Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Cholinder ;P

No i jest pierwsza poważniejsza gleba w tym sezonie ;)

Mianowicie jadę ok. 16 dzisiaj taką ulica 25-30km/h, skręcam w prawo, dalej jest taka mniej uczęszczana, to zwalniam :D Gdzieś 20km/h .... Jadę kawałek jeszcze, i nagle : O kur.. zablokowało mi się tylne koło !!! Troszkę mnie wyhamowało a ja nawet się nie ratując upadłem na lewe kolano :/ Patrzę najpierw sprzęt cały, ok, zajmujemy się mną ;P Kolano - praktycznie nie zdarte ale pojawiła mi się gulka z lewej strony kolana...nie aż tak duża(chociaż jak wyprostuję i zepnę mięśnie kolana to się robi trochę duża) i nie jest twarda generalnie, wydaje mi się że to po prostu siniak.Miał ktoś coś takiego? Tak troszkę po lewej stronie bardziej na dole kolana :D Jak ktoś coś miał takiego to niech powie.I teraz nie wiem mam okład z Altacetu i zastanawiam się czy iść do lekarza...Chyba na razie nie, zobacze jak tam do jutra będzie ;) Bo myślę, że zwykłe stłuczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Marcin, najprawdopodobniej albo nogawka albo but ( pedały miałem ustawione poziomo, lewa noga na maxa z tyłu akurat) wkręcił się w koło... ;/ Byłem dość odgięty do tyłu a i spodnie mi trochę odstawały, jakby przylegały pewnie nic takiego nie miałoby miejsca :D Bo jak wstałem patrzę na sprzęt itd. i wszystko jest ok...Koło już odblokowane itp. ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ała... ! godzine temu zaliczyłem pierwsze tak mocne w życiu OTB! nowe hample mam z tydzień, właściwie to kończyły się już docierać, rozgrzałem i ustawiłem klamkę bliżej i hamowały znacznie lepiej a ja nie byłem przyzwyczajony, pociągnąłem i upadłem na wargę amortyzujac sie rekami, udeżyłem się w zęba na szczęście nie rusza się ani się nie ukruszył ale okropnie boli i warga mi cała spuchła ..... porażka. Obawiam się tylko tego zęba gdyby nie to było by całkiem śmiesznie, bo kumpel mówił że wyglądało to prześmiesznie. Przynajmniej nówka przód (amor, koło , hample) całe nie ryśnięte

 

@ ps. Jak to jest z ubezpieczeniem wrazie czego gdyby z tym zębem ? mam w szkole ubezpieczenie obowiązuje także w domu i wszędzie tak, że jak to jest?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może moimi początkami ja też coś napiszę bo właśnie siedzę w domu na L4:P

 

Wróciłem do jazdy po 15 latach i po 262 km :D ciężarówka wymusiła na mnie pierwszeństwo. Całe szczęście wyhamowała i mnie tylko "pyrnęła". Wstałem otrzepałem się rower ok - lekko przednie koło zcentrowane, ale powiedziałem kolesiowi żeby uważaj i jechał dalej bo nic się nie stało. Po 2h do szpitala na SOR... Naderwanie i skręcenia stawu lokciowego. Teraz ani ubezpieczenia bo dodatkowego nie mam ani OC kierowcy bo nie spisałem numerów. W końcu nic się nikomu nie stało prosto po założyłem łańcuch i jeszcze 5km do cetrum spokojnie dojechałem, ręka trochę bolała, ale zlekceważyłem bo nie raz bolało bardziej i nic mi nie było... teraz siędzę w domu w takąpiękną pogodę wrrrr:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak bywa. Brat jak się wywalił, to normalnie pozbierał i wrócił do domu. Ręka bolała, zaczął macać i zmiękł ;) Potem okazało się, że któraś kość w nadgarstku pęknięta.

Jak sobie złamałem rękę, to tez normalnie wstałem, przeszedłem kilkanaście metrów i dopiero wtedy zacząłem odjeżdżać.

 

Warto o tym pamiętać i po wywrotce nie spieszyć się ze wstawaniem. Szok i adrenalina dają kopa w takich sytuacjach i po prostu nie zawsze czuć, że coś nie tak. Wstanie się, zrobi nagle słabo i można mocniej się uszkodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mam pytanie w związku z glebami i ubezpieczeniami.

