Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj nad Świdrem przyciąłem zakręt i zahaczyłem barkiem o drzewo. Zdarta skóra, opuchlizna, zadrapania.

Jak wstawiałem rower to przejechałem po udzie opaską zaciskową trzymającą przewód hamulcowy, skóra przecięta na jakiś 8 cm

 

A to wszystko w ciągu godziny :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo opaski przycina się odpowiednim narzędziem, które ścina na gładko lub bawisz się pilnikiem lub rozgrzanym gwoździem, żeby wyrównać.

Np. http://www.tamiya.com/english/products/89935modelers_cutter_pink/top.jpg

Trzeba zwrócić uwagę, żeby ostrze było na samej krawędzi. Do znalezienia w sklepach elektronicznych i modelarskich, po marketach nie ma co szukać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj wybrałem się pierwszy raz na rower po ostatnim wypadku z frunięciem nad kierownicą. Poczytałem jednak o hamulcach i ktoś poradził, żeby wykręcić te śruby przy klamkach, dzięki czemu hamulec chwyta dopiero przy mocnym przyciągnięciu klamki do kierownicy. I to był strzał w dziesiątkę. Zrobiłem wiele prób i dopiero w ostatniej fazie mam blokadę koła, ale nie taką gwałtowną tylko spokojną. Teraz mam hamulce takie, jakie powinny być. Tylko nadgarstek jeszcze mnie nawala po jeździe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Gleba na poprzednim rowerze jakiś rok temu. 

 

Słoneczny dzień, jeździmy sobie z kolegą po mieście. Wjechaliśmy w takie coś ala park, dosyć pusto. Sięgnąłem do kieszeni po telefon ( ktoś do mnie dzwonił ) i puściłem na chwilę kierownicę.. zdążyłem zobaczyć tylko dziurę, wyleciałem z rowerem w powietrze, jeszcze kawałek utrzymałem się na bajku ale zarzuciło mnie na prawo, wpadłem na krawężnik i gleba. W rowerze miałem załatwioną przednią przerzutkę i otartą klamkę od hamulca. O dziwo miałem tylko siniaka na kolanie i troszkę potarganą psychikę :laugh:  Oczywiście gleba z mojej winy i od tego czasu ręce zawsze na kierownicy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miesiąc temu, rondo Babka, godziny szczytu. Przy czerwonym świetle chciałam zjechać z jezdni na drogę rowerową, ale pod złym kątem wzięłam krawężnik i nie zdążyłam się wypiąć z pedałów. Prędkość 3 km/h, statyczna gleba na prawy bok. -10 do reputacji. W Arkadii miałam potem wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D  dokładnie to samo - dostałem od kumpla używane pedały spd do drugiego roweru...wieczorem test no i okazało się że się nie wypinają tak jak na codzień używane 540 ;) 

 

zanim w pełni leżałem już sam z siebie się smiałem...potem w sklepie też miałem wrażenie że pani sprzedająca mi piwo dziwnie się na mnie patrzy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z rok temu to już było, ciemno bo po 22, wracam sobie z lasu, już na osiedlu stwierdziłem, że odwiedzę żabcię celem nabycia czegoś do uzupełnienia płynów. Żaba jak to żaba, chodzę do niej codziennie, więc jadę sobie wyluzowany, przecinam trawnik miedzy blokami, na skos chodnik i uliczkę osiedlową i prosoto na wjazd na parking.

Lampy pięknie oświetlaja okolicę, zero ruchu, w momencie zeskakiwania z chodnika na uliczkę coś tam w napędzie wydało dźwięk, prędkość jakieś dwadzieścia parę, patrzę na korbę, z uliczki wpadam na wjazd na parking, podnosze głowę...a co to, skąd to i przeca wczoraj jeszcze nie było tego... metr przedemną zamknięty szlaban. Łapię za obie klamki inicjując niezamierzenie OTB (które nomen omen chyba pomogło), rower został przed zaporą, ja pozdrowiwszy w locie inicjatorów pomysłu szlabanu głosnym okrzykiem ...syny ...ane, wylądowałem z gracją na drugiej stronie. W sumie nic mi sie nie stało, pozbierałem się szybko, patrze na boki a tu multum ludzi jak na tę porę stoi na balkonach czy przy samochodach podziwiawszy moje akrobacje...

