Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Noc zapewne nieprzespana ? Polecam czeską maśc" Ibalgin" , można stosować z lekiem p.bólowym . od razu 2 opakowania.smaruj nadgarstki ,dłoń od wewnętrznej i zewnętrznej strony,bark,staw i z tyłu łopatkę /pewnie prawa ? /.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Polecam czeską maśc" Ibalgin" , można stosować z lekiem p.bólowym . od razu 2 opakowania.smaruj nadgarstki ,dłoń od wewnętrznej i zewnętrznej strony,
 

Dzięki ziam. Przyznam szczerze, że smaruję się altacetem, bo to polecił mi lekarz oraz aptekarz ;) Na ten moment pozostał ból mięśni, dłoni, itd. jak mocne zakwasy. Na przyszłość postaram się zaopatrzyć w Ibalgin - zobaczymy jak szybko sobie poradzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam Ibalgin ,bo mi b.pomógł.ja przy ok.30km/h poleciałem z roweru .wieczorem ,dziadyga-gawedziarz  zajechał mi drogę ... Altacet pomaga tylko na stłuczenia-opuchliznę. a tea maść radzi sobie też z bólem.po 24 godzinach zaczyna działać.cena ok 20zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może rok temu jadąc w lesie dośc szybko (bez kasku.....) chciałem się fajnie złożyc w zakręt. Byla na nim taka naturalna banda obrośnięta korzeniami. Za każdym razem sie na nią wjeżdżało a na jej końcu był taki gruby pniak którego trzeba było ominać. Bylo też pełno kolein i jedna prowadziła do wyżej wymienionego korzenia i trzeba było naprawdę dobrze trafić. Ja pewny siebie jade i los chciał że wpadłem w koleine (kolega mi powiedział że bez hamulców przejechał to ja myśle że ja nie dam rady ???!!!!! ) i nastepnie uderzyłem w pniak czy korzeń. Nogi spały z pedałów a ja jak katapulta przeleciałem chyba z 4 metry i uderzyłem żebrami o pniak który był chyba z 2 metry poza torem. Gdybym się nie skulił uderzyłbym głową.... Pierwszy pare sekund nie mogłem nic z siebie wydusić. Gdy wstałem (ledwo) na początku nic nie bylo dopiero pare minut później. Noga zdrentwiała ze nie mogłem ruszać. Znajomi odprowadzili mnie do domu razem z rowerem a ja z zaciśniętymi zębami przeszedł przez kuchnie udając że nic się nie stało żeby mama znowu nie zaczynała wykładów.... Jakieś 2 tygodnie później już siedziałem na rowerze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm, a mieliście przypadek żebyście się zderzyli z innym rowerzystą?

Ja niestety tak, pierwszy dopiero teraz, po tylu latach jazdy poza lokalnym podwórkiem. 

 

Rowerzysta ok 40-50 letni stał na prawym poboczu przy krawężniku, rozmawiał z kimś i nagle wyjeżdża i przede mną bez patrzenia w tył zawraca. Na szczęście tylko "pogłaskałem" rączką od kierownicy jego przedni koszyk na kierownicy. 

Dobrze że jechałem ja, a nie jakiś skuter lub ciche auto, bo pewnie byłby z niego weekendowy omlet. 

 

W każdym razie gdyby lokalna prasa dowiedziała się o zderzeniu 2 rowerzystów to byłby to precedens na cały powiat ;-)

 

 

Ogólnie rzadko bywam na forum, więc jeszcze podsumuje inne moje przypadki. Otóż zdarzały się sytuacje, gdzie ja wyprzedzałem rower lub rower wyprzedzał mnie lub się ścigaliśmy ;-) Sytuacje różne głupie typu "tych krzaków tutaj wczoraj nie było" czy "co za idiota zwęził drogę" ;-) O dziwo gdy byłem młodszy z 15 lat i padało zdanie  "Cooo?! ja nie przejadę?!" to zawsze przejeżdżałem - może dlatego, że miałem składaka ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio wpadłem nogami do tego pięknego rowu... skończyło się na piszczeli na wierzchu, pogotowiu i 4 szwach... na szczęscie nic nie połamane ani ja ani rower... 

