Skocz do zawartości

[Nadmorska Wyprawa Rowerowa] Kołobrzeg - Jastarnia, 16 - 22 lipca 2013


Swisstack

Rekomendowane odpowiedzi

W związku z właśnie odbytą wyprawą rowerową wzdłuż polskiego wybrzeża (niestety nie udało się objechać całego ze względu na ograniczenia czasowe i możliwy do osiągnięcia przez mało wprawionych rowerzystów przebieg) chciałbym zaprosić wszystkich do zapoznania się z relacją z wyjazdu mojego autorstwa.

 

Wyprawa trwała tydzień i rozpoczęła się w Kołobrzegu a zakończyła w Jastarni. Planowaliśmy przejechać 280 km. Wyszło z tego 380.

 

Jako, że do napisania jest bardzo wiele nie będę zaśmiecał forum całymi postami o długości kilku stron każdy, co dodatkowo utrudniłoby późniejszą ewentualną aktualizację postów, zaproszę jednak do przeczytania relacji na moim blogu: http://niemoctworcza.blogspot.com.

 

Na razie zdążyłem napisać jednego posta - o organizacji i przygotowaniach. W miarę pisania relacji z kolejnych dni i (mam nadzieję) pojawiania się obrobionych już zdjęć z wyjazdu autorstwa kolegi, będą się pojawiały nowe posty. Jeśli administracja nie wywali tego posta i będziecie zainteresowani dalszymi etapami wyjazdu to tutaj będziecie się mogli dowiedzieć o nowych wpisach.

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że planowanie kolejnej wyprawy na miarę wycieczki zajmie mi ci z czasem znacznie sprawniej bo jeśli tygodniowy wypad nad wybrzeże gdzie praktycznie w każdym miejscu można coś zjeść, gdzieś się przespać a komunikacja zbiorowa jest idealna zajmował ci ponad rok to na wypad po za granicę kraju może nie starczyć ci życia. No i bardzo to dziwne z waszej strony był fakt budżetowego spania na kampingach gdy po za kurortami było pod dostatkiem miejsca na postawienie namiotu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że planowanie kolejnej wyprawy na miarę wycieczki zajmie mi ci z czasem znacznie sprawniej bo jeśli tygodniowy wypad nad wybrzeże gdzie praktycznie w każdym miejscu można coś zjeść, gdzieś się przespać a komunikacja zbiorowa jest idealna zajmował ci ponad rok to na wypad po za granicę kraju może nie starczyć ci życia. No i bardzo to dziwne z waszej strony był fakt budżetowego spania na kampingach gdy po za kurortami było pod dostatkiem miejsca na postawienie namiotu.

 

Pozdrawiam hejtera, a myślałem, że to ja się czepiam.

 

Czyżby chodziło o nazewnictwo? Wyprawa jest nazwą niegodną dla tygodniowej wycieczki?

 

Nie planowaliśmy wyjazdu od roku. W wakacje też niektórzy mają co robić i w końcu przez to, że nie udało się zsynchronizować wolnego czasu nie pojechaliśmy. To że wyjazd był w planach nie oznacza, że bez tego roku nie dalibyśmy rady go zorganizować.

 

A co się tyczy noclegów, to w grupie byłem nie tylko ja. Niektórym nie do końca widziałoby się nocowanie gdzie popadnie, bez choćby kawałka sanitarnego zaplecza. No i przy okazji spanie w lesie, podczas gdy można spać w Łebie, Ustce albo Gąskach gdzie poza noclegiem i możliwością zostawienia roweru można rano wstać i coś zobaczyć, przebiec się itp. albo wieczorem przejść się na molo/port/gofra jest chyba gorszą z dwóch opcji. Chodziło mi o wybór namiotów wobec co najmniej dwukrotnie droższych domków, o kwaterach nie wspominając.

 

Można się też czepiać że co z nas za rowerzyści, jeśli ponad 40 km dziennie to dla nas problem. Zawsze się znajdzie powód do narzekania.

Uznałem, że mam coś wartościowego do powiedzenia i dlatego chciałem się tym podzielić. Nie każdy startuje jadąc na miesiąc do Rumunii albo na Vanuatu bez użycia samolotu czy statku.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się przyjemnie czytało rowerowe przygody i czekam na następną część (choć "części" to coś czego nie lubię - wolę mieć możliwość przeczytania od razu całości).

