Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Haha :D

 

W piątek, po zakończeniu roku szkolnego byłem w sklepie z mamą, m.in. mówiłem, że coś mi się pewnie stanie na wakacjach bo potrzebuję motywacji do kupna kasku. To prawda - mam na to świadka, który mnie za to ochrzanił. 3 godziny potem pojechałem się przejechać do pobliskiego lasu. Mostek, mały zjazd, 10 metrów, zjazd 2m w dół. Potem w miarę równo, trasa XC. Moment przed tym drugim zjazdem zobaczyłem, że wystają stamtąd dwie głowy. Chciałem je ominąć po prawej stronie. Był tam korzeń, za korzeniem był niedawno zwykły zjazd. Jechałem powoli... :confused:

 

Jestem w domu, mówią mi, że jedziemy na izbę przyjęć. Nie pamiętam, że był koniec roku szkolnego, nie wiem która godzina, jaki dzień, zadaję głupie pytania. Kojarzę taksówkę, izbę przyjęć. Na oddziale już kontaktuję i wraca mi pamięć.

W sobotę rano już wróciła, oprócz godziny po wypadku. Do dziś nie mam pojęcia, jak wróciłem stamtąd do domu. Powiedzieli mi, że sam. Pewnie jechałem, ale za ch##ja nie wiem którędy. :icon_mrgreen:

 

2 dni na oddziale. Wstrząśnienie mózgu. 2 tygodnie "ograniczenia wysiłku fizycznego" (bez jeżdżenia, odwołana wizyta u kumpla na wsi, odwołana robota na budowie, przesunięty termin prac w domu). :wallbash:

 

KICHA KASZANA

 

Edit: ten rzekomo łagodny zjazd był wyżłobiony przez ostatnie opady. Przy małej, zachowawczej prędkości pewnie przeleciałem do przodu. Gdybym skakał, nic by mi się nie stało.

 

Mam już motywację i czas na kupno kasku. Jeżeli jeszcze nie macie - niech was to zmotywuje :pirate:

 

Pozdro dla userów którzy czytali moje wpisy na czacie jak byłem zamroczony po wypadku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam . Wczoraj byłem jak zawsze z całą ekipą na roweruch . Pogoda malina zero wiatru +19 c słonko jak tu nie wyskoczyć na tripa do lasu podczas jazdy na wheele po kładkach Wigierskiego Parku Narodowego nie fartownie zachwiało mną , odbiłem się od brzozy , uderzyłem w bandę głową (miałem full face) i wkręciło mnie w rower . Gdy odzyskałem przytomność byłem już w karetce pogotowia . Po wizycie u chirurga 2 palce złamane w lewej dłoni pęknięte 3 żebra zszyte kolano łokieć i głowa gdyż podczas uderzenia kaskiem popękał w ostre kawałki i ranił mnie w głowę . Rower ? koło przód , kierownica , lewa klamka , siodło , sztyca pod siodłowa , amorek opona , korby z pedałami są do wymiany . Tak więc kto jeździ jak wariat niech zainwestuje w dobry kask i pełną zbroję bo jak kolega powiedział żeby nie zbroja złamana klamka wbiła by mi się w plecy ... ;(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to bardzo fajne rozpoczęcie wakacji :D

@UP: w jakim sensie cię wkręciło w rower? Opisz to troche bardziej :)

 

Głowa z korpusem w przednim trójkącie ramy lewa noga w tylnym kole 10 szprych wyrwanych i ręka między lagami dolnymi a górnymi . Nie wiem jak mnie wkręciło ale było ostro .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPD|!!!!!!!!!!

 

