Skocz do zawartości
  • 0

Jazda rowerem pod wpływem alkoholu a utrata prawa jazdy


Gość Piotr

Pytanie

Gość Piotr

Witam,

 

Różne rzeczy czytam i brak mi konkretu, tu można tam niemożna.

Zapytuję czy jak obtaśtam browara (tudzież dwa) i będę poruszał się rowerem, zostanę zatrzymany i przebadany to stracę prawo jazdy ?

 

Dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

Osobiście jestem zdania, że po alkoholu nie ma mowy, żeby jeździć - nie ważne, czy to będzie rower, samochód czy hulajnoga. Alkohol zaburza zdolność jasnego oceniania sytuacji. Nawet po większej imprezie należy się zastanowić, czy już można prowadzić rankiem następnego dnia. Myślę, że prawo powinno być na tyle surowe, żeby eliminować z ruchu osoby jeżdżące pod wpływem, żeby kiedyś oni nie wyeliminowali siebie lub kogoś innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     Uważam że jazda rowerem nawet po kilku piwach nie jest problemem pod warunkiem że jeździec ma rozum i jest świadomy własnych ograniczeń, moim zdaniem argumenty zwolenników bezwzględnej abstynencji są absurdalne i oderwane od rzeczywistości.

 

     1. Nikt na lekkiej bani nie będzie szarżować i pędzić 40km/h slalomem między pieszymi, kierowanie rowerem z zachowaniem zdroworozsądkowej ostrożności naprawdę nie wymaga refleksu pilota myśliwca ani innych mistycznych mocy traconych wraz z  przechyleniem trzeciej zielonej buteleczki ze złocistym płynem.

 

     2. Przepisy z zabieraniem prawka były debilne teraz po złagodzeniu są poprostu idiotyczne - w końcu rower ani nie rozpędza się do żadnej znaczącej prędkości ani nie posiada dużej energii kinetycznej dodatkowo zatrzymuje się praktycznie w miejscu więc chyba nie można mówić o zagrożeniu nawet zbliżonym do kierowania samochodem. - uważam że w tej kwestii ustawodawca niemiecki zachował złoty środek umożliwiając legalną jazdę rowerem do 1,5%% alkoholu we krwi pod warunkiem trzymania linii.

 

     3. Uważam że każdy policjant który kieruje do sądu sprawę o prowadzenie w stanie nietrzeźwości przeciwko rowerzyście jadącemu normalnie (czyt. nie wężykiem etc...) jest złośliwym gamoniem, karierowiczem albo poprostu głupkiem.

 

     4. Zastanówmy się po co ludzie wymyślili samochody, pociągi, samoloty, rowery - wszelkie środki transportu - Żeby było bezpiecznie? Nie, mamy to wszystko żeby było szybciej, wygodniej i taniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy urządzają sobie slalom między pieszymi nawet na trzeźwo... Utrata prawka może rzeczywiście jest karą na wyrost, ale jedno jest pewne - kara musi być. Nawet, gdyby były to bezwzględne prace społeczne, dałyby do myślenia pijanemu rowerzyście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co po niektórzy by tu z łaski swojej przestali p...ić o szkodliwości jazdy po jednym browarze. To oczywiste, że są osoby którym taka a nawet mniejsza ilość szkodzi ale jest też druga strona medalu. Tu się zaliczają osoby na, które taka ilość ma albo znikomy wpływ albo żaden. Znależli się kurna moraliści od siedmiu boleści. Co ja czy inni świadomi nie znają swoich reakcji i organizmu?? Najlepiej wszystkich do jednego wora i jechać kijem. Zdarza mi się co prawda choć nie często walnąć jedno piwko gdzieś w sklepiku na zadupiu. Robię potem trudne sekcje w trenie i nie zauważyłem u siebie z tego powodu utraty ani promila koncentracji. Najwięcej do gadania mają tutaj takie "cywilizowane" właśnie kraje jak nasz czy południowych sąsiadów gdzie takie zwyczaje są i będą. Część jednak tej zachodniej "ciemnoty" wychodzi z innego założenia i dopuszcza pewną niewielką ilość.

