adrian355 Napisano 19 Sierpnia 2009 Udostępnij Napisano 19 Sierpnia 2009 A łańcuchowi to co się stało że tak zapytam ?? Że tak wisi na przerzutce ?? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 20 Sierpnia 2009 Udostępnij Napisano 20 Sierpnia 2009 Ku przestrodze: Jak zjeżdżacie, to nie patrzcie na licznik, tylko drogę. Ostatnio prawie się wrąbałem w krawężnik przy 50km/h, w ostatniej chwili udało mi się zmienić kierunek. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lukazie Napisano 20 Sierpnia 2009 Udostępnij Napisano 20 Sierpnia 2009 Ja mialem wypadek rowerowy na starym jeszcze rowerku GTI PRO z felgami Niestety po wypadku , koszt naprawy wyniósł mnie 220zl i musialem go sprzedac . Jechalem na max. biegach (z przodu i z tylu na maxa) i cisnąlem ile sil , az tu nagle coś strzelilo i lancuch spadl , rower upadl , a ja tarlem twarzą ok. 15m po asfalcie . Dołączam zdjęcia zobaczcie jak to wyglądalo: http://img40.imageshack.us/gal.php?g=img0479yme.jpg W tej chwili kupilem na allegro Giant Team Word Cup i na razie jako tako jezdzi (na przyszy sezon zmiana ) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pichu Napisano 21 Sierpnia 2009 Udostępnij Napisano 21 Sierpnia 2009 A łańcuchowi to co się stało że tak zapytam ?? Że tak wisi na przerzutce ?? Nic mu się nie stało, tak się po prostu jakoś dziwnie zawinął przy uderzeniu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marszall Napisano 31 Sierpnia 2009 Udostępnij Napisano 31 Sierpnia 2009 to ja teraz jak bylem u babci to z kolegami pojechalismy do lasu i robilismy sobie trasy az w koncu znalezlismy taką hope. No to moj kole sie wybił <17 lat> niewiem juz niepamietam jak ale zaliczyl ostrą glebe. Wstał i normalnie powiedzial "trzeba poprawic hope." spojarzał na tył nogi a tam krwi duuzo.Krzyknął "do domu szybko" i tylko po nim kurz <on bardzo szybko jezdzi" zajechal do domu potem ja z kolegą poszlismy tam a on siedzi trzyma wate przy ranie i dzwoni do kolegi zeby go zawiozl na pogotowie.. a przy butach klapek jego, zalany we krwi. a przyczyną metalowy pedal o ktorego zachaczyl i 10 szwów. masakra i chyba do tej pory o ile moj kolega niezmy bo jeszcze w zeszlym tygodniu było troche mięska na pedale xDD Pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kluskiev Napisano 4 Września 2009 Udostępnij Napisano 4 Września 2009 Witam wszystkich!!!Jestem tu nowy. Mój najgorszy upadek/wypadek zapamiętam chyba do końca życia i 1 dzień dłużej... 30 Lipca 2009 - wraz z kolega zgadaliśmy się dzień wcześniej ze jutro (30) idziemy na rowery. Wszystko piknie ładnie do godz ok 10 Hacząc o koło kolegi bike mi się złożył w dół uślizg przedniego koła -> obrażenia: Złamanie 1/2 (chodzi im ze w połowie) trzonów kości przedramienia z kątowym zagięciem...Lewą rękę miałem zgiętą na 3 części + uszkodzenie nerwy promieniowego czy jakoś tak...zabrała mnie karetka 7 tyg gips + do 6 miesięcy bezwład palców w tej ręce...JESTEM ZALAMANY Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
NitroS Napisano 6 Września 2009 Udostępnij Napisano 6 Września 2009 Piękne OTB Nie ma to jak nauka Stoppie i dzieci zbierające żołędzie na drodze... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
puszek Napisano 8 Września 2009 Udostępnij Napisano 8 Września 2009 Kamień leżał. Ja go nie widziałem. Prędkość była średnia, zjazd z górki i odpoczynek. Rozluźniłem się. Postawiło koło bokiem, a ja wysiadłem przodem. Jeszcze dwa tygodnie i zdejmą wreszcie gipsowy pancerz z ręki. Załapię się jeszcze na końcówkę sezonu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
