Miecho87 Napisano 29 Grudnia 2008 Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 No i Eggbeatery mają właśnie duży kąt wypięcia, na początku to może być utrudnienie. Ja przed Time'ami jeździłem na Authorach, a to klasyczny system SPD i mniejszy kąt wypięcia - było się łatwiej wypiąć (pomijając zupełnie siłę naciągu sprężyny). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pentylion Napisano 15 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2009 heh to może ja też sie podzielę. otóż dzisiaj kajtnałem się po chlebek do sklepu a przy okazji odprowadzałem kolegę który chciał abym mu zmierzył prędkość koleś posprintował trochę no to ja przyspieszam ,mam 26km/h gdy go elegancko mijam i staram się płynnie skręcić w zatoczke do sklepu (on też tam szedł) a tu on prosto jeszcze chciał pobiec:P. Wniosek? nie dawać po hamulach nawet gdy jest sie na lekkim wirażu bo momentalnie stawia bokiem i jedziesz na "żuzlowca" tyle że własnie tam się skończyła droga a zeczeły betonowe płyty( gładkie) a ja miałem opony z dosyć słabym bieżnikiem. Wiec nawet jeśli bym balansem "zadriftował" to momentalnie podcięło koła i posunąłem razem z bajkiem tak ze 7m.Lekko zdarte kolano ,boląca kostka i łokieć (lewe) i ucięty pedał trochę.Kolega i ekspedientka ze sklepu troszkę się zdziwili:P Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KANCLERZ111 Napisano 15 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2009 Ja dzisiaj właśnie zakupiłem sobie pierwsze w życiu buty SPD firmy sixsixone jakieś za 254zł do mojej piękniuchnej kony. Zdjełem z m505 plastikowe platformy. Wyregulowałem. Stanąłem na schodach i szukałem miejsca wpięcia prawa nogą, potem lewą. Dzisiaj 2 gleby tylko, na szczęście nic z rowerem większego nie zrobiłem (porysowane pedały i zacisk tylnego koła). Trening czyni mistrza. W 2 godziny jazdy w spd ogarnąłem już technikę wpinania, ale tak jak mój poprzednik kilka postów wyżej boję się że nie wypnę się podczas stromego podjazdu a mam taki na którym ćwicze. Jest tak stromo że ciężko podjechać a tylne koło "boksuje", a co za tym idzie stoi się praktycznie w miejscu. W takiej sytuacji oczywiście z platformy nogę się zdejmie, ale wątpię że ktokolwiek z SPD zdążył by się wyczepić aby się nie glebnąć... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
arroyo Napisano 16 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2009 Ja dzisiaj właśnie zakupiłem sobie pierwsze w życiu buty SPD firmy sixsixone jakieś za 254zł do mojej piękniuchnej kony. Zdjełem z m505 plastikowe platformy. Wyregulowałem. Stanąłem na schodach i szukałem miejsca wpięcia prawa nogą, potem lewą. Dzisiaj 2 gleby tylko, na szczęście nic z rowerem większego nie zrobiłem (porysowane pedały i zacisk tylnego koła). Trening czyni mistrza. W 2 godziny jazdy w spd ogarnąłem już technikę wpinania, ale tak jak mój poprzednik kilka postów wyżej boję się że nie wypnę się podczas stromego podjazdu a mam taki na którym ćwicze. Jest tak stromo że ciężko podjechać a tylne koło "boksuje", a co za tym idzie stoi się praktycznie w miejscu. W takiej sytuacji oczywiście z platformy nogę się zdejmie, ale wątpię że ktokolwiek z SPD zdążył by się wyczepić aby się nie glebnąć... Da się uniknąć gleby w piasku, wcześniej sądziłem, że to mało możliwe, ale już zdążyłem się przekonać, że wypięcie podczas piaszczystych podjazdów kiedy tylne koło kręci się w miejscu jest bardzo łatwe. Podobnie gdy się wjedzie w głęboki piach gdzie rzuca całym rowerem na boki, szybkie odchylenie stopy i już można się podeprzeć ziemi Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