 

Jeszcze jedno: piwo jeszcze bardziej odwadnia, więc jak jesteś spragniony to gwarantuje Ci, że piwem się nie nawodnisz. Dlaczego? Otóż, napój ten wpływa na zwiększenie aktywności pracy nerek i jest moczopędne. Więc skoro w Twoim organizmie brakuje wody to pijąc piwerko jeszcze bardziej je odwadniasz. Gratuluje!! (Tak to jest sarkazm.)

 

Co to Amerykę odkryłeś?? A kto powiedział, że sięga się po małe piwko z powodu pragnienia. Jaj się ciut więcej odwodnię to się też nawodnię bo to nie Sahara.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Co to Amerykę odkryłeś?? A kto powiedział, że sięga się po małe piwko z powodu pragnienia. Jaj się ciut więcej odwodnię to się też nawodnię bo to nie Sahara.

 

@beskid trochę cie ponosi.

 

To była odpowiedź na tekst o piciu piwa z powodu odwodnienia ;) 

 

 

Co ja czy inni świadomi nie znają swoich reakcji i organizmu??

 

Nie znasz.

Przykład skrajny to taki że ktoś kto pije sporadycznie piwo nagle po jednym piwku dostaje psychozy...

Ot znasz swoje reakcje?

Alkohol to trucizna upośledzająca mózg (a w zasadzie zabijająca) i nigdy nie wiesz kiedy zadziała inaczej.

I choć by skały s..... nie zaklniesz rzeczywistości.

 

Nie znasz swoich reakcji bo głupia choroba która nie daje jeszcze objawów może wpłynąć na to że alkohol cię rozłoży.

Oczywiście dopóki kogoś nie zetnie jedno piwo nie dotrze do niego ze to możliwe....

 

 

 

Zdarza mi się co prawda choć nie często walnąć jedno piwko gdzieś w sklepiku na zadupiu. Robię potem trudne sekcje w trenie i nie zauważyłem u siebie z tego powodu utraty ani promila koncentracji.

 

Tu  już zaprzeczasz nauce... Sorry ale z takimi głupotami nie ma co dyskutować. To że nie zauważasz nie zmienia faktu ze alko na ciebie wpływa i tego musisz być świadomy.

Setki razy badane sprawy i jest udowodnione że jedno piwo wpływa na porażenie zdolności psychomotorycznych a czy to już ma już wpływ na to że dojedziesz bezpiecznie czy nie to inna kwestia. To zależy czy te milisekundy o które wolniej reagujesz będą ci niezbędne czy nie... 

 

Są tacy co od lat bezpiecznie po 0,5l wracają autem do domu. :)  Oni uważają że całe to pierniczenie o nie piciu to bzdury bo oni od lat jeżdżą BEZPIECZNE :D  I tak naprawdę trudno tej logice odmówić sensu skoro zgodzimy się na to że rowerzysta może bo on tylko połamie i prawie na pewno nie zabije....

To czemu kierowca który robi to od lat i bezpiecznie miał by nie móc?

 

Tu dochodzimy do pomysłów rodem z UPRu Każdy może jeździć nabzdryngolony ale jak  komuś zrobi krzywdę to staje się niewolnikiem tej osoby.... Kto z chcących pić podnosi rękę? 

Jeździcie na rowerze po piwku ale jak komuś połamiecie gnaty to dostajecie w sądzie nakaz spłaty 300k za dozgonny ból.... i w naszych warunkach praktycznie stajecie się niewolnikiem poszkodowanego

 

 

Porównywanie nas do Niemców czy Skandynawów to absurd bo tam jest inna kultura jazdy ale i PICIA.

W Skandynawii panuje ogólny zamordyzm alkoholowy jak ktoś kupuje za dużo to ma pomoc społeczną na głowie co by go z alkoholizmu wyleczyć :D 

W Niemczech z kolei  każdy kto zachowuje się choć trochę dziwnie jest wyławiany błyskawicznie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

Zdarza mi się co prawda choć nie często walnąć jedno piwko gdzieś w sklepiku na zadupiu. Robię potem trudne sekcje w trenie i nie zauważyłem u siebie z tego powodu utraty ani promila koncentracji.

