popieram używania klaksonu w formie przedłużenia języka, tak w tej sytuacji użycie jest dopuszczalne. Miałem już w życiu dwie sytuacje, gdzie zdjąłbym takiego batmana z drogi. Obie sytuacje miały miejsce podczas mijania się z innym samochodem (najbardziej niebezpieczna sytuacja). Pierwszego batmana uratował fakt, ze jechałem pod górkę i na zakręcie, więc wolno, drugi zauważyłem w ostatniej chwili dałem po heblach... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Shmitt Napisano 10 Października 2014 Udostępnij Napisano 10 Października 2014 Szczególnie teraz gdy dni coraz krótsze będą -zwyczaj bycia nieoświetlonym, czy nie posiadającym odblaskowej kamizelki jest dla mnie kompletnym nieporozumieniem i brakiem wyobraźni. Oczywiście nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa, gdyż na drogach jak wszędzie wariatów nie brakuje, nawet w dzień, ale udawanie "cichociemnego" jest okropieństwem dla innych użytkowników dróg. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
realkrzysiek Napisano 11 Października 2014 Udostępnij Napisano 11 Października 2014 Nie wiem, czy jest sens z koniem się kopać, jak kto tam uważa, ale zwracanie uwagi trąbieniem to jak straszenie zająca w lesie, który żadnych wniosków nie wyciągnie. Cholera sam nie znoszę batmanów, miałem wiele przygód, włącznie z pijanym na środku drogi śpiącym pod rowerem, a wieś, że żywej duszy nie ma, wołanie policji nie ma sensu, bo nie przyjdą, za daleko i cholera samemu człowiek nie wie, co zrobić. Blisko Warszawy, dobra trochę przesadzam, ale za elektrownią w Dębe. Ściągnąłem z drogi razem z rowerem, bo co miałem zrobić, zostawić? Wszystko fajnie, ale żeby ten rower miał choć jakiś element odblaskowy, nie miał, a pijany miał szczęście. Dobra, moje przygody nie ważne, każdy jakieś tam ma i stwierdza, iż batman to nie jednostka, to plaga. Z jednej strony ludzie oświetleni, że gały wykręca, a z drugiej nic nie widać i wszystko dlatego, że władza i każdy z nas się uparł, że musi być lampeczka. No fajnie, ale wojna o lampeczkę trwa dobre 10, a może więcej lat i każdy widzi jaki koń jest. Więc może zamiast się pienić i kopać z koniem warto byłoby zacząć toczyć wojnę o przymusowe odblaski. Nie kamizelka, bo nie ma się, co łudzić, że założy, ale odblaski przyczepione na stałe do roweru, czy to naklejki, czy inne dziadostwo, ale ważne żeby było. Niech policja rozdaje i przykleja, samemu możemy rozdawać, jak bardzo chcemy komuś pomóc, w końcu 5 zł za metr odblaskowej taśmy, którą można podzielić na wiele kawałków to nie taki wielki wydatek, jak to zrobi kilkadziesiąt osób to można sobie przekalkulować ile ubędzie zombi na drogach. Naklejki widać z daleka i czasem o wiele lepiej niż batmana drugiej kategorii, czyli z lampeczką dającą może 1 lumen światła. Warto zauważyć, że batmanem każdy z nas może zostać, bo bateria się akurat rozładowała, albo jak u mnie lampka się oderwała i pojechałbym bez światełka, na szczęście rowerem, którym nie zapuszczam się daleko, ale też byłbym batmanem, z tym, że rower ma naklejki i mnie widać. Odbijają światło nie gorzej od świecącej lampki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 11 Października 2014 Udostępnij Napisano 11 Października 2014 Jeśli pogonienie batmana (dla jego dobra) z "szybkiego" asfaltu uważasz za buractwo to bałbym się słuchać jakich słów używasz na określenie prawdziwego buractwa W 90% obtrąbiony nie ma pojęcia za co, więc w większości przypadków klakson to upust frustracji. Tłumaczenie się, że to dla jego dobra, to zwykłe wymówki mające uzasadnić użycie dźwięku ostrzegawczego. Ja się nauczyłem ignorować takich frustratów. Jeżeli nie chce Ci się pogadać z takim batmanem, to przynajmniej nie chwal się na forum jaki to jesteś kozak z klaksonem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
beskid Napisano 11 Października 2014 Udostępnij Napisano 11 Października 2014 Ja się nauczyłem ignorować takich frustratów. Na znaczną część środowiska nie trzeba trąbić czy zwracać uwagi. Nie ma to jak w takim temacie przyznać się do bycia "obtrambianym" Tak na marginesie to coraz więcej samochodów jedzie na "dziennych" w czasie i warunkach do tego nie upoważniających a tu się dziwicie rowerzystom. Lata świetlne miną o ile w ogóle to nastąpi zanim to zjawisko zniknie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Jaca911 Napisano 11 Października 2014 Udostępnij Napisano 11 Października 2014 Klasyką są światła dzienne we mgle w samochodach z... automatycznymi światłami. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 11 Października 2014 Udostępnij Napisano 11 Października 2014 Na znaczną część środowiska nie trzeba trąbić czy zwracać uwagi. Nie ma to jak w takim temacie przyznać się do bycia "obtrambianym" Jeżeli jazdę zgodnie z przepisami uważasz za coś czego trzeba się wstydzić, to co mogę powiedzieć Dlaczego zakładasz, że każde obtrąbienie jest efektem mojego złego zachowania na drodze? Ja piję do tych którym się śpieszy i wymuszają zrobienie miejsca na drodze (mimo że jadę z maksymalną dozwoloną, a miejsca zbytnio na wyprzedzenie i tak nie ma). Błąd popełnić zdarza się każdemu i nie czepiam się w takich sytuacjach klaksonu. Czepiam się ludzi, którym coś nie pasuje lub próbują "uczyć", ewentualnie mają wrażenie, że mają rację. Z pierwszym zdaniem w pełni się zgadzam. Także trąbiący to margines, bo mimo wszystko większość jest w miarę normalna. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
