Skocz do zawartości

[piesi]wymijanie na drodze rowerowej


Rekomendowane odpowiedzi

staram sie poruszac po lasach, bezdrozach I sciezkach rowerowych. zauwazylem, ze na sciezkach, rowerzysci sa traktowani jak zlo konieczne, przeszkoda i intruz. przyklad? sciezka rowerowa wzdluz jeziora malta w poznaniu. doskonale oznakowana(znaki pionowe I ppziome), rownolegle biegnie sciezka spacerowa gdzie rowerzysci, teoretycznie, wstepu nie maja. oczywiscie sciezka spacerowa, przy brzegu jeziora, z laweczkami swieci pustkami. za to, droga rowerowa, wrecz przeciwnie. tabuny spacerowiczow, biegajace pieski i co najgorsze - nieodpowiedzialni rodzice z malymi dziecmi. wczoraj, jadac wlasnie ta droga, przede mna spacerowala sobie cala szerokoscia sciezki wesola rodzinka z ich mala pociecha. no trudno, trzeba zwolnic, zachowac szczegolna ostroznosc, stosowac zasade ograniczonego zaufania. tak tez zrobilem. zwolnilem, zadzwonilem dzwonkiem i zaczalem wymijac wesola gromadke. na sygnal dzwonka rodzice tylko na mnie spojrzeli jak na wariata, za to maluch siup mi wprost pod kola. udalo mi sie w jakis ekwilibrystyczny sposob ominac "przeszkode" i wyladowalem w krzakach. nic nikomu sie nie stalo, rower tez caly. podnosze sie, otrzepuje sie i co slysze? "ty ch...u, jak jedziesz.

I co tu zrobic? bic? przepraszac, za to, ze sie jedzie rowerem po drodze rowerewej? ignorowac?(ja tak zrobilem)? a co w przypadku kiedy cos komus sie stanie, albo uszkodzeniu ulegnie rower? jak sobie radzicie z takimi sytuacjami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to jak widze kogos na "mojej" sciezce z daleka to zwalniam, bo juz sie przyzwyczailem ze nie przepuszcza... Dobrze ze mam w rowerze stukanie zabkow o lancuch to przynajmniej cos tam ktos tam czasem przepusci... Ile razy jak jade na rowerze to przejezdzajac kolo pieszych z wieksza predkoscia niz 5km/h to slysze: "Boze, jak te wariaty jezdza na tych swoich rowerach". Przyklad? hmmm.. Jade sobie sciezka rowerowa i widze starszego pana ktory idzie sobie srodkiem owej sciezki (w Warszawie) i jako ze ja nie lubie dzwonic na ludzi (dla mnie to jest dosyc hamskie, moze dlatego ze nie lubie jak ktos na mnie gwizdze i inne tego typu rzeczy) to przestaje krecic korba, i zazwyczaj czlowiek przedemna slyszy ze trzeba jednak zejsc.. Niestety nie ten starszy pan. Zaczyna sie wymijanie 10 minut bo akurat musialo to sie trafic przy przystanku w Centrum czyli cholerny tlok po ze tak powiem szarym chodniku. No, trabnalem na niego, odwrocil sie caly czas idac i mowi do mnie: "Co jest o, mi z tego roweru." No to ja tam pare slow z nim zamienilem, jednym slowem nie interesowale mnie to, ze jest starszy skoro on sie tak do mnie odzywa.. Tyle odemnie..

Pozdrawiam :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooo Widzę że kolega też ma ten problem :)

 

Ja również czasami znajdę się na malcie, i od strony stoku od samego początku koło galerii aż do źródełka  jest dla rowerów droga i niżej dla pieszych. 

Czasami jadąc z kolegami, przyznam się szczerze, że po prostu przejeżdżając koło ludzi, krzyczymy że miejsce dla pieszych jest chodniku obok... 

Jedni to przyjmują do wiadomości i schodzą w miarę możliwości, jeszcze inni mają Cię w dupie a jeszcze inny najchętniej by naali za to że się w ogóle. odezwałeś... 