Z całym szacunkiem Twoje odczucia są niemiarodajne. Pacjent który wsiada do samochodu lekko wczorajszy też nie widzi u siebie spowolnienia reakcji a dmuch pokazuje 2 promile.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pacjent który wsiada do samochodu lekko wczorajszy też nie widzi u siebie spowolnienia reakcji a dmuch pokazuje 2 promile.

 

      Z doświadczenia stanowczo twierdze że pacjent na następny dzień widzi u siebie spowolnienie reakcji i nie tylko duuużo bardziej nawet gdy chuch pokazuje już 0,00 aniżeli po piwie czy dwóch. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu  już zaprzeczasz nauce... Sorry ale z takimi głupotami nie ma co dyskutować. To że nie zauważasz nie zmienia faktu ze alko na ciebie wpływa i tego musisz być świadomy.

Setki razy badane sprawy i jest udowodnione że jedno piwo wpływa na porażenie zdolności psychomotorycznych a czy to już ma już wpływ na to że dojedziesz bezpiecznie czy nie to inna kwestia. To zależy czy te milisekundy o które wolniej reagujesz będą ci niezbędne czy nie... 

 

Porównywanie nas do Niemców czy Skandynawów to absurd bo tam jest inna kultura jazdy ale i PICIA.

W Skandynawii panuje ogólny zamordyzm alkoholowy jak ktoś kupuje za dużo to ma pomoc społeczną na głowie co by go z alkoholizmu wyleczyć :D

W Niemczech z kolei  każdy kto zachowuje się choć trochę dziwnie jest wyławiany błyskawicznie.

 

Jest taka istotna sprawa jak zmęczenie. Podobno za kółkiem jest tożsame z byciem pod wpływem. Jako, że mam w zwyczaju spędzać praktycznie cały dzień na rowerze nie raz byłem tak wyrypany, że ledwo co widziałem. Szosa to jako tako ale w terenie często odpuszczałem techniczny zjazd bo się bałem dekoncentracji itd. a tu jeszcze wracaj z 1,5 godz samochodem. To jest dopiero czasem wyzwanie. Nawet w najmniejszym stopniu i nawet małych objawów podobnego zachowanie po jeszcze raz powtarzam małym piwku nie zauważyłem. Gdybym zauważył to dał bym sobie spokój. Dlatego pozwalam sobie na nie pod koniec dnia, przed ostatnią górą i zjazdem. Czemu? Bo na mnie piwko po ok 2 godz niestety ale działa wyczerpująco. Co do reszty wywodu to na więcej jak 0,5 sobie nie pozwalam, wódy nie piję a za jazdę po spożyciu czegokolwiek samochodem karał bym nie zabraniem prawka co się rozumie samo przez się tylko aresztem i kasą. Duuużą kasą tak z powiedzmy 50 tys albo lepiej.Tak właśnie w Skandynawii oducza się rodaków picia i siadania za kółko.

 

W temacie kultury to masz rację tyle, że ja nie rozmawiam o przypadkach alkoholizmu czy menelstwa a o kulturalnym wypiciu piwka gdzieś na wypadzie w teren.

 

@michuuu z całym szacunkiem ale odczucia po 2 promilach czy po byciu na kacu to jednak chyba nie to samo co wyżłopanie małego piwka. Ale fakt maże to miarodajne nie być bo nie mam aż takich doświadczeń.

 

Generalnie to mój pogląd na sprawę jest chyba tożsamy z jednym z postów kolegi @marexq

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robię potem trudne sekcje w trenie i nie zauważyłem u siebie z tego powodu utraty ani promila koncentracji.

 

Proponuję abyś następnym razem poddał się badaniu psychotechnicznemu przed i po wypiciu piwa i porównał wyniki. Wtedy będziesz mógł mówić na temat utraty promili  :teehee:

 

No i dla przewrotu powiem, że lepiej wypić ekwiwalent alkoholu w wódce niż w piwie, będzie bezpiecznej... Piłeś - nie jedź! Tyle.

