Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mialem wypadek rowerowy :P na starym jeszcze rowerku GTI PRO z felgami :)

Niestety po wypadku , koszt naprawy wyniósł mnie 220zl i musialem go sprzedac . Jechalem na max. biegach (z przodu i z tylu na maxa) i cisnąlem ile sil , az tu nagle coś strzelilo i lancuch spadl , rower upadl , a ja tarlem twarzą ok. 15m po asfalcie . Dołączam zdjęcia zobaczcie jak to wyglądalo:

 

 

 

 

http://img40.imageshack.us/gal.php?g=img0479yme.jpg

 

 

 

W tej chwili kupilem na allegro Giant Team Word Cup i na razie jako tako jezdzi (na przyszy sezon zmiana :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

to ja teraz jak bylem u babci to z kolegami pojechalismy do lasu i robilismy sobie trasy az w koncu znalezlismy taką hope. No to moj kole sie wybił <17 lat> niewiem juz niepamietam jak ale zaliczyl ostrą glebe. Wstał i normalnie powiedzial "trzeba poprawic hope."

spojarzał na tył nogi a tam krwi duuzo.Krzyknął "do domu szybko" i tylko po nim kurz <on bardzo szybko jezdzi" zajechal do domu potem ja z kolegą poszlismy tam a on siedzi trzyma wate przy ranie i dzwoni do kolegi zeby go zawiozl na pogotowie..

a przy butach klapek jego, zalany we krwi. a przyczyną metalowy pedal o ktorego zachaczyl i 10 szwów. masakra

 

i chyba do tej pory o ile moj kolega niezmy bo jeszcze w zeszlym tygodniu było troche mięska na pedale xDD

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!!!Jestem tu nowy.

Mój najgorszy upadek/wypadek zapamiętam chyba do końca życia i 1 dzień dłużej...

30 Lipca 2009 - wraz z kolega zgadaliśmy się dzień wcześniej ze jutro (30) idziemy na rowery. Wszystko piknie ładnie do godz ok 10 :blink: Hacząc o koło kolegi bike mi się złożył w dół uślizg przedniego koła -> obrażenia: Złamanie 1/2 (chodzi im ze w połowie) trzonów kości przedramienia z kątowym zagięciem...Lewą rękę miałem zgiętą na 3 części + uszkodzenie nerwy promieniowego czy jakoś tak...zabrała mnie karetka :sweat: 7 tyg gips + do 6 miesięcy bezwład palców w tej ręce...JESTEM ZALAMANY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamień leżał. Ja go nie widziałem. Prędkość była średnia, zjazd z górki i odpoczynek. Rozluźniłem się. Postawiło koło bokiem, a ja wysiadłem przodem. Jeszcze dwa tygodnie i zdejmą wreszcie gipsowy pancerz z ręki. Załapię się jeszcze na końcówkę sezonu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Po przeczytaniu kilku waszych opowieści postanowiłem i ja dołączyć się do tematu i opisać moją glebę. Wstałem rano zobaczyłem że za oknem jest piękna pogoda więc postanowiłem od razu ruszyć w teren na nowy szlak rowerowy. Po ostatnim deszczu w lesie były jeszcze bardzo duże kałuże ale skoro trasa zaplanowana to trzeba ja pokonać bez względu na stan nawierzchni. I wszystko było ok do czasu jak się później okazało że zjechałem ze szlaku i pomyliłem drogę. Ale do rzeczy wyjechałem już z lasu i w dole zobaczyłem zabudowania więc pomyślałem że jadę dobrą drogą. Skupiony na trasie jadąc ostro z góry w pewnym momencie podniosłem głowę i zobaczyłem że w poprzek drogi rozciągnięty jest drut kolczasty, dałem ostro po hamulcach i położyłem się na bok wpadając w drut kolczasty a żeby było weselej na samym dole zamontowany był pastuch elektryczny, który mnie popieścił. Straty po moim wypadku to; Porażenie prądem elektrycznym,pokuty drutem kolczastym, poparzone całe plecy i nogi w pokrzywach, rozwalone kolano i łokieć, połamane dwie szprychy, pęknięte okulary, rozwalone buty i ogólnie potłuczony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mojej kraksy nie pamietam. To sie nazywa niepamiec wsteczna i nastepcza. Zdazylo sie to pare lat temu. Pamietam tylko ze jechalem szybko dokrecajac z blatu, bo z gory bylo i.......nagle patrze...gdzie ja jestem? W szpitalu na lozku? (w Limanowej). Reka prawa w gipsie do lokcia i biodro boli jak cholera, glowa troche. Zona mowi ze zostala w tyle i nie widziala momentu kraksy, a jak mnie dogonila to stalem na drodze i nastawialem sobie zwichniety kciuk i w kolko o cos tam pytalem - tyle ze ciagle o to samo (bo zapominalem ze juz pytalem i tak w kolko). Dopiero po kilku godzinach w szpitalu zaczalem gadac do rzeczy (czyli od momentu gdy w moim odczuciu sie obudzilem). No i jak juz sie obudzilem to sie dowiedzialem ze zostane ojcem (i to dopiero byl wstrzas!). Rower (Trek ze stali) przezyl - wymienilem potem tylko rogi bo prawy zlozyl sie na kierownice no i kask rozwalil sie na kilka czesci. Jeszcze po tygodniu cwierclitrowy krwiak mi drenowali na biodrze. Minelo juz kilka lat, a ja sie ciesze ze nic mi sie nie przypomnialo, bo to by raczej nie byly mile wspomnienia. Teraz jezdze sporo wiecej niz wowczas. Czasem z synem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego sie dzisiaj nie spodziewalen. Wychodze z windy z bikiem, wykrok do tylu i noga wykroczna jak po lodzie odjechala razem z druga noga...

