Skocz do zawartości

[Początkujący kolarze AMATORZY] Jak trenować ? Od czego zacząć ?


devil162

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że póki co pulsometr nie jest aż tak strasznie potrzebny, najlepiej sprawić, żeby wycieczki stały się dla ciebie przyjemnością, a w obecnej chwili przejmowanie się tętnem i innymi treningowymi "pierdołami", czy trzymanie się ściśle ustalonych zasad itp. mogą Cię nawet zniechęcić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i ja coś podpowiem. Pulsometr jest jednym z podstawowych narzędzi początkującego jak i zawodowego bikera (myślę że nawet ważniejszy niż licznik rowerowy). Ja jestem entuzjastą czegoś co nazywam "trasą". Jest to odcinek który ma charakterystyczny początek i koniec oraz stałą długość. Na takiej trasie ścigam się z czasem oraz ze sobą. Wyniki zapisuje i obrazuje mi endomondo w wersji podstawowej. Taki "trening" trwa godzinę +/- 10 minut 2-3 razy w tygodniu.

W niedzielę jazda rekreacyjna lub spacer byle nie siedzieć w domu :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma mniejsza wydajnosc bo na podstawie obserwacji tetna wiesz czy jestes przemeczony lub w formie oraz monitorujesz wiele innych czynnikow jak strefy, moc, kadencja itd. Generalnie zeby trenowac z pulsometrem najpierw zapoznaj sie troche z literatura, aby wiedziec jak trenowac, jakie zachodza przemiany w organizmie podczas roznego rodaju treningu itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze raz o pulsometrze i "trasie". Jeźdząc ten sam odcinek kilkukrotnie za każdem prawie razem mam inne odczyty tętna. Jest po prostu tyle czynników które mogą zmianić nasze tętno że nie jesteśmy w stanie zapanować nad nimi bez bieżącej kontroli. Przykładowo wietrzna pogoda lub wyższa temperatura i już podjazd 200 metrowy, który zwyczajowo mieści się w granicach 4 strefy zmiania się w 5 lub 6 chyba że zareaguję i troszkę odpuszcze.Tak samo może być i w 2 stronę. Widzę że "dzień jest dobry" więc mogę mocniej przycisnąc na podjeździe bo nogi jeszcze mają a pulsometr nie krzyczy. To jest takie badanie swoich możliwości które z czasem się poprawią/przesuną ale na początku warto je poznać.
Dodatkowo nie wiem jak inni ale ja mam trochę satysfakcji z tego że wcześniej po 20 minutach jazdy pulsometr pokazywał 185 a teraz 80 ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast trenuje kolarstwo szosowe z pulsometrem. Czytalem roznego rodzaju literature, ale moim zdaniem najprostrza jest "Trening z pulsometrem" J. Friel'a. Jest tam wszystko fachowo i w bardzo zrozumialy sposob opisane, w sam raz dla poczatkujacych, amatorow jak i profesjonalistow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Banan - jak najbardziej. Snickers - niekoniecznie, polecam batoniki zbożowe. Pulsometr jest przydatny, ale moim zdaniem lepiej nie zdawać się w 100% na wskazania maszyny. Najważniejesze, abyś na tym poczatkowym etapie treningu nauczył się słuchać własnego organizmu.


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do podnoszenia średniej prędkości, pozostaje mi tyko powiedzieć - jeździj. :)

 

Osobiście w lutym tego roku kupiłem rower, od tamtego czasu zaczęła się moja "prawdziwsza" przygoda z rowerem. Na samym początku na MTB zrobienie 15km asfaltem z prędkością 22kmph to był już problem. Jeżdżę już cztery i pół miesiąca po przeróżnych trasach (zrobione ponad 2150km) i wspomniany kawałek klepie nierzadko w mniej niż 30 minut (czyli średnia 30kmph+). Po prostu trzeba jeździć jak najwięcej gdy ma się czas i nie stosować się do jakiś wytyczonych treningów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie dla przecietnego 'Kowalskiego' rozpoczynajacego wogole przygode z rowerem wystarczy w zupelnosci jezdzic jaknajczesciej i z czasem zwiekszac tylko dystans, ewentualnie tempo/predkosc. To wystarczajaca wykladnia poprawy kondycji w takim przypadku i wiecej nie trzeba nad tym debatowac bo taka forma treningow to nic skompikowanego. Natomiast jesli ktos jest poczatkujacym rowerzysta i chce takze sprobowac jakiejkolwiek rywalizacji np. w wyscigach, rajdach to pulsometr to podstawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wniesie to być może zbyt wiele do tematu ale muszę to napisać:

 

Śmieszy mnie/wprowadza w zażenowanie/irytuje stwierdzenie, że rozpoczynając jazdę "na poważnie", chcąc startować w amatorskich ogórkach jakimi są maratony mtb (nie chcę tu nikogo urazić- ale poziom sportowy tych imprez odzwierciedlają nagrody, kto kiedyś się załapał na podium ten wie o co chodzi) TRZEBA mieć plan, pulsometr, idealnie dopiętą dietę, najlepiej osobistego trenera, jechać na 3 zgrupowania, regularnie robić badania wydolnościowe. 