konrad15 Napisano 10 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 Witam wszystkich bardzo serdecznie. Po przeczytaniu kilku waszych opowieści postanowiłem i ja dołączyć się do tematu i opisać moją glebę. Wstałem rano zobaczyłem że za oknem jest piękna pogoda więc postanowiłem od razu ruszyć w teren na nowy szlak rowerowy. Po ostatnim deszczu w lesie były jeszcze bardzo duże kałuże ale skoro trasa zaplanowana to trzeba ja pokonać bez względu na stan nawierzchni. I wszystko było ok do czasu jak się później okazało że zjechałem ze szlaku i pomyliłem drogę. Ale do rzeczy wyjechałem już z lasu i w dole zobaczyłem zabudowania więc pomyślałem że jadę dobrą drogą. Skupiony na trasie jadąc ostro z góry w pewnym momencie podniosłem głowę i zobaczyłem że w poprzek drogi rozciągnięty jest drut kolczasty, dałem ostro po hamulcach i położyłem się na bok wpadając w drut kolczasty a żeby było weselej na samym dole zamontowany był pastuch elektryczny, który mnie popieścił. Straty po moim wypadku to; Porażenie prądem elektrycznym,pokuty drutem kolczastym, poparzone całe plecy i nogi w pokrzywach, rozwalone kolano i łokieć, połamane dwie szprychy, pęknięte okulary, rozwalone buty i ogólnie potłuczony. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
flubi Napisano 10 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2009 A ja mojej kraksy nie pamietam. To sie nazywa niepamiec wsteczna i nastepcza. Zdazylo sie to pare lat temu. Pamietam tylko ze jechalem szybko dokrecajac z blatu, bo z gory bylo i.......nagle patrze...gdzie ja jestem? W szpitalu na lozku? (w Limanowej). Reka prawa w gipsie do lokcia i biodro boli jak cholera, glowa troche. Zona mowi ze zostala w tyle i nie widziala momentu kraksy, a jak mnie dogonila to stalem na drodze i nastawialem sobie zwichniety kciuk i w kolko o cos tam pytalem - tyle ze ciagle o to samo (bo zapominalem ze juz pytalem i tak w kolko). Dopiero po kilku godzinach w szpitalu zaczalem gadac do rzeczy (czyli od momentu gdy w moim odczuciu sie obudzilem). No i jak juz sie obudzilem to sie dowiedzialem ze zostane ojcem (i to dopiero byl wstrzas!). Rower (Trek ze stali) przezyl - wymienilem potem tylko rogi bo prawy zlozyl sie na kierownice no i kask rozwalil sie na kilka czesci. Jeszcze po tygodniu cwierclitrowy krwiak mi drenowali na biodrze. Minelo juz kilka lat, a ja sie ciesze ze nic mi sie nie przypomnialo, bo to by raczej nie byly mile wspomnienia. Teraz jezdze sporo wiecej niz wowczas. Czasem z synem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sorcerer Napisano 11 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2009 Tego sie dzisiaj nie spodziewalen. Wychodze z windy z bikiem, wykrok do tylu i noga wykroczna jak po lodzie odjechala razem z druga noga... Nastapilem czubem SPD od wewnetrznej strony buta na wode i pojechalem. Glowa w dol i w siodlo ... na szczescie jakos obylo sie bez uszczerbku. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
re5pect Napisano 13 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2009 ohoho, ciekawy temat;) Gleb była masa... Z ciekawszych to np. 1. czasy DH. Szybka trasa, miejscówka, znana na pamięć. Profil 90' w prawo, wejście w profil, profil, wyjście i nagle tak jakby przednie koło wpadło w piach (a ja wychyliłem się do przodu w celu przyspieszenia/pedałowania). Rower poleciał w kszoki z 5m, ja poleicałem na trasie z 10m... Bez zbroi, na szczęście z plecakiem działającym jak żłówik. Skończyło się tylk ostłuczonym barkiem. 2. również czasy DH. ta sama trasa, znana na pamięć. Oczywiście zjazd ze stoperem i walka o sekundy;) Kręty wąwóz i hopka która zawsze "wywalała" w dal. Niestety nie tym razem... Ktoś podsypał na lekkiego dirta!!;| prędkość ok. 40km/h, lot za wysoki o duużo, lądowanie na dziobaka dosłownie pionowego. Liczne obicia i stłuczenia. Rzucanie biodrem przez 2-3tyg... 3. Ostatnia gleba: tu już trasa XC, dystans z 60km po jurze. Wyjechałem z lasu/terenu, cisne asfaltem. Coś mnie podkusiło do sprawdzenia nieznanej drogi i zaliczenia chorrendalnie stromego i długiego podjazdu. Podjechałem i niebawem zawróciłem, droga prowadziła nie tam gdzie chciałem. Na asfaltowym zjeździe osiągnąłem prędkość 76,8km/h. Później już zwalniałem, było ok 50km/h to lekko opierałem się palcami o kierownice i podziwiałem piękne