Skocz do zawartości

[jakość] Szantaż amortyzatorowy - czyli ile naprawdę kosztuje rower


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Chciałbym się podzielić pewnym spostrzeżeniem co do polityki producentów rowerów.

Ostatnio miałem dylemat czy wybrać rower 28" czy 29".

Postanowiłem, że będzie to 29" i zacząłem poszukiwania modelu i tu zaczęły się schody.

W pewnym momencie pomyślałem, że modele konfigurują ludzie nie mający o tym pojęcia, ale wtedy mnie olśniło - to świetnie przemyślana polityka marketingowa.

Do roweru wracam po dłuższym czasie, ale kiedyś się zrobiło ładnych parę tysięcy kilometrów i szczerze powiedziawszy - nie licząc wywrotek - nigdy nie miałem awarii przerzutek, sztycy, korby.

Nie sposób natomiast przecenić jakości kilku kluczowych - oprócz ramy oczywiście - elementów, czyli amortyzatora, hamulców, piast i suportu.

O ile jeszcze koszt wymiany piast czy wkładu suportu można znieść to to jak po macoszemu producenci traktują amortyzator woła o pomstę do nieba. Jeszcze ciekawiej się robi jak okazuje się, że wymiana amortyzatora skutkuje utratą gwarancji na ramę. Na rower mogę przeznaczyć niecałe 3000. To wcale nie tak mało. W tej cenie mogę już znaleźć wiele modeli, do wyboru do koloru. Napęd 24, 27, 30! biegów. Deore, alivio, x5. Hamulce shimano, avida, tektro. Krby shimano, truvativ, suntour. Jednym słowem wypas. Mnie natomiast prześladują cztery litery: X, C, M/R. Czy naprawdę ważąc ponad setkę muszę wydawać 5000 na rower, aby po prostu pode mną wytrzymał. Nie ścigam się - nach se ten rower waży, nie mam na tyle mocy, aby szaleć na podjazdach - napęd niech se będzie klasę niższy. Ale dajcie mi w tej cenie porządny amorek.

Po prostu jak już się resztkami sił się na tą górę we wlokę to chciałbym z niej przyjemnie i bezpiecznie zjechać. Dodam jeszcze, że po dokładnym wywiadzie, wśród bliższych i dalszych znajomych okazało się, że ani model xcm, ani nawet xcr - tego najpopularniejszego (może najtańszego) - producenta nie jest w stanie wytrzymać dwóch sezonów pod kimś cięższym. Nawet mimo regularnego serwisu i jazdy BARDZO dalekiej od poziomu wyczynowego. Boli mnie to tym bardziej, że oba modele są chyba niesprzedawalne - aukcje przeważnie kończą się brakiem ofert kupna, a do tego polityka gwarancyjna sprzedawców - nie wiem czy wszystkich - blokuje możliwość wymiany tego elementu. Moim zdaniem to wszystko sprowadza się do wyciągnięcia od cięższych użytkowników sporej ilości kasy. Kasy wydawanej nie potrzebnie, bo chcąc mieć rower po prostu bezpieczny i dopasowany jestem skazany na zakup masy osprzętu którego zalet nie mam nawet ambicji w pełni wykorzystać. Może się mylę, może tak jak w branży komputerowej chwytliwe są cyferki przed takimi symbolami jak GHz lub GB i ludzie kupują laptopy z 12GB ramu, choć nawet nie są wstanie wymienić zastosowań w których mogło by się to przydać, tak w branży rowerowej, jak coś nie ma napisane Deore lub SLX to się nie sprzeda bo to sprzęt dla biedaków i obciach jak diabli a tego xcr-a mają wszyscy to pewnie jest dobry. Grup osprzętu jest tylko kilka i chyba każdy wie, jako się rozkładają w kolejności. Amortyzatorów jest tyle rodzaju, modeli, wersji, że wśród ludzi, którzy nie wydają 5-ciu czy 6-ciu tysiaków na rower i tak się nikt nim nie przylansuje, więc dajmy mu XT a będzie miał banana na pysku i kupi produkt.