 

Dlaczego?

 

Znam kilku szosowców czołowych ekip w naszym kraju i to niekoniecznie tych od "brudnej roboty". Podstawowym narzędziem do monitorowania treningu jest licznik. Zapotrzebowanie kaloryczne uzupełniane produktami, których profesjonalni amatorzy unikają jak ognia, no chyba, że po wyścigu jako nagroda. Plan treningowy ułożony jest jako uniwersalny dla każdego, nie patrząc na predyspozycje danego zawodnika, jego mocne i słabe strony. Zgrupowania faktycznie są. Ale da się to przeprowadzić w Polsce, nawet w górach, zimą. Oczywistym jest, że gdyby zawodnicy ci stosowali się do ogólnie przyjętych zasad, byliby lepsi. Jednak i bez tego są postrzegani przez 95% amatorów jako roboty. 

 

Pytanie do przemyślenia: czy warto angażować się całym sobą w kolarstwo? Czy nie można się obejść bez tej całej otoczki i wyrzeczeń jakich ten sport na pewnym poziomie wymaga? Czy wyjazd na trening kiedy się chce, jak się chce, ile się chce i czy się chce jest czymś gorszym?

 

Może włożyłem kij w mrowisko no ale trudno- musiałem napisać co mi leży na sercu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam kilku szosowców czołowych ekip w naszym kraju i to niekoniecznie tych od "brudnej roboty". Podstawowym narzędziem do monitorowania treningu jest licznik. Zapotrzebowanie kaloryczne uzupełniane produktami, których profesjonalni amatorzy unikają jak ognia, no chyba, że po wyścigu jako nagroda. Plan treningowy ułożony jest jako uniwersalny dla każdego, nie patrząc na predyspozycje danego zawodnika, jego mocne i słabe strony. Zgrupowania faktycznie są. Ale da się to przeprowadzić w Polsce, nawet w górach, zimą. Oczywistym jest, że gdyby zawodnicy ci stosowali się do ogólnie przyjętych zasad, byliby lepsi. Jednak i bez tego są postrzegani przez 95% amatorów jako roboty. 

 

hmm... czyli nasze kolarstwo jest na poziomie kamienia łupanego. Nic dziwnego że nie mamy sukcesów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawodowcy muszą stosować zawodowe programy treningowe, a nie bzdety, że sobie wyjedzie jak mu się chce. W sporcie całe swoje życie podporządkowuje się pod wykonywaną dyscyplinę. To walka na wielu płaszczyznach, a nie wyjazd nad jezioro popatrzeć jak kaczki pływają. Nie ma zmiłuj i każdy zawodowiec to wie. Stosuje się wszystkie możliwe techniki, aby osiągnać lepszy wynik. Każdy myślący choc trochę sportowo, nie pozbawi się tak przydatnej rzeczy jaką jest pulsometr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Megan23

 

Pulsometr w młodym wieku jest zbędny. Organizm rośnie i wskazania pulsometru mogą być niestabilne i nie związane z wysiłkiem itp.

 

To co piszesz o trenowaniu jednym planem dla wszystkich może mieć zastosowanie do młodszych kategorii wiekowych, gdzie trener tłucze plany od lat takie same, a zawodnicy nie są jeszcze ukierunkowani. Nie ma jakiś zaawansowanych form treningu (interwały, powtórzenia itp).

 

Ale junior młodszy już powinien być świadomy i zaczynać trening ukierunkowany zgodny ze swoimi predyspozycjami. I raczej powinien już trenować z indywidualnym planem. A jak trener dalej tłucze standardowy plan dla całej grupy nie patrząc na zawodników, bo się sprawdzał od lat i po co mu jakieś nowości, to masz już powód dlaczego nie mamy sukcesów w kolarstwie. My stoimy w latach 70 a świat nam odjechał.

 

Wracając do amatorów:

Amator może obejść się bez planu. Może jeździć ile chce i jak chce. Ale niektórzy mają potrzebę posiadania planu. Chociażby aby ogarnąć rodzinę, pracę, rower itp.

A żeby plan miał sens musisz go jakoś kontrolować i korygować.

Więc nie dziwne że amator ma kupę pytań. Nawet więcej od zawodnika, który ma trenera i nie musi sobie zawracać głowy układaniem, kontrolowaniem planu.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolarstwo, jak każdy sport, jest dla cierpliwych. Procesy adaptacji fizjologicznej na początku następują jednak szybko niezależnie od tego jakie konkretnie wykonuje się ćwiczenia. Trzeba po prostu jak najwięcej jeździć. W ten sposób poznajemy swój organizm i uczymy się jego reakcji na bodźce treningowe. A wraz ze wzrostem wytrenowania stopniowo zwiększamy objętość i intensywność treningów. Na tym etapie naszym głównym celem powinno być czerpanie jak największej przyjemności z jazdy oraz regularność. Dopóki widzimy wyraźny progres, nic więcej nie musimy robić. Tylko tyle, a jednocześnie aż tyle, bo ogromna większość kolarzy ma problem z co najmniej jedną z pogrubionych czynności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...