Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Odnosząc się do postu Tofiego z poprzedniej części tematu: [wypadki] Wasze gleby - strona 71 - Wypadki i stłuczki rowerowe - Forum Rowerowe - Największe w Polsce

 

4 rok trenuję Aikido, które podobnie do Judo pełne jest wszelkiego rodzaju padów. Bazując na własnym doświadczeniu nie mogę się zgodzić z tym, że wyuczone na treningach odruchy są bezużyteczne w przypadku jazdy rowerem. Pewnego wieczoru wracałem do domu po krótkiej przejażdżce. Było dość ciemno i jadąc wewnętrzną drogą nie zauważyłem dość wysokiego krawężnika. Najechałem na niego pod kątem, przednie koło odbiło się i rower pojechał w swoją stronę, a ja poszybowałem zgodnie z pierwotnym kierunkiem ruchu. Normalnie zapewne skończyłoby się to niezbyt przyjemnym lądowaniem i zdarciem rąk i kolan oraz uszkodzeniem ubrania. W moim wypadku niemalże automatycznie złożyłem się do przewrotu przez bark. Obyło się bez żadnych strat - miałem jedynie brudny ślad na kurtce wyznaczający linię na plecach, która zetknęła się z ziemią.

 

Kolejny wypadek potwierdzający w moim przypadku pożyteczność ćwiczenia padów jest nieco krępujący - "chciałem być fajny, ale mi nie wyszło". Zauważyłem bardzo zgrabną panią i z racji niskiej prędkości z jaką się poruszałem, postanowiłem ominąć ją jadąc na tylnym kole. Oczywiście wszechświat nie mógł sobie darować takiej okazji i w pewnym momencie nieco przeholowałem i poczułem, że rower przestaje być już oparciem dla moich 4 liter. Lecąc na plecy zdążyłem się wypiąć z spd i złożyć do padu, który wygląda mniej więcej jak przetoczenie się z boku na bok wraz z dociśnięciem brody do klatki piersiowej w celu ochronienia jej przed spotkaniem z podłożem przy jednoczesnym wykorzystaniu nieco rozłożonych rąk w celu amortyzacji. Mimo niewielkiej odległości, dzięki instynktownemu zachowaniu, udało mi się ponownie wyjść z opresji tylko z ubrudzonym ubraniem. Co do miłej pani, to podeszła, stanęła nade mną i z przemiłym uśmiechem zapytała się, czy jeszcze żyję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się ostatnio zdarzało na tym lodzie w dojeździe do szkoły wywalić kilka razy :teehee:

 

A około półtora roku temu wywaliłem się jak mi ludzie wyszli a ja chciałem zeskoczyć z krawężnika :sweat: no i cóż, ręka w gipsie 2 tygodnie, a potem czas na dojście do siebie, czyli znowu brak roweru :sick: Ale ja mam niestety jakieś kości słabe, bo już chyba 5 raz miałem złamaną(czy tam zwichnietą) rękę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko. Jechałem przez taki większy park, no las. Z miesiąc temu. Śnieg, lód, -10 stopni, te sprawy. Widziałem jakąś parę, minąłem ich blisko przecinając drogę którą szli, ewidentnie mówili o tym ufoludku :)

No i tak jak wcześniej sporo razy poślizg wyprowadziłem i się upiekło, tak tym razem już nie dałem rady nic zrobić i zaryłem w śniegu jak długi :D Było wesoło, i zimno, bardzo zimno.

A ile razy była niemal pewna gleba - uratowana, nigdy nie było nikogo :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj. Jak próg zwalniający wygląda wie każdy. Za mną auto , najechałem na tę pochyłą strone z boku progu(niestety próg w całości pokryty śniegiem) przy prędkości ok 17km/h co niestety poskutkowało że ześlizgłem sie z rowerem w bok wpadając prawie pod jadące auto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I właśnie dla takich sytuacji nie przykleja się do prawej krawędzi tylko jedzie bardziej środkiem. Jak za mną jadą, to się nie przejmują. Jak z naprzeciwka to już gorzej, bo trzeba się jakoś zmieścić. Bywa nieprzyjemnie, ale odpukać wywrotki nie miałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio trafiłem na youtubowy kanał jakiegoś brytola dającego rady jak jeździć na rowerze :teehee:

Szczególnie moją uwagę przykuł ten filmik

 

Facet opowiada że przy upadku przez przednie koło nie należy lecieć na ręce tylko skulić się i walić plecami o ziemie/rolować. Wydało mi się to dziwne bo widziałem wiele wypadków amatorów i profesjonalistów i nie dostrzegłem takiego zachowania. Wydało mi się ono troszkę dziwne bo przy upadku przedstawionym na filmiku mozemy uszkodzić plecy co jest groźniejsze niż złamanie ręki. Co wy o tym myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba zależało by od terenu... polecieć na spore kamyki placami.... oj źle mi by sie to kojarzyło... co do rolowania to jak najbardziej, żeby inaczej "przekazać energię" Kiedyś na kolarzówce ojca miałem wjechałem nagle w sypki żwir i poleciałem... lądowanie jak po wojskowym skoku na spadochronie skrzyżowanym z przewrotem hehe koledzy byli pod wrażeniem... a ja nawet nie świadomie jakoś to wykonałem, przynajmniej nie do końca ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziło raczej o zasadę amortyzacji, coś jak pady w judo - nie lecisz na proste ręce bo od razu je złamiesz, a walisz na większej powierzchni przy tym amortyzując plecami.

A nie jest to widziane z prostego powodu - reakcja. W momencie wypadku nie myślimy za wiele i posługujemy się tylko odruchami. Ciężko także w locie korygować pozycję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Judo na rowerze przydaje się nadspodziewanie często :-) Miałem przez pewien okres romans z tą dyscypliną, w walce wielkich osiągnięć nie zdobyłem, ale padać nauczyłem się dość dobrze i zupełnie odruchowo, bezmyślnie. Wszystkie moje dotychczasowe OTB na rowerze kończyły się klasycznym "zenpo kaiten ukemi" czyli po ludzku mówiąc padem w przód z przewrotem przez bark i właśnie rolowaniem i na pewno jest to lepsze wyjście, niż obronne podparcie się rękami, bo w takim przypadku połamiemy sobie nadgarstki, wybijemy stawy łokciowe albo nawet przywalimy głową, jeśli siła wyrzucająca nas z roweru będzie zbyt duża. Tocząc się po obręczy barkowej chronimy głowę i stawy, tylko na rowerze jest ta różnica, że najczęściej cały czas trzymamy gripy, więc nie toczymy się jak przy zwykłym padzie zaczynając od zewnętrznej krawędzi dłoni, tylko podkulamy głowę i przelatujemy nad kierownicą jak nad drążkiem upadając przed przednim kołem.

Inna rzecz, że kluczowe znaczenie ma podłoże na które upadamy. Pady ćwiczy się na równej amortyzującej (co nie znaczy miękkiej ;-) macie. W terenie nie ma takiego komfortu i jeśli nieszczęśliwie trafimy na kawałek wystającej skały, pniaczek czy inne dziadostwo, to nawet jak jesteśmy Ninja może się to skończyć smutno, tylko rzecz w tym, że w takiej sytuacji i tak nic lepszego zrobić się nie da. Umiejętność prawidłowego upadania to po prostu minimalizacja ryzyka odniesienia obrażeń, a nie stuprocentowy sposób na ich uniknięcie. No i do tego potrzebny jest dłuższy trening i wyrobienie sobie nawyku upadania w taki sposób, bo bez tego nic nam nie da sama wiedza, że należy tak robić, w momencie upadku zadziałają odruchy i jeśli ich nie mamy wyrobionych, to najprawdopodobniej podeprzemy się ręką.

Ogólnie zachęcam do przećwiczenia padów (najlepiej pod okiem kogoś, kto ma o tym pojęcie) bo ta umiejętność się przydaje w życiu. Kiedyś zdarzyło mi się polecieć na plecy na betonowy chodnik (z drugim osobnikiem upadającym na mnie) i wtedy również odruch "broda do klatki, walnięcie w podłoże rozprostowanymi rękami dla zamortyzowania upadku" uchronił moją potylicę i ręce od poważnej kontuzji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Facet opowiada że przy upadku przez przednie koło nie należy lecieć na ręce tylko skulić się i walić plecami o ziemie/rolować...

