Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Obawiam się, że zwłoki pewnie zostały porawane przez szalejący po Polsce gang złomiarzy...na szczęście był to tylko stary treningowy rower, chociaż przeszłam z nim wiele, czas jeździć na czymś, co nie będzie przynosiło mi wstydu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie miałem poważniejszych gleb ;]

2 razy przeleciałem przez kierownice i czułem się jak Adam Małysz , ale na szczęście nic mi się nie stało.

Raz miałem szczęście bo zjeżdżałem z górki po ścieżce rowerowej i nagle jakiś pieszy wszedł mi na ścieżkę. Na szczęście to było koło przejścia dla pieszych i jak wcisnąłem przedni hamulec to wybiło mnie do góry już miałem przelecieć przez kierownicę , ale zobaczyłem słup i odbiłem się ręką od niego i wróciłem "na ziemię"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gleba miała miejsce na boisku szkolnym które ma ok. powiedzmy 100m2 i na tym boisku są tylko 2 słupki... pech chciał że przy ok.25km/h zadzwonił telefon,gdy go wyciągałem z kieszeni wyślizgnął mi się dlatego szybko schyliłem się by go złapać i nagle...BUM(uderzyłem w słup) i normalnie czułem się jak Małysz. Najśmieszniejsze jest to że po upadku telofon znajdował się w dłoni(cały) i na dodatek jeszcze odebrałem. Efekt: połamana lewa klamkomanetka i pare siniaków, szczęście w nieszczęściu bo gdybym odbił ciutke na prawo to słupek połamałby mi palce :thumbsup: Przestroga dla innych jeśli jedziecie rowerem nie odbierajcie telefonu a jak musicie to przynajmniej patrzcie dokąd zmierzacie :) PoZdRo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Ja mogę się pchwalić dwoma wypadkami na rowerze jednego z nich doswiadczyłem na MTB a drugiego na BMX.

W pierwszym wypadku wygladało to tak że jadąc za kolegą z prędkością ok 35 km/h przymierzałem się do jego ominięcia gdyż on prawie się zatrzymał (jak się później okazało on miał zamiar międzyczasie zawrócić) jak byłem tuż za nim ten zaczą skręcać w lewo i uderzyłem w niego idealnie prostopadle, wtedy wykonałem pierwszy raz w swoim życiu frontflipa (ale już bez roweru bo rower zrobił to lecąc zaraz za mną) Wtedy akurat nie odniosłem nawet najmniejszych obrażeń jedynie co to w rowerze zniszczeniu uległo siodełko i to wszystko bo resztę ochroniły rogi.

 

W drugim zaś przypadku zjeżdżając BMX-em z dość stromej drogi wiodącej po łuku, z powodu sporej już prędkości (brak hamulców w BMX + stroma droga) nie mogłem już się wyrobić więc zaczełem delikatnie zjeżdżać na zarośnięte pobocze po zewnętrznej stronie zakrętu a tam na grnicy pobocza z asfaltem była dziura (dół) nie taka głęboka ale moje 20-calowe koło nie było w stanie z niej wyjechać. Ze względu że kompletnie nie spodziewałem się czegoś takiego wyladowałem przed samym rowerem z rękami wykreconymi do tyłu podpierając się jedynie głową a następnie całym ciałem o asfalt sunołem do przodu.(dodam że to było wieczorem i nie było szans na jakąkolwiek reakcje) Wtedy doznałem juz poważniejszych obrażeń twarzy ale na szczęście wszystko się ładnie wygoiło i nie zostały żadne ślady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

może warto się zatrzymać przed odebraniem?;P

Tak, czasami warto się zatrzymać. Zjeżdżałem ok. 20km/h z górki bez trzymanki bo chciałem zdjąć bluzę. Kiedy ją przerzucałem przez biodro rękaw wkręcił się w tylne koło. Tak się poczaskałem, że już mi się nie chciało wracać do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja wczoraj miałem ładną glebę w kampinosie. Pierwszy poważniejszy wypadek rowerowy. Zjeżdżałem sobie z Ćwikowej Góry, dość fajny zjazd więc sobie trenowałem. Zjechałem ze 2-3 razy i było wszystko ok. Potem pojechałem w inne miejsce, które było nieopodal. Po kilku zjazdach postanowiłem wrócić i ostatni raz zjechać sobie z Ćwikowej Góry, a resztę wyprawy spędzić na spokojnej jeździe po lesie. Zanim opiszę kraksę dodam tylko, że miałem kask full face, gogle, ochraniacze na kolana i piszczele, rękawiczki.

