Skocz do zawartości

[Rowerzyści] Uprzejmość na drogach


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio w temacie o bezczelności rowerzystów na drogach pojawił się komentarz o narastającej frustracji i wrogości uczestników ruchu drogowego wobec siebie. A przecież oprócz sytuacji nieprzyjemnych i stresujących zdarzają się i przejawy sympatii, i drobne uprzejmości, i dyskusje powodowane wspólną pasją.
Od minionego poniedziałku do wczoraj naliczyłam przynajmniej trzy takie sytuacje:
- starszy pan (pieszy) z którym czekałam przy przejeździe/przejściu dla pieszych zapytał mnie ile kilometrów dziś przejechałam (musiałam wyglądać na styraną ;) ) i pochwalił się, że sam niemal codziennie robi 50-70 km i że od maja przejechał ponad 2 tys. kilometrów. Przegadaliśmy 3 zmiany świateł.
- rowerzysta, za którym jechałam dłuższy odcinek po DDR, a potem go wyprzedziłam, dojechał do mnie na światłach i z sympatią stwierdził, że szybko jeżdżę (na mieszczuchu...) i czy chcę wystartować pierwsza. Nie chciałam. Pojechaliśmy innymi trasami, ale po ok. 3 km znów się spotkalismy i wymieniliśmy uśmiechy.
- rowerzysta bardziej pro pozdrowił mnie w lesie i życzył werbalnie udanej jazdy
O drobnych uśmiechach i zwyczajnych pozdrowieniach nie wspominam - ich jest sporo każdego dnia :)
A czy Was ostatnio spotkało coś miłego i fajnego ze strony nieznajomych rowerzystów, pieszych, kierowców?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny maja lepiej :)

Zauwazylas, ze nie wymienilas ani jednej kobiety? :)

A spotkałam ze 3 tyg. temu rowerzystkę z pięknym malamutem w lesie na wąskiej ścieżce - zatrzymała się, ściągnęła psa na bok, wymieniłyśmy parę zdań i pogłaskałam psa :)

 

A ja znowuż nie jestem przesadnie atrakcyjną rowerzystką, żeby mężczyźni byli dla mnie aż tak mili :icon_cool:

 

z pod palucha mi temat wyciągnęłaś, :)

 

właśnie po tych pyskówkach pomyślałem , iż dobrze by było o czymś  przyjemnym pisać...

Za mną to chodziło, odkąd sama przyłapałam się na nadmiernym narzekaniu na innych  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę z innej strony. Ja wychodzę z założenia, że jeśli chce się czegoś od innych (w tym wypadku kultury i uprzejmości), to trzeba samemu umieć się tym wykazać. Dlatego zawsze, kiedy jadę po terenie ogólnodostępnym (np. leśna ścieżka), to "przepraszam", dojeżdżając do kogoś z tyłu i "dziękuję" po przepuszczeniu mnie. Takie drobne rzeczy niewiele kosztują, a pozytywnie wpływają na... wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja często "dziękuje" i "przepraszam" i ostatnio zostałem opieprzony, czemu zamiast gadania nie używam dzwonka jak coś chce, lol :)

 

W każdy razie w miejscach gdzie ścieżka rowerowa krzyżuje się z jezdnią 95% kierowców jest super sympatycznych. Naprawdę bardzo wielu się uśmiecha i czeka z daleka przepuszczając, mimo że spoko by zdążyli przejechać. Gorzej jest jak się wjeżdża na ulicę, ale z tego co widziałem wynika to głównie z tego, że kierowcy jeszcze nie za bardzo są w stanie ocenić jak rowery zachowują się na drodze i czym to się różni od samochodu, obycia obu stron ze sobą głównie brakuje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja często "dziękuje" i "przepraszam" i ostatnio zostałem opieprzony, czemu zamiast gadania nie używam dzwonka jak coś chce, lol :)