reka123 Napisano 16 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2009 Ostatnio zrobiłem bardzo głupi i prosty błąd czego skutkiem było kilka otarć na nodze i ból siadającej części ciała;). Jadąc ze średnią prędkością wszedłem w zakręt i przeceniłem skuteczność tylnej opony czego skutkiem była gleba;). Najprostszy na świecie uślizg tylnego koła aż wstyd się przyznać Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
rzepkok Napisano 16 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2009 co do SPD to spróbuj tego wynalazku: http://www.cyklotur.com/x_C_I__T_SHIMANO+P...01__PZTA_0.html dwa w jednym - i platforma i całkiem sprawne zatrzaski - tylko trochę ważą ale da się przeżyć Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
windforce Napisano 24 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2009 Jako że właśnie siedzę obolały po wczorajszej pierwszej glebie na nowiutkiej Meridzie, opiszę swoje dwie przygody, ku przestrodze dla potomnych:) Gleba nr 1. Miałem kiedyś Rometa Sierra Nevada. Góral pełną gębą. Kupiłem sobie razu pewnego na rowerowej przejażdzce po mieście okularki, u miłej pani ze stojaczkiem z okularami przeciwsłonecznymi. Za 20 zł. Wracając do domu, dumnie lansując się w okularach, jechałem spacerkiem jakieś 30 km/h z górki. Był na drodze korek, więc przeskoczyłem na chodnik, na którym stały znaki drogowe. W pewnej chwili poczułem potężne uderzenie, huk i lecę w niebiosa przez kierownicę! Upadłem na ręce koziołkując po chodniku. Cholera co to było? Wstaję, patrzę czy mam cztery kończyny i całą czaszkę... Oprócz pozdzieranych dłoni i siniaków nic... Po spotkaniu z betonem przy tej prędkości po prostu cud. Ufff, rozglądam się, podnoszę z ziemi okulary. 15m za mną leży rower... Kierownicą w miejscu połączenia gripa i rogu pięknie wpasowany w znak stop. Zakładam okulary, rozglądam się. Całe skrzyżowanie zamarło podziwiając mój kaskaderki lot. Wniosek nr 1 Nie kupuj tanich okularów bo zaburzają percepcję odległości ;P Gleba nr 2. Kupiłem nowy rower. Błyszczący, lekki, mocne hamulce, super sprawa. Dzwoni kolega, pytam, idziesz polatać na rowerze? Pojechaliśmy. Nie ujechałem kilometra, kiedy jadący przede mną kumpel bez przyczyny zahamował. Zagapiłem się i na jakikolwiek manewr już było za późno... Odruchowo ścisnąłem obie klamki i naturalną koleją rzeczy wystrzeliłem przez kierownicę, lecąc parę ładnych metrów na asfalt na szczupaka. Gdy upadłem ujrzałem przelatujący wysoko nade mną niczym Boeing 747 rower. Z całej siły uderzył tylnym kołem o asfalt, odbił się jak piłka, uderzył przodem i zarył nosem parę ładnych metrów dalej. Kolega o mały włos nim nie oberwał. Ten upadek niestety był dużo bardziej niefortunny, lewa ręka w łokciu spuchła masakrycznie, na szczęście nie ma złamania ale boli i siedzę w tembalku z okładami... Do tego totalnie obdarte i rękawiczki i dłonie, stłuczone kolano... Podnoszę rower. Snaki na obydwu terenowych oponach świadczyły o ogromnej sile uderzenia o asfalt. Poza tym i otarciami siodełka i klamek nic. Przez myśl przeszło "oho, nowiutki rower i już ósemeczki albo połamane kółka " Sprawdziłam z kolegą centryczność na miejscu - uwaga, felgi idealnie proste. Szereg wniosków: - Jestem patałach i nie umiem jeździć; - Skórzane rękawiczki na rower chroniące dłonie i nadgarstki to doskonała inwestycja; - NIGDY nie mów idziemy POLATAĆ na rowerze; - Polecam obręcze Mavic XM317 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
boulder Napisano 24 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2009 ja kiedyś jeździłem na BMXsie wyczynowym i skakałem z hopek w skate parku. Pewnego razu wybiłem sie z takiej chopy tzw. banan i wyleciałem w powietrze z metr , wyglebałem sie i ułamałem 2 zęby przednie. i mam blizne na ręce. od tamtej pory (a to było 4 lata temu) nie miałem żadnej gleby . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