 

Zjazd był dość stromy, bez zakrętów ("na krechę"), z jedną metrową małą "skarpą" po drodze. No więc spadając z tej "skarpy" podczas tego niefortunnego zjazdu spadłem nieco bardziej na lewo niż podczas poprzednich zjazdów i zauważyłem korzeń wystający z ziemi. Poczułem tylko mocne uderzenie przednim kołem. Zjeżdżałem stojąc na pedałach więc silne uderzenie spowodowało, że lewa noga spadała mi z pedałów a potem wszystko odbyło się błyskawicznie i do końca nie kumam co dokładnie się stało. Poczułem ból w stopie i efekt zakleszczenia. Zblokowane przednie koło, lot przez kierownicę, bliskie spotkanie 3-go stopnia z ziemią i krótka myśl "gdzie upadnie rower?". Całe szczęście upadł obok mnie a nie na mnie.

 

Pierwsza myśl co się stało z rowerem ;| Szybkie oględziny chyba nic. No łańcuch spadł ale to naturalne i założenie to nie problem. Wszedłem na górę wprowadzając rower, ponowne oględziny żeby się upewnić ... ale zacząłem czuć ból w lewej stopie. Zdjąłem buta i patrzę skarpeta cała we krwi, myślę sobie "aha już wiem co się stało". Wróciłem rowerem do samochodu opatrzyłem ZERWANY PAZNOKIEĆ Z DUŻEGO PALCA i powrót samochodem do wawy ... zabieg w szpitalu oderwania paznokcia do końca, szwy. Jak adrenalina odeszła i znieczulenie również ... bolało. No i miesięczna przerwa zanim paznokieć nie odrośnie.

 

Jak mi się stopa zakleszczyła?! nie mam zielonego pojęcia. Jak zerwałem paznokieć w bucie?! też ciężko mi to zrozumieć. Wydaje mi się, że stopa zakleszczyła mi się między pedałem a przednią oponą ... albo nie wiem jak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniała mi się najgłupsza gleba jaką w życiu zaliczyłem, a raczej dwie.

Było to ze 4 lata temu. Jechałem sobie wolno rowerkiem po uliczce osiedlowej, kiedy zadzwonił telefon. Odebrałem i rozmawiałem jadąc dalej. Telefon trzymałem w lewej ręce, rower był stary, nie do końca sprawny i działał mi tylko przedni hamulec. Chcąc się zatrzymać, złapałem prawą ręką za lewą manetkę. Przednie koło skręciło, hamulec zadziałał, a ja przeleciałem przez kierownicę. Nic mi się nie stało, rower też był cały.

Coś mnie jednak podkusiło, by sprawdzić gdzie popełniłem błąd i czy aby na pewno nie da się prawą ręką wcisnąć przedniego hamulca. :) Efekt był taki sam jak za pierwszym razem, tylko teraz musiałem zbierać z ziemi połamane światełko :)

Trzeciej próby nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiem jeden wypadek ale na cale szczescie nie moj.

 

Kolega dostal Tescowera na komunie, nie byl on zapalonym rowerzysta ale w lato lubil sobie troche posmigac, ze sie na rowerach nie zna to nie wiedzial na jakim shicie jezdzi, ja wtedy tez jeszcze nie odkrylem swojego powolania rowerowego^^, mniejsza z tym. Pojechal na jedna z bardziej stromych uliczek w naszym miescie, okolo 500 m moze dluzsza troche byla, wiec zaczol sie na niej rozpedzac, dobil na moje oko 40 km +/-, w kazdym razie niezle kolowal, kiedy nagle pekl mu widelec oO, dodam ze droga byla asfaltowa, przejechal na gebie i klacie parenascie dobrych metrow, widok nie byl za ciekawy ale jakos z nasza pomoca doszedl do domu, rower nadawal sie do kasacji ;p.

 

Przypomnial mi sie drugi, tez z jego udzialem. Lecz to bylo z jego winy. Jechalismy nad staw sie kapac, daleko nie mamy moze jakies 2 km, jechalismy ulica gdy ktos nagle cos za nami krzyknol, on sie obrucil i nagle wyrosla przed nim latarnia, na jego nie fart miala ostre krawedzie , uderzyl tylem glowy o kant, patrzymy na niego, nic sie nie stalo jedziemy dalej, kiedy nagle z jego glowy zaczela plynac Niagara krwi , wiec szybko zawrocilismy z nim i pojechalismy do domu, matka wziela go szybko do auta i na szycie bo mial glowe rozcieta, najlepsze to ze jego rower przefarbowal z zoltego na czerwony, ogolnie niesmaczny widok;/. I ten wypadek powinien motywowac mnie do noszenia kasku,niestety tak nie jest xD

 

Sądzę, że na forum mamy ukryte talenty pisarskie.

 

Widelec pękł od tak sobie? Może jeszcze wybuchł? Parenaście metrów przejechał? To co on, na deskorolkę upadł?

