Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Czemu moich OTB nikt nie nagrywa buuu :D Fajnie ci rower odleciał.

 

Ja jestem straszliwie ciekaw jak wyglądał mój ulubiony lot, czyli zjazd do brennej (maraton ustroń) bo leciałem szczupakiem dość długo, potem wykonałem ślizg klatą po trawie (ale odjazd:D) a potem musiałem zejść znacznie niżej po rower i ustawić mostek prosto.

 

Najfajniej jest jednak jak się najedzie na nowo wybudowaną hopę (o ile nie kończy się jak twój kumpel ze szczecina o skomplikowanej do napisania ksywce :D), widok twoich nóg przelatujących nad kierą, bezcenne :) 2 razy w życiu widziałem ale nie zapomnę tego. 2 razy ta sama hopa - nie wyrobiłem <_<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jakieś 1,5 miesiąca temu, po maratonie w Świeradowie, pewnego dnia na treningu w górach zaliczyłam glebę, jechałam ze znajomymi, lekki zjazd, trochę kamieni, mieliśmy skręcić w prawo, ale oni stali za zakrętem. No więc, żeby w nich nie wjechać hamuję, a że miałam obtartą prawą rękę (po zawodach, wjeździe na Śnieżkę), to mocniej zahamowałam przednim hamulcem i zamiast zatrzymać się wylądowałam na ziemi. Na szczęście rower cały :D , tylko ja miałam kamień w kolanie i lekko zdartą skórę na obu kolanach, obmyliśmy trochę ranę, "zabezpieczyliśmy" (na szczęście byłam z lekarzami ;) ) i wracaliśmy do domu kilka km, gdzie znajomy wyciągnął mi ten kamień lub jak kto woli kamyczek ;) , (zostawiłam sobie go na pamiątkę ;) ), a noga goi się pomału, ale już wszystko jest na dobrej drodze :) . Jeździć na szczęście mogę, bo to nic poważnego ;) (tylko wywrotka trochę groźnie wyglądała), miałam wolne 3 dni od roweru, a potem dalej jeździłam i jeżdżę ;)

 

Pozdrower :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Przed wczoraj spadł śnieg no to myślę ze pora iść poszaleć . NO to jadę 25-28 km/h na wiejskiej drodze lodek fajny droga fajnie przysypana śnieżek pada no to zaczynam sobie zrywy robić a obok drogi rów 3 m i tu nagle auto jedzie no to zjeżdżam na pobocze auto przejechało rozpędzam się i tu nagle czuje ze coś jest nie tak a tu sama szklanka na drodze i bach do rowu . okoliczni ludzie wyszli z domu co sie dzieje :):D:D bo jak spadłem do rowu to sie zadarłem choćby nie wiem co ...:P

 

Skutki:

-zarysowana rama

-cały ze śniegi i cały przemoczony (w rowie 30cm wody)

 

P.s

 

nauczka ze na lodzie sie nie wygłupia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałem zderzenie ze znakiem ;) , a mianowicie jadę sobie położony po zakręcie i widzę, że nie wyrobie się, przed znakiem, który był po jego zewnętrznej stronie, więc zacisnąłem oba hamulce, już prawie wyhamowałem, ale do znaku nie zdążyłem. Dałem radę tylko jeszcze lekko skręcić, żeby nie uderzyć w niego kołem, tylko uderzyłem ręką. Znak tylko zabrzęczał, ludzie się popatrzyli, a ja pojechałem dalej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

No to teraz moja kraksa :)

 

Jechaliśmy sobie asfaltem z moim Starszym około 30 km/h .

W pewnym momencie nacisnęliśmy mocniej na pedały, w związku z czym i trochę szarpnąłem kierownicą...

Nagle kierownica wylądowała w moim rękach, mostek pękł :) Nie za pomne tego uczucia i myśli "co teraz będzie" ?

 

 

 

Skończyło sie tylko obitym ciałem i wielką blizna na łokciu, wydaje mi się ze gdyby nie spd które trzymało mnie przy rowerze to mogło by być gorzej.

