Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Szutrowa droga (wały odry we Wrocławiu - obok kilimandżaro), kilka godzin wcześniej lekko pokropiło, jadę sobie normalnie ok.25km/h, chciałem sobie urozmaicić wycieczkę, patrze za mną nikt nie jedzie przede mną także więc zacząłem sobie jechać tak zwanym slalomem, całą ścieżką, raz na lewo raz na prawo i tak dalej. Nie wziąłem pod uwagę że moje opony powoli przypominają slicki więc poślizg był nieunikniony w tej sytuacji. Oczywiście wszystko przy ok.25km/h na szutrze z dość ostrymi kamieniami jak się okazało. Poleciałem na prawy bok, nie wiem jak ale SPD mi się wypięły a wyrżnąłem konkretnie. Na kolanie rozcięcie o głębokości ok. 1,5cm i długości 7-8cm (siedem szwów), kolano dość stłuczone i oczywiście niezła zdrapka na łokciu. Z rowerem wszystko dobrze bo wszystko ja przyjąłem. Powrót do domu ok.13km. Cały czas krwawiłem, zostawiałem po sobie krople farby na ścieżce. Oczywicie pogotowie, prześwietlenie i szwy. Na drugi dzień byłem taki słaby ze szok, chyba straciłem trochę krwi.

 

http://www.forumrowerowe.org/gallery/image/6169-dscf4784/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w dniu dzisiejszym zaliczyłem ładnego koziołka. Śmigałem ścieżka wzdłuż ul. 17 stycznia, i na jednym z zakrętów gościu ( lat ok 50-60) jadąc z naprzeciwka zamiast trzymać się swojej strony wyjechał mi naprzeciwko :) Chcąc uniknąć zderzenia chciałem zjechać na trawnik, jednak przednie koło wpadło mi w "szczelinę" pomiędzy chodnikiem a trawnikiem....Koło skręciło o 90 stopni, a ja mając nogi w noskach wywaliłem się na lewy bok i pociągnąłem za sobą rower, który w pewnym momencie miałem nad sobą :D Na szczęście, że miałem kask bo walnąłem głowa prosto w kant krawężnika... Poza tym starta lewa ręka i noga, obity obojczyk, łokieć oraz przedramię.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ty w takim stanie jechałeś dalej o_O ?! Dobry wariat z ciebie. Z takiej rany można naprawde dużo krwi stracić. Następnym razem ( obyś nigdy tak więcej nie upadł ) zadzwoń po kogoś kto by cie zabrał bo nie warto ryzykować jazdy w takim stanie.

 

Nic innego nie mogłem zrobić. Naprawdę zdjęcia tego nie oddają, wyglądało to gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żebym nie współczuł czy coś, ale nie mogłeś po prostu zwolnić? Zwierzęta i dzieci na drodze są nieobliczalne, zwalnia się do 10km/h i można przynajmniej wyhamować. Co do zwierząt, mam na myśli te na smyczy, bo jak jakiś pies się błąka, to lepiej nie zwalniać ^^

 

 

Zwolniłem, zwolniłem ale mimo to upadek na taką nawierzchnię pozostawia ślad:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś rano po ósmej wyszedłem na rower. Po przejechaniu kilku kilometrów jakiś będzwał wyprzedzał mnie jakimś starym żęchem z przyczepą tak blisko że musiałem uciekać na chodnik, a że nie było tam żednego wjazdu a chodnik wysoki wywaliłem się na krawężnik. Dobrze ze nikt nie przechodził bo obciach. Na szczęście przytarłem tylko korek od chwytu a nie porysowałem ramy ani amora. Mała zdrapka na kolanie ale to się zagoi. :angry2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja 2-3 tygodnie temu zaliczyłem ostrą glebę.