Tak więc 2 kółko dla takiego Pana, jest lekko mówiąc nie przyjemne... Chyba nikt się nie czuje dobrze odwracając się i widząc 3 rowerzystów jadących wprost na Ciebie.Od razu niemiły Pan wie gdzie jego miejsce... Jak się ma traktować kogoś kto Ci naubliża dla tego że powiedziałeś mu kulturalnie że tutaj nie powinien chodzić bo przeszkadza rowerzystą/ rolkarzom. Policja też kilka razy była na malcie, ale dopiero po interwencji rowerzystów, zaczęli w danym dniu pouczać ludzi że tu się nie powinno chodzić... Jak pisze kolega, na ścieżce tej węższej nie zobaczy się żadnego rowerzysty, rolkarza, skejta i piorun wie co jeszcze. Wszyscy zmechanizowani jeżdżą u góry na szerszej ścieżce. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ddr na Malcie to jest farsa. Jakby tam kiedyś się pofatygował patrol policyjny, to by zrobił roczny plan mandatowy w jeden dzień. Akurat tamtędy nie jeżdżę, ale w niedzielę wracałem z Tuczna właśnie przez Maltę slalomem - nawet nie ma człowiek siły zwracać uwagi tym co się pienią, że za szybko się ich mija. Z drugiej strony rowery też jeżdzą po trasach dla pieszych. Moim zdaniem sprawę rozwiązałyby zakazy ruchu pieszego co 50 metrów albo zmiana koloru nawierzchni ddr na czerwoną. Szkoda miejscówki, bo asfalt i warunki do jazdy na Malcie są idealne.

 

Co do mijania pieszych w normalnych warunkach (bo na Malcie to raczej tylko slalom pozostaje) to ja grzecznie mówię przepraszam. Na normalnych ddr pieszych nie ma aż tak wielu - czasami tylko się jakiś inteligent trafi. Do starszych trudno mieć pretensję - oni juz nie ogarniaja co się dzieje, więc co najwyżej kulturalnie można zwrócić uwagę, żeby wiedzieli na przyszłość. Nie ma się co ekscytować.

 

Na ścieżkach mieszanyc (typu np. trakty leśne na Malcie) to piesi mają pierwszeństwo więc tym bardziej pozostaje grzecznie przeprosić. W przeciwieństwie do dzwonka (którego sam nawet nie mam) ludzie bardzo sympatycznie reagują jak się ich poprosi o odsunięcie - często jeszcze słyszę, że przepraszają, ze zajęli całą drogę.

 

Jak w polu widzenai są dzieci to już w ogóle trzeba zwolnić i być przygotowanym na najgorsze - dzieciaki mają 1000 pomysłów na minutę i robią zanim pomyślą. Sam wiem, po swojej córeczce, że dziecka nie da się upilnować w 100%, a przecież na smyczy nikt dzieciaków prowadził nie będzie.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ddr na Malcie to jest farsa. Jakby tam kiedyś się pofatygował patrol policyjny, to by zrobił roczny plan mandatowy w jeden dzień.

 

juz 2 razy miajelm patrol na tej drodze. sami mieli problem, zeby przejechac ze wzgledu na spory ruch pieszy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak jest w innych częściach kraju, ale w mojej mieścinie (Koszalin) wiele zależy od sposobu oznakowania i konstrukcji dróg rowerowych. Tam gdzie są one tylko wydzielone białą linią z chodnika piesi najczęściej w ogóle nie zwracają uwagi na to jak idą.

Jeśli nawierzchnia ścieżki jest z czerwonej kostki lub jeszcze lepiej - tartanu, ludzie dosyć się pilnują. Rzecz jasna zdarzają się wyjątki, ale na ogół wystarczy delikatna sugestia dzwonkiem, by delikwenci usunęli się z drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malta to nie jest miejsce do jeżdżenia rowerem w okresie letnim. Proponuję położyć kreskę na tę okolicę i jeździć gdzie indziej. Nie ma drugiego tak niebezpiecznego miejsca w Poznaniu. I nic się z tym nie zrobi, bo nikt nie egzekwuje znaków i podziału ścieżek na rowerową i pieszą. Co innego jesienią i zimą - wtedy to znakomite miejsce do trenowania.