 

Mam gdzieś fotkę ale ( było to już parę lat temu cyfraki nie były takie powszechne ) jest w postaci papierowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

W Karkonoszach na te wakacje zjeżdzałem z góry nieopodal Szrenicy kolega przede mna wpadł do rowu ja miałem OTB i tak:

-złamany łokieć

-złamany nadgarstek (miałem druty :) )

-pęknieta szczęka

-zdarte nogi koło kolan

i ogólne zdezintegrowanie to sie nazywa pójść po bandzie!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przez wakacje miałem ciekawa glebę za zakręcie wyszły mi 2 kobiety i mi sie nieodsunieły wiec ja zeskoczyłem z roweru i pojechałem bokiem okolo 5m

nie powiem jechałem szybko bo czas liczyłem zjazdu ;] bo na zawodu mam zamiar jeździć dh contest

-zdarty cały bok uda

-blizna do dzis

-przytarty kask ale juz go sprzedałem i kupilem full face ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja opisze mój w zasadzie nie wypadek ale ostrą przygode.

 

Pod koniec wakacji wybrałem sie z dwoma kumplami na rowerowanie po szosie, wracalismy juz do domu oni sobie gadali a ja chciałem sie jeszcze troche zmeczyc wiec powiedziałem ze spotkamy sie przy wiadukcie juz w miescie, przycisnąłem i na liczniku miałem ok. 40 km/h. Jechałem tak juz długo trase znałem bardzo dobrze i zapomniałem ze droga ktorą jade w pewnym momencie łaczy sie z głowna droga. Z duza predkoscia wjechałem na sam srodek drogi naszczescie było pusto, z daleka nadjechał dopiero jakis koles i porzadnie mnie zwyzywał ;)

Miałem wtedy niezłego stracha. A morał z tego taki że głupi ma szczescie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Za swoją glebe dostałem 1200 zł mandatu :]

1. Brak karty rowerowej, wtedy miałem 17 lat ;)

2. Zignorowanie policjanta

3. Spowodowanie wypadku...

 

Wracalem sobie z pracy rowerem, wakacje ciepło nie była to typowo jazda dla jazdy a rower pożyczony od kumpla. Było nas 2ch do pewnego momentu ;)

Zjeżdżaliśmy poboczem z b wysokiego wzniesienia, prędkości nie znam gdyż licznikow brak ale sądzę że to 40 było spokojnie ;) Jedziemy w dół ja pierwszy kolega został w tyle bo mi sie zachcialo rozpedzić do granic możliwości mimo że w rowerze coś hałasowało ja jadeee po lewej stronie na ulicy wężyk samochodow aż na sam dół gdzie jak sie okazalo miał miejsce wypadek, dwa samochody czołówka miedzy nimi wolna przestrzeń.... troche szkła samochody skasowane służby rannych mocno zabrali miejsce zabezpieczone w sumie po akcji pozostalo im tylko usunąc wraki pozamiatać i wsio ;) Zauwazylem miejsce miedzy samochodami rozbitymi a ze było mi to bardzo po drodze bo nie musialem zwalniać żeby ten cyrk ominąć.

 

Tak zmieściłem sie jadąc najszybciej jak potrafiłem. Jednak nie zauważyłem że policjanci puścili ruch na ulicy przecinającej tą którą ja mknąłem... a że skrzyzowanie bardzo rozległe to i samochód który później spotkałem zdążył nabrać prędkości :P tak wiec przechodząc do sedna kiedy bylem miedzy wrakami kątem oka zarejestrowalem kolor czerwony :D to była mazda jakaś tyle wiem kolega jadący za mną spokojnie zdążył sie zatrzymać mówił że przeleciałem przez mazde zrobiłem salto i spadłem na twarz ale to akurat wiem bo cała lewa strona to był jeden wielki strup, do dziś mam w poliku syf z ulicy ktorego pod znieczuleniem wyczyscic sie nie dało :P w każdym bądź razie policjanci i gapiowie mieli 2w1 :D

 

Stracilem na kilka chwil po uderzeniu przytomnosc, podobno jak ja odzyskalem wstalem capnalem to co zostalo z roweru i ide... policjant kaze mi czekac na karetke a ja jakby nigdy nic "nic mi nie jest ide do domu" :D jednak szybko z braku sil walnalem znow na glebe pamietam przyjazd karetki i juz dalej w sumie wszystko pamietam ale przez pierwsze 3 dniw spzitalu jak juz mnie polozyli to wstac za nic nie moglem o wlasnych silach czulem sie jakby po mnie przejechal ten samochod.

 

Koniec końców po tygodniu już wyszedłem, nic złamanego, byłem bez kasku.... a rower został na pół złamany.

