Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Ja wczoraj miałem bliskie spotkanie z Mercedesem. Podczas normalnej jazdy po ścieżce rowerowej, wzdłuż jednej z głównych krakowskich ulic, tuż przed moim pojazdem na przejeździe rowerowym ukazał się czarny Mercedes. Kierowca nawet nie spojrzał, czy ktoś nie nadjeżdża czy nie chce przejść przez pasy. Hamowałem na tyle mocno, że przeleciałem przez kierownicę i walnąłem sobą w drzwi pasażera. Zanim zorientowałem się, co się stało, ten już zdążył spierdzielić z miejsca zdarzenia. Kiedy już się otrzepałem, ogarnąłem rower, wykląłem za wszystkie czasy, pokazał się i przepraszający sprawca. Tłumaczył się, że myślał, że jestem złodziejem łakomym na jego laptop leżący na siedzeniu pasażera... Na szczęście nic poważnego się nie stało, rower cały, a ja wyszedłem ze startym nadgarstkiem i obitym biodrem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja się "pochwalę" swoją glebą. Było to podczas mojej wycieczki, której celem było 101km ( Świdnica - Sobótka - Mietków - Zagórze Śl - Świdnica) . Po 25km jazdy wstąpiłem na tankowanie w Biedronce w Sobótce. Padło na izotonik, energetyk Power Be i paczkę sezamków (swoją drogą Biedronka w Sobótce na trasie z Sulistrowiczek jest dosyć mała i ścisk jest tam niesamowity) . Po wyjściu wypiłem energetyka i wsiadłem na rower, jako że był mały ruch to postanowiłem zjeśc sezamki w trakcie jazdy. Podczas zjazdu z górki na dół główną drogą ,trzymałem lewą reką kierownicę, a prawą odwijałem opakowanie, spojrzałem na chwile na opakowanie, po chwili przed siebie, a tam kierowca terenówki postanowił się nagle zatrzymać... Aby nie uderzyć złapałem za lewą klamkę hamulca (przedni) i z całej siły dałem po hantlach, gdyż dzieliło mnie od niego kilka metrów. Jako że trzymałem jedną reką kierownicę to zarzuciło mnie na bok. Pozbierałem się z drogi w ciągu 3-4 sekund, aby nic nie walnęło mnie z tyłu i udałem się w kierunku pobocza, podczas gdy po 15 sekundach od wypadku pojawiła się policja. Spytali o trzeźwość, czy nic się nie stało i czy potrzebuje pomocy lekarskiej. Jako że jedynym uszczerbkiem był zakrwawiony mały palec prawej ręki, przedarte biodro 3cmx1cm i lekko stłuczone kolano to odmówiłem wizyty na pogotowiu i ruszyłem dalej, bo trzeba było w końcu osiągnąc wyznaczony cel :) I tak ruszyłem zrobić dalsze 70km, z jedną wizytą w świdnickim TESCO, aby przemyć palca i przy okazji zatankować. Od tamtej pory staram się spożywać posiłek na bardziej bezpieczniejszych odcinkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pierwsze jazdy na spd ścieżka przez las, zakłócona została około 4 metrowej długości kałuża i koleinami z błota. jadą jestem w połowie bagna, koła tracą przyczepność, zwalniam, zwalniam, stoję w miejscu. Nie zdążyłem się wypiąć z spd gleba w bagno. mordka rasowo utytłana, nie wspomnę o ciuchach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może opisze wypadek z przed roku ale jaki istotny;d Jechałem na wioskę, droga krajowa. Nie ma innego dojazdu do domu, więc trzeba było jechać, 25km.

Przed samym celem usłyszałem za sobą trąbienie Tira, obejrzałem się i zdążyłem tylko delikatnie skręcić na pobocze. Podmuch wiatru jednak wypchnął mnie do rowu. Okazało się, że jechało 3 Litwinów jeden za drugim. Mieli całą drogę wolną i nie raczyli nawet zwolnić ani wyminąć, pomimo, że mieli całą drogę wolną. Dobrze, że rów był gładki i trawiasty, to oprócz uderzenia się głową w niewielki kamień nic mi się nie stało. Jak wracałem już z tej wioski, to miałem już takie odruchy trochę strachliwe jak tylko usłyszałem, że jedzie samochód ciężarowy ale po kilku km mi przeszło. Spotkałem też drogówkę, pytali sie właśnie o jakiś agresywnych kierowców Tirów, bo ktoś zgłaszał, że kilka sie tego dnia przewinęło. Numerów nie pamiętałem, zebrali ode mnie tylko dane. 

