Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

dzisiaj zaliczyłem pierwszą poważniejszą glebę w tym sezonie

 

jechałem około 30kmh i chciałem przeskoczyć rynienkę do odprowadzania wody

skoczyłem... wypięła mi się lewa noga

skutkiem tego był szlif prawą stroną ciała po szutrze ;/

 

lewe kolano całe we krwi, bark i plecy też, a z łokcia to mięso odczepiałem bo wisiało na nitce

tak czy inaczej to jest pikuś, gorzej z biodrem

mam nadzieję, że to tylko stłuczenie ale na razie wychodzenie po schodach tak średnio mi wychodzi...

 

jutro jadę na prześwietlenie

a powinienem na trasę ;/

 

 

nie wiem co z tymi SPDami

już raz mi się tak noga wypieła, na szczęście jakoś z tego wyszedłem

siła wypięcia jest już ustawiona na maxa

konieczna wymiana?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam na forum. Jestem z Krakowa i mam 14 lat. Moją pasją jest szeroko pojęty transport. Zbieram zabytkowe samochody i rowery. Miesięcznie przejeżdzam pare tysięcy kilometrów. Jednak w ciąu ponad 12 lat jazdy zaliczyłem tylko 2 grożne wypadki:

 

jadąc na skadaku domino produkcji firmy rowet, jakies 5 lat temu wpadłem w dziure w asfalcie (zniknęła jakieś pół roku temu) i przekoziołkowałem z 20 metrów. Co dziwne nie było obrażeń.

 

Tuż po tegorocznej wielkanocy jechałem z moim najlpeszym przyjacielem (o nim w następnym opisie). Ja jechałem na mojej kozie, a on na swoim ruskim uralu. Jemu spadł łańcuch i przekosił mi łańcuszek od biegów. Jemu wykrzywiła się kierownica, potłukł się i wybrzuszyło się koło. Zdarzenie miało miejsce na ulicy okulickiego w krakowie przy ślimaku z kocmyrzowską.

 

Tenże mój przyjaciel 9 czerwca pojechał na zbiórke harcerską i zginął na tej samej ulicy potrącony przez ciężarówke. Wjechał na pasy, ale kierowca jechał 100km zamiast 40 km. Ja się do roweru nie zraziłem, bo wypadki po ludziach chodzą.

 

oto mój rower

 

http://szrocik.jpg.pl/?237072,2640,83134

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miesiąca z rokiem nie pomyliłem, ale mam dostatecznie z matematyki ;)

mieszakam trochę na wsi, a do jednej szkoły dojechać, do domu, do muzycznej, do kościoła, na bazar i w celach hobbistycznych szukając samochodów-no troche przesadziłem bo mi w maju wyszło 1640km :)

 

a ti ti bobasku ;)

 

a swoją drogą to ciekawe zrobiłbys wrażenie na maratonie ze swym supersprzęciorem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe wypadki nie ma co :excl:

 

Mi też sie cos ciekawego przytrafilo. Wracalem sobie z zajec na rowerku, na swiatlach zlapalem sie busa i zdrowo sie rozpedzilem. Jak juz mi uciekl spokojnie siadlem sobie na siodelku i przestalem pedalowac. Z popdporzadkowanej wyskoczyl a raczej wytoczyl sie Opel(z lewej strony na ul jednokierunkowej). Myslalem ze babka mnie widziala i po prostu chciala depnac na gaz i pojechac za busem. Niestety nie zauwawyla mnie :D. Spokojnie zjechalem sobie na prawo i ja dogonilem. Chcialem ja opieprzyc, wiec gapilem sie na jej samochod. Jakie bylo moje zdziwienie, gdy odwrocilem glowe przed siebie, a tu spokojnie stoi sobie zaparkowany Ford Escort :eek: heh. Wykonalem szybki manewr omijania (nie bawilem sie w hamowanie, bo hamulce mialem nienajlepsze a ta czesc drogi byla jeszcze pokryta piaskiem po zimie), niestety moja kierownica okazala sie zbyt dluga o jakies 5cm! Jak juz rypnalem w zaparkowany samochod to sie normalnie katapultowalem z roweru i wyladowalem na asfalcie i o malo nie rozjechala mnie baba ktora zajechala mi droge.... na cale szczescie wygialem tylko kierownice a dokladnie jej lewa strone no i posypala sie klamka, ktora uratowala moje palce :) troche gorzej z kolem i przednim i tylnym, ale cos z nich jeszcze bedzie :)

