Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Jak to wszystko czytam to moje wypadki przy waszych to pikuś ale pamiętam jak dziś jeden z nich. Jadę sobie asfaltówką z górki i mnie moja głupota podkusiła żeby zjechać bez hamowania. Niestety piasek na asfalcie zauważyłem dopiero sekundę przed upadkiem a hamować nie było po co bo plastikowe rozregulowane v-ki w starym makrokeszu. Ostatecznie skonczylo sie na tym ze zobaczylem rower nad sobą a potem zaplątał się między nogami. Ja sam zatrzymałem się 50 cm od miękkiej trawki (a to pech). Na szczęście uchroniłem głowę (oczywiście bez kasku) pomimo tego że uderzyłem klatką o asfalt. Roweru nie było szkoda bo stary ale ja miałem zerwaną skórę z miejsc wokół łokci (blizny do dzisiaj) i porysowaną klatę. Dojechałem do domu i poowijany bandażami ale szczęśliwy spędziłem pierwsze 2 tygodnie wakacji ;). Jeszcze takiego czegoś nigdzie nie widziałem ale ten temat został założony w 2004 roku ;) Naprawdę lubię to forum :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

 

Miałem to samo na zlocie forum w zawoi . Zjazd 1,5km w dół , oczywiście ja zjeżdżałem bez hampli , zaczęły się duże kamienie tył podrzuciło , przód także, poszła gleba , mostek w rowerze pękł ja obdarte od łokcia do prawie nadgarstka. Potem się wziąłem za regulowanie hampli ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałem kilka mniejszych i większych gleb :)

 

Pierwsza, którą pamiętam, zdarzyła się jak miałem ok. 10 lat - źle dokręcona, a może zużyta, kierownica w komunijnym BMXie, ostre hamowanie - efekt ja przed rowerem bez skóry na kolanie i bez mleczaka.

Trochę później przypadek z ostatnim makrokeszem - mały podjazd pod Górkę Klasztorną, jak dla mnie wtedy dość stromy. Staję na pedałach, daję radę... Do czasu aż pedał nie odpadł :) wyrżnąłem twarzą w pobocze (efekt - pościerana twarz, ukruszony ząb + zahaczyłem udem o jakiś korzeń/kamień/kij_wie_co (efekt - 10cm długości dziura w udzie na głębokość ok. 1cm - blizna do dziś).

No i dość świeżo - z ostatnich 2-3 lat dwa podobne przypadki. Raz jeden przemiły pan w czarnym audi uznał, że zdąży skręcić w prawo przede mną. Ja się go nie spodziewałem zahamowałem... Przednim hamulcem. Efekt wiadomo, identyczny co na BMXie ponad 10 lat wcześniej ;). Drugi - podobnie przemiły pan w srebrnym Nissanie nie zauważył rowerzysty przy wyjeżdżaniu tyłem z miejsca parkingowego i go (mnie) potrącił, co przy 30km/h spowodowało oczywisty skutek w postaci ładnych nowych szlifów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skrzyżowanie Jerozlimskie - Krucza, powoli toczę się do przejścia, lekko naciskam przedni hamulec i chwilę potem lecę przez przód, nie wiem czemu się zablokowało przednie koło :/ godzina była 18:30 w piątek więc miałem trochę widzów ;)

 

Też tak miałem dojeżdżam sobie do świateł i mi się z przodu hamulec zablokował na szczęście jechałem na tyle wolno ze zaliczyłem tylko stójkę bez wylatywania przez kierownice ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojna wyprawa z kumplem. Zatrzymaliśmy się żeby się napić. Stoimy, gadamy, rozproszyłem się, zapomniałem że przy zatrzymaniu się zostawiłem jedną nogę wpiętą, przednie koło delikatnie podjechało, rower bujnął się na drugą stronę i poleciałem jak kłoda na pobocze drogi i jakiś mostek do posesji. Efekt - obite biodro, strat w sprzęcie brak nie licząc lekko przytartego rogu. W sumie zatrzaski mam od niedawna, ale przejechałem w nich już 300km z czego 70% w terenie, wiele razy wypinałem się awaryjnie w trakcie jazdy jak trzeba było skapitulować przed przeszkodą i nie było problemu. Stojąc i gadając zwyczajnie zapomniałem że jestem przypięty, w trakcie jazdy skupienie na to nie pozwala. Tak, że pierwsza gleba w zatrzaskach zaliczona aby powiedzeniu "jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz" stało się zadość :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza gleba, jaką pamiętam, to połowa lat 90-tych. Mogłem mieć jakieś 11-12 lat. Jechałem moim nowym góralem żużlówką z dosyć dużą prędkością. Na skraju drogi stał pies. Przejechałem zbyt blisko niego. Pies wpadł pod koło. Wyrwało mi kierownicę z rąk i wyleciałem do przodu. Chwila bezwładności w powietrzu, upadek, a że prędkość była znaczna, to jeszcze przez jakiś metr pociągnęło mnie po tym żużlu. Rower wyszedł prawie bez szwanku, poza skręconą kierownicą chyba wszystko było ok. Mnie też nic się nie stało. Miałem tylko dosyć brzydką ranę na lewej dłoni, zadrapania też na drugiej, na kolanach i na brodzie. Wszystko początkowo czarne od żużlu. Z drugiej strony, gdyby to był asfalt mogłoby się skończyć gorzej.