 

Uderzył tyłem głowy i od tak sobie pojechał dalej? Zero chwilowej utraty wzroku, słuchu, świadomości? Robokop?

 

Dobry materiał do działu humor.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz, adrenalinka moze dzialac cuda, moze przekoloryzowane, ale czy ja wiem zeby bajki od razu... ? :icon_mrgreen: mi sie tez przypomnialo jak kilka lat temu na zjezdzie z gliczarowa znajomy nie wyroboil i przy +60kmh polecial do rowu - efekt to m.in. zlamana korba i widelec, a szofer mial jedynie jakies lekkie obicia ^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gleba, która zawsze będę wspominał zdarzyła się w czasach kiedy niewielu ludzi słyszało o rowerach górskich a jeszcze mniej osób je miało. Do tych szczęśliwców należeli moi 2 kumple - był to jakiś model Scotta. Nie pamiętam oczywiście jaki, ale można go było określić jednym słowem - piękny :D

Akcja się działa na wakacjach na Mazurach bo tam się co roku spotykaliśmy. Nudziło się nam więc wymyśliliśmy sobie próby bicia "rekordu prędkości", ot taka młodzieńcza fantazja czy też może raczej głupota :) Niedaleko domu, w którym mieszkaliśmy była droga wpadająca do lasu. Akurat na tym odcinku były dwa zjazdy - większy i mniejszy. Trasa zaczynała się od tego mniejszego, potem był płaski odcinek, większy zjazd i droga zmieniała się w leśną ścieżkę. No i tak sobie jeździliśmy, bijąc "rekordy prędkości", przyszła znowu kolej na mnie a byłem dodatkowo zmotywowany faktem że właściciel roweru pojechał szybciej ode mnie.

Wsiadłem więc na rower i ogień. Rozpędziłem się, wjechałem na ten większy zjazd, wpadam do lasu, na budziku ponad 40km/h, zastanawiam się jak tu wyhamować bo zaczyna się las a tutaj nagle wychodzą z niego ludzie i idą całą szerokością ścieżki. Na hamowanie było za późno, zresztą i tak bym nie wyhamował więc miałem 2 możliwości - liczyć na to że się rozstąpią przed wariatem na rowerze albo próbować ich wyminąć poboczem ścieżki gdzie rosły małe krzaczki. Wybrałem to drugie rozwiązanie i prawie mi się udało tzn. ludzi owszem ominąłem ale wracają z powrotem na ścieżkę zaliczyłem klasycznego highside'a :D Jak na wyścigach motocyklowych - tył się uślizgnął, rower postawiło w poprzek a ja niczym superman wyleciałem z siodełka. Potem była ręka, głowa, nic nie wyszło , w międzyczasie rower przefrunął mi nad głową - a zrobił to z takim impetem że jakby o nią zawadził to pewnie zabrałby ją ze sobą. Kasku oczywiście nie miałem, zresztą żaden z nas go wtedy nie miał bo po co...

Jak już się błyskawicznie pozbierałem, nie zwracając nawet uwagi czy coś mi jest, w głowie miałem tylko jedną myśl "co z rowerem??". Na szczęście zarówno ja, jak i rower wyszliśmy z tego bez szwanku tzn. prawie bo rozdarłem sobie bluzę od dresu (kreszową :D). No i oczywiście jakaś zadrapana ręką i noga, ale nic poważnego.

 

Do dzisiaj nie zapomnę jednak mojej modlitwy "Boże, spraw żeby rowerowi się nic nie stało bo rodzice mnie zabiją za to, że zniszczyłem Łukaszowi rower" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że na forum mamy ukryte talenty pisarskie.

 

Widelec pękł od tak sobie? Może jeszcze wybuchł? Parenaście metrów przejechał? To co on, na deskorolkę upadł?

 

Uderzył tyłem głowy i od tak sobie pojechał dalej? Zero chwilowej utraty wzroku, słuchu, świadomości? Robokop?

 

Dobry materiał do działu humor.

 

Niekoniecznie bajka z tym widelcem, bo moj nauczyciel z podstawowki jechal z predkoscia moze ok 20 km (lekko w dol) i nagle mu widelec pekl. A rower to byl jakis taki stary treking na 28" kolach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to może ja coś napiszę :P. Dzisiaj jadąc sobie Puszczą Niepołomicką, zobaczyłem górkę. Była wręcz zarąbista. No to postanowiłem że z niej zjadę, wszystko było ok dopóki na drodze nie wyrósł korzeń. Efekt: Poobdzierane ręce, i nogi. Rower cały :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie bajka z tym widelcem, bo moj nauczyciel z podstawowki jechal z predkoscia moze ok 20 km (lekko w dol) i nagle mu widelec pekl. A rower to byl jakis taki stary treking na 28" kolach