 

11 dni po kraksie rekonesans na miejscu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki sobie był tak wyścig Skandia - Krokowa. Dojazd do mety zostało jakieś 100 metrów, skręt 90 st. kamyczki = żwirek, pełna prędkość. Obok mnie jedzie dziewczyna i leci w dół ..... ups wpadłem na jej rower. Lot przez kierownicę (jestem ciekaw co by było gdybym miał SPD) i turlanko.
Podniosłem się zapytałem ją czy jest OK, piąteczka i do mety.
Bolące kolano, siniaki na plerach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ostatniej Ślęży.

- końcówka zjazdu czerwonym szlakiem do Sulistrowic, pełne rozluźnienie, odwróciłem się, żeby zobaczyć jak daleko kumple. Wtem wpadłem na kamień, wyłożyłem w lewo w spruchniały pniak (kością tak przyłożyłem, że się złamał). Nagle jak z tego nie zaczną wylatywać czerwone mrówy wielkości 0.5cm.

- kumpel koniecznie chciał skorzystać szybko z toalety. To zamiast archeologicznego z Wieżycy przeskakujemy na żółty. Ostatnia kamienna sekcja, hamulce zgrzane na max. Chciałem przejechać między drzewem, a kamieniem. Nagle między tym wyrósł przeciw kamień i piękne OTB z lotem na bok gotowe. Kumple w śmiech, bo ja leżę, a lewą ręką dalej zaciśnięty przedni hebel :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy Waszych glebach moje na rolkach/łyżwach blado wyglądają, a uczę się intensywnie ("Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz" :D).

 

Na rowerze jeżdżę rekreacyjnie i na szczęście jeszcze mi się nie zdarzyło nic gorszego niż uślizg w wąskim wprawdzie, ale wolnym zakręcie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedwczoraj uległem mojemu pierwszemu wypadkowi na drodze.
Jechałem główną ulicą, dość szybkim tempem.
W pewnym momencie zaczęło mnie wyprzedzać auto i zaraz przede mną pani kierująca nim zaczęła skręcać w prawo zajeżdżając mi przy tym drogę. 
Ja intuicyjnie aby uniknąć zderzenia również skręciłem w prawo i przycisnąłem mocno hamulce. Przeleciałem przez kierownicę, auto nie tknięte. 
Kobieta wyszła z samochodu, zaczęła mnie przepraszać, a ja będąc w szoku mówiłem że wszystko ok i z przyzwyczajenia pozbierałem się i pojechałem bez wzywania policji itp.(ale byłem głupi).
Po ochłonięciu, w domu zaczął mnie boleć nadgarstek. Okazało się, że złamałem kość łódeczkowatą i 6 tygodni w gipsie :((
Wydaje mi się, ze wina leży po jej stronie, aczkolwiek nie pamiętam dokładnie całego zdarzenia.
Co o tym myślicie?
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tobie pewnie nie dadzą nagrania, warto się dowiedzieć. Ale na twoim miejscu jutro bym podreptał na najbliższy komisariat i opisał zajście. Spróbuj, przecież i tak nic już nie stracisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedwczoraj uległem mojemu pierwszemu wypadkowi na drodze.

Jechałem główną ulicą, dość szybkim tempem.

W pewnym momencie zaczęło mnie wyprzedzać auto i zaraz przede mną pani kierująca nim zaczęła skręcać w prawo zajeżdżając mi przy tym drogę. 

Ja intuicyjnie aby uniknąć zderzenia również skręciłem w prawo i przycisnąłem mocno hamulce. Przeleciałem przez kierownicę, auto nie tknięte. 

Kobieta wyszła z samochodu, zaczęła mnie przepraszać, a ja będąc w szoku mówiłem że wszystko ok i z przyzwyczajenia pozbierałem się i pojechałem bez wzywania policji itp.(ale byłem głupi).

Po ochłonięciu, w domu zaczął mnie boleć nadgarstek. Okazało się, że złamałem kość łódeczkowatą i 6 tygodni w gipsie :((

Wydaje mi się, ze wina leży po jej stronie, aczkolwiek nie pamiętam dokładnie całego zdarzenia.

Co o tym myślicie?

 

 

Toś wypuścił ptaszynę. Ewentualne odszkodowanie z ubepieczenia może Ciebie minąć. Zgłoś to na policję, jeśli jest tam monitoring i coś z tego wyniknie to warto zająć się tym. Niestety jeszcze wielu kierowców nie zwraca uwagi na rowerzystów.