 

Na asfalcie glebę zaliczyłem w tym miesiącu, też z udziałem psa, ale bezkontaktowym. Zahamowałem przodem, co zakończyło się blokadą koła i orłem przez kierownicę. Na szczęście przy niskiej prędkości. Siniaki, zadrapania, stłuczone chyba miałem ramię bo następnego dnia nie mogłem niczego lewą ręką podnosić, ale wyszło bez złamań więc w sumie szczęśliwie. Gorzej, że uszkodziłem mocowanie lampki (ale to już naprawione).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakaś czarna seria mnie dopadła. Wczoraj wieczorem (całkiem ciemno już było) jedziemy z kolegami przez lasek wąską ścieżką. Usłyszałem tylko ostrzeżenie kolegi z przodu "uwaga kładka". Następnie przednie koło wpadło do rowu a ja po klasycznym OTB wpadłem w gęste pokrzywy. Nie licząc pochlapanych brudną wodą butów i poparzeń obyło się bez kontuzji i bez strat w sprzęcie, chyba pokrzywy zamortyzowały upadek. "Kładka" to była deska szerokości 20cm położona w poprzek dość głębokiego rowu. Przy okazji upewniłem się, że stanowczo przepłaciłem za mojego HL-EL135N, ta popierdółka w żadnym razie nie jest warta 80 złotych, które za nią dałem. Kolega z jakąś latareczką za 4 dychy z Allegro ma trzy razy więcej światła przed sobą niż ja. Trzeba będzie zainwestować w dodatkowe oświetlenie do śmigania po lesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh jak tak czytam to czemu wy tyko przedniego hamulca używacie? Są 2 hamulce i z obu powinno się korzystać dla własnego bezpieczeństwa wiem coś na ten temat sam nie raz miałem sytuacje gdzie nagle musiałem hamować i dwóch hamulców naraz zawsze używam i jest znacznie bezpieczniej przynajmniej przez kierownice nie latam ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh jak tak czytam to czemu wy tyko przedniego hamulca używacie?

 

Ponieważ przedni hamulec jest hamulcem głównym, tylni to tylko wspomagający. Hamując przednim masz docisk na przednie koło a tym samym zwiększoną trakcję. W samochodach główne hamulce to tez przednie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i wszystkim zawsze się chce ruszać doopę za siodełko do hamowania

 