wszystko dzialo sie we wroclawiu na ulicy Nowowiejskiej zaraz po zjezdzie w lewo z ulicy Sienkiewicza. Ci ktorzy tam czasem jezdza wiedza jak pieknie mozna tam komus zajechac droge :excl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałem pierwszą glebę w tym sezonie. Jade przez las oczywiście full speed :twisted: Na zakręcie w wyniku deszczu ziemia (a może to było błote) osuneła mi sie spod koła. Przejechałem parę metrów na ramieniu B) Wstałem, oczyściłem koszulkę (tyle ile sie dało) za pomocą wody z bidona i jazda dalej :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze ze niektorzy naprawde mieli ostre przypadki :P U mnie raczej ubogo, bez powaznych uszkodzen :P

Raz przyglebilem jak bylem maly dostalem gorala komunijnego i jechalem sobie "zygzakiem" :D stracilem panowanie i gleba, niby nie groznie ale tak jak mowie bylem maly i troche szlifow bylo, pamietam ze mi sie cos w noge wbilo jeszcze mam po tym slady :/

2 lata temu przywalilem najglupsza glebe w karierze :D Bylem napalony na wskakiwanie na krawezniki no i mi w koncu nie wyszlo :D OTB na "supermana" na szczescie mialem dlugie ciuchy wiec bez powaznych uszkodzen ale przywalilem sie kolanem o beton - oczywiscie pierwsze to biegiem wstaje i sprawdzam rower a tu naglo <oops> nie moglem ustac :)

W tym sezonie sczepilem sie rogami :D Nie wiem jak lecialem, wiem ze jak sie zorientowalem to lezalem w rowie :D Bez powaznych uszkodzen :P

 

I oby nigdy wiecej :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to opiszę moją wczorajszą glebe, powód dzisiejszej kiepskiej średniej:

Miejsce: 160 km od Częstochowy, ok. 1,5 km od Wiślicy

Droga idzie ładnie w dół, lekko mokro, dookoła szaleją burze więc pędzimy na nocleg. 8 osób ja jadę drugi, prędkość blisko 40 km/h. Nagle widzimy na drodze takie coś 87e5b5bf7bda27bbm.jpg

- tylko z innej perspektywy i wygladało, to jak kilka innyh mijanych wcześniej, ale to wystawało sporo nad asfalt: stare tory kolejki wąskotorowej- położone w poprzek drogi po ukosie. Kolezanka przede mną wykłada się, szlifując nogę na udzie, a ja tuż za nią kombinuje jak na nią nie wjechac: skręciłem delikatnie w prawo, koło poleciało po mokrej szynie, kiera w porzek i gleba nie z tej ziemi. najpierw uderzyłem cały o asfalt, a później przejechałem się trochę. Efekt: rozwalony lewy łokieć, poobdzierane okolice prawego nadgarstka, stłuczona prawa dłoń, rozwalone prawe kolano, guz nad lewą łydką, stłuczony i mocno poobdzierany prawy pośladek wszystko tatalnie ubabrane i podarte rękawiczki, a rower tylko trochę poobdzierany. Dzisiaj masakrystycznie źle się jechało na początku, ale powoli przechodzi. Za mną nie zdążyła wyhamować inna koleżanka i glebnęła tak pechowo, że szok: głową w okolicy prawego oka w szynę :) Szkoda, że nie miała kasku. Trafiła do szpitala z lekkim wstrząsem mózgu, ale już jest lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle widzimy na drodze takie coś 87e5b5bf7bda27bbm.jpg

- tylko z innej perspektywy i wygladało, to jak kilka innyh mijanych wcześniej, ale to wystawało sporo nad asfalt: stare tory kolejki wąskotorowej- położone w poprzek drogi po ukosie.