A ja odnoszę wrażenie, że jak używam "dziękuję" i "przepraszam" to piesi są doprawdy zaskoczeni ;) I również zdarzyło mi się dostać reprymende pt. "a dzwonka panienka to nie ma?" (mam i w miejskim i crossowym, ale dzyndzam wyłącznie na pieszych na DDR i czasami jak chcę wyprzedzić innego rowerzystę a jest głośno, w innych wypadkach używam języka polskiego)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

dzyndzam wyłącznie na pieszych na DDR i czasami jak chcę wyprzedzić innego rowerzystę a jest głośno, w innych wypadkach używam języka polskiego

Mądrze, tylko widać nie każdy to rozumie :)

Ja z reguły dzwonię i zawsze potem dziękuję. Choć ogólnie wolę zawsze sama się z drogi usuwać, jak jest wąska ścieka rowerowa, niezbyt dobrze wykorzystywana przez pieszych.. To w miarę możliwości jadę trawą. Nie za często się z sympatycznymi ludźmi na Szlaku Bursztynowym spotykam, niestety..

Ale za to bardzo mi się podobają reakcje "starszych kolegów", bo tak jakoś nie zauważyłam innej dziewczyny, po za mną, bawiącą się w jazdę wyczynową, choć chłopaków jest wielu. Nie raz się już spotkałam z komentarzami typu "fajny łańcuch" (przyczepiony od siodełka do ramy), "niezły skok", lub różnymi dość zabawnymi okrzykami lub minami. Ogólnie nie lubię się popisywać, ale nie wytrzymałabym przejażdżki po mieście bez chociażby podskoków na krawężnikach lub zeskoków z ulubionych murków. Pozostaje tylko czekać, aż mi się oberwie  :laugh:    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja miałem dwa przypadki uprzejmości ze strony innych rowerzystów. Mimo mojego młodego wieku, pomogli mi starsi :)

Pierwszy raz gdy mi się takie coś zdarzyło, to było w jakiś świąteczny dzień, chyba Boże Ciało. Pojechałem w dłuższą trasę, nie wziąłem nic do picia, a wszystkie sklepy były pozamykane. Nie było wtedy tak gorąco więc powiedziałem sobie że przeżyje bez picia. Na prostej drodze, jechał za mną starszy pan na szosówce. Chyba widział że jestem już trochę zmęczony a nie mam nic przy sobie do picia. Podjechał do mnie i wręczył mi butelkę chłodnej wody oraz batonika (nie będę podawał firmy żeby nie reklamować ;) ) wyciągnął je oczywiście z plecaka. Skorzystałem z tej uprzejmości nic nie wydawało się podejrzane więc wziąłem :) Starszy Pan który wręczył mi ten podarunek, i jechał jeszcze ze mną przez spory kawałek rozmawiając.

Oczywiście podziękowałem za ten podarunek.

 

Drugi raz, to wtedy gdy jechałem na spotkanie z przyjaciółką, do pobliskiej miejscowości. Miałem portfel w tylnej kieszeni, a w nim ok. 100 zł. Nagle słyszę za sobą szum opon, oglądnąłem się a tu jechała za mną kobieta na MTB. Dogoniła mnie i wręczyła mi mój portfel, tłumacząc że wypadł mi jakiś czas temu, a widziała że to mój. Serdecznie podziękowałem tej pani za to, i jechaliśmy jeszcze kawałek.

 

Dzięki temu, moja wiara we wszelkich rowerzystów wzrasta :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem wystarczy usmiech i odrobina dobrej woli. To wcale nie tak wiele, no i nie boli. Moze nie bedzie rowerowo ale...W zwiazku z moja praca czesto bywam w tzw. dzikich krajach. Rownie czesto widze napinajacych sie Amerykanow i inne "wyzsze" nacje, bezskutecznie szarpiace sie z roznej masci urzednikami a czesto wystarczy slowo w lokalnym jezyku i wlasnie usmiech czy lokalny gest by wszystko poszlo zupelnie inna droga :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja znowuż nie jestem przesadnie atrakcyjną rowerzystką, żeby mężczyźni byli dla mnie aż tak mili :icon_cool:

 

stosując system punktowy 1-10 co do szeroko pojętej atrakcyjności to każda wenusjanka na rowerze ma +3 :icon_cool:

 

 

... a teraz o czymś ZDECYDOWANIE WIĘCEJ NIŻ UPRZEJMOŚĆ:

lata temu, wtedy jeszcze wczesno nastoletni znajomy na prostej drodze,

na najrówniejszym w okolicy asfalcie

zaliczył pęknięcie kierownicy [typowo zaraz przy mostku]

uderzył kością policzkową w mostek

zakrwawił rower i co tam jeszcze było w okolicy,

jakieś dziecko podało mu kawałek manetki czy klamki....

więcej z ok. 5 minut po trzaśnięciu w podłoże nie pamiętał....

zapamiętał jednak, że ktoś go odprowadził do pobliskiej przychodni, gdzie

odzyskał pełną przytomność...

gdyby nie mocna i wystająca [bo to do dzisiaj taki kwadrat z twarzy jest ;-)]

kość policzkowa to straciłby oko.... szczęśliwie skończyło się tylko na opatrunku

 

 

...byli [i chyba jeszcze są] ludzie na tym świecie :-) :thanks:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również mało pamiętam 2-3h po wstrząśnieniu sprzed paru lat. Jedynie jakimiś migawkami wydaje mi się, że po wywrotce zaopiekowali się mną przez jakiś czas dwaj chłopcy, którzy jednak spowodowali ten stan siedząc sobie na zeskoku... nieważne. W każdym razie chyba byli przy mnie aż zacząłem coś trzeźwo mówić i odjechałem do domu (do dziś nie wiem którędy jechałem, pełną pamięć mam od taksówki do szpitala :teehee: ).

Z mniej Jackassowych numerów:
- Na zamkniętym obecnie odcinku DK45 tuż za Opolem pracownik budowy pokazał mi ich kładkę, którą mogę to objechać, żeby nie musieć przepływać przez strumyk. Zamiast objazdu iluś tam kilometrów, jakieś 150m.
- na pewnym odcinku wąskiej dwukierunkowej ulicy często puszczam pod górkę samochody. Zjeżdżam na nieużywany chodnik, dzięki dobrym profilom wyjazdów i niskim krawężnikom, macham gdy zjadę, żeby minęli. Większość zrozumie, niekiedy mrugnie awaryjnymi :) Niestety część tych co boją się ulicy ma z tym większy kłopot niż można by się spodziewać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z sytuacji trudnych to mnie się przypomniała opowieść kolegi jak przednie koło mu odjechało w siną dal, a on rąbnął widelcem w asfalt, a w następstwie również i jego żuchwa spotkała się z asfaltem. Jak odzyskał przytomność podszedł zakrwawiony do pierwszego pobliskiego domu, bo nikt z kierowców się nie zatrzymał, by mu pomóc :verymad:  Natomiast w tym domu pani zapakowała go do samochodu i zawiozła na urazówkę.  I jeszcze dzwoniła później spytać o jego zdrowie i dostarczyła mu rower :thumbsup:

Ale uprzejmość w przypadku wypadków to nieco inny rodzaj uprzejmości niż taka bezinteresowna życzliwość :)

 

Co do punktów za szeroko pojętą atrakcyjność, to w rzeczy samej zauważyłam, że jak się ubiorę w lajkrę, kask, a pod sobą mam rower, to jest to lepszy efekt "zaczepny" niż jakbym się odpindrzyła na sobotni wieczór w super kieckę ;) A pedały zatrzaskowe to kolejny +1 :icon_cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi często zdarza się sytuacja, w której dojeżdżając do ostrego zakrętu i mając za sobą samochód, który chciałby mnie wyprzedzić, ale nie wie co się dzieje za zakrętem.. kiedy mam lepszą widoczność na wyjściu, macham lewą ręką, że spokojnie może mnie wyprzedzać nie narażając się na czołówkę z innym pojazdem. W takich sytuacjach najczęściej kierowcy dziękują awaryjnymi :)

Wczoraj natomiast, podczas wyprawy w góry, miłym akcentem było kiedy raz po raz osoby idące szlakiem ustępowały mi miejsca, żebym mógł spokojnie przejechać obok nich bez zaciskania hamulców. Do tego robiły to w taki sposób, żebym mógł przejechać w miarę jak najlepszą dla mnie drogą..a nie po wielkich kamieniach, korzeniach itd.