Co wy o tym myślicie drodzy forumowicze.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi i czego oczekujesz. 

Żeby w rowerze fabrycznym dostać pewne części musisz wydać pewną minimalną typową dla nich kwotę za cały produkt jakim jest rower. Jest on tak a nie inaczej skomponowany i ma pewne elementy które przyciągają uwagę nabywcy. Z punktu widzenia rachunku ekonomicznego amortyzator to stosunkowo kosztowny gadżet w rowerze i żeby był sensownego rodzaju rower musi kosztować więcej. 

Może prześladują Cię Suntoury, jednak powinieneś wiedzieć że kupując podstawowe modele np RS nie dostaniesz wcale lepszej jakości wykonania ani działania. Często nawet jeśli mają one więcej regulacji nie pracują lepiej od prostszego modelu Sr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

konrad, te czasy kiedy jeździłeś dłuugie kilometry bezawaryjnie na rowerku niestety już nie wrócą. Niestety jakość poleciała na pysk, niezależnie od grup. Dlaczego? Obejrzyj to:

 

http://www.youtube.com/watch?v=F2EqwMwkyEE

 

niestety takie czasy.

 

Co do dopasowania roweru pod siebie. Rowery z niższej półki cenowej (tak, te 2-3tys to niższa półka, na drugiej stronie szali są sprzęty po 20 tys. i więcej) robione są pod "typowego" bajkera, a "typowy" bajker" waży w okolicach 70kg. Rozmiar ramy możesz sobie dobrać, jeśli długość mostka nie przypasuje wymiana nie będzie dużym wydatkiem, pozostaje ten nieszczęsny amortyzator. I powiem Ci że w droższych amortyzatorach sprężynowych też nie jest tak różowo, bo np. producent oferuje różne sprężyny, co umożliwia dopasowanie amorka do swojej wagi, ale zazwyczaj standardowo w środku sa "standardowe" sprężyny i jak ważysz więcej trzeba wydać kilkaset pln na sprężyny twardsze, plus koszt wymiany. Najlepszą opcją dla cięższych rajderów jest amortyzator powietrzny, bardzo popularny Epicon warty jest polecenia i nie kosztuje majątku. Tylko z tym zapisem w gwarancji to producenci są stanowczo nie fair. Fajnie by było gdybyś mógł kupić upatrzony model ale z opcją Epicon zamiast XCMa na przykład, z dopłatą z Twojej strony oczywiście. Albo chociaż możliwość wymiany amortyzatora w autoryzowanym serwisie, która nie powodowałaby utraty gwarancji.

Niestety bezsensowne zapisy w umowach gwarancyjnych to sprawa powszechna. Jaką szkodliwość dla roweru będzie miała zmiana przerzutki czy amortyzatora? Żadna. Czy przyczyni się do ewentualnego pęknięcia ramy? W żadnym razie. No ale gwarancja zabrania. Dlatego lepszą opcja jest skąłdanie roweru, wtedy masz gwarancję na każdą część osobno i nie musisz się szczypać z tym czy możesz cos wymienić czy nie. Niestety taka opcja wychodzi drożej.

Można też zmienić np. amora i w razie gwarancji wsadzić starego, ale wtedy nie można starego sprzedać i trzeba go trzymać "w razie czego".

Wielu ludzi kupując rower nie chce słyszeć o używkach, tylko musi być nowy ze sklepu. Jak widać z nowym też sporo problemów jest, a jak miesiąc po zakupie, w środku sezonu wyjdzie jakaś wada fabryczna i cały rower pojedzie na ponad dwutygodniowy "urlop gwarancyjny" :D, to już w ogóle pojechane. a takie kwiatki zdarzają się nawet w drogich maszynkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie czuję przesłankę, która kieruje autorem postu ...

Czuje chyba dokładnie to samo co ja kiedy podjąłem decyzje o poskładaniu bajka dla żony zamiast kupnie gotowca ...