Ja miałem nieco podobny przypadem ale "ileś" lat temu przeleciałem przez auto, które wjechało na ścieżkę.

Miałem dużo dużo dużo szczęścia, że po drugiej stronie była trawa i krzaki to zamortyzowało upadek.

Jak miałem ogólne siniaki i pękniętą szprychę, auto wyglądało znacznie gorzej.

Oczywiście w szoku ja się otrzepałem i pojechałem dalej. Później sobie uświadomiłem, że na przyszłość tak tego nie zostawiać bo w szoku nic się nie czuje.

Od tamtej pory jeżdżę wyłącznie w kasku rowerowym NAWET po przysłowiony "chleb do sklepu" i kiedyś to się potwierdziło bo .... jadę ścieżką jakieś drzewka, głowa w tył i dzura w kasku. Pikna gałąź sobie niewidoczna była. Ale nie zanudzam o szczegółach - bo to nie była gleba.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ostatnią niedziele mała wycieczka z kobietą, wszystko fajnie pięknie na luzie itp.

Wracając do domu ustaliliśmy że zjedziemy do sklepu na lody i napić się..

Niestety ja chciałem zjechać do sklepu a panna chyba nie i nagle znalazła się obok mnie..

Odbiłem i zrobiłem jakiegoś dziwnego fikoła z rowerem.

Ona lekkie draśnięcie na łokciu i małe dwa siniaki. Rower calutki  :)

W moim przypadku kończyło się na otarciach, porzadnych siniakach i jak wczoraj się okazało po RTG niepełnym złamaniu rzepki.

Przednie koło troche się pogięło, zdarty korek kierownicy, koszyk bidonu rozłożył skrzydła.

Muszę poćwiczyć upadanie.  ;)

6km jakoś się dotelepałem do domu.

Od tej pory panna zawsze będzie jechać przodem  :P

Ładnie mi się urlop zaczyna... i to jeszcze taka pogoda a rower musi poczekać ehhh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem nieco podobny przypadem ale "ileś" lat temu przeleciałem przez auto, które wjechało na ścieżkę.

Miałem dużo dużo dużo szczęścia, że po drugiej stronie była trawa i krzaki to zamortyzowało upadek.

Jak miałem ogólne siniaki i pękniętą szprychę, auto wyglądało znacznie gorzej.

Oczywiście w szoku ja się otrzepałem i pojechałem dalej. Później sobie uświadomiłem, że na przyszłość tak tego nie zostawiać bo w szoku nic się nie czuje.

Od tamtej pory jeżdżę wyłącznie w kasku rowerowym NAWET po przysłowiony "chleb do sklepu" i kiedyś to się potwierdziło bo .... jadę ścieżką jakieś drzewka, głowa w tył i dzura w kasku. Pikna gałąź sobie niewidoczna była. Ale nie zanudzam o szczegółach - bo to nie była gleba.

 

No to bardzo podobnie, też od teraz będę jezdził z kaskiem :P

Dzięki za rady, coś pokombinuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie gleba, ale na spontanie rano postanowiłem wyskoczyć w największe słońce i pyknąć 120km -_- Założyłem obcisły strój, i zero olejku do opalania. Efektem są 4 kończyny opalone typowo kolarsko :D Ogólnie lubię mieć widoczną linię od ciuchów rowerowych, ale stopniowo a nie na raz, i co roku ta sama historia mi się powtarza. Tutaj udo :D

10563415_691360874244592_1828677095_n.jp

A tu łapa :P

10559088_691361000911246_1640820346_n.jp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że patriota, bo na ramieniu flaga Polski :D :D

P.s macie jakieś szybkie sposoby na np.  "dopalenie" obszaru koło ramion? :P

Żeby nie było offtopu dodam sytuację, która spotkała mnie na poczatku lipca:

Jadę sobie rowerem do DDR, a kawałek  przede mną jakaś baba prowadzi rower, bawi się telefonem i jeszcze mówi coś do dziecka. Widząc to oczywiście zwolniłem i zachowałem czujność- już myślałem, że bezpiecznie ominąłem tą babę, a tu nagle ona przesuwa się na środek, przez co uderzyłem w jej kierownicę i zleciałem z DDR na ulicę (na szczęście pusto, bo niedziela koło 10- jakby coś jechało to by było gorzej...)- obrażenia, które doznałem to  leciutko rozwalony palec u ręki i ból :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...