Skocz do zawartości

[rowerowy biznes] czy to możliwe?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Mam nadzieję, że temat nie zostanie szybko usunięty, bo chciałbym otrzymać kilka odpowiedzi na zadane w temacie pytanie, (tylko merytoryka).

Zastanawiam się razem ze znajomym czy możliwe jest JESZCZE zarobienie na renowacji, odrestaurowywaniu rowerów. Postaram się po krótce w przejrzystej formie opisać o co chodzi:

 

- kategorie: rowery szosowe, rowery miejskie (na początek)

- target: młodzież i osoby do ok 35 lat,

- kapitał: ok 20tys,

- pozyskiwanie materiału(rowerów): powszechne znane wszystkim tutaj źródła :)

- warsztat: dostępny,

- lakierowanie i malowanie (w tym proszek): jest,

- spawanie, użycie elektronarzędzi: nie ma problemu,

- forma sprzedaży: internet, wystawy, zloty, targi uliczne,

- lokalizacja: Śląsk

-motywacja, ambicja : jak najbardziej

-biznes plan: gotowy

 

Co o tym myślicie? Czy w czasach, kiedy każdy woli poświęcić ok tygodnia na remont tudzież renowację po najniższych kosztach jest możliwe zarobienie na czymś takim? Jako przykład podam ekipę z Warszawy: Bajki jak z bajki. Coś na miarę tego, ale niekoniecznie.

 

Z góry dziękuję za odpowiedzi, krytykę, no a jeśli ktoś widzi w tym potencjał to gotowy jestem podjąć z nim współpracę.

 

5!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko może być. Pomysł świetny sam chciałbym mieć zabytkową szosę, tylko problem z kasą ;) Problemem może być też to, że możesz mieć małe grono klientów, musiał byś poszerzyć ofertę o jakiś serwis rowerów współczesnych czy też sklep.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Nie wiem jakie są dokładne koszty takiej renowacji ale myślę, że tak. I to nie czy "jeszcze" można zarobić na tym ale czy" już" rynek i klienci są gotowi płacić sporo kasy za odrestaurowany oldschool. Rowerowania się rozszerza. Kilka lat temu kolejka na światłach na drodze rowerowej był dla mnie nie do pomyślenia. Teraz w ciepłe dni to standard. Rower jest promowany w wielu kontekstach chociażby ekologicznym i ekonomicznym i rower miejski powoli staje się elementem lansu i szpanu (dla niektórych oczywiście). Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mieć niefabryczny rower z wyjątkowym designem.

Myślę, że target wiekowy określiłeś dobrze. Przez okres jak pracowałem w sklepie rowerowym sporo osób w tym wieku (po wyglądzie dość asportowych swoją drogą) pytało o holenderki lub coś w podobnego. U nas były zawsze tylko 3 szaro-bure rowery w tym klimacie więc spora cześć klientów szukała w necie bardziej fantazyjnych ram i malowań i bez mrugnięcia płacili 2,5 k za rower parkowo-sklepowy.

To tyle zdroworozsądkowych spostrzeżeń ode mnie. Powodzenia.

 

PS. Jak pisałem to się pojawił komentarz FOXa.

Jak myślałem o tym biznesie to widziałem go w sumie tylko w kontekscie sklepu/serwisu. Faktycznie jako samą usługę robioną gdzieś w garażu nieco ciężej. Ewentualnie dogadać się ze sklepami na śląsku żeby świadczyły wasze usługi. Tylko tu od razu pojawia się zgrzyt bo im może bardziej się opłacać wcisnąć komuś nowy rower niż wysyłać do was za prowizje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak myślałem o tym biznesie to widziałem go w sumie tylko w kontekscie sklepu/serwisu. Faktycznie jako samą usługę robioną gdzieś w garażu nieco ciężej. Ewentualnie dogadać się ze sklepami na śląsku żeby świadczyły wasze usługi. Tylko tu od razu pojawia się zgrzyt bo im może bardziej się opłacać wcisnąć komuś nowy rower niż wysyłać do was za prowizje.

 

To prawda, ponieważ odbyłem już parę rozmów i oferowany procent ze sprzedaży był malutki.

