Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj kiedy nasi mili forumowicze z Wrocławia wesoło kręcili po lesie ja na "milenijce" miałam zgoła inne zajecie... zamiast jechać jak człowiek, zachciało mi się wygłupów..jak dziecko... dość szybka jazda mała nieuwaga, łyse opony slizg na prawo i już zamiatam łokciem oraz kolanem sciezynke rowerowa. Łokiec odarty na maxa, kolano również+ (okazałe siniaki w dniu dzisiejszym) tu UWAGA ogromne podziekowania dla kolegi majstermoda okazał sie prawdziwym gentelmenem!!! Zatrzymał sie, pomógł wstać i poskładać do kupy no i zaoferował się lampkę mi skleić- złoto chłopak! DZIEKUJE

A ta gleba to najgłubsza jaką miałam i teraz mi wstyd...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wyminie dwa moje najpoważniejsze wypadki w życiu:

 

1. Ładnych pare lat temu dostałem nowego górala :blush: Kupowany był na giełdzie z wystawy i nic w tym rowerze nie było poskręcane. A nie chcieli tego zrobić w owym sklepie. No to z nowym rowerkiem poskręcanym przez tatusia pojechałem pochwalić się kumplom. Jade sobie po chodniku( z takiego ładnego żwiru) i był taki mały podskok no to ja na nowym rowerku przymierzam sie i rozpędzam żeby sobie wyskoczyć... Następne co pamiętam to to że leżałem na Ziemi bez przedniego koła z wbitym widelcem w ziemie, ponieważ tata serwisant nie dokręcił przedniego koła.

2. To zdarzyło się 2 lata temu. Jade do mojej dziewczyny. Prosta droga i potem zakręt w prawo 90 stopni. Więc rozpędzam sie na prostej, a przed zakrętem stał samochód wiec za bardzo nie widziałem co jest na zakręcie ale nie chciało mi się zwalniać za bardzo. Dojechałem do zakrętu i zakręcam i tu nagle 2 babcie rozgadane na środku owego zakrętu sobie stoją więc ja po hamulcach i gleba... Usłyszam takie fajne pstryk i pojechałem z rowerem po bedonie ze dwa metry. Okazało sie następnego dnia, że mam skręcony staw kolanowy. Do dzisiaj mam z tym gównem problemy. Pozdrawiam i niech Matka Boska Rowerowa nad wami wszystkimi czuwa :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś załatwiłem sobie całkim bezmyślnie wolne od rowerku na jakieś 4-6 tygone.W lasku pomykajac,karmiąc si spiewem ptaszków,szumem fal naszego brudnego baltyku za pużno dosrzegłem hopke/dosc niemała/predkosc około 25 h/godz.Lotu zabardzo nie pamiętam,za to bardzo zapadło mi w główie lądowanie.Bolało.Obojczy trachnoł z przemieszczeniem.Teraz siedze i pisze poscika jedną reką :)

 

ps: patrzcie gdze wasze koła się toczą

 

ps1:rowerek ku mojemu zdziwieniu i na pierwsze łypnięcie okiem nic nie ma do wymiany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałam glebę w lesie. Do nosa wpada mi muszka. Nie wiem dokładnie jaka to była prędkość, ale jechałam szybko. Chciałam się zatrzymać i zapomnialam, że moje hamulce to żylety i poleciałam na ziemię. Po chwili spadł na mnie mój rower. Pierwsza taka gleba, po której nie byłam w stanie sama się podnieść.

 

(Serdeczne podziękowania dla Kolegi BikeraFG, za zdjęcie ze mnie roweru i podniesienie mojej osoby).

 

Wstałam i w głowie mi zaszumiało. Od razu siadłam. Było mi dziwnie słabo (szok pouderzeniowy?). Rowerowi nic się nie stało, wszak spadł na mnie. Ja natomiast jestem nieźle poturbowana. Stłuczone biodro, kolano, udo, zjechany do krwi łokieć i najgorsze: drugie kolano zaczęło błyskawicznie puchnąć, zrobiło się czerwone i lekko sine. Tymczasem ja..... po chwili doszłam do siebie, wstałam i stwierdziłam, że jestem gotowa do dalszej jazdy. Gleba miała miejsce na 16 km, wskazanie licznika po powrocie do domu to 70 km. Wszystko w terenie, w lesie, przez jakieś 20 km w deszczu, wietrze i chłodzie.