 

Lubię piwo i różne inne ciekawe trunki - ale jakoś nie mam parcia do wsiadania po alkoholu na rower czy do samochodu. Niestety niektórzy dostają skrzydeł i możliwości jazdy rowerem po jednym piwie bronią jak niepodległości - bo bronić samochodu po jednym już nie wypada... Ręce opadają. Wnioskuję do moda o zamknięcie wątku - nic z tego dobrego nie wyniknie - podobnie jak po niejednej "wojnie alkoholowej" na forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadam tyko Ci pytanie czy jak byś się przez to wyrżnął pod koła jakiegoś auta i pechowo nie zginął a został sparaliżowany to warto by było?

Warte to spędzenia reszty życia w domu oglądają wyprawy innych w TV i robiąc pod siebie?

 

Jeśli była adrenalina to dla mnie znak że było za dużo o jedno może dwa piwka. ;)

Mimo mojego antyalkoholowego nastawienia mogę  zaakceptować jedno piwo do porządnego obiadu ale 2-3 to już jest dla mnie  przeginanie.

Sporadyczna jazda po alkoholu na bocznych drogach wcale nie jest bardziej niebezpieczna niż jazda na trzeżwo głownymi warszawskimi drogami. Wobec tego czym jest 5-10-15 dni pod wpływem do 350 ... niczym. Jak do tej pory, przez te kilkanaście lat miałem kilkanaście starć w mieście a na wyprawie ani jednej. Wszelkie działania moralizatorskie na nic się zdadzą bo jakież ma znaczenie czy będę sparaliżowany po wypadku pod wpływem czy na trzeżwo.

 

Osobiście jestem zdania, że po alkoholu nie ma mowy, żeby jeździć - nie ważne, czy to będzie rower, samochód czy hulajnoga. Alkohol zaburza zdolność jasnego oceniania sytuacji. Nawet po większej imprezie należy się zastanowić, czy już można prowadzić rankiem następnego dnia. Myślę, że prawo powinno być na tyle surowe, żeby eliminować z ruchu osoby jeżdżące pod wpływem, żeby kiedyś oni nie wyeliminowali siebie lub kogoś innego.

I tu się mylisz. Prawo powinno być adekwatne do zagrożenia jakie sprawia delikwent. Co innego gdzy jedzie osoba na rowerze, która może co najwyżej połamać rece czy nogi innej osobie a co innego kierowca TIRa, który wioząc prefabrykaty betonowe bez najmniejszego problemu może przejechać przez galerię handlową uśmiercając niejedną setkę kupujących.

 

Proponuję abyś następnym razem poddał się badaniu psychotechnicznemu przed i po wypiciu piwa i porównał wyniki. Wtedy będziesz mógł mówić na temat utraty promili  :teehee:

Na rowerze wyprawowym z ponad 30 kg obciążeniem.... myślę, że zwrotność przed i po będą bardzo podobne a droga hamowania ...porównywalna. 

Ale zawsze możemy się przekonać w teście. Wystarczy tylko mało uczęszczana droga rowerowa, taką znam, stoliczek sędziowski i ...skrzynka browara. KTO CHĘTNY DO TESTU... Ja stawiam.

 

Z całym szacunkiem Twoje odczucia są niemiarodajne. Pacjent który wsiada do samochodu lekko wczorajszy też nie widzi u siebie spowolnienia reakcji a dmuch pokazuje 2 promile.

Nie porównuj kierowcy do rowerzysty bo rowerzysta się rusza, ma szybszą przemianę materii więc szybciej wydali z organizmu %y a kierowca jest statyczny i ta sama dawka alkoholu będzie pozostawał w nim znacznie dłużej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję abyś następnym razem poddał się badaniu psychotechnicznemu przed i po wypiciu piwa i porównał wyniki. Wtedy będziesz mógł mówić na temat utraty promili  :teehee:

 

To samo powinienem zrobić przed jazdą autem po wyczerpującej trasie często w nocy ale jakoś wrócić trzeba więc takie podejście jest z gruntu idiotyczne.