A co zrobić w sytuacji z pierwszego posta? Opier.... od góry do dołu, raz za łażenie po ścieżce rowerowej, dwa za niepilnowanie dzieciaka. Nic to nie pomoże, ale przynajmniej ulży :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Lublinie na ddr wzdłuż Bystrzycy to samo, miejsce idealne żeby pospacerować z rodzinką i nie tylko zwłaszcza w ładną pogodę, da się nawet zapomnieć na chwile że jest się w ogóle w mieście. Wszystko by było elegancko gdyby nie.. tak szczerze to nawet nie wiem co, bo nie mam pojęcia co sobie myślą ludzie idący na środku drogi rowerowej z co chwila powtarzanymi znakami poziomymi że nie da się tego przeoczyć. Już nawet nie liczę ile razy hamowałem awaryjnie bo w ostatniej chwili ktoś nie patrząc w tył w prawie ostatniej chwili wchodził ze ścieżki dla pieszych mi pod koła, nie wspominając o tym że tak samo jak pisał autor ścieżka pieszych jest totalnie pusta podczas gdy ddr skupia na sobie od rowerzystów poprzez matki z wózkami, całe rodziny z psami, szalonymi gimnazjalistkami a na emerytach toczących swój rower kończąc. Często i gęsto jest tak że ludzie się odwracają widzą mnie na rowerze po czym bez żadnej reakcji odwracają z powrotem głowę i dalej przed siebie. Kończy się to zazwyczaj tak że jestem już na tyle wku*&^% że przyśpieszam specjalnie i mijam po lewej albo prawej pieszych na odległość milimetrów albo zahaczenia ubrania i natychmiastowego zajechania drogi po wyprzedzeniu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A co zrobić w sytuacji z pierwszego posta? Opier.... od góry do dołu, raz za łażenie po ścieżce rowerowej, dwa za niepilnowanie dzieciaka. Nic to nie pomoże, ale przynajmniej ulży :).

jestem przekonany, ze akurat w tej sytuacji, opie...l z mojej strony moglby wywolac niechciane skutki. to akurat byl delikwent, do ktorego ewidentnie nie trafia sila argumentu. uwierz mi, ze nie chcialem probowac czy argument sily podziala. postanowilem nie wdawac sie w dyskusje, z kims, kto zaczyna "znajomosc" od epitetow. starzeje sie chyba;)

 

a co w sytuacji jak profilaktyka zawiedzie? chcac uniknac rozjechania pieszego, ktory wesolo wchodzi pod kola roweru na sciezce, zaliczamy solidna glebe. rower poodzierany, wlasciciel jeszcze bardziej...co dalej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

thomcio, sorry, ale jeśli doprowadzasz do takiej sytuacji, że pieszy albo dzieciak powoduje twój upadek, to po prostu nie umiesz przewidywać sytuacji na drodze.

Dzieci traktuje się jak psy - reagują identycznie, raz że nie wiadomo co zrobią w danej chwili, a dwa, to w momencie usłyszenia nieprzewidzianego odgłosu z boku ZAWSZE skręcą w kierunku dźwięku, to jest instynktowny odruch.

Jeśli już przejeżdżasz przez Maltę latem, to pogódź się z tym, że musisz jechać wolniej i uważać na pieszych łażących jak święte krowy i puszczających dzieci luzem, z tym się nic nie zrobi. To jest teren spacerowy i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie że nie jest to teren spacerowy... Jest to droga dla rowerów. I na początku i na końcu, jest odpowiedni znak, który mówi kto gdzie ma się poruszać. 

Jeszcze jak by Ci piesi, chodzili po prawej stronie... Ale po co, najlepiej środkiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym innym prawo, czym innym praktyka. W Poznaniu nigdy nie byłem, ale mam wrażenie, że podobną bajkę mamy w Krakowie na Błoniach. Dla zobrazowania sytuacji, obrazek: http://files.karnet.krakow.pl/obiekty/o/1_blonia-krakowskie.jpg

 

Chodnik szeroki, wręcz nie wiem po co aż taki, a i tak masa ludzi pcha się na część dla rowerów. Tyle dobrze, że w razie czego jest gdzie uciekać. Ale żeby nie było pięknie, ogrom rowerzystów zamiast jeździć po "swoim terenie" zachowuje się jak święte krowy. I nie żeby tylko niedzielni. Jak widzę w godzinach szczytu grupkę zajmującą praktycznie całą szerokość DDRiP w lajkrze, ze sprzętem za który można by kupić kilka samochodów, nóż się w kieszeni otwiera. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcint96 --> Preferuję zdroworozsądkowe podejście. Jeśli na jakiejś wiosce jest zarośnięta szutrowa "droga dla rowerów" i zakaz jazdy na szosie, a ja jadę szosówką, to to ignoruję. Jeśli tabuny pieszych nad Maltą uniemożliwiają jazdę, to tamtędy nie jeżdżę, a jeśli już jadę, bo chcę tamtędy wyjechać z Poznania, to jadę wolno i na nich uważam. Co mi da to że "mam prawo", jeśli walnę w kogoś i sam się poobijam? 

