Skocz do zawartości

[Gdybanie] Rower marketowy i wyścig


Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawialiście się jak długo pociągnęłaby maszyna warta 200zł czy 300zł zakupiona w jakiejś najprostrzej najprostszej promocji w markecie. Opinie są takie, że rozleci się po pierwszym dosiądnięciu. Mam troche inne doświadczenia. Jakieś 15 lat temu nie było Reali, Carrefourów itp, była za to gielda samochodowa gdzie można było kupić swoją wymarzoną rakietę. Poszlismy z rodzicami i pamiętam maszyna nazywała się Girardengo, miała grube rury, filetowo-ciapkowe malowanie i coś czego jeszcze żaden z was nigdy z pewnością nie widział.

Innowacyjny napęd Shimano SIS 4x6. Tak, blaty były cztery. Wiecie co to znaczyło na osiedlu? Nikt takiego nie miał. W końcu ktoś go zazdrościł i został zwiniety z piwnicy.

Wracając jednak do tematu. Moje "marketowe" rowery z +10 do lansu z okazji np naklejek Scott lub aluminiowych klamek alivio wytrzymały spory kawał czasu. Raz na jednym z nich poszedłem spooore OTB tak, że ważąc 65kg i uderzając w ziemię, przednie koło zostało zgięte dosłownie w pół - ta obręcz nie była aluminiowa - to było Cro-Mo, podobnie jak rama, w którą przypieprzyłem jajcami tak, że główna rura poszła 3mm w dół. Ale nic. Wyobrażacie sobie na takim rumaku polecieć w jakiś maraton?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawialiście się jak długo pociągnęłaby maszyna warta 200zł czy 300zł

Ogólnie mówiąc, takie maszyny mogą pożyć całkiem długo, pod warunkiem stosunkowo łagodnej eksploatacji, do tego niezbyt częstej. Sam mam w piwnicy "fulla" GTI - kupiony dla brata na komunię z 12-13 lat temu i jeszcze jeździ :D. W rowerze raczej nie było nic modernizowane, poza wymianą opon, dętek, itp. Oczywiście buja na wszystkie strony, skrzypi niemiłosiernie, biegi właściwie już nie działają(może 2-3 tryby losowo z tyłu), przedni pseudo amor jest zablokowany na amen, a plastikowe v-ki ledwie spowalniają ten wynalazek o wadze ~20kg :w00t:

Wyobrażacie sobie na takim rumaku polecieć w jakiś maraton?

taki obrazek Cię przekonuje?

f0xq_e8c_u9d8g.jpg

To akurat Mazovia, ale łódzki etap, gdzie górek, jak na Mazovię, było całkiem sporo.

Niestety, regularne starty w maratonach(czy pojedyncze, ale w cięższym terenie) wymagają sprzętu za nieco więcej $$, nie tylko dla wyników, ale naszego i innych bezpieczeństwa. Nie wspominając komfortu lub jego braku w użytkowaniu maszyny. W marketowym rowerze, napęd mógłby nie wytrzymać kilku cięższych podjazdów, a zawieszenie lub rama szybszego zjazdu po kamieniach i lub korzeniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się ,że stare maszyny były dobre pod względem wytrzymałości itd. bo kiedyś robiło się sprzęty aby spisywał się jak najdłużej. Obecnie ,rower marketowy to dziadostwo jakich mało, dlatego przynajmniej ja nie ryzykował bym wyprawy w góry na takim "sprzęcie" - tym bardziej maraton gdzie walczymy między innymi z czasem (a od roweru wymagam przede wszystkim niezawodności co przekłada się na bezpieczeństwo). Jakaś hopa czy coś podobnego i maszyna może znaleźć się w 2 częściach. Ze względu na to ,że szanuje życie, zdrowie itd. raczej na takim sprzęcie byłby to dla mnie zbyt ekstremalny sport (chyba ,że masz na myśli jakiś nizinny maraton to jeszcze można zaryzykować).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie to żebym się przymierzał, sam mam S-Worksa z bebechami XO, XT i Ritcheya no ale jak to np. podczas gry na gitarze mam. Mam bardzo fajnego akustyka T.Burton SE 2006 ale na ognisko kupuję najtańszego hebla za 20zł i go niszczę po pijaku na koniec imprezy:) Taka sama myśl mnie z rowerem naszło. To takie "The Who" biker :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyobrażacie sobie na takim rumaku polecieć w jakiś maraton?

