Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Moja gleba może nie była spektakularna, ale dla mnie bolesna. Jadąc 30km/h po ścieżce rowerowej zostałem postawiony przed wyborem czy przywalić w idącą po niej babę „z wielkimi” siatami. Alternatywą była tylko latarnia. Skończyło się tylko na powybijanych palcach. Rower-koło w 8, krzywa kiera, i pourywane okablowanie od licznika. Na koniec ta kochana kobieta stwierdziła „a było tak szybko jechać” myślałem, że ją zaj..ale kulturalnie powiedziałem aby wyp... wracała do domu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A było jeździć synku po ścieżce rowerowej tak szybko? Ścieżki rowerowe nie są do bicia rekordów prędkości. Na nich wolno jeździć tylko do 15km/h i ustępując pierwszeństwa pieszym

ehh ta dzisiejsza młodzież...

 

:twisted: :twisted:

 

A poważnie to czasami nie powiem co mam ochotę zrobić niektórym babciom/dziadkom/psom/rodzinom/dzieciom/matkom z wózkami/staruszkom o kulach (niepotrzebne skreślić) jak włażą na ścieżki... grrrrrrrr.... :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie to było ich tyle ze szkoda pisac,ale jednak opowiem o kumplu:

Skakał z naszej najwiekszej hopy,kiedy wyladował amortzator rock shoxa pekł...

Po nim to juz prawie nie było co zbierac...dzołk tak naprawde to w połowie wyskoczył z roweru i upadł na pole awaryjne...ale jakby teho było mało,pozniej kiedy zdjął juz amora,postanowił cały poobijany pojechac na tylnim kole bez widełek...rezultat:2 ogromne lipa i brak 2 zębów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najgłupsza gleba jakia miałem to było jak sobie amora sprawiłem i go testowałem: daje ostro czadu jakies 30km/h waska sciezka miedzy garazami (widocznosc na pare metrow ale co tam jezdze tam prawie codziennie co mi sie moze stac ???) i nagle widze przed soba jakiegos dziadka na jakiejs damce obwieszonej butelkami i baniakami (jechał do zrodełka- ja kurde wracałem :mrgreen: ) ja po hamulcach i w lewo- dziadek w lewo, ja w prawo a dziadek w prawo i skonczyło sie na czołowce, straty: dziadek: skrzywiona kierownica, rozbite okulary (walnął głowa w moj bark), wygieta klamka od hamulca, u mnie: troche bolał mnie bark... :) ochrzaniłem kolesia zeby uwazał i pojechałem dalej juz nieco wolniej :wink:

raz tez kiedys chciałem przyszpanowac przed jakimis dziadkami jak to ja szybko potrafie zjechac w doł po sciezce sciezce i skonczyło sie na tym ze wpadłem w jakies błoto i wylądowałem w krzakach ku uciesze widzow (az mi słuchawki z głowy spadły)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość BikerFG

ja zauwayzlem ze widownia sie cieszy jak czlowiek ma wykrecic orla. ale czesto mam taka sytuacje ze zasuwam, np. po sciezce rowerowej i ida jakies lajzy, ja po heblach rowerek bokiem stawiam az tak przesadnie (wszystko pod kontrola) - lajzy juz sie ciesza, wtedy ladnie prostuje przed nimi i juz im sie mordy im nie ciesza - tylko widze panike :) i wtedy ja mam radoche. normalnie jak sie jedzie i zadnych wygibasow (bez pisku opon) to nawet jak cie zobaczy ktos kto idzie po sciezce to udaje ze nie widzi i zlewa, trzeba cos zachachmecic i powidziwiac zeby sie zainteresowali :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trzeba cos zachachmecic i powidziwiac zeby sie zainteresowali :]

 

Zgadzam się z tym w 100%. Ludzie łażą po NASZYCH ścieżkach jak barany. Słyszy że jedzie rower ale po co schodzić niech objedzie. Wkurza mnie to. A wracając do tematu: ostatnio mój kumpel (Zgredzik) miał fajną glebę. Zrobiliśmy se dropa w lesie i skakaliśmy on coś odpierdzielił, zarzuciłogo w locie na bok i walnął o ziemię hehe. Wyrył dziurę głową. Na szczęście była to w miarę miękka gleba, bo było tam troche liści. Ale i tak fajnie wyglądał jak wstał hehehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mialem najglupsza glebe jakom mozna sobie wyobrazic, jechalem gdzies z 40km/h z bardzo stromej gorki patrze a tam sie zaczyna prawie pionowy spad wiec ja daje po chamulcu (i tu objawila sie moja glupota) tylko ze PRZEDNIM :twisted: i wyobrazcie sobie co sie stalo :( hehe ja niewiem, ale obudzilem sie na dole gurki z rozwalona glowa i rozszarpana noga w pachwinie naszeczescie znalazl mnie kumpel i pojechal do moich starzszych i zawiezli mnie do szpitala i tam okazalo sie ze mam zerwany miesien i ze prawie sie nie wykrwawilem ale zrobili mi operacje i kilka tygodni puzniej mogle ruszac noga :lol: to bylo kilka lat temu i teraz jest juz w miare ok ale czasami przy wiekszym wysilku mnie boli :D ale z drugiej strony to mialem szczescie bo wystarzczylo kilka cm i bym niemial jaj :? co najdziwniejsze rowerowi sie nic nie stalo :wink:

POZDRO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja opiszę swoje największe niezapomniane przeżycie rowerowe. A więc, to był maj zeszłego roku:). Pewnego popołudnia jeżdżąc po mieście sam (bo nikogo ze znajomych nie było), wpadłem na pomysł żeby wyskoczyć sobie do lasku i strzelić kilka bajerów. A że niedaleko mojego domu jest las z wielką górą o kącie nachylenia bez przesady z 35 stopni więc stwierdziłem, że przetestuje mój nowy wtedy rowerek. Zapiąłem przełożenie 3/8 i pedałowałem ile sił w nogach. Rozpędziłem się chyba do 45 - 50km/h i składając się w prawy zakręt nagle wyrósł mi korzeń na drodze. Podbiło mi przednie koło i zobaczyłem wszystko z lotu ptaka. A że nie miałem kasku straciłem przytomność. Ból był za######i.... wielki. Poszedłem do szpitala i od razu skierowanie na ortopedię. Efekt mojej jazdy: wybity bark (zerwane więzadła), gips od pasa po szyję na miesiąc, druty w barku na rok czasu, dwie operacje po których mam bliznę na 10cm i trochę zdarty pysk. Tak sobie teraz myślę, że ładnego strzeliłem bajera na szosie:) Pozdro 4 all.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja opiszę swoje największe niezapomniane przeżycie rowerowe. A więc, to był maj zeszłego roku:). Pewnego popołudnia jeżdżąc po mieście sam (bo nikogo ze znajomych nie było), wpadłem na pomysł żeby wyskoczyć sobie do lasku i strzelić kilka bajerów. A że niedaleko mojego domu jest las z wielką górą o kącie nachylenia bez przesady z 35 stopni więc stwierdziłem, że przetestuje mój nowy wtedy rowerek. Zapiąłem przełożenie 3/8 i pedałowałem ile sił w nogach. Rozpędziłem się chyba do 45 - 50km/h i składając się w prawy zakręt nagle wyrósł mi korzeń na drodze. Podbiło mi przednie koło i zobaczyłem wszystko z lotu ptaka. A że  nie miałem kasku straciłem przytomność. Ból był za######i.... wielki. Poszedłem do szpitala i od razu skierowanie na ortopedię. Efekt mojej jazdy: wybity bark (zerwane więzadła), gips od pasa po szyję na miesiąc, druty w barku na rok czasu, dwie operacje po których mam bliznę na 10cm i trochę zdarty pysk. Tak sobie teraz myślę, że ładnego strzeliłem bajera na szosie:) Pozdro 4 all.

 

 

kurde i pomyslec ze chłopaki od dirtu mają o połowe mniej upadków od zapalenców szosowych.....:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj miałem fajną "glebę". Usypaliśmy sobie z kumplami dropa, a pod nim wykopaliśmy dół gdzieś na metr głęboki, żeby było skąd ziemie brać. No i oczywiście wpadłem do tego doła z rowerem. Już chciałem z niego skoczyć i zauważyłem, że na dole stoi mój brat i jak bym skoczył to na niego. Więc dałem po hamulcach i wpadłem do dziury :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kurde czemu jeszcze nie wymyslili pancerza na jaja?powinno juz o byc dawno w sprzedazy!

jak to nie wymyslili :?: takie cus jest juz od dawna w sprzedazy :D nawet w jednym odcinku jackassa testowali to cudo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrek c8 ochraniacze na jaja są, ale nie w sklepach rowerowych. Ja trenuje krav mage a jest to tak hardcorowa sztuka walki, że bez ochraniaczy na jaja się nie obejdzie. Koszt to ok. 25 -200 pln. Niektórym to jest niezbędne w ruchu codziennym na rowerze :D Kolega kiedyś zachaczył o kiere i do teraz taki nosi, dla bezpieczeństwa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...