Skocz do zawartości

[wypadki] Wasze gleby


Mieciu

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Anonymous

Tak w ogóle to witam (jako że nowy jestem :D )

 

Moja przygoda przytrafila sie jakis rok temu na wakacjach - wzialem rowerek( nie warto wgłębiać się w dane techniczne :) ) i chcialem sobie pojezdzic.

Nie ujechalem za daleko ( jakies 200m od domku) i totalnie zamyslony wpadłem na...stojącego golfa przy V około 15-20km/h i przydzwoniłem głową w szybe ( dupek specjalnie postawil samochód na ulicy zebym na niego wpadł :D ) pech chciał że akurat wjechałem mu w tyłek.No nic - pozbierałem sie- niby nic sie nie stało - złamany paznokieć wzdłóż i boląca głowa ( bez kasku jechalem bo takowego jeszcze nei posiadałem )wsiadłem na rowerek i jade dalej - 50m i ... już nie wiem co sie stało straciłem przytomność i jak sie obudziłem to leżałem na ulicy z głową na krawężniku i widziałem jak biegła do mnie jakas kobieta i ... znowu nic nie pamietam , obudziłem sie jak mnie trzymała i próbowała ocucić. Generalnie skonczyło sie na przeszorowanej połowie twarzy i wstrząśnienu mózgu od tamtej pory mam uraz do golfów III :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rb:

... już nie wiem co sie stało straciłem przytomność i jak sie obudziłem to leżałem na ulicy z głową na krawężniku i widziałem jak biegła do mnie jakas kobieta i ... znowu nic nie pamietam , obudziłem sie jak mnie trzymała i próbowała ocucić.

Czerwona sukienka 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja mam dziś urlop to opiszę moją przewrotkę.

 

Część I

 

Ponieważ byłem ostro wkurzony (rozstanie z panienką) to wybyłem na rower. Klikukilometrowa, prosta ścieżka pieszo/rowerowa (tak są takie wynalazki), lekko z górki. Brak ludzi więc na największej przerzutce nie nadążałem pedałować.

Nagle zza gęstych krzaczorów widzę wyłaniający się przód mercedesa (gość wjeżdżał z ulicy na posesję). Po hamulcach i próbowałem go ominąć, ale zahaczyłem przednim kołem o tablicę rejestracyjną i zderzak.

 

I dalej to było jak na zwolnionym tempie, przelatując nad maską (gdzieś tak na wysokości dachu) popatrzyłem na zdziwione twarze kierowcy i pasażera, odwróciłem głowę popatrzyłem na chodnik i pomyślałem sobie "cholera będzie bolało".

Wylądowałem na dłoniach i kolanach, odbiłem się od ziemi i następnym razem zaszurałem już bokiem. W sumie nie pamiętam czy mnie bolało bo byłem w szoku (zimno, dreszcze, zawroty głowy, niedobrze). Tako sobie myślę, że jakby mi się ręka omsknęła, lub złamała i bym głową walną to miałbym ładną dziurę ;) (oczywiście bez kasku jechałem).

 

Skończyło się tylko na "ogólnym potłuczeniu i odrapaniach" (fachowa diagnoza ludzi na pogotowiu). Jeden krwiako-siniak mi rok zchodził. Ale najgorsze było to że po tym wszystkim byłem jeszcze bardziej wściekły. Bo ja ledwo co chodziłem a miałem na koncert w weekend jechać. Miałem rozdarty plecak (to od szorowania po chodniku), pogięte koło w bike'u i wszystko mnie napieprzało.

 

Część II.

 

Facet jak wyszedł z samochodu od razu zaczął na mnie wrzeszczeć, że to moja wina, że jak ja gnałem, czy ja chcę ludzi pozabijać itp. Normalne próby zastraszenia. Wysyczałem tylko "kto tu kurcze miał pierwszeństwo" i od razu inna rozmowa. Facet mnie zawiózł na pogotowie zapłacił za wszystkie zastrzyki którymi mnie naszprycowano. Dał kasę na nowy plecak, za straty moralne i obiecał zreperować rower.

 

Oprócz tego podejrzewam że trochę go jeszcze kosztował policjant.(pogotowie wezwało). Bo pierwsze pytanie gliny brzmiało: "Dlaczego pan tak szybko jechał po chodniku". Jak odpowiedziałem ze poruszałem się zgodnie z przepisami ruchu po wyznaczonej do tego ścieżce i facet wymusił pierwszeństwo, to on w tył zwrot i powiedział ze jeszcze musi coś z tamtym factem ustalić. Po chwili wrócił i powiedział że jak nie będę tego zdarzenia nigdzie zgłaszał i się z facetem dogadam to on juz może jechać. Zgodziłem sie, bo w sumie jechałem szybko i facet nie miał szans mnie zauważyć. (jakiś czas później widziałem że te krzaki zlikwidowano).

 

Epilog

 

Na miejsce do szaleństw polecam raczej las i jazdę w kasku. ;) Ja miałem jeszcze z pół roku blokadę psychiczną przed każdym wjazdem na posesję przecinającym ścieżkę (prawie sie zatrzymywałem).