Kto/co Wam pilnowało rowery, że się nie baliście obudzić rano bez nich? :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się przyjemnie czytało rowerowe przygody i czekam na następną część (choć "części" to coś czego nie lubię - wolę mieć możliwość przeczytania od razu całości).

 

Kto/co Wam pilnowało rowery, że się nie baliście obudzić rano bez nich? :-)

Miło mi przeczytać taką opinię:).

 

Niestety dzielenie tego na części było nieuniknione, bo:

po pierwsze - nie chciałoby mi się całości pisać, sprawdzać, redagować itp.

po drugie - materiału jest naprawdę zbyt wiele, żeby zmieścić to do jednego rozsądnej długości posta (nie lubię się ograniczać w pisaniu).

po trzecie - planuję i tak po napisaniu całości złożyć wszystko do kupy i umieścić dla potomnych w necie w formatach czytnikowych i PDFie. Zapewne jako jeden duży dokument HTML również.

 

A co się tyczy pilnowania - wyszliśmy z założenia, że sześciu spiętych Ulockami i linkami rowerów (ale to spiętych tak, że wszystko ze wszystkim było połączone i się przeplatało) i do tego przypiętych do drzewa/słupa i przykrytych na wypadek deszczu plandeką nikt szybko ani po cichu nie zwinie. A dodatkowo staraliśmy się rowery wstawiać pomiędzy namioty, żeby w ogóle się ich wynieść nie dało, no i do tego nocowaliśmy na polach namiotowych, więc o niezauważone zniknięcie splotu ram i kół byłoby trudno.

 

Kolega mający siodło na szybkozamykacz dodatkowo zabierał także i je do namiotu (choć jakieś specjalne ono nie było).

 

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogło by być w n-tu postach tylko wrzuconych w jednym czasie :-) Rozumiem jednak chęć podzielenia się jak najszybciej zamiast trzymania "w szufladzie" do czasu napisania całości.

 

Właśnie tak to wygląda. Jak opublikuję to już się nie wycofam, a jakbym trzymał do publikacji całości, to by mi zawsze się znalazło coś co by nie pasowało i w końcu nic by z tego nie wyszło.

 

A w razie jakby ktoś wolał to wersja kompletna i tak się ukaże;].

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajnie napisane! Dobrze się to czyta ; )

Ja również mam trasę za sobą, niemniej jednak startowałem ze Świnoujścia ; ) O ile ja i kumpel mieliśmy bezpośredni pociąg z Katowic, to trzeci uczestnik wyjazdu startował właśnie z Warszawy i tutaj moja uwaga apropos szukania połączeń kolejowych - nie należy do końca ufać wyszukiwarce połączeń na stronie pkp. Nam się udało wykoncypować takie połączenie, którego wyszukiwaczka nie uwzględniała jako optymalne, a do którego sami doszliśmy patrząc na mapę, czasy i przebieg trasy pociągu.

Ponadto mam uwagę co do tego co napisałeś o przewozie rowerów w pkp. Jeśli trafiła Ci się sytuacja, że jechałeś pociągiem który wskazano jako "z możliwością przewozu rowerów ale w ograniczonej ilości" tj. 4 sztuk, a pociąg ten miał normalny wagon rowerowy z hakami - jesteś megaszczęściarzem! Zazwyczaj i pokuszę się tutaj o szacunkowo 9/10 przypadków to właśnie takie oznaczenie w rzeczywistości okaże się tym, że przypinamy swój rower w ostatnim/pierwszym lub innym wskazanym w zestawieniu pociągu wagonie, w przedsionku między kibelkiem a drzwiami.