 

Marketingowcy maja pewna utartą ścieżkę w budowie rowerów  ...rower z  kiepskim amortyzatorem i kołami ale koniecznie na tarczach i przerzutką tylną 2 - 3 klasy wyżej od reszty osprzętu ...

 

Miałem budżet 2 k zł chciałem rower z napędem w klasie Alivio na v`kach i amor z prawdziwego zdarzenia na powietrzu aby dało się to wygodnie ustawić ... nie ma takich ofert na rynku.

 

Pozdro   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weź tylko pod uwagę to, że Epicon 29" kosztuje od 1000 do prawie 1400 złotych (nowy) więc w najdroższej opcji prawie połowę wartości bika o którym mowa (cena około 3000zł). Z drugiej zaś strony nie można o Sr XCM czy XCR powiedzieć, że są  niebezpieczne dla cięższych rowerzystów. Wiem z doświadczenia. Owszem, są mniej zaawansowane technologicznie, cięższe, mniej komfortowe. Ale nie są niebezpieczne. Zaryzykuję więc twierdzenie, że, wziąwszy pod uwagę styl jazdy autora wątku, widelec seryjny sprawdzi się w tym wypadku doskonale. Przecież wielu nabywców seryjnych rowerów w życiu takiego XCM nie zmieni a jeżdżą i krzywda im się nie dzieje.

Podobnie rzecz się ma jeśli chodzi o wytrzymałość elementów. Myślę, że znacząco się ona nie zmieniła. Chcemy lżejszego osprzętu, bardziej precyzyjnego. A jednocześnie wykorzystujemy go coraz bardziej agresywnie, do granic wytrzymałości. Dziś przeciętny rowerzysta na przeciętnym rowerze jeździ często tak, jak 10 czy więcej lat temu jeździli zawodnicy na topowych grupach. Jestem przekonany, że Deore czy x7 nadal są niezniszczalne pod warunkiem, że używane są do jazdy stricte rekreacyjnej.

Moim zdaniem problemem autora jest to, że chciałby mieć Porsche w cenie Hyundaia.  Na co dzień wprawdzie Hyundai mu w zupełności wystarczy ale raz na jakiś czas chciałby móc przyspieszyć do setki w 5 sekund. No i jeszcze te opinie, że Hyundai to badziewie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Na rower mogę przeznaczyć niecałe 3000. To wcale nie tak mało.

 

I to jest chyba odpowiedź na Twoje wątpliwości. To jest mało, gdyż w tej kwocie gdzieś musi znaleźć się zysk producenta oraz pośrednika. Nikt w takim budżecie nie włoży widelca wartego 1000 PLN, bo wtedy nie starczyłoby na napęd w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dostałbyś pewnie Tourney'a na wolnobiegu lub w ogóle coś poza klasowego i po pewnym czasie kląłbyś na czym świat stoi. W budżecie do 3000 PLN dostajesz co najwyżej SLX z tyłu. Degradacja do Alivio czy nawet Acery nie zaoszczędzi tyle, aby można było wstawić godny amortyzator.

 

@@sznib, Celowe postarzanie produktu urosło do rangi mitu. A prawda jest nieco inna. Ludzie nie chcą płacić a żądają coraz więcej. Gdyby współczesny Mercedes miałby mieć wytrzymałość tego sprzed 30 lat, to wraz z obecnymi "gadżetami" elektronicznymi kosztowałby kilka razy więcej niż kosztuje i mało kogo byłoby na niego stać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Podobnie rzecz się ma jeśli chodzi o wytrzymałość elementów. Myślę, że znacząco się ona nie zmieniła.

Zmieniła się, zmieniła. Dobrym przykładem są heble nowe heble Avida, tak przemyślnie skonstruowane żeby zaraz po upływie gwarancji zaczęły się sypać, nieważne czy katowane czy jeżdżone rekreacyjnie. Przerzutki szybciej łapią luzy, amory bardziej awaryjne, ogólnie sprzęt robiony jest pod kątem szybszego zużycia, żeby klient szybciej wymienił. Nie ma co zwalać na katowanie itp.