Z biegiem czasu rozszerzenie oferty to formalność, ale jesteśmy na początku w "małym warsztaciku". Chcę również położyć nacisk na oryginalne akcesoria typu właśnie koszyki, czy tam jakieś pierdoły, bo to zawsze jakiś grosz, a jak wiadomo grosz do grosza i będzie... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że to jednak biznes zbyt wysublimowany, żeby zarobił na siebie i właściciela - to jest nisza i to wcale nie taka duża, ludzie to może by i chcieli mieć ładnego klasyka, ale jak zobaczą cenę to mogą się zniechęcić. Generalnie dobry pomysł, ale jako dodatek do już istniejącego sklepu czy serwisu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Pomysł dobry ale.. lat temu 5 :)

Dziś co drugi w internecie ma "piękne odrestaurowane klasyki" po 1500-2000 zł. Do tego dochodzi konkurencja allegro z tymi samymi rowerami ale bez odrestaurowania za ..350zł.

Kto od Was kupi rower? Są dwie wersje (a powiem szczerze, że tematem tym interesuję się od kilku lat):

- klient bogaty - jeśli kupi coś naprawdę unikatowego, nie tylko wiekowo ale też stylistycznie wyda pieniądz (o tym niżej)

- klient średnio bogaty chcący miec rower inny niż to co w sklepie ale też nie takiego grata jak są na allegro (uogólniam), problem tylko taki, że to na ogół klient uświadomiony, wie dużo, sporo sam umie i często gęsto sam sobie takowy poskłada. Na nim zarobicie mniej ale i mniej pracy wkładacie.

Jeżeli skupicie się na średnich rowerach w średnim wykonaniu za średnie pieniądze zginiecie w tłumie...

 

Ale nie zniechęcał bym się.

Jeśli tylko macie naprawdę bardzo dobrą wiedzę na temat rowerów. Wszystkich rowerów a nie tylko np MTB z ostatnich 5lat to ok.

Jeśli macie bardzo dobry warsztat w ręce to tym bardziej. Skupiłbym się dokładnie na jednym temacie i ten temat drążył.

Wystarczy popatrzec na takie "firemki od detali" jak np busyman. Facet robi tylko siodła, właściwie je "tylko" kastomuje. Ale znany jest na całym rowerowym świecie.

A jeśli całe rowery to ok -ale niech to będą rowery które rozłożą na łopatki, takie o których się mówi. Weźcie na wzór sprzęt z NAHBS.

I detale. Dbac o to, a kastomowanie doprowadzac do tego stopnia:

silver.jpg

(xtr950 plus dt240, polerka +grawerka/piaskowanie)

 

A wtedy będzie mogli żądac dużych pieniędzy a spory wkład pracy się wam zwróci.

Oczywiście nie u nas, tylko na Zachodzie :) Tam potrafią to docenic (ale też ich stac "bardziej")

Powodzenia

 

ps: i wytrwałości, to liczy się najbardziej....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Pomysł jest bardzo dobry ale....

 

np ja u siebie to bym wywalił kasę w błoto bo bym nie rozwiną skrzydeł, nie dałbym rady bez potężnego budżetu. Ale jak bym wyemigrował do dużego miasta, gdzie jest dużo ludzi potencjalnie zainteresowanych takimi usługami, to może się udać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja uwazam ze biznes tego typu ma przyszlosc, coraz wiecej ludzi przesiada sie na rowery a i spoleczenstwo sie bogaci. porownujac ilosc wydawanej kasy na zachodzie do polski, to caly czas dzieli nas przepasc. wydawaloby sie ze np silowni jest juz za duzo. tylko gdzie sie nie pojdzie, to wszedzie tlok. miejsce na taki biznes rowerowy jest jak najbardziej! wszystko kwestia wykonania, cierpliwosci..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Witam!

 

Mam nadzieję, że temat nie zostanie szybko usunięty, bo chciałbym otrzymać kilka odpowiedzi na zadane w temacie pytanie, (tylko merytoryka).