Tutaj również polecam uwagę - w pociągu w którym ja jechałem, z uwagi, że poza mną i kumplem było jeszcze dwóch rowerzystów, a konduktorzy przechodząc do następnego wagonu dość nam "rozjechali" stojące rowery i zastawili kompletnie dojście do wc (wcześniej była możliwość skorzystania, wymagała dość pewnych zdolności akrobatycznych, ale do wykonania), byłem świadkiem jak jeden z dość mocno podchmielonych pasażerów, nie mogąc dostać się do wc, zaczął się kolokwialnie mówiąc odlewać w okolice stojących rowerów... Prędkość mojego wyjścia z przedziału była dla niego dość zaskakująca i choć obyło się bez ran cielesnych dla tego człowieka, to raczej zapamięta to spotkanie, gdyż nie wykluczone, że nabrudził w spodnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

onadto mam uwagę co do tego co napisałeś o przewozie rowerów w pkp. Jeśli trafiła Ci się sytuacja, że jechałeś pociągiem który wskazano jako "z możliwością przewozu rowerów ale w ograniczonej ilości" tj. 4 sztuk, a pociąg ten miał normalny wagon rowerowy z hakami - jesteś megaszczęściarzem! Zazwyczaj i pokuszę się tutaj o szacunkowo 9/10 przypadków to właśnie takie oznaczenie w rzeczywistości okaże się tym, że przypinamy swój rower w ostatnim/pierwszym lub innym wskazanym w zestawieniu pociągu wagonie, w przedsionku między kibelkiem a drzwiami.

 

Przyznać muszę, że bazuję na wiadomościach z internetu i do pociągów TLK z rowerem się nie zapuszczałem. W ogóle z TLKami rzadko miewam do czynienia. W sprawie przewozu rowerów podpierałem się internetową wyszukiwarką i informacją ze strony intercity. Dzwoniłem też na infolinię i pani "sprawdziła", że jeden z interesujących nas pociągów ma wagon na rowery. Taki plakat z zestawieniami wagonów powinien być również na dworcach. Na Centralnym w Warszawie jest na pewno.

 

Wagon z dużą ilością haków był widziany przez kolegę, który nim wracał z Giżycka.

 

Ja natomiast ścignę tegoż kolegę, spróbuję jak najszybciej ogarnąć zdjęcia i pokażę Wam jak podróżowały nasze rowery do Szczecina;].

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbardziej zdziwił fakt, że widziałem pociągi na trasach np. Warszawa Poznań, gdzie w jednym składzie potrafiły być nawet dwa wagony rowerowe, podczas, gdy pkp nie potrafi zestawić składów wakacyjnych z wagonami rowerowymi. To naprawdę trudne do przewidzenia, że ludzie w wakacje będą chcieli wziąć rower ze sobą na urlop ; )
Ponadto powiedz ile kosztowała was podróż z Jastarni do Gdyni promem? Bo my jadąc słyszeliśmy, że rzeczywiście jest taniej, ale na Helu okazało się, że prom, który płynie do Gdyni jest jakiś promocyjny i wszystkie bilety są ulgowe. Wyszło 22 zł + 5 zł rower.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbardziej zdziwił fakt, że widziałem pociągi na trasach np. Warszawa Poznań, gdzie w jednym składzie potrafiły być nawet dwa wagony rowerowe, podczas, gdy pkp nie potrafi zestawić składów wakacyjnych z wagonami rowerowymi. To naprawdę trudne do przewidzenia, że ludzie w wakacje będą chcieli wziąć rower ze sobą na urlop ; )

Ponadto powiedz ile kosztowała was podróż z Jastarni do Gdyni promem? Bo my jadąc słyszeliśmy, że rzeczywiście jest taniej, ale na Helu okazało się, że prom, który płynie do Gdyni jest jakiś promocyjny i wszystkie bilety są ulgowe. Wyszło 22 zł + 5 zł rower.

 

No niestety z kolejami to tak u nas jest. Szczęśliwie tacy przewoźnicy jak PR nie odpieprzają i nie robią przynajmniej wielkich problemów z rowerami.

 

Prom z Helu do Gdyni nie pamiętam ile kosztował, ale jest to gdzieś w necie. Natomiast prom z Jastarni do Gdyni wyniósł nas w sumie dychę (albo 5 + 5, albo 7 + 3, dokładnie już nie pamiętam).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby ktoś był wciąż zainteresowany, to pod adresem klik klik znajduje się druga część mojej relacji z nadmorskiej wycieczki rowerowej.