windforce Napisano 24 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2009 Hehe, no to mi przypomniał się stary znajomy z liceum. Kupił sobie piwo butelkowe z zamiarem dojechania na rowerze z nim i skonsumowania w domu. Jako że ludzie nie używają plecaków, reklamówek i nie mają trzech rąk, a kierować jakoś trzeba, uchwycił butelkę w zęby i ruszył. Mało przejechał, bowiem na krawężniku podrzuciło go i uderzył butelką o kierownicę. Nie muszę mówić jak skończyło się to dla jego zębów... A to moja trzecia spektakularna gleba: Pojechałem kiedyś rowerem na wycieczkę. Daleko od domu zebrało się moim znajomym na wygłupy. Jeździli bez trzymanie kierownicy itp. No to i mi zachciało się zaimponować... Puściłem kierownicę aby udawać, że płynę. Rower nie chciał płynąć razem ze mną. Zaliczyłem wywrotkę pod rower, wyhamowując z 20 km/h do zera na gołej łydce po asfalcie. Trochę potłukłem łokieć i kolano, ale to nic w porównaniu z brakiem skóry o powierzchni 30 cm2 (potwierdzone w szpitalu). Skutkiem tego było zakażenie krwi jakimiś bakteriami, zapalenie wątroby, kilka innych chorób w konsekwencji, 2 tygodnie pod kroplówką i półroczne leczenie. Na szczęście udało się mi wyleczyć w 100%. Wnioski: - Chcesz zaimponować? imponuj tylko gdy stoisz w miejscu; - Albo rower, albo basen; - Jak tu nie zakładać długich spodni? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pixelon Napisano 28 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2009 Wczoraj postanowiłem rozeznac sie w naszym okolicznym parku. Fajny jest, ładne długie i strome podjazdy, ładne zjazdy i generalnie fajnie. SPD mam od niedawna i w owym parku na podjezdzie upadlem raz na bok, ale tak jakos delikatnie - wszystko spoko i ok bylo. Zdecydowanym krokiem byl powrot do domu - zjazd z górki - prosta droga, zero korzeni, a ja baran, baran buc - przez kirownice, a za mna rower. EFEKT Reka w gipsie, niestety prawa, otarc nie licze bo nie ma sensu - reka boli. UPATRYWANA PRZYCZYNA Zbyt mocno zacisnalem klamke przedniego hamulca. Pozdrawiam serdecznie. Jak sie wykuruje ide park spalic. Ubytków w sprzecie nie stwierdzilem, przynajmniej na razie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Darth Napisano 29 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 29 Kwietnia 2009 Nie kupuj tanich okularów bo zaburzają percepcję odległości ;PW jednych za 15 zł idąc z buta i patrząc w dól szorowałem podeszwami i często mnie głowa bolała po noszeniu takich okularów. Teraz ma Lizzardy z Accenta i są boskie, tylko szkoda że jedne szkiełka nadają się już do wymiany ale oko uratowały. Zbyt mocno zacisnalem klamke przedniego hamulca.Mnie kumple uczyli żebym na zjaździe nie używał przedniego. Ostatnio przeleciałem przez kierownicę przed zakrętem 90 st, jechałem szybko i za mocno nacisnąłem klamkę przedniego (parę godzin przed, włożyłem nowe klocki ). Trochę się obdarłem, bezwładne upadanie jest najlepsze. Rozwaliłem przednią lampę i już 3 licznik w ciągu roku Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niedzwiedz1 Napisano 29 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 29 Kwietnia 2009 Mnie kumple uczyli żebym na zjaździe nie używał przedniego. Czyli jak hamował? Bo przecież nie samym tylnym - jest zbyt słaby żeby znacznie zmiejszyć prędkość na krótkim odcinku. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