widoki (tak, wiem jaki jestem mądry) Nagle bum! Jakaś głęboka dziura, lub otwarta studzienka (nie widziałem bo podziwiałem widoki) Amor chyba dobity i zrzuciło mi palce z kierownicy tak, że głowe miałem przy mostku (prędkośc ok 50km/h). Zdążyłem jedynie odchylić się szybko do tyłu żeby nie uderzyć twarzą o drogę (miałem kask). Szurałem na boku nogi/d.pie po asfalcie kilkanascie metrów, rower jeszcze więcej. Skończyło się TYLKO na zdartym boku całej nogi (na boku uda głębokie zdarcie wielkości męskiej dłoni, na boku łydki podobnie) i łokcia prawie do kosci, oraz na spalonym boku buta, zdartym siodełku, pedale oraz zacisku tylnego koła. Nie było źle jak na 50km/h. Niech to będzie nauczką na przyszłość! Patrz na droge przy 50km/h, albo chociaż trzymaj kierownice:) Pozdrawiam:) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
netta1987 Napisano 27 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 27 Grudnia 2009 zdjęcie moje z przed 2 tygodni jeszcze w szpitalu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mati199 Napisano 28 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2009 Opisz jak tego dokonałeś . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
netta1987 Napisano 28 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2009 Jestem chyba lewy bo jechałem nie za szybko jakieś 30 i najeżdżając na małą hope na fulu nie (swoim)omckła mi się noga z platformy i w tym momencie nie wiedzieć czemu wcisnąłem hamulec nie będąc tego świadomy i poczułem co znaczy tracza 203mm i avidy j7 efekty są kiepskie ale mogło być gorzej właśnie przez ten wypadek sprzedaje sztywniaka. dobra co do skutków to tak po kolei: 1 podejrzenie wstrząśnienia mózgu 2 pęknięcie kości policzkowej 3 najgorsze co usłyszałem w swym życiu czyli zerwanie ścięgna Achillesa co ponoć (lekarz tak twierdzi) wyklucza jazdę w spd czyli na zawodach 4 lekko skasowana twarz ale detromecyna lekarstwem na to jest cudownym bo strupów już nie ma i jest w miarę równo Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
passoro Napisano 29 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2009 No nie fajnie się urządziłeś Ja akurat miałem defekt starego MTB podczas robienia BH mianowicie, jechałem sobie po wałach i coś mnie skusiło bym sobie podskoczył no i podczas lądowania pamiętam to, że kierownica coś mi za nisko leci Jak się potem okazało złamał się amortyzator. Obrażenia małe blizny na twarzy, których już nie widać, pozdzierane obydwie dłonie i ręce, a także kolano i lewy bark. Teraz już nie próbuje skakać na zwykłych rowerach ^^. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
netta1987 Napisano 29 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2009 akurat sytuacja odwrotna bo ja na rowerku wartym 10k i on na tym wyszedł lepiej nisz ja Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mucios Napisano 10 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 10 Stycznia 2010 Zjeżdżając z Łysej Góry(Bielawa) na odcinku który jest na zdjęciu podbiło mnie lekko wyślizgnęła mi się kiera z rąk(nie miałem rękawiczek ) i poleeeeciałem naszczescie jakoś się szczesliwie ułożyło ze nie przez kierownice tylko zsunąłem sie na bok,walnąłem głową w ziemie kask pękł, ciałko od góry do dołu poobdzierane . na liczniku miałem ponad 50km/h. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mod Team michuuu Napisano 11 Stycznia 2010 Mod Team Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2010 Moje traumatyczne przeżycia były w epoce szosówki Huragan (jedynej na osiedlu)przełom lat 70/80. Jadąc w tempie olimpijskim (wtedy jeszcze dawałem rade) drogą dwujezdniową, dostałem strzał w tylne koło. I to jaka fura - syrena 105. Mimo wszystko uderzenie było tak silne ,że na zdefektowanym kole(zablokowanym) przejechałem przez jezdnie którą jechałem, przez pas zieleni i stanąłem na jezdni drugiej na środku. Cały czas nie wiadomo jakim sposobem w pozycji pionowej. Fart że ruch