Skocz do zawartości

[Nadmorska Wyprawa Rowerowa] Kołobrzeg - Jastarnia, 16 - 22 lipca 2013


Swisstack

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Fakt (!) ale to o czym piszesz to "prowadzenie za rączkę" - wygodny nam się świat zrobił i tyle tfuuu...
Forum oprócz takich niepotrzebnych rozmów jak ta jest zawalone wręcz informacjami jak się dobrze spakować na wyprawę, co ubrać itd Część sam pisałem więc powtarzanie tego samego enty raz jest tylko stratą literek na klawiaturze.  Szczególnie komuś kto "rok się przygotowuje" do takiej wyprawy.
amen
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miło, że zrobił się taki dym w tym wątku;] kogoś to jednak obchodzi.

 

@anarchy - dziękuję za słowa konstruktywnej krytyki, jak już powyżej ktoś napisał, znalazło się kilka rad które z pewnością wezmę pod uwagę w przyszłości.

 

Co chciałem dodać:

Pierwsza podstawowa sprawa - lubię dużo pisać, niekoniecznie z sensem, ergo piszę dużo, i niekoniecznie z sensem. Staram się jednak po napisaniu i w trakcie pisania przeczytać to co napisałem. I jeśli dojdę do wniosku że robię z siebie idiotę zbyt mocno, to zmieniam co mogę żeby wyjść na idiotę trochę mniej. Widocznie uznałem, że nie robię z siebie idioty aż tak, żeby zaniechać pisania. No i zdjęcia. Pisanie jest doskonałym pretekstem do wrzucenia co lepszych zdjęć.

Tak, jesteśmy żółtodziobami - to był pierwszy tego typu wyjazd, co chyba gdzieś pisałem.

Z tym wąsem bym nie przesadzał, niektórzy nie zarastają mimo 50 lat na karku;].

Dramaturgia - oczywiście czasem próbuję ubarwić relację, rozumiem, że niektórym się to podoba, innych doprowadza do wymiotów - kwestia gustu. Ja się np. jaram. Nie piszę, że relacja jest dla wszystkich i że każdy ją z miejsca pokocha. Pisałem w pewien sposób, dostałem kilka ciepłych słów na ten temat, więc uznałem że nie ma co tego zmieniać (poza tym tak właśnie chciałem to pisać). A że nie ma czym się jarać? Patrz punkt drugi - MY jesteśmy żółtodziobami.

Dystans - to, że napisałem, że był to dzień próby i tak dalej - nie musiało oznaczać, że była to kropka w kropkę prawda. Dostaliśmy trochę po dupie, ot i wszystko, nic nam się nie stało i chyba nawet ciężko mi zarejestrować jakieś zmiany w ciele i umyśle tym spowodowane. Dla mnie właśnie te nadmiarowe i nieplanowane kilometry w ciemności były najlepszą przygodą. Ale nie byłem tam sam i np. mojej dziewczynie na mieszczuchu jazda po piasku i w błocie nie sprawiała takiej przyjemności jak mi. Powinienem przemilczeć?

Skala - oczywiście mogliśmy się porwać na więcej. Tylko, że wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy. Zrobić 40 km w ciągu dnia potrafi każdy głupi. Czy będziemy w stanie powtarzać to dzień w dzień przez tydzień? Była tylko jedna możliwość żeby się przekonać. Że dalibyśmy radę więcej? Skąd mogliśmy wiedzieć? Następnym razem będziemy nie tylko znali nasze możliwości ale i będziemy umieli postawić sobie osiągalny ale wciąż ambitny cel.

 

jeszcze raz do kolegi anarchy:

Nie mam pojęcia na jakiej podstawie wnioskujesz, że nie było frajdy, zabawy i spontonu? Gdyby nie było frajdy i zabawy, to byśmy sobie darowali cały wyjazd w połowie i olałbym pisanie o tym. Nieprawdaż? Uwierzcie, że znam mnóstwo ciekawych tematów, od warszawskich kierowców, przez dziekanat, różne projekty naukowo techniczne aż po zrzędzenie na niedorobienie opensourcowego oprogramowania. Gdybym uznał wycieczkę za niewartą opisywania - nie opisywałbym jej. Wy uznajecie ja za niewartą? Dlatego jej nie opisujecie;]. Przy okazji możecie zrezygnować z czytania.

 

rzędząca gburowata i odmienna rasa powinna zaś zrozumieć, że może ja też należę lub aspiruję do tego miana. A że może nie wychodzi mi to najlepiej? Pewnie bijecie mnie na głowę doświadczeniem;].