Zastanawiam się razem ze znajomym czy możliwe jest JESZCZE zarobienie na renowacji, odrestaurowywaniu rowerów. Postaram się po krótce w przejrzystej formie opisać o co chodzi:

 

 

Nie nastawiaj się na restaurację wybranego segmentu rowerów. Jeśli chcesz zarobić, musisz robić serwis dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy mają stary rower i sentyment do niego. Za mało takich. Do tego część z nich będzie liczyć każdy grosz, bo szkoda im będzie wydać zbyt wiele na stary rower. Mam znajomego robiącego to o czym piszesz, ale z drogimi starymi autami. I tu już jest inna bajka. Przyjeżdżają do niego samochody z całej Europy. Za renowację inkasuje w skrajnych przypadkach nawet 50k EUR.

Ale serwis dla wszystkich ma rację bytu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem największa wadą takiego biznesu jest czasochłonność. Musiałbyś "robić" przynajmniej jeden rower dziennie, żeby się z tego utrzymać przy rozsądnych cenach, biorąc pod uwagę koszty utrzymania działalności i konieczność zrobienia zapasów finansowych na zimę. Chociaż wszystko zależy od tego, ile chcesz zarabiać na jednym rowerze i czy klienci będą w stanie tyle płacić.

Dodatkowo można sprzedawać takie rowery np. na eBay'u, gdzie publika jest nieco szersza i społeczeństwo bogatsze.

 

Stare rowery nie są aż tak skomplikowane technicznie, więc zakładam że większość czasu spędzisz przy zdzieraniu rdzy, malowaniu/polerowaniu itp.

Taki biznesik byłby całkiem ciekawy i obarczony niskim ryzykiem, gdybyś miał już dobrze przygotowany grunt - czyli np. jakiś mały sklepik, który zarabia na siebie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Dobre hehe Oczywiście, żę warto! Podobnie jka używac znaków interpunkcyjnych, zdań wielokrotnie złożonych oraz dużych liter.

Ale... napisz do 25-letnich "kolesi", że im profesjonalnie spersonalizujesz rower :)

Czy za każdym razem należy pisac cudzysłów albo dawac "mrugające oko" by ktoś zrozumiał, że piszemy "na luzie"?

Tarczówki nie przeszkadzają , "fałki" też nie, ani nawet "amory"- choc nie każdy z nas darzy miłością amortyzację. Zatem - kastomujmy ile wlezie. A po za forum, przy rodzinnym stole, na oficjalnych bankietach czy w korytarzach naszych biur lub uczelni ... "personalizujmy", najlepiej SAG w "damperze" :)

pozdRower (ups.. znowu)

 

ps:ja nie będę pisał z czym kojarzy mi się personalizacja bo zaraz oburzy się mała grupa "lubiących mniej popularnie" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- target: młodzież i osoby do ok 35 lat,

 

Moim skromnym zdaniem tu jest problem... Młodzież powiadasz... Młodzieży nie stać na takie zabawy w "kustomizację" rowerów, chyba ze ma bogatych rodziców. Zatem masz bardzo wąskie grono klientów. Z resztą jak się spojrzy na ulicę, to widać, że nie ma trendu do restauracji starych rowerów... Raczej się jeździ do zarżnięcia i kupuje nowy albo remontuje we własnym zakresie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

proszę google jakoś nie widzi problemu z takim pisaniem do 25-letnich osób... personalizacja - Szukaj w Google

 

masz jakieś dziwne przyzwyczajenie, bo to słowo jest całkiem popularne w światku rowerowym, jestem pewien, że jakby ktoś napisał "kastomowanie" roweru na ulotce reklamowej jego klienci bardziej by się zdziwili/wyśmiali/nie wiedzieli o co chodzi, przecież można napisać "customowanie" jak już ktoś się upiera i chce pochwalić, że liznął trochę angielski :P

 

imo jest różnica między slangiem, a nawet celowym niechlujnym pisaniem postów z lenistwa, a usilnym zapożyczaniu słów z angielskiego dodatkowo stosując polską pisownią... to może świadczyć bowiem o brakach językowych (w obu językach) osoby, która tych słów używa, dodatkowo nieraz powstają takie dziwne słowa, która ani nie kojarzą się z polskim ani z angielskim odpowiednikiem :)

 

ale w sumie nie ma o czym dyskutować, bo zaczyna się łikend, zwróciłem tylko uwagę dlatego, że z kastrowaniem wymowa i wygląd mi się skojarzyły :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

kamfan - owszem masz sporo racji w tym co piszesz. Ale (choc zaczynamy pisac "nie w temacie") jeśli chciałbyś zacząc poprawiac kogoś - zacznij od siebie. Wypowiedź w formie zdań, interpunkcja, duża litera na początku i składnia. A nie potok słów oddzielonych od siebie "spacją".