 

Tym razem opisuję pierwszy dzień - podróż pociągami i pierwszy odcinek rowerowy z Kołobrzegu do Gąsek.

 

Niestety z racji tego, że nie ja byłem głównym fotografem, zdjęcia pojawią się dopiero wtedy, kiedy główny fotograf wróci z kolejnego rowerowego wyjazdu i będzie miał czas, chęci i możliwości ich opracowania. Natomiast główną zaletą takiego rozwiązania jest to, że będą one naprawdę dobre.

 

Proszę zatem o cierpliwość i życzę miłej lektury:)

Komentarze oczywiście mile widziane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Świetne zdjęcia... pleców.

IMO piszesz zbyt rozwlekle i o rzeczach mało istotnych, nie bardzo chce mi się tego czytać, ale liczę na jakieś ciekawe fotki w późniejszym terminie (więcej widoków, mniej pleców). I czekam na opis trasy i ewentualnie przeczyć w okolicach Łazów i Kluków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetne zdjęcia... pleców.

IMO piszesz zbyt rozwlekle i o rzeczach mało istotnych, nie bardzo chce mi się tego czytać, ale liczę na jakieś ciekawe fotki w późniejszym terminie (więcej widoków, mniej pleców). I czekam na opis trasy i ewentualnie przeczyć w okolicach Łazów i Kluków.

 

Ciężko jadąc na rowerze zrobić zdjęcie z frontu rowerzystów jadących z tyłu. Większość zdjęć starałem się dobrać tak, żeby POZA plecami było widać coś ciekawego. Do tego był to pierwszy dzień, czas gonił i nie było go zbyt wiele na postoje i foteczki.

 

Tak. Łazy to akurat pikuś, ale Kluki były mocnym przeżyciem;].

 

PS. cieszę się i fotograf również, że zdjęcia pleców robimy dobre;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukończono kolejnego posta. Rzutem na taśmę. Jest już późno...

 

Tym razem odcinek Gąski - Darłówko. Przez Mielno, Unieście, Łazy, Osieki, kilka wsi na DW 203 i kawałek Darłowa.

 

W planie także zwiedzanie okolic latarni w Gąskach. W końcu wycieczki rowerowe to nie tylko jazda na rowerach.

 

Pościor wymaga kilku poprawek (m. in. nie otwiera się pełna panorama z latarni). Ale zajmę się nimi jutro, jak odżyję. Tymczasem pozdrawiam i życzę miłego oglądania koledze od pleców. Tym razem mamy zgodę wszystkich obecnych, żeby ich zdjęcia się pojawiały. Jest mniej pleców i mniej tekstu, a zdjęć ogólnie więcej (to dlatego, że nie pamiętałem co się działo).

Miłego czytania i oglądania i pozdrawiam!

I jeśli uznacie to za stosowne - nie wahajcie się wyrazić swoją opinię na dowolny temat związany z wyjazdem lub dokumentacją.

link do posta: http://niemoctworcza.blogspot.com/2013/08/nadmorska-wyprawa-rowerowa-2-gaski.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Kolejny post jest już dostępny. Tym razem mniej tekstu i mniej zdjęć. Dzień 3 - Darłówko - Ustka. Wiem, że musieliście sporo czekać, ale miałem poza pisaniem inne rzeczy do roboty. Postaram się kolejne posty ogarniać szybciej i zakończyć w końcu całą wyprawę;].

 

Link: http://niemoctworcza.blogspot.com/2013/09/nadmorska-wyprawa-rowerowa-3-darowko.html

 

Liczę na Wasz feedback;].

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Czas leci, od publikacji poprzedniego posta minęły prawie dwa tygodnie. Mam nadzieję, że tym razem zacznę nadrabiać, w końcu mam nieco więcej czasu.

 

Tymczasem pojawiła się kolejna część relacji - Ustka - Kluki - Łeba, gdzie znacząco zmieniliśmy plan wycieczki. Oczywiście jest mniej zdjęć niż się spodziewaliśmy, oczywiście wiele rzeczy umknęło. Jednak opowieść idzie naprzód i może niektórych zainteresuje.

 

A przy okazji będziecie mogli od razu wybrać drogę, żeby nie skończyć jak my - o 22 wciąż na rowerach;].