Przy obecnych możliwościach technologicznych można by zrobić części działające bezawaryjnie naprawdę długo, ale to dla firm je produkujących  byłoby zupełnie nieopłacalne, czy nawet mogłoby doprowadzić do ich upadłości przez zastój na rynku.

 

 

Gdyby współczesny Mercedes miałby mieć wytrzymałość tego sprzed 30 lat, to wraz z obecnymi "gadżetami" elektronicznymi kosztowałby kilka razy więcej niż kosztuje i mało kogo byłoby na niego stać.

 

No niestety, X lat temu marka gwarantowała jakość, lepsze modele były bardziej komfortowe, miały więcej funkcji, nowsze technologie, ale jakość była nawet w tych najtańszych. Światowy "kryzys" sprawił ze klienci zaczęli kupować rzeczy tańsze, a jakościowo sporo gorsze. Niska cena to priorytet przy zakupie. Także duże firmy zmuszone były oferować takie produkty, tanie i kiepskie jakościowo, bo obecnie na sprzedaży takich właśnie produktów zarabia się najwięcej. No i w końcu doszło do tego że kiepskiej albo co najwyżej dobrej jakości są prawie wszystkie produkty oferowane w masowej sprzedaży, za bardzo dobrą jakość i produkt na lata trzeba niemało zapłacić i często dostępny jest na zamówienie. Kapitalizm :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze wszystkimi się zgadzam, choć nie wszyscy, chyba zrozumieli przesłanie.

Z lektury tego forum każdy początkujący starający się wybrać rower dostanie na początku jedną przesłankę - "najważniejsza jest rama". Są setki stron na temat wybierania rozmiaru, znaczeniu kątów, długości tej czy owej rurki itd. W 100% się zgadzam, że znaczenia tych czynników nie sposób przecenić. Przeważnie konkluzja płynie z tego jedna, że trzeba iść i się przymierzyć, że to indywidualna sprawa i musi być dopasowana do użytkownika. Wiele jest porad w stylu: "Kup rower A a potem wymień część B na C" i wszystko O.K. Chciałem przede wszystkim zwrócić uwagę na to, że producenci uczynili przez politykę gwarancyjną amortyzator integralną częścią ramy. Moim zdaniem skoro mówmy o jednej z najważniejszych części roweru to powinien albo być wybór, albo możliwość swobodnej wymiany. Składanie roweru od podstaw jest bardzo nieekonomiczne. Wychodzi, albo drogo, albo ogromnym nakładem czasu jak się szuka używanych części.

Wspomniane przeze mnie 3000 to tylko próba opisania przyczynku do refleksji. Po kilku wizytach w sklepach i mierzeniu wielu rowerów troszkę się sfrustrowałem, że wszędzie ten sam amor, ale myślę sobie tak: dobry amorek kosztuje z tysiaka może więcej. W tym sezonie nie dam rady, ale po sezonie powinno być już łatwiej a i sprzęt pewnie możliwy do znalezienia taniej - wymienię sobie. Tu szok, na pytanie o cenę amortyzatora sprzedawca poinformował mnie, że stracę gwarancję jak wymienię. No dobra, podniosłem budżet, ale w interesującym mnie temacie nic się nie zmieniło. Nadal te dwa modele plus jakiś chyba jeden od innego producenta, ale też model o wątpliwej reputacji. W dobie psujących się sprzętów na utratę gwarancji mnie nie stać, a na rowerze za 5 czy 6 tysięcy chętnie bym pojeździł, ale najpierw muszę los kupić i kilka liczb zgadnąć. Po tym wszystkim chyba porzucę pomysł 29 i będę sobie krosowym po ścieżkach jeździł.

 

ugupu

Ja nie chcę się rozpędzać w 5s do setki, ja chcę żeby ten hyunday bezawaryjnie swoją maksymalna prędkość znosił.