I na marginesie-język angielski jest mi bardzo obcym językiem. Gdybym chciał się pochwalic pewnie wpisałbym sobie kilka zdań po angielsku w stopce i puszył z dumy, że 1/8 forumowiczów tego nie rozumie :) :)

Ale z mojej strony luz.

 

Wracając do tematu - realnie patrząc są dwie drogi- łatwiejsza i trudniejsza. Łatwiejszą nagminnie stosują sprzedawcy z alledrogo: kupic na tony złom w Niemczech czy Holandii, podreperowac jak najtańszym kosztem i tanio sprzedac. Zarobek szybki i łatwy. A przy niskich cenach zbyt i zaczyna działac zasada "ziarnko do ziarnka". Przy okazji prowadzic serwis rowerów "zwykłych".

Druga wersja, dużo trudniejsza to rowery dopracowane. Nowa skóra na siodełku, o spersonalizowanym wzorze w zależności od indywidualnych zapatrywań klienta. Ekstra malowanie, dopieszczony i odrestaurowany sprzęt. Lub drogi sprzęt współczesny, dokładnie spersonalizowany pod potrzeby przyszłego właściciela-napęd, amortyzacja, wyposażenie (np dobry rower wyprawowy, w pełni wyposażony). Pracy więcej (choc czystszej), wkład własny większy, ryzyko spore-bo ile osób skusi się na taki rower? Co zyskujecie? Lepszy pieniądz na każdym egzemplarzu, poczucie robienia czegoś naprawdę wyjątkowego (samozadowolenie jest bardzo istotne w przypadku prowadzenia własnego biznesu) i większy "respekt" wśród rowerzystów. I przy okazji prowadzic serwis, wyspecjalizowany i profesjonalny. Ale w tym przypadku te 20tys złotych to może wam nie wystarczyc na same narzędzia i przygotowanie warsztatu. A gdzie reklama, zakup podzespołów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Łatwiejszą nagminnie stosują sprzedawcy z alledrogo: kupic na tony złom w Niemczech czy Holandii, podreperowac jak najtańszym kosztem i tanio sprzedac. Zarobek szybki i łatwy.

 

Czy ja wiem, czy taki przyjemny i łatwy (?) Taki złom coraz trudniej u nas sprzedać. Rośnie tzw. "świadomość" kupujących/poszukujących - nawet jeśli jest to zakup pierwszego w życiu roweru.

Klient kupując taki odrestaurowany rower zawsze będzie "kręcił nosem" i wyrzucał z siebie sentencje pt. "Panie, a czemu tak drogo Pan krzyczysz za ten złom?" i rzadko kiedy doceni nakład włożonych w taki rower własnych środków i pracy.

 

Tylko druga opcja, o której pisze kolega anarchy ma chyba rację bytu, jako w miarę dobrze funkcjonującego biznesu. Wyrobienie sobie solidnej marki na wzór zachodnich firm "kastomizujących" sprzęt rowerowy i do tego wprowadzenie serwisu na najwyższym poziomie, z czymś w rodzaju przedłużonego serwisu pogwarancyjnego lub czegoś w "ten deseń" na zakupiony u Was sprzęt. Dodatkowo duże miasto - gdzie portfel Klienta zasobniejszy i łatwy, szybki dostęp do sklepu/serwisu.

 

Więcej respektu w "światku rowerowym" = więcej Klintów (mniej lub bardziej świadomych) = więcej gotówki w kieszeni :thumbsup:

 

PS. widzę, że na froum mamy "Prof. Miodka" ;) Och, muszę bardziej zwracać uwagę na "ą" i "ę", jak i na to co piszę. :D

Celowo podkreśliłem słowo kastomizujących, bo mnie to właśnie ono bardziej kojarzy się z rowerem przygotowanym pod wszelkie wymagania i zachcianki użytkownika (tzw. rower "bespoke") niż spersonalizowanych, które z kolei bardziej kojarzy mi się jedynie z pierwszą lepszą naklejką w postaci dajmy na to inicjałów na ramie lub innym elemencie roweru...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł super :thumbsup: . Tak sobie myślę że dużo mówi się o funduszach europejskich, może otrzymalibyście jakieś wsparcie, łatwiejszy start. Sam raczej sceptycznie o tym myślę, ale spróbować nie zaszkodzi.