Nastapilem czubem SPD od wewnetrznej strony buta na wode i pojechalem. Glowa w dol i w siodlo ... na szczescie jakos obylo sie bez uszczerbku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ohoho, ciekawy temat;) Gleb była masa... Z ciekawszych to np.

 

1. czasy DH. Szybka trasa, miejscówka, znana na pamięć. Profil 90' w prawo, wejście w profil, profil, wyjście i nagle tak jakby przednie koło wpadło w piach (a ja wychyliłem się do przodu w celu przyspieszenia/pedałowania). Rower poleciał w kszoki z 5m, ja poleicałem na trasie z 10m... Bez zbroi, na szczęście z plecakiem działającym jak żłówik. Skończyło się tylk ostłuczonym barkiem.

 

2. również czasy DH. ta sama trasa, znana na pamięć. Oczywiście zjazd ze stoperem i walka o sekundy;) Kręty wąwóz i hopka która zawsze "wywalała" w dal. Niestety nie tym razem... Ktoś podsypał na lekkiego dirta!!;| prędkość ok. 40km/h, lot za wysoki o duużo, lądowanie na dziobaka dosłownie pionowego. Liczne obicia i stłuczenia. Rzucanie biodrem przez 2-3tyg...

 

3. Ostatnia gleba: tu już trasa XC, dystans z 60km po jurze. Wyjechałem z lasu/terenu, cisne asfaltem. Coś mnie podkusiło do sprawdzenia nieznanej drogi i zaliczenia chorrendalnie stromego i długiego podjazdu. Podjechałem i niebawem zawróciłem, droga prowadziła nie tam gdzie chciałem. Na asfaltowym zjeździe osiągnąłem prędkość 76,8km/h. Później już zwalniałem, było ok 50km/h to lekko opierałem się palcami o kierownice i podziwiałem piękne widoki (tak, wiem jaki jestem mądry);) Nagle bum! Jakaś głęboka dziura, lub otwarta studzienka (nie widziałem bo podziwiałem widoki):rolleyes: Amor chyba dobity i zrzuciło mi palce z kierownicy tak, że głowe miałem przy mostku (prędkośc ok 50km/h). Zdążyłem jedynie odchylić się szybko do tyłu żeby nie uderzyć twarzą o drogę (miałem kask). Szurałem na boku nogi/d.pie po asfalcie kilkanascie metrów, rower jeszcze więcej. Skończyło się TYLKO na zdartym boku całej nogi (na boku uda głębokie zdarcie wielkości męskiej dłoni, na boku łydki podobnie) i łokcia prawie do kosci, oraz na spalonym boku buta, zdartym siodełku, pedale oraz zacisku tylnego koła. Nie było źle jak na 50km/h. Niech to będzie nauczką na przyszłość! Patrz na droge przy 50km/h, albo chociaż trzymaj kierownice:)

Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jestem chyba lewy bo jechałem nie za szybko jakieś 30 i najeżdżając na małą hope na fulu nie (swoim)omckła mi się noga z platformy i w tym momencie nie wiedzieć czemu wcisnąłem hamulec nie będąc tego świadomy i poczułem co znaczy tracza 203mm i avidy j7 efekty są kiepskie ale mogło być gorzej właśnie przez ten wypadek sprzedaje sztywniaka. dobra co do skutków to tak po kolei:

1 podejrzenie wstrząśnienia mózgu

2 pęknięcie kości policzkowej

3 najgorsze co usłyszałem w swym życiu czyli zerwanie ścięgna Achillesa co ponoć (lekarz tak twierdzi) wyklucza jazdę w spd czyli na zawodach :)

4 lekko skasowana twarz ale detromecyna lekarstwem na to jest cudownym bo strupów już nie ma :P i jest w miarę równo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie fajnie się urządziłeś :P

 