 

Ręka, zaraz po wypadku, chwilę przed spuchnieciem:

kuku1.jpg

 

szwy i pręty w łapie, twarz zjechana, no i ponacinane miesnie w tulowiu i prawdopodobnie laczenia kosci naderwane (w klacie)

 

co by nie opisywac drugi raz wszystkiego, dokladny opis wypadku tutaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja gleba...

hehe za każdym razem jak sobie przypominam tą sytuacje to mi się śmiać chce.Ale,niestety mały ból tez był.Jak przejeżdżałam przez drogę.Po tym jak pan kierowaca kulturalnie mi się zatrzymał,to ja widząc jego uprzejmosć próbowałam wskoczyć na siedzonko co mi mi się nie udało.A czemu?bo chciałam właśnie w tym czasie szybko machnąć ręką panu kierowcy za uprzejmość.Nie mogąc jakoś utrzymać kierownicy drugą<bo zaczeła wariować>wjeżdżając na żwirową nawierzchnię zaryłam pięknie i leżąc plackiem na rowerze zastanawiałam się jak to się mogło stać.Ale zdaje mi się że to wina mocno napompowanch opon,czy to mogło być przyczyną?hm,ah nie ważne,Ale wiecie co kolega mi poprawił hamulec<aha trzeba było też przypiąć licznik i lampkę która się trochę zdarła>i pojechałam dalej,pobijana ale to nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza gleba od niepamietnych czasow. 5:30 droga taka utwardzona ziemna. Na liczniku ok 30km/h. Zainteresowala mnie stluczka przy wjezdzie do jakiegos zakladu pracy, zjechalo mi sie delikatnie na lewa strone sciezki, a kiedy sie odwrocilem wzrokiem przed siebie zobaczylem slupki wysokosci 1m ok 1m przed soba, obok zaparkowany samochod tak, ze na skrecanie bylo juz za pozno. Nie wiele myslac piekna blokada przedniego kola i OTB w takim stylu, ze komando foki by sie nie powstydzily ;). Pozbieralem sie szybciej niz poleglem, pozbieralem bidon i w droge. Poza odrapanym lewym rogiem i wszechobecnym piachu nic sie nikomu nie stalo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Parę dnie wcześniej rozmawialiśmy ze znajomymi na temat białych mostków i kierownic co, że podczas upadku można łatwo zarysować czy lakier może odprysnąć. Odpowiedz w większości przypadków była że w sumie to dawno nikt z nas nie miał przykrej sytuacji w zbliżeniu z matką naturą.

 

Feralnego dnia ledwo po wyjściu z domu i wpięciu lewej nogi (co zazwyczaj wpinam prawą) coś mną zachwiało i gleba na lewą stronę. Po przejechaniu może z 800m prawie kolejna przy zjeździe z trawnika na ulicę (zza autobusu wyskoczył samochód i go nie zauważyłem) rower prawie w miejscu stanął ja ledwo ustałem. Myślę sobie coś pechowo zaczyna się ten wyjazd, ale nic pojechaliśmy dalej. Po przejechaniu po lasach i okolicznych terenach około 40km pora była na powrót do domu. Dojeżdżaliśmy do skrzyżowania głównej drogi, kolega jechał pierwszy, po lewej stronie jechał samochód w takiej odległości, że spokojnie bym się do ruchu włączył, natomiast po prawej był dom co zasłaniał całą widoczność, więc stanąłem na pedałach by mieć lepszy widok i to był mój największy błąd. Z prawej wyskoczył samochód ja ze stresu na hamulce i potem już tylko pamiętam bliskie spotkanie z matką ziemia. Mocno krwawiąca broda, ból w nadgarstku. Jak doszedłem do siebie powoli pojechaliśmy do domu. Rano się okazało przy wizycie u lekarza, że skręciłem rękę w łokciu i nadgarstek, dostałem 3 tygodnie zwolnienia, ręka w szynę i miesiąc rehabilitacji.

 

Z całej tej sytuacji byłem mile zaskoczony reakcją ludzi z racji, że było do miasta jakieś 10km nie spodziewałem się jakiejkolwiek pomocy od obcych ludzi. A tu pan z domku jak zobaczył sporą ilość krwi na drodze przyleciał z bandażami, wodą utlenioną i plastrami. Przejeżdżający rowerzysta się zatrzymał by udzielić pomocy. Jakiś obcy facet w kombi chciał mnie zabrać do szpitala.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 Września.