dzisiaj doswiadczylem jak niebezpieczne sa spd. oczywiscie jest wiele sytuacji w ktorych spd sa o wiele lepsze, ale dla poczatkujacych spd przy ostrym szarzowaniu bez specjalnej techniki do istne zabojstwo. A wiec tak jade sobie moim nowym cubem reaction dosc szybko( na budziku 40km/h)droga pisaczystko betonowa. Droga ta to dojazd do plazy nad jeziorem kierskim od strony krzyzownik, wchodze w dosc ostry zakret, nagle przed maska ukazuje mi sie samochod, ostro po heblach no i ###### gleba i w######enie sie pod samochod. Najgorsze jest to, ze jesli bym jechal w zwyklym pedalach to, bym sobie spokojnie skontrowal jedna noga i by pewnie nic mi sie nie stalo. tak to mialem do konca wpiete nogi i jesli zarzucilem w zakrecie opone, zeby sprawnie zachamowac, to nie bylo szans aby w tak awaryjniej sytacji sie wypiac. Wie mam stracha, ale jesli wchodzimy w ostry zakret i nagle sytacji awaryjna to nie zdazymy sie wypiac i gleba murowana. efekt jest taki ze sie konkretnie obdrapalem, rower tez troche ucierpial. Najgorsze jest to, ze nie mialem kasku i jeszcze lbem przywalilem. SPD to istne zlo jesli wchodzimy w zakre i nagle w tym zakrecie mamy w mgnieniu oka zachamowac, to lecimy jak nas zawieje, bo nie ma szans sie wypiac jedna noga i sobie spokojnie skontrowac tylna opone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPD są spoko ale jak mamy niespodziewaną glebe to nie ma najmniejszych szans wypiąc nóg bo wtedy mamy odruch bezwarunkowy.Co innego jak jadę po piachu i czuje że mną już kręci to wtedy jestem przygotowany do wypięcia.Ostatnio zachaczyłem o słupek na chodniku to wyleciałem do połowy drogi .Dobrze ,że nic nie jechało.Nawet nie dychnąłem żeby wykonac ruch w bok.Ale jak już leżałem to były obydwie nogi wypięte.To już 3 moja gleba w spd .Dwie takie w miejscu prawie nie grożne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jadąc do pracy podjeżdżałem pod dość wysoki krawężnik , tylne koło się zaparło a że nie zdążyłem wypiąć nóg to runąłem na bok z rowerem w grysik ozdobny. Na szczęście tylko lekko zdarty łokieć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kilka dni temu, lekki deszcz, śmigam po krakowskim rynku. Pieszy idący początkowo spokojnie, nagle zmienia kierunek i biegnie. Oczywiście na mnie. A że był potężny, byłoby nieciekawie. Wolałam wyhamować bokiem ryzykując upadek. Tak się stało, przejechałam bokiem po płycie rynku. Sharatane biodro, uszkodzone spodenki, gość nawet nie zauważył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gość nawet nie zauważył.
a oddałaś strzał ostrzegawczy? ostatnio od znajomego anglika uslyszałem że muszę uważać, bo rower w odrożnieniu od pozostałych pojazdów nie wydaje żadnego dźwięku. Jak sama napisałaś byłaś w strefie dla ruchu pieszych. Jako gość musisz się liczyć w takich sytuacjach z zachowaniem pieszych (w Anglii jest gorzej, tutaj nawet na jezdni pieszy jest chroniony jak pieszy na DDR w Polsce). Rozwiązałem wiele problemów będąc głośniejszym na trasie, miałem nawet taką sytuację gdzie właśnie przejeżdżały obok autobusy i ciężarówki i nawet ja nie słyszałem własnego dzwonka, więc używam klaksonu - ratuje mnie, przechodniów i ubrania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam, na wczasach jeździliśmy sobie całą rodzinką geśiego i jak tylko były to ścieżklami dla rowerów, niestety piesi wczasowicze łazili całą szerkością chodnika i przyległem drogi dla rowerów, a czasem wręcz tylko droga dla rowerów... nie dawało sie przejechac, ale czeto kilka dzwonków robiło przejscie, cóz zawsze to lepsze niż wjechanie w kogoś, wiele osób po takim ostrzeżeniu sie uśmiechało i widać było, że rozumieli swój błąd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPD|!!!!!!!!!!

 

dzisiaj doswiadczylem jak niebezpieczne sa spd. oczywiscie jest wiele sytuacji w ktorych spd sa o wiele lepsze, ale dla poczatkujacych spd przy ostrym szarzowaniu bez specjalnej techniki do istne zabojstwo. A wiec tak jade sobie moim nowym cubem reaction dosc szybko( na budziku 40km/h)droga pisaczystko betonowa. Droga ta to dojazd do plazy nad jeziorem kierskim od strony krzyzownik, wchodze w dosc ostry zakret, nagle przed maska ukazuje mi sie samochod, ostro po heblach no i ###### gleba i w######enie sie pod samochod. Najgorsze jest to, ze jesli bym jechal w zwyklym pedalach to, bym sobie spokojnie skontrowal jedna noga i by pewnie nic mi sie nie stalo. tak to mialem do konca wpiete nogi i jesli zarzucilem w zakrecie opone, zeby sprawnie zachamowac, to nie bylo szans aby w tak awaryjniej sytacji sie wypiac. Wie mam stracha, ale jesli wchodzimy w ostry zakret i nagle sytacji awaryjna to nie zdazymy sie wypiac i gleba murowana. efekt jest taki ze sie konkretnie obdrapalem, rower tez troche ucierpial. Najgorsze jest to, ze nie mialem kasku i jeszcze lbem przywalilem. SPD to istne zlo jesli wchodzimy w zakre i nagle w tym zakrecie mamy w mgnieniu oka zachamowac, to lecimy jak nas zawieje, bo nie ma szans sie wypiac jedna noga i sobie spokojnie skontrowac tylna opone.