 

Po pewnym czasie zyskalibyście stałych klientów. Tylko pytanie po jakim czasie? Gdy pracowałem we Wrocławiu na kortach tenisowych to właściciel mówił mi że przez pierwsze trzy lata trzeba do interesu dopłacać, a potem zaczyna się stopniowo zarabiać. No ale korty tenisowe to zupełnie co innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł jest świetny, gdy patrzy się nań w oderwaniu od realiów rynkowych (polskich). Fajnie ogląda się programy typu American Restoriation. Wszystko wygląda tak prosto i łatwo, a klienci sami pchają się drzwiami i oknami. Akurat widziałem kawałek programu, do którego podrzuciłem link. Mowa jest o odświeżeniu dziecięcego traktorka... No i pada cena. Jeżeli dobrze pamiętam - 2000$.

 

Biznes jest wysokiego ryzyka. anarchy mówił o dwóch modelach takie biznesu.

Łatwiejszy... Stary rower doprowadzony do stanu używalności. Czy z pewnością taki łatwy? Wystarczy spojrzeć na allegro ile jest starych rowerów i jakie są ceny - silna konkurencja dla takiego biznesu. Żeby wypracować zysk trzeba nadrabiać ilością sprzedanych rowerów. I to jest trudne. W przypadku gdy obroty nie są duże, trzeba bić się o każdą złotówkę, o każde 50gr, nie ma miejsca na stratę czasu i błędy, co jest równią pochyłą...

Trudniejszy. O ile trudniejszy ze względu na potrzebę posiadania umiejętności, dużego wkładu początkowego, to klient jeżeli już się znajdzie, to jest dużo łatwiejszy, bo nie zastanawia się, czy dołożyć do roweru 100 PLN czy 500 PLN, czy 1000 PLN, bo nie kupi takiego roweru nigdzie indziej...

Generalnie w całym pomyśle na biznes problemem jest wąska grupa docelowa, zarówno w opcji "łatwej" i opcji "trudnej". Zamknięcie się tylko na polski rynek nie wróży dobrze. Z taką firmą powinno się wyjść na rynek europejski (co w dobie internetu nie jest trudne). Polski rynek jest dość konserwatywny i niezbyt bogaty (zasobność portfela).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Piszą "łatwy" miałem na myśli sam start - nie potrzeba specjalistycznego sprzętu, narzędzi serwisowych. A pod hasłem "złom" miałem na myśli normalne używane rowery miejskie, szosowe, trekingi które po lekkim serwisie nadal mogą jeździc. Ceny rowerów? od 400 do 1500 zł. Społeczeństwo nabiera świadomości potrzeby komunikacji rowerowej czy to ze względów "zdrowotnych" czy "ekonomicznych". I tu wierzę, że spora grupa takich "przyszłych" "zwykłych" rowerzystów nie koniecznie pójdzie do sklepu firmowego i kupi rower do dojeżdżania za 2000 zł. Sam mam sporo znajomych których naprawdę stac na świetne rowery (które często notabene stoją u nich w garażach) ale nie chcą kupowac drogich taczek - bo wg koncepcji taniej komunikacji to kłóci się z ideą.

Zatem uważam, że raz - prostszy start, dwa - większa grupa potencjalnych klientów.

 

Rowery drogie to zupełnie inna beczka - ale jakie rowery?

Stare pięknie odrestaurowane - to przede wszystkim wiedza, potem dobry warsztat, dostęp do podzespołów (a z każdym rokiem z tym jest coraz gorzej), dobra współpraca z kimś od chromowania, może grawerki (jak przytaczany powyżej na foto XTR i DT), umiejętnośc szycia lub dobry kaletnik (siodełka, rączki, małe torby). Tokarz o wysokim stopniu precyzji (czasem coś trzeba dorobic). Przyda się także umiejętnośc spawania, lutowania, dobrego lakierowania, precyzja w odtwarzaniu wzorów na ramie. To naprawdę wymagająca dziedzina. Co dostajemy w zamian? Pamiętam pięknie odrestaurowaną Bianchi - stała na alledrogo długo. Za długo. Cena około 2500zł. Czyli nie tak wiele.