A i jeszcze jedno - bo dotknąłeś dość bliskiej mi branży - widziałeś kiedyś rozrząd i30-ki, polecam przy okazji pooglądać rozebrany z bliska. Naprawdę przekonałbyś się wtedy, że łączenie słów hyundai i jakość to po prostu oksymoron.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sznib, Celowe postarzanie produktu urosło do rangi mitu. A prawda jest nieco inna. Ludzie nie chcą płacić a żądają coraz więcej. Gdyby współczesny Mercedes miałby mieć wytrzymałość tego sprzed 30 lat, to wraz z obecnymi "gadżetami" elektronicznymi kosztowałby kilka razy więcej niż kosztuje i mało kogo byłoby na niego stać.

Dokładnie, a dodatkowo zapomina się np. o tym ile ważyły te słynne "pancerne" przerzutki z początku lat 90tych, a ile ważą "wylajtowane" obecnie XTRy. Jakby np. porównać takiego Shimano Sainta do XTRa z lat 90tych to jestem pewien, że wytrzymałością i jakością pracy bije ją na głowę. Innym przykładam  są ramy aluminiowe, które obecnie są dużo lepszej jakości niż kiedyś (chyba, że mają ścianki grubości puszki od coca coli). IMO w rowerach nie ma dużej potrzeby postarzania produktu, bo one zużywają się i tak w dosyć szybkim tempie ze względu na warunki w jakich pracują. Oprócz tego firmy prowadzą politykę zmuszającą do częstej wymiany większych grup części (wiele nowych standardów np. kół, osi piast, biegów w napędach czy nieopłacalna wymiana drobnych części np. zębatek w kasetach).

 

 

A odnośnie amora - chcesz lepszego w tej cenie kup rower 26 cali, 3000 tys na 29 cali to jest bardzo mało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą utratą gwarancji to tak nie do końca. 

Jeśli kupujesz rower i masz możłiwość kontaktu z dystrybutorem/producentem (np polskie marki) to zapytaj czy faktycznie stracisz gwarancję.

 

Jeśli kupujesz rower który występuje w kilku wersjach osprzętu to siłą rzeczy rama jest taka sama a osprzęt - w tym widelec - są różne. Możesz zapytać czy faktycznie stracisz gwarancję jeśli to co masz w swoim rowerku zmienisz na to co znajduje się w np najwyższym modelu danej serii. Żeby się nie ośmieszyć odpowiedź powina brzmieć: NIE.

 

Na forum był temat pękniętego Levela B, właściciel zmienił amortyzator i miał ten sam dylemat co ty. Widelec wyjściowy i ten po zamianie należały do tego samego typu i były w tej samej kategorii zastosowania, miały ten sam skok. Roszczenia gwarancyjne zostały uznane, sprzedawca/dystrybutor mógł się przyczepić nawet do tego że widelec nie został wymieniony w autoryzowanym serwisie (np mogli mieć zastrzeżenia do fachowości wykonania tego zabiegu).

Kupując cały rower możesz też wybrać taki, którego rama sprzedawana jest w detalu luzem. W takim przypadku - jak już wspomniano - to Ty wybierasz rzeczy które znajdą się w rowerze i nie naruszasz specyfikacji fabrycznej. 

 

Oczywiście takie sytuacje w chwili pojawienia się problemu wiążą się tak czy inaczej z szarpaniną i wojowaniem, nie ma (chyba) jednak podstaw by odrzucić Twoje żądania.

 

Możesz też zapytać, czy jeśli zabieg wymiany amortyzatora wykonasz u "legalnego" wg producenta sprzedawcy to czy będzie to respektowane "w razie gdyby".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście wszystko na piśmie lub chociażby drogą mailową. Bez podkładki do niektórych firm nawet nie podchodź.

 

Z mojego doświadczenia, pomijając nieprzyjemności związane z czasem naprawy, w rowerze, który oddawałem na gwarancję do Krossa, wymieniłem sporo części i nikt nie robił z tego powodu problemów. Co prawda głównie drobnicę, ale np. Giant, przynajmniej kilka lat temu, z pewnością widziałby tu ewidentny powód do odrzucenia roszczeń. 