 

Nie lecieć na plecy, ale przejść do przewrotu przez plecy IMHO, zamiast asekurować się rękoma na wprost przed siebie.

 

Tak ja odbieram tą bardzo schematyczną ilustrację przykładowego upadku.

 

Nie wiem jak teraz, ale jak chodziłem do szkoły podstawowej, to na lekcjach "Wu-eFu" uczono nas tego, jako podstaw.

Taki "gimnastyczny" elementarz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrozumiałem dobrze o co chodzi w tym rolowaniu z filmiku i nie jest to lecenie na plecy tylko amortyzacja, jednak wydaje mi się że nie jesteśmy w stanie przy dużej predkości tego wykonać poprawnie. Jak przelecimy przez koło to prawdopodobnie nas trochę siła odśrodkowa wyniesie w stronę tylnego koła (tzn. wylądujemy bardziej na plecach a nie na głowie->karku->plecach.

Ktoś napisał że takich rzeczy się nie widuje, bo instynkt podpowiada żeby chronić głowę i lecieć na ręce - racja ale nie spotkałem się z taką reakcją nawet jeżeli chodzi o pro kolarzy, którzy chyba z racji doswiadczenia potrafia upadać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed krawężnikiem wolę lecieć na ręce niż siłować się z przewrotem i zostać kaleką. Zgodzę się że pady mozna wytrenować, ale naprawdę na rowerze nie ma aż tyle miejsca. Zdążyłem wyskoczyć z plaform by nie ciągnąć roweru za sobą, ale tor lotu był zbyt niski i płaski na przewrot, może przy jakimś bocznyn locie, ale dla OTB zostaje tylko lot supermena i lądowanie jak siatkarze, chociaż wiem, że to przewrot wytraci energię w bezpieczniejszy sposób.

W filmie jest też sytuacja boczna, kiedy to rower wyślizguje się. Miałem niedawno taką sytuacją gdzie straciłem panowanie nad rowerem (zła nawierzchnia w pobliżu krawężnika i zbyt duża prędkość jak na te warunki) i pozostało mi położyć rower w ślizg. Wystawiłem lewą nogę w przód, drugą wyskoczyłem z roweru i szczęśliwie, bo na mokrej trawie, przeszlifowałem d...tyłem kilka metrów. Jest to jakiś sposób, ale gdybym zbyt blisko wystawił nogę, albo było by większe tarcie, to szlifował bym twarzą. Ubezpieczenie NW mam, więc prawa murpiego chronią mnie nadzwyczaj skutecznie.

 

Wysyłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Lądowanie jak siatkarze' to nic innego jak tzw. pad siatkarski czy jak kto woli miękki pad do przodu.

Skuteczność padów i przewrotów kryje się w tym, że się z nimi nie 'siłujesz' tylko po prostu je robisz- bez udziału łepetyny. To jest nawyk, można powiedzieć że mięśniowy;]

Jeżeli musisz się nad wykonaniem padu/przewrotu zastanowić, ocenić miejsce itd. to po prostu ich nie umiesz:) choć nieraz jest tak, że rzeczywiście pad/przewrót nie ma prawa wyjść.

Ja ile razy glebiłam lużnym lotem tzn. nie zaplatana np. w rower pana który na mnie wpadł;] to poza jednym płaskim lądowaniem na twarz-.-' zawsze lądowałam z użyciem padu/przewrotu.

Tylko, że mnie tego uczono na każdym treningu przez parę lat(a i tak do przodu padac umiem tylko twardo albo wyjść przewrotem).

 

W każdym razie lepiej lecieć bezwładnie niż np. na siłę próbować się złożyć do padu/przewrotu bo to może narobić dużo więcej szkód. Tak jak mówiłam jeśli ma wyjść- po prostu czy z wytrenowania- wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nie proponuję za każdym razem składać się do "przewrotki", tylko opiniuję to, co widzę w filmiku.