 

Fenthin --> Malta latem jest gorsza niż Błonia :). Tą alejką szczególnie w weekend idą całe tabuny na plażę i do knajp, i tam się faktycznie nie da przejechać, mimo że jest tam zakaz ruchu pieszych. Ale skoro nawet policja nie reaguje, to nie da się tego wyegzekwować. A skoro się nie da, to nie ma co szarpać sobie nerwów i trzeba się z tym pogodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba też zdać sobie sprawę, że nawet gdyby tam nie było tych nieszczęsnych pieszych, to i tak Malta latem nie nadawałaby się do jazdy sportowej, bo ciągle pozostają tam dzieci na rowerach, rolkarze, którzy dopiero się uczą itp.

Sam ostatnio najgroźniejszą sytuację miałem tam z małym berbeciem, który jechał rowerem przed swoją babcią i nagle postanowił zrobić "kółko" wjeżdżając mi wprost pod koła - na szczęście odległość była na tyle spora, że dałem radę go ominąć, ale gdybym był o te 5m dalej, to mogłoby być nie wesoło.

 

Tak jak pisze Klosiu - Maltę trzeba omijać szerokim łukiem w sezonie letnim - jazda tam jest bardzo ryzykowna, chyba że jedzie się 10km/h z rodziną na spacerek. Znacznie lepiej jest na Malcie w laskach - ruch pieszy jest tam dość mały i można nawet sobie pojeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piesi pieszymi a co powiecie o rolkarzach?

Pominę nawet to że w świetle prawa rolkarz jest pieszym ale pieszy przynajmniej zachowuje jakiś tam "tor".  Wymińcie rolkarza który się buja z boku na bok od krawędzi do krawędzi.

Oczywiście wbite w łeb słuchawy więc na żadne gwizdy czy dzwonki nie reaguje.

Zresztą sami rowerzyści nie są lepsi (dwie paniusie jadące koło siebie całą szerokością i prowadzące konwersację).

Z tych też powodów unikam ścieżek jak zarazy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś przejechałem lajtowe 20km w terenie, ale oczywiscie z terenu musiałem niestety wyjechać na scieżke i pierwsze co: Jakiś staruch kurde jedzie wolniej niż ide środkiem DDR gdzie wszyscy tną powyżej 25km/h, ja gwiżdze, jeszcze 10m przed jego tylnim kołem ale nic, no dobra wjechałem w obok w lasek, że miałem rower do DH to spoczko.. No i jade po tych korzeniach i stromszych zjazdach, kiedy on ciut niżej po lewej stronie patrzy na mnie jak na debila ktory "zwyczajnie nie mógł przejechać koło niego". No niestety nie mogłem, bo gdybym mógł to bym go bez słowa minął. Jeszcze jak go minąłem to specjalnie chamsko mu zahamowałem przed kołami, żeby ogarniał co się dzieje to on tylko wymamrotał: "W Dupe ruchany szczeniak jeden" i się zatrzymał.

Druga sytuacja:
Jade sobie DDR 25km/h, jak wszyscy inni trzymam się stałej prędkosci za kimś przedemną i sobie jade na lajcie, pani przedemną skręciła, ja pojechałem prosto i pierwsze co widze to kolesia z dziewczyną ktorzy jadą z naprzeciwka i koleś kaskader szpanuje umiejętnosciami na rowerze i prowadzi z nią konwersacje patrząc na nią, ja dzwonie, dzwonie, DZWONIE, KRZYCZE a on w ostatnim momencie na tą babke SRUU a ja się zatrzymałem, podjechałem i tylko powiedziałem: "Tak to jest jak chce sie szpanować cieciu jeden, na drugi raz patrz przed siebie, to tylko moja sugestia jezeli nie chcesz miec rozbitej bani, aha. Kaski też można w Warszawie kupić, dowidzenia, miłego dnia." Po tym na spokojnie do domu....

UWAGA: ŻADNA OSOBA W TEJ WARIACJI NIE DOZNAŁA OBRAŻEN, JEDYNIE PSYCHINCZYCH!

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piesi pieszymi a co powiecie o rolkarzach?

 

imo rolkarze stanowia raczej marginalny problem. tez chca gdzies realizowac swoja pasje, a maja do tego zdecydowanie mniej wyznaczonych miejsc. oczywiscie, to ze sa w mniejszosci, nie oznacza zwolnienia ich z myslenia I pamietania o innych uczestnikach ruchu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolkarze na ddr wg. mnie nie stanowią problemu i raczaj nie dziwię się, że poruszają się po ddr zamiast po chodniku. Z drugiej strony faktycznie niedzielni rolkarze stwarzają sporo zagrożenia - zwłaszcza jak jadaą w 2/3 osoby i widać, że to początek przygody z rolkami. Są tak zaaferowani jazdą, że w ogóle nie zwracają uwagi na otoczenie, wykonują dziwn skręty itp.