I na koniec ostatnio zasłyszany przeze mnie tekst jednej dziewczyny, która po spojrzeniu na mój rower mówi do drugiej "po cichu": "ejj, żebym ja swój rower miała taki zadbany..." :D
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Fajny temat!!!

 

Dość już mam czytania o bezczelnościach na drodze (wiem, wiem - nikt mnie do tego nie zmusza). Krew zalewa i tylko podnosi ciśnienie, bo z tym wszystkim, spotykamy się na co dzień.

 

A uprzejmość? Na szczęście też się zdarza...

 

Ile dobrego od siebie damy, tyle do nas wróci - tego staram się trzymać. Więc, podobnie, jak EnJoy, gdy tylko jest możliwość, daję znać kierowcom lewą ręką, że można bezpiecznie mnie/nas wyminąć. Uczmy się nawzajem i pomagajmy sobie na drodze.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie rowerzysta ale Pani za kierownicą ostatnio bardzo mi pomogła. Na pasach stał rząd samochodów, jako pierwsza stała Pani w jakimś małym samochodzie a za nią ciężarówka niestety przewożąca żywe zwierzęta (nieprzyjemny zapach za samochodem). na pasach stałem obok 1 samochodu, po zielonym ta Pani specjalnie jechała wolniej (z moją prędkością) tak żeby ciężarówka jadąca za mną nie mogła mnie wyprzedzić (a słyszałem że mocno piłował silnik), aż do momentu gdy ja się rozpędziłem (było nieźle z górki) :thumbsup:  

 

Tak to przynajmniej ja odebrałem, możliwe że po prostu się rozglądała lub coś robiła i dlatego jechała wolniej :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To zdanie mi sie spodobalo ... oj sa ludzie, przeszlo 6mld

 

Już 7 mld nawet kolego :)

 

Przechodząc do tematu, ja nie kojarzę, żeby w ostatnim czasie ktoś przejawił serdeczne zachowanie wobec mnie.

Z kolei 2 lata temu w Serbii - tam spotkała mnie miła niespodzianka ,kiedy robiłem tripa rowerem po Europie południowej.

Po przejechaniu 130 km (limit dzienny miałem wyśrubowany na 150) ujrzałem przed sobą 25 kilometrową wspinaczkę na szczyt góry na którym czekało na mnie miejsce odpoczynku. Przymierzając się do tej tragicznej "górki" podjechał do mnie kierowca jeepa (niesamowitym cudem jak się po chwili okazało - Polak) i zaproponował hol na linie. 

Była to praktycznie zupełnie nie używana droga (utwardzone bezdroże - jeśli można to tak nazwać), więc zgodziłem się. 

Rozwineliśmy 13 metrową linę, zakończoną grubym supłem, którą trzymałem w ręce. I w ten oto sposób ten człowiek uratował mnie przed wieczorną agonią :P  i zapewne mniejszym dystansem przejechanym dnia następnego. 

 

Myślę, że można to nazwać uprzejmością :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaś pozdrawiam biegacza na którego natknąłem się na ulicy Piasecznica (nazwa jest idealnym odzwierciedleniem nawierzchni) w Puławach. Było to parę dobrych (tydzień?) dni temu ale dopiero teraz odkryłem ten wątek :002:

 

Ja jechałem po prawej, on biegł po prawej, wyprzedzić nie dało rady bo po środku było za dużo piachu. Już myślałem że też będę musiał biec z rowerem po boku albo na barach i jęknąłem na głos "o nie". Kolega ten przeszedł wtedy na lewo, ja podziękowałem, usłyszałem że spoko - pewnie sam jeździ.

Fajnie bo za chiny bym nie zastartował na tym podłożu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...