 

Nie dorabiaj tutaj ideologii bo mało kto napisała, że browarek na trasie daje skrzydeł. U mnie jest wręcz odwrotnie. Też jestem zdania, żeby temat zamknąć bo każdy przy swoim obstaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@beskid,Nie muszę dorabiać ideologii, bo wpływ alkoholu na organizm ludzki jest medycynie znany. Natomiast ideologię zwykle dorabia się do usprawiedliwienia czegoś kontrowersyjnego (co najmniej). To, że inni wsiadają nie wyspani za kierownicę TIR'a, czy wskakują na bajka po wypaleniu trawki, to w jakim stopniu umniejsza to rangę jazdy po alkoholu? W żądnym. Równie idiotyczne i niebezpieczne. Żadna wymówka i usprawiedliwienie. A gdybyś poddał się takiemu badaniu, przed i po piwie, to byś zobaczył jak wyglądają Twoje "promile koncentracji".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

Nie porównuj kierowcy do rowerzysty bo rowerzysta się rusza, ma szybszą przemianę materii więc szybciej wydali z organizmu %y a kierowca jest statyczny i ta sama dawka alkoholu będzie pozostawał w nim znacznie dłużej.

Nie ma czego porównywać, jeden kretyn od drugiego niczym się nie różni.

Może otworzysz przewód doktorski o wyższości trafionego rowerzysty nad trafionym kierowcą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

       Ja myślę że generalnie ta dyskusja oprócz kłótni (jeszcze nie ma a to już druga strona - na dobre forum się zapisałem:D:D:D) zmierza do wniosku takiego że używając alkoholu trzeba mieć rozum, nie ma czegoś takiego jak piwo jedno, trzy, pięć, jest ROZUM i to on dobrze wie czy jade czy nie. Niestety nasze prawo tępi tych co mają owy ROZUM i dali się gdzieś złapać ku uciesze posterunkowego co to "przestępce" złapał. O tych co próbują się wlec autem, rowerem, hulajnogą pijani zdanie może być tylko jedno że to nieodpowiedzialni kretyni, ale mimo wszystko nawet pijany kretyn na rowerze nie stwarza większego zagrożenia niż pijany kretyn bez roweru na Starym Rynku w Poznaniu, a szczerze to takiego obawiam się dużo bardziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I tu się mylisz. Prawo powinno być adekwatne do zagrożenia jakie sprawia delikwent. Co innego gdzy jedzie osoba na rowerze, która może co najwyżej połamać rece czy nogi innej osobie a co innego kierowca TIRa, który wioząc prefabrykaty betonowe bez najmniejszego problemu może przejechać przez galerię handlową uśmiercając niejedną setkę kupujących.

 

Zagrożenie jest tożsame.

 

Rowerzysta może hipotetycznie zabić człowieka.

Zdarzało się więc jest to w praktyce możliwe.

 

Rowerzysta może zjechać z toru jazdy zmuszając tira do manewru który może się skończyć czołówką z autobusem wiozącym 40 dzieciaków i spowodować w efekcie ich śmierć. 

Zdarzały się wypadki z powodu pijaków wytaczających się na drogę.

Teraz mniej ale był okres parę lat temu że jazda szosą w nocy wiązała się z ciemnymi pajami na Wigry radośnie toczącymi się zygzakiem....

Spotkanie przy 90/h nie należy do przyjemności. 

 

 

Albo nie karamy kierowcy tira ani rowerzysty za hipotetyczne zagrożenie albo karamy obu.

Dla ofiary wypadku nie będzie miało znaczenia czy winny był pijany kierowca tira czy rowerzysta który mu zajechał drogę.

 

 

powtarzam małym piwku nie zauważyłem.

 

Gdzie ty kupujesz małe piwko?  :)

Mi się wydaje że to gatunek wymarły. Nawet w niektórych knajpach juz tylko 0,5leją.

W cywilizowanych krajach mają puszki 0,33 a nawet bywaja 0,2l a u nas  0,7 1l......   stają się coraz modniejsze.