Naucz się kolego hamować. Jak chcesz normalnie hamować to ciśniesz przód z wyczuciem i nie musisz nic się ruszać, ale jak awaryjnie musisz się zatrzymać to pomagasz sobie cofając się do tyłu. Chyba, że nie chce Ci się "ruszać dupy" to możesz uderzyć w np. samochód, który wymusił pierwszeństwo lub nagle hamował przed Tobą. Jak lubisz ;) Poza tym jak ktoś umie hamować to w życiu nie zrobi OTB nawet mocno hamując przodem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jak wyżej pisze Crazyk , mimo iż wiele razy hamowałem przodem w sytuacjach awaryjnych jeszcze nigdy nie zaliczyłem OTB , wystarczy nie cisnąć klamki do końca a nawet jeżeli to gdy czujesz że koło jest w powietrzu to albo puścić trochę klamkę albo starać się przechylić do tyłu .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem do którego postu odnosił się bulbacz z tym hamowaniem, ale moje OTB było akurat spowodowane tym, ze koło wpadło do rowu i zostało zatrzymane praktycznie w miejscu, hamulca nawet nie dotykałem :-) A normalnie hamuję dwoma hamulcami, ale działanie tylnego jest raczej symboliczne i bardzo łatwo jest zerwać przyczepność tylnego koła, zwłaszcza na zjazdach, więc polegam głównie na przednim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siemka. To i ja opiszę swoją glebę. Najpierw to respekt dla waszych gleb. No ale do rzeczy. To jadę sobie Kartuską w Gdańsku. Z kumplem na las się umówiłem. No i tak jadąc schowałem się za gościem. Mega wiatr był. Lecę około 30-35 no i jak jechałem to gościu zaczął hamować. Odbijam do lewej a on też. I o efekt nie ktrudno. Poleciałem przez kiere. Pierwsza reakcja co to było. Potem rowerowi nic jest?! No nic myśle jade dalej czy nie. Sprawdzam zęby są. No ale kurde krew na bluzce. Dobra zbieram się do domu. Jadę oczywiście bikem co chwile rękawiczką brodę przecierając. Najpierw porządki, chowam rower, ściągam buty. To teraz do łazienki. Nie patrze w lustro trochę ze strachu chyba co zobacze. Obmyłem rane, przepłukałem wodą utlenioną. Dobra patrze w lustro a tam kawał mięcha na brodzie wyrwany, a w głebi rany coś białego(kość). Jako że od małego mam paniczy lęk w stosunku do lekarzy a w szczególności szycia. Wziąłem duży plaster i zakleiłem to dziursko. Przez kilka dni nie mogłem gryźć, szczęka bolała nie miłosiernie. Po paru dniach poszedłem do piguły w szkole to taki opieprz dostałem jak nigdy w życiu ;) "Czyś ty ogłupiał, to trzeba szyć było. Prawdopodobnie rana będzie wypalana bo zrobiła się ziarnina" to tak w skrócie. No i teraz w efekcie mam piękną blizne na brodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do OTB to kiedyś wyleciałem przez kiere, bo tylne koło zahaczylo o kamien albo kawałek gruzu i zatrzymało rower. Przez przedni hamulec tez polecialem raz, ale nie zmienia to dla mnie faktu, ze przedni hamulec jest zdecydowanie bardziej efektywny od tylnego i nie sposób go nie używać jeżeli rower traktujemy jako sport.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadę sobie spokojnie ulicą Szwai w kierunku Chmieleńca. Na liczniku 25, może 30 km/h. Nagle dosłownie 5 metrów przede mną, między autami wyjeżdża dziecko na rowerku. Hamulce wytrąciły prędkość ale aby uniknąć zderzenia odbiłem kierownicą w drugą stronę i najechałem na wysoki krawężnik.

Rower w lewo a ja w prawo. Efekt to rozbite kolano, obity łokieć. Gleba dosłownie idealna. Dziecko się rozpłakało na widok lejącej się krwi.

Tatuś w moim kierunku nie wypowiedział ani jednego słowa, zajął się wyjącą córką. No ręce mi opadły. :verymad:

Na szczęście rower cały :thumbsup:

I przy okazji apel do rodziców, pilnujcie swoich pociech na roweruch bo może się zdarzyć tragedia.

Dodam iż po tej ulicy jeżdżą samochody i to dość często.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeżeli chodzi o otb- warto wyczuć swój rower

 

ja np. robiłem tak, że jechałem wolno hamowałem stając na przednim kole, tak aby być jak najbliżej granicy przewrotki- owszem kilka razy glebę zaliczyłem ale były to bezpieczne- prędkość 0km/h i wystarczy rękami zamortyzować, rowr też mocno nie leciał bo nogami da się przytrzymać

 

gleba z otb

do szkoły i z powrotem jeżdżę szosą- wiadomo punkt ciężkości dosyć wysunięty na przód

jadę jadę, przedemną jakiś niebieski samochodzik, jakoś umknęło mi uwadze że hamuje i z prędkością kilku km/h walnąłem w tylny zderzak, rower się dobił ja poleciałem przez kierę A ROWER W tył

nic mi ani żadnemu pojazdowi się nie stało, więc przeprosiłem panią i pojechałem dalej ;p

najgłupsza i jedyna moja gleba z tego rodzaju

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Moja gleba z przed 10 dni, jadę do kumpla w piłkę pograć, jechałem tak z 25 - 30 km/h i na zakręcie który zaczyna świetną górkę wyrzuciło mnie na nowo-powstałej dziurze. Na szczęście zatrzymała mnie latarnia, efekt - złamany lewy obojczyk, prawa dłoń jak u Hellboya, rower do kasacji. :verymad:

 

ps jechałem bez kasku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja gleba którą szczególnie pamiętam była dość specyficzna. Jechałem drogą rowerową i musiałem z niej zjechać bo prowadziła w innym kierunku niż mój obrany cel. Dlatego z niej zjechałem i musiałem przejechać po pasach przed rondem (ruch już był mały, bo działo się to późnym wieczorem) Na liczniku było 35km +/- i nagle zobaczyłem ,że policja z ronda wyjeżdża więc człowiek głupi po hamulcach niestety dzięki niewielkiemu krawężnikowi który spowodował szybkie OTB przeleciałem z rowerem przez 2 pasy i wylądowałem na trawniku o dziwo na 2 nogach (mundurowi nawet uwagi nie zwrócili - pewnie pomyśleli sobie "co za kaleka") Nigdy więcej tego nie zrobię tym bardziej ,że i tak by mnie nie złapali ,a kule bolały niemiłosiernie bo jakoś o kierownice zahaczyły ;d;d.

 

 

Naucz się kolego hamować. Jak chcesz normalnie hamować to ciśniesz przód z wyczuciem i nie musisz nic się ruszać, ale jak awaryjnie musisz się zatrzymać to pomagasz sobie cofając się do tyłu. Chyba, że nie chce Ci się "ruszać dupy" to możesz uderzyć w np. samochód, który wymusił pierwszeństwo lub nagle hamował przed Tobą. Jak lubisz ;) Poza tym jak ktoś umie hamować to w życiu nie zrobi OTB nawet mocno hamując przodem.

 

wszystko możliwe co do OTB wystarczy jeden niewinny maleńki krawężnik i nawet dupsko za siodłem nie pomogło (ale jeżeli droga prosta i nie ma jakiś niespodzianek to trudno wykonać taką akrobację z tyłkiem za siodłem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji upewniłem się, że stanowczo przepłaciłem za mojego HL-EL135N, ta popierdółka w żadnym razie nie jest warta 80 złotych, które za nią dałem.

 

RESPECT - Jazda z tą świeczką w lesie to samobójstwo. Za 80 zł jak się rozejrzysz to dostaniecz coś na diodach Cree.

Sorki za offtop ale powstrzymać się nie mogłem.

 

Dwa zdania o moich glebach.

Spektakularnie nie było a zaliczyłem jak na razie 3 spotkania z matką ziemią.

1. Po odczekaniu kilku minut przed przejazdem kolejowym ruszyłem w dalszą podróż i postanowiłem wjechać na pobliski nie wysoki krawężnik. Pech chciał że robiło się już szarawo bo pora była wieczorowa i nie zauważyłem przed krawężnikiem sporej wyrwy w asfalcie. Efekt taki, że przednie koło nim je podrzuciłem do wjazdu na krawężnik wpadło w tą wyrwę a ja zaliczyłem piękny OTB. Wrażenie bezcenne ja w dosłownie 2 sekundy zamieniłem się z rowerem miejscami. Miałem sporą publikę więc szybko się pozbierałem i ruszyłem czym prędzej maskując wstyd. W domu jak adrenalinka nieco opadła okazało się, że mam pięknego i rozległego siniaka na wewnętrznej stronie uda dość blisko wrażliwych miejsc ;)

2. Klasyczna wywrotka na stójce - pierwsza jazda z SPD i przed przejściem dla pieszych próbowałem zdjąć nogę z pedału w klasyczny (jak na platformach) sposób. Zabrakło sekundy przez błędny ruch a ja wpadłem w objęcia zimnego asfaltu.

Kierowcy mieli niezły ubaw.

3. Długi ślizg na boku po zjechaniu ze ścieżki na trawę, przy próbie powrotu na ścieżkę. Wymijałem dzieciaka który jechał szlaczkiem i nie reagował na grzeczne prośby o ustalenie kierunku jazdy. Chwilę po tym zbierałem się obolały z asfaltu. Wtedy pojawiły się pierwsze rysy na rogu kiery i przerzutce - to bolało bardziej niż przetarta koszulka i dwie pokaźne zdarte "dziury" na łokciu. To był chrzest dwudniowego plecaka Deutera i teraz wiem za co położyłem 3 setki - żadnych uszkodzeń choć na niego upadłem, nie mogę wyjść z podziwu dla jakości materiałów i przemyślanej konstrukcji.

Dzięki za przeczytanie przydługiego posta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...