 

Makrokesz to jakościowa loteria. Jeżeli chcesz wystąpić tylko dal samego uczestnictwa, to nie widzę nic przeciwko. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że na maratonie rowery użytkowane są nieco bardziej niż przeciętnie. Miałem w życiu dwa makrokesze. W obu miałem pękniętą oś w tylnym kole (wolnobieg) i w jednym oś suportu. Słyszałem także historie (z wiarygodnego źródła) o makrokeszach w których pękały ramy tuż po więdnięciu. Jeżeli jesteś pewny swojego sprzętu - nie widzę problemu. Jeżeli miałbym wybrać się na maraton na losowo wybranym makrokeszu - chyba był odpuścił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie zależy ci na swoim zdrowiu to startuj ale pomyśl o innych uczestnikach bo będziesz na takim sprzęcie stwarzać zagrożenie.

Także dorzucę swoje dwa grosze co to makoresztów:

- pękające osie (tak jak kolega wyżej wspomniał)

- krzywe ramy (producent w tym przedziale cenowym nie zwraca szczególnie uwagi na jakość ramy)

- miski sterów (trochę ostrej jazdy po wertepach i potrafiły pękać, oczywiście dolne)

- notoryczne luzy na sterach

- jeśli chodzi o widelce (sztywne lubiły się wyginać szczególnie rura sterowa troszeczkę powyżej dolnej miski; amortyzatory pozostawię bez komentarza lepiej kupić sztywny widelec)

- i często spotykane użycie plastiku w elementach podatnych na działanie większej siły

Można jeszcze trochę znaleźć wad.

Podsumowując rower z marketu, z bazarku itp. nadaje się tylko i wyłącznie do rekreacyjnej jazdy chcąc ścigać się na zawodach lepiej zainwestuj w lepszą maszynę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawialiście się jak długo pociągnęłaby maszyna warta 200zł czy 300zł zakupiona w jakiejś najprostrzej najprostszej promocji w markecie. Opinie są takie, że rozleci się po pierwszym dosiądnięciu. Mam troche inne doświadczenia. Jakieś 15 lat temu nie było Reali, Carrefourów itp, była za to gielda samochodowa gdzie można było kupić swoją wymarzoną rakietę. Poszlismy z rodzicami i pamiętam maszyna nazywała się Girardengo, miała grube rury, filetowo-ciapkowe malowanie i coś czego jeszcze żaden z was nigdy z pewnością nie widział.

Innowacyjny napęd Shimano SIS 4x6. Tak, blaty były cztery. Wiecie co to znaczyło na osiedlu? Nikt takiego nie miał. W końcu ktoś go zazdrościł i został zwiniety z piwnicy.

Wracając jednak do tematu. Moje "marketowe" rowery z +10 do lansu z okazji np naklejek Scott lub aluminiowych klamek alivio wytrzymały spory kawał czasu. Raz na jednym z nich poszedłem spooore OTB tak, że ważąc 65kg i uderzając w ziemię, przednie koło zostało zgięte dosłownie w pół - ta obręcz nie była aluminiowa - to było Cro-Mo, podobnie jak rama, w którą przypieprzyłem jajcami tak, że główna rura poszła 3mm w dół. Ale nic. Wyobrażacie sobie na takim rumaku polecieć w jakiś maraton?

Ta obrecz to nie cro-mo tylko zwykła stal. A rama to również zwykła stal tylko o "dumnej" nazwie Hi-Ten (High Tensile), czyli w jakis "cudowny" sposób lekko wzmacniana. Prawdopodobnie za sprawą naklejki Hi-Ten. Generalnie badziewie cięzkie i słabe jak mało co. Cro-mo tak łatwo nie klęka i nie jestem pewny czy obręczę z tego stopu są robione. Po za tym stop cromo to jedyny słuszny materiał do produkcji ram rowerowych i prosze uprzejmie o nie uzywanie tej nazwy w takim kontekście jakim kolega uczynił. Stal chromowo-molibdenowa to stop szlachetny i ramy z tego materiały to istna arystokracja w porównaniu z tymi alu-wydmuszkami tłuczonymi współcześnie.