 

Cholercia, szkoda że nie zmierzyłem wtedy odległości jaką przeleciałem. Miałbym pewnie niezły wynik w skoku przez kierownicę. :lol:

 

P.S. nigdy sobie nic nie złamałem (zwichnięcia się nie liczą) i zęba nie wybiłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość madzia

siemanko chlopaki ;):) wiecie poczytaam roszke waze przygody niezle z Was psychole ale tacy sa najfajniejsi :grin: zycze zebyscie wy i Wasze sprzęciki wytrzymaly jeszcze nie jedna glebe;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja też opiszę moją wczorajszą glebę. A więc w skrócie to wypieprzyłem się prawie na szczycie dość stromej górki. Prędkość....hmm...nie pamiętam dokładnie.. ale coś koło 50 km/h. Kamienie były duże i na nich mnie poszarpało, tak że zaryłem prawym przedramieniem w jeden z nich. Dziura była do mięśnia. Na szczęście samego mięśnia nie poszarpało. 2 szwy i ręka boli tak że klamki nie mogę nacisnąć.

 

Teraz ciekawostka: makrokesz nie zaliczył żadnej usterki. Przekrzywił się tylko wspornik kierownicy, ale od razu dokręciłem.

 

Rodzice nie pozwalają mi teraz jeździć na rowerze :evil: :evil: :evil:

Nie mam po co żyć :sad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ byłem ostro wkurzony (rozstanie z panienką) to wybyłem na rower. Klikukilometrowa, prosta ścieżka pieszo/rowerowa (tak są takie wynalazki), lekko z górki. Brak ludzi więc na największej przerzutce nie nadążałem pedałować.  

Nagle zza gęstych krzaczorów widzę wyłaniający się przód mercedesa (gość wjeżdżał z ulicy na posesję). Po hamulcach i próbowałem go ominąć, ale zahaczyłem przednim kołem o tablicę rejestracyjną i zderzak.

 

jak zachaczyles o rejestracje?? jak rejestracja jest w polowie samochu??;/ predzej bys pedalem w zderzak przywalil niz kolem w rejestracje ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ byłem ostro wkurzony (rozstanie z panienką) to wybyłem na rower. Klikukilometrowa, prosta ścieżka pieszo/rowerowa (tak są takie wynalazki), lekko z górki. Brak ludzi więc na największej przerzutce nie nadążałem pedałować.  

Nagle zza gęstych krzaczorów widzę wyłaniający się przód mercedesa (gość wjeżdżał z ulicy na posesję). Po hamulcach i próbowałem go ominąć, ale zahaczyłem przednim kołem o tablicę rejestracyjną i zderzak.

 

jak zachaczyles o rejestracje?? jak rejestracja jest w polowie samochu??;/ predzej bys pedalem w zderzak przywalil niz kolem w rejestracje ;/

 

jeden koleś mi opowiadał, że tir mijał go tak blisko, aż zahaczył o lusterko, które DWA RAZY! się obróciło na kierownicy, a kolesiowi nic.

Dziwy oj dziwy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu zdjęcie mojego kumpla, który na step-upie zrobił niedolota przednim kołem i postawił namiot. Spadł na twarz i troche na niej pojechał. Zbierało go pogotowie i teraz leży w szpitalu. Miał wstrząśnienie mózgu, 4 szwy bo poszerzył sobie uśmiech i cośtam z kręgosłupem. Teraz lerzy na chirurgii szczękowej bo mu się coś paprać zaczęło przez jakiegoś konowała. A oto fotka http://www.bike666.foxnet.pl/fusion_images...toalbum/175.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeden koleś mi opowiadał, że tir mijał go tak blisko, aż zahaczył o lusterko, które DWA RAZY! się obróciło na kierownicy, a kolesiowi nic.  

Dziwy oj dziwy

 

ale lusterko tira?? czy lusterko na kierownicy w rowerku?? zreszta to nei ma znaczenia;/ wg mnie niemozliwe jest zeby tir uderzyl w rower (nawet samym koniuszkiem) a gosc sie utrzymal na bike'u

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeden koleś mi opowiadał, że tir mijał go tak blisko, aż zahaczył o lusterko, które DWA RAZY! się obróciło na kierownicy, a kolesiowi nic.  

Dziwy oj dziwy

 

ale lusterko tira?? czy lusterko na kierownicy w rowerku?? zreszta to nei ma znaczenia;/ wg mnie niemozliwe jest zeby tir uderzyl w rower (nawet samym koniuszkiem) a gosc sie utrzymal na bike'u

 

przy małej różnicy prędkości jest mozliwe jesli lusterkosie swoodnie w miare obracało, jak było mocno dokręcone to co innego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj , ze dwie godzinki na zad , otb przez głupotę i pietruchę.Najazd na hopkę , spietranie w locie i spier.....e przyziemnienie (przednie koło spadło przed platformą do lądowania).Myślałem , że amor odłupał się z główką ramy razem.Ale ucierpiała tylko moja duma i lewa piszczel przeorana przez VP-eka w stalowej ramce. :twisted:

Następnym razem dam radę. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ byłem ostro wkurzony (rozstanie z panienką) to wybyłem na rower. Klikukilometrowa, prosta ścieżka pieszo/rowerowa (tak są takie wynalazki), lekko z górki. Brak ludzi więc na największej przerzutce nie nadążałem pedałować.  