 

Również spotkałem się z podobnym przypadkiem. Koledze podczas hamowania pękła na pół rura sterowa w widelcu! Delikatny trzask był słyszalny jak już miał na liczniku może z 5km\h. Początkowo nie zorientował się o co chodzi, dopiero jak przekręcił kierownicę to koło zostało w miejscu. Mowa o starym makrokeszu z 1" główką. Niemniej takie sytuacje są możliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm opisze wam nowiuśką glebę nie moją ale kolegi :P. Dzisiaj będąc na żwirowni wypatrzyliśmy przejście przez takie małe "gnojowisko pływające". No to przechodzimy wszystko ok idziemy do koleżanki, noi wracamy oczywiście tą samą drogą. Ale nie była taka przyjemna jak ta idąca. Ja przeszedłem normalnie, ale kumpel, kumpel niestety pofrunoł w połowie mostku do tego gówienka. Nie chce widzieć reakcji mamy kumpla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wycieczka z rodziną, totalny lajcik. Przednie koło postawiło leżącą gałąź pionowo ,noga akurat cisnęła w dół no i się nadziała. Chirurg wydłubał resztki z łydki, założył 8 szwów. Noga totalnie spuchnięta, miesiąc bez rowerowania. Trenuje nordic z kulami w domu. Totalny pech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja opisze mój wypadek który odbył się w zimę dwa lata temu pojechałem z kolegami na rower a ja że mialem nie sprawny rower to pozyczylem od kolegi skladaka :)

No i pojechalismy w trase wjechalismy na taką miejscową góre i stanelismy i gdy jechalismy to nic mi sie nie stalo dopiero gdy stanelismy to sie poslizglem i wybilem sobie pol zeba jedynki i bylem szczerbaty. A w dodatku teraz w tym roku gdy bylem na lodowisku jezdzlem na łyżwach i też nic zadnej gleby dopiero sie zatrzymalem i plomba mi wypadla z tego zeba i powiedzialem ze juz zadnydch sportów w zime ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oooooo temat w sam raz dla mnie ;] ;]

 

Kiedy miałem ok. 9 lat to dopiero była jazda. Wjechałem na górkę i jak każdy z Was by z niej zjechał, to i ja zjechałem ;]. Kierownica skakała jak głupia (gór, dół, lewo, prawo). Mój starszy brat mówił mi żebym hamował, ale ja cały w szoku nie posłuchałem. Jadę dalej w szoku. Iiii...... sru o kamień. Wyskoczyłem przez kierownice głową do przodu i do rowu wpadłem. Wstałem. Rowerowi o dziwo nic się nie stało. Kiedy przy... przy... przyszedłem do domu z rowerem to tylko miałem krwiaka po prawej stronie.

 

Inne:

 

Jadę rowerem spokojnie, jakby nigdy nic. Za mną brat to troszkę przyspieszyłem. Cały czas mnie gonił, to ja jeszcze szybciej. Nagle zakręt w lewo...

Ja po hamulcach, ale że był piasek na drodze to wiadomo co się stało. Upadłem na lewy bok i ok. 2 metrów przejechałem na lewym boku. I też o dziwo nic się nie stało. Wsiadłem i pojechałem dalej.

;] ;]

__________________________________________________________________________________

 

Lepiej jeździć w kasku ;] ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jakieś dwa lata temu jechałem na dożywającym już niestety swoich ostatnich dni rowerze wąską ścieżką sąsiadującą z kępami niskich krzaków około 30km/h. Ścieżka co jakiś czas zbliżała się to oddalała od torów tramwajowych. Przed jednym z takich zbliżeń nagle z krzaków na ścieżkę wyskoczył pies, a zaraz za nim jego właścicielka. Jako że spowalniacze były słabe to dodatkowo oprócz ich użycia skręciłem trochę na trawę. Niestety nie zauważyłem że w tej trawie znajduje się dosyć głęboki, ale wąski dół... Po wjechaniu w niego przewróciłem się przez kierownicę razem z rowerem. Trzymając się go kurczowo przeturlałem się z nim ustawionym już bokiem do kierunku jazdy ze 3 razy i zatrzymałem się po jakichś 8 metrach z głową tuż przy szynie tramwajowej :/ cały czas będąc w prawidłowej pozycji rowerowej tylko że na leżąco. Pani spokojnie do mnie podeszła i powiedziała że tak szybko się nie jeździ i że mam szczęście że nie jechał właśnie tramwaj. Na szczęście nic mi się w ogóle nie stało oprócz drobnego obtarcia na łydce i na łokciu. W rowerze zgiął się do tyłu widelec, wygięło się lekko tylne koło oraz złamała się klamka od jednego hamulca, ale dało się jeszcze dojechać do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...