 

A swoja drogą czemu nie kupisz bezalkoholowego? 

Zalety te same co normalne a pozbawione (dla ciebie jako sportowca) wad najistotniejszych...

Do tego nie dopadnie cię zejście po 2h.... A żeby było śmieszniej jest świetnym izotonikiem....

Dla mnie to naturalne rozwiązanie.

 

 

Gdybym zauważył to dał bym sobie spokój. Dlatego pozwalam sobie na nie pod koniec dnia, przed ostatnią górą i zjazdem. Czemu? Bo na mnie piwko po ok 2 godz niestety ale działa wyczerpująco.

 

A piszesz że nie działa na ciebie źle :D

A to namacalny dowód  że jednak  :D   Zanim zacznie działać wyczerpująco przechodzisz inne etapy które mają na ciebie wpływ ale ich nie notujesz.

i taka dygresja  alko + spory wysiłek jest głupim połączeniem (spytaj dobrego lekarza sportowego ) i może się skończyć dość przykro a wyczerpanie które czujesz powinno cię niepokoić.

 

 

Sporadyczna jazda po alkoholu na bocznych drogach wcale nie jest bardziej niebezpieczna niż jazda na trzeżwo głownymi warszawskimi drogami. Wobec tego czym jest 5-10-15 dni pod wpływem do 350 ... niczym.

 

Na jazdę ulicami warszawy nie wiele poradzisz bo musisz to robić.

Piwo pijesz na własne życzenie. Zwiększająć  zagrozenie dla siebie co mało istotne ale również zwiększając zagrożenie dla osób trzecich.

 

Ty wolałbyś żeby wpadł na ciebie rower niż tir...

A ja nie chciałbym żeby wpadło cokolwiek a jak bym miał wybierać...

 

Wiesz mam połamaną nogę i są dni kiedy naprawdę mam dość tego ze boli.... 

Jak sobie pomyśle ze ktoś miał by mnie połamać rowerem na tyle skutecznie żeby zmienić moje życie w pasmo bólu albo wprost ograniczyć moją ruchomość do wózka albo nawet wegetacji w łóżku  a życie mojej rodziny w szpital nad niedołężnym człowiekiem to nie wiem czy nie wole tego tira....

 

Kilka lat powracającego bólu a do końca jeszcze kilkadziesiąt jak dobrze pójdzie...  Jak się pije i wsiada na rower trzeba mieć tego świadomość ze zwiększa się ryzyko skazania kogoś na długie lata życia z bólem albo nawet poważnym ograniczeniem ... 

Dla mnie jest to niedopuszczalne zachowanie. Mogę ryzykować swoim zdrowiem nie innych.

 

Wy patrzycie tylko przez pryzmat zabije nie zabije.... Sorry dziecinne podejście.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagrożenie jest tożsame.

 

Rowerzysta może hipotetycznie zabić człowieka.

Zdarzało się więc jest to w praktyce możliwe.

 

Rowerzysta może zjechać z toru jazdy zmuszając tira do manewru który może się skończyć czołówką z autobusem wiozącym 40 dzieciaków i spowodować w efekcie ich śmierć. 

Zdarzały się wypadki z powodu pijaków wytaczających się na drogę.

Teraz mniej ale był okres parę lat temu że jazda szosą w nocy wiązała się z ciemnymi pajami na Wigry radośnie toczącymi się zygzakiem....

Spotkanie przy 90/h nie należy do przyjemności. 

 

 

Albo nie karamy kierowcy tira ani rowerzysty za hipotetyczne zagrożenie albo karamy obu.

Dla ofiary wypadku nie będzie miało znaczenia czy winny był pijany kierowca tira czy rowerzysta który mu zajechał drogę.

 

 

Wy patrzycie tylko przez pryzmat zabije nie zabije.... Sorry dziecinne podejście.

 Bzdura. To tak jakby tak samo karać za posiadanie wykałaczki lub kilku kg trotylu. I jednym i drugim można człowieka skrzywdzić ale tym drugim zdecydowanie bardziej, nieprawdaż....

