Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Przednim kołem był na chodniku, więc zamiast zamortyzować wjazd tylnego, nacisnął przedni hamulec, taka moja teoria przynajmniej xD

 

 

 

Bloków wielokierunkowych nie warto kupować . Warto za to się nauczyć wypinać poprawnie , drugi lub trzeci sezon jeżdzę w zatrzaskach i nie zdarzyło mi sie zapomnieć wypiąć , zimą także
 

Czy mógłbyś rozwinąć myśl ? czemu niby nie warto brać wielokierunkowych ? Ja wielokierunkowe miałem od początku wraz z pedałami albo butami (nie pamiętam dokładnie) i wtedy nawet nie wiedziałem, że to są wielokierunkowe, czy też że w ogóle są jakieś inne. Tak jak wspomniałem, miałem kilka sytuacji podglebowych gdzie noga w ostatniej chwili gdzieś odnalazła wolność poprzez szarpnięcie do góry (wieloletnie nawyki, których nie prędko się pewnie wyzbędę), więc jest to chyba przewaga nad jednokierunkowymi. Pytam dlatego, że nie miałem z takimi do czynienia ale chętnie poznałbym różnicę. 

 

Co do strachu przed spd to też bałem się przed zakupem, tyle że logicznie przemyślałem moje potrzeby i doszedłem do jasnego wniosku, że spd do mojej jazdy będą lepsze. A że wymagają trochę praktyki w wypinaniu pomyślałem "jakoś to będzie". Jedni szybciej ogarną, inni wolniej. Ja w nagłych sytuacjach pewnie jeszcze nie raz zapomnę o tym że trzeba przekręcić nogę, ale to raczej z tego względu że jeżdżę spokojnie i w większości po szosie i po prostu rzadko się wpinam/wypinam więc nie ma tej praktyki. Trzeba jednak kilka gleb zaliczyć, żeby się nauczyć xD 

 

Z czystym sumieniem stwierdzam. że na dłuższe wypady nie zmieniłbym spd z powrotem na platformy xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubie ten wątek i często go czytam. Jako, że kupiłem pedały i buty spd, mogę już coś napisać.

Pierwsza jazda, pedały poluzowane, pomykam z kolegą jest cacy. Dojeżdżamy do przejścia i trzeba się zatrzymać, hamuję i czuje jak lecę na lewą stronę. Chciałem się podeprzeć i w ostatniej chwili noga się wypięła. Udało się :). Myślę sobie, że te pedały nie są takie złe i wywrotne jak o nich piszą. Pomykam dalej do domu 30 km/h przed bramą mocne hamowanie i tradycyjny zeskok z roweru na bok a tu żopa, zdążyłem powiedzieć tylko kurczę ( bo przechodziła babcia) i pyk leżę na prawym boku na chodniku. Obyło się bez krwi i strat w sprzęcie.

Druga gleba to standard, zatrzymywaliśmy się, wypiąłem lewą noge a rower poleciał na prawą strone i bach. Kolano rozwalone do krwi, przednia przerzutka się rozregulowała.

 

Wysłane z DOOGEE PIXELS DG350 za pomocą Tapatalka.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyśl jak ciężko jest po kilkunastu latach przestawić się z nosków (noga wychodzi do tyłu) na spd (noga w bok) ;)

Bez bloków wielokierunkowych być może zrezygnowałbym z zatrzasków.

 Nie mialem z tym najmniejszych problemow po dobrych 20 latach z noskami. Nie siej strachu wsrod nowicjuszy :)

 

Grzech76, SPD nie zwalnia z myslenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też właśnie zacząłem moją jazdę z spd. Przejechałem około 70km. Na razie bez gleby. Chociaż wczoraj prawie dwa razy leżałem. Raz zdążyłem oprzeć się o kumpla bo akurat obok mnie przyjeżdżał, za drugim razem w ostatnim momencie jakoś udało mi się wypiać. Ogólnie jeździ się dużo lepiej niż w zwykłych pedałach. Powiedzcie mi czy bloki wielokierunkowe wypinają się nawet jak nogę mocno pociągnie się w górę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A normalny przy wielokierunkowych jak wygląda? W jednokierunkowych w prawo lub lewo w poziomie, a tam?

Tak samo w bok. Po prostu te bloki dają możliwość zrobienia tego mniej czysto + to co pisał mklos1. Mają też dużo większe ryzyko przypadkowego wypięcia przy mocniejszym pociągnięciu (np. start spod świateł, początek sprintu na twardym przełożeniu).

Z bardzo nienormalnych sposobów to przekręcenie stopy tak jakbyś chciał stanąć na jej zewnętrznej krawędzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza gleba na nowym rowerze - wjeżdżałem na ścieżkę rowerową zbyt równolegle na niski krawężnik.

 

Ja: kolano do szycia pomimo grubych spodni, ogólne potłuczenia,  zastrzyk przeciwtężcowy. Dłonie mi uratowały rękawiczki.