samochodowy wtedy był nieporównywalnie mniejszy niż dzisiaj i pewnie dlatego jadący z przeciwka mnie nie roztarli na asfalcie. Wymiana koła z wszystkim co na nim wisiało to 3 miesiące szukania części ,takie były czasy. A ja bez jednego otarcia, tylko kupa strachu (bez kupy ze strachu). Pozdrawiam farciarzy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seru89 Napisano 23 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2010 Opowiem jeden wypadek ale na cale szczescie nie moj. Kolega dostal Tescowera na komunie, nie byl on zapalonym rowerzysta ale w lato lubil sobie troche posmigac, ze sie na rowerach nie zna to nie wiedzial na jakim shicie jezdzi, ja wtedy tez jeszcze nie odkrylem swojego powolania rowerowego^^, mniejsza z tym. Pojechal na jedna z bardziej stromych uliczek w naszym miescie, okolo 500 m moze dluzsza troche byla, wiec zaczol sie na niej rozpedzac, dobil na moje oko 40 km +/-, w kazdym razie niezle kolowal, kiedy nagle pekl mu widelec oO, dodam ze droga byla asfaltowa, przejechal na gebie i klacie parenascie dobrych metrow, widok nie byl za ciekawy ale jakos z nasza pomoca doszedl do domu, rower nadawal sie do kasacji ;p. Przypomnial mi sie drugi, tez z jego udzialem. Lecz to bylo z jego winy. Jechalismy nad staw sie kapac, daleko nie mamy moze jakies 2 km, jechalismy ulica gdy ktos nagle cos za nami krzyknol, on sie obrucil i nagle wyrosla przed nim latarnia, na jego nie fart miala ostre krawedzie , uderzyl tylem glowy o kant, patrzymy na niego, nic sie nie stalo jedziemy dalej, kiedy nagle z jego glowy zaczela plynac Niagara krwi , wiec szybko zawrocilismy z nim i pojechalismy do domu, matka wziela go szybko do auta i na szycie bo mial glowe rozcieta, najlepsze to ze jego rower przefarbowal z zoltego na czerwony, ogolnie niesmaczny widok;/. I ten wypadek powinien motywowac mnie do noszenia kasku,niestety tak nie jest xD Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Focus2002 Napisano 19 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 19 Lutego 2010 Jak byłem mały to zza zakrętu wjechałem w takie 2m krzaki tato musiał mnie wyjmować bo tak mocno ugrzązłem Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
truskawek15 Napisano 20 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 20 Lutego 2010 Witam,taki upload tematu,ja zjeżdżałem z góry siewierskiej i na końcu leżał korzeń przykryty liśćmi... efekt: lot a'la Małysz przez ok 5-6 m,widok własnych żeber (nie miałem jeszcze zbroi),rozzpier** yy..rozwalone kolana (niedługo operacja wycięcia łękotki i operacja więzadeł) i wymiana kompletu szprych i wymiana RS Pike u-turn (pęknięty na Boosterze) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
evela Napisano 21 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 21 Lutego 2010 Moja gleba, napiszę krótko, skończyła się zostawieniem roweru przy najbliższym nadarzającym się po drodze śmietniku i powrocie do domu piechotą...a stało się to wczoraj na dziurawych jak ser szwajcarski drogach obecnie została mi tylko szosa, której nie wyprowadzę na spacer póki nie załatają wszystkich dziur w okolicy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RAFI1784 Napisano 21 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 21 Lutego 2010 została mi tylko szosa, której nie wyprowadzę na spacer póki nie załatają wszystkich dziur w okolicy No to chyba w tym roku nie pojeździsz PS bez drastycznych zdjęć ten temat nie ma smaczku Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
evela Napisano 21 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 21 Lutego 2010 No to chyba w tym roku nie pojeździsz PS bez drastycznych zdjęć ten temat nie ma smaczku Wiesz, będąc cała zziembnięta i przemoczona, prowadząc rower na podwójnie scentrowanym flaku, piszczący jak stado myszy, ostatnią rzeczą o której się myśli jest robienie zdjęć raczej myślałam skąd wezmę nowy rower górski.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.