 

I nawiązując do ostatniego posta kolegi anarchy, który pojawił się w czasie gdy pisałem ten:

 

a) jeansy, sweterki, lowridery - nie jesteśmy zaprawionymi turystami i najzwyczajniej w świecie nie stać nas na to, żeby wyeliminować bawełnę i kupić szafę ciuchów rowerowych, rozłożyć ciężar po długości roweru itp. Miało być tanio, udało się, daliśmy radę.

B) przekażę dziewczynom uwagi na temat torebeczek i koszyka. Ja uważam, że lepiej było z nim niż bez niego. Oczywiście wiemy już, że  wibracje są tak potężne, że długopisy i latarki same się w koszyku rozkręcają, jednak wciąż jest to dodatkowy kawałek przestrzeni ładunkowej na drobne graty. Taka mała dygresja.

c) oświetlenie - jedyne co mogę powiedzieć, to "tak, wiemy".

 

@arekm - dzięki za głos rozsądku w dyskusji. Też uważam, że język i dramaturgia to własna sprawa piszącego.

 

Nie kłóćcie się chłopaki i dziewczyny o pierdoły. Każdy głos jest cenny. O ile jest podyktowany czymś więcej niż poczuciem wyższości albo innymi przyziemnymi sprawami. I pamiętajmy, że każdy kiedyś zaczynał. A że niektórzy zaczynali od wyjazdu na miesiąc do Mongolii z kompletem sakw i walczyli tam z niedźwiedziami i reniferami karibu - ja tam bym się bał. Wolałem zacząć od polskiego morza.

 

A hejty to hejty. Poznaję je po tym, że nic nie wnoszą.

 

Pozdrawiam

 

I na koniec komentarz do ostatniego posta anarchy:

Polecam czytanie ze zrozumieniem zwłaszcza tym, którzy najgłośniej do niego nawołują.

 

A teraz, już naprawdę na koniec - dzięki za podbijanie statów wyświetleń;].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

A ja się cieszę, że odezwał się sam autor wątku :)
Nie odezwał bym się ani słowem gdyby kolega arekm nie nadinterpretował mojego wpisu. No ale (jak już zresztą pisałem) dziś każda opinia odmienna od w pełni pozytywnej to "hejtowanie" (czy jak tam zwą to młodzi).
Nie odezwał bym się słowem krytyki gdyby ktoś nie próbował nam (społeczności tego forum) mydlić oczu "Wielką Wyprawą", rocznymi przygotowaniami itd. Dramaturgia słowa to może i sprawa piszącego, jeżeli pisze..do szuflady.
Nauczcie się Koledzy i Koleżanki, że trzeba brać odpowiedzialność (jakąkolwiek i choćby przed samym sobą nocą nie mogąc zasnąć) że jeżeli coś upubliczniacie - każdy może to ocenić po swojemu.
Dziś piszemy tylko dobre słowo? A to jakiś powrót cenzury mamy?

Ale po kolei: 
- sam napisałeś to tak jak by ta "wyprawa" była okupiona krwią, potem i walką o życie" - więc gdzie tu sponton i radocha? Ze zdjęć można tylko wywnioskować, że czasem się uśmiechaliście :) (przy okazji - jak to rzekła kiedyś moja znajoma: nie może być ciężko skoro na zdjęciach się uśmiechacie :) )
- podstawowe ubrania rowerowe dużo lepiej sprawdzające się na każdej wycieczce nie kosztują dużo - wie ten kto czyta forum lub próbuje się czegoś dowiedzieć ( szczególnie przed pierwszą wyprawą życia), w dodatku - jeżeli ktoś rok wcześniej zakłada taką imprezę to przez rok spokojnie nie szarpiąc się z budżetem skompletuje świetny zestaw (nie koniecznie całą szafę)
- oświetlenie roweru i możliwość zaistnienia sytuacji gdy trzeba będzie jeździć po ciemku jest tak oczywista jak zabranie łatek w trasę, mam nadzieję, że chłopaki (i dziewczyny) wyciągną z tego naukę
- co do koszyczka i torebki -widzę, że szybko się uczycie - i tu brawo
itd itd

Cała reszta to paplanina dla paplaniny. A co do nabijania "statów" mam nadzieję, że autor zauważył iż nie jest to bezpośredni wynik piękna opisu z wyprawy ( i z tego też wyciągnie lekcję).

ps: i tak trzeba się cieszyć, że np Roberto gdzieś zniknął od miesiąca i nie podjął się dalszego komentowania tej relacji :)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I nie jesteśmy tu wszyscy jedną Wielką Rodziną czy Grupą Przyjaciół.

 

Zawsze myślałem, że forum to czy jakiekolwiek inne, to zbiorowisko ludzi o podobnych zainteresowaniach czyli jakby na to nie patrzeć można to określić  mianem Wielkiej Rodziny. Dzięki kolego @anarchy że uświadomiłeś nam, mniej doświadczonym, gdzie nasze miejsce w szeregu.