 

Ty jesteś świadomym klientem. Wiesz, czego chcesz, widzisz niedoróbki. Ale weźmy pod lupę typowego Kowalskiego. Jego nie interesuje, co siedzi w środku amortyzatora, jakie ma piasty, czy obręcze są porządne, jak wygląda waga rurek, czy korba ma wymienne tarcze, i tak dalej, i tak dalej. Widzi jednak napis SLX czy tam XT na tylnej przerzutce. A kto jest głównym celem marketingowym? Typowy Kowalski.

Natomiast, zmiana przerzutki nawet na niższą o kilka klas nie pozwoli na wymianę widelca na lepszy. To zbyt mała kwota, a inne oszczędności już dawno zostały poczynione, na wymienionych przeze mnie wcześniej komponentach. Weź też pod uwagę, że w cenę całego roweru wliczone są wszelkie opłaty, zysk dla producenta, dystrybutora na kontynent, dystrybutora na dany kraj i w końcu także sprzedawcy.

 

Krótko mówiąc, aby posiadać rower zgodny ze swoimi wymaganiami, musisz wybrać jedną z dróg - składanie od podstaw lub zakup całego roweru i wymiana poszczególnych części. Mówi się, że składanie wychodzi drożej. Już przy tak niskim budżecie, jaki posiadasz, jest to bujda. Jeśli weźmiesz pod uwagę ceny wszystkich komponentów, za które musiałbyś zapłacić kupując rower i które byś wymieniał, zobaczysz, jak to wygląda w rzeczywistości. Chyba, że uda Ci się wynegocjować naprawdę niezły rabat i już z wymienionymi częściami nie wydasz więcej niż cena katalogowa czy tyle, ile wydałbyś składając. Ale w praktyce rzadko się to zdarza, zwykle tylko przy zakupie modeli z wcześniejszych lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś snułem podobne rozważania jak autor tematu. Doszedłem  do wniosku, że kupno roweru z przedziału 2000-3000 zł jest najmniej opłacalne. Lepiej kupić taki za 1200 zł bo będzie on właściwie oferował to samo lub niezauważalnie mniej co ten tysiaka droższy. Albo dopłacić ponad tysiaka do całej imprezy i kupić coś za 4000 zł "z groszami" 

"Rower" zaczyna się powyżej tej kwoty właśnie. Niestety. W tej cenie dopiero dostaniemy przyzwoitą ramę, koła i rebę na pokładzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też nie rozumiem autora posta. Jesli narzeka on na slaby wybor rowerow w takiej konfiguracji o ktorej sobie zamarzyl (kiepski naped za to super amorek) to jaki problem pojsc do sklepu i zlozyc sobie rower jaki sie chce z dowolnych czesci? Jest to jak najbardziej mozliwe wszystko dobrac jak sobie dusza zapragnie.

 

druga kwestia to wytrzymalosc czesci. mozna sie z tym zgodzic, mozna sie nie zgodzic. przyklad Mercedesa co wytrzymywal milion kilometrow a dzisiejsze sie psuja. przepraszam bardzo, ale nie mozna porownywac tych dwoch samochodow... to sa dwie epoki, obecnie auta musza spelniac setki wymogow ekologii (spalanie) a nawet procesy produkcji musza byc zupelnie inne, nie mozna uzywac trujacych farb itp. Do tego nie zapominajcie co sie dzialo w poprzedniej epoce, w takim duzym fiacie silnik jak wytrzymal 100 000km to byl juz sukces...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, producenci rowerów od wielu już lat utrzymują sprytną taktykę: zamiast podnosić ceny to wkładają do rowerów coraz gorsze komponenty, a ceny utrzymują na tym samym poziomie. Wystarczy porównać katalogi najpopularniejszych firm z kilku lat żeby zobaczyć tę tendencję. Dlatego moim zdaniem kupowanie roweru z katalogu z bieżącego roku to jest głupota. Ktoś wcześniej pisał o tym, że w tych 3000zł musi się jeszcze zmieścić marża. Niestety te marże to często więcej jak połowa ceny roweru, bo jak inaczej wytłumaczyć, że rowery zeszłoroczne czy sprzed 2 lat, nagle są przeceniane o 1/3 ceny, albo lepiej. Sklepy rozdają rowery za bezcen? Nie, po prostu rezygnują z części marży.