Kurde chciałbym to widzieć stojąc z boku :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez miałem niestety dosyć śmieszną glebę :P więc jadę sobie rowerkiem do kumpla oddać mu lekcje (to było jeszcze na starym rowerku) no i jadę sobie dosyć szeroką drogą, równiutką i w ogóle:P no i dobra jechałem bez trzymanki prawie na środku ulicy w jednej ręce trzymając zeszyty a trzymałem je w lewej ręce a musiałem zmienić bieg przedniej przerzutki więc musiałem prawą ręką zmienić bieg w lewej menetce a że miałem obrotowe to zmieniam bieg i gdy obróciłem manetkę obróciłem również kierownice w prawo i tak jadę z tą skręconą kierownicą jakbym nie wiedział o co chodzi (jechałem tak z 30-35 km/h) i przyrżnąłem w latarnie którą stała na chodniku obok płotu więc rower ładnie się zaklinował a ja poleciałem z 10 m :D i upadłem na kolano i ręce i zrobiłem z 2 obrotu tak jakbym się turlał ale szybko wstałem i szybko podbiegłem do roweru i patrzyłem czy mu się nic nie stało :P ale nic z nim nie było tylko miał leciutko wygięte przednie koło ale to sobie nacentrowałem :P na szczęście nikogo nie było na drodze bo wyglądało to śmiesznie dosyć :P miałem tylko obtarte kolano i łokieć a było to 3 lata temu a blizny po obtarciach jeszcze mam :P

 

Więc taka rada: nie zmieniajcie prawą ręką przedniej przerzutki jadą bez trzymanki mając obrotowe manetki :P

 

PoZdRo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przy ponad 60km/h z górki przy wybiciu z rollera przeleciałem ledwo 12m, wiec serio te 10m przesadzone.

Ale rozumiem to, bo po moim locie myślałem że z 20 metrów przeleciałem a lot trwał 5 sekund (w rzeczywistości pewnie mniej niż 2 sek. ;))

Niestety mi wstawanie z ziemi aby zobaczyć co z rowerem zajęło prawie 40 minut (cóż, troche kości i flaki poprzestawiałem ;] )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie jechalem chodnikiem (kiere trzymałem jedną reką) i patrzyłem za siebie bo fajna bma jechala ; p odwracam sie i buuuum prosto w znak :P predkosc okolo 30km/h.. mało brakowało, a bym głową wyrżnął.. no , ale ramie mnie boli do dziś. Rowerkowi sie nic nie stało, pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.W wczoraj sobie jadę a kumpel za mną, prędkość tak z 30km/h, pomału zacząłem hamować przednim hamplem aż do 0, nagle boom mi coś w tylnie koło. Katem oka widziałem lecącego przede mnie kumpla na twarz. Jego rower uderzył mi w plecy, ramię i bark. Zanim zacząłem zwalniać krzyknąłem "hamuje", nie usłyszał... Sam nie wiem jak on to zrobił ze mnie nie wyminoł.

 

2. Jadę sobie pomału(ok 10km/h) z górki, nagle wjechałem w dół ( mały ale głęboki) po kopaniu hopy. Przeleciałem przez kiere normalnie na łapy, wszystko było by ok, gdyby nie wystający z ziemi kijek który był pomiędzy moimi rekami. Przywaliłem w niego okiem ;/

 

Skutki:

- bolące i zakrwawione oko

- uszkodzona rogówka

- prawie przebite ciało szkliste , czy coś takiego ( nie pamiętam).

 

Miałem szczęście, że akurat jechałem brakeless, na moim biku za 300 zł z marketu ( w głównym rowerze nie miałem haka). Gdybym jechał na rowerze z hamulcami to nie 10km/h tylko o wiele więcej.

 

Nic by się nie stało gdybym miał kask(ff) i gogle, niestety rodzice nie chcieli mi kupić, mówili ze mam przestać jeździć i będzie najlepiej. Dziś sytuacja jest już trochę inna, stwierdzili, że kupią mi kask i gogle po feriach! Mam nadzieje że do tego czasu sie nie rozwalę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, normalnie człek się może o własne nogi potknąć śmiertelnie. Niby banalna czynność: wsiadanie na rower. Czynność prosta jak oddychanie, a tu taka lipa. Wyłażę z poczty, biorę rower, jak tysiące razy staję na pedale... i pierdut. Ani się skapnąłem, ale dalej poszło jakbym po pijaku był. Chyba palce się ześlizgnęły z pedała, bo spadłem zeń, ten poleciał w przeciwną stronę, a ja nie wiem czemu razem z nim i parę sekund później leżałem jak długi na chodniku. Dziwnym trafem na całej ulicy ani ludzia, bo by mnie śmiechem zabili. Taka gleba beznadziejna pierwszy raz mi się zdarza...;] Strat własnych nie odnotowano, ale przyjemne to nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...