Rower: obtarta kierownica, pedały, przestawiona kierownica.

 

Wróciłem 20km do domu.

 

Zły jestem na siebie bo jeździłem bezszkodowo po lasach i górach, a tak głupio na mieście się rozwaliłem :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w styczniu jakoś jak pierwszy lód się pojawiał na moście  :laugh:  tak mi się fajnie wyjeżdzało pod górkę, cały czas przy lekko mocniejszym naciśnięciu pedała lekko traciłem przyczepność na tylnim kole ale w moment odzyskiwałem, jeździlem prawie codziennie więc zawsze lubiłem sprawdzać jak ślisko jest na nawierzchni, więc z górki stwierdziłem, że czas pohamować tylem do utraty przyczepności, przy pierwszym naciśnięciu hamulca w sekunde leżałem na ziemi i sie śmiałem  :laugh: rowerzysta mijający mnie i ludzie stojący w korku myśle, że tez  :woot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza gleba na nowym rowerze - wjeżdżałem na ścieżkę rowerową zbyt równolegle na niski krawężnik.

 

Ja: kolano do szycia pomimo grubych spodni, ogólne potłuczenia, zastrzyk przeciwtężcowy. Dłonie mi uratowały rękawiczki.

Rower: obtarta kierownica, pedały, przestawiona kierownica.

 

Wróciłem 20km do domu.

 

Zły jestem na siebie bo jeździłem bezszkodowo po lasach i górach, a tak głupio na mieście się rozwaliłem :/

 

To ja podobnie... tylko gorzej skończyłem. Jechałem ścieżką rowerową. Piesi weszli mi na drogę. Zadzwoniłem dzwonkiem, zeszli. Kolejni piesi, znów dzwonek, zeszli. Za trzecim razem nie chciało mi się już dryndać dzwonkiem i pomyślałem że pojadę trawnikiem. "Przeciąłem" niskie obrzeże i nie wiedzieć kiedy koziołkowałem i znalazłem się na ziemi. Z dusznościami i bólem wróciłem do domu ( na szczęście miałem mniej niż ty bo ze 300m). Na pogotowiu okazało się że połamałem żebra i chrząstki. Też zły jestem, bo w lesie różne przygody miałem a wyłożyłem się w mieście na prostym odcinku na trawie...

ps. Najlepsze jest to że żebra złamałem z tyłu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjeżdżałem dziś "na dziko" z górki porośniętej dość wysoką trawą... w pewnym momencie czuję jak tylne koło idzie do góry, na szczęście moje nogi jakimś cudem przeszły nad kierownicą i rzecz zakończyła się całkiem udanym telemarkiem :). Nie wiem jak mi to wyszło, ale wyszło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj (w dniu urodzin - to chyba jakiś prezent był) zaliczyłem glebę po wielu latach.
To była "gleba wtydu" bo na równej, prostej i twardej drodze.
Jechałem za synem. Syn ma manię gwałtownego hamowania ja z kolei mam manię trzymania się czyjegoś koła.
Odbić nie odbiłem ale po heblach dałem ile mogłem, kołem w koło uderzylem i piękny lot nad kierą zaliczyłem.
Nie pamiętam keidy mnie tak "wysadziło" z roweru.
Ostatnio marzyły mi się SPD po tej ewolucji chyba jeszcze raz mocno zastanowię się nad SPD bo w tej glebie pociągnąłbym za sobą rower.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja napiszę mój upadek z przed +-12 lat. 
Jechałem z kumplem. Jeden obok drugiego. Obaj mieliśmy rogi na kierownicy, takie lekko zaokrąglone do wewnątrz. 
Oczywiście zaczepiliśmy się nimi. W panice jeden kręci w jedną stronę, drugi w drugą. Reszty chyba nie muszę tłumaczyć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

To się dzisiaj popisałem.Postanowiłem trochę pojeździć na tylnym kole pod blokiem.Szło świetnie,do momentu.Depnięcie na pedał,podbicie kierownicy,niebo,spd zadziałały jak pasy bezpieczeństwa.Piękna gleba na plecy.Kości bolą ,ciekawe jak będzie jutro.

Morał z tej historii taki,że się wyleczyłem z jazdy na tylnym w Spd.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi dzień na nowym rowerku. Jechałem za dwoma samochodami. Pierwszy skręcał w prawo, drugi jechal prosto, ja skręcałem w prawo.

Pierwszy rozpoczął manewr, drugi przyspieszył wiec i ja pojechałem, ale... pierwszy postanowił się zatrzymać. Drugi z miejsca po chamulcach.

Ja w tym czasie machałem ręką w prawo :D Za mną ciągnęła się moja żoneczka. Zaskoczony nacisnąłem lewy hamulec - tylko lewa ręka była na kierownicy.

A że przedni mam dosyć mocny to poszybowałem :P Nie lubię kiedy nowy sprzęt mi się rysuje. Jak nie zapomnę to poluzuje - jak zapomnę to będę latać :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...