 

Kranczi... załamałeś mnie. W pierwszej sytuacji chyba korona z głowy by ci nie spadła jakbyś do takiej osoby podjechał i krzykonął przepraszam - jak nie działo z 10m to się z taką osobą zrównaj i zwolnij i powtórz procedurę... Takie chamskie zachowania tylko przekładają się potem na opinię o rowerzystach i pełno debili za kółkiem odreagowuje przejeżdżając autem na pełnej prędkości 10cm od roweru. Rozumiem, że Ty nigdy się nie zgapiłeś, nie zajechałeś nikomu drogi itp. naprawdę w takiej sytuacji zwykłe "przepraszam" nic nie kosztuje i można komuś kulturalnie zwrócić uwagę, a nie zachowywać się jak małolat.

 

Co do drugiej sytuacji to ok - faktycznie, też mnie irytuje jak parki zajmują całą szerokość ddr i nie ustępują miejsca jadącym z naprzeciwka. Trudno to wytłumaczyć zagapieniem się etc - to zwykła głupota i brak szacunku dla innych. No ale też nie trzeba zaraz z takimi tekstami na ludzi napadać.

 

naprawdę rozumiem, że pewne sytuacje czy to za kółkiem czy na rowerze są irytujące, ale naprawdę w wielu przypadkach można to załatwić na poziomie. Zwłaszcza jak idzie o osoby starsze to trzeba jednak stosować taryfę ulgową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja muszę przyznać, że mam mniej więcej tyle samo złych jak i dobrych doświadczeń na DDR. Kilka razy zdarzyło mi się jak jechałam z dużą prędkością jechać za Paniusia na miejskim rowerze, która sobie gawędkę przez telefon komórkowy ucina i radośnie jeździ od jednej krawędzi do drugiej... Irytujące, w ogóle jak ktoś jedzie w miarę wolno to mógłby się łaskawie trzymać prawej strony.

 

Równie często gdy się zbliżam do pieszych na ścieżce, bo się zapomnieli, i wołam "przepraszam" a oni ze skruszoną miną schodzą ze ścieżki...

 

Oczywiście mnóstwo hamowania prawie lecąc przez kierownicę też miałam przez wbiegającego psa czy człowieka.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcint96 --> Preferuję zdroworozsądkowe podejście. Jeśli na jakiejś wiosce jest zarośnięta szutrowa "droga dla rowerów" i zakaz jazdy na szosie, a ja jadę szosówką, to to ignoruję. Jeśli tabuny pieszych nad Maltą uniemożliwiają jazdę, to tamtędy nie jeżdżę, a jeśli już jadę, bo chcę tamtędy wyjechać z Poznania, to jadę wolno i na nich uważam. Co mi da to że "mam prawo", jeśli walnę w kogoś i sam się poobijam? 

 

taki zakaz jady dla rowerów b.często wynika ze sporej śmiertelności tej grupy uczestników ruchu w danym miejscu (brak pobocza itd)... więc może raczej zmodyfikuj szosówkę

zakładając szersze oponki, o ile rama i widelec pozwolą :thumbsup:

 

 

 

Ja to jak widze kogos na "mojej" sciezce z daleka to zwalniam, bo juz sie przyzwyczailem ze nie przepuszcza... Dobrze ze mam w rowerze stukanie zabkow o lancuch to przynajmniej cos tam ktos tam czasem przepusci...

 

 

 

osobiście stosuję podobną strategię, ale ostatnio notorycznie mam sytuację w której pojawia się trzeci uczestnik zdarzenia (dajmy na to ktoś w widocznej formie, od którego oczekiwałbym więcej rozumu), który wyprzedza mnie i owego pieszego slalomem, którąkolwiek bądź stroną, ignorując podział DDR/reszta chodnika, o włos mijając nas, a czasem kogoś z naprzeciwka...

 

wymijałem ostatnio pieszego ze szczeniakiem.... innemu się spieszyło, śmignął >20kmh i piesek wylądował pomiędzy nami, ja go spokojnie mijałem, on przeciął powietrze jak strzała, szczęśliwie piesek nie wpadł pod niczyje koła, a pieszy także nie doznał uszczerbku...

 

ja rozumiem że ludziom się do roboty spieszy, a czasem trudno dostrzec tego kogoś z wyskakującego pod kątem z naprzeciwka,

ale czy taktyka wyprzedzania (itd) nie powinna być zawsze możliwie bezpieczna? (tak jak kierując czymś z silnikiem o łącznej masie ponad tonę...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...