Skocz do zawartości

[drogi] mała sonda


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich miłośników dwóch kółek bez silnika mam nadzieje ze dobrze dodałem posta jak nie to z góry przepraszam. Mam do was pytanie dotyczące dróg rowerowych mianowicie czy wolicie jak droga rowerowa jest asfaltowa czy jak jest  z kostki brukowej. Ja osobiście wole zwykły asfalt bo kosta czesto jest wybita tak jakby przez rowery i słychać stukanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fenthin:

 

To zapraszam do Bielska-Białej. Ktoś wpadł na genialny pomysł i wyjazdy z posesji zrobił niżej o jakieś 10-15cm niż droga rowerowa. I tak średnio co 100m można fajnie zaobserwować działające zawieszenie w rowerze. Gorzej, jak masz sztywną ramę lub szosówkę na cienkich oponkach... :wallbash: 

 

A wracając do tematu to też wolę asfalt.  Aczkolwiek jak solidnie popada to u mnie lepiej się podróżuje kajakiem niż rowerem po ścieżce. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mając do wyboru asfalt czy kostka to zdecydowanie wolę asfalt chociaż przy upałach koszmarnie jeździ się po asfalcie i wówczas z wielką chęcią uciekam na jakąś szutrówkę. Kostka praktycznie jest zabójcza dla cienkich opon zwłaszcza jak szczeliny fazowania kostki układają się wzdłuż jazdy.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fenthin:

 

To zapraszam do Bielska-Białej. Ktoś wpadł na genialny pomysł i wyjazdy z posesji zrobił niżej o jakieś 10-15cm niż droga rowerowa. I tak średnio co 100m można fajnie zaobserwować działające zawieszenie w rowerze. Gorzej, jak masz sztywną ramę lub szosówkę na cienkich oponkach... :wallbash:

 

Od siebie zapraszam do Krakowa i przejażdżkę chodnikiem (nadwrażliwych od razu uprzedzam - w tym miejscu akurat prawo na to pozwala) na trasie Borek Fałęcki - Rondo Matecznego. Opona 2.1" wpada między szczeliny płyt chodnikowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biorąc pod uwagę polskie warunki kostka jest lepsza, gdyż jest trwalsza i łatwiejsza w serwisowaniu. Problem w tym, że często gęsto projektanci wpadają na pomysł oszczędnościowy i używają kostki fazowanej, która jest tragiczna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepszym rozwiazaniem jest asfalt lany na drobnym kruszywie, gdyz stawia najmniejsze opory. Potem jest kostka niefazowana, czyli taka bez sciec krawedzi. Wymaga ona jednak duzego reżimu układania. Kostka zwykla, czyli fazowana, jest bardzo lubiana przez zarzadcow, gdyz jest tansza niz nawierzchnia asfaltowa, ladniej wyglada w kolorze czerwonym oraz umozliwia szybka rozbiorke nawierzchni oraz jej ponowne "ułożenie" w przypadku gdy zachodzi koniecznosc dostania sie do uzbrojenia podziemnego, ktore czesti prowadzone jest pod chodnikami albo sciezkami.

Asfalt niestety jest malo oplacalny przy mniejszych robotach nawierzchniowych, gdyz jego wykonastwo jest drogie (zeby bylo dobrze, rowno i trwale konieczne jest posiadanie odpiwiedniego sprzetu, ktorego koszt pracy jest wyzszy niz dniowka pana Mariana ukladajacego kostke). Ponadto przy wykonywaniu nawierzchni asfaltowych wiecej rzeczy mozna spieprzyc.

Wiec generalnie wole asflalt ale wiem jak jest, niestet...

 

Wysłane z mojego LG-P760 za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też preferuję nawierzchnie asfaltowe, ale "jak się nie ma co się chce, to się lubi co się ma". W Lublinie ostatnio trochę się dzieje na rzecz poprawy infrastruktury drogowej w tym przeznaczonej dla ruchu rowerowego. W kilku miejscach wyznaczono  pasy rowerowe bezpośrodnio na jezdni, ale nadal przeważają wykonane z kostki DDR-y. Trzeba się tylko cieszyć, że coraz częściej z tej niefazowanej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ja lubię śmigać po dziurach :D ale nie asfaltowych ani kostkach, polne czy leśne ścieżki, jednak jak asfalt to tylko ładny i równy. A DDR w mieście to raczej asfalt. Ale myślę ze chodziło nie o kostkę brukową z granitu :P tylko wszechobecne teraz kostki chodnikowe, takie ogólnie są ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię jak mi MTB chociaż trochę pracuje, dlatego wybieram szuter. A do jazdy rekreacyjnej asfalt dla mnie jest najlepszy ;)

 

Tak btw.

 

W moim mieście porobili ścieżki w każdym chyba typie i z każdą jest jakiś problem problem:

-kostka fazowana - na części DDR się zapadła się

-kostka niefazowana - na deptaku zapadnięta

-asfalt - korzenie porobiły muldy  :devil:

-żwir - wymyty przez deszcze 

 

Panie Premierze, jak żyć ? :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na nasze ddr  to raczej kostka ma o wiele mniejszą trwałość niż asfalt. Jazda po kostce z oponami mniejszymi niż 38C to tragedia. Szosówką nawet nie ma co wjeżdżać.
Kostka to też symbol oszczędności, a to się równa temu, że ddr na 99% z sensem poprowadzona nie będzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam odwrotne spostrzeżenia. Kostka sięgająca pełnoletniości trzyma się dobrze za wyjątkiem kilku miejsc, gdzie korzenie robią swoje. Nowe asfalty zaczynają się psuć w ciągu pierwszego roku od zbudowania. W skrajnych przypadkach nawet przed oddaniem do użytku.

 

To nie jest problem rodzaju materiału, a solidności produkcji i ułożenia. Po prostu odwalana jest fuszerka za minimalną cenę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam odwrotne spostrzeżenia. Kostka sięgająca pełnoletniości trzyma się dobrze za wyjątkiem kilku miejsc, gdzie korzenie robią swoje. Nowe asfalty zaczynają się psuć w ciągu pierwszego roku od zbudowania. W skrajnych przypadkach nawet przed oddaniem do użytku.

 

To nie jest problem rodzaju materiału, a solidności produkcji i ułożenia. Po prostu odwalana jest fuszerka za minimalną cenę.

 

 

Bo miastu lepiej jest się poszczycić X km tras rowerowych, które się rozpadną niż połową z tych km ale poprawnie zbudowaną.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze powiedziawszy wolę takie ścieżki niż żadne. Na nogi nie powalają, ale jednak są. Prawda jest taka, że szosówki w użyciu miejskim to mniejszość. Większość rowerów w mieście to mieszczuchy, holendry i mtb i różnej maści makrokesze, które radzą sobie nawet z fazowaną kostką. Umówmy się. DDR to nie tor wyścigowy, gdzie można latać po 30-40 km/h. Duży ruch w sezonie, pełno niebezpiecznych miejsc, niedzielnych rowerzystów i idiotów na dwóch kołach. Warszawscy rowerzyści mają mentalność warszawskich kierowców, więc lepiej, żeby to się działo w zaciszu kostki fazowanej niż miałoby się przenieść na ulicę lub chodnik.

 

Brak finansów na dobre ścieżki i chore prawo dotyczące przetargów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...