MtK Napisano 30 Kwietnia 2009 Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2009 Gleba wykonana w lutym. Wjazd do lasu. Prosta kamienista autostrada w środku lasu. Jadę sobie i nagle dup. Lece przez kiere. Oczywiście treningi padów się przydały więc cały impet poszedł na udo i pośladek czyli w miejsca gdzie poza siniakami nic się nie stanie. Przeturlałem się i efektownie zerwałem się na nogi, jak to w szoku pourazowym . Oczywiście tylko ja mam szczęście trafić na kamień pod liśćmi. Bilans strat: Poczciwe siodło KBiX Pro Race poszło się kochać, przesunęło się o ok 3cm względem stelaża . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Micusek Napisano 1 Maja 2009 Udostępnij Napisano 1 Maja 2009 Witam, to mój pierwszy post więc witam ,a że taki ciekawy dział zauważyłem to stwierdziłem ,ze napisze . Ogółem rzecz biorąc ,to właśnie mój wczorajszy wypadek zmusił mnie do zarejestrowania się tutaj w pomocy w poszukiwaniu nowego roweru A więc przejdźmy do wypadku ... Jade ze szkoły do domu, ładny chodnik i tylko przy wjazdach do posesji obniżenie chodnika na długości 3-4m i nzowu normalna wysokośc. Jako ,że mi sie zawsze nudzi to sobie na obniżeniach podskakuje no i jade. Pyk wyskoczyłem , mrugnąłem ,leże na ziemi ,a 0,3 s po otwarciu oczu widzę jeszcze jak rower na mnie spada . Leże , szybko oddech ,że zaraz wykituje ,ale powróciłem do żywych ;p wstałem , wygrzebałem się z uścisku plecaka i roweru ,i patrze z 2-3 samaochody stoją na ulicy , pytają się czy wszystko OK ,a ja że spoko nie wiedząc co mi jest . Ale zaraz , nie napisałem co się stało dokładnie - otóż podczas wyskoku ,naprawdę ,proszę powstrzymać się od śmiechu ,chociaż na dzień dzisiejszy sam się z tego śmieje , odpadło mi koło . Wyleciało ,rower gwałtownie zahamował na widelcu ,co było przyczyną wyskoku przez kierkę . wracając do powstania . Wstaję ,podnoszę koło z ulicy i rzucam mega wku****** obok leżącego roweru i plecaka xD To tak : Starty łokieć prawy w 2 miejscach tzn pomiedzy łokciem tak ostro starte , obok bicepsa szrama od łokcia do barka i na barku mocniejsze zdarcie , na "boczku" ;p siniak i szrama , cała prawa noga boli ,ale już lepiej niż wczoraj. Na głowie lekki siniak ;p bardzo hardcorowe przeżycie ;p jeszcze kiedyś z kolegą i jego tata poszliśmy na rowery i był bardzo ciekawy zjazd w dół. coś a'la rampa ,bo się zjeżdzało a po chwili podjeżdzało .zjechałem ,i jak już podjeżdzałem ,to mnie jakoś dziwnie wyrzuciło przez kierownicę i poleciałem z 3 metry musiało to ciekawie wyglądać ,ale najlepsze ,że nic mnie nie bolało uff rozpisałem się ;d Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kuczy Napisano 2 Maja 2009 Udostępnij Napisano 2 Maja 2009 Sprzed 1,5 tygodnia: Środek nocy, ulica lecąca w dół a następnie skrzyżowanie w kształcie litery T z ulicą z pierwszeństwem. Jako, że pusto to nie hamowałem za specjalnie, prędk. >30, skręcam w prawo a oglądam się w lewo czy nic nie jedzie. Tylko jak odwróciłem głowę do kierunku jazdy to już koła tarły o krawężnik. Nie zdołałem przenieść ciężaru na lewy bok, żeby odbić i mnie krawężnik ściął... Nawet się nie wypiąłem... Czips na ręce 3x5cm, biodro stłuczone, że jeszcze czuję Strat w sprzęcie całe szczęście nic, ale ubrany byłem na czarno, więc wróciłem upier... jak stół Durczoka Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wojtekkrakow Napisano 4 Maja 2009 Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Wczoraj wybrałem się wraz z dwoma kolegami do Zarabia (Myślenice) . Wjechaliśmy wyciągiem, dziewczyny zostawiliśmy na górze i w trójke na żywioł w dół. Na trasie pierwszy raz, ochraniacze i kaski takie sobie, trasa trudna i kamienista i rowery jakby nie było nie do tego no i chyba najważniejsze bez namysłu jazda. No i nie przejechaliśmy nawet 300m, kolega jak się wybił z hopki tak spadł na głowe. Wstrząs mózgu, broda pozszywana, i leży w szpitalu i nic nie pamięta. Ostatnią rzecz jaką kojarzy to jak wsiadał na wyciąg. Generalnie ręcę tak mi się trzęsły na sam widok tej akcji że roweru chyba sam nie tkne przez jakiś czas. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