 

Jeśli nie było znaku "nierowności w jezdni", a macie dodatkowo jakieś szkody w sprzęcie można próbować pluć się o odszkodowanie. Gdzie - dokładnie nie wiem, (lokalny oddział min. transportu? Jakoś tak) ale wiem, że jeśli nie było ostrzeżenia o niebezpiecznych nierównościach, a do wypadku/uszkodzenia mienia doszło do przy przepisowej szybkości to można wychodzić z pozwem o odszkodowanie.

 

Ach... No tak, dobrze by było, by w razie "kontroli" rower miał dzwonek, światła i w wypadku sztywnej osi również hamulec. Wmówienie, że odpadły przy wypadku może nie przejść.

 

No dobra, ale to taki offtopic.

Niech zdrowieje szybko!

 

Ja jakiś spektakularnych wypadków ostatnio nie miewam... Ostatnia gleba to jedna z tych najgłupszych - prędkość 5km/h tocze się przy maszerującym koledze i nagle jakimś cudem spodnie wkręciły się między pedał a korbę... Akurat na tej nodze, którą chciałem sie podeprzeć... No, ale zbytnio to hardkorowe nie było xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja najbardziej spektakularna gleba miała miejsce 2 lata temu. Jechałem na swoim makrokeszu po mieście i wjechałem do parku na ścieżkę rowerową. A było to po deszczu i droga była śliska do tego leżały liście na drodze i ziemia. I tam jest taki zjazd w dół pod katem jakis 30 stopni, z tym, że jest zakręt dodatkowo. No więc chcę jak najwieksza predkosc na zakrecie i rozpedzilem sie do 30km/h i wchodze w ten zakret i podcielo mi oba kola naraz i taki 3 metrowy szlif po tej ścieżce a to taki asfaltożwir był. Ale wstaję, wszystko ok jest, tylko przedramię mnie boli bardzo. Jakieś 200 metrów dalej było Tesco więc postanowiłem iść się umyć. Jak doszedłem to rękę miałem całą we krwi. Była cała pocięta od nadgarstka do łokcia wyglądało to jak kilkadziesiąt poprzecznych nacięć nożem. ;/ Nie wróciłem do domu sam, nie dałem rady. Zadzwoniłem po mamę, która zawiozła mnie i rower do domu. :(

 

Rezultat:

-podarte spodenki

-ręka gojąca się 2 tygodnie

-uraz do roweru(jakiś rok nie jeździłem)

 

Bolało. :034:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to teraz moja kolej.

 

w srode postanowilem z kumplami poszalec na placu (tak zwane centrum miasta) jakies murki, fontanna, scena wszystko extra. zatrzymujemy sie przy scenie ludzie sie na nas gapia my zakladamy kaski ochraniacze. tak szalejemy 20 minut do czasu. skaczemy na murek (wysokosci 4 palet) super extra. wziolem rozped (plac pelen ludzi) i piekny bh czysciutki jade dalej podnosze glowe i widze przed soba piekna statuetke z orzelkiem. W tamtym momencie pozostalo mi tylko czekac na spotkanie 1 stopnia z owa statuetka. nie moglem odbic w lewo bo jakis zul siedzial :/ i bym w niego wjechal. i z dosc duza predkosci przypierdo##### w ta statuetke. przelecialem przez kiere... moze z 1.5 metra do przodu polecialem. dzieki bogu mialem kask, bo glowa tez niezle wyrabalem w kostke. z tego wszytskiego najlepsze bylo to ze na OWYM PLACU BYLA MOJA BYLA ZE SWOIMI pr0-KOLEZANKAMI !!!!!!! rozkulem sie z ochraniaczy i juz tamtego dnia tam sie nie pokazywalem