Jeśli ktoś "ma to we krwi", to nie musi myśleć, analizować itd., itp. Po prostu wie co w danej sytuacji zrobić.

Poprawka - nie to, że wie co w danej sytuacji robić, ale po prostu robi to, co trzeba.

To raz...

 

A dwa... dla wielu rowerzystów, nawet tych początkujących najlepszą poradą jest przyswoić sobie to, co napisała...

 

W każdym razie lepiej lecieć bezwładnie niż np. na siłę próbować się złożyć do padu/przewrotu bo to może narobić dużo więcej szkód...

 

...totalnie się rozluźnić osłaniając ramionami twarz/głowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lądowanie jak siatkarze to dobry sposob ale tylko na hali sportowej (i to nie każdej)

Wiadomo że powierzchnia musi być śliska co raczej w przypadku jazzdy rowerem jest absurdem bo generalnie jeździ się bo asfalcie no i szutrze. Kolejna sprawa która wyklucza pad siatkarski czy jak to tam nazywasz to spd, może się okazać że jak chcemy ładnie pojechać na wyprężonej klacie to tuż przed piękną ewolucją nasz rower przypomina nam że cały czas jest z nami i że zaraz wybijemy sobie kilka ząbków waląc szczęką o podłoże.

 

Czy ja wiem czy bezwładność jest takim dobrym wyjściem, zawsze już lepiej próbować amortyzować - może wyjdzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazuje się, że spora ilość rowerzystów jest też amatorami wschodnich sztuk walki :)

Dalej podtrzymuję, że pady są po to, by amortyzować w największym stopniu uderzenie i jak wcześniej pisałem - w sytuacjach awaryjnych, a takimi są wypadki, uda się to tylko jako odruch wyćwiczony, bo mało kto będzie myślał w locie :)

 

 

To kompletne rozluźnienie to też bzdura w takim wypadku. O ile może pomóc w mocniejszych grzmotach kiedy człowiek np. podczas wypadku samochodowego leci jak lalka, wtedy zemdlenie może uratować mu życie. Jednak w takim wypadku możemy sobie bardziej zaszkodzić. Ochrona głowy - oczywiście, ale trzeba pamiętać o karku, który luźno jest bardziej narażony niżeli przyciśnięty do mostka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pierwsza zimowa gleba, Dojeżdżam sobie chodnikiem do skrzyżowania ( chwilowo nie mam hamulca tylnego) hamuję przodem i rower w jedną stronę a ja w zaspę. Była dość głęboka więc wpadłem w nią połową siebie:) Na szczęście śnieg był miękki i zamortyzował upadek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to zima która była jeszcze kilka dni temu chciałem sobie zaszaleć i przejechać dość dużą zaspę. Podrzuciłem dość wysoko przednie koło które już przeleciało większą część ale tylne przyhamowało na śniegu. Przednie opadło i zakopało śniegu przerzucając mnie przez kierownicę.

 

Co do mojej reakcji i dyskusji wcześniej o upadkach i odruchach to zawsze staram się ułożyć bokiem i przetoczyć się przez plecy z głową blisko mostka. Nawet podczas mojego najgroźniejszego wypadku jaki miałem na rowerze głowa była cała (nie miałem jeszcze wtedy kasku) otarte były ręce, lewy bark. Ta metoda jest dobra jak ktoś nie jeździ z dużym plecakiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rano pięknie biało i jajo... dojeżdżam do ronda i widzę samochód też na nie wjeżdżający... to próbuję się zatrzymać, bo wiem, że on będzie szybszy...rondo dość pochyłe... no i lecę... na prawą stronę... w sumie po za zaśnieżonym kolanem i o dziwo spadniętym z przodu łańcuchem...oki...choć teraz boi mnie lekko lewa ręka, a poleciałem na prawą.... daaawno już nie miałem takiej przygody ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skok na rowerze na odległość ok 6-7 m. niestety przeleciałem przez cały zeskok i wylądowąłem na płaskim. Rezultat - złamana rama i nie zdążyłem się wypiąć z SPDków. Idąc dalej rezultat - złamana rzepka w kolanie i poł roku jak dotąd wyjęte z życiorysu;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...