Ja akurat miałem defekt starego MTB podczas robienia BH :D mianowicie, jechałem sobie po wałach i coś mnie skusiło bym sobie podskoczył no i podczas lądowania pamiętam to, że kierownica coś mi za nisko leci :P Jak się potem okazało złamał się amortyzator. Obrażenia małe blizny na twarzy, których już nie widać, pozdzierane obydwie dłonie i ręce, a także kolano i lewy bark. Teraz już nie próbuje skakać na zwykłych rowerach ^^.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zjeżdżając z Łysej Góry(Bielawa) na odcinku który jest na zdjęciu podbiło mnie lekko wyślizgnęła mi się kiera z rąk(nie miałem rękawiczek :) ) i poleeeeciałem :) naszczescie jakoś się szczesliwie ułożyło ze nie przez kierownice tylko zsunąłem sie na bok,walnąłem głową w ziemie kask pękł, ciałko od góry do dołu poobdzierane . na liczniku miałem ponad 50km/h.

 

2cpqjw7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Moje traumatyczne przeżycia były w epoce szosówki Huragan (jedynej na osiedlu)przełom lat 70/80. Jadąc w tempie olimpijskim (wtedy jeszcze dawałem rade) drogą dwujezdniową, dostałem strzał w tylne koło. I to jaka fura - syrena 105. Mimo wszystko uderzenie było tak silne ,że na zdefektowanym kole(zablokowanym) przejechałem przez jezdnie którą jechałem, przez pas zieleni i stanąłem na jezdni drugiej na środku. Cały czas nie wiadomo jakim sposobem w pozycji pionowej. Fart że ruch samochodowy wtedy był nieporównywalnie mniejszy niż dzisiaj i pewnie dlatego jadący z przeciwka mnie nie roztarli na asfalcie. Wymiana koła z wszystkim co na nim wisiało to 3 miesiące szukania części ,takie były czasy. A ja bez jednego otarcia, tylko kupa strachu (bez kupy ze strachu).

Pozdrawiam farciarzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Opowiem jeden wypadek ale na cale szczescie nie moj.

 

Kolega dostal Tescowera na komunie, nie byl on zapalonym rowerzysta ale w lato lubil sobie troche posmigac, ze sie na rowerach nie zna to nie wiedzial na jakim shicie jezdzi, ja wtedy tez jeszcze nie odkrylem swojego powolania rowerowego^^, mniejsza z tym. Pojechal na jedna z bardziej stromych uliczek w naszym miescie, okolo 500 m moze dluzsza troche byla, wiec zaczol sie na niej rozpedzac, dobil na moje oko 40 km +/-, w kazdym razie niezle kolowal, kiedy nagle pekl mu widelec oO, dodam ze droga byla asfaltowa, przejechal na gebie i klacie parenascie dobrych metrow, widok nie byl za ciekawy ale jakos z nasza pomoca doszedl do domu, rower nadawal sie do kasacji ;p.

 

Przypomnial mi sie drugi, tez z jego udzialem. Lecz to bylo z jego winy. Jechalismy nad staw sie kapac, daleko nie mamy moze jakies 2 km, jechalismy ulica gdy ktos nagle cos za nami krzyknol, on sie obrucil i nagle wyrosla przed nim latarnia, na jego nie fart miala ostre krawedzie , uderzyl tylem glowy o kant, patrzymy na niego, nic sie nie stalo jedziemy dalej, kiedy nagle z jego glowy zaczela plynac Niagara krwi , wiec szybko zawrocilismy z nim i pojechalismy do domu, matka wziela go szybko do auta i na szycie bo mial glowe rozcieta, najlepsze to ze jego rower przefarbowal z zoltego na czerwony, ogolnie niesmaczny widok;/. I ten wypadek powinien motywowac mnie do noszenia kasku,niestety tak nie jest xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Witam,taki upload tematu,ja zjeżdżałem z góry siewierskiej i na końcu leżał korzeń przykryty liśćmi...

efekt: lot a'la Małysz przez ok 5-6 m,widok własnych żeber (nie miałem jeszcze zbroi),rozzpier** yy..rozwalone :) kolana (niedługo operacja wycięcia łękotki i operacja więzadeł) i wymiana kompletu szprych i wymiana RS Pike u-turn (pęknięty na Boosterze)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja gleba, napiszę krótko, skończyła się zostawieniem roweru przy najbliższym nadarzającym się po drodze śmietniku i powrocie do domu piechotą...a stało się to wczoraj na dziurawych jak ser szwajcarski drogach :):);) obecnie została mi tylko szosa, której nie wyprowadzę na spacer póki nie załatają wszystkich dziur w okolicy :verymad::verymad::verymad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to chyba w tym roku nie pojeździsz :verymad:

 

PS bez drastycznych zdjęć ten temat nie ma smaczku :verymad:

 

 

 

Wiesz, będąc cała zziembnięta i przemoczona, prowadząc rower na podwójnie scentrowanym flaku, piszczący jak stado myszy, ostatnią rzeczą o której się myśli jest robienie zdjęć :verymad: raczej myślałam skąd wezmę nowy rower górski....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...