Tak jak wyżej miałem dość nieprzyjemną sytuację, bo gdy jechałem po lesie, co prawda wolno nie było i szybko też nie, ale na zakręcie się nie zmieściłem. Głównym powodem była prędkość, ale do tego przyczynił się rów, który został wypłukany przez wodę. Wjechałem w ten rów wybiło mnie na kilka metrów, leciałem z rowerem kilka metrów, i zatrzymałem się na prawym boku na ziemi. Pozbierałem się dość szybko i stwierdziłem, że nic mi nie jest. Ale po kilku minutach zauważyłem dość istotny dołek na moim ramieniu. Ale jak wyszedłem z lasy pojechałem na prześwietlenie i jak się okazało obojczyk złamany z rozczepieniem i istotnym przemieszczeniu. Na dzień dzisiejszy chodzę z dwom drutami i muszę czekać. Bardzo ważną rzecz masz kask to go zawszę ubieraj. Ja całe szczęście jechałem w kasku, bo tak to by nie było co zbierać, bo kask pękł mi. Na rower wskoczę w przyszłym sezonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jadę z kumplem wzdłóż zalewu, małe rozwidlenie on pojechał bliżej brzegu, ja skęciłem i nagle wylądowałem plecami na drzewie, a rower poleciał prosto w klatkę ;/

z relacji kolegi: ######ut,uchh,bum,aua

 

 

zima,osiedle,drogi=lodowisko, jadę mtb

nagle z prostopadłej wyjeżdża van, po hamulcach-zonk orwer przyspieszył

nie pozostało nic innego jak gleba kontrolowana ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Wczoraj przyżełem pierwszy poważniejszą glebe na treningu. Na treningu przełajowym z dużą prędkoscia na zjeździe mnie wybiło... nie pamietam co było dalej :D odzyskałem przytomność jak zaczeli mnie podnosić.. ale z oględzin kasku i barku i wyzytu w szpitalu mogę wywnioskować że najpierw upadek na głowe ( kask pękniety ) strata przetomność i na bark... bark bardzo pogruchotany ale kośći naszczęście w całośći :) W takich sytuacjach człowiek myśli co by było gdyby nie ten kask... skończyło sie na lekkim wstrząsnięciu :) Pozdro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Moja najgorsza gleba zdarzyła się w ostatnią niedzielę sierpnia. Wracaliśmy z kumplami do domu, wyjeżdżaliśmy z małej wioski polną drogą. Jechałem pierwszy ładną, nieco zapiaszczoną koleiną może ok. 20 km/h. Kiedy mijaliśmy ostatni dom na polu zauważyłem psa przywiązanego do budy zrobionej z blaszanej beczki. Było ponad 20 stopni i pomyślałem, że piesek musi się mocno gotować w takiej budzie. Chciałem pokazać kolegom - odwróciłem się do tyłu, prawą rękę skierowałem w stronę budy i się stało. Przednie koło zatańczyło na piasku, lekko się skręciło i zablokowało w koleinie. Pofrunąłem przez kierownicę i na moje nieszczęście nie zdążyłem się podeprzeć, pewnie jeszcze pokazywałem w locie na pieska :) Wpadłem lewym barkiem w tą koleinę, zrobiłem zgrabny przewrót i wstałem na nogi. Na początku nic nie czułem ale po chwili zaczął boleć bark, pomyślałem, że pewnie tylko stłuczony. Do domu udało się dojechać jeszcze o własnych siłach. Dopiero po RTG okazało się, że oprócz zwichnięcia barku miałem rozerwanie więzozrostu barkowo - obojczykowego III stopnia, to chyba najgorszy stopień. Lekarze poskładali mi rękę 3 drutami, 6 tygodni nosiłem ją w temblaku. Ze sportów mogę teraz tylko grać w szachy i brydża, a jesień w tym roku taka piękna na rower :/