Nie wiem jak jest w 29" bo w nich nie siedzę, a poza tym to nowa moda więc ciężko może być o sensowne modele sprzed np. 2 lat, więc nie wiem czy tu moja rada będzie miała sens. Natomiast jeśli chodzi o 26" to warto pochodzić po sklepach i poszukać modeli sprzed 2-3 lat. Ja w ten sposób kupiłem w 2010 roku, Krossa Level A8 w cenie katalogowej dzisiejszego Levela A4, i jeszcze miły pan w sklepie dorzucił mi na przód przerzutkę XT zamiast LX (niby nic wielkiego ale zawsze). Wystarczy porównać specyfikację tego roweru ( http://wwww.katalogrowerowy.pl/produkt.php?id_produktu=1118 ) do specyfikacji nawet dzisiejszej A8, nie mówiąc już o A4, w której cenie go kupiłem, żeby zobaczyć o czym mówię. Rower był nowy, na pełnej gwarancji, po prostu model sprzed (wtedy) dwóch lat. Za ten sam z rocznik 2010 zapłaciłbym wtedy prawie 2x tyle, a osprzęt był wtedy minimalnie tylko lepszy. I tak dobrze, że był lepszy bo w roczniku 2013 powiedziałbym, że jest jednak minimalnie gorszy.

Także podsumowując, jeśli ktoś jest świadomym rowerzystą i wie czego chce od roweru to kupowanie roweru prosto z katalogu jest najgorszą rzeczą jaką może zrobić, dlatego rozumiem dylemat autora tematu. Pozostają dwie opcje: albo właśnie połażenie po sklepach i wyciągnięcie modelu sprzed kilku lat w dużo niższej cenie i często na lepszym osprzęcie, albo, już tu wspomniane, składanie roweru samemu, metoda bardziej pracochłonna, ale dająca olbrzymią satysfakcję (no i rower idealnie dopasowany do naszych potrzeb). Tylko ze składaniem też trzeba uważać, bo faktycznie jak zamówimy wszystkie części bezpośrednio od dealera, po cenach katalogowych to zapłacimy za taki rower jeszcze drożej niż w sklepie. Natomiast na allegro co chwile można wyciągnąć nieużywane (podkreślam) części po promocyjnych cenach i tym sposobem za 3000zł złożyć rower wart katalogowo pewnie nawet i z 5000zł. Trzeba tylko pokombinować, niestety. Bo od ręki nie dostaniemy nic. Nie wiem jedynie jak te metody sprawdzają się w przypadku twentyninerów, bo tak jak mówię to nowa moda i może po prostu nie być z czego wybierać, zarówno w rowerach jak i w częściach. Dlatego może warto rozważyć jednak klasyczną 26"? Nigdy nie rozumiałem o co chodzi z tymi 29-kami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak sobie popatrzyłem na rowery z przedziału 2-3 tys, to sie przeraziłem jak słabo są wyposazone. Parę lat temu za 1800 zł można było kupić sensownie wyposażonego Krossa z Torą 318 i XT z tyłu. Teraz ma Darta i Deore z tyłu, a cena ta sama :) Producenci wyczuli, ze rowerzystów przybywa. Po co schodzić z ceny, jak można w popularny przedział cenowy wpakowac więcej słabszych modeli. Ale tak sie dzieje wszędzie. Produkuje się coraz gorszy sprzęt z fajną naklejką i ludzie to biorą. Świadomy swoich potrzeb rowerzysta poskłada sobie dobry sprzęt za 3k.A jak ma wiecej gotówki, to pójdzie do sklepu i wyda na gotowy rower 5k. Najgorzej mają właśnie te żuczki niedzielne, którym przez myśl nawet nie przejdzie, ze można wydać na rower wiecej niż 1200 zł. Ale gdzieś tam usłyszeli, że XT jest dobre...  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę lat temu za 1800 zł można było kupić sensownie wyposażonego Krossa z Torą 318 i XT z tyłu. Teraz ma Darta i Deore z tyłu, a cena ta sama :) Producenci wyczuli, ze rowerzystów przybywa. 