beskid Napisano 11 Października 2014 Udostępnij Napisano 11 Października 2014 @zekker tak to zabrzmiało stąd moje założenie. Widać błędne więc nie ma tematu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niedzwiedz1 Napisano 11 Października 2014 Udostępnij Napisano 11 Października 2014 to pouczanie każdego na każdym kroku jest właśnie dowodem małomiasteczkowej natury ludzi do której się zaliczasz. Masz pewność że zrozumiał twój komunikat klaksonem? nadajesz jakimś klaksonowym alfabetem morsa? bałeś się mu to powiedzieć prosto w oczy? "Jak ktoś na Ciebie trąbi to masz 99% szansy, że to Twoja wina, a nie jego widzimisie." dziwne ale u mnie jest zupełnie na odwrót. Okiełznaj swoją chorobę psychiczną zanim zabierzesz się do odpisywania. W poprzednim poście dajesz upust swojemu kompleksowi wiejskości i wymyślasz od warszawiaka króla szos co to źle robi bo nie poucza ustnie przez okienko, a w następnym wymyślasz pouczanie na każdym kroku i małomiasteczkowość. To jakaś forma rozdwojenia jaźni i jako osobę chorą powinniśmy Cię tolerować czy po prostu udajesz debila większego niż jesteś? Powiedzieć prosto w oczy się nie bałem, po prostu wiedziałem, że to i tak nie przyniesie skutku. Jeśli natomiast uważasz, że 99% trąbienia nie jest z winy obtrąbionego to może po prostu się nie odzywaj - najwyraźniej cudujesz nie wiadomo co na drodze i jeszcze masz pretensje, że ktoś zatrąbił (zamiast rozjechać...). Pewnie należysz do tych co wystawiają aromatyczny worek śmieci na klatkę schodową, parkujesz pod blokiem krzywo na dwóch miejscach i masz pretensje, że warszawiacy zwracają na to uwagę. No zwracają, jak ktoś chlew robi to przecież siedzieć cicho nie będą, ale chyba niestety takie uwagi też spływają po Tobie jak po kaczce, skoro nawet trąbienie uważasz za złośliwość. Chyba, że z tym trąbieniem ot tak "bo można" to jakiś lokalny folklor w Twojej okolicy, którego generalnie w Warszawie i jej, nawet dalszych, okolicach nie zauważam. Nie odpisuj, bo mam wrażenie, że dalsza polemika z Tobą i tak nie ma sensu - i tak zapewne nic nie zrozumiesz. A mnie w środę, jadąc do pracy, urwała się tylna lampka i rozbiła w drobny mak. Serio. To był dzień, więc to nie problem, ale jednak trudno byłoby to nazwać bezczelnością, czy batmaństwem:) Mam jednak wrażenie, że należysz do tych, którzy w takiej sytuacji nie jechaliby nieoświetloną dwujezdniówką za miastem. W 90% obtrąbiony nie ma pojęcia za co, więc w większości przypadków klakson to upust frustracji. Tłumaczenie się, że to dla jego dobra, to zwykłe wymówki mające uzasadnić użycie dźwięku ostrzegawczego.Ja się nauczyłem ignorować takich frustratów.Jeżeli nie chce Ci się pogadać z takim batmanem, to przynajmniej nie chwal się na forum jaki to jesteś kozak z klaksonem. Jeśli obtrąbiony nie ma pojęcia za co to świadczy to tylko o jego postrzeganiu świata i niskiej zdolności wyciągania wniosków. Ale to, że ktoś nie rozumie dlaczego ktoś na niego zatrąbił, że oznacza, że ten drugi dał upust frustracji. Aczkolwiek, jako rowerzystę, bulwersuje mnie taka rowerowa hołota, przez którą potem wszyscy mają gorszą opinię. Gadać, owszem, mi się nie chce z takimi co zapewne i tak nie zrozumieją. Ale kozaka to już sobie sam dośpiewałeś. Dlaczego zakładasz, że każde obtrąbienie jest efektem mojego złego zachowania na drodze? Ja piję do tych którym się śpieszy i wymuszają zrobienie miejsca na drodze (mimo że jadę z maksymalną dozwoloną, a miejsca zbytnio na wyprzedzenie i tak nie ma). Wiem, że to nie do mnie, ale odpowiem. Wiem z autopsji - na mnie nie trąbią, a jak już za trąbią to po szybkiej analizie dochodzę do wniosku, że albo popełniłem błąd, albo pojechałem zbyt agresywnie i zaskoczyłem kogoś swoim manewrem. Ale do tego potrzeba trochę pokory, której brak niestety jest mocno lansowany przez środowiska rowerowe... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 12 Października 2014 Udostępnij Napisano 12 Października 2014 Gadać, owszem, mi się nie chce z takimi co zapewne i tak nie zrozumieją. Ale kozaka to już sobie sam dośpiewałeś.Skoro nie zrozumie jak się z nim pogada, to tym bardziej nie zrozumie klaksonu, więc to był upust Twojej frustracji. Czytając takie wypowiedzi tylko utwierdzasz w przekonaniu, że jesteś kozak na drodze lub najzwyczajniej w świecie tollujesz na forum. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.