Na szczęście druty wyciągną mi za miesiąc i ręka ma być jak nowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj walnąłem fajną glebę:) Jadąc rano około godziny 8,30 na treningu wpadłem z dużą prędkością na rondo, wchodząc w łuk ścięło mi przednie koło i poleciałem na bok. Nogi wypięły mi się z SPD i rower posunął bokiem po asfalcie z dobre 5 metrów, a ja za nim :D Na szczęście rower calutki, lekko otarła się kiera i lewy pedał. Ja starłem kolano i rozwaliłem rękawiczkę :D dobrze, że nic nie jechało :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia gleba w sezonie który zakończyłem pod koniec wakacji w Pieninach na zjeździe. Zjeżdżaliśmy ze znajomymi już do domku, pięknie ładnie ostatni zjazd stosunkowo szybki w granicach 60 km/h można było od tak pojechać. Gdy wpadłem na zjazd byłem mniej więcej w 3/4 jego długości poczułem pływanie koła między goleniami, gdy musiałem ostro przyhamować, złożyłem rower jak na żużlu koło odleciało w swoją stronę i ja w swoją. Zaryłem amorkiem, a ja wyleciałem wprost na alfe która stała na zakręcie tym na takim mini parkingu... No i tu mi się film urywa. Z relacji tych co ze mną jechali wynika że po przeleceniu(do tej pory pamiętam) pasu trawnika i dwóch fikołkach uderzyłem kaskiem w lewą lampę alfy.

 

uszkodzenia ciała: dwa żebra złamane i wstrząs mózgu, trochę się poobcierałem.

W szpitalu byłem 2 tygodnie.

Straty w sprzęcie (rower ojca :D)

koło przód, kierownica, siodło, przerzutka tył, amor, sztyca, KASK, jeden pedał, hamulec przód, linki od przerzutek. Prócz tego poprawki lakiernicze na ramie, kamerka z kasku i telefon.l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia gleba w sezonie który zakończyłem pod koniec wakacji w Pieninach na zjeździe. Zjeżdżaliśmy ze znajomymi już do domku, pięknie ładnie ostatni zjazd stosunkowo szybki w granicach 60 km/h można było od tak pojechać. Gdy wpadłem na zjazd byłem mniej więcej w 3/4 jego długości poczułem pływanie koła między goleniami, gdy musiałem ostro przyhamować, złożyłem rower jak na żużlu koło odleciało w swoją stronę i ja w swoją. Zaryłem amorkiem, a ja wyleciałem wprost na alfe która stała na zakręcie tym na takim mini parkingu... No i tu mi się film urywa. Z relacji tych co ze mną jechali wynika że po przeleceniu(do tej pory pamiętam) pasu trawnika i dwóch fikołkach uderzyłem kaskiem w lewą lampę alfy.

 

uszkodzenia ciała: dwa żebra złamane i wstrząs mózgu, trochę się poobcierałem.

W szpitalu byłem 2 tygodnie.

Straty w sprzęcie (rower ojca :D)

koło przód, kierownica, siodło, przerzutka tył, amor, sztyca, KASK, jeden pedał, hamulec przód, linki od przerzutek. Prócz tego poprawki lakiernicze na ramie, kamerka z kasku i telefon.l

 

:o troche dużo tego jak na jedną glebę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kumpel na chopkach ostatnio ładnie ryjkiem przeleciał po piachu... :D ale miał radoche przejechał chyba z 8m twarzą do jądra naszej planety :D

 

Przypomniałem sobie jak kiedys rowerem wyskakiwałem tuż przed uderzeniem w drzewo.....to były czasy xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mam tez historię, drugi raz przeciągu 2,5 miesiąca złamałem tą samą rzepkę. Jeźdżę XC ale sobie technikę trenuję i czasem się zapędzam i robię coś głupiego, np OTB z lądowaniem na kolanie na betonie, Macie jakiś pomysł na dobre ochraniacze które jak juz wyleczę nogę pozwolą mi zachować rzepkę w całości?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja dam moją glebę ;)

Działo się to dziś, właściwie wczoraj, byłem bez kasku bo nie planowaliśmy odwiedzenia tego miejsca a mi przyszedł jakiś głupawy pomysł żeby sobie skoczyć... Pierwsza próba (nie mam jej) wyszła dobrze, natomiast druga już nie bardzo :F

Straty ?