 

Normalnie FALA jakaś czy co :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

hahaha
Chyba sobie coś dopowiedziałeś Kolego bzyko :) Nie jesteśmy grupą tylko i wyłącznie potakującą sobie grzecznie głowami "ślicznie, ładnie no, fajnie fajnie " - i to miałem na myśli. Jesteśmy Rodziną? Niech będzie - ale i w Rodzinie bywa różnie.

Ostatnią rzeczą jaką kiedykolwiek chciałbym to porównania czy wywyższanie/poniżanie.
Fala?sam tu na FR jestem od niedawna....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Zrozumienie znaczenia "przerost formy nad treścią" w przypadku upublicznionego relacjonowania wycieczki/wyprawy przychodzi z wiekiem i ilością pokonanych kilometrów. Na razie dla niektórych jest to niezrozumiałe i być może niestety takim pozostanie.
Człowiek mniej przestaje "jarać" się tym, że zatrzymał się na pizzę, loda i snickersa, a zaczyna bardziej tym, że wybrał trudniejszą, piaszczystą trasę, od tej łatwiejszej, asfaltowej. I że pokonał ją w trudzie i znoju, i że dzięki temu pokonał swoje słabości lub zobaczył piękny krajobraz. I wtedy dopiero jak czuje, że chce się tym podzielić, to robi to publicznie. Jeśli czuje inaczej, że "chciałby i mógłby, więcej i lepiej" - to chowa to do szuflady i rusza dalej. Bez zbędnych dramatów, "ochów i achów" :)

To tylko moje subiektywne spostrzeżenia w tym temacie.


PS. Rok przygotowań do 7 dniowej wycieczki po polskim Wybrzeżu? :woot:  Srsly? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jak piszesz, ale już obrzucanie błotem (nie twierdzę, że przez ciebie) w porządku nie jest i przynieść może skutek odwrotny. Delikwent zamiast połknąć bakcyla, zniechęci się a przecież nie o to chodzi.

 

I tak jak ktoś wcześniej napisał: każdy kiedyś zaczynał.

 

Co do stylu pisania, każdy ma jakiś swój, byle było to na jakimś tam poziomie. Jeżeli mnie coś nie zainteresuje to po prostu tego nie czytam na siłę. Przymusu nie ma.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

bzyko - wskażesz kto, gdzie i kiedy tu kogoś obrzucił błotem? Bo mam taki swąd pod skórą na plecach, że to mnie masz na myśli :) Chyba, że znów to tylko czyjaś (prywatna) odrobina dramaturgii dodana do dyskusji.

Panowi Koledzy, "prawdziwi mężczyźni", przyszli zdobywcy niezdobytego - zapytam wprost - gdzie Wy macie jaja?

A tak zupełnie na boku ale i w temacie - bardzo się cieszę , że temat się rozwinął i może niejednemu z nas coś z tego zostanie we łbach.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

@bzyko

A kto tutaj kogo błotem obrzuca??? Zwykłe wytknięcie podstawowych błędów, które powinno być tylko korzyścią dla popełniającego je.
A, że wspomniana relacja to przerost formy nad treścią i niepotrzebny dramatyzm, zgadzam się z Kolegą anarchy w 100%. Takie nasze prawo - zwłaszcza jeśli relacja jest upubliczniona - po to też istnieje to forum. Czasy cenzury i "za-mordyzmu" na szczęście już dawno minęły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, z tym błotem to może mnie poniosło trochę, ale @adamos sam piszesz, że teraz takie czasy Facebook, Playstation, że młodym się nie chce. Więc tym bardziej trzeba dać młodym szansę, nie ganić za byle co, nawet jeżeli się należy. Na to przyjdzie pora.

Swoją drogą nie dość, że jechali pierwszy raz taką trasę to dodatkowo z dziewczynami, więc z ich punktu widzenia była to "wyprawa" i cała ta dramaturgia mogła być też uzasadniona.

 

Zdarzyło mi się jeździć z ludźmi, którzy na co dzień nie mieli nic wspólnego z rowerem i wiem co to znaczy.

 

Swoją drogą autor tematu już odniósł sukces. Wiele tematów-relacji umiera na forum bez ani jednej odpowiedzi :thumbsup:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

To są studenci a nie przedszkolaki - to kiedy wprowadzać korekty? Jak dorosną, ukształtują swoje charaktery, przywary i zalety itd?

bzyko - bo Ty może za dobry człowiek jesteś :)
(Ty masz córkę a ja trzech synów: totalnych łobuzów, takich nie zagłaskasz - to jakoś kształtuje człowieka)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahahaha może coś w tym jest.