 

Siara niemiłosierna, zanabyłem co miałem zanabyć, i w długą, na odchodnym popatrzyłem na szlaban, wygiął się w łuk o wgłębieniu dobre 10cm.

 

Takie mamy czasy, że nawet po własnym osiedlu nie można jeździć na pamięć!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to jakieś 2 miesiace temu, jak zwykle jeździłem po miejskich drogach rowerowych ścigając się z poniektórymi. Nagle podjechał mój znajomy ze ścieżki, który jasno zasygnalizował aby się ścignąć, no to sobie myślę: "patrz jak depnę  zaraz ciebie wyprzedzę". Pech chciał tak, że dokładnie w tym momencie wraz z bardzo dużą siłą jaką włozyłem w dociśnięcie pedału, moja noga się z niego ześlizgnęła. Niby nic, jednak prędkość i moja siła poskutkowały tym iż moja noga gładko się "wkręciła" pod rower nadziewając się udem na przednie zębatki. Myślałem iż zaraz mi noge urwie, na to ją zamaszyście wyszarpnąłem. Na początku nie wiedziałem jeszcze o skutkach po tym zdarzeniu i nawet nie czułem bólu, pewnie przez adrenalinę i mój ulubiony zespół rockowy właście rozpoczynajacy refren w moich słuchawkach.  Dalej przegoniłem znajomego i zatrzymałem w parku by sprawdzić co się stało. Patrzę i moim oczom ukazują się 4 dziury w udzie, z których to ochoczo spływałą krew tworząc ponad 20 cm strugę krwi, tak że była ona aż na bucie. Wróciłem sobie do domku i zabrałem się za ogarnianie rany, gdyż była czarno-czerwona, od smaru. Wtedy jeszcze adrenalina puściła i się zaczęło...

W efekcie przez ponad tydzień kulałem i iałem za każdym razem gdy musiałem wejść po schodach, a w moim technikum jest ich sporo :<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja od siebie dam "klasykę gatunku". Powrót do domu (został niecały 1 km), asfaltowa DDR, ulewa. Muszę przejechać zakręt w prawo, a później w lewo (omija przejście podziemne). Grzeję ile wlezie, żeby za bardzo nie zmoknąć. Zakręt w prawo przechodzę pochylony, przechylam się na lewo i...koło ucieka, a ja ląduję na asfalcie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia która upokorzyła mnie na maksa :/ 

Nie wiem czy jest tu ktoś kto tego nie próbował, ale ja zawsze to robię i nadal będe mimo gleby.

Przeskakiwanie przez próg zwalniający...

Wczoraj postanowiłem przeskoczyć przez próg na ulicy na której była masa osób... <między nimi dziewczyna która mi się podoba>

Przeskakuje i nagle czuję, że noga wyślizgneła mi się z pedała, wiedziałem, że bez gleby sie nie obędzie. W podsumowaniu zaliczyłem upadek ręką na kraweżnik a rower wleciał w krzaki. Przez cały dzień bolał mnie nadgarstek <dziś lekko,ale czuje> rower ok :P 

P.S. Zaliczyłem. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyczuwam "gimbazę" trochę, jeżeli "PS: Zaliczyłem" odnosi się do tego o czym myślę to chyba kiepskie forum wybrałeś żeby o tym opowiadać ( zaleciało Wykopem)

 

Ja w niedzielę wjechałem na plażę, wyciągnąłem lewą nogę żeby się podeprzeć, rower przechylił się na prawą a ta nie była wypięta :) Na szczęście dużo piachu było więc nic się nie stało ale trzeba było w miarę sprawnie się podnieść, ludzie i tak pewnie mieli ubaw :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezchmurny dzień, godzina 13, zjazd z górki. Kierujący jadący z naprzeciwka skręcając w lewo zajechał mi drogę, bezpośredni dzwon przy mojej prędkości wg stravy 48km/h...

Cóż... złom. Ale widelec z węgla na oko cały.

 

IMG9236jp_waasqwx.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...