 

Co do zabicia 40 dzieciaków przez jednego pijaczka na wigry. Owszem jest to możliwe ale tylko wówczas gdy kierowca TIRa czy autobusu nie jest wstanie ocenić zagrożenie i odpowiednio zareagować. Trzeba być idiotą aby unikać zderzenia z rowerzystą gdy się wiezie 49 osób. Zawsze wybiera się mniejsze zło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie ty kupujesz małe piwko?  Mi się wydaje że to gatunek wymarły. Nawet w niektórych knajpach juz tylko 0,5leją. W cywilizowanych krajach mają puszki 0,33 a nawet bywaja 0,2l a u nas  0,7 1l......   stają się coraz modniejsze.

Wszędzie :P Tzn ja nie kupuję bo nie ma to sensu, ale da się w prawie każdej knajpie, bardzo chętnie naleją 0,33 za 1zł mniej niż za 0,5L :)

Nie wiem gdzie widzisz popularność dużych piw. Butelka 0,66 przyjęła się słabo, niektóre browary uparcie ją produkują, ale cena zazwyczaj nie jest atrakcyjna. "Menelskie" plastikowe butelki 1,5L zupełnie się u nas nie przyjęły. Tych 0,7 czy 1L to już zupełnie jak na lekarstwo. Natomiast butelki 0,33 są stale robione przez kilka browarów, do łask wracają "PRLowskie" bączki. I kompletnie nie widzę sensu piwa 0,2... Chyba, że na pokazach, imprezach itp celem degustacji kilku różnych wyrobów.

Za to Grolsch'a (z cywilizowanego kraju zwanego Holandią) można kupić w szkle 1,5L... Szkoda, że u mnie w markecie jest w zbójeckiej cenie, bo taka butelka ładnie by wyglądała na półce w pokoju :)

Ech... i po co tyle pisać nie na temat... idę do lodówki, czeka na mnie Porter, mam nadzieję, że będzie dobry :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Trzeba być idiotą aby unikać zderzenia z rowerzystą gdy się wiezie 49 osób. Zawsze wybiera się mniejsze zło.

 

 

Trzeba nie znać życia żeby coś takiego napisać.

Człowiek jest człowiekiem i jak na drodze ci się człowiek pod koła z boku wytoczy to chcesz to ominąć.

Szanse że się uda zapanować nad takim odruchem są bliskie zeru.

 

 

Problem z twoim podejściem jest takie że stosujesz relatywizm.

 

Ja pije jest ok bo ja stwarzam zagrożenie... (i będzie ono umniejszane na siłę )

Kierowca pije jest źle bo zagraża mi... :)

 

Jeśli każemy  za hipotetyczne zagrożenie to należy karać równo. To podstawa równości wobec prawa.

Obaj mogą zabić obaj są poddawani takim samym sankcją.

 

Czy człowiek chodzący z rewolwerem po ulicy będzie inaczej oceniany niż ten z karabinem? 

Obaj mogą zabić obaj są usuwani a że jeden mógłby zabić więcej i z większą skutecznością?

 

 

 

Natomiast butelki 0,33 są stale robione przez kilka browarów,

 

Przyznam ze bączki rzeczywiste się pojawiły

0,3 to  i owszem bezalkoholowe którego z kolei nie ma w 0,5  i  któreś smakowe...

Z mojego kółka zainteresowań 0,3 nie widziałem może kwestia sklepów może browarów....

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK no i kolejny a tym razem @Niedźwiedź Cię wypunktował. Weż i kup sobie gdzieś w górskim przysiułku piwo bez alkoholowe. Życzę powodzenia. Kurczę Co Ci chłopie przeszkadza, że walnę sobie browar w Ochotnicy-Liptaki przed wjazdem na Gorc?? Kogo ja w tym lesie przejadę, zabiję czy okaleczę. Czytasz Ty w ogóle co ja piszę czy odpowiadasz tak w ciemno?? A w zeszły sezon oczywiście już po rowerze przejeżdziłem pół Zawoi aby kupić jakiś szczyny w rozmiarze 0,66l. Tu się taki rozmiar nie przyjął po nie ma kaucji za butelkę.