Tu jest jeszcze jeden drobny niuansik jaki przychodzi mi do głowy. Kiedyś fala na retro minie tak jak się i pojawiła, pewnie niedługo - w ciągu pięciu lat, by znów potem powrócic.

Rowery współczesne - mocno spersonalizowane, kastomowe czy też pachnące w 100% indywidualizmem. Tu nie tylko potrzebny byłby porządny warsztat z pełnym asortymentem profesjonalnych narzędzi, nie tylko dostęp do maszyn skrawających ale też umiejętnośc budowy ram, lub współpraca z którymś z naszych "Mistrzów", Podobnie dobre kontakty z hurtowniami czy przedstawicielami podzespołów bo przecież nikt o zdrowych zmysłach (i chcący zarobic) nie będzie zaopatrywał się u pośredników. Dlaczego należało by tak bardzo pójśc w indywidualizm? Bo wg mnie budowa "zwykłych" rowerów (choby na XX,XTR,CC i cholera czym wie jeszcze) nie ma racji bytu-większa częśc kupi gotowy rower, pozostała mała grupa zbuduje sama.

Jest jeszcze jedna droga (pewnie nie jedna) - albo określenie grupy docelowej jak powyżej albo skupienie się wąskiej działaności - totalnie indywidualne i na wysokim poziomie malowanie roweru, siodełka, owijki rączki i torby ze skóry, tylko maortyzacja (serwis, sprzedaż) , czy chocby.. naklejki na ramę :)

Każdy interes to spore ryzyko, ja starałem się je pokazac od "najprostszego" po najbardziej prestiżowe. I tak jak wiele osób podkreśla - dzisijeszy rynek to nie tylko Polska, a czasem wręcz wszystko "na lewo i u góry" naszego kraju.

 

Co do dofinansowania z Unii - z tym jest coraz gorzej. Po pierwsze w tej chwili największe szanse mają przedsiębiorstwa oparte na informatyce: od firm robiących oprogramowanie po sieci sklepów internetowych. Oraz firmy "nowych technologii" .Czas na innowacyjnośc. Czasy (około 4-6 lat temu) gdy działały programy wspierające rozwój i tworzenie nowych mikroprzedsiębiorstw umarł (z tego co pamiętam program 6.1 albo 6.2). Ale i wtedy pieniądze nie było łatwo dostac. Osoba bardzo mi bliska (księgowy, 15 lat praktyki, uprawnienia ministralne) pół roku "walczył" o swoje miejsce i swoją dotację. Trzeba było nie tylko uczestniczyc w systematycznych warsztatach i spotkaniach ale też napisac i obronic naprawdę profesjonalny biznesplan (nie każdy utworzony w rzeczywistości przechodził do końcowego etapu).

Szansę mają jeszcze osoby zamieszkałe w małych gminach - tam nadal można starac się o pieniądze na "rozwój i tworzenie nowych mikroprzedsiębiorstw" (na zasadzie "poprawy warunków życia "na wsi"). I jeszcze jedno-w małych gminach jest mniejsze zainteresowanie.

Obecnie kończy się okres rozliczeniowy 2007-2013. W przyszłym roku zaczyna się kolejny-warto odczekac i zobaczyc co wtedy będzie - nowa pula pieniędzy, nowe programy.

Chyba najłatwiejszą drogą uzyskania dofinansowania nadal pozostają "pośredniaki". Żona robiła koledze kiedyś "biznesplan" na takie potrzeby. Wszystko z przymrużeniem oka - ogólnikowe wydatki, "około"zarobki i "mniej więcej" konkurencja. Idealne dla osób które skończyły szkoły lub są na rozdrożu.

 

ps:a tak z innej beczki - my tu się rozwodzimy, kombinujemy a Ojciec Założyciel tematu gdzieś przepadł :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"złom" miałem na myśli normalne używane rowery miejskie, szosowe, trekingi które po lekkim serwisie nadal mogą jeździc. Ceny rowerów? od 400 do 1500 zł

Moim zdaniem ta koncepcja wydaje się najbardziej rzeczywista i najprostsza.

nie chcą kupowac drogich taczek - bo wg koncepcji taniej komunikacji to kłóci się z ideą.