 

Link do posta: http://niemoctworcza.blogspot.com/2013/09/nadmorska-wyprawa-rowerowa-4-ustka.html

 

Oczywiście wszelka reakcja mile widziana.

 

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Przepraszam, wyjdę na hejtera jak powyżej Roberto ale..... o ile mogę z przymrużeniem oka spojrzec na rozpisanie "wyprawy" w III aktach (czego czytanie zajmuje więcej niż chyba przejechanie samej trasy hehe), o ile zaangażowanie i tworzenie blogu cieszy i się chwali o tyle grubej warstwy dramaturgii jaką póbujesz udekorowac tą wyprawę nie potrafię czytac ze spoickim spokojem :)   
Można dziś dyskutowac czym tak naprawdę jest podróż, wycieczka, wyprawa, wyrypa i ekspedycja (to nawet wśrod nas nadal potarfi byc temat nocnych dyskusji) ale Panowie Koledzy - skończcie z tym teatrem bo tylko się osmieszacie. 
"Etap dokonywania wyborów i brania za nie odpowiedzialności, pokonywania własnych słabości. Etap integracji i rozłamów. Etap wytrzymałości i techniki. Etap wiary i zaufania. Etap przyjaźni i nienawiści."

I co takiego stało się tego "piekielnego" dnia? Komary zadziobały jedną z dziewczyn na śmierc w Wielkiej Głębokiej D_pie całe 5 km od głównej drogi? :)

 

"Prawdziwi mężczyźni" jak sami siebie opisujecie (choc wąs dopiero chyba co się sypnął) - zejdzcie na ziemię, opiszcie to krótko i rzeczowo, wrzuccie dobre zdjęcia i tyle. Odnajdźcie się w skali swojej "wyprawy", oswojcie z tą myślą, nie próbujecie jej gloryfikowac (wiem, młodzi, niedoświadczeni i pewnie pierwszy taki wyjazd z "dala" od rodziców).

Przepraszam, że to na Waszym wątku piszę ale jak przeglądam te wszystkie "wyprawy" to nam z żoną oczy łzami zachodzą, trochę ze szczerego uśmiechu a trochę - niestety - z politowania.


Nie poddawac się, działac, myślec co dalej i co następnego podnosic poziom, trudnośc i odległośc - i tu zawsze znajdziecie wsparcie bardziej doświadczonych -  a może kiedyś napiszecie relacje po której wielu długo nie będzie mogło zasnąc. Tego Wam życzę.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

True, anarchy. Tylko, że to i tak teraz, w obecnych czasach "wielki sukces", jak młodzież od PlayStation, czy innego Facebooka wstanie, weźmie rowery i na kilka dni gdzieś się na nich wybierze. Echhh, takie czasy...
Poza tym widać, że relacjonujący wycieczkę po Wybrzeżu dopiero co "spod klosza" wyszli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Jakoś nie mogłem się powstrzymać i wklejam: http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=10106.0  to tak trochę dla odmiany :)

2. Wzdłuż wybrzeża jechałem chyba w 2008 roku, jedynym mocnym przeżyciem były dla mnie ceny noclegów, kilka odcinków plażą to czysta frajda; można popatrzeć na mniej zaludnione i jeszcze ciche fragmenty wybrzeża. To co, że czasem ciężko i rower się zapada w piachu czy w błocie. Tak ma być! A jak się człowiek porządnie umęczy, to i piwo wieczorem lepiej wchodzi :) No i znalazłem kilka fajnych miejsc nad Bałtykiem, gdzie lubię wracać i gdzie potrafię wypocząć.

3. Coś się rusza. Mój przyszywany chrześniak miał przeogromną satysfakcję z tego, że był w stanie pokonać trasę mini lokalnego maratonu mtb, później mu się zamarzyło pod namiot...



Yyy, wcięło resztę postu, może się scali. Po linku było, że to tak trochę dla odmiany ;)

2. Wzdłuż wybrzeża jechałem chyba w 2008 roku, jedynym mocnym przeżyciem były dla mnie ceny noclegów, kilka odcinków plażą to czysta frajda; można popatrzeć na mniej zaludnione i jeszcze ciche fragmenty wybrzeża. To co, że czasem ciężko i rower się zapada w piachu czy w błocie. Tak ma być! A jak się człowiek porządnie umęczy, to i piwo wieczorem lepiej wchodzi :) No i znalazłem kilka fajnych miejsc nad Bałtykiem, gdzie lubię wracać i gdzie potrafię wypocząć.