 

podsumowanie :

 

-amor do wymiany, wykrzywiony o 40% do tylu

-stluczony nadgarstek

-szalenczy smiech mojej bylej dziewczyny

 

 

a wiec mowie wszystkim ktorzy kupili rower i jezdza w streecie. NIE MACIE KASKU ?? NIE KUPUJCIE SOBIE NOWYCH SPODNI/BLUZY/CZEGOKOLWIEK , KUPCIE KASK bo gdybym nie mial kasku to by mnie skladali w szpitalu, ale skonczo tylko na stluczonym nadgarstku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podsumowanie :

 

-amor do wymiany, wykrzywiony o 40% do tylu - kilkaset zlotych

-stluczony nadgarstek - tydzien bez roweru

-szalenczy smiech mojej bylej dziewczyny - bezcenne

 

Sa rzeczy ktorych kupic nie mozna - za wszystkie inne zaplacisz karta MasterCard (lub wlasnym zdrowiem) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj bardzo standardowo, 25 na liczniku i ślizg na mokrej szynie, która zdeczka wystwała. Dowiedziałem się, że przekręcając kierownicę w rowerze do XC o około 200-210* te hm... prostokątne blaszki (?) które trzymają linkę przy hamulcu (to co trzeba się z tym szarpać żeby odpiąć :)) mogą się wygiąć :) Dowiedziałem się również, jak bardzo jestem przyzwyczajony do wyglądu mojej kierownicy. Wszystko grało, jeździłem, stawałem, sprawdzałem a jednak coś wydawało mi się inne, dziwne. Po około 30min doszedłem co to takiego. Ot, światełko odblaskowe się przekrzywiło :) Coraz bardziej nie znoszę też swoich uberhamulców Tektro, za nic w świecie nie można tego dobrze ustawić, zawsze jeden klocek będzie bliżej choć troszeczkę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i znów ja...

 

Tym razem równierz nie było zbyt groźnie, ale też nie było zbyt mądrze... Otóz po obiadku postanowilem pojechac z kumplem aby zaatakowac możliwie jaknajszybciej ciekawy podjazd od tylu (bez skojarzeń:D) Podjazd mieści się na drodze od Pyrzowic do Myszkowa bodajże, niby nic specjalnego, ale żaden początkujący bajker nie przejedzie go bez odpoczynku/w przyzwoitym tępie (niepotrzebne skreślić) - ale nie o tym mowa :) Cały dramat rozegrał się gdy już byłem jakieś 347-382m od domu, pare minut wcześniej zaczęło padać, droga była świeżo wyasfaltowana i pomalowano nowe pasy.... Słyszałem że te pasy są szczególnie po deszczu niesłychanie śliskie, ale że nigdy nie doświadczyłem tego na własnej skórze to nie zwróciłem na to uwagi, i tak: śpieszyłem się żeby nie zmoknąć zbytnio, mam na liczniku około 40km/h, kumpel przedemną zaczął zwalniać przed skrzyżowaniem, więc ja równierz, tyle że on przejechał pomiędzy pasami na przejściu dla pieszych i bezpiecznie zahamował, ja natomiast przyhamowałem delikatnie obydwoma hamulcami i po wjeździe na owe zdradzieckie pole... ujechało przednie koło.... poleciałem na lewą stronę, male obtarcie na łokciu i kolanie i obolała prawa dłoń (miałem rękawiczki :D ) Niestety rowerek ucierpiał bardziej niż ja - największa zębatka zaczęła przycierać miejscami o tylną częśc wybieraka przełożeń przerzutki przedniej (nie wiem jak się to nazywa fachowo), czyli prawdopodobnie udeżenie w lewy pedał mogło troche wykrzywić oś suportu... Ja się wyliże ale mój sprzęcik... naprawa zaboli :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...