Ubezpieczacie się gdzieś dodatkowo?

Ja niestety mimo urwanego łokcia po ostatniej kolizji z laską włażącą na ścieżkę nie dostałam nic.

Ani z pracy nie dało się wyszarpać ani z żadnych posiadanych ubezpieczeń.

Niestety nie wezwałam policji a złamania nie czułam przez 5 godzin (do szpitala wybrałam się na wszelki wypadek by sprawdzić czy z ręką wszystko ok).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

No i na mnie przyszedł czas żeby "zabłysnąć" w tej części forum :P.

Na szczęście nie skończyło się niczym tragicznym ale jest to klasyczny objaw "kozactwa" z mojej strony.

 

Na początek miejsce: Warszawa Park Agrykola taaaaaaaaakie schody widoczne na zdjęciu. (zdjęcie trochę je wypłaszczyło ale kto je widział na żywo wie że to nie są płaskie schodki)

 

Postanowiłem nimi zjechać w dół :o no i do połowy było ładnie ale że troszkę padało nawierzchnia śliska to w pewnym momencie przestałem panować nad prędkością i po kilku poziomach tak mi rozbujało rower że w końcu poleciał a ja razem z nim. Dzięki judo udało mi się bezpiecznie wylądować a w tym wszystkim najśmieszniejsze było to że przejechałem jeszcze na plechach jeden poziom w dół, ostatecznie tylko dwa do pokonania zostały :D.

 

Straty: pompka do amortyzatorów, przedarta kurtka, kilka siniaków i urwana manetka od Bombera.

 

A teraz przestroga dla wszystkich, po deszczu nawet najlepsze hamulce nie pomogą, u mnie hayesy świetnie sobie radziły ale to opona się ślizgała po kostce

post-145548-0-52521000-1351186258_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem 10 lat chyba jak to się zdarzyło, zjeżdżałem sobie z góry, młody to głupi. W pewnym momencie tak się rozpędziłem(pewnie było 35km/h) ale wtedy to było dużo, akurat był zakręt, chciałem ładnie wejść ale tak mnie zniosło, że wjechałem na żwir nie wiem co się stało(zahaczyłem o coś chyba) bo wyleciałem przez kierownice i przejechałem brodą po żwirze. Rower wpadł gdzieś w krzaki, ale wyciągnąłem go z całą zakrwawioną brodą :D skończyło się na wyciąganiu kamyczków z brody i na operacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne schody, zjechałbym sobie ;) A Ty jechałeś tym rynsztokiem, podjazdami dla wózków, czy po stopniach?

Jechałem zjazdem dla niepełnosprawnych, chociaż zastanawiam się jak oni mieliby tamtędy jechać, co do rynsztoka to za blisko krzaki są i nie da się nim jechać;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w pewnym momencie przestałem panować nad prędkością i po kilku poziomach tak mi rozbujało rower że w końcu poleciał a ja razem z nim. Dzięki judo udało mi się bezpiecznie wylądować a

A teraz przestroga dla wszystkich, po deszczu nawet najlepsze hamulce nie pomogą, u mnie hayesy świetnie sobie radziły ale to opona się ślizgała po kostce

kilka spraw ;)

prędkość było dostosowywać od razu ;)

czy judo rzeczywiście pomaga w glebach(nie wszystkich oczywiście)

wracając do hamowania - na mokrej kostce też się da ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy judo rzeczywiście pomaga w glebach(nie wszystkich oczywiście)

Oczywiście że pomaga, jeżeli się trenuje upadając na różne sposoby około 100 razy w ciągu półtorej godzinnego treningu dwa razy w tygodniu przez przynajmniej pół roku to już żaden wylot przez kierownicę nie jest w stanie Cię zaskoczyć, ciało układa się samoczynnie do przewrotu a po upadku wstajesz otrzepujesz się i jedziesz dalej a nie ubolewasz że boli kolano, łokieć nie daj boże głowa ;).

Z prędkością to było tak że do pewnego momentu było spoko aczkolwiek poślizg tylnego koła i odpuściłem na moment hebel, a dalej to już lipa :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...