DanieleQ1991 Napisano 4 Maja 2009 Udostępnij Napisano 4 Maja 2009 Mi kiedyś przy robieniu świecy odpadło koło i wylądowałem w krzakach Dziecinne zabawy xD Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Szymas Napisano 5 Maja 2009 Udostępnij Napisano 5 Maja 2009 Wiem jaka tam jest trasa Nie byłem na Zarabiu, ale kumpel opowiadał. Ja tam większych wypadków nie miałem. Podobno taka średnia trasa też jest jak zjeżdzasz z Turbacza? Może ktoś był? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wojtekkrakow Napisano 5 Maja 2009 Udostępnij Napisano 5 Maja 2009 Słyszałem o Turbaczu że fajny ale nie byłem , zresztą i tak czekam na kumpla ąz wyzdrowieje , a Zarabie fajne, tylko w cholere kamieni. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Szymas Napisano 6 Maja 2009 Udostępnij Napisano 6 Maja 2009 Na na Turbacz możesz też wyciągiem. Dużo sobób tam jest z Krakowa, zarówno tych co jeżdzą i tych co chodzą. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ganji Napisano 9 Maja 2009 Udostępnij Napisano 9 Maja 2009 Nade mną ciąży ostatnio jakieś fatum.... Z kumplem znaleźliśmy jedną z tych "fajnych górek". Parę skoków i jest ok. Kumpel mnie nakłonił żeby się bardziej wybił... Wybiłem się, prawda, ale w locie za bardzo bajka do przodu wychyliłem. Wylądowałem centralnie na przednim kole, XCM się wbił caluśki. Zdążyłem tylko pójść na bok ramy i wykręciłem 2 salta bokiem z rowerem. Bilans : o dziwo tylko stłuczona rzepka, ale sie wygoiła. Tydzień później... Druga gleba, tu aż wstyd się chwalić... Z tym samym kumplem jechaliśmy wieczorem uliczką, światełka święcą jakby chciały a nie mogły. Prowadziłem jedną ręką i nie zauważyłem wystających po mojej lewej grubszych gałęzi. Katapultowało mnie przez kiere. W obawie o okulary zaparłem się rekami o beton (nie pytajcie czy boli), Bilans : Przednia i tylna lampa - kasacja, manetka przerzutki pęknięta, podarte spodnie, zdarte ręce i kolano (to samo które rozwaliłem przy "skakaniu". Na szczęście ostatnio jakoś mnie omijają takie "przygody" (odpukać) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ziomek8000 Napisano 9 Maja 2009 Udostępnij Napisano 9 Maja 2009 Mój wypadek zdawał się zwykły i w miarę niegroźny ... Otóż 5 lat temu wracałem od babci (zawoziłem jej kiełbasę na bigos bo to były świata wielkanocne ) , byłem już bardzo blisko domu , dosłownie jakieś 500 m. , wjechałem na przejście ale nie widziałem drugiej strony , ufny iż każdy kierowca samochodu wie że trzeba się zatrzymać przed przejściem dla pieszych wyjechałem ... i przywaliłem dla kolesia w drzwi . Wstałem otrzepałem się zauważyłem ze rower przeleciał jakieś 10 m. Jako że stałem na ulicy pomyślałem że warto by było zejść na chodnik . Więc ruszyłem , ale jakoś tak dziwnie mnie zarzucało na prawą stronę jakbym był pijany . Popatrzyłem w dół i zorientowałem się że coś nie gra . Noga w piszczelu wyginała się na wszystkie strony . Co się okazało : złamanie kości piszczelowej i otwarte złamanie kości strzałkowej . Jakieś 2 miesiące gipsu i jak już myślałem ze jest okej to się okazało że moja lekarka źle złożyła mi nogę i wymagam dość powolnej i bolesnej operacji przedłużania kończyny . W sumie : jakieś 2 lata męki zanim wróciłem na rower A i tak BTW . oczywiście jest w tym też trochę mojej winy ponieważ z rowerem się wchodzi na jezdnie a nie wjeżdża ale kto jest bez winy niech pierwszy napisze posta Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KojoT Napisano 10 Maja 2009 Udostępnij Napisano 10 Maja 2009 Witam. To ja opiszę szczęśliwa glebę kolegi za którym miałem okazję jechać. Otóż wracając z wycieczki rowerowej, było już dosyć ciemno. Kolega zaproponował mały rajd ścieżka rowerowa(w lesie), gdzie ledwo mijają się dwa rowerki. Pech pechem był taki że napędzony kolega napotkał listonosza (jadący skuterem) na swojej drodze . Czołowe spotkanie, kolega przeleciał przez kierownik, obok listonosza i zatrzymał się na ziemi, pomiędzy dwoma drzewami:D W rowerku kolo 8 i zgięty widelec Kolega bez większych obrażeń tylko lekkie skaleczenie dłoni. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