Nabiłem sobie guza na czole, mam jakieś maluuuuuuutkie obtarcia na nogach, na początku trochę czułem że mam żebra.

W rowerze "doprawiłem" sobie kierownice (czyt. wygiąłem jeszcze bardziej niż miałem), nic więcej nie stwierdzam- Krosik trzyma się :D W przyszłym roku będzie kończył 10 latek :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość sworks

Moja gleba...Cóż było ich sporo...Pierwsza poważna w wieku 18 lat na asfalcie, gdu zjeżdżałem ze Stogu Izerskiego prz prędkości ok. 70 km/h. O dziwo nie było żadnego złamania u mnie, byłem jedynie mocno poździerany, blizny zostały aż do dziś.

10 lat poźniej zaliczyłem glebę na Bike Maratonie w Boguszowie Gorcach, 5 km przed metą. Nie wiem jak to zrobiłem, ale było to na dość szybkim zjeździe, po takim jakby tłuczniu. Wyleciałem przez kierownice, spadłem na ziemię. Gdy wstałem nie wiedziałem co sie dzieje. Pomimo potwornego bólu dojechałem do mety. Tam mnie opatrzono i proponowano zrobić prześwietlenie, ale odmówiłem. Wróciłem do domu autem...PO drodze wymiotowałem...Jak później przeanalizowałem było to wstrząśnienie mózgu. Dopiero na drugi dzień odwiedziłem Izbę przyjęć w moim mieście...I co? Złamanie wyrostka łokciowego. Operacja, - 3 tygodnie gipsu, druty w łokciu, 2 m-ce bez roweru, ale- pomimo kontuzji i narodzin syna był to sezon najliczniejszy w starty- bo 17. Ale to nie koniec. Wypadek miałem w maju. A w sierpniu powtórna gleba na łokieć (ten z drutami ) i kolejne szycie, ale dzieki temu uniknąłem kolejki na dostanie się do ortopedy i planowany zabieg wyjęcia drutów miałem w listopadzie 2007. Do dziś wszystko działa ok:)

Lekko przejrzejżałem na oczy, bo było nie wesoło, szczególnie przed operacją. Lekko mówiąc byłem osrany!

 

T9O2288.jpg

PICT7958.JPG

 

62_030badce28a6e968a0cbebe3b86bc8a9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio też zaliczyłem taką pierwszą "poważną" glebę. Wcześniej było co prawda parę OTB i przewróceń, ale nie przy takiej prędkości. Jeździliśmy z sąsiadem, zauważyliśmy fajną leśną ścieżkę, pojechaliśmy nią. Po chwili zjeżdżamy na dół, było stromo, a ja przy znacznej prędkości natrafiłem na pień ściętego drzewa, na szczęście niezbyt wysoki. Efekt? Gwałtowne OTB, na szczęście - nie wiem jak, ale wylądowałem na boku, i odruchowo odtoczyłem się na bok, myśląc, że rower na mnie pewnie leci. I dobrze myślałem, bo z tego co sąsiad mi mówił, myślał, że rower mnie przygniecie. Byłem bez kasku, ale skończyło się na 5cm rozcięciu na lewej ręce, na szczęście powierzchownym, krew się praktycznie nie lała. Dałem radę jechać. Podobno wyglądało groźnie, dobrze, że nic mi się nie stało. Pierwsze ostrzeżenie, teraz do ostrzejszej jazdy biorę kask. Potem jeszcze się okazało, że dętka pękła :[ Niby nic takiego, ale ta rana wykluczyła mnie z jazdy na kilka dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjazd ze stromej górki i nie zauważony korzeń. Obrót z rowerem o 180* i lądowanie na trawie. Odziwo nic mi się nie stało oprócz otarć i rozciętych łokciach aż do mięska :D a rower- tylne koło na złom, hak tylnej przerzutki urwany, pęknięta rama koło sztycy siodła :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...