Dziś sama nie wierzę, że z tyloma obrażeniami, tak zwyczajnie pojechałam dalej. Kolano jest w opłakanym stanie, boli nawet kiedy nie poruszam nogą i nadal jest spuchnięte, dziś wizyta u lekarza. Mam nadzieję, że nie skończę na chirurgii...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wyprawie do kozienic (sygnaturka) byl ostry deszcz. Wtedy nie przyzwyczajeni do jazdy gesiego (teraz juz bez problemu) pare razy opony sie spotykaly. W pewnej chwili (jadac za nim) za ostro przytarly i poslizg... mi sie nic nie stalo ale gdyby cos jechalo na szosie (a to dosc ruchliwa) to by ze mnie nic nie zostalo bo po wodzie droga hamowania jest bardzooo dluugaa. Jedynie z naprzeciwka jakis ciul trabil jakbym 'k***a nie widzial ze sie wyglebalem ;/'. Moja rada: na szosie 1m odstepu minimum bo sa sytuacje awaryjne w ktorych moze dosc do szybkiego zblizenia bajków :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem ostatnio zderzenie ze starsza pania. Dojezdzam sobie juz do domu zostalo jakies 1,5km ,zakret 90* (stopni) Ja sobie smigam dalej tak jak caly czas, wchodze w zakret i na samym rogu nagle BAH! Patrze ,a tu sobie starsza babcia inteligentnie jechala lewa strona jezdni i to jeszcze akurat tak ,ze zderzylem sie z nia na samym rogu, a nie mialem prawa jej widziec ,poniewaz z boku byl wysoki plot ,bo nie byla to zadna glowna droga. Normalnie dom przy domie. Babcia na ziemi ja prwie co ,ale sie utrzymalem. Pierwsze co to ze zdenerwowania powiedzialem jej ,ze lewa strona sie nie jezdzi,ale bez zadnych wulgaryzmow i z kultura.

Pomoglem sie jej pozbierac i wyprostowac kierownice. Po czym pojechalem zyczac jej udanego powrotu do domu ,ale juz prawa strona :D

 

Straty niewielkie. Lekko zarysowana lampka ,ale nie peknieta nawet jej to uroku dodalo :)

Kolo z przodu trzeba bylo dac do centrowania (to juz zainwestowalem w caly przeglad roweru)

Lekko obdarte plastikowe zaslepki na rogach :) :lol:

 

I czy ktos moze mi powiedziec czyja to byla wina? Bo mnie sie wydaje ,ze wiekszosc to tej babci ,ale i troche mojej ,poniewaz jechalem ok. 25km/h ,ale nie lewa strona!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio byłem z kuzynem w lesie. Są dosyć duże skocznie i zjazd bardzo stromy z resztą. No to jadę sobie z góry a tu jakiś mały wyskakuje (za skocznią jest dół ok1.5) stawiał sobie coś z piasku. Ja mu się dre zeby się odsunął. Z tej góry nie ma szans wychamować. Jade jakieś 45km/h. Już skręciłem w bok myślę, że wszystko się uda a ten jak jakiś kamikadze rzuca mi się pod rower ja po nim i w krzaki, rosły tam czernice i różne takie rzeczy (jak to w lesie) cały podrapany jestem i trochę brzuch mnie boli, ale myślałem że go zabije potem. W góry zupełnie nikogo nie widziałem. Za jakiś czas wrzuce zdjęcia z tej góry

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EPILOG

 

mniejsze stłuczenia bolą dziś już mniej i pewnie niebawem się wygoją. Lekarz wczoraj oglądał moje kolano. Jest masywny krwiak, który mocno uciska wszystko naokoło. Jest stłuczenie. Prawdopodobnie naderwane więzadła. Zanim wszystko w 100% wroci do normy może minąć nawet pół roku. Na rowerze nie mogę jeździć przez miesiąc....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podsumowanie :

 

-amor do wymiany, wykrzywiony o 40% do tylu - kilkaset zlotych

-stluczony nadgarstek - tydzien bez roweru

-szalenczy smiech mojej bylej dziewczyny - bezcenne

 

Sa rzeczy ktorych kupic nie mozna - za wszystkie inne zaplacisz karta MasterCard (lub wlasnym zdrowiem) :D

 

hehhe to samo chcialem napisac ale mnie ubiegles;)

 