A ile pare lat temu kosztowało paliwo w porównaniu do teraz? Wszystko trzeba przetransportować przecież :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

  :) Producenci wyczuli, ze rowerzystów przybywa. Po co schodzić z ceny, jak można w popularny przedział cenowy wpakowac więcej słabszych modeli. Ale tak sie dzieje wszędzie. 

:)

 

no cóż cena rośnie wraz z popytem :verymad: takie prawa rynku a i części też pójdą w górę ja w tym roku kupiłem rower z rebą za którego zapłaciłem ponad 5 tys. polskich złociszy a mógłbym kupić tańszy ale amor byłby gorszy ale jak to się mówi jak cóś lubisz to i zapłacisz choćbyś musiał  spod ziemi kasę wyciągnąć "miłość nie zna ceny" :woot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie.

 

Chciałem publicznie odszczekać to co tu napisałem.

Czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze. Wystarczyło dobrze poszukać, pogadać, poszperać i potargować się i za 3400~3500 można znaleźć rower z przyzwoitym amorkiem.

Może wybór nie powala, ale można. Sam ten fakt wystarcza, aby obalić moją postawioną na początku tezę o konieczności wydania 5000 aby mieć przyzwoity niewymienny element roweru.

Dyskusja była niewątpliwie ciekawa.

Z ciekawości zadzwoniłem do mbike-a i zapytałem jak u nich z kwestią gwarancji i wymiany amortyzatora. Jest możliwość wymiana przy zakupie pod warunkiem, że amorek jest nowy i sami go zamienią. Fabryczny zostaje dla klienta.

 

EpicPoznan:

Bardzo ciekawe stwierdzenia. Do tej pory uważałem, że jest dokładnie odwrotnie. Widać muszę się bardziej zagłębić w temat.

Tak czy inaczej dzięki za podpowiedź.

 

Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jesli uwazacie ze ceny rowerow nie rosna za to producenci wkladaja coraz slabszy osprzet, to owszem, nazewnictwo jest takie ze pojawiaja sie slabsze grupy osprzetu, ale zwroccie uwage ze ten osprzet jest coraz lepszy. osobiscie uwazam ze Alivio to teraz bardzo porzadny sprzet a juz nawet 10 biegowy bodajze ma byc i z hamulcami tarczowymi, to jest SLX sprzed kilku lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

pojawiaja sie slabsze grupy osprzetu, ale zwroccie uwage ze ten osprzet jest coraz lepszy.

Lepszy pod względem wprowadzania rozwiązań z wyższych grup do niższych, natomiast pod względem wytrzymałości jest gorszy. Weź przerzutkę alivio sprzed 15-20 lat (nieużywaną) i dzisiejszą i zobacz po ilu kilometrach w której pojawią się luzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jesli uwazacie ze ceny rowerow nie rosna za to producenci wkladaja coraz slabszy osprzet, to owszem, nazewnictwo jest takie ze pojawiaja sie slabsze grupy osprzetu, ale zwroccie uwage ze ten osprzet jest coraz lepszy. osobiscie uwazam ze Alivio to teraz bardzo porzadny sprzet a juz nawet 10 biegowy bodajze ma byc i z hamulcami tarczowymi, to jest SLX sprzed kilku lat.

To że coś ma 10 biegów nie oznacza że jest tej samej jakości co dziesięciobiegowa grupa sprzed paru lat. Ilość biegów ta sama, materiał i sposób wykonania inny. 

Nowa alivio to huśtawka gratis, duży luz boczny w gratisie. Różnice i słabosci można dalej wymieniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...