 

Swojego czasu poszybowałem nieco za wysoki na moim starym andy biku, postawiłem rower niemal pionowo i spadłem na przednie koło. OTB spektakularne. Zarówno sztywny wideł jak i rama w stanie nienaruszonym, choć myślałem że wideł się zgiął. A rowerek ma 20 lat i ramka prosta i bez żadnych wgniotów. Ale japońska robota od Tange, więc nie dziwi.

 

A co do gitary to ja nie wiem jak da sie grać na sprzęcie za 20zł. Sam mam defila z cepeli kupionego jeszcze na poczatku lat 90' ale po tym jak zakupiłem takamine to defila już nawet nie tykam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Innowacyjny napęd Shimano SIS 4x6

Widział widział nie martw sie ;)

Pociagnie... Ale finał jest oczywisty.

I o dziwo widelec wytrzymał takie katowanie.

 

Ja powiem tak, obecnego marketa nie kupił bym, za te 200 czy 300zł poszukałbym na allegro używki z lat 90 lub 00. Przy delikatnym wkładzie finansowym powinien sobie poradzić w maratonach nie gubiąc siebie za sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Makrokesze "fulle" z hamulcami "tarczowymi" nie nadają się do bardziej amnitnej jazdy, czy to EX, czy XC. Jednak solidny sztywniak się do XC nada, a pod dobrym zawodnikiem może nieźle namieszać. Oto dowód, słynny "murzyn w klapkach" na marketowym sztywniaku wyrzeźbił 2 miejsce w maratonie zostawiając w tyle kolesi na wypasionych maszynach:

http://www.pinkbike.com/photo/4568589/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia ale moj sąsiad taki sprzet ma na kołach 24" ... znaczy miał. Napęd był 4x5. z tego co pamiętam z przodu był naprawdę duży blat 48 lub lepiej. Zagadam to moze go odkopiemy :D

 

Wracając do tematu. Dysponując standardową ramą, sztywną markeciarską, można przy zmianie widła ( bo to jest w tym momencie najsłabsze ogniwo) stworzyć tanie i wybierając odpowiedni model całkiem dobre pędzidło.

 

Najlepiej zeby z tyłu nie było żadnego wymyślanego turneya który jest zużyty już po wyjściu z fabryki tylko zwykłą TY18 bo to dobra przerzutka a z przodu TZ21 ( chyba ) - też dobra bo taką miałem. Manetki omijać RevoSzity bo to szity, ST EFany sa w maire ok. Wolnogieg do 7 rzędów wiece to pomyłka. I żadnych ale to żadnych tarcz. Zwykłe Vki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę od siebie, że jak jeszcze jeździłem grawitacyjnie to widywałem pełno dzieci w dirtparku na makrokeszach, chwalących się jakie to oni mają ,,górale". Pewnego dnia jeden dzieciak wylądował, złamał koła i ramę, a co więcej kolega wpadł w niego na bmx'ie i oboje poszli do szpitala. Jak dla mnie to markety przesadzają z reklamą ,,tanich rowerów górskich", bo to się nadaje co najwyżej do rekreacyjnego przełaju w parku koło domu, albo na szosę - po bułki i z powrotem :icon_cool: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co jakis czas dostaje do testu rowery...nowiutkie z pudelka do 5-6tys czasami po 2tyg normalnej jazdy maja kola do gruntownej naprawy, przerzutek nie da sie przyzwoicie wyregulowac i calosc dziala po prostu tak sobie - z pewnoscia daleko do okreslenia mianem niezawodnego sprzetu, ktorym mozna na pewniaka startowac, a ty piszesz o 200-300zl...w tym roku na komunii...nie mojej...zrobilem rundke 2min takim za niespelna 1000zl i skrzywilem kolo

 

wiadomo, ze jazda jezdzie nie rowna, tak samo udzial w maratonie udzialowi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem kiedys krotkie doswiadczenie z marketowym "MTB". Kumpel sobie takiego sprawil. Ja na to "daj sie przejechac". Po kilkuminutowej jezdzie i jednym, doslownie jednym zjezdzie po normalnych, niezbyt dlugich schodach, zrobil si ez tego czegos harley. Widelki wygiely sie do tego stopnia, ze prawie oralem korbami po glebie. Nigdy wiecej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...