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze gadasz Piterpak. Ja dziś znowu przez kiere przeleciałem. Skacze sobie, chcę sobie zachamować a tu hamulec nie działa!!!! Mam tylko tylni na przedni wogóle nie mam klamki dopiero zbieram fundusze. Najgorsze jest to jakis metr od tego gdzie się wywaliłem są już duże kamienie i rzeka. Miałem wielkiego fuxa. Zaraz skoczyłem drugi raz żeby urazu do skoczni nie mieć. Hamulce już ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze gadasz Piterpak. Ja dziś znowu przez kiere przeleciałem. Skacze sobie, chcę sobie zachamować a tu hamulec nie działa!!!! Mam tylko tylni na przedni wogóle nie mam klamki dopiero zbieram fundusze. Najgorsze jest to jakis metr od tego gdzie się wywaliłem są już duże kamienie i rzeka. Miałem wielkiego fuxa. Zaraz skoczyłem drugi raz żeby urazu do skoczni nie mieć. Hamulce już ok.

 

duże OT będzie choć i nie OT

 

kończy sie rekrutacja na studia, na których o miejscu w rankingu decyduje matura.

matura z jezyka polskiego jest obowiazkowa.

teraz dopiero młodzi ludzie pukają sie w głowe jak zabrakło np 0,5 pkta

czemu nie szanowali mowy ojczystej

 

przerzutka ,hamulec do szyi to kamulec

 

wiem że nie macie czasu na takie bzdety więc wam pomogę

takim zawodnikom jak nasz przyjaciel alex13 w sygnaturke bede wklejał link do słownika ortograficznego

koniec OT wracamy do gleb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam na forum i niestety musze wpisac sie od razu tutaj :)

Wczoraj wieczor, jade sobie dopiero co zlozonym rowerem. Pierwsza jazda suuper ...... do momentu, w ktorym nie przywalila we mnie beemka (calkiem nowa). Ewidentna wina goscia, nawet sie nie spieral, a poniewaz jezdzi na rowerze to dal kase (na pokrycie szkod) i nr telefonu (jakby dal za malo). Niby wszystko git, mi sie nic nie stalo, ale NOWY rower na serwis - to potrafi wkurzyc :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam na forum i niestety musze wpisac sie od razu tutaj :(

Wczoraj wieczor, jade sobie dopiero co zlozonym rowerem. Pierwsza jazda suuper ...... do momentu, w ktorym nie przywalila we mnie beemka (calkiem nowa). Ewidentna wina goscia, nawet sie nie spieral, a poniewaz jezdzi na rowerze to dal kase (na pokrycie szkod) i nr telefonu (jakby dal za malo). Niby wszystko git, mi sie nic nie stalo, ale NOWY rower na serwis - to potrafi wkurzyc :evil:

Ciesz się że trafiłes na miękki samochód...gdybyś trafił na poloneza to nie wiem czy Tobie nic by sie nie stało :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja sytuacja miała miejsce na drodze leśnej. Zjeżdzając z góry razem z kumplami chciałem się złożyć na zakręcie. Tak jak ci co śmigają na ścigaczach. Wszystko było dobre do momentu, w którym troche przyszpanowałem nie zwalniając wszedłem w zakręt i buch. Rower mi uciekł a ja miałem przejażdzke na jednym boku. W wyniku czego doznałem zadrapań skóry na lewej nodze i ręce i kilkunastu siniaków na biodrze i nogach. Ufff..... :025:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja kiedys na damce kumpla haha scigalem sie z innym kumplem z takiej stromej wiejskiej gory a ze bylem poosrany najnizsze przelozenie i pyta kretyn mial nie dokrecona kierownice i wpadlem w jakis kamyrdol i kierownica prosto a kolo w lewo zaczelo mna siepac na boki i w koncu wyzucilo z roweru rylem po betonie z 5 metrow jak superman rece w pzod i heja bylem caly stargany kumple mnie do domu niesli bo nie bylem w stanie isc kurde jak sobie to pzypomne arghh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja wydzwoniłem :P na stoliki gdzies tak 1.5m wysokosci (chyba) cos mie sie w głowie poprzestawiało i pomyśałem ze sobie jumpne i jumpnołem 2 razy za 3 przeleciałem go całęgo i wylondowałem na plecach :025: kumpel sie darli zebym nie wstawał bo moge miek kregosłup złamany ale jednak pod wpływem nerwów wstałem plecy bolały jak nie wiem co :glare: kurczak do dzis czasem boli mnie to miejsce jak na przykład mam karar ;/ a i od rowerku mi fajnie siodełko odpadło XDXDXD grunt ze sie nie połamałem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...