To jest zwięźle opisana racja. Podam na przykładzie mojej siostry. Chciała rower za naprawdę małe pieniądze by przejechać od czasu do czasu najwyżej 30km, i się złożyło że sąsiadka wyrzucała rower. Po małym remoncie: napęd, hamulce, manetki i różne pomniejsze rzeczy (oczywiście wszystko jak najtańsze i trwałe, nie będę opisywał bo nie ma to sensu). Zakosztowało to wszystko może 250zł, a z jej ideą taniego środka transportu zgadza się w 100%.

ps:a tak z innej beczki - my tu się rozwodzimy, kombinujemy a Ojciec Założyciel tematu gdzieś przepadł

Mam nadzieję że zaraz wróci. Ja przeczytałem temat kilka razy. Kto wie może za kilka lat otworzę sklep rowerowy i serwis. W okolicy od kilku lat rowerów coraz więcej, a sklepów tyle samo :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry pomysł z tym biznesem, tylko target musiałby być nieco inny: wyższy wiek i wyjście z ofertą poza granice kraju. Nisze to przyszłość biznesu. Są firmy które odrestaurowują samochody, meble, więc dlaczego nie rowery? Koszty stałe będą niskie, więc staraj się o dotację i jazda. Na początku możesz to traktować jako hobby po godzinach, a jak się rozkręci to już będzie full wypas dla Ciebie. Siła internetu w tych czasach jest potężna, możesz robić piękne egzemplarze i wysyłać do odbiorców z całego świata. I co najwazniejsze, takie rzeczy są drogie więc od razu musisz robić wszystko najlepiej jak potrafisz i drogo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Rzecz w tym że tu możemy mówić prawie o produkcji a każdy kto choć trochę liznął temat wie, że produkcja to najcięższy i najbardziej ryzykowny biznes (nie licząc inwestycji w lód z Grenlandii sprowadzany do Południowej Afryki, działki na Księżycu czy złoto w AmberGold :) ) koszty zarówno początkowe jak i stałe będą wysokie. Nie liczę ZUSu i składki zdrowotnej która po okresie referencyjnych 2 lat wynosi około 1000 zł w tej chwili co miesiąc, ale utrzymanie warsztatu to prąd, dużo prądu, to materiały - od papieru ściernego zaczynając, poprzez chemię, lakiery, nici, skóry (kaletnictwo), brzeszczoty, wiertła, pasty i końcówki polerskie itd itp.. A wszystko trzeba mieć pod ręką. A jeśli czegoś nie mamy, nie umiemy to dochodzą "podwykonawcy" a wtedy alby my nie zarabiamy albo docelowy odbiorca płaci podwójnie.

Nie mówię "nie" ale naprawdę trzeba wszystko wiele, wiele razy policzyć i przemyśleć zanim się ktoś zdecyduje i w ostatecznym rachunku "straci sporo kasy, czasu i nerwów", szczególnie na początku swojego "kariery zawodowej".

I jeszcze jedno: zamiast w podświadomości pytać siebie retorycznie "dlaczego miało by mi się nie udać" lepiej zadać sobie pytanie "Dlaczego właśnie mi miało by się udać". :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez sie zastanawialem nad renowacja rowerow. Raczej nie jako typowa dzialalnosc gospodarcza, a raczej dodatkowe zrodlo dochodu. Bralbym pod uwage na poczatku szosowki.

Nie moglem sie zdecydowac czy:

-kupowac zlom (jak najtaniej) i z tego cos kombinowac, tzn wymieniac wszystko co trzeba na nowe komponenty? W wielu przypadkach zostalaby tylko rama i kierownica, a z rowerow robilyby sie takie kundelki. Chyba niewiele dokladajac klient w sklepie kupilby nowy, lzejszy pojazd, z gwarancja itp.

-kupowac rowery jakis nieznanych firm, byle tanio, ale podejzewam, ze nie zwrocilyby sie nawet koszty wymienionych czesci przy odsprzedazy,

-kupowac rowery znanych firm i odtwarzac detale i osprzet z epoki? Tutaj nawet zakup zaniedbanego sprzetu juz na poczatku jest drogi, a koszty jeszcze wzrosna w miare nakladu pracy i sprzetu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...