3. Coś się rusza. Mój przyszywany chrześniak miał przeogromną satysfakcję z tego, że był w stanie pokonać trasę mini lokalnego maratonu mtb, później mu się zamarzyło pod namiot...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla jednych wyprawa to wycieczka na inny kontynent, dla innych na drugi koniec Polski, a dla jeszcze innych 50km poza miasto. IMO nie ważne gdzie, nie ważne jak - byle była frajda i dobra zabawa. Hejtowania i takie *niekonstruktywne* marudzenia lepiej sobie darować.

 

ps. http://sjp.pwn.pl/szukaj/wyprawa - wyprawa naprawdę nie oznacza nie wiadomo czego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

arekm - nikt nikomu medali nie zabiera.
Czytałeś wpisy na blogu z tej "wyprawy"? To teraz zobacz na tą przytoczoną przez wojtasina - no i gdzie masz radość, wolność i sponton?
Ja rozumiem, że dziś żyjemy w czasach miodu słodu i różowej pelerynki, no i jedynego słusznego przycisku "LUBIĘ TO" a każda wypowiedź INNA NIŻ POLIZANIE traktowana jest jako "hejtowanie". No Panie Kolego trochę wyrozumiałości dla "odmiennej, gburowatej i zrzędzocej rasy" (albo czytania ze zrozumieniem tego co ktoś napisał).
A co do definicji - każdy szuka takiej jak mu wygodna (wiem, zaraz będzie głoś o PWNie itd).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem obie i w obu jest frajda z tego co się robiło. Mniej lub bardziej wylewna. Język taki czy owaki. Własna dramaturgia? Niech będzie jeśli taki był zamysł autora. Mnie takie rzeczy nie rażą bo też niczym nadzwyczajnym czy niespodziewanym nie są.

 

Nie lubię ani "lajkowania" ani "hejtowania". Lubię za to konstruktywną krytykę w przyjacielskim tonie. Z (choćby drobnego) mieszania z błotem niczego pozytywnego się nie wyniesie (mimo, że wśród owego błota parę rad się znalazło).

 

EOT dla mnie - wystarczająco odjechaliśmy od tematu wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kończąc temat i z mojej strony - wierzę, że ze zrozumieniem czytałeś mój wpis, a jeszcze raz powtórzę - nie mam nic do tego, że ktoś gdzieś sobie pojechał.
Ale jeżeli wystawia to na publicznym forum niech liczy się zarówno z pozytywnym jak i mniej pozytywnym odbiorem, nie tylko samej trasy ale i formy opisu. Jeżeli jest myślący wyciągnie naukę na przyszłość. Jeżeli nie -zamknie się w szafie na całą zimę. Czy całe to forum (i nie tylko to) opiera się wyłącznie na konstruktywnych wypowiedziach?

Ma być konstruktywnie? Jeansy to nie najlepsze spodnie do turystyki rowerowej :) Jak widzisz nawet celna uwaga kogoś bardziej doświadczonego w odniesieniu do tej "wyprawy" wygląda zabawnie :)
Ale można tez poważniej - zarówno damska torebeczka jak i stalowy koszyczek też słabo się sprawdza w długiej trasie :)
Ale już całkiem poważnie:
Warto rozłożyć ciężar także na przód roweru a nie dociążać tylko tylne koło (standardowa zmora rowerowa)
Nie warto brać bawełny (sweterek na guziczki) - bo namaka fajnie a schnie do d...
Warto owinąc karimatę folią bo jak mzoknie i pory nabiorą wody noc może byc nieciekawa
BARDZO DOBRZE JEST MIEĆ OŚWIETLENIE (bo jakoś na zdjęciach tego nie widzę)
itd itd


a tak po za tym pełen luz i peace

ps:
I nie jesteśmy tu wszyscy jedną Wielką Rodziną czy Grupą Przyjaciół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...