zekker Napisano 11 Maja 2009 Udostępnij Napisano 11 Maja 2009 Mój wypadek zdawał się zwykły i w miarę niegroźny ...Otóż 5 lat temu wracałem od babci (zawoziłem jej kiełbasę na bigos bo to były świata wielkanocne ) , byłem już bardzo blisko domu , dosłownie jakieś 500 m. , wjechałem na przejście ale nie widziałem drugiej strony , ufny iż każdy kierowca samochodu wie że trzeba się zatrzymać przed przejściem dla pieszych wyjechałem ... i przywaliłem dla kolesia w drzwi . Wstałem otrzepałem się zauważyłem ze rower przeleciał jakieś 10 m. Jako że stałem na ulicy pomyślałem że warto by było zejść na chodnik . Więc ruszyłem , ale jakoś tak dziwnie mnie zarzucało na prawą stronę jakbym był pijany . Popatrzyłem w dół i zorientowałem się że coś nie gra . Noga w piszczelu wyginała się na wszystkie strony . Co się okazało : złamanie kości piszczelowej i otwarte złamanie kości strzałkowej . Jakieś 2 miesiące gipsu i jak już myślałem ze jest okej to się okazało że moja lekarka źle złożyła mi nogę i wymagam dość powolnej i bolesnej operacji przedłużania kończyny . W sumie : jakieś 2 lata męki zanim wróciłem na rower A i tak BTW . oczywiście jest w tym też trochę mojej winy ponieważ z rowerem się wchodzi na jezdnie a nie wjeżdża ale kto jest bez winy niech pierwszy napisze posta Te dwie rzeczy Cię zgubiły, nie wjazd na przejście. Według mnie przepis o zakazie przejeżdżania jest zbędny, ale rowerzyści muszą zrozumieć, że trzeba zwolnić i rozejrzeć się. A nie bezmyślnie pchać się na przejście. Jak się już łamie przepisy (oby tylko), to ze zdwojoną czujnością. Ja sobie powtarzam przejeżdżając po pasach: jak łamać przepisy, to na zielonym Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Phil Napisano 17 Maja 2009 Udostępnij Napisano 17 Maja 2009 Nawet najlepszy rowerzysta miał w swojej historii przynajmniej kilka gleb. Ja pamiętam jak kiedyś na swoim starym góralu jechałem z górki w lesie. Było dość równo więc pełen gaz. I tak maksymalnie rozpędzony nie zauważyłem hopy przede mną i w nią wjechałem. W rezultacie wyrzuciło mnie w powietrze na 3-4 metry. Mimo, że rower spadł na koła a ja w locie się nie puściłem to prawie nic się nie stało. Prawie, bo siodełko pod moim ciężarem się złamało i ja przywaliłem jajkami w ramę. Wcześniej jeszcze miałem taką historię, że gdy mój BMX był w serwisie to miałem na krótko błękitnego składaka. W pełni oryginalny, stan cudowny. Jechałem na pełnym gazie (śpieszyło mi sie) z górki po chodniku. Po lewej stronie murek, po prawej wielkie drewniane donice z jakimiś chwastami. Pędzę zamyślony aż tu nagle jakaś gruba baba wchodzi na chodnik i lezie środkiem. Zauważyłem ją w ostatniej chwili i wiedząc, że nie wyhamuje, odbiłem w prawo i wyrżnąłem pedałem w wielką donicę. Przeleciałem na kierownicą i zatrzymałem się 5 metrów dalej. W składaku wygięty pedał i pewnie walnięty suport. Takich przypadków miałem zawsze mnóstwo. Dziś już wyrosłem z szaleństwa na rowerze chociaż czasem nachodzi mnie ochota, żeby zrobić coś bardziej ekstrymalnego. Wczoraj zjechałem sobie z góry pośrodku lasu. Ale była trochę zbyt stroma i dziurawa. Hamując zwęgliłem przednie klocki (tarcza) a z tyłu prawie całkowicie wytarłem okładzinę klocków (v-brake). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.