 

i taka dygresja  alko + spory wysiłek jest głupim połączeniem (spytaj dobrego lekarza sportowego ) i może się skończyć dość przykro a wyczerpanie które czujesz powinno cię niepokoić.

 

Co ma mnie niby niepokoić?? Fakt, że po blisko 10 godzinach w siodle jestem zajechany??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Co ma mnie niby niepokoić?? Fakt, że po blisko 10 godzinach w siodle jestem zajechany??

 

Piszesz że po piwie :)  to różnica.

Więc albo nie pleć albo nie próbuj wyradzać kota do góry ogonem...

Raz dwie godziny po wypiciu a raz po 10h w siodle...

A jak nie ma różnicy przed i po piwie to czemu pijesz dopiero pod koniec?

Pamiętasz co pisałeś?

 

 

 

Kurczę Co Ci chłopie przeszkadza, że walnę sobie browar w Ochotnicy-Liptaki przed wjazdem na Gorc?

 

kompletnie mi to zwisa

Kogo ja w tym lesie przejadę, zabiję czy okaleczę.

 

Zawsze możesz wpaść na jakąś wycieczkę szkolna 9 latków.... 

 

 

A w zeszły sezon oczywiście już po rowerze przejeżdziłem pół Zawoi aby kupić jakiś szczyny w rozmiarze 0,66l.

 

Gratuluję samozaparcia....

 Ale czemu nie kupiłeś  powszechnych w naszym kraju szczyn 0,33 x2? Na jedno by ci wyszło ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego pozwalam sobie na nie pod koniec dnia, przed ostatnią górą i zjazdem. Czemu? Bo na mnie piwko po ok 2 godz niestety ale działa wyczerpująco.

 

Czego tu w tym zdaniu nie rozumiesz?? Jak masz 100 % trasy i wypijesz w rejonie 80 % Zniechęcenie czy rozleniwienie po browarze to nie to samo co jazda pod wpływem. Znowu zaczynasz być agresywny więc jak to ująłeś mi też zwisa dalsza dyskusja z Tobą.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uderz w stół... Wolałbym na swojej drodze nie spotykać nietrzeźwych kierowców, rowerzystów, czy użytkowników hulajnóg. Niektóre opinie za tym, że jednak małe piwko nie szkodzi, w jakiś sposób złagodziły moje podejście do tematu, lecz zdania całkowicie nie zmienię. Chcesz jeździć po drodze publicznej? Bądź trzeźwy i tyle. Jak ktoś jeździ na zupełnym odludziu - jego sprawa. Nie jestem abstynentem i zdarza mi się wypić pare piwek wieczorem z kumplami i spokojnie wrócić do domu - jako piechur. Mimo wszystko motywacja ludzi, którzy po piwie wsiadają na rower i zamierzają jeździć po mieście jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. Z zasadami nie trzeba się zgadzać ale mimo wszystko powinno się ich przestrzegać, żeby żyć we względnym porządku.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mimo wszystko motywacja ludzi, którzy po piwie wsiadają na rower i zamierzają jeździć po mieście jest dla mnie zupełnie niezrozumiała.

 

I nie zrozumiesz. Jeżeli ktoś uważa, że wpływ alkoholu na organizm zaczyna się dopiero od momentu, gdy człowiek zaczyna się zataczać i mieć problemy z wysławianiem się, to trudno takie osoby przekonać, że jedno piwo też wpływa na sposób postrzegania świata. Jak sobie przejrzysz stare wątki w "wojnie alkoholowej", to zobaczysz, że jedno piwo jest dla niektórych jak szklanka wody gazowanej i żadna argumentacja nie trafia.

Dla mnie bardziej kuriozalne jest to, że w czasie, gdy Niemcy mówią o zrewidowaniu swojego podejścia do alkoholu i roweru (tam dopuszczalne jest 1,5‰), w Polsce walczy się o popuszczenie cugli... Ale to zwykle tak jest, że na pomysły sąsiadów wpadamy dopiero po dłuższym czasie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...