Nagle zza gęstych krzaczorów widzę wyłaniający się przód mercedesa (gość wjeżdżał z ulicy na posesję). Po hamulcach i próbowałem go ominąć, ale zahaczyłem przednim kołem o tablicę rejestracyjną i zderzak.

 

jak zachaczyles o rejestracje?? jak rejestracja jest w polowie samochu??;/ predzej bys pedalem w zderzak przywalil niz kolem w rejestracje ;/

Heh, o to mnie nie pytaj. Jak mój makrokesz orał samochód to mnie już tam nie było. Jak się podniosłem to widziałem że rejestracja była naruszona i zderzak.

Ale zabiłeś mi w sumie ćwieka. Samochód był bokiem w stosunku do mnie i uderzyłem w zderzak z boku przednim kołem (ładna elipsa się z niego zrobiła). Połamana plastikowa obudowa rejestracji mi utkwiła w pamięci. Mógłbym mu ją trafić gdyby rower się ślizgał po przednim zderzaku, ale wtedy by nie było takiego efektu centralnego zderzenia. Po za tym miał rysy z boku na lakierze i zderzaku. Co prawda to było przy samym przodzie samochodu, ale nie mogłem mu jednocześnie zrobić szkód z boku i z przodu. Czyli on to już wcześniej musiał mieć. Skubaniec jak oglądał co mu się spsuło to tą rejestracje i zderzak z przodu też macał i chciał mnie w to wrobić... Ech, ja jednak lama jestem :-o

 

Heh, a wczoraj trzy razy sobie wbijałem do głowy że przecież w noskach jeżdżę. Dzisiaj już pamiętałem, ale kolana i łokieć bolą :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a propos tira i lusterka

opowieść miała miejsce, tylko gość był znany z bajania

a lusterko nawet ręką nie można było obrócić , a więc gdyby dostał tirem nie mógłby już nic mówić.

 

żaba myślałem że jesteś mniej szalony :grin: nogi poobijać na biku o d..pie nie wspomnę :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypadki, których skutki odczuwam do dzisiaj :/

1. Ponad 10 lat temu gleba na składaku matki mojego kumpla. (Jakieś wykopy były) Efekt: zgięta rama i bolace kolano po dziś dzień.

2. Skutków nie odczuwam, ale jako szczyt debilizmu. Na asfalcie, wyprzedzajac kolega klepnał mnie w tyłek. Żeby nie być gorszym stwierdziłem, że mu oddam, ino mnie troche "bujneło". Koledze nic (umiał lądować), ale przednia felga na złom. Mojemu browerowi nic, ale biodro prześwietlone z podejrzeniem odprysków. Całe szczescie całe.

3. Klasyk. Pierwszy dzień z SPD. Początek maja ubiegłego roku. Ulica Świętokrzyska w stolicy. Czerwone światło. Dojechałem z wypietą prawą nogą, ale środek ciężkości, nie wiem dlaczego, przeniosłem na lewą. Efekt: Lewy nadgarstek jeszcze czasami mnie boli.

 

Aha, do browerzystów, jeżdżących "pod wpływem", a majacych uprawnienia do prowadzenia aut. Za jazdę rowerem po pijaku też zabierają prawo jazdy na samochód :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim największym wypadkiem byłą gleba na tkz "dołach". Znajdują sie one w Krakowie w lasku wolskim. Jest tam zrobiona taka rampa z ziemi. Jest tam dużo hopek dużo takich głębokich rowów, które wyglądają jak rampa. Zjeżdzałem z samej góry pomiedzy drzewami i po ich korzeniach. do wyboru były 2 hopki. Ja wybrałem wiekszą. :D Nie zauważyłem przed chopką małego spadu i na przednim kole pojechałem troche do przodu i skręciłem w lewo i z całym impetem nąłem głową o samą góre tej hopy. (można to nazwać hopą ale chodzi mi o tą rampe z zmiemi, która jest na końcu pionowa) :) oczywiście spadłem z roweru na sam dół rampy. jakiś metr. ;) Byłem nieprzytomny prez 2 minuty. wszyscy co tam stali od razu (kumpel mi opowiadał co tam stał) zjechali na sam dół żeby zobaczyć czy mi nic nie jest. Jak się ocknąłem rower leżał kolo mnie w nienaruszonym stanie :shock: :). Zdjąłem kask (mam sixsixone full face dlatego przeżyłem, tak mi powiedzieli w szpitalu.) i leżałem i tak przez jakiez 10 minut i nie wiedziałem co się dzieje. :) Pozbierałem sie i pojechałem ze wsystkimi z dołów na dual. Było wporzo bo jescze kumpel mocno wyał. Ogólnie dzień spoko:)

 

Naszczęscie wszystko jest ok :) byłem wtedy w szpitalu i okazało sie że miałem wstrząs mózgu ale to nic.

 

Pozdro dla wszystkich :D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...