Nieczęsto jeżdżę po za miastem krajówkami. Dużo się trafia takich kierowców czy to ja miałem takie szczęście? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałeś pecha spotkać litwinów, oni są sławni na drogach. Generalnie mniej się boję zazwyczaj kierowców ciężarówek niż osobówek, bo mniejsze prawdopodobieństwo że za kierownicą ciężarówki siedzi jakiś przypadkowy frajer.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio poszedłem pojeździć troszku ostrzej, kask od motocykla, ochraniacze na tyłek, na golenie.
Przy zjeździe przy ok. 40kmh nie wpasowałem się w zakręt (mówiąc wprost przeceniłem swoje umiejętności, wchodząc w ten zakręt z taką prędkością), wyleciałem w kamienie.
Wstaję, wszystkim na szczęście ruszam, ale coś mnie cholera boli łokieć.
Patrzę, a tam cała ręka we krwi, i z łokcia wystaje kamyczek.
No myślę sobie przecież nie wrócę tak do domu, wyjąłem ten kamyczek, że kolega miał apteczkę to zabandażowałem i zatamowałem krwotok.
Wracam do domu, oczywiście krzyczenie rodziców (w pełni uzasadanione w sumie).
Mówię że strasznie boli mnie ten łokieć, ale że nim ruszam, to pewnie nic nie złamane.
Następnego dnia wiczorem nie mogłem odkleić opatrunku. Patrzę w lustro, jakieś coś takie szrawo białe.
W sumie nie myślałem co to może być, więc po prostu użyłem troszku siły, i oderwałem opatrunek wraz z.... kawałkiem granitu wielkości ok. 4mm x 4mm
Chodziłem przez jeden dzień z kamieniem w ręku :E

Morał z tego taki:
To że miałem kask motocyklowy - dobrze.
Ochraniacze na dupę - dobrze.
Ocharanicze na golenie - dobrze

Ale to że nie miałem ochraniaczy na ręce, to już nie tak dobrze.

Nie sądziłem ze w łokcia się walnę, i to tak...
No ale teraz juz wiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałam dosyć nietypową wywrotkę, nie wiem właściwie czym spowodowaną. Stoję z prawej strony roweru, biodrem właściwie go podtrzymuje, bo zapinałam rękawice i.. ni z gruchy, ni z pietruchy wywróciłam się na lewą stronę tak, że "rower mnie przykrył".  :002:

Poza małym siniakiem na udzie nic mi się nie stało ale nie mogłam się pozbierać z tym rowerem, bo uśmiałam się jak nigdy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pankiew mieszkasz w Białym i nie znasz krajowej drogi :D Ja mam przyjemność raz na jakiś czas tamtędy jechać. I doskonale że nie pojechałbym za nic rowerem tą trasą. Litwini to najgorsi kierowcy jakich znam. Zajeżdżają drogę, albo jada dwa tiry ty tego z tyłu wyprzedasz, równasz się z ciągnikiem a on do lewej odbija i wyprzedza. To norma w tch okolicach i tych kierowców :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, tylko czy mówimy o tej samej drodze. Bo ja mówie (chyba bo sam do końca nie wiem;p) o 8 w Kierunku na Bobrowniki - Gródek. Tyle lat tamtędy jeździłem i jakoś specjalnie nikt mi nie przeszkadzał. Ja innym też raczej nie. Ale niedługo może skończą obwodnice na zaściankach i będzie troche lepiej. Tylko nie orientowałem się jak dalej trasa będzie lecieć;d Bo mi luz potrzebny w stronę Supraśla, aż do obozu Indiańskiego;d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludziska czy ktoś wam kiedyś udostępniał zapis z monitoringu ? Po dzisiejszej glebie i spotkaniu z koszem na śmieci obok stacji benzynowej statoil w Sosnowcu chciałbym przeżyć to jeszcze raz :D

A tak na poważnie ciekaw jestem czy da radę, po robocie jak się pozbieram to pojadę zapytać. :D

A tak apropos to połączenie racekinga mokrej nawierzchni oraz farby do malowania pasów boli jak szlag :blink:

Wysyłane z mojego GT-I9300 za pomocą Tapatalk 2

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siemka. Dzisiaj straszna sobota(właściwie jak kliknę napisz to wczorajsza). Najpierw ja, jadąc na kole zahamowałem i poleciałem przez kierownicę, głupota, boli łapa jak cholera, ale wycieczki nie przerwałem. Natomiast już pod koniec wypadku, praktycznie 8km od domu, kolega został potrącony. Jechaliśmy ścieżką i mieliśmy zielone światło, Gdańsk ul. Spacerowa.  Spory spadek w tym miejscu jest, ale jechaliśmy spokojnie 30 km/h byliśmy potężnie zmęczeni. No na przejeździe kolega jechał pierwszy i samochód nie zwalniają, kierowca nie patrząc skręcił, najpierw wyjechał przed(ulicą jechał szybciej), a potem tylko włączył i kierunek ale był równolegle z kumplem. Kolega dał tylko po heblach, i bach!! rower został, on poleciał, a rower w niego. Policja przyjechała, karetka go zabrała złamany 1 kręg lędźwiowy(masakra). Policjant od razu jak usłyszał co kierowca powiedział to stwierdził jego winę. Mam pytanie jak to dalej będzie wyglądało? Dostanę jakiś list jako świadek, czy będą dzwonić, czy co się będzie działo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jest spokojnie, pewnie nawet i 30 nie było pełnych. Biorąc pod uwagę z jakimi tam prędkościami ludzie zjeżdżają to to było naprawdę spokojnie. Do tego zaczęliśmy zwalniać przed przejazdem, ale przy takiej nagłej reakcji kolegę po prostu wystrzeliło w powietrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiadomo, nie każdą sytuację da się  przewidzieć. I często jest że jest się w połowie przejazdu już, i kierowca rusza patrzy się na ciebie a potem daje w gaz. Na szczęście powoli się jedzie i daje się zatrzymać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu jadąc sobie spokojnie ścieżka zauwazyłem coś szybkiego jadącego wprost na mnie z małej górki. Sekunde później to coś wbiło się we mnie przewracając mnie i rower. Podniosłem się i w tym momencie ten debil na rowerze który padł 2 metry obok powiedział coś w stylu "sorry nie mam hamulców". Po tym jak go powyzywałem zobaczyłem, że z rowerem na szczęście nic się nie stało a ja miałem lekko obdarty łokieć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość TheMan

W dniu wczorajszym zaliczyłem glebę, a dokładnie lot przez kierownicę z podwójnym przyziemianiem...

 

Trochę z mojej nieuwagi, stylu jazdy, zawsze starałem się trzymać blisko prawej krawędzi i nie utrudniać samochodom omijania mnie, tym razem w miejscu gdzie za skrzyżowaniem po około 200 metrach zaczynają się muldy i koleiny chciałem pierw przepuścić autobus, który mnie wymijał by móc sobie spokojnie wskoczyć za niego i jechać bliżej środka jedni. (strzałką zaznaczone jest wybrzuszenie asfaltu na około 20-30 cm)

comment_n61a8eaQjM5Q3Hg0a4y3CMcdXFjxqtjz

Jechałem tam około 30-35 km/h, autobus nagle przyhamował, nie wiem z jakiego powodu, nic mu na drodze nie stało, ja też zacząłem zwalniać, bo nie zdążyłbym uciec przed nierównościami, niestety nie udało się schować za autobusem i wjechałem w tę przestrzeń między krawężnikiem a koleiną. Próbowałem hamować i wytracać prędkość, ale koło zablokowało się o wybrzuszenie i krawężnik, a ja poleciałem dalej.

 

Upadłem na prawy barki i prawą stronę uda prawej nogi, odbiłem się, wznosząc się ponownie, lądując upadłem na wysuniętą lewą rękę do przodu, a twarzą przeszurałem o powierzchnię tych betonowych płytek na chodniku...

 

W efekcie urazy jakich doznałem: stłuczenie prawego kolana, prawego uda, barku i ramienia, stłuczenie lewego nadgarstka i mięśnia pod kciukiem, obity lewy piszczel, liczne zadrapania na udach od wewnątrz i zewnątrz, otarta broda po lewej stronie, otarta skóra między wargą i nosem, rozcięta i opuchnięta warga górna i złamany ząb jedynka...

 

Co prawda obrażeń jest sporo, ale nie są poważne, mogłem skończyć o wiele gorzej, a twarzą zamiast sunąć po chodniku mogłem wjechać w krawężnik i tak dobrze by się nie skończyło...

 

Mam nauczkę i lekcję pokory na przyszłość...

 

CV7IgSQ.jpg?1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...