Nie ma sensu sztucznie przedłużać tematu. Z mojej strony tyle.

 

Ps: autorom tematu i Tobie @anarchy zazdroszczę kobiet  :thumbsup:. Mojej połowicy nie jestem w stanie namówić choćby na przejażdżkę. Sam muszę jeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, wrąbało mi 3/4 postu...

 

Chyba w 2008 (stary jestem, to i pamięć zawodzi), trochę poprawiłem latem 2011 roku przejechałem wybrzeże i pamiętam te dramtyczne chwile, kiedy... słyszałem, ile sobie ludzie winszują za pokój albo że na polu namiotowym chcą w sumie 25 pln od osoby...

Fragmenty prawie bez ludzi, po plaży i ciszy wspominam najlepiej, momentami było trochę ciężej, ale po wysiłku piwo lepiej mi wchodzi i lepiej śpię. Przy okazji ciągania się po mniej uczęszczanych miejscach znalazlem kilka miejsc, gdzie lubię wracać i gdzie potrafię wypocząć (bardzzo lubię plażę między Łazami a Dąbkowicami, dla mnie jest genialna ) :)

Później coś pisałem o moim przyszywanym chrzesniaku, który miał radość przeogromną , kiedy przejechał trasę mini lokalnego maratonu, zaimponował kolegom i przez chwilę ostro pocinali, ale później im przeszło... Ale dobrze, choć troche pojeździli, może kiedyś wrócą na rowery.

 

Jeśli ktoś będzie szukał wzroców do naśladowania, to polecam Macieja Czaplińskiego, stronę outland.pl czy niejakiego Waxmunda. I jeśli o mnie chodzi, to proszę nie powielać stylu R. Maciąga czy P. Strzeżysza. Ale to jeśli chodzi o mnie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkim bardzo dziękuję za zajęcie stanowiska w dyskusji. Tłumaczył się nie będę po raz kolejny. Jeśli ktoś nie chce czytać dalszych wypocin mych - jego prawo, proszę nie czytać. Jeśli uważacie za stosowne, żeby temat opuścił to forum, proszę bardzo, dostosuję się do zdania bardziej doświadczonych kolarzy. W końcu skoro piszę na tym forum, to do Was adresuję relację, nie interesuje was lub nienawidzicie mnie (;)) - nie mam po co się tym z Wami dzielić.

 

I chciałbym podziękować tym kilku osobom (mam nadzieję że to zaledwie wierzchołek góry lodowej, i że zarówno osób, które hejtują, krytykują konstruktuywnie jak i tych, którym podoba się, jest zdecydowanie więcej niż się tutaj wypowiedziało), które nie mają mojej relacji nic do zarzucenia, lub choćby nie boli ich ona tak bardzo jak co poniektórych. Wasze zainteresowanie jest dla mnie bardzo cenne i to choćby właśnie dla Was - garstki zainteresowanych warto pisać.

 

Informuję również, że jakoś nie zamierzam zmieniać formuły relacji. Jeśli kogoś to boli (vide chwycił go skurcz) to polecam np. oglądać obrazki, ew. czytać podpisy i nie przejmować się resztą. Mieliście okazje zapoznać się z moim "stylem pisania" lub jego brakiem. Jeśli kogoś w ogóle to nie obchodzi, to proszę bardzo. Może nie czytać. Ale prosiłbym takie osoby o wstrzymanie się od dalszego komentowania. W myśl zasady "nie znasz, nie oceniaj" i inne takie. Jeśli chcielibyście napisać coś, co ktoś (Wy lub nie Wy) już wcześniej napisał, myślę, że wszyscy, a przynajmniej większość, zgodzą się ze mną, że oszczędzicie czasu sobie i innym po prostu rezygnując z pisania. Mogę wam odpowiedzieć już teraz - wiem, słyszałem - przerost formy nad treścią. Powtórzenie czegoś cztery razy nie wzmaga u mnie rozumienia;].

 

Znów się rozpisałem, a miałem ochotę pozostawić ten wątek samemu sobie, jako, że wymknął się całkowicie spod kontroli. Mam nadzieję, że drobna niezgodność poglądów nie stanie na przeszkodzie ku dalszej integracji i zjednoczeniu naszej rowerowej braci. A jeśli ktoś bardzo nie lubi należeć do rowerowej braci, to mam nadzieję, że nasza drobna niezgodność poglądów nie zmusi go do wcielenia w rowerowej braci szeregi bez jego zgody.

 

No, koniec pitolenia. Jeszcze raz wszystkim dziękuję. Dopóki wiem dlaczego krytykujecie, jest spoko - krytykujcie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...