To zabawne, bo ja mialem w srode glebe tez nad jeziorem kierskim od strony krzyzownik. Tam, gdzie zawracasz, aby objechac cale jezioro. Tylne koło musialo mi zostac na kamieniu i wylecialem przez kierownice lądując w błocie. Trochę uszkodzilem sobie prawy bark, bo to on przyjął impet uderzenia. Co ciekawe jezdze w noskach i na glebie znazlem sie bez nich. Nie wiem jak, bo pamiętam tylko zanim najechalem na przeszkode i potem już moment uderzenia.

 

Ja kontruje jak mam wpiete nogi. W jaki sposob kontrujesz wypiętą noga? Nie moge sobie tego wyobrazic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek wakacji. Ja, rowerek i hopki. ...

 

... bo nie zdążyłem ustawić roweru "na wprost" przed lądowaniem i przednie koło skierowane było na kierunek poza trasę (jedyne co przyszło mi do głowy wtedy to to, że "trzeba było siedzieć w domu jak się źle czułeś LOL"). I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że lekko wcisnąłem tylni hamulec. Opona się pośliznęła, no i brak przyczepności i bezwładność tyłu dodała do niestabilności, a że przede mną był ostry zjazd to manewry były jak na byku. Na samym dole, pech chciał, a było to już poza trasą, przednie się zblokowało no i OTB. Lądowałem na lewy nadgarstek no i złamałem dwie kości plus zwichnięcie trzeciej. Blachy i śruby. ... czekam jeszcze te 5 miesięcy do następnego hopka.

 

Nie wiem czy to pech czy taka karma? Z resztą może i dobrze, bo mam wolne od pracy i w końcu przeczytałem zaległości. Niby spokojnie na rowerku będę mógł jeździć za miesiąc... ale po PŁASKIM? eh... :)

 

Pozdrawiam i uważajcie na siebie! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj miałem taki wypadek, że jechałem sobie na rowerku z kolegą gdzieś z 15-20 km/h. Gdy mieliśmy skręcić to zauważyłem samochód. Myślałem, że zdązymy przejechać a więc przyśpieszyliśmy.Mój kolega nagel zahamował a ja spanikowałem i po przednim hamulcu i przeleciałem przez kierownice, a rower w mojego kolege.

Szybko wstałem żeby nikt nie zauważył i pojechalimśmy dalej.

 

Jeśli chodzi o rower to praktycznie nic się nie stało :sweat: .Mój rower był trochę ubrudzony od "topniejącego" asfaltu a rower kolegi trochę się porysował.

 

Jeśliu chodzi o mnie to tylko sobie obtłukłem lewą stronę (siniaki i trochę mnie boli nadgarstek) :wacko:

 

Wiem, popełniłem głupi błąd, ale mam nauczkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość morfis2

17 lipca również jechałem sobie z kolegą spokojnym spacerowym tempem. Wracaliśmy z Pól Mokotowskich ulicą Banacha, zaczęliśmy się dopiero rozpędzać aż nagle kolega daje po hamulcach (samochód wyjeżdżał z podporządkowanej), ja za nim też ale niestety jednak za bardzo i lecę przez przednią kierownicę twarzą na asfalt. Szybko się podnoszę i widzę czerwony plamy na jezdni, później na chodniku - cała twarz zakrwawiona. Szczęście w nieszczęściu po drugiej stronie ulicy jest szpital, więc się tam udajemy. Czekam jakieś 20 min w poczekalni, w końcu chirurg mnie przyjął. Rezultat całej przygody? Porozcinana twarz, kilka szwów na czole, nosie, górnej wardze i podbródku oraz złamany nos. Nie wiem czy kask by coś dał bo poleciałem centralnie na twarz (dziwię się, że nie zasłoniłem jej rękoma, widocznie kurczowo trzymałem kierownicy :) ). Teraz czeka mnie leczenie tych nieszczęsnych blizn :/

Tak więc drodzy rowerzyści uważajcie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...